Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mam 27 lat i już będę zawsze sama :(


Alexandra

Rekomendowane odpowiedzi

A ja mam 23 lata, też myślałam, że już nigdy nawet nie spojrzę na faceta bez odruchu wymiotnego i będę forever alone.

 

Poznałam kogoś, kto też miał plan bycia samotnym przez resztę życia i chyba, być może, odrobinę, kurdę, coś z nas będzie, więc never say never.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

khaleesi to nie z powodu leków. Brałam kiedyś xanax ale to trwało jakies pół roku. To nie aseksualność bo takie coś trwało może 2 lata w całym moim życiu. To bardziej strach przed odrzuceniem ale taki paniczny. Powodem może byc nieudane małżeństwo moich rodziców. A ostatnio narastająca niechęć do samej siebie. Mam problemy z samoakcptacją. Nigdy nie czuję się wystarczająco w czyms dobra. Zaczyna mi to bardzo przeszkadzać. Nie potrafię siebie kochać, więc nie wiem jak ktoś inny miałby to zrobić. Powoli przestaję o siebie dbać myśląc: wszystko jedno i tak jestem do niczego. Nie wiem co z tym zrobić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja mam 23 lata, też myślałam, że już nigdy nawet nie spojrzę na faceta bez odruchu wymiotnego i będę forever alone.

 

Poznałam kogoś, kto też miał plan bycia samotnym przez resztę życia i chyba, być może, odrobinę, kurdę, coś z nas będzie, więc never say never.

 

Super! Mam nadzieję, że mnie też się uda ale chyba muszę popracować nad moją kondycją psychiczną..

 

-- 11 gru 2013, 00:11 --

 

Doradźcie mi proszę co zrobić, jak polubić siebie? Gdzie się z tym udać. Próbuję już od lat i jest coraz gorzej..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

8th_circle_of_hell,
chyba, być może, odrobinę, kurdę,

Naprawdę ostrożne szacunki :lol: No, ale sam chciałbym chociaż tak napisać. :105:

 

Bo ja naprawdę nie mam pojęcia, czy coś z tego będzie :) Nie dałabym sobie uciąć nawet jednej, rozdwojonej skądinąd, końcówki włosa za to, że to wypali.

Ale, God damn it, jakkolwiek by się człowiek nie zarzekał, że nie chce i że fuj, to jak się coś poczuje, to przez chwilę przestaje się postrzegać samego siebie jako wór tłuczonych ziemniaków i odrobinę koloru na tym łez padole jednakowoż się pojawia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chcialabym udac sie z tym do specjalisty ale nie wiem czy ma to byc psycholog, psychiatra, terapeuta?
Myślę że najlepszym rozwiązaniem byłaby psychoterapia. Psycholog też może być. Psychiatra jest raczej od leków, a leków na miłość (chyba) nie ma, chociaż mogą zmniejszyć lęk, napięcie, czy depresyjny nastrój.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Doradźcie mi proszę co zrobić, jak polubić siebie? Gdzie się z tym udać. Próbuję już od lat i jest coraz gorzej..

 

Szczerze? Przysiądź na miejscu, gdzie plecy kończą swą szlachetną nazwę, i zastanów się, czy TY dużo myślisz o innych ludziach. Czy CIĘ obchodzi, że ktoś jest gruby, czy chudy, czy pryszczaty, czy gładki jak zad niemowlęcia, czy wysoki, czy swojemu chłopakowi na wysokości zadania. No właśnie- zauważasz to, ale masz to w de. Myślisz tylko "O, Wawrzyniec ma ryj jak z horroru" i przechodzisz nad tym do porządku dziennego. Otóż to, milady. Ludzi to nie obchodzi, naprawdę. Mają Ciebie, Twój wygląd w poważaniu.

Jedyny związek, w jakim będziesz do końca życia to związek ze sobą. I albo Ty i Ty zaczniecie się dogadywać, albo unieszczęśliwicie się na zawsze, bo nawet Watykan Wam rozwodu nie da. Więc olej to. Jesteś piękna, mądra, dowcipna- tak sobie mów, aż uwierzysz. I jak uwierzysz, to inni też uwierzą.

 

Przykład z życia- przyjaźniłam się kiedyś z pewną dziewczyną, która była bardzo pewna siebie. Miała wielkie powodzenie i ludzie ją lubili, szanowali. Była uważana za mądrą, ładną, miłą, towarzyską, poukładaną. Teraz, po latach, wiem, że to zdanie było odbiciem jej zdania o sobie. Po przejrzeniu starych zdjęć stwierdzam, że ładna nie była, ot, normalna. Zapewne super wspaniała też nie była, po prostu ludzie postrzegają Cię tak, jak Ty siebie postrzegasz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

8th_circle_of_hell,

po prostu ludzie postrzegają Cię tak, jak Ty siebie postrzegasz.

:shock:

Nie widzę zależności. Skąd mają u licha wiedzieć, jak ja siebie postrzegam, skoro im tego nie mówię? I co, własnego zadania nie mają, żeby się posiłkować moim. Zupełnie nietrafiona teoria moim zdaniem. Sami w większości tworzymy swój wizerunek i na jego podstawie ludzie nas postrzegają, dodając własne refleksje na temat tego to co im prezentujemy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zapewniam Cię, że jak jesteś niepewny siebie, to to bardzo widać. Pewnie ludzie myślą, że świetnie się z tym maskują, ale do dupy ta teoria niepodobna, bo zakompleksioną osobę można palcem pokazać na kilometr. Tak samo jest z odwrotną sytuacją, jak już pisałam- jeśli ktoś jest pewny siebie, to od razu inaczej się zachowuje, nie szuka cały czas akceptacji u ludzi, tylko po prostu jest sobą i większość osób woli mieć kontakt z taką osobą, niż z kimś, kto maksymalnie się spina, kiedy tylko dochodzi do jakiejś rozmowy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chcialabym udac sie z tym do specjalisty ale nie wiem czy ma to byc psycholog, psychiatra, terapeuta?

szedłbym pierw do psychiatry,spytał się czy terapia zalecana i potem myślał co dalej.

 

 

Sam mam przeciwnie,w 2 stronę,wręcz chciałbym się "odczłowieczyć" i spacyfikować potrzebę kontaktu z innymi ludźmi ( w sensie relacja-związek),potrzeb więzi emocjonalnej,jak i całego zafajdanego libido i popędu.

Przyjaźń jako tako mi nie przeszkadza.

Wiem oczywiście,można metodami chemicznymi,ale realizacja...cóż niełatwa, i pewnie zdrowiu szkodzi.

Ale to już mój zryty beret.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zapewniam Cię, że jak jesteś niepewny siebie, to to bardzo widać. Pewnie ludzie myślą, że świetnie się z tym maskują, ale do dupy ta teoria niepodobna, bo zakompleksioną osobę można palcem pokazać na kilometr. Tak samo jest z odwrotną sytuacją, jak już pisałam- jeśli ktoś jest pewny siebie, to od razu inaczej się zachowuje, nie szuka cały czas akceptacji u ludzi, tylko po prostu jest sobą i większość osób woli mieć kontakt z taką osobą, niż z kimś, kto maksymalnie się spina, kiedy tylko dochodzi do jakiejś rozmowy.

 

Zgadzam się z Tobą w 100%. Osobę niepewną siebie, zakompleksioną poznasz dość łatwo. To jak sam traktujesz i postrzegasz siebie wpływa na twój ogólny obraz w oczach innych. Niestety.

Chcialabym udac sie z tym do specjalisty ale nie wiem czy ma to byc psycholog, psychiatra, terapeuta?

szedłbym pierw do psychiatry,spytał się czy terapia zalecana i potem myślał co dalej.

 

 

Sam mam przeciwnie,w 2 stronę,wręcz chciałbym się "odczłowieczyć" i spacyfikować potrzebę kontaktu z innymi ludźmi ( w sensie relacja-związek),potrzeb więzi emocjonalnej,jak i całego zafajdanego libido i popędu.

Przyjaźń jako tako mi nie przeszkadza.

Wiem oczywiście,można metodami chemicznymi,ale realizacja...cóż niełatwa, i pewnie zdrowiu szkodzi.

Ale to już mój zryty beret.

 

W moim przypadku wygląda to tak, że długo nie potrzebowałam partnera. Miałam znajomych, plany, zainteresowania. Stwierdziłam, że to mogłoby mnie ograniczyć. Dziś jest inaczej. Pojawia się pewna pustka, a dookoła mniej i mniej znajomych,plany planami ale jeśli nie kochasz i nie jesteś kochana wiele spraw nie ma sensu.

 

Ogólnie cieszę się że trafiłam na to forum. Nigdy nie mówiłam nikomu o tym, że czuję się samotna i mam autentyczny lęk przed zbliżeniem. Może faktycznie rozejrzę się za psychoterapią...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też przechodziłem okres braku popędu, kwestia depresji. Nadal nie mam takiego, jaki był zanim zaczęły się zaburzenia. Jakąś też mam blokadę jak chodzi o bliskie kontakty. Depresja mija, ale nie na tyle, by wróciła potrzeba bycia z kimś. Nawet nie miałbym nic przeciw, gdyby kobieta iść do łóżka w ogóle nie chciała przez jakiś czas. Nie jestem facetem, który w wieku 30 lat nie miał kobiety, ale po prostu jakoś nie jest to dla mnie szczyt marzeń (stawiam na samorozwój). Więc drogie Panie - z pewnościa znajdziecie facetów z taką samą blokadą. Albo chociaż takich, którzy to zrozumieją.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ksiezycowa27,

Osobę niepewną siebie, zakompleksioną poznasz dość łatwo. To jak sam traktujesz i postrzegasz siebie wpływa na twój ogólny obraz w oczach innych.

Mi ludzie mówią co innego, mimo, że jestem zakompleksiony i niezbyt pewny siebie. Widocznie ściemniają, a ja to łykam. :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Osobę niepewną siebie, zakompleksioną poznasz dość łatwo
Nie zawsze. Czasami takie osoby ukrywają się za fasadą posiadania, władzy czy siły. Jeśli człowiek potrafi to raczej zakłada maskę przed innymi ludźmi. Wydaje się że mimo wszystko wiele osób jest w jakimś stopniu niepewnych siebie i zakompleksionych.

Podejrzewam że osoby niepewne często nie mają (powinienem powiedzieć nie mamy :oops: ) partnerów bardziej z tego powodu że ich nie szukają, nie próbują nawet pogadać, a wycofują się przy zainteresowaniu bo się "zbłaźnią".

Taki ogólny lęk przed bliskością jest jeszcze inną sprawą, na którą forumowe rady mogą nie wystarczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiem tak, ja obecnie "cierpię" na depresje połączoną z nadmiernym temperamentem seksualnym (bordeline?!). Co ciekawe, miałam podobnie jak Ty - strach, nadmierny lęk przez "tym", czułam złość i obrzydzenie jak o "tym" myślałam. Paru chłopaków, z którymi randkowałam mnie odrzuciło, gdy odmawiałam. Jednak w końcu trafiłam na kogoś, kto zniwelował we mnie ten lęk i się przemogłam. Obecnie jest tak trochę pomieszanie z zaplątaniem - mam obsesję na tym punkcie jak jestem w dłuższym związku, jak jestem sama znów włącza mi się lęk. Jednak z obserwacji środowiska towarzyskiego wiem, że są mężczyźni , którzy szanują upodobania partnerki (np. że nie chce seksu oralnego) :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za rady. Szczerze mówiąc, nie mówiłam o tym nikomu wcześniej. Pierwszy raz się tym podzieliłam i trochę mi raźniej widząc, że nie jestem sama.

Poszperałam w necie w poszukiwaniu psychoterapeuty w Krakowie. Nie jest to tania sprawa. Czy ktoś z was orientuje się ile to może trwać? Wiadomo, to kwestia indywidualna ale zastanawiam się czy to miesiące czy lata?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za rady. Szczerze mówiąc, nie mówiłam o tym nikomu wcześniej. Pierwszy raz się tym podzieliłam i trochę mi raźniej widząc, że nie jestem sama.

Poszperałam w necie w poszukiwaniu psychoterapeuty w Krakowie. Nie jest to tania sprawa. Czy ktoś z was orientuje się ile to może trwać? Wiadomo, to kwestia indywidualna ale zastanawiam się czy to miesiące czy lata?

Zależnie od stopnia przeżyć,ciężko określić....

Może próbuj na NFZ,co do tego ile to może potrwać,raczej nastawiałbym się na opcje nr 2.

Ale też bez przesady.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

autorko! przestań pierdaczyć! tutaj zamieszczali anonse faceci i to nie jeden.

Za wylewanie zali pobieramy opłatę (niczym kazdy szanujacy się psychoanalityk). gratis chusteczka do smarków z wesołym designem.

 

a tak na powaznie.

styl jest dość istotny. jak ubierasz sie jak stara torba i nie masz nic do powiedzenia oprocz- "jestem stara , weź mnie do domu, a bede wiernie Ci sluzyc i truć (niestety nie zupę lecz słuch- dlatego co niektorzy mezczyzni maja taki miód w uszach) to wybacz Kochana, ale mozesz sie nie doczekac tego ksiecia z zamkiem(bo jedyny zamek to zawsze ten błyskawiczny). Sadzisz ze facet jest jak Rampelsztycki, że Ci siano zamieni w złoto? niee, on Ci moze co najwyzej gówno przemianować na złoto, zeby trafić do Twojego bezpańskiego serduszka.

 

jeśli nie kochasz i nie jesteś kochana wiele spraw nie ma sensu.
:shock:

jesli wiele spraw nie ma sensu to miłośc tym bardziej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×