Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

tutaj nikt ci nie pomoże, jeżeli masz az tak silne objawy nerwicowe i dotego dochodzą inne problemy które cie rozkładają, to moim zdaniem powinnaś poprosic o skierowanie do szpitala psychiatrycznego w którym specjalizują sie w leczeniu zaburzeń somatycznych na tle nerwicowym, wiem ze pod Warszawą jest taki osrodek, potrafia człowieka wyprowadzić w 6 tygodni, ale muszisz się zdecydowac czy tego chcesz czy nie, rozumiem twój ból ale pisanie i proszenie o pomoc na forum niczego nie zmieni w twoim zyciu, ty odpowiadasz za swoje problemy i za sytuacje w których sie znalazłaś , sama widzisz że leki nie działają, i tak naprawde nie zmienią twojej sytuacji, skoki cisnienia i zawroyu masz na tle nerwicowym najprawdopodobniej, skoro ty i specjaliści twierdą że to nerwica a nie inne zakłócenia pochodzące z organizmu to tym bardziej powinnaś postawić na dobrą klinikę w której farmakologia będzie wsparta porządną terapią. Jesli ktoś grozi ci sądem , to zastanów sie jakie sa realne szanse na skazanie ciebie, idź do dobrego prawnika po poradę, jesli jestes winna w twoim mniemaniu i odszkodowanie sie komus należy , to nic na to nie poradzisz i wkręcanie sobie do głowy problemu pogorszy twój stan. A swoja drogą w takiej sytuacji dobry papier ze szpitala miał by napewno duży wpływ na okolicznosci łagodzące wyrok, ale pod warunkiem że jestes winna. Jesli nie to tym bardziej do prawnika i załatwic sprawe by pozbyc sie stresującej sytuacji z która i tak bedziesz musiała się zmierzyć. Jest okazja by powalczyć o siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie sadze,zeby mnie wyprowadzili w szpitalu;u mnie przyczyna jest zycie codzienne,porazki w nim i zaden szpital tego nie zmieni a mozna wpasc w gorsze kolo-jak moja kolezanka,ktora juz 5 raz wraca do szpitala i jest z nia gorzej.Musze znalesc sily w sobie,powiedziec sobie,ze nic mi nie jest no i isc po leki do psychiatry.Tyle razy juz mialam te ciezkie dni,ze i teraz musze wytrwac i koniec.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie sadze,zeby mnie wyprowadzili w szpitalu;u mnie przyczyna jest zycie codzienne,porazki w nim i zaden szpital tego nie zmieni a mozna wpasc w gorsze kolo-jak moja kolezanka,ktora juz 5 raz wraca do szpitala i jest z nia gorzej.Musze znalesc sily w sobie,powiedziec sobie,ze nic mi nie jest no i isc po leki do psychiatry.Tyle razy juz mialam te ciezkie dni,ze i teraz musze wytrwac i koniec.

 

to dlaczego błagasz o pomoc skoro wiesz że musisz zebrac siły, jak je zbierzesz to nawet leki nie bedą ci potrzebne, a o ośrodku którym ja piszę wyciągają ludzi nawet z ciężkich depresji bez leków a nerwice to pikuś, czytałem książke wydana przez jednego z tamtejszych lekarzy, rewelacja, tytułu nie pamietam. Dla przykładu dodam że na TVN style był rozmowa z jedną z aktorek która miała ciężka depresje, mówiła że nie była w stanie nic odczuwać, dlatego brała noża do ręki i się cieła nożem by poczuc cokolwiek. Jak mówiła 6 -8 tygodni pobytu w tej klinice postawiło ją na nogi bez dropsów. Mówiłą że dzis o tym może mysleć co z nią było a nie rusza ją to nauczyli ją nowego życia. I wróciła do zawodu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ha, pewnie. A pieniadze na taka klinike to z nieba spadna! Slyszalam o tej aktorce, ale ja na to stac. To jedna strona medalu. Druga jest taka, ze zawsze mi sie wydawalo ze przebywanie wsrod osob panikujacych jeszcze bardziej nasila nerwice. Mnie osobiscie dobil by fakt przebywania w takim szpitalu, wsrod ludzi tak chorych jak ja. Moze na innych by to podzialalo mobilizujaco, mnie natomiast samo myslenie o tym-przybija. Miotam sie, a owszem ale szukam sama, wierzac ze sie uda a forum stanowi forme tej pomocy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ha, pewnie. A pieniadze na taka klinike to z nieba spadna! Slyszalam o tej aktorce, ale ja na to stac. To jedna strona medalu. Druga jest taka, ze zawsze mi sie wydawalo ze przebywanie wsrod osob panikujacych jeszcze bardziej nasila nerwice. Mnie osobiscie dobil by fakt przebywania w takim szpitalu, wsrod ludzi tak chorych jak ja. Moze na innych by to podzialalo mobilizujaco, mnie natomiast samo myslenie o tym-przybija. Miotam sie, a owszem ale szukam sama, wierzac ze sie uda a forum stanowi forme tej pomocy.

 

nie musisz płacic możesz czekac w kolejce chyba około 6-8 m-cy ale ponoc warto, a tam masz odpowiednio dobrana terapie i przebywasz w takim otoczeniu że napewno twój stan sie nie pogorszy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chcesz znac moje zdanie poparte zyciem? Nerwica lekowa zawsze wroci, zawsze! Gdy tylko pojawia sie stresogenna sytuacja nawracaja mi takie objawy, ze swiat nie widzial. W wakacje czy np.jak jest spokojnie to jestem jak nowo narodzona i wtedy nie musze brac lekow ani chodzic do mojej psycholog. Niestety, kazdy stres znowu powoduje powrot kola, wiec nawet szpital nie pomoze chyba zeby sie bylo tam cale zycie, a tak to jakos nigdy wyuczone u psychologa sposoby radzenia ze stresem i tony tabletek nie pomagaly. My juz mamy taka osobowosc,nie ma sie co oszukiwac,jeszcze dwa lata temu sie ludzilam,teraz juz nie. Jeszcze jedna rzecz na poparcie:nie znam wsrod osob nerwicowych ani jednej, ktora sie wyleczyla, a kontaktuje sie z wieloma lekowcami. Mamy pecha, a moze to fakt, tylko my sie oszukujemy? Moze spojrzenie naprzeciw tym faktom to dopiero krok do zdrowia?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiem ze pod Warszawą jest taki osrodek, potrafia człowieka wyprowadzić w 6 tygodni,

 

o jakim szpitalu mowisz??

 

My juz mamy taka osobowosc,nie ma sie co oszukiwac,jeszcze dwa lata temu sie ludzilam,teraz juz nie. Jeszcze jedna rzecz na poparcie:nie znam wsrod osob nerwicowych ani jednej, ktora sie wyleczyla, a kontaktuje sie z wieloma lekowcami. Mamy pecha, a moze to fakt, tylko my sie oszukujemy?

 

jestem wlasnie na skraju zalamania, ostatnie kilka dni to jeden wielki koszmar-wieczna panika. prosze wiec nie wygaduj takich bzdur, bo nadzieja to jedyne co mi zostalo... mimo ze juz nie mam na nic sily, to jednak widze siebie za kilka, moze kilkanascie lat szczesliwa, wolna i bez nerwicy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie.Czytam i płakac mi sie chce:( Sama rowniez czuje sie koszmarnie,od samego początku tego roku.nie wiem co jest przyczyną takiego pogorszenia.Tez mam sprawe w sądzie(alimenty)ale nie chce mi sie wierzyc ze to tak mnie napędza.dzis ucieklam ze sklepu bo nie daje rady nawet stać!wydaje mi sie ze jest ze mną coraz gorzej.Objawy coraz silniejsze,w domu ciągle awantury.....Czasem mysle ile jeszcze zniosę:(

Ja rowniez mam jeszcze nadzieje....Myslalam o jakims osrodku gdzie poddano by mnie bardziej intensywnej psychoterapii niz ta na jaką uczęszczam.

Ps .O jaką aktorke chodzi?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam! Kiedys juz wspominalam o moich lekach i problemach. Jakos sobie radzilam, ale ostatnio troche sie zalamalam i potrzebuje porady. Od jakiegos czasu, gdy jestem w szkole, bardzo sie denerwuje. Zauwazyłam ze taki atak trwa pare minut i najczesciej jest wywolywane prze to, ze o nim sama pomysle i sobie go wywołam. Ale najgorsze jest to, że gdy sie mu poddaje to zaczynam bardzo szybko poruszac brawiami, trzesa mi sie nogi i zeby sie uspokoic zaczynam sciskac cos w reku (np. dlugopisy, które juz niejednokrotnie przed te sciskanie połamałam) i szczypie sie po nogach, zeby poczuc czy to ja napewno tu siedze. Nauczylam sie juz w duzym stopniu nie poddawac lekowi i walczyc z nim, bo wiem ze nawet gdy przyjdzie taki atak to trwa on pare minut. Ale nie wiem jak pozbyc się tych objawów, które zaczynaja zauwazac moje kolezanki i nauczyciele. Wiem, że to okropnie wyglada jak poruszam brwiami i ze po szczypaniu zostaja siniaki. Okropnie sie tego wstydze, ale nie wiem co z tym zrobic. Prosze poradzcie mi cos. NIe chce, zeby postrzegano mnie jakos znerwicowanego dziwoląga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to czy wyjdziecie z nerwicy zależy tylko od was nie ma na to cudownego lekarstwa, jeśli myślicie że weźniecie tabletkę która za was przestanie się bać to życze szczęścia, nie ma takiego leku, w ogóle na nerwicę nie ma leku, nerwica to zespół objawów które leczy sie lekami czyli objawowo , po odstawieniu leków wraca, a dlaczego? Odpowiedzcie sobie sami na to pytanie bo ja nie mam siły, ludzie miałem jak wy palpitacje serca, zawroty głowy skoki cisnienia, słabo mi się robiło, jak szedłem do kościoła to na godzine przed wyjściem niemal się odwadniałem bo sikałem co dziesięć minut ze strachu, dostawałem trzęsawek, miałem skoki cisnienia jeździłem na pogotowie , jeśli coś pominąłem dopowiedzcie sobie jeszcze jakies objawy, zaczęłosię w 2004 roku , zacząłem leczenie lekami jak wy, po 4 m-cach byłe już w górach z rodziną na wakacjach , o 9 wieczorem wyszedłem sam z dzieckiem na krupówki do mcdonalda, o czym wcześniej nie było mowy, w ogle o wychodzeniu nie było mowy, każdy dzień w pracy to był koszmar a potem jeszcze doszedł mi do tego mobbing, pękłem jak bańka , ale wiedziałem jedno walcz! Co roku jestem na wakacjach , pracuje chodze na siłownie,w 2007 roku poleciałem do Francji samolotem!!!! a mam problem z wejściem na drabinę. Byłem na Małyszu, co roku jestem z kolegami z pracy w górach, nie mam ataków paniki, serce bije spokojnie, mam jeszcze pewne nerwicowe zachowania które wzięły sie ze złych nawyków które nabrałem podczas leczenia, jeżdżę na terapię , przyjmuję niewielką dawkę jednego leku, biorę suplementy i staram sie życ a nie płakać nad sobą, z nerwicy można wyjść i prowdzić życie jak dawniej na 100%, ja w tej chwili żyję na 70-80% i mam zamiar osiągnąć tą setkę. W nerwice wpędzacie się sami i tkwicie w niej rozczulając się nad sobą przyjmując kolejną dawkę leku lub leków, i narzekać że nic wam nie pomaga. Pewnie że nie bo niechcecie sami sobie pomóz. Psycholog mi powiedział jedną mądrą rzecz: Człowieku jestem bezsilny wobec ciebie, dlatego że nie mogę zrobić nic z tego co możesz zrobic dla siebie sam. Nerwica tkwi w waszych umysłach w waszym przekonaniu o niej, wy żyjecie nerwicą, innego zycia po za nią nie ma. Ja sobie to uświadomiłem niedawno, i otworzyłem oczy, przecież to ja sam produkuję kolejne objawy nerwicy, to ja ją trzymam przy sobie. I wy robicie dokładnie to samo!!!. A jeśli chodzi o klinikę pod W-wą to jest ona w Józefowie. Pisząc że z nerwicy nie można się wyleczyc udowadniacie sobie że w ten sposób że będziecie w nij tkwić latami. Ja miałem epizod depresyjno lękowy w wieku 17 Lat, pokonałem to bez leków. W wieku 33 lat powróciło po traumie i wierzę że znów to pokonam , wtedy się udało na 16 lat to teraz też musi się udać, i się uda, a wiecie dlaczego ? Bo w to wierzę i uświadomili mi to lekarze.Brakuje wam wiary.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jezeli ktos nie chce chorowac na nerwice,na sile pracuje,spotyka sie z ludzmi,zyje towarzysko-wszystko byleby odgonic zle mysli i objawy,stara sie sobie nagmiennie tlumaczyc,ze wszystko bedzie ok,ze to tylko nerwy,ze nic mu nie grozi,ze zycie jest piekne i nie warto go marnowac,co jezeli nie chce sie faszerowac tabletkami,spedzac zycie u lekarza tylko zyc pelnia zycia-a mimo tego....nerwica narasta????To Ja...:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jezeli ktos nie chce chorowac na nerwice,na sile pracuje,spotyka sie z ludzmi,zyje towarzysko-wszystko byleby odgonic zle mysli i objawy,stara sie sobie nagmiennie tlumaczyc,ze wszystko bedzie ok,ze to tylko nerwy,ze nic mu nie grozi,ze zycie jest piekne i nie warto go marnowac,co jezeli nie chce sie faszerowac tabletkami,spedzac zycie u lekarza tylko zyc pelnia zycia-a mimo tego....nerwica narasta????To Ja...:(

 

to nie tylko ty, to też ja i 1500 inny osób mających zaburzenia lękowe, to że zyjesz na siłę wcale ci nie pomaga w w walce z nerwicą, trzeba tez umieć sobie odpuścić, ja robiłem podobnie, musiałem gdzieś iść musiałem coś zrobić musiałem zadziałać, ale czy to jest dobra droga , ciągle zmuszając się do wszystkiego, nie! To jest siłowanie się ze sobą, to jest brak akceptacji dla tego co sie z nami dzieje, trzeba czasem umieć zrezygnować z czegoś, i umiec się z tym pogodzić. To że bedziesz robić na siłe coś może tylko powodować kolejny atak paniki. Trzeba umieć sobie postawić poprzeczkę na takiej wysokości by módz spokojnie i bez wysiłku ją przeskoczyć, to jest trudny i długi proces w którym musisz nabrac nowych nawyków myślowych, nowych zachowań, bedąc w nerwicy reagujemy zazwyczaj źle , tak jak nam podpowiada umysł, i wpadamy w złe nawyki, co potęguje lęki. Jaki taki stan rzeczy osiągniesz to bedziesz miała od czasu do czasu dobry poranek potem dzień, póxniej może dwa , a za rok tydzień lub miesiąć, trzeba nauczyć się tez tego że zaburzenia lękowe będą wracać najczęściej wtedy gdy wydaje nam się że jest dużo lepiej ze zdrowiejemy że będzie juz dobrze. W tedy następuje krach, załamujemy sie myślimy że już nigdy z tego się nie wyzwolimy, a takie myslenie powoduje spadek nastroju kolejny lęk i wkrecamy sie w spiralę lęku na nowo. Trzeba nauczys sie też właśnie tego że lęki wracają ale jak toż zauważy że gdy pracuje nad soba są one zazwyczaj lżejsze. Ale gdy to pojmiemy to znaczy że juz jesteśmy na dobrej drodze do zdrowia. Może nie każdemu się to udać jedni bedą całe życie walczyć z lękami inni kilka lat lub miesięcy ale to juz zależy od indywidualnych predyspozycji danego człowieka. Piersi do góry Moniczka ;) przed nami dużo pracy ale przedewszystkim nauki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A propos paniki,to chyba sie pochwalilam ze mi lepiej.Wczoraj wieczorem cos mi sie przydarzylo-nie wiem czy to byl atak.Nagle dostalam strasznych zawrotow,ale tak silnych ze przez mysl mi nie przyszlo przypisac to nerwicy,raczej pomyslalam ze to dysk mi sie wysunal,albo cos z kregoslupem.Normalnie nie moglam ustac na nogach,bujalo mna na wszystkie strony jak tylko poruszylam szyja,ale moze to juz mi sie wydaje ze przy ruszaniu.Do lazienki szlam po scianach,jak sie polozylam to znowu zawroty i plywanie,trwalo to ze dwie godziny jak nie trzy.Cisnienie mialam idealne,ale serducho zaczelo walic,nogi jakies slabe i drzace, rece zaczely mi latac,wychodza mi teraz 3 zeby trzonowe,jeden zaczal mi uciskac wiec znowu zaczela dretwiec twarz.Nie wiem,co to bylo ale znowu nakrecilo moja straszna spirale leku.W poniedzialek ide do dobrego (podobno) psychiatry bo ten obecny nie dal mi rady przez 4 lata.... :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moniczko to oby ten dobry Ci pomógł!!! Ja osobiście uważam, że dobre lek plus terapia by postawiły Cię na nogi Ty po mimo wielu lat choroby masz nadal bardzo niską jej świadomość świadczy o tym sposób w jaki nakręcasz się podczas ataków!!! Moja dr twierdzi, że pobycie się nerwicy nie polega na całkowitym wyeliminowaniu ataków a na spokojnym podejściu do nich bez wpadania w panikę bez nakręcania się i coś w tym jest bo ja właśnie jestem na takim etapie gdy pojawia się napad lęku ( atak) nie panikuję nie gonię po tabletkę przyjmuję ten atak na sucho nie zagłębiam się w niego przecież nie umrę od tego przyszedł to i pójdzie i tak jest takie ataki zdarzają mi się bardzo rzadko i trwają około1 minuty, ale ja pracuje ciężko nad tym na terapii i to daje efekty. Ja wiem, że to łatwo się pisze bo jeszcze dwa, trzy lata temu byłam pewna, że umrę któregoś dnia i nikt ani nic nie było mnie w stanie od tego odwieźć. Dziś z perspektywy czasu uważam, że moje obecne ataki to pikuś przy tym co miałam kiedyś, sądzę, że duży wpływ ma na to właśnie samoświadomość tej choroby. Trzymam kciuki!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moniczka - mam to samo pytanie.

 

Odwiedziłam 2 neurologów, miałam rezonans, prześwietlenia kręgosłupa itp - tzw wszystko w normie...

 

Zawroty głowy, drgawki, trzęsące się ręce, nogi, napady zimna i ciepła, bóle głowy, jakiś dziwny, nieokiełznany strach przed CZYMŚ.... napady histerii, płaczu, gniewu, złości, mdłości nawet ......= nerwica (u mnie)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moniczko ja sądzę, że mogło się zacząć od kręgosłupa a na nerwicy skończyć, po prostu my nerwicowcy każdy symptom nawet ten nie pochodzący od nerwicy bardzo szybko sobie rozkręcamy. Podam przykład z autopsji byłam przeziębiona zawalony nos zapuchnięte gardło budzę się w nocy od kaszlu wstaje przełykam ślinę i czuję, że mam strasznie spuchnięte gardło migdały jak dwa jajka kurze i co jak kretynka wpadam w panikę, że nie mogę oddychać i zaraz pewnie się uduszę i atak gotowy, nagle czuję ten paniczny strach, odruch wymiotny się pojawia parcie na pęcherz, rozwolnienie, drętwieją mi palce, uczucie gorąca serce wali jak oszalałe i co zwykłe przeziębienie doprowadziło do ataku lęku a przecież chore migdały to nie nerwica ;) tylko chore migdały :mrgreen: i tak to u nas jest każde odstępstwo od normy powoduje ataki i zachwiania emocjonalne gdybyśmy nigdy nie mieli nerwicy i ataków z pewnością nawet zbytnio byśmy się nie przejęli takim zawrotem od kręgosłupa czy nabrzmiałymi migdałami od każdy to miewa, ale, że my nerwicowcy to ciężko nam odróżnić objaw zwyczajny taki który każdy ma od tego nerwicowego ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moniczka - mam to samo pytanie.

 

Odwiedziłam 2 neurologów, miałam rezonans, prześwietlenia kręgosłupa itp - tzw wszystko w normie...

 

Zawroty głowy, drgawki, trzęsące się ręce, nogi, napady zimna i ciepła, bóle głowy, jakiś dziwny, nieokiełznany strach przed CZYMŚ.... napady histerii, płaczu, gniewu, złości, mdłości nawet ......= nerwica (u mnie)

 

No coz,nie wiem jak to skomentowac kochana,mam identycznie jak Ty,co do joty!U mnie kazde pikniecie oganizmu nakreca taki lek,ze hej.Robie sie zielona,mdlo mi,trzese sie.Natomiast zawroty,no coz-psychiatra powiedzial,ze to od nerwicy,ja go spytalam czy nie od kregoslupa a on na to,ze jezeli nawet to co? Ze tysiace ludzi ma krzywy kregoslup i pogadaj z taka! Zauwazylam,ze z biegiem dnia zawroty narastaja,najgorsze sa poznym wieczorem,bardzo bym chciala dociec czy to cos z moimi kregami czy nerwicowe,ale laze po lekarzach i nie mam juz sily na kolejne przeswietlenia-w koncu od nich samych nabawie sie jakiejs bialaczki :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moniczka - mam to samo pytanie.

 

Odwiedziłam 2 neurologów, miałam rezonans, prześwietlenia kręgosłupa itp - tzw wszystko w normie...

 

Zawroty głowy, drgawki, trzęsące się ręce, nogi, napady zimna i ciepła, bóle głowy, jakiś dziwny, nieokiełznany strach przed CZYMŚ.... napady histerii, płaczu, gniewu, złości, mdłości nawet ......= nerwica (u mnie)

 

No coz,nie wiem jak to skomentowac kochana,mam identycznie jak Ty,co do joty!U mnie kazde pikniecie oganizmu nakreca taki lek,ze hej.Robie sie zielona,mdlo mi,trzese sie.Natomiast zawroty,no coz-psychiatra powiedzial,ze to od nerwicy,ja go spytalam czy nie od kregoslupa a on na to,ze jezeli nawet to co? Ze tysiace ludzi ma krzywy kregoslup i pogadaj z taka! Zauwazylam,ze z biegiem dnia zawroty narastaja,najgorsze sa poznym wieczorem,bardzo bym chciala dociec czy to cos z moimi kregami czy nerwicowe,ale laze po lekarzach i nie mam juz sily na kolejne przeswietlenia-w koncu od nich samych nabawie sie jakiejs bialaczki :(

 

to zamiast rentgena popros o skierowanie na rezonans lub tomograf, da to lepszy pogląd na kręgosłup

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mialm juz rezonans z kontrastem i tomograf. Zawroty i uciski sa nadal, a nic nie wyszlo. Nawet denstysta powiedzial, ze to nie od zebow madrosci, ktore mi rosna. Czasami czuje taki sciska czola,oslabienie, mroczek w oku a bylam juz na wszystko badana-moze oprocz kregoslupa.............Ale i tak daje 99%,ze to nerwica bo jednak przeswietlenie kregow mialam. Zycie to koszmar.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mialm juz rezonans z kontrastem i tomograf. Zawroty i uciski sa nadal, a nic nie wyszlo. Nawet denstysta powiedzial, ze to nie od zebow madrosci, ktore mi rosna. Czasami czuje taki sciska czola,oslabienie, mroczek w oku a bylam juz na wszystko badana-moze oprocz kregoslupa.............Ale i tak daje 99%,ze to nerwica bo jednak przeswietlenie kregow mialam. Zycie to koszmar.

 

Mogę ci dac tylko taką radę: Czas najwyższy zaprzyjaźnić sie z nerwicą, pogodzic sie z nią , przestac się szarpać, to jest taki efekt ryby w sieci im bardziej się szarpie tym bardziej ją ta sieć oplata, podobnie jest z bagnem. Nerwice trzeba na pewnym poziomie zaakceptować i uczyc się z nia zyć, jest to długi proces ale daje dobre efekty. No i na początku wspierac sie farmakologią ale bez przesady, chodzic do psychologa. Przestać ćzytać forum , zająć sie czymś, nie zwracac na siebie uwagi, a jesli już cię dopadnie coś to pozwolić się temu ponieść jednocześnie starac sie zachować spokój, jeśli tego sie nauczysz, to nastepne ataki bedą lżejsze i tak aż do całkowitego ich ustania. I prowadzić konstruktywny dialog wewnętrzny, ale nie taki który powoduje jeszcze wiekszy napad tylko dialog w którym akceptujesz to co teraz ci sie przytrafia. Też pomaga. Nerwica nie ustępuje sama, trzeba jej pomóc a to polega własnie na tym o czym piszę, nieustępliwość nerwicy bierze się przedewszystkim z błędnego jej rozumowania, niepogodzenia się z nią i błędnych nawyków, które ją pogłębiają. Jeśli ona trwa u ciebie latami to dam sobie :P jajka uciąć że masz złe nawyki, i one są głównym powodem twoich niedomagań. Terapia jest ci napewno potrzebna , po to by zrozumieć swój stan, i uczyć się z nim żyć. I tyle! Weź się do pracy, zamiast siedzieć w necie i czytać forum. Odezwij sie na priv jak chcesz pogadac dam ci gg , nie bedziemy upubliczniać

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kochani,idac za wasza rada staralam sie olewac objawy nerwicy-jakos okielznalam zawroty,powiedzialam im ze mam je gdzies i zmalalay ale od wczoraj nerwica (albo cos podobnego) znow atakuje: straszny ucisk w kazdej czesci glowy, dretwienie twarzy i ust i najgorsze, pustka w glowie i brak koncentracji.Nie moge pzreczytac ksiazki bo nie wiem co czytam,mysli jakby plyna mi wolniej,czuje sie fatalnie,jakbym zaraz miala stracic pamiec,trudno okreslic to uczucie i napiecie mozgowe....

We wtorek ide do psychiatry,nie wytrzymam tego,nie zniose dluzej.Dzis wmowilam sobie,ze trace pamiec,ze mam stwardnienie,alzheimera a co najmniej niedotlenienie,ze zaraz pewnie zapomne jak sie nazywam,w nocy w myslach powtarzalam rozne dane by to sprawdzic :cry: Dzisiaj w kosciel,e mialam zawroty i slabe i nogi,nie moglam sie skupic co mowi ksiadz i teraz tez nie wiem,co pisze....Czy Bog bedzie mi litosciwy....?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tego co czytam to wiele z tych objawów o których piszecie mialam ja. Zawsze mialam zawroty glowy, napady goraca, nogi mi sie trzesły itd. Najgorsze jest poddawanie sie tym objawom i nakrecanie tego myslenia. Ja zawsze jak sie denerwuje np. na lekcji to strasznie trzesa mi sie niegi, czesto lamie dlugopisy i okropnie poruszam brwiami i mrugam. Ale staram sie, kiedy juz zaczne poddawac sie tym atakom uspokoic i stanąć tak jakby "obok" siebie. Wtedy to jest tak jakby moment w którym do glowy przychodza mysli " po co trzeseisz nogami, przeciez nic sie nie dzieje" i jaks sie uspokajam. Ja zauwazylam u siebie tzw. LĘK PRZED LĘKIEM., czyli zaczynam sama wpedzac sie w leki panike przed tym, ze moge miec atak. Cos strasznego. Ale teraz juz wiem, ze wszystko zalezy od naszego rozumowania, ze trzeba samemu przetlumaczyc sobie, ze jednak nic nam nie jest. NIe chodzilam na konkretna terapie i sama musze sobie radzic z własnymi problemami. W moim malym miescie nie ma za bardzo gdzie sie udac z takimi problemami, wiec nie mam innego wyjscia jak poradzic sobie z tym samemu. Dopiero po jakims czasie zrozumialam, ze wszystko jest do zrobienia,. Trzeba tylko chciec. NIe wolno wmawiac sobie róznych rzeczy. Czesto nerwica objawia sie w inny sposób. Np. ostatnio mam uczucie jakbym odlatywala, albo jakby wciskalo mnie w siedzenie, ale wiem ze to kolejny dziewny objaw, z którymtakze sobie poradze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem, staram sie z tym zyc ale jest trudno...Bardzo, wlasnie musialam wziasc alprox na lek napadowy bo przy kazdym wdechu strasznie kluje mnie serce.

Na dodatek moj tata po 4 miesiacach od wylewu mial rezonans,wyglada na to,ze nie ma tej krwi,ktora sie rozlala po wylewie ale wyszlo mu cos takiego: "w obu platach czolowych podkorowo oraz obustronnie okolokomorowo widoczne sa hiperintensywne drobne ogniska o wielkosci do 0,5 cm o charakterze zmian naczyniopochodnych"

Tak sie martwie o tate,ze moje ataki sie poteguja bo wizyte ma dopiero w marcu.Czy ktos wie, co powyzsze moze znaczyc? Wylewy, alzheimer,miazdzyca a moze normalne zmiany z wiekiem?

Tata ma dopiero 53 lata.........

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też się panicznie boję wyjścia z domu, ale jednak próbuję.Wychodzę chociaż na krótko-na zakupy.Nie pamiętam kiedy jechalam autobusem czy kolejką, dla mnie te slowa brzmią niczym fatamorgana!!.nieraz mam ochotę spać cały dzień, ale wtedy choć trochę krzątam się po domu, rozmawiam z córką, bądż klikam sobie przy komputerze.Jednak ciągle wierzę że i dla mnie zaświeci slońce, że na przekor pokręconemu światu wybiorę się na dlugi spacer, a łzy szczęścia niech sobie wtedy płyną.Bo z nerwicą to jest tak, raz jest lepiej, raz gorzej.Więc trzeba robić wszystko aby tych dobrych chwil bylo więcej.Tak.... fajnie się pisze siedząc w fotelu, trudniej to zrealizować.Wierzyć jednak trzeba :smile:

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 8:55 am ]

Ja mam tak samo, tylko u mnie to jest bardziej zaawansowane, nie wsiądę do autobusu czy kolejki, sam,a myśl mnie już preraża, może gdybym miala blisko to powoli, z duszą na ramieni i sercem w gardle bym szła, atak, to jedynie autem z corką jeżdzę.tak samo jest z kościolem, boję się ludzi, tlumu, zaduchu (mam agorafobię), Kieyś bardzo chętnie chodziląm do kościola, potem jechalam na cmentarz, ale od kiedy zmarli mi rodzice, owszem, zmuszam się się do odwiedzin ich grobu bo wiem że to im się należy, ale szybko stamtąd uciekam.tak jest wszędzie.W kościele, w markecie, tylko dom jest dla mnie bezpieczny, jest moja twierdzą.jestem jeden wielki strach i lęk, i żle mi z tym :(

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 8:56 am ]

Ja mam tak samo, tylko u mnie to jest bardziej zaawansowane, nie wsiądę do autobusu czy kolejki, sam,a myśl mnie już preraża, może gdybym miala blisko to powoli, z duszą na ramieni i sercem w gardle bym szła, atak, to jedynie autem z corką jeżdzę.tak samo jest z kościolem, boję się ludzi, tlumu, zaduchu (mam agorafobię), Kieyś bardzo chętnie chodziląm do kościola, potem jechalam na cmentarz, ale od kiedy zmarli mi rodzice, owszem, zmuszam się się do odwiedzin ich grobu bo wiem że to im się należy, ale szybko stamtąd uciekam.tak jest wszędzie.W kościele, w markecie, tylko dom jest dla mnie bezpieczny, jest moja twierdzą.jestem jeden wielki strach i lęk, i żle mi z tym :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×