Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy udajecie przed innymi ze wszystko jest OK???


Poetka

Rekomendowane odpowiedzi

Zgadzam sie, ze trzebaby cos zmienic w podejsciu ogolu do "tych" chorob:) Tylko jak?

Ja przez 5 lat nikomu nie powiedzialam ze mialam depersonalizacje bo nawet nie wiedzialam ze to ma jakas nazwe.

Za pierwszym razem poradzilam sobie calkiem sama(przerazona 16 - latka) , mysllam ze to choroba psychiczna od narkotykow.

Za drugim poszlam do psychiatry i dostalam leki antydepresyjne, moj chlopak wiedzial o tym ale myslal ze mam depresje czyli smutek wielki.

Za trzecim - najgorszym powiedzialam mu ze to nei depresja , ze nie mam smutku tylko " takie dziwne uczucie", teraz wiem jak to sie nazywa i on wie o co chodzi, a dalsi ludzie? Po co? Moze nei amm takiego problemu bo nie musze udawac, bo jzu jest dobrze na codzien nie mam problemow z funkcjonowaniem.

Ja nawet nie mysle o tym zeby powiedziec np wspolokatorkom, bo ludzie nie maja pojecia ze cos takiego istnieje a co dopiero ze jest takim koszmarem( kto sie spotkal z dd najlepiej zrozumie o czym mowie).

Ale jesli ktos ma odwage zeby mowic o tym to podziwiam i mam nadzieje ze kiedys wiedza na ten tamat wzrosnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mówić tylko w jednym celu. Żeby nerwica stała się zjawiskiem zrozumiałym i akceptowalnym. Fakt uczucia wstydu z jej powodu jest implikacją niskiego statusu społecznego tej choroby. Nerwica kojarzy się z czymś ułomnym, słabym i dziwnym. Jak wiemy to nie jest prawda. Fakt jest dziwna ale osoby, które ją mają nie są w niczym gorsze. Poza tym jej źródła postaci wynikają z cech nacisku społecznego, który zmierza do tego by jednostka była idealna pod każdym względem. To też ma wpływ na jej powstawanie. Normy i wzorce społeczne, które nam przekazuje nasze najbliższe otoczenie to często zbyt wysokie wymogi i oczekiwania, które nas duszą. Każdy biegnie w tym wyścigu szczurów i próbuje być najlepszy, a potem mamy nerwicę. Ta choroba to choroba cywilizacyjna i wiele mówi o procesach i cechach społeczeństwa. Wiadomo skutki jej powstania są bardzo różne. Nie tylko wynikają z tego o czym mówię wyżej. Jednak te wszystkie źródła pochodzą z cech społeczeństwa, zachowania jednostek i ich działań. Mówienie o tym umożliwiłoby by także zwiększenie uwagi jak i ostrożności rodziców, opiekunów w stosunku do swoich dzieci w procesie ich wychowywania. Szybciej ludzie by ją wykrywali i zapobiegali. Dlatego należy mówić o tym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zimbabwe u mnie dokladnie to samo dlatego nic nie mowie...

zaskoczyl mnie dzisiejdzy krotki reportazyk w panorami na temat depresji i dnia walki z depresja czy jakos tak ... ogolnie nie spodobalo mi sie to ze nazwano to choroba psychiczna... w ogole to jakos dziwnie to przedstawili a tematem przewodnim byla depresja wsrod starszych ludzi...

 

jakos nawet nie umiem sie wypowiedziec zabolala mnie glowa od tego myslenia ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiem wiem....., wiadomo że nie wyjdę na ulicę i będę krzyczała: MAM NERWICE!!!! Wiadomo, też że tego tematu nie będę poruszała z każdym. Jednak będę eksperymentować, żeby coś zmienić. Kiedyś jak ludzie już zaczną o tym mówić głośno, pomoże to naszym dzieciom i ich dzieciom, unikać czynników przyczyniających się do tej choroby. Ja was doskonale rozumiem! Mówienie o tym jest trudne ale ja chcę coś zmienić i będę próbowała na swój jednostkowy sposób :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ano widzę że dzielenie ,,tymi" informacjami z innymi nie tylko mi nie przychodzi łatwo.

Nerwicę/fobię społeczną mam od kilku ładnych lat, czasami było tragicznie, mimo to nikt nie wie o moich problemach. Mieszkam z rodzicami i siostrą, trwa to już tyle czasu że aż się sam dziwię że niczego się nie domyślają. Kilka razy matka znalazła moje leki, udało mi się ją zbyć...

Tak naprawdę to chciałbym im w końcu powiedzieć ale ... ? Boję się chyba reakcji, boję się czy to zrozumieją no i wstydzę się tego okropnie. Nawet nie wiem jak zacząć taką rozmowę, kiedy i z kim...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oczywiscie, ze udaje. Nawet mój psychiatra nie był w stanie uwierzyć, ze w najgorszym stadium mojej choroby w pracy wszyscy mysleli, ze jest ze mną wszystko OK. Zagryzałam wargi, odwracałam głowę gdy leciały łzy, tłumiłam drżenie rąk czy kołatanie serca. Dzis biorę leki, czuję się duzo lepiej i nikt nie wie, ze się leczę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście że udaję. Nie chcę wszystkiego wszystkim mówić, nie tylko chodzi o to żeby niektórzy nie wiedzieli, ale o to że o niektórych rzeczach nie lubię gadać. Nawet jeśli ktoś z troski pyta to czasem naleganie może doprowadzić do nieprzyjemnej sytuacji, więc po co sobie robić problemy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiem wam coś tak w ogóle .... a propos udawania. To znaczy dodam oczywiście że nie krytykuje waszych postaw są one dla mnie zrozumiałe i nie bezpodstawne. Jednak ja w życiu ciągle coś udawałam. Przez tyle parszywych lat nie byłam sobą. Rozbiło mnie to na wiele cząsteczek które teraz zbieram. Ostatnio uczę się nie udawać. Myślę, że częściej jestem sobą niż nie jestem. Kiedy mam jakieś chore stany zaczynam je uzewnętrzniać ale jeszcze nie na tyle by otoczenia dokładnie widziało co czuję i co się ze mną dzieję. Jednak do wielu stanów mimo ich dziwności zaczynam podchodzić jak do czegoś normalnego.Zaczynam się pokazywać światu i przestaje się bać co kto o mnie pomyśli...albo inaczej boję się ale mnie to wali. Dlatego też zamierzam pokazać sie ze wszystkich stron które mam ochotę uzewnętrznić. Nie mogę się więcej kryć. Kryłam zbyt dużo rzeczy które mnie spotkały. Teraz to pier.... i będę to zmieniać. Ale to ja tak mam u was bycie sobą może nie stanowi takiego problemu jak dla mnie. Wiem jedno że jest coraz lepiej i jak już mówiłam będę wałczyła o siebie na przekór wszystkim i wszystkiemu. Takie jest życie......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ważne żeby czuć się dobrze. Ja mam taki charakter że nie lubię się zwierzać chyba że ktoś zdobędzie moje zaufanie. I nie mam ochoty oficjalnie wszystkiego wylewać ludziom, szczególnie że raczej preferuję walczyć z tym jeśli mi jest źle a nie wszystkim o tym mówić - wolę raczej nie mieć o czym mówić. No ale to już raczej indywidualna kwestia...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wprawdzie nie udaję, przed ludźmi, że wszystko jest OK, jednak zdarza mi się na odczepnego powiedzieć: "tak, tak... wszystko gra". Ale to dlatego, ze nie chcę, żeby ktokolwiek wiedział o mojej nerwicy... i bez informowania o niej ludzi jest mi dość trudno. Dlatego, jak już nie mogę ukryć swoich objawów, sprzedaje im wymyśloną, ale dość wiarygodną bajeczkę na temat swoich dolegliwości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ważne żeby czuć się dobrze. Ja mam taki charakter że nie lubię się zwierzać chyba że ktoś zdobędzie moje zaufanie. I nie mam ochoty oficjalnie wszystkiego wylewać ludziom, szczególnie że raczej preferuję walczyć z tym jeśli mi jest źle a nie wszystkim o tym mówić - wolę raczej nie mieć o czym mówić. No ale to już raczej indywidualna kwestia...

Ale mi nie chodzi o zwierzanie się!!!! Chodzi mi o wszystko co czuję o ekspresję uczuć tych złych i dobrych!!!!!! I do doprowadzenie się do takiego stanu, żebym nie musiała odczuwać wstydu z powodu doznawanych uczuć! Nie ważne czy są na tle nerwowym czy na tle zupełnie innym. Źle mnie rozumiecie. Mi chodzi o to żeby być sobą w 100%. Chodzi mi o stan pt " a ch..j że mam nerwicę", jestem jaka jestem a jak ktoś mnie nie akceptuje to jego broszka! Przecież nie chodzi mi o to, żeby opowiadać ludziom jak mi jest źle w życiu, tylko o to by się nie bać tego co chcę powiedzieć. To dotyczy wszystkiego chociażby tego, że komuś mówię prosto w ryj że mnie wkurza. Dla mnie to jest odblokowywanie się od wszelkich barier. Wychodzę z założenie, że jeśli chce się z czymś podzielić z człowiekiem a to może być radość jak i smutek, a mam przed tym opory to tym bardziej powinnam to robić bo tylko w ten sposób mogę sie otworzyć. Nie chce robić sobie tematów tabu tylko dlatego, że nie potrafię o nich rozmawiać. Temat tabu tworzę sobie wtedy gdy nie mam ochoty się pewnymi sprawami dzielić a to jest duża różnica. IceMan skąd ci przyszło do głowy, że ja tylko mówię o jakiś ciężkich stanach? Przecież wyżej mówię o to by być sobą, a bycie sobą nie sprowadza się do zwierzania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o mnie to tez raczej sie nie zwierzam i staram sie nie okazywac emocji z prostego pwodu - boje sie ze strace resze znajomych ktora przy mnie pozostala.. niestety w ten sposob trace tez szacunek do samej siebie...

 

Wśrod znajomych ( nie wszystkich) rozeszla sie wiesc o moich problemach , niektorzy znaja ich przyczyne, czyli nerwice depresje i fobie a niektorzy nie. Dlatego nie wiedza jak sie maja zachowac w stosunku do mnie bo nie wiedza co to za "choroba" i uznaja mnie za choro umyslowo.

 

Rozpaczliwie probuje zatrzymac tych kilkaosob ktore utrzymuja ze mna kontaktymaskujac swoje problemy i prawidziwe uczucia... niestety teraaz wiem ze zle robie bo wynikaja z tego same nieporozumienia.

 

Wiec podjelam decyzje ze jesli wyjawiajac prawde strace tych znajomych to nie byli oni warci funta klakow wiec juz jutro zdecydowalam sie przyznac i opowiedziec wszystko kilku osobom ktore nie rozumieja mnie .. i nie obchodzi mnie jakie to bedzie miec skutki ... jesli sie dowroca to bede szczesliwa ze caly ten fałsz sie odemnie oddala...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

xCarmen!!!! U mnie udawanie przyczynia się do potęgowania nerwicy! Kiedy tak robię mam o 100% więcej leków. Ale wiesz co jak przeczytałam twojego pomyślałam sobie, że wiem co czujesz. Jednak ja myślę, że nie mamy żadnego obowiązku tłumaczenia się jacy jesteśmy. Kiedy mówiłam o tym że chce zacząć o tym mówić wynika to z tego, że nie chce sie po prostu się tego wstydzić. W ten sposób chcę sie oswoić z tą moją chorobą jak i jej objawami.

Jednak ja widzę, że moje środowisko jest na tyle specyficzne, że dużo osób z tego grona potrafi to zrozumieć. XCarmen jeśli mogę ci coś doradzić to nie koniecznie im mów co się dzieje u ciebie. Przecież nie musisz tego nazywać. Możesz powiedzieć, że masz problemy i nie do końca sobie z tym radzisz. Jak nie potrafią tego zrozumieć niech się pałuja!!!!!!!!!!!! Pamiętaj, że nikomu nie musisz się tłumaczyć jaka jesteś! Twoi znajomy powinni się cieszyć że znają kogoś takiego jak ty i powinni cię cenić, jeśli tak nie robią niech spadają na drzewo!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hetna rozumiem u mnie tez to powoduje leki pozatym ja nie lubie udawac a lubie byc soba ... ale sytuacja wyglada juz tak,ze wiekszosc uwaza ze mam zolte papiery albo cos w tym stylu ... powtarzaja to sobie z ust do ust i dlatego nie pozwole zeby ktos sie w taki sposob bawil moim kosztem.. Tez sie nie chce wstydzic tego jaka jestem dlatego powiem i wyjasnie a czy ktos to zrozumie czy nie to juz bedzie zalezec od niego , przynajmniej bede miala poczucie ze probowalam choc jednej osobie zmienic myslenie poki sie jeszcze da, poki nie zna mnie na tyle zeby przekonac ja ze jednak jestem normalna osoba.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio uczę się nie udawać. Myślę, że częściej jestem sobą niż nie jestem. Kiedy mam jakieś chore stany zaczynam je uzewnętrzniać ale jeszcze nie na tyle by otoczenia dokładnie widziało co czuję i co się ze mną dzieję.

 

Ja też przestałam udawać przed sobą i innymi, co nie znaczy, że odkrywam całą ass przed ludźmi; jeśli jest mi źle, to zwyczajnie jakość wyładowuję tę swoją złość i od razu jest mi lepiej; co prawda ciągle mam fobię co do spotykania niektórych osób, ale staram się nad tym pracować;

ale takie całkowiete udawanie i nie bycie sobą to nic tylko powolne samobójstwo :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

xCramen w zasadzie w takich sytuacjach wychodzi kto naprawdę jest twoim przyjacielem. Ja wiem, że moi znajomi biorą mnie trochę za dziwną osobę ale oni też są dziwni. I wiesz co jeśli mogę coś rzec mów o sobie z godnością i szacunkiem. Ja często pochylam głowę zamiast trzymać ją wysoko z dumą. Czasami zapominam że jestem kimś ważnym i istotnym. Jednak gdy sobie o tym przypomnę zaczynam mieć otoczenie w dup... co nie znaczy, że nie szanuję wtedy ludzi. Chodzi mi o to, że uczę się nie przejmować tym co inny o mnie pomyślą.

 

ale takie całkowiete udawanie i nie bycie sobą to nic tylko powolne samobójstwo Shocked

 

Dokładnie! To kamikadze!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja całe życie dusiłam swoje problemy w sobie, bo "tak wypadało", bo "przecież, co powiedzą ludzie". Dopiero teraz jak wyszło szydło z worka, znajomi nie mogą wyjść ze zdziwienia, bo "przecież wyglądaliście na idealną rodzinę". Dokładnie, wyglądaliśmy, bo jest wszystko, tylko nie ma najważniejszego, miłości. Teraz się przełamałam i rozmawiam o tym z ludźmi. Jak mam zły humor, to nie udaję na siłę, że jest ok. Chociaż w towarzystwie moich znajomych żadko miewam zły nastój.

Jednak nie opowiadam wszystkim o swoich problemach, tylko przyjaciołom, bo oni mnie rozumieją. No i Wam kochani, bo zawsze mnie wysłuchacie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zgadzam sie Hetna oczywiscie ze bede mowic z godnoscia i bron boze nie bede poniejszac swojej wartosci jako czlowieka ...

sama dla siebie jestem najlepszym towarzystwem wiec ta rozmowa bedzie miala na celu tylko wyjasnienie tych niedopowiedzen i wymyslow innych, bo nie chce juz zatrzymywac prz sobie nikogo a zwlaszcza takich osob ktore mnie nie szanuja i nie rozumieja...

 

boje sie na sama mysl ze jutro musze wyjsc z domu i spotkac sie prawie z nieznajoma mi osoba ale mam nadzieje ze wytrwam ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

boje sie na sama myśl ze jutro muszę wyjść z domu i spotkac sie prawie z nieznajoma mi osoba ale mam nadzieje ze wytrwam ...

Znam to doskonale!!!! Jednak ostatnio zamiast się bać panicznie podchodzę do nowych rzeczy z ciekawością i to jest fajne i mi pomaga:) będzie good:)!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×