Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

nova_2013

 

To było chyba w styczniu, byłem już psychicznym wrakiem, ciągłe uczucie ciśnienia, parowania we łbie, lęk utrzymujący się całymi dniami, olbrzymia derealizacja... Powiedziałem wtedy Mamie, że muszę do psychiatry bo nie daję rady, zaczęliśmy rozmawiać i wtedy wyszło podczas rozmowy, że cierpi na depresje :? Normalnie czułem się jakby mi ktoś wbił nóż w plecy, dopiero zrozumiałem jaki byłem wobec niej, baa wobec obojga rodziców, nieczuły, po prostu złym synem. Zmieniłem się, zacząłem pomagać rodzicom, oni nigdy nie mieli łatwo, mi się udało z pracą i staram się ich wspomagać teraz jak mogę.

 

To mi tylko pokazało bardziej, że osoby z zaburzeniami są normalnymi osobami, więc przestałem się zadręczać, że wzrok mam jak czubek itp, takie chore rozmyślania w nerwicy...

 

W nerwicę wpadłem rok temu we wrześniu, w styczniu byłem na skraju wytrzymałości, a później zacząłem walczyć i walczę do teraz. Mi dużo pomogła strona podana we wcześniejszym poście i dobry psychiatra, który tylko utrwalił mnie w przekonaniu, że idę dobrą drogą aby wyjść z nerwicy. Może jest mi w miarę łatwo tylko dlatego, że dość szybko uświadomiłem sobie, że to nerwica, a nie jakaś prawdziwa choroba.

 

Teraz jak mnie boli głowa, to jest jak kiedyś, biorę ibuprofen, kładę się i próbuję usnąć na spokojnie. A wcześniej, to tylko analizowałem ciało czy nie mam udaru, czy kąciki ust nie opadają, czy mam czucie w rękach, normalnie paranoja. Każdy nerwicowiec chyba przez to przechodzi...

 

pika30

 

Mnie nerwica blokowała strasznie zawodowo, jak wcześniej nie miałem problemów wyjść na zebraniu i coś powiedzieć, to z nią była masakra. Uderzenia gorąca, myślenie w głowie, że zaraz mogę zawału dostać, że na pewno ciśnienie mam wysokie i mogę mieć wylew... Teraz łatwo się pisze, ale wtedy to był mój najgorszy okres w życiu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nerwosol-men, Spiłem się przez Ciebie w te święta, raczej moi wujkowie mnie spili i ciotka :bezradny:

Mówie, a co tam, Ty możesz to i ja dam rade :why: jeden kielich, drugi, druga flaszka, wujek to był w siódmym niebie, latał do spirzarni w ekstazie. później, jak wujkowie odpadli to stwierdziłem, że jak sie bawić to sie bawić, i ze szwagrem jeszcze 4 heńki walnąłem, no i dwie doby wracałem do siebie. No i wszystkie demony zaczęły odbywać taniec godowy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Marcosm ,

pewnie gdybysmy wiedzieli, ze nasze pierwsze objawy så zapowiedziå nerwicy to szybko bysmy sie poddali wlasciwemu leczeniu. W lutym, z jakies dwa tygodnie przed pierwszym w moim zyciu atakiem paniki zdretwialy mi obydwa palce u lewej dloni. I ten stan sie utrzymywal okolo miesiåca. No ale po tym ataku wzielam wolne aby poswiecic wiecej czasu sobie. Zaczelam cwiczyc, odzywiac sie regularnie i wysypiac, poszlam tez na masaze relaksujåce z 5 albo 6 razy i objawy przeszly. Poza tym jak wspomnialam wczesniej, nadeszla wiosna wiec aura mi sprzyjala.

 

A we wrzesniu tego roku zdretwial mi srodkowy palec u prawej dloni i trzymal mnie tym razem 2 miesiåce, poczym 29 listopada dostalam kolejny atak paniki.

W obydwu przypadkach zbagatelizowalam pierwsze oznaki nerwicy. Zresztå ja do dzis nie wiem co mi jest czy to nerwica czy depresja. Lekarz twierdzi, ze depresja a mnie sie zdawalo, ze przy depresji czlowiekowi nic sie nie chce, jest smutny, osowialy i ma problemy z zasnieciem. A ja ciågle optymistka, z checiå do zycia i zasypialam jak niemowlak. Tylko ostatnio te dziwne wahania nastrojow i pogon za slodyczami. Nigdy slodycze nie stanowily dla mnie problemu bo za nimi nie przepadalam, a okolo 2 miesiecy przed atakiem paniki "dzien bez slodyczy to dzien stracony". I dopiero dzisiaj skojarzylam, ze jak w lutym pojawil sie moj pierwszy atak to tez na okolo 2 miesiåce przed nim mialam straszne ciågoty za batonikami z czekoladå.

 

pika30

opowiadaj jak bylo dzis u bioenergoterapeuty. Czujesz sie lepiej po wizycie ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nova_2013, obejrzalam cały film! Bardzo fajny - dzięki! Zgadzam sie ze wszystkim. O placeba to juz pisalam. To, ze negatywnym mysleniem pogarszamy swoj stan - zgadzam sie, dlatego teraz sobie czesto wyobrazam, jak to dobrze sie czuje :)

Co najlepsze, jakis czas temu zaczelam zaznaczac w kalendarzu, czy dzien byl OK, czy kiepski. A od jakiegos czasu, zaczelam rano pisac, od razu, ze dzien OK :))) czyli rano zakladac, ze bedzie dobrze - no i tak zazwyczaj bylo.

 

Jeszcze musze się wziąć na medytacje. Bo robie ją tylko okazjonalnie, a tez wyglada na to, ze sporo dobrego daje.

 

Co do tych slodyczy to ciekawe :) Ja tylko slyszalam, ze jak łapie jakas infekcja to czlowiek ma zwiekszony apetyt na slodycze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale obejrzalam jeszcze jeden ciekawy film, ktory wyjasnia dlaczego pozytywne myslenie poprawia nasz stan zdrowia. Otoz synapsy w mozgu låczå sie z podobnymi synapsami i wzmacniajå dzieki temu system neuronow. Tak dzieje sie podobnie z naszå pamieciå dzieki szarym komorkom. Naukowcy stwierdzili, ze nasz mozg jest elastyczny i co jakis czas robi porzådki z nieuzywanymi receptorami. Kiedy przestajemy sie uczyc, czytac ksiåzki czy rozwiåzywac krzyzowki to z czasem zanikajå polåczenia miedzy synapsami i wydaje nam sie, ze mamy coraz slabszå pamiec. Ale kiedy znow zaczynamy jå cwiczyc chocby przez nauke wiersza i wytezamy mozg do rozwiåzywania problemow czy to fizycznych czy matematycznych, sudoku itp to te synapsy znow sie rozrastajå i låczå z innymi synapsami.

 

Jesli myslimy negatywnie to synapsy låczå sie z tymi negatywnymi i wypierajå pozytywne, a jesli myslimy optymistycznie to rowniez zachodzi proces chemiczny w mozgu polegajåcy na wypieraniu tych negatywnych. Dlatego przez cale zycie warto dbac o rozwoj intelektualny bo tym samym zapobiegamy przedwczesnej starosci naszego mozgu. Wiec pozytywne myslenie nie tylko pomaga nam sie lepiej poczuc ale i tym samym wydluzamy zywotnosc naszego umyslu i calego organizmu. Dla mnie ta wiadomosc podzialala jak impuls do dzialania i ani przez chwile nie bede myslala, ze moge sie poddac chorobie.

Kazdego dnia bede sobie wmawiala, ze czuje sie dobrze az moja podswiadomosc przyjmie, ze to prawda. To troche cos w rodzaju prania mozgu albo jak mantra powtarzana w kolko i bez przerwy. Cos w tym jednak musi byc skoro juz same zaczelysmy oddzialywac pozytywnie na placebo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dokladnie! od nas zalezy jak się bedziemu czuć!!! :) Taka prawda.

nova_2013, a czytałas "Potega Podswiadomosci" ? Jak nie to polecam, tam tez sa podobne historie, jak nasza podswiadomosc wplywa - wlasnie na nasze zdrowie, na to jak nam sie wiedze w zyciu itd. I ze organizm sam jest zdolny nawet do samoleczenia, tylko musimy mu na to pozwolic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a pewnie, ze czytalam ! Te ksiåzke napisal Joseph Murphy. Pamietam z niej jak opisywal pewnego faceta, ktoremu nakleil na szyi zwykly znaczek pocztowy i powiedzial mu, ze bol przejdzie. Oczywiscie facet byl przeswiadczony, ze to jakis super plaster z substancjå przeciwbolowå. Te ksiåzke czytalam chyba ze trzy razy. Wysmienita ksiåzka bo mozna czytac rozdzialy losowo w zaleznosci od swoich potrzeb. Ksiåzka godna polecenia kazdemu kto zaczyna wåtpic w siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja dzisiaj mialam akcje... zgubilam sie na autostradzie :) Costam nowego pobudowali, slonce swiecilo tak, ze nie widzialam co jest na tabliczkach, no i wjechalam gdzie nie trzeba... nie mialam pojecia gdzie jade, gdzie jestem i jak zawrocic :-/ Oczywiscie zaczal sie lekki nerw, bo autostrad tak czy siak nie lubie, a jak jeszcze wiem, ze jade nie wiadomo gdzie (ale na pewno nie w strone domu) to juz w ogole :) Ale jakos opanowalam sytuacje, i wrocilam.

 

Z kolei wczesniej bylam w centrum handlowym. I nie wiem... no ja nie moge tam wytrzymac. Jakos tak wszystko swieci, te swiatla, podlogi - mi az cos w glowie sie dzieje. NAwet nie to, że taka typowa panika, ale takie wrazenie raczej - jakbym miala zaraz zwariowac, stracic swiadomosc... Dziwne to jest.. i wkurza mnie, bo nie moge normalnie sboie na shopping isc :( Potem podjechalam do takiego mniejszego centrum, gdzie nie bylo swietlowek tylko normlane oswietlenie i zupelnie inaczej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

gratuluje nerwa ! Dalas rade opanowac lekki strach i zapobiec panice. To SUPER umiejetnosc i wlasnie chce sie jej nauczyc.

Milo robi sie na serduchu jak czytam o kolejnych malych kroczkach do przodu. Sukces innych wprawia mnie w podziw i chec walki o siebie.

 

BRAVO nerwa :brawo:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nova_2013, dzieki!!!! :)

No fajne to jest o tyle, ze nie boje sie drugi raz tego zrobic, bo wiem, ze nawet jak zacznie się jakis lęk, to przejsc moze szybko i nic mi nie bedzie. Im wiecej takich sytuacji tym bardziej czlowiek nabiera pewnosci.

Chociaz powiem Ci, ze mi dużo daje samochod... za granica nie mam na codzien samochodu i jest duzo gorzej - wieksza agorafobia :( A po przyjezdzie do Polski, jak sobie jezdze wszedzie gdzie chce, to jakos duzo lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja nawet do centrum oddalonego o 400 metrow podjezdzam samochodem bo sama boje sie wyjsc z domu. I ciekawe bo przewaznie w samochodzie lapiå mnie ataki, ale to sie tyczy tylko dluzszych tras. Pewnie tutaj takze dziala podswiadomosc bo czuje sie bezpieczniej w samochodzie niz bez niego, ale to wynika chyba z unikniecia "robienia z siebie widowiska" w trakcie atakow. Sama nie wiem.... wole chyba osunåc sie w samochodzie na fotelu niz upasc na chodniku i tym sposobem zwrocic uwage przechodniow. Musze o tym pogadac z psychiatrå.

 

-- 28 gru 2013, 18:51 --

 

czy zaglådala do nas dzisiaj pika30 ? Wczoraj wspomniala, ze idzie do bioenergoterapeuty. Ciekawa jestem jak sie czuje po zabiegu,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nova_2013, masz racje, cos z tym robieniem widowiska jest :) Ja w ogole w samochodze czuje sie czasem "jak w domu". I jakos nie mam takiego poczucia, ze jestem sama gdzies daleko. I tez jak samochod jest to wiadomo, ze w miare szybko mozna sie dostac do domu :) Chociaz niestety, czasem - korki czy cos, i też mogą być problemy :) Ale i tak wole samochod mimo wszystko.

 

A pika30 nie wiem czy byla, moze na Zjednoczonych Stanach, ale tam tak szybko lecą wątki, ze jak wchodze po jakims czasie to nie jestem w stanie ogarnac ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam, że się w trącę w dyskusje, ale chciałbym opowiedzieć swoją historię...

 

Mam 24 lata, stany lękowe mam od paru lat, dokładnie ilu? Powiedzmy trzech. Nie dawałem rady jeździć autobusami, nie mogłem chodzić po sklepach, stać w kolejkach, na dyskotekach było ciężko, egzaminy w szkole - chęć wybiegnięcia z klasy z powodu lęku (myślałem, że zaraz zemdleję, nie wiem, umrę, cokolwiek). Zacząłem zagłębiać się w temat i znalazłem coś takiego jak agrofoboia - no idealnie, znalazłem dokładnie to co mi dolega! Dostałem jakieś dwie pozycje do poczytania, ale jestem takim człowiekiem, że śmieszy mnie coś takiego, muszę dać sam rade, bo jak nie dam sam to nikt mi nie pomoże, no, ale nic... Postanowiłem przeczytać książkę, oczywiście nie dokończyłem do końca, ale zrozumiałem mniej więcej sens tej lektury - tolerować lęki, przyzwyczaić się, nie być złym, że to mnie akurat spotyka, nie mięć do siebie pretensji, starać się zrozumieć. Lęki jako tako ustąpiły, mogłem jeździć autobusami, w sklepach było ok, kolejki przy kasach już tak nie stresowały, przyszła jakąś poprawa (na pewno nie po książce) ale nie w 100%, chociaż przyznam, że było na prawdę ok. Jednak jak to w życiu bywa, kolorowo ciągle być nie może :) Od niedawna znowu jest źle, mogę nawet powiedzieć, że gorzej bo wszystko to spotyka mnie w domu, kiedy siedzę w pokoju/leże już w łóżku, do tego mam bule/pulsowania/migotania (nie wiem jak to nazwać) po lewej stronie głowy, ciśnienie mi raczej skacze, serce szybciej bije, wiadomo - myślę, że zaraz p*******e na zawał albo nie wiem na co, mieszkam póki co z matką i ojczymem, ale nie chce jej martwić na noc, ona również przechodziła przez nerwice, jest kobietą po przejściach i nie chce jej na noc martwić, w ogóle nie chce jej martwić bo sama ma wystarczająco kłopotów. Dodam do tego, że palę papierosy i dzisiaj i wczoraj przy paleniu ta głowa mi się odzywała i lęki, że zacząłem sobie wkręcać, że to od tego, pewnie tętniak albo guz mózgu i dziś zapaliłem jednego papierosa bo oczywiście w trakcie znów mnie dopadło (z jednej strony dobrze, może uda się rzucić). Także tak to mniej więcej wygląda, w baaardzo dużym skrócie. Zamierzam pójść do lekarza, bo przyznam, że mówiłem sobie, że żadna chemia itp, ale powoli mam tego dosyć bo niegrzecznie pisząc bardzo mnie to wk****a, młody człowiek, a funkcjonować do końca nie można, wiadomo, że to nie jest najgorsze co nas może spotkać, ale jeżeli można z tym walczyć to taką walkę chyba trzeba podjąć, prawda?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj zwyklyczlowiek rozgosc sie.

Ciesze sie, ze trafiles do nas i piszesz o swoim problemie. Pytanie tylko, dlaczego tak dlugo zwlekales skoro masz objawy juz 3 lata ? Wlasnie wtedy powinienes zglosic sie do lekarza psychiatry. Antydepresanty pomogå Tobie zniwelowac meczåce Cie doznania ale pomysl tez o psychoterapii.

Tak, wiem, ze poczåtki nie så latwe i najpierw nastepuje szok z ktorym musimy sie oswoic ( podobnie jak ja gdy po wielu wedrowkach po lekarzach specjalistach dotarlo do mnie, ze nie mam ani guza mozgu, ani bialaczki ani raka itp. ), po jakims czasie nadchodzi uczucie pogodzenia sie z chorobå i zaakceptowania nerwicy, strachu, obawy przed przyszlosciå itp. Zwroc sie do lekarza, ktory dobierze Tobie odpowiednie farmaceutyki i zlagodzi dolegliwosci. Poza psychoterapiå czy cwiczeniami relaksujåcymi dobrym zajeciem jest odwrocenie swojej uwagi od choroby a wiec albo poprzez rozmowy na forach, graniem na jakims instrumencie, sportem, sluchaniem ulubionej muzyki i regularnym snem jak i odpowiednim odzywianiem.

 

Ja osobiscie tez dopiero zaczelam kuracje i pomimo przekroczonej juz 40-ki po raz pierwszy spotkaly mnie ataki paniki. Ale jestem osobå optymistycznå i bardzo chcåcå wyjsc z choroby. Moje zycie dorosle i dziecinstwo bylo poukladane i dotychczas takie jest (!), rodzina, praca, stabilizacja finansowa i PANK - cos peklo ! Gdzie, kiedy i dlaczego to moje nieustanne pytania. Nie przeszlam zadnej traumy.

 

Glowa do gory Zwykly ! Pamietaj, ze w grupie zawsze razniej i latwiej pokonac strach. Tutaj nawzajem dzielimy sie naszymi doswiadczeniami i wspieramy na duchu. Jak juz troche ogarniesz to cale forum psychologiczne to pewnie znajdziesz inne interesujåce Ciebie wåtki. No i musze stwierdzic, ze tutaj panuje ciepla atmosfera, nikt nikogo nie ocenia i nie przekresla. Låczy nas wszystkich jeden wspolny cel - wyjsc z choroby.

 

Zycze Tobie pogody ducha Zwykly, pomimo Twojego nastroju. Uzbroj sie w cierpliwosc i pokore podczas walki bo ta choroba wymaga dosc dlugiego czasu. Ale nie zalamuj sie, så tutaj osoby od kilku ladnych lat i do dzis sobie radzå. Z tå chorobå da sie zyc, nalezy tylko szukac sposobow na ujarzmienie i wyciszenie nieprzyjemnych objawow, a z drugiej strony wierzyc, ze powrocimy do pelni zdrowia bo to takze mozliwe i wykonalne.

 

Trzymam kciuki Zwykly i prosze, nie daj sie poniesc emocjom. W walce z chorobå pomaga jedynie spokoj, akceptacja i zrozumienie dla samego siebie :great:

Buziaki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj zwyklyczlowiek

 

Widzisz, ja myślałem, że to chwilowe, że może spowodowane jest jakimś stresem, jakimś etapem w życiu, mówiłem sobie - eee tam, to przejdzie, co ja sobie wmawiam itp. Też żałuję, że dopiero teraz "dojrzałem" lub może pogodziłem się z tym, że sam mogę sobie pomóc, ale do końca nie będę potrafił rozwiązać tego problemu i musi mi w tym ktoś pomóc. U mnie akurat dzieciństwo nie było zbyt ciekawe, brak ojca, a jeżeli był to pił, bił i tak w kółko, praktycznie go nie znam, kojarzy mi się jedynie ze złymi rzeczami, oprócz może kupienia "super ludzika", któregoś razu w sklepie z zabawkami... Może dla tego też jestem silnym człowiekiem (tak mi się wydaje, ale wzruszyć też się jest łatwo w jakiejś konkretnej sytuacji) Na co dzień nie jestem nerwowy, spokojna głowa :) Jestem raczej spokojnym człowiekiem, może nie jakimś wariatem, szalonym i tryskającym wesołym humorem, ale na pewno nie jestem typem osoby co się użala nad sobą, chodzi smutna itp. tutaj akurat nie mam problemu jakiegoś dołka czy czegoś w tym stylu. Szczerze przyznam, że te ataki nastąpiły podobnie jak u Ciebie - od tak, raptem, ale może to jest spowodowane przeszłością, matka też miała poważne problemy z nerwicą (może to jakieś dziedziczne?), jest "wyleczona", ale do dzisiaj widzę jak panikuje jak czegoś szuka bo myśli, że gubiła np. portfel czy telefon, to chyba niestety ciągnie się całe życie, chociaż pewnie zależy też od charakteru. Także nie zamierzam się załamywać, nic z tych rzeczy, zamierzam walczyć i to twardo i bez żadnych skrupułów dla tej bezczelnej i złej nerwicy, już ja jej pokaże kto kogo ma się "bać" :) Po nowym roku albo po weekendzie poszukam odpowiedniego lekarza (domyślam się, że ma być to psychiatra) i pójdę wytłumaczyć mu swój problem, czas coś z tym robić bo i tak późno zaczynam jak zauważyłaś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj w nocy miałem podobnie, zacząłem robić brzuszki i "nożyce" jakoś mnie to uspokajało, ogólnie zauważyłem, że wysiłek fizyczny pomaga, ale kurde potem znów to wracało po chwili aż się nie zmęczyłem na dobre i zasnąłem, spróbuj, może akurat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jeszcze na zachete powiem Ci zwykly , ze ja tez sama bardzo chcialam sobie pomoc i unikalam drogi do psychiatry ponad rok !

Jak sie pojawil pierwszy moj atak paniki w lutym to wzielam wolne z pracy na 2,5 miesiåca i w tym czasie solidnie odpoczelam. Z natury jestem pracoholikiem a na urlopie bylam z jakies 12 lat temu. Podczas dlugiego wolnego czasu zaczelam cwiczyc, chodzic 3x dziennie na spacery 45-minutowe ze swoimi pieskami i chodzilam na masaze. Przeszlo ! Ale w listopadzie pojawily sie kolejne ataki paniki i ostatni dal mi tak popalic, ze stwierdzilam iz moje zmagania nie przejdå gladko, potrzebuje wiec pomocy fachowca. I tak trafilam w ostatecznosci do psychiatry i zaczelam brac tabletki. Od 10 stycznia zaczynam terapie behawioralnå i to w niej pokladam najwieksze nadzieje na wyleczenie sie z choroby.

 

Dodatkowym czynnikiem bardzo zle na mnie wplywajåcym jest aura jaka panuje w Szwecji. Mieszkam w Stockholmie i choc pokochalam to miasto i kraj calym swoim sercem od od jakis paru lat zauwazylam, ze coraz gorzej sie czuje w okresie jesienno-zimowym. Kto wie, moze jakbym zaczela jakås terapie swietlnå z 5 lat temu to uniknelabym obecnych atakow paniki. Moglam zareagowac kilka lat wczesniej ale zbagatelizaowalam swoje samopoczucie i teraz mam za swoje.

 

Najwazniejsze, ze sie nie poddaje, odszukalam tutejsze forum, czytam ksiåzki wzmacniajåce moj optymizm, zapisalam sie na yoge i staram sie eliminowac stresujåce czynniki. Od kilku dni pomimo paskudnej i pochmurnej pogody wstaje z usmiechem na twarzy wyobrazajåc sobie, ze swieci sloneczko i widze blekitne niebo. Podswiadomie wiem takze, ze juz teraz z kazdym dniem przybywa swiatla dziennego, a to napawa mnie jeszcze wiekszym optymizmem. I pewnie znow na wiosne zniknå wszystkie ataki. Powinnam zaczåc sie marwtic jak sobie poradze w nastepnym polroczu kiedy to juz we wrzesniu dajå mi sie we znaki krotsze dnie. Ale nic sobie z tego nie robie :yeah: Po co sie zamartwiac na przyszlosc ??? Lepiej myslec, ze bedzie dobrze bo juz samo dobre nastawienie sprawia, ze latwiej nam poradzic sobie z problemami.

 

Zmykaj do specjalisty zwykly i daj znac. My martwimy sie o wszystkich, ktorzy do nas trafili.

Pozdrawiam Cie serdecznie !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×