Skocz do zawartości
Nerwica.com

Problem z jedzeniem - odruch wymiotny


Gutek90

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich. Postanowiłem poszukać pomocy tu na forum, bo sam już sobie więcej niestety nie pomogę. Moja historia jest nieco długa i żeby wszystko wyjaśnić muszę zacząć od początku. Mam 23 lata i jestem osobą bardzo chudą oraz wycofaną (będzie to miało znaczenie później), od kilku lat, mianowicie od matury, więc z 4 lata, miewam jakieś dziwne zaburzenia. Podczas dużego stresu, jakim była matura, zacząłem miewać odruch wymiotny, musiałem iść przed znajomymi schować się w ubikacji i przeczekać ten odruch, po chwili wszystko wracało do normy i mogłem spokojnie odpowiadać na ustnym polskim. Myślałem, że takie coś spotkało mnie jednorazowo i po zdaniu matury wszystko wróci do normy, nic bardziej mylnego, problem później jeszcze bardziej się pogorszył. Zacząłem odczuwać ten odruch nawet gdy wychodziłem z domu, potrafiłem iść na spotkanie ze znajomymi a przez pół drogi walczyć ze sobą, żeby nie zwymiotować. Dodam, że wymioty często nie były normalne, tylko jakieś dziwne, przypominały bardziej pianę niż zwykłe wymiociny. Lecz te zjawisko nie trwało długo, tak intensywnie wmawiałem sobie, że nic złego mi się nie dzieję, i że nie mam się czego obawiać przy wychodzeniu, że w końcu pomogło i po jakimś czasie wszystko wróciło do normy. Mogę do dnia dzisiejszego spokojnie wychodzić z domu i załatwiać normalnie swoje sprawy czy spotykać się ze znajomymi. No chyba, że jest to jakiś egzamin na uczelni wtedy potrafię nieco się unosić w związku z tym odruchem, ale ogólnie bardzo rzadko, gdyż też sobie jakoś to wmówiłem, że nic mi się nie dzieję i czegoś takiego nie powinno u mnie być. Takie odruchy miewam jeszcze w trakcie lub po imprezach, nie ważne czy to domówka czy klub. Nawet gdy wypiję tylko jedno piwo, potrafię "zwymiotować", jest to dosłownie jeden dwa wymioty i po nich czuję się zupełnie inaczej, taki jakby zeszło ze mnie ciśnienie i następuję zmiana o 180 stopni. Nie dzieję się tak zawsze, lecz gdy np. ostatnio byłem w klubie (po wyjściu miałem odruch) lub z dwa miesiące temu gdy byłem u znajomej, u której domówki są rzadko (zwymiotowałem, ledwo gdy wyszedłem od niej). Nie dzieję się tak zazwyczaj, gdy spotykam się ze znajomymi, można powiedzieć wręcz przyjaciółmi, z którymi spędzam dużo czasu - mowa tu o odruchu wymiotnym po jednym czy dwóch piwach, bo po większej ilości alkoholu (chociaż nie jestem nawet pijany, lecz zawsze to jakaś większa dawka), zdarzy mi się odruch wymiotny czy zwymiotować. Nie wiem czy ma to jakiś związek z tym, że mój ojciec jest alkoholikiem, a organizm próbuję jakoś zwalczyć ten alkohol i również myśli o takiej sytuacji w kategorii 'stres'? Bądź spotkanie z dalszymi znajomymi jest traktowane jakoś podświadomie (ponieważ sam z siebie się nie stresuje tym spotkanie, a nawet cieszę, ponieważ wiem, że przy moim wycofaniu i osobowości unikającej dobrze to zrobi takie spotkanie z ludźmi) również traktowane jest jako stresowe? Tyle na ten temat, teraz postaram się przybliżyć, sytuację mojego odruchu podczas jedzenia.

W trakcie klasy maturalnej zacząłem jeszcze specjalną dietę, aby zgrubieć. Jadłem w kółko to samo, aż pewnego dnia, gdy tylko spojrzałem na ten sam obiad poczułem odruch wymiotny i musiałem zostawić prawie cały obiad. Dietę porzuciłem, ale przez długi czas nie mogłem nawet patrzeć na niektóre dania, a kurczaka unikam do dziś. Tak więc dieta została porzucona a odruch wymiotny pozostał mi przy bardzo wielu daniach, nie związanych nawet z dietą. Dziś jem bardzo wolno i muszę starać się nie myśleć o tym, że mogę mieć odruch wymiotny, gdyż po jego pojawieniu się muszę odstawić obiad, a po chwili znowu jestem głodny, gdyż podzióbię tylko trochę a reszta wędruje do kosza. Próbowałem też wznowić dietę całkiem niedawno, z nadzieją, że być może to będzie skuteczna terapia w walce z moją przypadłością, jak to mawiają "czym się strułeś, tym się lecz". Ponownie zacząłem dietę, lecz bardziej 'rozbudowaną', dodałem do tego siłownie, lecz bez rezultatów. Problem pozostał, tylko tak jak wspomniałem wcześniej, nie tyczy się on wszystkich dań. Potrafię zjeść np. kebaba, jedzenie z mcdonalda, pizze czy niektóre dania domowe bez żadnych problemów, dlatego odrzuciłem problem z anoreksją (jeśli w ogóle jest ona możliwa u mężczyzny) czy bulimię.

Sam już nie wiem co mi dolega, z kilkoma rzeczami samemu udało mi się uporać, lecz te jedzenie jest dla mnie udręką. Nie potrafię przybrać na wadzę a bardzo mi na tym zależy, żeby chociaż dorzucić z 8 kg. Wiem, też o swoich problemach nerwicowych, stanach depresyjnych, ale na to jest raczej inny dział. Dlatego teraz spytam tylko czy moja diagnoza jest poprawna, czy to wszystko jest wina jakiegoś stresu? Czy warto udać się do jakiegoś psychologa lub psychiatry? Nie mam zamiaru faszerować się jakimiś świństwami, a sama rozmowa nie wiem czy cokolwiek mi da. Dlatego liczę, że ktoś będzie w stanie mi coś poradzić. I z góry przepraszam za chaotyczność mojej wypowiedzi, ale ciężko mi było to wszystko jakoś sensownie ubrać w słowa. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dopiero teraz odpisuję ponieważ miałem wyjazd świąteczny. Dziękuję za zainteresowanie się moim problemem. To nie są na 98% objawy fizyczne, u lekarza z tym nie byłem, lecz potrafię tak jakby z tym walczyć, dlatego objawy fizyczne odrzucam. Dochodzi do tego, że nie zawsze mam ten odruch. Tylko raz mi się zdarzyło zwymiotować po posiłku na dodatek dawno temu. Teraz gdy mam odruch przestaję jeść. Niekiedy obiad potrafię zjeść cały bez żadnych problemów, a niekiedy już na samym początku (przed zjedzeniem pierwszego kawałka) mam problemy, gardło tak jakby się blokuje i klapa. Wydaję mi się, że zależy to od mojego poziomu zdenerwowania (a niekiedy i bardzo błahe sprawy potrafią wywoływać u mnie niepotrzebny stres).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz kompleksowo zająć się tym problemem to idź do lekarza żeby mieć pewność ze nie ma przyczyn fizycznych a potem do psychiatry jeśli okaże się ze to problem na tle nerwowym. Dodatkowo jak Ci się zdarza ten odruch to bierz 20 bardzo głębokich oddechów przeponowo trzymając rękę na brzuchu i skupiając się tylko na niej. To działa jak doraźny lęk uspokajający. Potem wróć do jedzenia. Przetestuj swój organizm czy faktycznie zwymiotujesz. Przecież jak w domu będziesz to nic się nie stanie. Jak kilka razy tak zrobisz i nie zwymiotujesz to będziesz musiał po prostu zaufać organizmowi:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam dokladnie ten sam problem z tym ze na samą mysl ze mam jeśc ogarnia mnie lęk. czasem zjem normalnie a czasem o samym zapachu mnie zatyka. Przestalem wychodzić z domu bo mam w glowie to ze moge gdzes , u kogoś dostac taki atak i zwymiotować. Bardzo lubie spedzac czas przy ciezarach jednak to odpada gdy jestem głodny. Przez to doszło do depresji , stracilem na wadze to nad czym rok ciezko pracowalem. Niestety tak sie ustawiło ze psychiatre mam 8-mego a gastroskopie 9tego. Helicobacter odpada, robilem test- negatywny.

Chce wyleczyć to cholerstwo i wkoncu zacząc normalne trenowac. Takze zaciekawil mnie ten post gdyz moje objawy są bardzo podobne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam podobny problem.Na dodatek ciągle myślę o tym,ze nie mam apetytu i koło się zamyka.Wszystko z nerwów.Od dziecka tak reagowalam.Zastanawia mnie tylko,czy ktoś od tego umarł,tzn od takiego nie jedzenia?

Ponadto mam duży odruch wymiotny i boje się wymiotow,.Z apetytem różnie bywa.Ostatnio były stresy i oczywiście apetyt się zmniejszył.Aż płakać się chce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×