Skocz do zawartości
Nerwica.com

Witam, nie wiem czy dobrze trafiłam.....


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Ciekawe czy mam to

 

samo co Wy. Cos pod kopułą na bank mam nie tak. Do lekarza nie pojde. A tak mam ochote sie wypisac wiec zacznę od początku.

 

 

Moje dzieciństwo nie należy do przesadnie udanych. Nie mam co prawda patologicznej rodziny ale mój ojciec mnie bił, mnie

 

i brata- za naukę, za to że kiedys zniszczylam mu kasetę i za wiele innych rzeczy. Moj ojciec nie lubi sprzeciwu. Nie jest

 

potworem ale to przez niego mam problemy ze soba. A może tylko się użalam nad sobą??? Kiedyś pamiętam, modliłam się na

 

klęczkach wraz z bratem o to żeby na wywiadówce było wszystko dobrze, ten strach... Kiedyś mi tak wpierdzielił, że do dziś

 

mam trochę spuchniętą rękę. Moja matka też nas lała, za to że nie było posprzątane i za to, że nie umiałam jakiegos tematu na

 

bierząco ze szkoły. Ten ciągły strach, że sprawdzą zeszyty. Ale to co innego dostać od matki. To ojciel lał nas skórzanym

 

pasem. Nie non stop ale często. Nawet jak byłam mała bałam się iść do dentysty to pamiętam chciał zdzielić mnie

 

przedłużaczem. Jakie to upokarzające, jak sie o tym pisze... Wiem, że matka mnie kocha...a ojciec?? no cóż chyba przypadkiem

 

jestem na świecie, bo w sumie wychowala mnie matka a nie on. Zawsze traktował mnie jak śmiecia, nigdy nie mialam prawa glosu,

 

jakbym byla jakims gównem. W szkole, w podstawówce sie ze mnie śmiali, nikt nie wie jak wyglądało moje życie. Katorga

 

emocjonalna. Zaowocowało to wieloma "przyjemnymi" rzeczami. Moj problem polega na tym, ze ciagle sie denerwuje, kiedy

 

chodzilam do liceum i jezdzilam autobusami przepełnionymi ludzmi, czesto musialam sie kilkakrotnie przesiadac bo robilo mi

 

sie tak goraco, ze pot kapal ze mnie strumieniami. W czasie jednej drogi do szkoly potrafilam sie przesiasc ze 3 razy, wtedy

 

oczywiscie spoznialam sie do niej. W sumie to ciagle chodze spocona pod pachami, co przyczyna jest ciagle zdenerwowanie. To

 

moje pocenie sie wiem na pewno ze jest na tle nerwowym. Nikt nie wie jak to potrafi uprzykszyc zycie. Czasami mi sie po

 

prostu nie chcialo zyc. Śmieszne jest to ze w szkole mialam poczucie humoru i to calkiem niezle ale teraz wiem, ze to tez byl

 

skutek moich nerwow. Adrenalina mnie ciagle dopingowala do dzialania, do mowienia smiesznych rzeczy. Kiedy jestem spokojna

 

nie potrafie rzucac smiesznymi tekstami. Kiedy myslalam ze dalam sobie z tym wszystkim rade, zycie musialo mi dac jednak do

 

zrozumienia ze to wcale nie takie latwe. Niedawno jechalam starac sie o prace, nie weszlam na rozmowe, stchorzylam, nerwy

 

wygraly. Teraz kiedy pracuje i kiedy sie przyzwyczailam do ludzi jest lepiej ale cos czuje ze nie dokonca jestem "wyleczona".

 

Od pewnego momentu mam napady lekow, boje sie duchow, boje sie ze cos mi zaraz wyjdzie z szafy. Wczoraj nie moglam zasnac z

 

nerwow, poszlam spac do rodzicow. Slowo spac jest troche nie na miejscu, bo nie przespalam tamtej nocy, drzemalam. Pierwszy

 

raz tak mialam ze musialam isc do rodzicow spac, boje sie ze to moze sie powtorzyc. Nie wiem czy to jest normalne, nie wiem

 

co jest normalne i jakimi kryteriami sie kierowac. Moze wyolbrzymiam wszystko. Tylko nie wiem ile moje serce wytrzyma. Nawet

 

teraz piszac, mam zimne rece. Wszystko jest do d***

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Pestko! Wszystko jest do D.....Moze teraz tak jest.Ale

 

moze jutro spotkasz kogos,jakas osobe,dzieki ktorej sie to zmieni.........i juz wszystko nie bedzie do D......Nie mozesz

 

zakladac z gory ze tak sie nie stanie.Bo to czasami sie zdarza.Naprawde.Wiem,ze ci ciezko nawet bardzo ciezko ale tak nie

 

musi byc zawsze.........Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wam ludzie za te kilka słów....nie wiem, do lekarza

 

nie pójdę- obecnie na niczym mi nie zależy, chyba jestem wyssana z uczuć. Tzn. kocham matke, kocham mojego Misia ale nie

 

czuje takiej chęci życia...na dodatek starzy prawdopodobnie sie rozstana....co z tego, że mój chłopak mnie kocha skoro za

 

kilka lat może mnie zostawić i miłość wygaśnie, jak wygasla ona między moimi rodzicami.....zmeczona jestem tym ciaglym

 

mysleniem nad tym zasranym swiatem, czasem tak go nienawidze...mam dosc!!!!!!1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Użalanie się nad soba nic nie pomoże ( sorry ,że tak piszę

 

ale taka jest prawda). widać po twoich postach że jest źle, ale tylko od Ciebie zależy czy chcesz w tym trwać, czy chcesz to

 

zmienić.

Nie rozumiem dlaczego nie chcesz pójść do psychiatry, przecież to taki sam lekarz jak każdy inny, minęły juz

 

czasy kiedy pójście do psychiatry było wstydem!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pestko,a mozebys poszla chociaz do"rodzinnego".Uzalanie sie

 

nad soba naprawde nic nie da.Moze jakies lekkie leki antydepresyjne/np Coaxil/.Jestes jeszcze mloda osoba,cale zycie przed

 

toba.Chociaz wiem,ze to przez co przechodzisz jest trudne.J nie,ze to gdzies wyczytalem,tylko niestety przerobilem na

 

sobie.Tez mialem taki ciezki okres w zyciu.Ale to nie musi trwac wiecznie.......Pestko zlituj sie nad soba i idz chociaz do

 

"rodzinnego".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj życie straciło dla mnie

 

kompletnie sens. I czy nazwiecie to uzalaniem sie czy jakos inaczej, nie ma to dla mnie zbyt wielkiego znaczenia, nic sie już

 

nie liczy. Pozdrawiam i bądzcie szczesliwi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj życie straciło dla mnie

 

kompletnie sens. I czy nazwiecie to uzalaniem sie czy jakos inaczej, nie ma to dla mnie zbyt wielkiego znaczenia, nic sie już

 

nie liczy. Pozdrawiam i bądzcie szczesliwi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pestko, nie poddawaj się!!!! Dla mnie życie traci sens za

 

każdym razem kiedy mam "atak" ale to nie znaczy że tego sensu nie ma!!! Ja odnajduję go w walce o "normalność", życie bez

 

nerwicy. A wiara w to, że nowu będę się tak naprawdę uśmiechać dodaje mi sił! Pozdrawiam.

 

ps: staraj się nie myśleć o

 

tym co było złe, pomyśl raczej co dobrego może się wydarzyć

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam!!!!

Ja mimo prawie całkowitego wyleczenia, również

 

mam chwile w których zadaję sobie pytanie "Czy to ma sens, moje życie, to co robię?". Próbuję wówczas przywołać miłe chwile,

 

wspomnienia, osoby dla których jestem ważny. Pomaga.

Jeżeli to czytasz proszę Cię nie rób głupstw, wszystko się ułoży,

 

zobaczysz. Powoli ale wróci do normy. Nie możesz sie poddawać. Zobacz na posty wyżej, ilu ludzi trzyma za Ciebie kciuki.

 

Kiedyś przypomnisz sobie tą chwilę i na twojej twarzy pojawi się uśmiech, pomyślisz wtedy "Że wszystko znowu nabrało sensu,

 

że życie jest zbyt piekne......."

 

Pozdrawiam i również trzymam kciuki za Ciebie!!!!! :D:D:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzieki za troskę...Chodzi o to,

 

że rozstalam sie z chlopakiem, oszukal mnie i nie wiem...moze zbyt emocjonalnie do wszyst6kiego podchodze...moze moge

 

tolerowac klamstwa i klamstewka??chyba lepiej miec wszystko gdzies. Wlasciwie coraz bardziej mi wszystko wisi. ostatnio

 

jechalam tramwajem i fakt ze chyba za grubo sie ubralam ale zrobilo mi sie masakrycznie gorąco i w sumie nie wiem ....czy to

 

na tle nerwowym, czy nie....takich atakow dawno nie mialam, od kiedy przestalam chodzic do szkoly i jezdzic autobusami.

 

Przez to wszystko zaczynam podciagac moje reakce pod tą terwicę a w zeczywistosci nie wiem czy jestem na to chora, moze coś

 

mi jest?może dostane niedlugo zawalu i umre??i moze to wcale nie jest nerwica. Kurcze, powiedzcie mi czy normalne jest ze nie

 

moge juz ogladac horrorow bo mimo ze wiem co sie aktualnie wydazy to i tak skacze na fotelu bo sie boje. Wiem ze napiszecie

 

mi zebym poszla do lekarza albo ze sie nad soba uzalam ale ja nie jestem jeszcze gotowa zeby pojsc, musze miec dowod ze cos

 

mi jest, bo jesli mi przeszlo??

Pozdrawiam wszystkich....wiem ze zycie trzeba szanowac, w koncu ma sie je tylko jedno.

 

Ave!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pestko pojdziesz jak bedziesz gotowa:) jesli Ci przeszło to

 

bardzo dobrze:) Wiesz jak sie człowiek uprze to wszystko podciagnie pod nerwice, wyaje mi sie ze własnie czesto z tym

 

przesadzamy. Cokolwiek złego sie nie stanie od razu myslimy sobie ze to wina nerwicy. Zapominamy o tym, ze przeciez kazdy

 

czasem ma prawo źle sie poczuc i to jest całkiem normalne:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Często ludzie zdrowi, nie chorujący na nerwicę, róznego

 

rodzaju dolegliwości uważaja za tą właśnie chorobę. Najlepiej oceniłby to lekarz. Prawda na taka wizytę trzeba przygotowac

 

się psychicznie, ale pamietaj im bardziej będziesz ja odwlekać, tym gorzej będziesz sie czuła......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

[Cześć Pestka!

 

Moim zdaniem jeżeli nie potrafisz sama sobie poradzić ze swoimi lękami to powinnaś zgłosić się do psychologa lub psychiatry.

 

Nie bój się iść do lekarza bo to nie jest takie straszne. Ja sama od kilku miesięcy chodzę do psychologa i czuję się z tym

 

lepiej życzę powodzenia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×