Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy to są objawy nerwicy?-WĄTEK ZBIORCZY


mysia

Rekomendowane odpowiedzi

Objawy masz podobne do nerwicy,ale musisz wykluczyć jej źródło w chorobie fizycznej, więc zrób kilka badań dla świętego spokoju, a następnie jak wyniki będą ok, będziesz musiała się zastanowić nad specjalistą od głowy. Chyba że masz siły i pomysły jak samemu sobie poradzić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jest łatwo to fakt, neurolog na pewno nie zaszkodzi, a jeżeli będziesz miała czarno na białym, że nic się nie dzieje to się uspokoisz. Ja np. zauważyłam, że podczas takiej pogody jak teraz dolegliwości mi się nasilają i czuję się gorzej. Na pewno jesteś zmęczona i masz mniej sił, to też dużo robi i osłabia psychicznie.

Jeżeli masz kogoś, kto może Ci pomóc spróbuj więcej odpocząć i się zrelaksować, jeżeli pomoże i choć na chwile objawy miną to masz odpowiedź na pytanie czy to nerwica. Ja podobnie testowałam swoje objawy zanim trafiłam do lekarza. Ciągłe myślenie o tym cholerstwie potęguje problem. A może udaj się jeszcze do laryngologa- taki ból to też objawy chorych zatok, zwłaszcza jak nasila się przy pochylaniu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No idę jutro do lekarza, zobaczymy, czy skieruje mnie na jakieś badania.

 

Najgorsze, że rzucałam tabletki anty i brałam antybiotyk jednocześnie :/ to mnie w sumie mogło też wykończyć, choć od sierpnia się gorzej czuję tak naprawdę.

 

Zauważyłam też u siebie szczękościsk, nieświadomie zaciskam zęby.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie nie nasila sie przy pochylaniu. Dzis nawet nie źle sie czulam pojechalam z mama na zakupy. I nie mialam żadnych objawów...tylko rano sie stresowalam bo bylam z mala na szczepieniu ale potem nerwy opadly i dzis jest w miarę ok. Zobaczymy jak będzie dalej... Dzis czuje tylko troche gule w gardle... Ja tez myślę ze jak jest taka pogoda to gorzej...jak dzos bylo troche slonca i wyszlam zaraz zrobilo mi sie lepiej...

w poniedzialek mam neurologa...

myślę ze nawet jeśli to nie nerwica jak to pan kardiolog stwierdzil to i tak musze cos ze swoja psychika zrobić bo wszystkim sie przejmuje..od zawsze...jestem roztrzęsiona...mam leki no i te wszystkie objawy...ech masakra

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

antananarywa, bardziej pasujesz na hipochondryczkę, wyszukujesz ciagle choroby. Ranka w ustach to pewnie afta, kup zel w aptece i smaruj. Od antybiotyku pewnie nie dostalas wysypki, tylko ze stresu? jezeli wysypka byla podobna do tradzika. Natomiast zbadaj tarczyce i do psychologa. A o innej metodzie antykoncepcji pomysl, jak nie chcesz miec dodatkoweog stresu w postaci nieplanowanej ciazy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam! Na poczatku sie przedstawie. Mam 18 lat, od 5 lat mieszam za granica. Odkad wyjechalem z polski bylem strasznie zamkniety w sobie, wiekszosc czasu siedzialem w domu, nie mialem znajomych. W pewnym momencie przestalem chodzic do szkoly bo mialem dosc. Potem po jakims czasie wrocilem do szkoly i bylem bardzo niesmialy, balem sie rozmawiac z ludzmi, np jak mialem cos powiedziec w klasie robilo mi sie goraco, nie moglem ruszac glowa ani nic powiedziec, drzalem itp. No ale ok po kilku latach mi to przeszlo, teraz mam duzo znajmych i wszystko idzie coraz lepiej. Teraz wytlumacze wam na czym polega moj problem.

 

Nie jestem swiety, od czasy do czasu lubie zapalic ze znajomymi. Jakies 3 miesiace temu wlasnie po zapaleniu dziwnie sie poczulem. Serco zaczelo mi walic jak szalone, mialem mrowienie po calym ciele a najbardziej w sercu, nie czulem mojego ciala. Myslalem ze zemdleje ale jakas doszedlem do domu. Zasnalem dopiero o 3 nad ranem. Obudzilem sie o 7 zeby pojsc do szkoly i czulem sie ok. Zanim doszedlem do szkoly serce znowu zaczelo mi szybko bic, mialem mrowienie w calym ciele wiec wrocilem do domu bo w takim stanie nic nie moglem zrobic. Z godziny na godzine wszystko to sie pogarszalo, mialem naprawde mocny atak paniki. Zadzwonilem do mamy bo nie moglem wytrzymac, dala mi valium ktorym mi pomogl. Nastepnego dnia poszedlem do lekarza rodzinnego i wytlumaczylem mu to wszystko. Przepisal mi "atarax" 25 mg na dzien, czulem ze dzialal. Chociaz nadal czulem szybkie bicie serca jak np bieglem albo jechalem na rowerze. Bralem to prze 3 tyg. Przestalem bo pewnego wieczoru po wzieciu dziwnie sie poczulem, nie moglem utrzymac glowy jakby wazyla kilka kg wiecej. Znowu poszedlem do lekarza, przepisal mi "stresam" ale nic mi nie pomogl. Po kilku dniach wrocilem do lekarza, mialem tez takie dziwne uczucie w sercu, jakby mnie swedzialo. Lekarz zrobil mi echo serca i powiedzial ze wszystko jest idealnie a to co czuje to tylko stres. Dal mi inny lek "miorel" (dostepny tylko we francji) na rozluznienie miesni ale strasznie mnie szczeka po tym bolala wiec przestalem. Przez ponad tydzien nic nie bralem, z dnia na dzien bylo coraz lepiej wiec juz sie tym nie martwilem.

 

No ale...

 

Poltora miesiaca temu jak bylem w szkole strasznie rozbolala mnie glowy. Byl to taki silny bol po lewej stronie. Trwal przez 2 sekundy. Po tem czulem sie jakbym wypil kilka piw. Bylem strasznie osolomiony, mialem zawroty glowy, mrowienie calej glowy. Wrocilem do domu, dopiero po 3 dniach poszedlem do lekarza bo byl na urlopie. Dal mi ketoprofen na bol ale nic mi nie dal. Powiedzial zebym poszedl do szpitala bo on nic wiecej nie mogl zrobic. W szpitalu zrobili mi jakies glupie testy i powiedzieli ze to virus ktore sam po 2-3 tygodniach minie. Dali mi tramadol, wzialem to 3 razy, po 3 razie glowia jeszcze bardziej mnie rozbolala wiec przestalem. Po raz kolejny raz poszedlem do lekarza, dal mi lek "lamaline" (tez dostepny tylko we francji, jest w nim paracetamol, kafeina i opium) i troche mi to przeszlo. Bralem to przez 3 tyg bo lekarz powiedzial zebym nie bral przez wiecej niz miesiac. Od tamtej pory doszlo mi kilka objawow, kilka odeszlo i tak w kolko. W skrocie moje objawy to

 

- Bol / ucisk glowy

- Spiecie miesni glowy

- Bol karku

- Oszolomienie / zawroty glowy (CALY czas czuje sie jakbym byl po kilku piwach, niedowytrzymania)

- Od czasu do czasu lekko piszczy mi w uszach

- Zmeczenie

- Bol zatok (przez moze tydzien, jak sie denerwowalem bolaly mnie zatoki i tak jakby nie czulem swoich rak jak je dotykalem, przechodzilo po godzinie. teraz nadal bola mnie zatoki / szczeka / miedzy nosem a gornymi zebami, szczegolnie jak ide spac)

- Denerwuja mnie glosne dzwieki

- Przez jakis czas czulem puls w calym ciele, nie moglem przez to spac (teraz mam bardzo mocny i szybki poul jak robie jakis sport albo nawet jak szybko chodze. bardzo mocno to czuje w szyji)

- Co jakis czas lekkie mrowienie / dreszcze w glowie

- Co jakis czas mam bardzo goraca twarz

 

Robilem tomografie komputerowa glowy, przeswietlenie zatok, przeswietlenie kreglosupa, nawet morfologie ale wszystko wskazuje ze jestem zdrowy. Stad pytanie czy to moze byc nerwica? Spowodowana moze atakiem paniki 3 miesiace temu? czy czyms innym? Od 2tyg widuje psychiatre, 3 spotkanie mam za tydzien w piatek. Narazie nie wiem co mi dolega, nie przepisal mi zadnych lekow ani nic, dlatego pomyslalem ze tutaj opisze to.

 

Sorry ze tak niechlujnie napisalem, mam nadzieje ze sie doczytacie :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dawno mnie tu nie bylo bo juz mialam nadzieje ze wszystko minelo a tu nagle bum. Poprzednie objawy czyli mrowienie konczyn minelo a pojawilo sie napadowe uczucie napietej skory na policzku i glowie oraz uczucie jak po karuzeli i znowu trafilam do neurologa, ktory ponownie stwierdzil ze nie widzi tu objawow wywolanych choroba. Po zbadaniu stwierdzil ze nie ma uszkodzen w ukladzie nerwowym i ze moje objawy sa subiektywne, ze ja je czuje ale wywolane sa napieciem nerwowym a nie choroba i kazal udac mi sie do psychologa. Moje objawy ostatnio nasilaja sie godzine przed wyjsciem z pracy nie wiem czemu, moze dlatego ze wracam autobusem i boje sie ze zrobi mi sie slabo itp.Czesto jest mi niedobrze w komunikacji miejskiej. Prace tez mam taka ze siedze sama i caly czas mysle o tym co mi jest. Kiedy w domu cos robie, zajme sie czyms jest jakby lepiej. Nie stac mnie poki co na psychologa i tak duzo wydalam na kardiologow i neurologow bo wszedzie udawalam se prywatnie, a wiem ze najlepiej bylo by isc prywatnie i to nie na jedna sesje. Najblizsza wizyta na nfz za 3 miesiace. Jak radzic sobie z tym wszystkim do tego czasu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ten wirus który Ci stwierdzili w szpitalu już jest wyleczony na pewno? Może to być nerwica bo zaczęło się od palenia (domyślam się, że trawy bo nie napisałeś). U mnie się właśnie tak zaczęło (po dopalaczach) bo środki psychoaktywne mogą "uruchomić" nerwicę. Masz jeszcze jakieś napady paniki? Jakieś lęki?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tym wirusem to sie raczej pomylili, morfologie krwi robilem kilka dni po wyjscu ze szpitala i wszystko bylo w normie. W szpitalu nie pobrali mi krwi, nic z tych rzeczy, po prostu mnie obejrzeli i to stwierdzili. Do pierwszego postu zapomnialem dodac ze mam tez mocny ucisk w klatce piersiowej, taki jakby ciezar. Przez dwa tygodnie sie nasilal, pewniej nocy nie moglem przez to spac bo bol byl bardzo mocny. Teraz jest lepiej juz nie boli tak mocno. Napady paniki raczej nie, czasem mysle sobie ze chce sie jak najszybciej wyleczyc bo sie boje sie ze ten mocny bol glowy znowu sie pojawi tak jak na poczatku, a przez to nie chce znowu przechodzic. Lekow tez zadnych raczej nie mam, nie lubie przebywac w tlocznych miejsach, np atobusach, tramwajach, proprostu dziwnie sie czuje ale to sie chyba nie zalicza do lekow.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz co, weź jeszcze może dla pewności idź do kardiologa na EKG czy nie masz tam jakieś arytmii czy coś. Mówiłeś że robił Ci echo serca i było ok. Ja miałem kiedyś takie coś co mierzyło bicie serca przez dobę i tam wychodzi czy wszystko jest ok. Te bóle to mogą być też nerwobóle ale wiesz, lepiej sprawdzić, żeby wykluczyć przyczyny fizyczne. A widujesz psychiatrę czy psychologa. To jest terapia?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja juz sam nie wiem czy to bylo echo czy ekg. Szukalem na google i wydawalo mi sie ze to bylo echo, bylem podlaczony do takich kilku przewodow zaczepionych na klatce piersiowej az do lewej pachy, przez okolo minute. Jesli to echo to sprobuje sobie zalatwic ekg. A to co Ty miales przez 24h to byl holter, tez sie zastanawialem czy tego nie zrobic, lepiej byc pewnym........ Psychiatre widuje od 2tyg, nastepne spotkanie mam w piatek, zapytam sie go o wiecej szczegolow. Narazie rozmawiamy o mojej przeszlosci, jestem troche sceptycznie do tego nastawiony, nie rozumiem jak ma mi to pomoc....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się że Ci robi psychoanalizę, a to jest bzdura jedna wielka i może latami się ciągnąć bez efektów. Jak już terapię chcesz przechodzić to poszukaj jakiejś krótkoterminowej z nastawieniem na rozwiązanie, albo poznawczo-behawioralna. Ale najpierw sobie pomyśl czy masz w życiu jakieś problemy które wymagają terapii, bo może po prostu sobie zjechałeś układ nerwowy środkami psychoaktywnymi (czasem u osób podatnych wystarczy raz zapalić jakieś gówno i nerwica się uaktywnia). Każdy ma problemy jakieś ale nie każdy terapii potrzebuje, tylko czasem rozmowy z kimś bliskim albo trochę pracy nad sobą. Ja Ci powiem tak, może ktoś z rodziny Twojej ma takie skłonności nerwicowe i nauczył Cię (nieświadomie oczywiście) takich a nie innych reakcji na bodźce zewnętrzne. Bo nerwica polega na tym, że niewłaściwie ludzie reagują emocjonalnie na jakieś wydarzenia. Na przykład przejmują się czymś dużo mocniej niż inni ludzie. Jak nie czujesz, że masz jakieś problemy, bo tą nieśmiałość przełamałeś przecież więc umiesz sam sobie radzić z problemami, to wystarczą leki na te objawy fizyczne i powinno to załatwić sprawę. A w przyszłości postaraj się mniej przejmować problemami i np. opiniami ludzi na Twój temat żeby to nie wróciło. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

psycholog, psychoterapia , o tym myślałam,
Witam, mam nietypowy problem. Pani profesor z racji tego, że nasza klasa jest nie do okiełznania na matematyce porozsadzała cała klasę, siedzę z kolegą który ciągle stuka długopisem, kręci się, wierci, drapie się, mlaska, podśpiewuje, mówi do mnie w trakcie robienia zadania, rzuca głupimi żartami, a co najgorsze ciągle wkłada palce w przegrodę nosową. Nie chcąc być nie miła próbuje udawać, że nie widzę tego co on robi..Na początku siedzenia z nim jego zachowania były ledwo widoczne praktycznie ich nie odczuwałam na sobie, z biegiem czasu zaczęły się nasilać, dźwięki stają się głośniejsze, ciśnienie mi się podnosi, zaczynam się strasznie denerwować, tracę koncentrację i czasami mam ochotę zacząć krzyczeć, wyzywać go, albo rzucić czymkolwiek co mam pod ręką albo najlepiej całą ławką bo zaczynam aż się trząść ze złości. Do czasu przeszkadzało mi to tylko na matematyce, a teraz (po około 1,5/2 miesiącach) przeszkadza mi nawet jak widzę, że jest on online na Facebooku. Czy to jest jakaś fobia społeczna? Co powinnam z tym zrobić? Wiem, że to trochę głupie, ale nie wytrzymuję przy tym chłopaku w jednej ławce, a Pani profesor na pewno nie przesadzi mnie bez powodu, a wątpię, że jak jej powiem że nie mogę się przy nim skupić i mi przeszkadza to każe mu się jedynie normalnie zachowywać, a sama jego obecność w odległości 2 metrów ode mnie doprowadza mnie do szaleństwa.. Bardzo proszę o odpowiedź

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam serdecznie,

 

niestety ja też tutaj :(. Jestem załamana moim stanem.

Od lutego 2008 zaczęłam się źle czuć: mrowienie karku i bóle głowy, bóle oczu, napięcie mięśni pleców, zmęczenie, uczucie nieobecności, potem doszły bóle stawów (i to lekarz zdiagnozował jako boreliozę, testy wyszły wątpliwe). Leczyłam się ponad 2 lata antybiotykami. Pomału mój stan się poprawiał, ja byłam pewna, że od antybiotyków. Lecz pewne objawy nie ustępowały, lekarz stwierdził, że to już nie może być borelioza... Wtedy poszłam na terapię. Objawy ustały, ale zaszłam w ciąże i terapia została przerwana (nie z mojej winy). Potem nastąpił okres bardzo dobrego samopoczucia, aż do sierpnia tego roku. Znowu zaczęło wszystko wracać. Poszłam znowu na terapię (do innego psychoterapeuty), bo mój poprzedni nie przyjmuje już w Krakowie. Załamanie trwało 3 tygodnie, potem przeszło. Chodzę na terapię, myślę że mi pomaga. Ale od tygodnia, straszny atak. Tak jak w 2008r, wszystko od początku. Moja psychoterapeutka namawia mnie na konsultację u psychiatry. Ja uparłam się, że poradzę sobie bez leków. Ale obecnie jestem w tak złym stanie, że już nie wiem co mam myśleć. Nawet nie wiem po co piszę, chyba z bezsilności :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Nie chciałem zaśmiecać więc zamieszczam tu.

Mam na imię Krzysiek i mam 22 lata. Moja choroba ma początki w dzieciństwie przypuszczam że największa jest w tym wina ojca-alkoholika który

 

często się awanturował jak był wypity, był nerwowy i do wszystkich buchał, bywało i tak że zachowywał się w naszym stosunku agresywnie. Matka mu wiele

 

wybacza i stara się pomóc raz już był na odwyku jednak to nic nie dało, owszem zmienił się ale nadal pije i szarpie jej nerwy, stał się dziadem nic mu

 

się nie chce, leży wiecznie przed telewizorem choć ostatnie dni gdy mama zagroziła mu rozwodem trochę ruszył z miejsca jednak jak wiem to z

 

doświadczenia a juz było wiele razy przerabiane napewno to kwestia tygodnia czy dwóch i będzie robić dalej swoje. Ojciec czasami nas (mnie i brata) w

 

dzieciństwie straszył odruchem jak by chciał nas, był strasznie nerwowy, buchał, przyczepiał się, awanturował się psuł wszystkim nerwy, wyzywał od

 

najgorszych, często wyśmiewał i poniżał. Już teraz od kilku lat nie pozwala sobie na tyle gdy jesteśmy już dużo starsi, nadal jednak często psuje nerwy

 

a chyba go tak po prostu go nie pobije i nie wyrzuce bo to wkońcu jest mój ojciec. Skutkami cech (mowa tu raczej o dzieciństwie) jakie wyniosłem z domu

 

było to że byłem zaczepialski, nie potrafiłem rozmawiać, byłem wybuchowy i agresywny tak jak ojciec buchałem zamiast normalnie odpowiadać niewielu mnie

 

lubiało, część równieśników wykorzystywała moje słabości i znęcała się nademną fizycznie i psychicznie przez co nabrałem kompleksów, stresu i strachu.

 

Nie potrafiłem się obronić. Byłem dziwiakiem najpierw dokuczałem a potem płakałem że nikt nie chce się ze mną bawić i nie zwraca na mnie uwagę. Byłem

 

niekoleżeński, często w przedszkolu niszczyłem to co zbudowali inni, za co pózniej mnie gnoili. Gimnazjum to najgorszy okres, wyzwiska, poniżanie

 

najbardziej żałuje tego że bałem się przeciwstawić i paru kolesiom obić mordę ale do najsprawniejszych fizycznie nie nalęze a i psychika mnie blokowała

 

tym stresem obezwładniającym. Gdy nadeszły czasy technikum zacząłem się stopniowo zmieniać z początku byłem zakompleksonym, nerwowym i burzliwym

 

nastolatkiem. Już nie w takiej skali jak to było wcześniej szczególnie w gimnazjum, ale znajdowały się osoby które się ze mnie naśmiewali i obgadywali

 

ja wtedy się mocno stresowałem i w jakiś bierny sposób akceptowałem to, zamiast się temu przeciwstawić, dla niektórych byłem takim "chłopcem do bicia".

 

Nie potrafię dokładnie określić tego czemu tak było jednak wiem że przez nerwowe, nie przemyślane zachowanie, chamskie odzywki, głupotę byłem

 

postrzegany, tak a nie inaczej ludzie widzieli że jestem słaby i co niektórzy mnie wyśmiewali a ja się stresowałem co jeszcze bardziej ich podkręcało.

 

Często popadałem w różne konflikty. Ostani rok - dwa lata zauważam że jest coraz gorzej. Od dawna mam tak że mocno mi się trzęsą mieśnie w trakcie

 

stresu i wysiłku fizycznego, szczególnie ręce. Gdy jestem na jakiejś uroczystości, urodzinach itp. Wstyd mi jest posłodzić herbatę czy nalać sobie zupy,

 

wyglądam wtedy jak jakiś alkoholik na głodzie. Mocno się stresuje wśród większego towarzystwa, oprócz ww. , nie potrafię się wysłowić, cały się gotuje,

 

poce się. Wśród najbliższych te objawy są prawie nie widoczne jednak wśród obcych potęgują się. Nie wiem jak długo trwają ale od kilku miesięcy nasiliły

 

się takie objawy jak: Problemy z pamięcią i koncentracją, ciągłe poddenerwowanie, czuje się czasami wykończony nerowowo tak jak bym pił przez cały

 

tydzień. Gdy ktoś jest agresywny wobec mnie jestem cały sparaliżowany i cały drże. Staram się unikać alkoholu ale jak ostatni popiłem na weselu to

 

przez kilka dni nie mogłem dojść do siebie co negatywnie wzmocniło się jeszcze bardziej na kacu. Czasami jestem otępiony, nic mi się nie chcę, czuję się

 

osłabiony, reaguję z opóznieniem, mam duże problemy z pamięcią i żeby coś sobie przypomnieć potrzebuję jakiegoś zew. bodźca. Zawieszam się w jakiejś

 

przestrzeni, chodzę otępiony i nie myślę o tym co robię i co się dzieje tu i teraz tylko błądzę gdzieś myślami. Czytam tekst a za chwilę nie wiem o co

 

chodzi. CZasami mam spowolnione myślenie, nie działam na pełnych obrotach. Unikam jak mogę kontaktu z obcymi mi ludźmi, wychodzenia do sklepu, bardzo

 

rzadko wychodzę gdzieś na imprezy, spotykam się, nigdy nie byłem na randce takiej na poważnie. itp Im więcej ludzi bądź im bardziej mi zależy na

 

rozmowie tym silniejsze objawy. Myśle że przedewszystkim jest to spowodowane tym że się stresuje, nie potrafie się wyluzować, jestem spięty. Boję się

 

reakcji i były takie przypadki że ludzie patrzyli na mnie jak na jakiegoś narkomana gdy widzieli że trzęsą mi się ręcę. Często wtrącam się w zdanie

 

ponieważ boję się że za chwilę zapomnie co chcę powiedzieć. Stresuje się że zostane źle odebrany i przeważnie tak jest bo nie umiem się wyluzować. Myślę

 

że raczej wypisałem większość rzeczy które mnie dręczą i nie dają spokoju i nie zapomniałem o jakiś istotnych szczegółach. Z góry dziękuję za wszelkie

 

odpowiedzi. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

uffa1, ale może warto jeszcze raz skontrolować "borelioze " (western-blotem ), bo to lubi tak dawać...

 

Dzięki medela za odpowiedź. Strasznie boję się boreliozy i wmawiałam sobie, że to nie może być to... Jednak skonstatowałam się z moim lekarzem i on obawia się, że to jednak jej nawrót... Ehhh

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

uffa1, cóż, dobrze Cie rozumiem , sama to przechodzilam ( strach ,2 punkcje, podejrzenie SM, bb niejasne wyniki ,a tu małe dziecko-i wiele innych). Ze wszystkim można powoli sobie poradzić, może z pomocą terapii? Trzymaj się! Jak będziesz chciała pisz na PW :papa:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie!

Tak sobie pomyślałam, że może komuś sie przyda moja historia. Bo przez 5 miesięcy odwiedziałam kilkunastu lekarzy róznych specjalizacji, wydałam majątek na badania, a nikt nie potrafił postawić diagnozy. Wreszcie trafiłam do psychgiatry, ktory stwierdził, że moje dolegliwości są wywolane przez permanentny stres i stany lękowe, zapisał mi efectin i efekt był piorunujący.

Jakie miałam objawy?

Pewnego ranka obudziłam się z silnym bólem glowy - lewa skroń. Bóle głowy miewałam często, ale ten był jakiś dziwny. Po 4 dniach na tabl. przeciwbólowych zaczęłam szukac pomocy. Neurolog coś tam zapisał, nie pomogło...Po tygodniu ból osłabł, ale cały czas go czułam, minął koniec końców po 3 tygodniach, w czasie których zdązyłam zrobic prywatnie TK głowy. Nic nie wykazało. Głowa przestała boleć, ale pojawiły się koszmarne zawroty głowy. Znowu zaczęłam odwiedzać neurologów, laryngologów... zawroty czasami były mniejsze, ale czasami takie, że idąc ulicą ludzie myśleli, że zataczam się od alkoholu...

Do zawrotów dołączyły zaburzenia równowagi innego rodzaju - miałam wrażenie niestabilności nóg - ziemia mi uciekała, ja co chwilę się o cos potykałam, zahaczałam... Zrobiłam prywatnie MRI glowy by wykluczyć SM. SM nie miałam. Poszukiwania trwały dalej, badania dopplerowskie tętnic szyjnych, MRI kręgów szyjnych....o licznych badaniach krwi (borelioze i tarczycę też wykluczono) nie wspomnę. Nikt nie potrafił mnie zdiagnozowac, a ja czułam się coraz gorzej. Skóra na twarzy mi zaczęła cierpnąć, zaczęły mi dretwieć ręce, w uszach miałam szumy i wrażenie zatkania - jak studnia... skóra na twarzy/glowie niemiłosiernie napięta, bolały mnie oczy i oczodoły, miałam coraz większy chaos w głowie, coraz wieksze zawroty - szczególnie przy poruszaniu głową (np. pochylaniu). Do tego doszły lęki. Po wydaniu około 5 tys. zł. na specjalistów i badania w końcu ktoryz z neurologów wysłał mnie do psychiatry. Nie poszłam od razu. Ale gdy przemieszcanie się z pokoju do łazienki zaczęło byc problemem, bo szłam jak pijana, udałam sie do psychiatry. ten zapisał mi efectin - w piatym dniu brania już zaczęłam czuć, że jest lepiej. Po tygodniu zawroty i wszystkie dolegliwości zniknęły - jak ręką odjał... nie myślałam wcześniej, że winowajca jest stres... niepotrzebnie straciłam 5 miesięcy i kupę pieniedzy. Podejrzano u mnie SM, różne guzy, boreliozę i szereg innych mniej spotykanych chorób...jesli zatem ktoś ma dziwne zawroty głowy i nie można ich zdiagnozować niech zasuwa do psychiatry.

To "tylko" nerwica

pozdrawiam:):)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Katarzynka 40 Twoja historia może nam pomoc daje nadzieję ze nasze objawy to tez tylko nerwica...sama probuje sie zdiagnozować i juz nie wiem do jakiego lekarza mam się wybrać...

Mam nadzieje ze to nerwica...tylko pytanie jeśli kiedyś będzie nam cos na prawdę to kto nam uwierzy? Sami potem będziemy mogli to podporządkować wtedy nerwicy skoro daje tyle rożnych objawów... co wtedy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

angie1989,

Ja ostatnie o czym pomyślam do specjalista psychiatra. Miałam co prawda wcześniej zdiagnozowana nerwicę ale ona się ograniczała do kołatań serca w sytuacjach stresowych - brałam propranolol, lub metocard, mijało i zapominałam. Kilkunastodniowych bóli głowy i zawrotów głowy, zaburzen równowagi i innych dolegliwości nie kojarzyłam ze stresem - zresztą neurolodzy też najpierw podejrzewali guzy i SM... laryngolodzy problem z błędnikiem...potem wymyślali różne inne cuda... prawie niedługo zrobiłabym badanie PET prywatnie (wtedy kosztował chyba 8 tys., ale byłam potwornie zdesperowana).

Nigdy bym nie pomyślała, że zamglony wzrok, niostre widzenie, niestabilny obraz, szumy i tetnienia w uszach, drętwienia wszelkiego typu to objawy nerwicy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×