Skocz do zawartości
Nerwica.com

Odradzam branie wszelkich leków p/depresyjnych.


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

A czy to przypadkiem nie jest tak, że zależy od tego czym jest wywołana depresja?

Jeśli to depresja endogenna wywołana rozregulowaniem "chemii" mózgu to raczej praca z terapeutą niewiele pomoże.

Jeśli to depresja egzogenna to branie leków bez przepracowania problemu raczej nie przyniesie długotrwałego ukojenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wiem na czym polega ,,przepracowanie zranien"

 

zalozmy ze pewne lęki sabtują moj umysl czyli tak jak przewiduje to zima nie bede mogla sie wyleczyc z powodu lęku, wiec biorąc leki zlikwiduję lek i bede mogla myslec i zyc.

a ja smiem wątpić w oczywistość tego zabiegu.

 

wiec nie tyle chodzi o przepracowanie zranien ile mierzenie sie z rzeczywistością jako taką będąc sobą jako takim. (zajebite zdanie...)

przekonuję się że idea ,,przeniesienia" do konca głupia nie jest. i to nie tylko jakis podstawowy nieokreslony lęk buduje mur ktory uniemozliwia mi myslenie dzilanie i takie takie, ale cały system pewnych wspomnien, przyzwyczajec, wyuczonych reakcji, ktore z tym lękiem są powiązane.

potrzebna byla realna relacja sytuacja.

jakby to powiedziec... rzeczy ktore nabardziej uwierają mnie w dupe... ludzie. istnieją i będą istnieć jeszcze długo. a ja muszę sobie z tym radzić. wiec moge swoją warstwe ochronną zbudować z lekow moze... moze... pff

 

na temat lekow moge powiedziec tyle, ze po tygodniu czulam sie fatalnie wiec moze po proztu jestem do odstrzalu, selekcja naturalna i te sprawy... nie moge. moze w ciezkiej depresji bym brala, czula sie cxle, myslala ze tak musi byc i jakos by szlo.. 3 lata dobieralabym leki, bo jesli najdelikatniejszy znosilam xle to nie wiem....

 

hmm wazniejsze jest dla mnie nastawienie na rzeczywistosc i budowanie . jesli to jest takie proste ze wexmiesz leki, mniej sie boisz, dzieki temu wejdziesz w zycie i te doswiadczenia ci pomoga w tej transgresji to ok.

ale tak jak pisalam jesli powodem dla ktorego unikasz tej rzeczywistosci, nie rozwijasz sie, nie idziesz do przodu bo masz w dumie zadre zak głęboko ze nakreca cie jak katarynke na ciagle ten sam glupi taniec, to nie wiem. jesli nawt leki gładko skasują lęk, przywrocą spokoj umysłu i koncentracje to moze jest szansa zeby usiąćs i zbudować mape mysli, uporządkowac tak zeby moz funkcjonowac jak wolny czlowiek... ale nie wiem...

 

Uwielbiam ten klimat. Zapadalność na depresje u kobiet jest wyższa, jak też niższy jest wśród nich procent wyzdrowienia. W bodaj 3 analizach spotkałem się z ta informacją, jak też sugestią, że za ten stan rzeczy odpowiada m.in. większa skłonność do "mielenia" negatywnych emocji i doświadczeń, to jest ciągłej analizy, próby "zrozumienia" nie wiadomo czego, pisania jakichś zeszytów stanów emocjonalnych itp u kobiet. Co ciekawe, lepsze efekty dawało wzięcie rzeczywistości takiej, jaka jest, i zaangażowanie się w czynności zastępcze, to jest po prostu życie dalej. :mrgreen:

a Ty nie wiesz ze jedna z cech nerwicy jest to ze swiadomosc nie przeklada sie na rzeczywistosc? ze racjonalne podejscie nie wspolgra z uczuciami? nie wiem co to za babeczki, te o ktorych piszesz, moze jakies studentki psychologii...

mozesz jak mantre powtarzac sobie ,,zaakceptuj rzeczywistosc taką jaka jest" ,,odbieraj ją ale nie oceniaj" i myslisz ze zadziala ? :) moim zdaniem tu bardziej chodzi o skupienie na teraz... ale to wymaga treningu teraz... leki..leki... leki dzialają na samo odczowanie... umysl sobie, emocje targają.. ee

nie wiem czy wytlumaczylam o co mi chodzi... w zasadzie napisalam konkretnie o nerwicy...ale jak zwal tak zwal

 

-- N gru 08, 2013 10:37 pm --

 

Jak ma ktoś przeżyć bez leków jesli nie spał kilka tygodni? Niektórym wystarcza terapia niektórym modlitwa-wszystko jest względne...

troche tak.

 

-- N gru 08, 2013 10:39 pm --

 

w zasadzie opisalam tylko jeden z mozliwych przypadkow.

nie zbuduje teorii uniwersalnej, Wy tez. i tyle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a Ty nie wiesz ze jedna z cech nerwicy jest to ze swiadomosc nie przeklada sie na rzeczywistosc? ze racjonalne podejscie nie wspolgra z uczuciami? nie wiem co to za babeczki, te o ktorych piszesz, moze jakies studentki psychologii...

mozesz jak mantre powtarzac sobie ,,zaakceptuj rzeczywistosc taką jaka jest" ,,odbieraj ją ale nie oceniaj" i myslisz ze zadziala ? :) moim zdaniem tu bardziej chodzi o skupienie na teraz... ale to wymaga treningu teraz... leki..leki... leki dzialają na samo odczowanie... umysl sobie, emocje targają.. ee

nie wiem czy wytlumaczylam o co mi chodzi... w zasadzie napisalam konkretnie o nerwicy...ale jak zwal tak zwal

Tu nie chodzi o jakąs cudowną, podręcznikową integrację uczuć i myśli, w ogóle katharsis, raczej ludowe podejście "co się stało, to się nie odstanie, trzeba żyć dalej" niezależnie od tego, co się w tym fatalnym momencie czuje. Wiem, nie usatysfakcjonuje to większości :mrgreen: ale to jest po prostu bardziej efektywne niż "mielenie" i analizowanie swoich traum i negatywnych emocji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Autodestrukcja, "pomimo co?" czyli jeśli coś nawet najpotworniejszego się nam w życiu przydarzyło to mamy dwa wyjścia: albo iść do przodu, albo stać w miejscu i analizować-ja wolę iść do przodu i skupić się na teraźniejszości niż żyć przeszłością.

Bardzo to piękne wszystko to, o czym piszesz, ale nie każdy ma możliwość poświęcać całe dnie na rozmyślanki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ze mozesz wypelniac swoje obowiazki, wstac rano, pracowac ,,pomimo wszystko" ?

z grubsza. a skutkuje to tym, że za xxx miesięcy/lat u ludzi z takim podejściem jest znacznie mniejszy odsetek cierpiących na depresję, w porównaniu do "mielących", mających skłonność do ciągłego analizowania swoich emocji, piszących jakieś ich dzienniki itp. dlatego takie podejście jest zapewne bardziej efektywne dla większości. cała sztuka tylko, to zebrać się do takiego podejścia, wiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to są skrajnosci.

 

A w XX w. w Ameryce kobiety wpadały w depresję bo mimo że po ktorejs tam fali feminizmu mogly się kształcić, to jednak po edukacji zakonczonej nawet dktoratem rezygnowaly z kariety i dawaly sie zamknać w domu z garnkami i dziecmi.

 

podaje ten przyklad bo mam ciezki mozg i wole sie czyms podeprzec .

 

to co z tego wynika i co probuje mowic, to ze czesto ludzie nie zdaja sobie sprawy z tych czynnikow ktore popychaja ich w choroby. nawet madrzy. niewazne.

okej, to totalnie nie oznacza ze leki są zle. zwlaszcza jesli rzeczywistosci fizycznie wokol nie da sie zmienic. chodzi o to ze choroba moze alarmem. zaniedbania. flustracji wynnikajacej z niewykozystania mozliwsc , ubezwlasnowolnienia itp.

leki krore czasem są ratunkiem i najlepszym wyjsciem, czasem pomagają w przystosowaniu sie do czegos co nie jest zbyt dobre i do afirmowaniu tego. tak mi sie zdaje.

 

ktos za chwile powie ze zmieniam temat bo są tu ludzie ktorzy mają takie i takie sprawy na glwie i dzieki lekom są wstanie to przezyc. i ja to respekruje, nie uwazam ze mam tutaj wszechwiedze i remedium w sprawie chorob...

i na prawde wiem, ze mam farta, bo ze wzgledu na wiek nie mam jeszcze na glwie wielu spraw ktore sprawiaja ze po prostu nie ma sie czasu na zastanawianie... ale poki mge to pisze... tyle

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ojej, ale jaką prawdę wobec siebie?

 

nie mam czasu teraz pisać, ale wlasnie szukanie ,,prawdy" albo ,,sensu" (w tym co sie stalo, dzieje) to chyba nie jest dobre postanowienie na poprawe swego zycia.

nwm

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Marek1977, a co to takiego?

 

-- 11 gru 2013, 17:51 --

 

prawda o sobie istnieje tylko w momencie stwierdzenia, chwilę pozniej moze byc inna. nie ma stalej niezmiennej prawdy o sobie. siebie sie poznaje, a i tak ta wiedza moze gowno dac. wszystko to kwestia wyboru. wszystko co sie dzialo/dzieje ma swa przyczyne, powod i cel, po co ubierac go w slowa?nie wszystko mozna wyrazic językiem. chodzi bardziej o akceptacje. no nie pierdolcie ze nawet w najczarniejszych godzinach gdybyscie pomysleli o sobie dobrze to nie znaleźlibyscie marzeń/ pragnień/ potrzeb ktore krzyczą o posłuch. i nie dostając go, a wrecz przeciwnie- bedac jeszcze bardziej zagluszanym dąża do uśmiercenia systemu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prawda o sobie istnieje, ale w świetle rozmowy na poprz str, kiedy wychodzi problem postrzegania siebie nie tylko w teraźniejszości ale i przeszłości ( grzebanie we flakach, retrospekcja czarnej próżni , szukanie sensu, odpowiedzi, jednego słowa ktore rozbite ma pomóc wyzdrowieć ) trzeba rzec że w swojej historii można szukać faktów, ale o szukanie historycznej prawdy raczej nie chodzi.

 

a wolnosc w sensie autentyzmu tak.

i dlatego zdecydowalam sie sprobowac terapii bo polega ona na zderzaniu swoich slow z cudzymi, zewnetrznymi.

 

-- Cz gru 12, 2013 10:48 am --

 

tak sadze dzis, 12.12.2013 r. elo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie początek brania leków przeciwdepresyjnych to jeden z największych błędów w życiu. Pierwszy lek "zafundowany" przez psychiatrę to początek bezsenności, którą później trzeba było zaleczać innymi lekami. Kolejne leki przepisane przez lekarza to kolejne, coraz to nowe skutki uboczne. Jak nie powodowały, że stałam się agresywna, to inne spowodowały, że byłam całkowicie neutralna i bez wyrazu. Dodatkowo objawy, które u mnie były zawsze przy braniu antydepresantów, to mioklonnie (właściwie ich ilość była niepoliczalna w ciągu jednego dnia :!: ), bezsenność, brak apetytu, osłabienie, zmęczenie, brać chęci do seksu, bardzo osłabione odczuwanie orgazmu. Gdybym wiedziała, że tak to właśnie będzie przebiegać, nigdy nie zaczęłabym brać tych leków od psychiatry. Dzień rozpoczęcia ich zażywania, to dzień, a później cały okres męczenia się ze skutkami ubocznymi leków, a skutków pozytywnych prawie brak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

z leków przeciwdepresyjnych brałam z konieczności kiedyś fevarin i seroxat. ten drugi dużo lepszy, po fevarinie ciągle chciało mi się rzygać i nie mogłam jeździć autobusem. źle się czułam i w ogóle nie pomagał. po seroxacie miałam mniej skutków ubocznych, ale też mi nic nie pomógł a taki drogi. z resztą ja nie mam nawet depresji, tylko nerwice, ale psychiatra zawsze uważał że mam więc mi wypisywał. uważam że bez sensu takie leki kupować. już wolę kupić jakieś tanie ziołowe słabsze leki np. neopersen czy nervosol i to mi bardziej pomaga szkoda że na tak krótko

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×