Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nie da się naprawić depresji?


Zupapomidorowa

Rekomendowane odpowiedzi

W 01:58 lekarz psychiatra twierdzi, że depresja nie jest czymś co można wyleczyć a jedynie zaleczyć.

Powiem szczerze że po tym co usłyszałam zaczynam żałować, że kiedykolwiek poszłam do psychiatry czy psychologa. Wolałabym nie wiedzieć że mam nieuleczalną chorobę i żyć sobie nieświadomie ze swoimi dołkami. Co to kurwa ma być?! Jestem wściekłaaaaaa!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy14, ale skąd ja mam wiedzieć że mam depresje i jaką? Psychoterapeutka nic mi nie mówi, raz tylko zapytała przekornie "a skąd Ty wiesz, że masz depresje czy nerwice?" odpowiedziałam że psychiatra po 20 minutach rozmowy taką diagnozę postawił i przepisał prozac, który rzuciłam po dwóch latach brania. Nie odpowiedziała nic - jak to ona.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Luktar, no wlasnie...

psychiatra po 20 minutach rozmowy taką diagnozę postawił

dlatego bardziej ufa psychoterapeutom niz psychiatrom. Nie wydaje mi sie ze mozna zdiagnozowac czlowieka po 20 minutach rozmowy ..przeciez pacjent moze podkolorowac swoje objawy. Gdyby mi zalezalo na prochach to w tej chwili bym je dostala od psychiatry bo o depresji wiem sporo i zaden problem opisac objawy... a nie mam jej obecnie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy14, no właśnie też mam wrażenie że przepisują te prochy jak dropsy każdemu kto się u nich pojawi.

Ja po tym jak rzuciłam prochy było mi źle przez jakiś czas, wtedy moja terapeutka, która jak sama mówi nie jest wrogiem farmakoterapii, chciała żebym wróciła do leków bo widziała, że się męczę. Ale ja wtedy byłam nieugięta, chciałam spróbować bez leków bo nie czułam się sobą. Teraz znów miałam bardziej dołujący okres bo ojciec dał mi popalić i związek mi nie wyszedł. Taka cierpiąca poszłam do niej i powiedziałam że rozważam powrót do leków. Odpowiedziała, że to normalne iż przeżywam strate faceta oraz reguję stresowo na to co ojciec wyprawia ale żebym leków nie brała bo to przejdzie. I teraz jestem jej za to wdzięczna bo rzeczywiście przeszło po kilku tygodniach i zamiast barć prochy zapisałam się na kurs językowy.

Chociaż rozważam czy nie zapytać ją wprost co mi jest. Zna mnie już 4 miesiące, pewnie już wie co mi dolega. Tylko trochę się boję, że mi powie iż mam jakiegoś bordera co mnie zdołuje masakrycznie... ja to chyba chciałabym od niej usłyszeć że generalnie nie jest źle tylko mam problem z przeszłością, tym co mi starzy wykręcili...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W moim przypadku (ChAD) mogę się tylko zaleczyć, wiem, że wróci. Choruję już kilkanaście lat, przyjąłem ten fakt do wiadomości ale do końca się z nim nie pogodziłem.

 

Prawdziwa depresja wygląda z oczu i wyrazu twarzy (np. maskowata), reaktywności, sposobu poruszania się, tonu głosu, tempa i sposobu wypowiedzi.

Doświadczony psychiatra wychwytuje wszystkie te niuanse i jest w stanie właśnie tak szybko postawić trafną diagnozę. W zeszłym roku byłem w szpitalu i na każdym obchodzie na pytanie: "jak się pan czuje" - odpowiadałem: "dobrze", gdyż za wszelką cenę chciałem dostać wypis. Mimo to, na podstawie metody "na patrzonego" zmieniano mi leki i gdy poczułem się lepiej - lekarze sami to zauważyli.

Oczywiście można iść zdrowemu do psychiatry, najlepiej do prywatnego po prochy i je dostać, tylko po co???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

marwil, koło mnie na kursie językowym siedzi jak się okazało psychoterapęutka - starsza - która pracuje w zakładzie dla umysłowo chorych. Kiedy poweidziałam jej, że korzystam z terapii zdziwiła się i powiedziała - przecież Ty jesteś okazem zdrowia. Bardzo mnie to ucieszyło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Luktar, Jeśli chodzisz na kurs językowy, to masz raczej w miarę łagodną postać depresji, której nie widać tak bardzo gołym okiem. Nie wierzę w diagnozy psychologów i psychoterapeutów odnośnie depresji, gdyż nie mają odpowiedniej wiedzy medycznej (wieloletnie kształcenie i praktyka). Nie są lekarzami. Tak w ogóle, to nie wierzę w psychoterapię depresji organicznych. Byłem w szpitalu, na oddz. ch. afektywnych, gdzie leczyli mnie najlepsi w Polsce specjaliści i nikt tam nie stosował, i nie zalecał nikomu psychoterapii. Psychiatra stawia diagnozę depresji po wysłuchaniu objawów (przecież nie zmyślonych) i obserwacji pacjenta.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

marwil, no chodzę na kurs językowy, uprawiam sport dwa razy w tyg, również w grupie, chodzę na terapię grupową i indywidualną, niebawem bronię dyplom.

Ale też ze względu na brak pracy siedzę do 2 w nocy i czytam albo oglądam coś a później wstaje o 11stej. Mam też wrażenie że nie podołam w znalezieniu pracy (może to normalne bo to będzie moja pierwsza).

A może to branie prozacu przez dwa lata sprawiło że nie jest tak źle? Przed braniem tabsów też nie było tak bardzo źle - studiowałam na wymarzonej uczelni, miałam dużo znajomych - tylko ze mnie facet rzucił i miałam załamanie nerwowe (chyba).

marwil, a jakie są Twoje objawy depresji?

 

-- 02 sty 2014, 17:01 --

 

mikra78, dzięki za link. Właśnie czytam. Intrygujące.

 

-- 02 sty 2014, 17:08 --

 

Właściwie to mam ochotę pierdolnąć tą całą psychoterapię jak rzuciłam leki. To całe wkręcanie się w choroby, tłumaczenie lenistwa chorobą, uciekanie od - a jakże - niełatwego życia w terminologie chorobowe jest strasznie popieprzone. Stygmatyzacja swojej osoby określeniami - DDA, DDD, depresja, nerwica niczemu dobremu nie służy. I jeszcze wmawianie mi że mam dziurę, której nie da się wypełnić czy zaleczyć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak w ogóle, to nie wierzę w psychoterapię depresji organicznych.

w sensie wyleczenia jej terapia to raczej ale na pewno sie przydaje zeby oswoic sie z choroba i nauczyc z nia zyc.

Nie wierzę w diagnozy psychologów i psychoterapeutów odnośnie depresji, gdyż nie mają odpowiedniej wiedzy medycznej (wieloletnie kształcenie i praktyka). Nie są lekarzami.

Ale sa ksztalceni przeciez wlasnie w tym kierunku. Depresja endogenna nie jest jedynym rodzajem depresji jaki dotyka ludzi. Mnie moja psychoterapeutka ladnie z mojej wyciagnela...nie bez mojej pomocy oczywiscie

 

-- 02 sty 2014, 17:13 --

 

To całe wkręcanie się w choroby, tłumaczenie lenistwa chorobą, uciekanie od - a jakże - niełatwego życia w terminologie chorobowe jest strasznie popieprzone.

ale przeciez to nie teraputa Cie w to wciaga.. diagnoza to tylko kierunek i nic innego.

Stygmatyzacja swojej osoby określeniami - DDA, DDD, depresja, nerwica niczemu dobremu nie służy.

Czujesz sie zaszufladkowana? Kazdy czlowiek jest inni pomimo DDA/DDD,depresji czy nerwicy. Ja jestem DDD i pomoglo mi to zrozumiec jakich scheatow nie mam ciagnac i co w sobie zmienic. W zaden sposob nie czuje ze to jakis stygmat ktorego nie mozna przeskoczyc

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

="Luktar"]
;)

Mnie moja psychoterapeutka ladnie z mojej wyciagnela...nie bez mojej pomocy oczywiscie

 

Prowadził ślepy kulawego i wyprowadził :mrgreen: Jest nadzieja i jest w terapii czasem moc ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A miałaś nawroty?

tak ale juz o slabszym natezeniu i umialam sobie z nimi poradzic

 

I jak długo korzystałaś z terapii?

Tylko rok ale to byl dobry poczatek bo potem ciagnelam ja sama. Moja psychoterapeutka dala mi podstawy

Kiedy było wiadomo że sobie poradziłaś?

kiedy przestalam uciekac w sen i poczulam sie na tyle silna zeby zyc :) No i kiedy znowu zle sie czulam ale poradzilam sobie juz sama

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy14, zuch dziewczyna :))) no ja też mam problemy z sennością przez tarczycę. A i tak już jest dużo lepiej bo biorę Euthyrox. Psychiatra nim przed nim uciekłam, zastanawiał się czy ten mój dołek psychiczny był spowodowany hashimoto czy depresją. Miał to rozpoznać. Niestety wróciłam do rodzinnego miasta i już nie chciałam się z nim widzieć. A szkoda bo w hashimoto i niedoczynności mógł być ten klucz. Niestety mimo zwiększenia dawki nadal mam wysokie TSH co może powodować dalej senność i brak energii oraz doła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mikra78, jezeli czlowiek nie chce sobie pomoc to zaden psychoterapeuta mu nie pomoze. Ja chcialam sobie pomoc (chociaz nie od poczatku) i naprawde duzo przepracowalam z nia roznych rzeczy ktore powodowaly moja depreche.

 

Zgadzam się z Tobą, że w procesie wychodzenia z choroby podstawą jest wola chorego do porzucenia swojego stanu i aktywne uczestnictwo w terapii, a nie bierne czekanie na uzdrawiające " trzęsienie ziemi" ze strony terapeuty. Jednak czasem wydaje mi się, że trzeba mieć też trochę szczęścia do spotkania na swojej drodze takiego człowieka, który prócz dyplomu i rozmaitych certyfikatów potwierdzających jego kompetencje, będzie umiał rzeczywiście pchnąć nas do jakiś zmian w naszym psychicznym impasie.

Twoja historia jest jednak pozytywnym przykładem korzyści jakie daje terapia, więc jakby nie było 1:0 dla psychoterapii za Twoją ocaloną duszę :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

trzeba mieć też trochę szczęścia do spotkania na swojej drodze takiego człowieka, który prócz dyplomu i rozmaitych certyfikatów potwierdzających jego kompetencje, będzie umiał rzeczywiście pchnąć nas do jakiś zmian w naszym psychicznym impasie.

O jak najbardziej! Jak w kazdym zawodzie i tam sa partacze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×