Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mania na temat Boga


nerwosol24

Rekomendowane odpowiedzi

Mogę Ci odpowiedź: dokładnie mam tak samo. Identycznie rozmawiałem z moim spowiednikiem jak Ty piszesz (teraz już staram się o tym nie rozmawiać). Właśnie tak działa to świństwo. Tak było zawsze. Pewien święty, Ignacy Loyola, żyjący w XVI wieku, miał podobne jazdy. On nawet lękał się nadepnąć na skrzyżowane słomki. Jemu przeszło pewnego dnia jak ręką odjął: powiedział stanowcze NIE swoim odczuciom i oddał myśli Bogu.

Na Twoje rozważania "że oni może się mylą" to Ci powiem tak jak mi mówi mój spowiednik (profesor, człowiek pobożny): ZLEJ TO (tak mówi :)). Lepiej jak się pomylisz na swoją korzyść, a wierz mi, że Bóg będzie ostatnią osobą która Cie oskarży. Jak mówiłem, wiem, że łatwo się pisze, ale mam podobnie jak Ty, lecz piszę te słowa, bo mówią mi tak osoby mocno stąpające po ziemi i rozumowo wiem, że jest to właściwe.

Jeszcze jedno, tak racjonalnie napisze: do piekła NIE pójdziesz na pewno , chyba że odrzucisz całkowicie przebaczenie Boga, a w to w jaki sposób podchodzisz do tych spraw, to raczej niemożliwe. A te myśli "że jesteś zła" nie pochodzą od nikogo Dobrego.

 

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

juz nieraz na tym forum poruszalam ten temat. Zlewam, ale nigdy to do konca nie dziala... Długo zlewałam niektóre rzeczy i czesciowo sie udało. Czesciowo, bo wiadomo, 100% nie jestem pewna;P

 

Jeszcze jedno, tak racjonalnie napisze: do piekła NIE pójdziesz na pewno , chyba że odrzucisz całkowicie przebaczenie Boga, a w to w jaki sposób podchodzisz do tych spraw, to raczej niemożliwe.

 

wiesz, mysle, ze na mnie troche tez mieli wplyw pewni znajomi, bardzo blisko zwiazani z Kosciolem. Jeden z nich mówił, ze w Biblii jest napisane, jak bardzo malo osob zostanie zbawionych (podal jakas liczbe nawet O_o' nigdy wczesniej o tym nie slyszalam) i ogolnie zawsze bardzo bardzo krytycznie ocenial winy i niewiny innych. A inny 'znajomy' to ktos, z kim kiedys bylam zwiazana na krotko i kto mial jeszcze bardziej pokrecone zasady... poza tym moja mama czasem jesli sie przeciw niej zbuntuje, to sie powoluje na kosciol, ze jak ja moge do Komunii chodzic, skoro jestem takim zlym dzieckiem itp... a jak sie ma niska ocene i takie otoczenie, to czlowiek w koncu zaczyna gdzies tam w sobie gromadzic, ze moze rzeczywiscie jest zly itp.. :((((((((( no i jak dodatkowo slysze w kosciele, ze gdy ma sie brudne sumienie, to czuc taki ciezar w duszy, a ja czuje ciezar czegos, co chyba raczej sumieniem nie jest, to...ehh;( i jeszcze jak trafi sie ksiadz, ktory straszy Piekłem, to juz w ogole:( bo zdarzaja sie tacy, niestety i nieraz sie z tym zetknelam:(((((((

 

te nerwy psuja moja relacje z Bogiem i mam wrazenie, ze wiecej w tym lęku, niz miłosci :( zle mi z tym :'(((((((((

 

ale fajnie czytac, ze ktos ma tak samo, chociaz wiadomo, ze lepiej by było, gdyby zadne z nas tego nie pisało...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że takie zapewnienia jak napisałem mogą nie pomóc lub nie od razu. Jak pisałem ja mam dużą wiedzę i doświadczenie, a mimo to zmagam się z tym i z wieloma innym natręctwami. Tak więc nie przejmuj się, że raz czy drugi poddałaś się obsesjom czy kompulsjom. A co do tych osób, co Ci namieszały, to są tylko ludzie, mówią to z źle pojętej miłości, zazdrości, czasami zawiści. Spróbuj, jeśli masz jeszcze z takimi do czynienia, wypracować jakąś reakcje neutralną lub podejć z humorem do ich wypowiedzi, zażartuj i PAMIĘTAJ czym bardziej nachalna, poniżająca Cie myśli tym miej pewność, że na pewno nie pochodzi to z Dobrej strony.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myśli natrętne wobec Boga (bluźniercze, przezwiska itp.) na pewno nie pochodzą z naszej woli. Zapytajcie się siebie - czy naprawdę tak myślę? Odpowiedź brzmi - nie. Więc jest to wina nerwicy, czyli nie do końca prawidłowego funkcjonowania mózgu. Nie można mieć za to poczucia winy. Jeśli mamy zwichniętą nogę i widzimy, że właśnie odjeżdża nam autobus, a nie możemy podbiec, by zdążyć, to nie będzie naszą winą, że spóźnimy się do szkoły. Zwalmy to raczej na zwichniętą nogę, a lepiej - na chorą. Tak samo tutaj, zwalmy te myśli na naszą nerwicę. Kiedyś też pisałem tu: Chrystus wie, że to nasza nerwica i wybacza nam. A nawet nie wybacza, bo nie robimy tego zgodnie z naszą wolą, ale zdaje się mówić: Wszystko jest OK. On wie, że tak naprawdę nie myślimy w ten "zły" sposób. Pozdrawiam! Głowy do góry!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam.

Ten film nic nie mówi, paplanina autora. W ogóle tak zmontowane jak film jakiejś sekty:). Widzisz ja, Ty, autor umrzemy a chrześcijaństwo przetrwa, na nic się zdadzą ataki. Mógłbym Ci tu przytoczyć wiele faktów i prawd przemawiających za wiarą w Boga, ale to nie miałoby sensu, bo jak nie przyjmiesz tego sercem, to nic to nie da. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wymień choć jeden dowód na nieistnienie Boga. Widzisz ja jeszcze nie mam tego spokoju, ale znam ludzi którzy prawdziwie żyją wiarą, nie dewotów, nie obłudników, nie ludzi zlęknionych. Powiem Ci jedno, od tych bije coś takiego, że warto przebywać w ich towarzystwie, są pełni optymizmu, nadziei i żyją pełnią życia. Nie zawsze tacy byli, niektórzy nagle się tacy stali ufając Bogu, a niektórzy pod dłuższym czasie. Wiem: napiszesz że znasz ateistów co tacy są, ale ja Ci powiem: KAŻDY kto naprawdę zaufał Bogu nie rozczarował się, KAŻDY. Pisze Bogu, nie Kościołowi, który jest tylko ludzki i popełnia błędy, ale jest potrzebny. Widzisz jest jeszcze jedno: znam osobiście przypadki cudownych uzdrowień, których nie wytłumaczysz, choć pewnie będzie próbował rozumowo zakwalifikować. Pewien chłopak totalnie opanowany przez kilka lat przez nerwicę natręctw, nie zdolny by się uczyć, podjąć prace, zero nadziei, totalnie nic, leki i kaftan, zero wiary w Boga, obojętny. Jedna modlitwa wstawiennicza ludzi wierzących, na drugi dzień całkowite wyleczenie. Chłopak już dorosły mężczyzna, ma firmę, rodzinę, pogodny, choroba nie wróciła od 10 lat. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wybacz, ale tym wpisem zakończę ten temat, bo Ty i ja wiemy iż nie ma to sensu, a to nie jest forum od tego:). Na koniec tylko parę rzeczy:

- dowodów na Mikołaja nie znajdziesz, na Boga tak, sam jako, z tego co widzę racjonalnie myślący, wiesz że takowe są;

- sam napisałeś te słowa: "Mógłbym Ci tu przytoczyć wiele faktów i prawd przemawiających za niewiarą w Boga, ale to nie miałoby sensu, bo jak nie pojmiesz tego rozumem, to nic to nie da.";

- ludzi o których pisałem, że nagle odmieniło się ich, sami nie rozumieją tego, stało się to często nagle,w jednej chwili, wybacz, ale nauka czegoś takiego nie tłumaczy. Zresztą przypadek tego chłopaka co Ci pisałem, nie da się racjonalnie wytłumaczyć;

- wiedz, że nie jestem jakiś "dobrym" gościem, co skoro piszę o sprawach wiary, ma super poukładane życie, ale ja właśnie piszę faktach, nie odczuciach. Byłem kilka razy na mszy wstawienniczej, wiesz modlitwa w różnych intencjach i wytłumacz mi masę (dziesiątki uzdrowień, nawet osób których nie było na mszy, a które dawały świadectwo, no jeśli mi powiesz o sile woli, dobrym nastawieni ludzi co nie było na mszy, a zostali uzdrowieni, to nie ma to sensu). Spróbujcie na spotkaniach ateistów siłą woli uzdrowić, przemienić życie ludzie;

- ja Cię nie oceniam, ani nie namawiam, tylko bronię pewnych racji, bo jak się cofniesz wyżej, to sam zaatakowałeś pierwszy pewne racje. Bo widzisz najgorszymi fundamentalistami są właśnie wojujący ateiści. Wy najbardziej rozpracowaliście swojego wroga, znacie Biblie na wylot, co jest swego rodzaju ironią (lubisz ją :) ). Mówiąc o tolerancji, jesteście najmniej tolerancyjni, nie mogąc znieść i uszanować ludzi wierzący;

- jeśli kiedyś trafi na Ciebie (czyt. poznasz Boga), to wiedz, że będziesz dobrym materiałem na człowieka wierzącego, bo umiesz bronić swoich racji i robisz to całym sercem. Historia zna setki takich ludzi, co jak wcześniej z wielką gorliwością jakoś tam walczyli z Bogiem, a później z równie wielką gorliwością byli z Nim.

Pozdrawiam Cię i bez urazy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja już mam tego dosyć...to jest jakaś paranoja...płaczę płaczę płaczę....nie potrafię myśleć o niczym innym jak o tym o czym opisałem wcześniej, w pierwszym poście...najbardziej chyba boję się choroby psychicznej i samotności...i do tego jeszcze to poczucie bezradności i bezsensu swojego życia...paranoja, co się ze mną stało i kur...nic nie robię w tym kierunku żeby sobie pomóc...jak taki fantastyczny człowiek mógł się tak zmienić, kur...już mam takiego doła że nie daję sobie rady...już nie wspominając o myślach samobójczych, nie ma dnia bez nich...ech do dupy to wszystko i tyle....a kiedyś było zupełnie inaczej, życie miało sens, teraz nie ma w ogóle...pozdrawiam...to jest chore!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mania na temat Boga, przerabialem ten temat. NIe bylo tak zle, patrzac z dzisiejszego punktu widzenia :)

 

Musisz duzo czytac, i rozmawiacn ajlepiej o tym ,az wkoncu dojdziesz sam do wlasnych wnioskow...:)

 

 

ps. tylko rozmawiajz kims cierpliwym, ja swoichh znajomych zameczylem tymi tematami =)

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 11:10 pm ]

heh, a zauwazyliscie przy nerwicy takie cos jak nadpobudliwosc ?:> ja zauwazylem ze jak sie nie ruszam i nie robie niczego to jest gorzej ;D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej! nerwosol24 ! myślę że powinieneś udać sie do specjalisty naprawdę. Chyba że chciałbyś porozmawiać z ks ale myśle ze madry spowiednik ( a tacy są) z pewnoscia odesłałby Cię do lekarza . Ja mam znów tak , że... często myśle o Bogu... raz , że Go nie ma raz ze jest... tez mi sie zdarzylo bluznic... a czasem mylse ze On mi nie jest potrzebny i wogole ze nie musze isc do zadnego Boga i zbawienia tez nie potrzebuje... i nie wiem co z tym zrobic masakra :oops: Sadze ze naprawde mam cos z glową :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czegoś tu nie rozumiem. Nerwosol, mówisz że byłeś fantastycznym człowiekiem, wierzącym (z tego co rozumiem, wierzący nadal jesteś, czyli żyłeś prawdopodobnie w taki sposób aby nie popełniać nieodpowiednich rzeczy, czyli grzechów) itd. Więc skąd te myśli że jesteś nie dobry, że jesteś synem szatana (wzmianka w pierwszym poście)?

Poza tym przecież wiara uczy że Bóg jest miłosierny, prawda? a skoro Ty żyjesz tak jak nakazuje wiara (bo podejrzewam że tak jest skoro jesteś tak mocno wierzący) to czego masz się bać?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam.

mam ogromny problem,ktory nie daje mi zyc, doslownie czuje, ze musze umrzec.

Cala moja choroba zaczęla sie trzy lata temu i byla nastpestwem bardzo bolesnej wieloletniej choroby fizycznej.

W ogolnym skrocie zeby Was nie zadreczac szczegolami- moja nn ujawnia sie pod postacia przekonanie ze NIE MOGE ZYC - nie ze nie chce tylko wlasnie ze nie moge, z tego wzgledu, ze jestem zla osoba w niewlasciwym ciele. i tak bylam juz transseksualista, potem zwierzeciem (!) w ciele czlowieka, a teraz przyszła najgorsza, najtragiczniejsza schiza mojego życia- a mianowicie i prosze Was o nie oburzanie sie bo wiem jak to zabrzmi - ze jestem Bogiem :bezradny: - no po prostu tragedia. jestem zalamana. o skoro nim jestem - to nie moge zyc, bo jestem bytem bezosobowym, do tego jestem płci zenskiej, a to juz calosciowo sie wyklucza - Bog kobieta w ciele materialnym. jakkolwiek to brzmi powoduje u mnie to straszne, niewyobrazalne cierpienie, czuje ze musze sie zabic aby byc tym niematerilanym bytem. pomozcie prosze.

dodam, ze od 2 lat biore SSri i nie ma poprawy, jedynie sen mi powrocil

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nerwosol:

co się ze mną stało na litość boską?

Przejrzałam pobieżnie Twoje posty (jestem w teraz w pracy, hi hi) i jak dla mnie, to masz zaburzenia osobowości, to się leczy terapią (długą) i wspomaga lekami. Moje problemy psychiczne też się zaczęły od mocnych jazd na tle religijnym i też moje życie zmieniło się całkowicie. Każdy dzień był coraz większą udręką. Ale żaden kryzys nie trwa wiecznie, przyjdzie moment, w którym wybijesz się z tego dołka. Nie przejmuj się na razie diagnozami, jak psychiatra po jednej wizycie może stwierdzić jaki masz typ osobowości? A w ogóle takie zaburzenia wyglądają skomplikowanie, diagnozy się zmieniają, objawy są czasem takie, że chodzi się po ścianach... ale da się z tego wyjść, tylko trzeba systematycznej i długiej pracy. I nie można siebie skreślać, to co masz w głowie kiedyś się poukłada, tylko potrzebna do tego pomoc. Psychologa, rodziny, znajomych i Twoja własna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1. Do wszystkich ateistów: Bóg na prawdę istnieje, nawet jeśli w Niego nie wierzycie;)

dla zainteresowanych:

I. Cuda-poczytajcie, poszukajcie

II. Opętania i wyzwolenie z opętań-też poszukajcie

III. Nie może istnieć coś bez przyczyny, wszystko ma swój początek, itd. itp.

 

2. Nie zamierzam wywoływać w tym dziale wojny religijnej(po prostu stwierdzam fakt:)), ani ewangelizować na siłe:P.

Chcę jedynie podzielić się moimi spostrzeżeniami dotyczącymi nn na tle religijnym

 

3. Sam fakt, że ma się nn powoduje, że myśli i niektóre zachowania nie są grzechem(jeśli ich nie chcemy).

Osoba religijna patrzy na świat inaczej niż niewierząca. Mając nn na tle religijnym warto znaleźć dobrego specjalistę, który jest jednocześnie osobą wierzącą.

Należy też porozmawiać z księdzem(takim, który zrozumie).

Tematy religijne są dość delikatne, ale można spróbować dyskutować z innymi wierzącymi, żeby łatwiej ukształtować swój światopogląd

 

Organizm broniąc się przed czymś wywołuje natrętne myśli, które mają skupić na sobie uwagę. Tematy religijne są do tego celu najlepsze więc poza zdrowiem to ich dotyczą natrętne myśli.

Skoro jest to reakcja naszego organizmu to w tym przypadku nie należy mylić tego z natchnieniem Ducha Świętego , czy wręcz przeciwnie z podpowiedziami szatana.

 

Pan Bóg nikogo nie potępia, Jezus jest przy człowieku do ostatniej chwili jego życia, zawsze gotowy przyjąć skruchę i żal za popełnione grzechy...

 

 

Proszę przeciwników religii o nie komentowanie(negowanie, mówienie o nieistnieniu Boga) ostatniego zdania, ponieważ jest ono skierowane dla osób wierzących przeżywających problem nn typu "jestem grzesznikiem i nie trafię do Nieba".

 

 

 

To tyle, dziękuję:)

 

Jeśli kogoś uraziłem, to przepraszam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Było takie pytanie: po czym odróżnić "prawdziwe" sumienie od nerwicy. Myślę, że po tym, że właśnie p. sumienie nie jest nerwicą. Ma służyć do poprawy naszego życia, a nerwica służy do jego pogorszenia.

Jeżeli wyrzuty sumienia nie prowadzą do zrozumienia błędu i poprawy, są bez sensu. Więc jak już rozumiemy błąd , to też są bez sensu, czy jak już się wyspowiadaliśmy i postanowiliśmy poprawę. Tak samo, gdy nie zamierzamy nic zmieniać w swoim życiu.

Logicznie patrząc, łatwiej rozpoznać nerwicę i wykluczyć sumienie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nerwosol:
co się ze mną stało na litość boską?

Przejrzałam pobieżnie Twoje posty (jestem w teraz w pracy, hi hi) i jak dla mnie, to masz zaburzenia osobowości, to się leczy terapią (długą) i wspomaga lekami. Moje problemy psychiczne też się zaczęły od mocnych jazd na tle religijnym i też moje życie zmieniło się całkowicie. Każdy dzień był coraz większą udręką. Ale żaden kryzys nie trwa wiecznie, przyjdzie moment, w którym wybijesz się z tego dołka. Nie przejmuj się na razie diagnozami, jak psychiatra po jednej wizycie może stwierdzić jaki masz typ osobowości? A w ogóle takie zaburzenia wyglądają skomplikowanie, diagnozy się zmieniają, objawy są czasem takie, że chodzi się po ścianach... ale da się z tego wyjść, tylko trzeba systematycznej i długiej pracy. I nie można siebie skreślać, to co masz w głowie kiedyś się poukłada, tylko potrzebna do tego pomoc. Psychologa, rodziny, znajomych i Twoja własna.

 

Czytam i oczom nie wierzę... Podważasz zdanie psychiatry, który swoją diagnozę może poprzeć wiedzą uzyskaną latami doświadczenia i uzyskanym wykształceniem, stwierdzając, że nie ma on prawa podać wstępnej diagnozy nawet po jednej wizycie, a jednocześnie sam nie mając żadnych kompetencji (!) i nie widząc człowieka na oczy mówisz mu, że ma zaburzenia osobowości?! Pomimo, że najprawdopodobniej, poza wyrywkowymi informacjami z internetu nie masz o tym zielonego pojęcia? Takim gadaniem mącisz jednynie ludziom w głowach, skądinąd i tak już znerwicowanym, zagubionym i nadwrażliwym.

Moim zdaniem, to zupełny brak wyczucia i odpowiedzialności za wypowiadane słowa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Osobowość schizoidalna również należy do zaburzeń osobowości, więc właściwie nic nie podważam. Mówię tylko o tym, że ważniejsze niż analizowanie swojej diagnozy jest rozwiązywanie problemu. Moja diagnoza zmieniała się wiele razy i kontrowersje wokół niej były dla mnie źródłem wielu zupełnie niepotrzebnych lęków. Poza tym namawiam jak najbardziej do leczenia się u specjalistów i podjęcia terapii, a to również prowadzi do lepszego zdiagnozowania, ale przede wszystkim lepszego życia.

 

-- 17 cze 2011, 18:48 --

 

.jestem wyjałowiony z wszelkich uczuć do osób, które powinienem kochać :( ja taki nie byłem!!!!!!!

 

U mnie cierpienie i obsesyjne myśli też tak działały. Wydaje mi się, że silna udręka prowadzi do koncentracji na niej i ciężko znaleźć miejsce na dobre uczucia. One potrzebują oddechu, a Ty jesteś przytłoczony przez zadręczanie się. Nie ma sensu się obwiniać, w lepszym stanie pewnie znowu zaczniesz szukać kontaktu z innymi ludźmi, cieszyć się tym, wróci empatia, bliskość. Co nie znaczy, że teraz tego nie potrzebujesz, tylko kontakt z innymi jest trudniejszy, ale chyba warto i tak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W tytule wątku jest błąd. To nie jest mania. Epizod maniakalny jest w chorobie afektywnej dwubiegunowej i może się zdarzyć okazjonalnie w innych jednostkach klinicznych albo autonomicznie. W zaburzeniu obsesyjno-kompulsyjnym (nerwica natręctw już wyszła z nazewnictwa) takie niechciane myśli określa się mianem obsesji. Natomiast to co przedstawiła marishka bardziej można podciągnąć pod fałszywe sądy i przekonania na temat własnej osoby.

 

kop, A ja proszę wierzących o przeniesienie się z tymi dywagacjami na portal katolik.pl. Niby twierdzisz, że nie chcesz ewangelizować, ale to właśnie tutaj robisz. Może porozmawiajmy o merytorycznym podłożu zaburzenia obsesyjno-kompulsyjnego czyli nieprawidłowościach w funkcjonowaniu płata czołowego, obniżonej aktywności układu dopaminergicznego i zaburzonych mechanizmach obronnych, a nie siwym dziadku na chmurce, rogatykm diabełku, krasnoludkach, wróżce zębuszce i niewidzialnym różowym jednorożcu? Niejeden internista ma nikłą wiedzę o tym zaburzeniu, więc wątpię, żeby jakiekolwiek kapłan w naszym kraju potrafił wydukać coś sensownego na ten temat. O ile oni w ogóle wysuwają jakieś sensowne tezy.

 

-- 17 cze 2011, 19:10 --

 

Ważnym czynnikiem w patogenzie obsesji o charakterze religijnym jest agresywna indoktrynacja dziecka w dzieciństwie i silny wpływ ze strony wspólnoty religijnej w środowisku. I tak. Mam kompetencje, żeby się wypowiadać w tym temacie. Czyż to nie zastanawiające, że natręctw i omamów o charakterze religijnym, w których dominują postacie i symbolika z katolickiej ewangelii, doświadczają tylko osoby żyjące w krajach, w których rzymski katolicyzm jest dominującą religią (np. Polska - 90%). Dziwne, że nie odnotowano żadnego przypadku, aby hindus żyjący w Azji miał natręctwa albo omamy dotyczące Matki Boskiej, ewangelistów, świętych. Czemu? Bo natręctwa i omamy korzystają z "pożywki" jaką są informacje otrzymane z zewnątrz i zapisane w mózgu. Ktoś mieszkający całe życie w lesie i nie mający styczności z cywilizacją nie może doświadczyć halucynacji o samochodach, bo zwyczajnie nigdy ich nie widział, ani o nich nie słyszał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Osobowość schizoidalna również należy do zaburzeń osobowości, więc właściwie nic nie podważam. Mówię tylko o tym, że ważniejsze niż analizowanie swojej diagnozy jest rozwiązywanie problemu. Moja diagnoza zmieniała się wiele razy i kontrowersje wokół niej były dla mnie źródłem wielu zupełnie niepotrzebnych lęków. Poza tym namawiam jak najbardziej do leczenia się u specjalistów i podjęcia terapii, a to również prowadzi do lepszego zdiagnozowania, ale przede wszystkim lepszego życia.

 

-- 17 cze 2011, 18:48 --

 

.jestem wyjałowiony z wszelkich uczuć do osób, które powinienem kochać :( ja taki nie byłem!!!!!!!

 

U mnie cierpienie i obsesyjne myśli też tak działały. Wydaje mi się, że silna udręka prowadzi do koncentracji na niej i ciężko znaleźć miejsce na dobre uczucia. One potrzebują oddechu, a Ty jesteś przytłoczony przez zadręczanie się. Nie ma sensu się obwiniać, w lepszym stanie pewnie znowu zaczniesz szukać kontaktu z innymi ludźmi, cieszyć się tym, wróci empatia, bliskość. Co nie znaczy, że teraz tego nie potrzebujesz, tylko kontakt z innymi jest trudniejszy, ale chyba warto i tak.

Trochę może niesłusznie skrytykowałem Cię w moim poprzednim poście, teraz widzę, że mamy podobną opinię na ten temat. W kwestii typów osobowości nie chcę się wypowiadać, bo słabo się na tym znam. Poza tym całkowicie się z Tobą zgadzam, wyszukiwanie na siłę diagnozy powoduje jeszcze silniejszą koncentrację na sobie i pogłębia nerwicę. Samo postawienie diagnozy też tak na prawdę niewiele daje.

Co do tych emocji też uważam, że jest dokładnie tak jak piszesz. Negatywne emocje towarzyszące nerwicy utrudniają przeżywanie emocji pozytywnych. Oczywiście dalej żywi się do ludzi dokładnie te same uczucia co dawniej, jednak po prostu nie odczuwa się ich w sferze świadomej, opanowanej przez lęki i niepokoje. Tym nie mniej kontaktu z innymi trzeba szukać, naprawdę bardzo dużo to daje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×