Skocz do zawartości
Nerwica.com

123


umuntu

Rekomendowane odpowiedzi

W sumie to 23 lata... Ciężko mi zaliczyć moje relacje damsko-męskie jako twory zwane związkami. Jeśli mam jednak liczyć okres zupełnej samotności, czyli od czasu próby stworzenia pary, to hmm ze 3 lata będą. Przyjaciele też mnie zostawili więc to taka samotność xxl ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Marcosm, nie sami z siebie. Nie mogli już ze mną wytrzymać. Byłam nieznośna bo czułam że oni mają swoje życia a o mnie zapominają. Cuda się działy, ale czuję, że mogli o mnie bardziej powalczyć :(

 

Jak zmienić? Liczę, że na terapii nauczę się panować nad sobą. Próbuję poznawać nowych ludzi ale szybko ich do siebie zrażam więc złagodzenie charakteru wydaje się jedyną drogą. A żeby sobie poprawić nastrój po wypłacie kupie sobie jakiś ładny ciuch, może będę przyjemniejsza z twarzy w eleganckiej kiecce :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Synsa, Mniej więcej.

Względnie kompromisowy byłem,szło się dogadać,ale wszystko było na płytkim poziomie,potem stwierdziłem że czas pop*rdolić ten biznes.

 

Koniec końców,nie żałuje takiej decyzji,nie wiem czy z normalsami byłbym w stanie stworzyć jakąś sensowniejszą znajomość :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trochę już czasu minęło odkąd z wielu przyjaciół/znajomych zrobiło się prawie że zero i trochę mi to doskwiera, nie ma nawet z kim pogadać, powygłupiać się, wyjść. Wcześniej też raczej było ciężko o zadowolenie z mojej strony z tych kontaktów ale coś się działo, czasem nawet i dla mnie ciekawego a teraz zupełna nuda. Stagnacja kosmosu :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Marcosm, nie sami z siebie. Nie mogli już ze mną wytrzymać. Byłam nieznośna bo czułam że oni mają swoje życia a o mnie zapominają. Cuda się działy, ale czuję, że mogli o mnie bardziej powalczyć :(

Ja miałam bardzo bliskiego przyjaciela przez kilka lat. Wiedzieliśmy o sobie wszystko (a przynajmniej on o mnie), spędzaliśmy wspólnie cały wolny czas, najczęściej na siedzeniu u mnie w domu i oglądaniu filmów. Bywał u mnie tak często, że prawie u mnie mieszkał i tylko mu kluczy brakowało :) W między czasie znalazł sobie znajomych, ale dalej spędzaliśmy razem czas i wszystko sobie mówiliśmy. Ostatnio jakoś wszystko się zmieniło. Okazało się, że ukrywał przede mną coś bardzo ważnego, o czym wszyscy jego znajomi wiedzieli a ja jak jakaś idiotka nie. Bardzo się wkurzyłam, no ale chyba miałam prawo? Widzimy się raz na ruski, czasami nie zamienimy słowa przez tydzień. Dla niego to wszystko jedno bo przecież ma znajomych, z którymi sobie jeździ na basen czy na zakupy... Czuję, że za niedługo nasza "przyjaźń" skończy się zupełnie. Miałam jeszcze przyjaciółkę, obecnie tylko rozmawiamy na gg o ile JA się odezwę pierwsza. Też ma nowych znajomych, na randki chodzi, dyskoteki. Wszyscy sobie jakoś życie układają tylko nie ja... Zostałam gdzieś w tyle. Kiedyś jeszcze się o to kłóciłam i miałam żal ale teraz cieszę się jeszcze tymi rozmowami bo za niedługo to się skończy i wiem o tym. A wtedy na prawdę zwariuje :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Smutno tu tak dzisiaj a ja się nudzę to się wypowiem: ja mówię, że mam urodę nie dla każdego a dla konesera ;p Może znajdzie się kiedyś jakiś fetyszysta małych stóp i długich włosów dla mnie i na resztę nie będzie marudził i będzie spoko :D Znajdzie w sobie coś fajnego i tego się trzymajcie. Włosy to tylko jeden element i nie musi być idealny

no helou długie włosy u kobiet to się większości mężczyzn podobają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość SmutnaTęcza
Smutno tu tak dzisiaj a ja się nudzę to się wypowiem: ja mówię, że mam urodę nie dla każdego a dla konesera ;p Może znajdzie się kiedyś jakiś fetyszysta małych stóp i długich włosów dla mnie i na resztę nie będzie marudził i będzie spoko :D Znajdzie w sobie coś fajnego i tego się trzymajcie. Włosy to tylko jeden element i nie musi być idealny

no helou długie włosy u kobiet to się większości mężczyzn podobają.

Fakt.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chodziło mi o to że w gąszczu moich wad można znaleźć coś fajnego i miło będzie kiedy znajdzie się ktoś komu te drobne zalety przesłonią wady ;)

 

Miłość to nie szukanie zalet, ale akceptacja wad lubej osoby ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Singlowatość...No właśnie,ostatnimi czasy,znów mi nie dają spokoju myśli o tej kwestii.

A raczej zaczyna mi to "przeszkadzać".

Co mnie wpienia,od niedawna dopiero (tj kilka tygodni) czuje względną stabilność psychiczną,co zwykle się wiążę właśnie z upierdliwymi myślami o 2 połowie,kiedy no właśnie,2 człowiek to nie zabawka,nie można gdy coś nie pasuje,ot tak rzucić,odejść,zostawić (można,ale bez szczególnych powodów to zwykłe sk&^(** ) .

Ledwo co człowiek "odzyskał własne ja" (choć częściowo) a już zachciewa się jakichś bzdetów i zmian .

Tyle,że tu jest sporo sprzeciwów,i rozważanie,nie mogę/nie nadaje się do tego czy po prostu nie chcę i wzbraniam się?

Nie wiem,choćbym to 1000 razy rozkminiał,no idea.

Z jednej strony...argumenty przeciw,mój charakter,nie "wyczyszczona" z czasem błędnych schematów głowa,wady,tryb życia,styl,poglądy,aparycja.

Typowe myślenie "To jakakolwiek by mnie chciała :mrgreen: " (tak,wiem,idiotyczny przykład myślenia,pracuj nad sobą idioto - to jakaś będzie chcieć).

A może jest mniej "tragicznie" niźli mi się wydaję ?

Ostatnie lata i relacje w świecie realnym,cóż - zawaliłem,zaprzedając wszycho na rzecz nołlajfu.

Tak więc,relacje z płcią przeciwną,jak i człowiekami - leżą,dopiero od niedawna coś się tam zmienia.

To gdziee tam jeszcze do związków itp?

Niezdecydowanie,to 2 kwestia,czasem sam nie wiem czego chcę,nawet w tej kwestii,powyższej,nie wiem,czy tylko wzbraniam się i na siłę próbuje uciec od "człowieczeństwa",i wymyślam sobie powody by żyć solo, i w praktyce,nie są aż tak straszne jak na "papierze". I używam tego jako wymówki.

Inna kwestia,to nawet jakby się nadarzyła "okazja",to z moją tępotą emocjonalną,czy raczej tępotą "relacyjną" że tak to nazwę,nie przegapiłbym okazji ?

Też i to jest możliwe.

Inicjatywa,tak...gdzie tu znaleźć złoty środek,by nie wyjść na namolniaka,ale też na takiego co ma wszycho w odwłoku?

Też nie mam wyczucia.

Koniec końców,nie wiem,jeśli chodzi o dojrzałość emocjonalną,priorytety...na dwoje dzielone,z jednej strony często nie wiem czego chcę,z drugiej strony,jest to we mnie zbalansowane,sporo luzu,powagi,ale też są kwestie,sprawy gdzie i odpowiedzialność,wiem jak jest ważna,chyba jak na 20 latka (nie licząc tego niezdecydowania),to nie ma tragedii w tej kwestii.

Patrząc z innej perspektywy,to wielu moich rówieśników już ma plan na życie,i są w pełni,samodzielnie funkcjonującymi jednostkami bez niczyjej pomocy?

Nie wiem,nie znam .

Jako gówniarz,chyba jeszcze mogę się motać, i wahać w co niektórych kwestiach.

Nie powinienem jednak zatrzymywać się w miejscu.

A to się zdarza nadal.

Jak definiować dojrzałość,czy jestem dojrzały,czy nie jak na swój wiek...No idea.

 

No i...nawet nie rozumiem swoich motywów w tej kwestii...chciałbym wejść w związek,bo "ciekawość",jak to jest,z powodów,czy raczej potrzeby więzi emocjonalnej.

Czy może to po prostu fanaberia, i rzecz do której się nie nadaje?

Najprostsza droga,to pewnie metoda prób i błędów,działanie,połączone z myśleniem,solidna praca nad samym sobą w wielu kwestiach,ogólnie ogarnięcie się.

Tylko czy będę na tyle mądry i wytrwały,by tak zrobić,czy obiorę drogę leniwego idioty i skończy się na wiecznym myśleniu jak to często bywało?

Pewnie za parę lat,miałbym odpowiedź,ale to już refleksja życiowa,niźli stricte o związkach.

W kwestii związków,loteria jak mniemam,serducho nie sługa,czasem racjonalność cała może iść w cholerę w jednym momencie.

Nigdy nic nie wiadomo.

 

Stan życia jako singiel nie jest zły,Tyle że nie wiem,czy to moje singielstwo wynika głównie z wyboru,czy nieudolności/bezczynności.

I czy ten stan warto zmieniać/próbować zmieniać.

 

 

Gratuluję,jeśli ktoś przedarł się przez ten mur chiński tekstu :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki, zrobiłem wyłom w Twoim myślowym zamtuzie. Nie wygląda to dobrze, burdel jak wyjęty z mojej głowy i zmodowany pod Twoją czaszkę Kestrelu ;] Overthinking jak mawiają hamburgery to po pierwsze + obawy co do niewyrządzenia komuś 'krzywdy uczuciowej' swoim krzywym łbem, dalej niezdecydowanie co do własnych pragnień i ostateczne dawanie plusom singlowania większej wagi, zaprzedanie wszystkiego na rzecz nołlajfu (dobrze to ująłeś), no i chyba mój konik- tępota emocjonalna i nieudolność do odczytywania emocji, pragnień kobiet- prawdopodobnie tak jak ja za wiele do czynienia z dziewczętami za młodszych lat nie miałeś.

Fakty są takie (moje fakty i nikt ich nie zmieni), że żeby być szczęśliwym w miłości, jakiej kutwa miłości, w partnerstwie, a może i w związkach międzyludzkich ogólnie, trzeba być egoistą, może jednak nie takim transparentym bo to ostatecznie nie przejdzie, ale przebiegłym egoistą, asertywnym i z pewnym stopniu zawyżoną samooceną na pewno.

Nie trać nadziei Kestrelu tylko krzesaj ogień w majtach, inteligencję i poczucie humoru masz na pewno, preferencje co do wyglądu są szerokie jak dupa Grycanki, więc tym się nie przejmuj zbytnio, w dodatku jesteś co najmniej 5 lat młodszy ode mnie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja wierzę, że nic nie dzieje się przypadkowo. Możemy tu rozprawiać, fakt: rozumowo da się wiele przewidzieć. Na forum o podrywie było pojęcie "naturala". To był ktoś kto miał powodzenie u płci przeciwnej, mimo że nic w tej materii nie ćwiczył. Pełno też było ludzi, którzy przechodzili różne treningi, gadali na forum, znali teorie "wielkich pionierów" a osiągnięć zero.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wg mnie ciężko się nauczyć podrywania, choć na pewno to możliwe, niektórzy bez znajomości żadnych technik i często z przeciętnym wyglądem wyrywają na pęczki a inni specjaliści od PUA w odpowiednio dobranych ciuchach i po wizycie u kosmetyczki wciąż samotni są. Może w końcu kogoś wyrwą ale nigdy nie dościgną samorodnych talentów na których leci 90% kobiet.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no właśnie,2 człowiek to nie zabawka,nie można gdy coś nie pasuje,ot tak rzucić,odejść,zostawić (można,ale bez szczególnych powodów to zwykłe sk&^(** ) .

Można! Haha! Oczywiście, że można! Można jeszcze potem udawać, że przecież nic się nie stało, to jest normalne, no zdarza się, to jak pójście do kibla na siku po dwóch kawach. Z tego też właśnie powodu ja mówię stanowcze NIE wszelkiego rodzaju bliższym związkom. Jestem właśnie taką zabaweczką, której w każdej chwili kiedy coś tam nie spasuje można bez skrupułów powiedzieć wypierdalaj, oczywiście ujmując to w metaforyczne, piękne słowa, z których jasno wynika, że to znowu moja wina, bo jestem taka, siaka i owaka. I wiecie co? Mam już serdecznie dosyć zastanawiania się co jest ze mną nie tak, mam dosyć upokorzenia na terapii, kiedy usiłuję sobie "pomóc" (to właściwie jest pomoc? :shock: ) zmuszając się do powiedzenia obcemu chłopu co mnie najbardziej boli, mam dosyć uśmiechania się jak debil do ludzi kiedy jedyne co mi w danej chwili potrzeba to zatopić się w strumieniu swoich myśli, mam też dość karcenia siebie za to że mam pierdoloną dystymię, cholerną depresyjną naturę i nie jestem z tego powodu wiecznie uśmiechniętą, przebojową i wygadaną panienką w okienka, mam też dosyć przepraszania wszystkich za powyższe. Co mi to tej pory dało? A no goowno, w którym właśnie siedzę. I tak, jestem beznadziejna. Ale dla innych. Dla siebie jestem superbabką, która potrafi namalować obraz i wyszlifować sobie parapet szlifierką kontową. No! Ulżyło mi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

×