Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wasze pytania |depresja|, czyli '' CO ZROBIć?''


anita27

Rekomendowane odpowiedzi

Jovita, wydaje mi się, że w wypowiedzi nad Tobą chodziło jedynie o staranie się aby nie rozpamiętywać tego co było, czy działo się w to dzieciństwie, w czasie studiów czy w momencie zawierania małżeństwa.

 

Wtedy, kiedy autor tematu nie będzie rozpamiętywał wszystkiego być może nie będzie w ogóle psycholog potrzebny.

A oczywiście zgadzam się, że w innym przypadku, również rozmowa o przeszłości każdego u specjalisty czeka ..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dobrze to oczywiste , ale depresja nie bierze sie z nikad , cos musi tkwic w glowie

Dokładnie Jovita. Z bałaganem w przeszłości nie zajdzie się daleko... Ona zawsze wróci w różnorodnych postaciach bez względu na to, czy będziemy o niej myśleć czy nie np. w postaci depresji. Myślenie o przeszłości ma sens, gdy ma charakter analityczny i zmierza do uporządkowania spraw.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wybaczcie mi sposób przekazu błędy itp. W lutym skończę 19 lat i może to nie jest istotne ale jak na młodą osobę "powinienem" cieszy się życiem a przynajmniej tak mi się wydaje. Nie wiem od czego zaczac nie mam nawet ochoty tego pisac. Mam wrażenie jak gdy bym się wypalił. Gdybym mógł cofnac czas na pewno bym się w niej tak mocno nie zakochał. Mowa tu o dziewczynie z która chodzę do KLASY, a w której zakochałem się jakiś rok temu... Poźniejsze moje poczynania mające na celu bycie z nią to seria prób zmiany siebie "na lepsze". Dopiero teraz widze co zrobiłem sobie. Nie jestem już osoba z przed roku smieję się czasami ale tak naprawdę nie cieszy mnie prawie nic tylko śmieszy. Patrzac z perspektywy czasu zrobiłem sporo bledów które mogły wpłynac na mój stan teraz. Wiem ze pisze to wszystko w nieładzie ale nie wiem co mam teraz zrobic. I czy będę jeszcze kiedyś tym kim bylem? W szkole słyszę cały czas szydzenie i opinie jaki to jestem... Jedno wielkie poniżenie. Prędzej śmiałem się żartowałem bylem pełen życia teraz potrafię spedzic wieczór ze znajomymi i milczec. Przespac 24 godziny. Kilka miesięcy temu było tak źle ze pewnego dnia siedziałem na lekcji miałem wrażenie ze wszyscy na mnie patrzą bylem strasznie spięty ale myślami gdzieś indziej... do tego myslałem ze wszyscy mi wrzucają chociaż nie zawsze tak było. Straciłem entuzjazm i jak gdybym zblokował siebie tamtego kiedyś tak mocno ze teraz pozostaje mi wegetowac taki garbaty żywot Nie wiem o czym mam pisac tak wiele tego... będę wdzięczny jeśli znajdzie się osoba która zechce zapytac napiszą co myśli i co mam teraz zrobic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciężko mi powiedzieć coś konkretnego, ale z tego co zrozumiałam, straciłes dawną radość życia przez nieszczęśliwa miłość, tak? Myślę, że najwyższy czas zącząć działać i starać się nie myśleć o przeszłości, popełnionych błędach. Może warto byłoby znaleźć jakieś nowe zajęcie? zająć się czymś, co sprawia Tobie radość? Za bardzo przejmujesz się tym, co myślą inni i całkiem niepotrzebnie. Wiem, że nie jest łatwo funkcjonować, gdy spotyka się złośliwych ludzi, jednak trzeba w tej sytuacji skupić się na sobie, swojej przyszłości, marzeniach, walczyć o nie i nie poddawać się presji otoczenia. Nie wiem na ile moja drobna sugestia Tobie pomoże. Mam jednak nadzieję, że trochę rozjaśni Twój umysł :) pozdrawiam serdecznie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Radośc życia to chyba za słabe słowo? Przestałem palic maichuana po 7 latach. Na kilka miesięcy odciołem się od świata siedząc w domu przed kompem(na gg najwięcej z nią rozmawiałem) i słuchając różnych gatunków muzyki. W pewnym momęcie zoriętowałem się ze nie potrafię jej słuchac i postanowiłem to zmienic... Wynik tego wszystkiego jest taki, ze w szkole nawet nauczyciele miedzy wierszami w czasie lekcji opowiadają temat wplatając jakieś swoje opinie, obserwacje odnośnie tej sytuacji. Nie chce przez to powiedziec, ze zdaża się to często ale było już kilka takich zajśc i nie wydaje mi się, ze bym wyolbrzymiał. To nie jest przyjemne w ich oczach stres jest mobilizujący a przynajmniej tak mi się wydaje. Nie potrafię już tak jak kiedyś nawiazac rozmowy. I martwię się, że może mi to tak zostac. Zorietowałem się za późno w jakim kierunku dążę a teraz pozostaje mi jakoś przetrwac te 3 miesiące prowadzac życie w cieniu przeszłości. Nie jest mi lekko czasami zbiera mi się na łzy. Jestem jak atrakcja turystyczna. Sporo ludzie ze szkoły o tym wie i spotykam się z rozmowami w mojej obecności na mój temat kiedy opowiadają sobie jaki to jestem wykręt. Na początku roku siedziałem na lekcjach po prostu zatopiony w tym co do niej czuje. Wyłączony, pełen nadziei i planów. Ale potem wymknęło się to z pod kontroli stało się silniejsze. Nie wiem co mi jest?? Nie wiem do kąd mam się udac po pomoc?? Nie mogę liczyc na rodziców kiedy zaczynam temat zmieniają temat. Wszystko jest inaczej i boje się, ze będzie jeszcze gorzej. Proszę o pomoc ta sytuacja mnie przerasta.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Użyłam takiego, a nie innego określenia, bo chciałam to delikatnie ująć :) hmmm, a może wystarczy mocno zacisnąć zęby i przęmczęczyć się jeszcze te kilka miesięcy? wiem, że łatwo tak mówić, kiedy dookoła są ludzie, którzy nie pozwalają Ci normalnie funkcjonować. Jednak trzeba pomyśleć przede wsztstkim o sobie. W tym roku piszesz maturę, tak? W związku z tym pomyśl o tym, co chciałabyś dalej robić i staraj się robić wszystko, aby zrealizować swoje plany, a zobaczysz, że później czeka Ciebie zupełnie inne życie, nowi znajomi, nowe możliwości.. to wszystko jest w zasięgu ręki, trzeba tylko bardzo chcieć i się nie poddwać :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ciris

 

Masz 19 lat z tego co sie orientuje teraz będziesz pisał maturę po pierwsze skoncentruj sie na tym :) Nie siedź w domku wychodź nawet na małe spacerki - może jednak jest jakaś osoba z która możesz porozmawiać nawet o czym innym nie tylko o tym. Sprobuj znaleźć coś co by Cie zainteresowało - muzyka- zacznij dowiadywać sie czegoś więcej np o jakimś zespole, sport-zacznij jakiś uprawiać - np basen- tam będziesz w innym towarzystwie nie będziesz czul tej "presji" otoczenia :) Może jakieś zajęcie -które Cie trochę wyciszy - fotografia jest niezłym zajęciem :) możesz przez nią sie oderwać od "kłopotów" ( sama wiem bo ja stosuje - jeśli można tak to nazwac) jeśli rodzice nie chcą poruszać z Toba tego tematu -to albo powiedz ze jest Ci to bardzo potrzebne ze nie umiesz sobie już sam z tym poradzić, jeśli masz rodzeństwo to może z nimi porozmawiaj :) Co do szkoły - to skoro tak sie zachowują to porostu nie zwracaj na nich uwagi bo w takim wypadku nie są tego warci. mówisz ze gdzieś wychodzisz ze znajomymi - nie rob nic na sile - ale sprobuj sie wczuć w to co mówią może będzie tak ze akurat złapiesz temat który Cie zainteresuje zacznij przy nich odkrywać to co jednak jeszcze zostało z osóbki którą byleś wcześniej :)

 

Zacznij również zauważać pozytywy tej zmiany np to" Przestałem palić maichuana po 7 latach" Myślę ze to bardzo duży plus :)

Odcięcie sie od świata poprzez gg - każdy zna to uczucie bo gg jest swego rodzaju "uzależnieniem " dlatego trzeba sie z niego powoli wycofywać :) właśnie nawet tym wychodząc na spacery - rob sobie przerwę od gg - np nie siedź przez dwa trzy dni w ogóle na nim :)

 

Oczywiście chyba najlepszym rozwiązaniem było by poznać całkowicie inna osóbkę ( trochę inne towarzystwo - a to na pewno zrobisz jak pójdziesz po maturze dalej -studia- praca nie wiem jakie masz plany - ale gwarantuje ze to bardzo pomoże ale musisz wtedy otworzyć sie na możliwości poznania innych :) ). Ale do tego musiał byś włożyć trochę wysiłku :) Właśnie dlatego mówiłam żebyś np zaczął uprawiać jakiś sport - naprawdę wtedy można poznać inne osoby które mogą wpłynąć bardzo pozytywnie na Twoje samopoczucie :)

 

A jeśli naprawdę nie będziesz mógł sobie poradzić z cala ta sytuacja to może poradź sie specjalisty. jeśli naprawdę nie ma wokół Ciebie ludzi z którymi mógłbyś o tym porozmawiać.

 

Pozdrawiam cieplutko :)

 

Ps.Ayumi-chan widzę ze sie znowu spotykamy :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Żona od trzech miesięcy jest zagranicą. Pierwszy miesiąc było wszystko w porządku. Nagle coś się z nią stało. Zaczeła być obojętna na cierpienie dzieci. Nie czuła w stosunku do mnie. Twierdzi, że musi odpocząć, aby dać jej czas. Tylko na co? Rozmawia jak w amoku, nie wiem co się dzieje. Każe czekać tylko na co? Nie potrafię z tym uczuciem sobie poradzić. Czuję złość , żal , rozgoryczenie. Niech mi ktoś poradzi co robić, bo jestem wstrasznym dole psychicznym gotowy zrobić najgorsze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam wszystkich jestem tu nowy,mam na imie marek

Moj problem jest taki ze nie potrafie zaakceptowac sam siebie,wszystko co robie nie jest takie jakie chcialbym zeby bylo,chcialbym byc kims innym i niszczy mnie to ze nie potrafie byc soba nie mam marzen,czasami sam sobie wjkrecam ze je mam,czuje sie inny choc kazdy z nas jest taki to ja chce byc inny inaczej,chce rozwijac swoja pasje i nie potrafie bo wiem ze i tak jestem w tym kiepski tak ogolnie to wszystko za co sie wezme to nie moge,to tak jak bym mial w glowie przeciwieństwo siebie,cos co mi mowi zebym odwracal swoje zdanie,nie jestem jakis chory psychicznie,moze to tak wyglad ale jak ktos ma podobne objawy to prosze o posty,to co tu pisze trudno zrozumiec

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze nie traktuj choroby jako czegoś wstydliwego. Ja tak robiłam na samym początku i miałam z tego powodu same problemy. Na przemian wmawiałam sobie że nic mi nie jest że wcale nie jestem chora i że jestem beznadziejna bo jestem chora i słaba.

 

Po drugie to co czujesz wcale nie jest dziwne czy niezwykłe. Wydaje mi się że wielu ludzi tak ma, że nie umie przyznać się przed samym sobą do swoich mocnych stron, do swoich marzeń, które wydają się na pierwszy rzut oka nie do spełnienia. Ja to nazywam ceną świadomego życia. Tzn. Kiedy żyjesz świadomie rozważasz wszystko z każdej możliwej strony, a że masz niskie poczucie własnej wartości to obracach chęć zrealizowania marzeń w myśl, że nie jesteś w stanie ich zrealizować. Droga do sukcesu i poradzenia sobie z samym sobą wiedzie poprzez racjonalne ocenianie samego siebie. Zamiast wmawiać sobie, że nie możesz spełnić marzeń bo jesteś na to za słaby/kiepski itp. itd. Spróbuj je spełnić. Bez działania nic nie osiągniesz i przede wszystkim nie przekonasz się na ile Cię stać.

 

Ja np. dziś uzmysłowiłam sobie, wbrew temu co dotąd myślałam, że jestem osobą wyjątkowo silną. A to wszystko dzięki ciężkiemu dniu w pracy, który mimo wszelkich przeciwności przetrwałam i to na zakończenie z całkiem dobrym humorem :)

 

Także uwierz w siebie samego i działaj! Nie stój w miejscu bo to zabije każde marzenie i zniszczy Cię wewnętrznie lepiej niż jakiekolwiek przeciwności losu. Powodzenia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem nowy i niekoniecznie chcialem zaczac od krytyki starszych uzytkownikow ale..

 

Także uwierz w siebie samego i działaj! Nie stój w miejscu bo to zabije każde marzenie i zniszczy Cię wewnętrznie lepiej niż jakiekolwiek przeciwności losu.

 

Fiolka-

Nie pisz takich rzeczy. Chcesz go tym zmotywować ? To może zdrowego czlowieka. Jesli marekk_op ma depresję to skutek może być inny.

 

Pewnie chce wierzyć w samego siebie i zacząć "działać", znasz kogoś kto by nie chciał ?

Ale pewnie nie potrafi skoro tutaj trafił i napisał takiego a nie innego posta.

Straszenie go ze jak się nie weźmie natychmiast do roboty, co więcej - nie uda mu się pokonać swojego problemu to jest skończony, to go zniszczy blah blah jest raczej złym wyjściem.

 

Motywować można na dwa sposoby. Może pokazać komuś plusy - jak to będzie cudownie jak odniesie sukces. Albo postraszyć jak będzie fatalnie jak nie wygra. Na różnych ludzi działa jeden albo drugi sposób.

Ale to na ludzi zdrowych a my mamy depresję, więc z tym wkręcaniem możliwych czarnych scenariuszy to nie jest dobry pomysł.

 

marekk_op -

Chyba wiem o czym mówisz. Wydaje mi się że mamy podobny problem.

Widzisz.. jestem bezrobotny. W sumie z wyboru. Jestem zdolny pracować, zmusić się do tego. No ale chciałbym czegoś innego, mam pomysł na zarobienie pieniędzy. Nie wiem, przeraża mnie fakt że mógłbym pracować jak każdy normalny człowiek na tej planecie, dla kogoś. Chcę pracować dla siebie. Tez coś umiem i chcę na tym zarobić.

Z jednej strony wiem że jestem do tego zdolny, z drugiej sam sabotuję swoje działania, nie mam pojęcia czemu.

Myślę wstanę rano i zacznę to robić co chcę (szczególnie że jestem już w połowie :P ). Rano budzik dzwoni, wyłączam go, drugi i kolejny też. Wstaję w południe z fatalnym nastroju. Nawaliłem, miałem wstać i pracować. Jestem beznadziejnym zerem. Ale wypalam papierosa, wypijam herbatkę i myślę "zacznę najwyżej później, co z tego że zaspałem". Ale nie potrafię się do tego zabrać. I cholera nie wiem czemu. Jakaś siła mnie od tego odciąga. Oczywiście wieczorem straszny żał, dołek i postanowienie że tym razem wstanę wcześniej :D

 

I tak mam od 2,3 miesięcy. Wcześniej miałem okres kiedy potrafiłem rano wstać, zrobić swoje i mieć zajebiste poczucie satysfakcji. Nagle się to skończyło i dupa, nie wraca :)

 

Nie wiem czy jak nasze sytuacje są podobne, ale może akurat wystarczająco i będziemy mogli się razem w to wgłębić ;)

 

Co do tego że chcesz być kimś innym. Chyba wielu ludzi z depresją chciałoby być kim innym ;)

Mi np depresja wywindowała strasznie ambicję. Chcę sobie tym pewnie odbić moje dotychczasowe życie. Przecież było do dupy, czułem się zawsze gorszy, teraz muszę pokazać i sobie i wszystkim dookoła że to ja jestem ten najlepszy ;)

Z jednej strony fajna sprawa, troszkę (nie przesadnie ;) ) wybujałe ego pomaga i to bardzo. Bardzo rzadko wpadam w dołki "jestem najgorszy i beznadziejny". Wiem teraz że mam problem, depresję i trudno, nie moja wina.

Z drugiej to znowu powoduje kolejny, nowy problem: każda porażka boli trochę bardziej. Bo przecież ma mi się udać wyjść z depresji i zacząć zarabiać kasę w taki sposób jaki chcę, czemu ten dzień nie nadchodzi ? :)

 

No i mam taka paskudną huśtawkę. Czasami wydaje mi się że jestem naprawdę w porządku facetem, lubię się i mówię do siebie "wpadłeś w kłopoty ale z nich wreszcie wyjdziesz, wszystko będzie dobrze".

Czasem jednak wraca to uczucie kiedy wydaje mi się że jednak jestem nikim, straceńcem zmierzającym w przepaść ;)

 

Paradoksalnie - na szczęście mam depresję :D A jednym z jej objawów jest takie trochę otępienie czasami, marazm, nawet nie chce mi się myśleć.

Dlatego jak dopadają mnie beznadziejne myśli o porażce, że nigdy mi się nie uda, to wpadam sobie w marazm - mam to w dupie, niech się dzieje co chce :)

Można powiedzieć że nauczyłem się trochę sterować depresją i wykorzystywać ją do swojego celu, wyjścia z niej ;)

 

Sorry za długiego posta no ale nikt Wam nie każe czytać całego ;)

Pewnie trochę chaotycznie napisany no ale już tak mam ;)

 

 

Pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może depresja to zbyt szybkie dojrzewanie w momencie kiedy nie jesteśmy jeszcze na to gotowi .. nagle zdajemy sobie sprawę że zbyt wiele spraw olewaliśmy, nasz obraz siebie był wypaczony, wstydzimy się swoich wcześniejszych poglądów, niedoskonałości świata i człowieka, wszelkich "zboczeń", "wyskoków" itd. Tyle że w tym chorym stanie bierzemy to wszystko na siebie, a dziwne wydaje się nam wszystko co robiliśmy dotychczas - złe, wulgarne, niedoskonałe .. Pamiętajmy tylko że pomyśleć możemy wszystko, ale nie znaczy jeszcze to że uznajemy tą myśl za dobrą, naszą - choć tak jest w depresji - to jest jak szaleństwo, paranoja ..

 

niektórzy wchodzą w dorosłość stopniowo a niektórzy - może - zbyt gwałtownie chcą wszystko zmienić - w sobie i świecie - i psychika wysiada ..

 

Patrzę trochę z dystansu bo jestem niby na wyjściu choć cholera wie czy nie wróci .. moja droga ????? -> zacząć od nowa, starać się zmienić w 100% (bo na początku tak się wydaje - że zmiana musi być całkowita - Nas samych .. ale z czasem widzimy, że wcale nie jest to 100% a tylko niektóre rzeczy trzeba podciągnąć .. ja zacząłem od chęci bycia perfekcyjnym - całkiem od nowa choć wstyd za to co było wcześniej pozostaje - ale z czasem znika, bo z czasem zauważamy jak wiele z tego co robiliśmy wynika poprostu z natury ludzkiej - lenistwa, olewki ale i poczzucia humoru - bo jak mówimy do kumpla "weź stary spier....j" to przecież nie znaczy to że chcemy dla niego źle czy go nienawidzimy - to żart - to tylko trywialny przykład ale może łapiecie o co mi chodzi ... boję się powrotu tego cholerstwa strasznie .. ale może jestem przez to ostrożniejszy .. w sumie widzę że to zmieniło mnie w wielu miejscach na lepsze .. ja osobiście wierzę w Boga i to mi pomogło .. ale chyba grunt to poczucie humoru .. bo nawet z depresji się czasem śmiejemy - wydaje mi się że mój stan był poważny a jednak były chwile gdy siadaliśmy z kumplem (też w depresji i śmieliśmy się "o, k....a, stary, ale nam konkretnie odje....ło" :) - to myślę dobry początek ..........

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

siema mam 18 lat i wiem że mam depresje troch sie na ten temat naczytałem i wiem że to jest to chce sie dowiedzieć czy są jakieś lekarstwa czy można z tego wyjść bez pomocy lekarza na pomoc rodziny raczej nie mogę liczyć albo jakieś rady jak mam postępować z góry dzięki

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 4:01 pm ]

widzę że muszę napisać coś więcej bo nikt mi nie chce odpisać cóż mogę powiedzieć zacznę więc od początku a zaczęło sie tak moja mam poznała mojego tatę i wszystko zaczęło sie układać mieli po 20 lat i ja byłem już w drodze :) gdy sie urodziłem też ponoć było wszystko w porządku ale gdy już miałem 5 miesięcy mój tata miał wypadek samochodowy i zginął i wtedy na pewno wszystko zaczęło sie psuć moja mam mając zaledwie 20 lat miała już dziecko i była wdową załamała sie wcale jej sie tez nie dziwie ale miała bardzo słaby start zaczęło wiec pic i w takiej też rodzinie dorastałem moja mam a jest dobra ale kiedy nie pije a jak napije sie juz kieliszek to sie wyłącza wo gule i postępuje bardzo źle ja mam 18 lat i przesyłem w żuciu bardzo wiele nie chciał bym żeby ktoś doświadczył tego co ja teraz gdy staje sie już dorosły i mam pewne plany chciał bym żeby mi pomogła opamiętała sie i zaczęła sie zastanawiać nad swoim życiem ja przez 18 lat miałem raptem 2 chwile w których nie martwiłem sie o nią i w ogolę o nic pierwsza chwila to była kiedy było w szpitalu na 2 mies ...... i była daleka daleko ode mnie a 2 kiedy udało jej sie pracować tez przez 2 mies i też była daleko ode mnie ale nie wyobrażam sobie życia bez niej czasami mam chce wyjść z domu wyjechać gdzieś daleko i nigdy nie wracać ale przychodziły mi też inne pomysły żebym skończył juz te swoje męki ( [*]) ale nie chce coś w życiu osiągnąć założyć rodzinę i byc szczęśliwym ale nie wyobrażam sobie bycia szczęśliwym bez mam chciał bym mieć dziewczynę ale porostu jestem tak nie śmiały ze np jak przechodzi koło mnie jakaś fajna dziewczyna to wstydzę sie nawet na nia spojrzeć a co mówiąc porozmawiać z jakaś psychicznie jestm załamany i to bardzo ale żyje wciąż nadzieje ze będzie lepiej ale nie wiem ile jeszcze trzeba żyć nadzieja mam spore problemy ale wierze ze gdyby nie piła mógł bym stanąć na nogi nie wyobrażam sobie też takiej rzeczy ze gdyby kiedy kol wiek udało mi sie poznać jakaś fajna dziewczynę i planować coś z nia ja bym zostawił mame w domu żeby sie zapiła chce żeby sie opamiętała ! ile tak można chodziła juz na aa nic nie pomagało rozmawiałem z nia kilka razy ale tak jak bym mówił do ściany najgorsze w tym wszystkim jest że moja mama jest naprawdę dobra nadaje sie do pracy umie i ugotować pospszatac ma fajny charakter każdy ją lubi ale gdy juz pije to pije tygodniami wystarczy ze ktos jej zaproponuje kieliszek wódki to nie odmówi inni wiedza ze pije ale nie powinni jej proponować tego bo oni sie napiją z nia raz i ida do swoich problemów a ja wracam do swoich czyli mam będzie piła tyle aż jej sie skaczą pieniądze i az wszystko zastawi w lubardzie wtedy wie ze juz czas przestać pić tydzień regeneracji i znowu tek przez 18 lat myślę ze przez te moje 18 lat 12 lat była pijana a jak wypije to jest taka głupia w wódce że nie wiem setki razy sie wstydu najadłem ale podoba mi sie u mnie to że ja jak sie napije z kolegami to jest proste w mojm wieku to wiem kiedy starczy i wiem że sie nie napije na 2 dzień zeby mnie trzymali i wlewali to sie nie napije bo wiem czym to skutkuje a teraz do was wecie mi pomóżcie co mam zrobic myslałem też żeby sie zaszyła doradźcie coś proszę czekam i pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wy oboje macie problem - Ty i Twoja mama. Fajnie że jesteś z nią tak związany mimo wszystko, ja niestety z moją nie rozmawiam od kilku lat. Dlaczego uważasz że jak poznasz dziewczynę, to zostawisz swoją mamę? Moim zdaniem łatwiej Ci będzie jej pomagać, jeśli sam będziesz mieć kogoś bliskiego. Ja wiem, że to nie jest łatwe - kogoś poznać, też chciałabym mieć kogoś bliskiego, a nie mam.

 

Co do pytania z początku posta - nie wydaje mi się, żeby depresja mogła sama minąć, chyba ten temat już był w jakimś wątku poruszany. A na pewno nie warto się męczyć przez kilka lat aby następnie dojść do takiego wniosku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no właśnie, to jest trudne pytanie - co zrobić z kimś, kto nie pozwala sobie pomóc. Podobno czasem pomaga terapia szokowa - kiedy ktoś uświadomi sobie, ile może stracić prowadząc taki autodestrukcyjny tryb życia. Bywa, ze taki otrzeźwienie jest bardziej skuteczne niż lata leczenia. Nie jestem psychologiem, boję się doradzać w tej sprawie - ale jedno wiem na pewno: jesteś oddzielną, integralną osobą, nie możesz pozwalać komuś (komukolwiek - nawet swojej matce), żeby pociągnął Cię za sobą w swoją chorobę, na swoje dno. Masz prawo się przed tym bronić.

 

Spróbuj może zniknąć na jakiś czas, zamieszkaj u jakiegoś kolegi czy kogoś z rodziny i obserwuj z daleka mamę - tak żeby zrozumiała, że nie masz zamiaru dłużej uczestniczyć w jej piciu, czekaj na jej ruch... moze będzie przez kilka dni pić, a potem zrozumie, że poprzez swój alkoholizm niszczy to co jest dla niej najcenniejsze, czyli więź z najbliższą osobą. Wtedy może będzie chciała zmienić swoje życie...?

 

Czego Ci życzę

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mieszkam z rodzicami . Prawie caly rok jestem w podrozy . Zmieniam prace na lepsza , ale na to samo . Bede mial do konca roku swoj wlasny dom ;] Smieszna historia : przelecialem 2000 mil na rozmowe o prace . Strona firmy wygladala bajecznie , pierwsze pertrakcje byly dziwnie mile . Na miejscu okazalo sie , ze to kant . Nagle wszystko zrobilo sie inne . Ogolnie ciezkie tyranie za smieszne pieniadze . Ale : psychologia jest wielka . Absolutny majstersztyk wkrecania i uzalezniania od siebie ludzi . Bylem jedyna osoba , ktora to olala . Reszta byla z lapanki i poszla na to , nie sluchajac mnie , ze ta praca to oszustwo . Wyplata to 1/2 tego co daja gdzie indziej . No i ta atmsofera , ze to wspaniala praca dla wybranych i najlepszych . Jako jedyny mialem certyfikaty na rozne rzeczy , blablabla . Pokazalem , potem poczytalem umowe i przez chwile myslalem , ze rzewczywistosc sie zawiesila . Bardzo chcieli mnie zatrzymac ...Wielkie polowanie na noobow . Wstyd mi tylko , ze dalem sie nabrac na stare numery z wkrecaniem ludzi , na te durne psychologiczne techniki robienia z ludzi idiotow . Zawsze wyczuwalem szwindle , ale ten byl perfekcyjny . Oszczedze szczegolow . To byla dobra lekcja . Przez ostatnie 2 lata poznalem swoja wartosc . Wiem , ze jest duza . Nie jest tak zle , jak pisalem w poprzednich postach . Chociaz nie mam pracy , to jestem naprawde zadowolony :D :D :D Moge wybrzydzac ! Szkoda mi tylko tej kasy na podroz , to jedyny minus .

Teraz znow jestem w domu . Ojciec chowa mi flaszki . To zabawne . On chyba sie martwi . Moze on naprawde nie kuma , ze mnie zniszczyl ?* Strasznie sie denerwuje , ze ja chleje w tydzien wiecej niz on kiedykolwiek zgromadzil w swoim barku . Jego ojciec byl alkoholikiem i wynosil rzeczy z domu . Nie wiem , czy byl agresywny ( nie sadze , ale dal sie weznaki ) Teraz ma syna alkoholika . Ja jestem inny , bo zarabiam na alkoholizm . Pozatym , nigdy nie zrobilem w domu rzezni po pijaku . Pije i gadam bzdury , smieje sie , albo zamyklam sie sam z soba . Moja eks powiedziala , ze taki alkoholizm ( zly mimowszystko ) jest najbardziej przystepny .Niestety , on zaklada , ze ja chce byc gnojem i dlatego chleje . On jest biedny . Nie sadze , zeby byl az tak wyrachowany , zeby gnoic mnie , za to co sam zrobil . JA WIEM ZE CHLEJE , BO TO WYBRALEM , bo chce . Chleje , bo jest mi lzej , weselej , pewniej i mam w nosie problemy . Mam mase problemow w zyciu , ale nie bede sie nimi zagryzal . Staram sie patrzec do przodu . Wieczorem jest trudno , gdzies miedzy 1 a 3 nad ranem wszystko wraca ze zdwojona sila .

Jak sie leje dzieciaka do utraty sil i wyzywa go od bydlakow a potem wyrzuca sie go z domu i to sie powtarza , czy ciagle , nawet jak sie nie ma racji udowadnia komus , ze jest idiota , sra sie na jego uczucia , neguje pomysly i utrudnia mu sie wszystko to beda problemy . Ma co chcial .

Wiem , ze kazdy ma jakies blizny z dziecinstwa .Moze sie roztkliwiam i histeryzuje , ale w najmniej waznych kwestiach zycia widze , ze ciagne to za soba . W roznych sytuacjach . Brak mi jeszcze troche pewnosci siebie , chociaz wiem , ze mam ogromna wiedze i potrafie zagiac specjalistow . Wiem , ze jestem zabawnym gosciem ale na trzezwo brak mi smialosci . Zawsze jak siedze , z jakas dziewucha na kawie , to wydaje mi sie , ze jest zbyt fajna dla mnie . Wtedy zamiast sie skupic na rozmowie , skupiam sie na pierdolach , nie myslac nad tym co mowie . Przez internet jestem fajny , ale face2face wlaczaja sie wsteczne i fobie . Prozak i paxtin duzo zmienily ,ale to jeszcze nie to .

 

NApisalem to , zeby wypluc z siebie zal ...

 

*Jestem gruby , brzydki i zakompleksiony . Wiem , ze duzo moge , ale to co siedzi w glowie jest nie do pobicia . Kiedys nie bylem taki . Zanim zaczela sie ta druga , gorsza czesc jazdy . To jest najgorsze . To jest jak kod : nie wazne , co osiagniesz , to pewnie byl fart .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co mam zrobić?kazdy dzien jest dla mnie udreka...Siedze tu i znowu lzy mi leca,prawie caly czas jestem przygnebiona a tego po mnie zbytnio nie widac,wiec nikt sie nie interesuje,tym co sie ze mna dzieje... A szczerze pewnie i tak by sie nikt nie interesowal...bylam kiedys niesmiala,a teraz jestem jeszcze bardziej,boje sie ludzi,z nimi rozmawiac....czesto czuje strach i lek...mam mysli samobojcze,bo juz mam dosyc...nie wiem czy isc do lekarza,jak sie tam w ogole umowic na wizyte i co tam w ogole mowic...gdybym miala zyletke tobym sie pociela,ale nie wyjde z domu....:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

smutna17 witaj kolejna zagubiona duszo!Jeżeli ten stan trwa ponad 2 tyg.kwalifikujesz się do psychiatry.Znajdz przychodnię,wejdz i zapytaj o pierwszą wizytę albo zadzwoń.Bywa różnie.Ja nie musiałam długo czekać na termin,tylko przyjść z samego rana(limit na 4 nowych pacjentów dziennie).Potem samo przyjdzie,lekarz jak lekarz albo pyta,albo daje się wygadać w zależności od stanu pacjanta.Mówisz co chcesz i ile chcesz.Najważniejsze zaufać i być szczerym.Opowiedz to co tu piszesz.To naprawdę nie jest straszne.Psychiatra wie jak rozmawiać i o co pytać.Powodzenia :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cześć smutna17. Myśli samobójcze i wogóle objawy, o których piszesz wskazują na depresję więc jeśli nie chcesz się z nią dłużej męczyć to idź kochana do psychiatry. To konieczne, samo może nie przejść. Też to miałam ale da się to wyleczyć, powodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

smutna17 , nie czekaj tylko lec do lekarza i powiedz o wszystkim co czujesz , nie siedz z tym sama bo to tylko marnowanie czasu im wczesniej zaczniesz sie leczyc tym lepiej , bo jak widac juz masz mysli samobojcze a to juz jest sygnal ze jest z toba bardzo zle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×