Skocz do zawartości
Nerwica.com

Fobia społeczna/typ aspołeczny


kakaii

Rekomendowane odpowiedzi

a ja bym proponowała częste spotkania z przyjaciółmi.. nie izoluj sie od nich.. kto jak kto.. ale to oni mogą Cię zawsze uświadomić, że jesteś wartościowym człowiekiem :] to oni moga być wsparciem, dzięki któemu uwierzysz w siebie i znów w jakimś stopniu otworzysz sie na świat.. i bez lęku bedziesz poznawac nowych ludzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przyjaciółki nie mam od roku. Wyszła za mąż za starszego ale zaborczego pana, a on nie akceptował że ma znajomych i przyjaciół. Może głupio zabrzmi ale postawił jej ultimatum- albo on albo reszta. A ona zakochana dokonała wyboru. Też bolało ale szybko pogodziłam się z tym. Cieszę się, że spełniło się jej marzenie i po wielu trudach zdobyła tego faceta - ale to tak off topic. Z pozostałymi znajomymi nie jest do końca tak, że moge im się do wszystkiego przyznać. Są to przeważnie ludzie którzy odnieśli duży sukces zawodowy. Na początku wszyscy jechaliśmy na jednym wózku, potem znajomi porobili kariery zawodowe, a ja z racji wykształcenia humanistycznego cieszyłam się niezbyt dobrze płatną ale spokojną i pewną pracą (zanim zmieniłam). Nie zazdrościłam nikomu, aczkolwiek przyznam, że potrafili pojechać mi na ambicji mówiąc: ,,Wszyscy zarabiają dużo lepiej od ciebie, a ty cały czas siedzisz w tej firmie i się uwsteczniasz ". Już raz zwierzyłam się po pierwszej porażce, owszem współczuli ale przy okazji potraktowali trochę z góry. Skrytykowali mnie, że jestem niezaradna bo nie potrafię znaleźć pracy wśród porządnych ludzi i za normalne pieniądze. Albo słowa typu ,,popatrz wszystkim się powiodło tylko ty sobie nie radzisz". To zdołowało mnie jeszcze bardziej. Kiedy się spotykamy się opowiadamy o swoich szczęśliwych małżeństwach, o różnych duperelach, ale na temat pracy staram się nie schodzić bo zaczyna się wyścig- kto ma więcej, kto ma lepiej. W obliczu porażki poznałm ich prawdziwą twarz, a może jestem przewrażliwiona? Nie wiem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmmm jeśli takie są ich komentarze dotyczące Twojej sytuacji.. to przyznam ścięło mnie to z nóg.. wredne zachowanie :/ Nie dzieiwe sie, że takim ludziom nie mówisz wszystkiego.. bo jeśli ma sie usłyszec takie słowa zamiast wsparcia to każdy by zwątpił.. hmm w takim razie skoro w TWoim otoczeniu nie ma zbyt bliskich osób... hmm to skopiuj sobie to co Ci napisze.. ładnie wydrukuj i przyklej obok lustra " Jesteś wartościowym człowiekiem" Być może powiesz, że Cię nie znam.. ale sam sposób w jaki piszesz sprawia, że widzę w Ciebie człowieka, który prezentuje sie bardzo miło, ale któremu brak wiary w siebie.. po takich przeżyciach nie dziwie Ci sie..no wiec.. ale pamiętaj że musisz sie podnieść ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Noooo duchociastna.kaczka, to nie są przyjaciele! To są ofiary wyścigu szczurów - puk puk w niemalowane, ale wiesz jak to jest - każda krzywda się zwróci, oby kiedyś nie znaleźli się w równie niesympatycznej sytuacji życiowej... Ale to nie pocieszenie - mnie na przykład nie cieszy cudza krzywda. To przykre, że w takim momencie życia okazało się, że Ci których uważałaś za bliskie Ci osoby okazali się nie warci tego. Ale Kochanie, czy nie lepiej się o tym przekonać wcześniej, niż żyć w nieświadomości? Na pewno masz możliwość poznania nowych - wartych tego ludzi. Nie zamykaj się w sobie ze swoimi problemami. Pójdź po pomoc do specjalisty. On pomoże Ci spojrzeć na to wszystko, co się wydarzyło z dystansem, uporządkować sobie te sprawy, uporać się z problemami i być znowu szczęśliwą :!:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od prawie 3 lat przerabiam niemal to samo, choc u mnie sprawy zabrneły na tyle daleko, ze jedna sprawa sadowa o bezpodstawne zwolnienie ( wygrana ) goni nastpna ( o nadgodziny ) i wierz mi psychoterapia pomaga. Odnosnie mobbingu, to dobrze że zmienilaś prace ale nie oczekuj zbyt wiele, ped nie tyle za skucesem ale za tym owczym pedem jaki stwarzaja wystraszeni o swoje stołki zwierzchnicy, jest i bedzie dalej. Rób swoje i staraj sie nie rozpamietywac krzywd, jakie ci wyrzadzono. To oni nie zasługiwali na ciebie, a z doswiadczenia wiem, że wczesniej czy później doświadczą tego samego w dwójnasób, bo w pryzrodzie nie ma pustki i wszystko jest w obiegu zamknietym. Myslę, ze trzeba skupic sie na tym co po pracy, to niech przynosi satysfakcję, a praca to tylko miejsce zarabiania pieniedzy, tu nie ma co liczyc na przyjaźnie, uznanie, szacunek itp. Niew ma ludzi nie zastapionych. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mobbing w pracy to niestety kolejna forma przemocy. Mechanizmy działają te same jak w przypadku każdej formy przemocy. Problemy ze sobą maja nie ofiary, ale niestety sprawcy przemocy.

Ja chodziłam wprawdzie na terapię z powodu przemocy w rodzinie, ale jak ktoś się na kimś wyżywa i dowartościowuje czyimś kosztem, to niewazne czy jest to mąż , czy kierownik, czy koleżanka z pracy.

Wystarczy, że pokażesz,że się ich boisz - potraktują cię jak worek na swoje emocje, bo sobie na to pozwolisz i ich nie "ukarzesz". Tak naprawde, to sprawcy przemocy (mobbingu) sami mają kupę kompleksów i lęków, które tuszują własnie takim zachowaniem.

Mnie bardzo pomogło pytanie skierowane do mnie na terapii przez psycholog: " W czym "zagrażała" pani mężowi, że uciekał się do przemocy, że musiał się "bronić" atakując ?"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak zgadzam się w 200% też do tego doszłam, człowiek dowartościowany i mający "kręgosłup moralny" zawsze i w każdej sytuacji będzie zachowywał się Ok a autorytet będzie miał u innych bez konieczności ich zastraszania. Tylko ludzie zakompleksieni i bez zasad zrobią wszystko by tylko utrzymać swoje status quo, nawet kosztem innych. Zawsze znajdą osobę, która się nie będzie miała odwagi sprzeciwić. I tak naprawdę to my sami tworzymy takie bestie, bo pozwalając sobie ( dla tzw. świętego spokoju ) na małe uszczypliwości, powodujemy, że stajemy się workiem treningowym a ciosy stają się coraz mocniejsze aż nie wiadomo kiedy padamy znokautowani na deski. Tak wiele było mojej winy w tym, że pozwalałam swojej zwierzchniczne mnie nękać licząc, że jak będę pokorna i uczciwa, to ona sie zreflektuje i wycofa się z nękania mnie. Nic bardziej mylne a trzeba było od razu ,,walnąc jej miedzy oczy" z taka sama siłą, by miała świadomość tego, że ma pred soba takiego samego przeciwnika. Tak i aka miernota od razu by sie wycofała, bo obawa konfrontacji, była wielka. Po miesiącach terapii wiem, że wszystko dlatego, że tak trudno nam uwierzyć, że ludzie mogą mieć w sobie tyle zła, a ja już wiem, że to raczej strach i wlasne demony. Teraz wiem, że trzeba walczyć i tę walk e podjęłam choc nie jest łatwo. Nauczylam sie jednego, nie zadaje sobie juz pytania "dlaczego to mnie spotkalo" aler " po co mnie to spotkało" i nawet z najgorszych sytuacji staram sie wyciagac cos pozytywnego. Tylko cenne lekcje są kosztowne, staram się miec wpływ teraz na swoje życie i nie pozwalam sie krzywdzić, choc nie jest to łatwe, ale codziennie podejmuje próby, które nie zawsze sie udaja bo czesto mam ochote albo krzyczeć, albo skonczyc z tym wszystkim, bo tak trudno zapomniec o doznanych upokorzeniach, krzywdach i razach. Jednak po kazdym upadku powoli wstaje na kolana, a juz coraz częściej zaczynam sie śmiać i snuć marzenia na przyszłość. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

duchociasna.kaczko rozumiem Cie doskonale. sama jestem po studiach humanistycznych i przeżywam koszmar. pracy - zero. jestem teraz na stażu i totalny horror. jestem tanią siła roboczą (za 400 parę zl/mies. pracuje 8 godz dziennie) i nie mam nawet czasu na przerwę. gdy ktoś w pracy wprowadzil mnie w błąd przez co popełniłam b łąd wina spadła na mnie (pisałam o tym w topicu "Jęczarnia..."), przeprosiłam i niby było ok. wydawało mi się, że pracują ze mną (sa na etatach lub umowach)sympatyczne osoby aż wyszła prawda....po pewnym zdarzeniu okazało się, jacy są naprawdę....nikt sie do mnie nie odzywa, chamsko żartują ze mnie....koszmar....zaczynam myśleć, że to ja jestem nienormalna - bo prawie nie mam już znajomych. starzy albo wyjechali do Anglii albo mają już własne rodziny i zero czasu na spotkania a jeśli już, to uważają, że moje problemy są wydumane, bo "utzrymanie domu, ciąża to są prawdziwe problemy, a nie brak dobrej pracy jak się nie umie znaleźć". mam jedną naprawdę cudowną przyjaciółkę, która doradzi, zawsze wysłucha, ale po studiach wróciła do rodzinnego miasta (daleko) i mamy tylko kontakt tel i przez gg. Mam też bardzo dobrą znajomą, ale ileż można zadręczać innych tylko problemami. Myślałam, że w pracy poznam nowych, fajnych ludzi, ale nic z tego jak sie okazuję. Nie wiem, ile jeszcze wytrzymam w tej atmosferze wrogości. Już zaczynam myśleć, że to moja wina, naprawdę jestem zerem, tak jak o mnie mówią i myślą...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak ja właśnie tez tak to odczuwam, zaczynam byc monotematyczna juz nawet śnie o tym co przeżyłam. Od jakiegos czasu wcale nie rozmawiam ze znajomymi na temat tego, co przeżyłam, bo widze że meczy ich to a mnie niepotrzebnie nakręca. Jesli chodzi o rodzine, to z kolei przed nimi kryję to, że mnie to nebi, bo nie moge ic martwić. Zaczynam życ w 2 światach, na zewnatrz to super, hiper a w czterech svianach dramat. Zdecydowała, że wystapię do sądu przeciwko mojemu pracodawcy o odszkodowanie za mobbing, bo inaczej sie od tego nie uwolnie. Teraz jestem na świadczeniach rehabilitacyjnych, bo mój stan psychiczny nie pozwala mi na normalna pracę, tak mnie to wszystko wypaliło. Jednak uwierz mi, że z czasem można sobie z tym poradzić, bo gdzies znajdziesz przyjaznych ci ludzi, a skoro ta szybko rozgryzlaś to towarzystwo w pracy, to swietnie o tyle mniej razów bedzie ci oszczędzone. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem jakimś ułomem. Nie zachowuje sie jak kretyn. Ale nie moge powiedziec ze mam grono przyjaciol. Mialem kilku ale z pewnych przyczyn zerwalem z nimi kontakty. Teraz mam paru znajomych, ale tylko znajomych. Ze szkoly. Ciagle siedze w domu przed kompem - wegetuję. Za rok mam studniowkę i raczej na nia nie pojde(chyba ze sam). Poza tym niedlugo mam tez osiemnastkę ktora przesiedze samotnie. :(

Ma ktos tak jak ja?

 

PS

Nie piszcie prosze ze jestem nieudacznikiem. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja tak mam :( mam jedna i tylko jedna przyjaciolke...a moze aż...?mialam tez znajomych ale ich odtracilam...bo zaczelam sie zle czuc wsrod ludzi...tylko ze jest jeszcze gorzej bo samotnosc staje sie nie do zniesienia...tak bardzo zaluje....

 

nie jestes nieudacznikiem...moze po prostu nie uklada ci sie z ludzmi?chociaz nie moge ci za bardzo doradzic bo nie potrafie...

 

ale masz przynajmniej znajomych...moze popros ich zeby przyszli na twoje urodziny?zebys nie byl sam w tak waznym dniu...a rodzina...?na pewno ktos przyjdzie...

 

jak juz pisalam nie wiem co ci doradzic...ale przynajmniej wiedz,ze nie tylko ty sie tak czujesz...w domu tez wegetuje,bo nuda potrafi zabic...samej nic sie nie chce robic...nie chce sie zyc...

 

i przepraszam za nieskladne odpowiedzi... 3 maj sie pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie piszcie prosze ze jestem nieudacznikiem.

 

To chyba nie na tym forum.

Zresztą, każdy w nas w pewnych dziedzinach nim jest.

 

 

To w takim razie jeśli masz znajomych dlaczego nie spróbujesz się z nimi zaprzyjaźnić ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie jestes nieudacznikiem...moze po prostu nie uklada ci sie z ludzmi?chociaz nie moge ci za bardzo doradzic bo nie potrafie...

 

Nie chodziło mi o poradę tylko o to by to poczucie ze jestem idiotą zniknelo. Milo slyszec te slowa.

 

ale masz przynajmniej znajomych...moze popros ich zeby przyszli na twoje urodziny?zebys nie byl sam w tak waznym dniu...a rodzina...?na pewno ktos przyjdzie...

 

Nie znasz mojej rodziny :( kiedy powiedzialem im o swoich problemach z depresja powiedzieli ze niedlugo trafie do czubkow i jesli nie chce to zebym przestal uzalac sie nad soba.. :cry::cry:

 

To w takim razie jeśli masz znajomych dlaczego nie spróbujesz się z nimi zaprzyjaźnić ?

 

Probuje. Ale oni sa niezwykle oporni w kontaktach ze mna...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ma ktos tak jak ja?

Ja mam

Ciagle siedze w domu przed kompem - wegetuję
. Za rok mam studniowkę i raczej na nia nie pojde(chyba ze sam). Poza tym niedlugo mam tez osiemnastkę ktora przesiedze samotnie.

Mam dokladnie tak samo.Na studniówkę nie poszlem.A 18 też spędziłem sam.

A moja sąsiadka która robila 18 to zaprosiła całą moją klase.......oprocz mnie.Przypadek? :D:D

 

:x

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jesteś nieśmiały ? Czy nie masz problemów w kontaktach z innymi ?

 

Nie mam. Naprawde trudno jest mipowiedziec dlaczego tak jest. Ludzie ode do mnie uciekaja. Nawet na forum nikt ze mna za bardzo nie gada nie mowiac o gg... :cry::cry::cry::cry:

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 10:01 pm ]

człowiek nerwica, jutro o 21. dostaniesz popalić

 

?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nawet na forum nikt ze mna za bardzo nie gada nie mowiac o gg... Crying or Very sad Crying or Very sad Crying or Very sad Crying or Very sad

 

 

Co chcesz przez to powiedzieć ?

że ludzie z internetu wkraczają do Twojej psychiki tak, że zastanawiasz się co robisz źle ?

Przecież piszemy tutaj, a więc o co chodzi ?

 

 

K. napisał:

człowiek nerwica, jutro o 21. dostaniesz popalić

 

 

?

 

 

Każdego dnia w tygodniu, o 21 mamy pogadankę o psychologii, o Nim, o jego problemach, depresji i nerwicy.

Chcemy tę chorobę razem zniszczyć i jesteśmy pewni, że się uda.

Prawda, człowiek nerwica ? ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

18 miałem w szpitalu przed operacją, więc miałem jeszcze gorzej 8). Studniówkę też mam za rok, ale jestem pewien, że nie będę szedł, bo i z kim i po co, żeby dołować się, patrząc jak inni się świetnie bawią. Przyjaciół żadnych jedynie nieliczni znajomi... ze szkoły. Również sobie spokojnie wegetuję przed kompem. Może i jestem nieudacznikiem, ale szczerze się tym nie przejmuję dopóki inni nie zwracają na mnie uwagi. Jeśli chodzi o nawiązywanie kontaktów to parę razy próbowałem daawno temu, ale zawsze kończyło się to obawami, strachem i lękiem, z reguły nieuzasadnionym. Nigdy nie potrafiłem utrzymać kontaktu ze znajomymi. W końcu dałem sobie spokój i z czasem przestałem odczuwać potrzebę rozmowy/kontaktu z innymi i staram się go unikać jak się da. Może nie jest to zbyt dobre rozwiązanie i zbyt wygodne, ale poprostu dzięki temu czuję taki wewnętrzny spokój. Może to strach przed tym "strachem" :shock:. Może to wynika z mojej natury, a może z tego, że jestem zakompleksiony. Za dużo "może"...

Także "Jest nas wielu, nas nie pokonacie" Zagubiony148 :P .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nadaje się do kasacji.

Jedno słowo i poleci w kosmos xD. Nie no żart nie mogę nadużywać władzy.

 

Co do aspołeczności to straszna rzecz jest. Pamiętam, że w podstawówce jeszcze z kolegami dużo przebywałem, potem się wyprowadziłem kawałek za miasto i bardzo ograniczone kontakty miałem. Nie znałem nikogo w tej mojej wiosce to i mało z domu wychodziłem. I tak przez 7 lat, może stąd ta moja aspołeczność się wzięła. Bo później nawet nie chciało mi się wychodzić do kolegów. Nie czułem takiej potrzeby. Nie sprawiało mi to kłopotu tylko później zaczęło, jak się rozchorowałem.

Anyway wiem jak potworne to potrafi być, i bardzo możliwe, że nie puści dopóki nie poprawi się nam nastrój. Po prostu trzeba jakoś na nowo odkryć jak to fajnie mieć znajomych i z nimi przebywać. Trudna spawa.

Więc Zagubiony148, tak, mamy tak samo jak i Ty. Trzymaj się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cały czas siedzę w domu. Wychodzę z niego jak mam coś ważnego do załatwienia

Jakbym widziała siebie.

O tak, aspołeczność do idealnie dobrane określenie. Nie jestem zdolna do jakichkolwiek dłuższych kontaktów z drugim człowiekiem, nawet wzrokowych nie mówiac już o słownych. W samotności czuję się swobodnie, wśród ludzi męczę się bardzo. Tak bardzo chciałabym znać w moim mieście kogoś, kto by mnie tolerował, z kim mogłabym od czasu do czasu wyskoczyć do kina (och uwielbiam kino!!), na odpowiednim filmie zapomnieć o otaczającym świecie. Niestety nikt normalny nie będzie tolerować mruka o wiecznie smutnej twarzy, z którym nie można zamienic słowa. Od tego ze ktoś taki się znajdzie bardziej prawdopodobny jest postep w biologii genetycznej - udane klonowanie ludzi! Sklonuję siebie i będę miała z kim chodzić do kina! :mrgreen: O ile tego dożyję...

 

:cry::cry::cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

samotniczka - nie wiem - być może jesteś przeciwniczką leków - ale mnie one na tę aspołeczność bardzo pomagają. sama siebie nie podejrzewałam o to że mogę być taka. czasem warto spróbować. Na razie nie żałuję - warto było łykac piguły i poczuć się jak człowiek wśród ludzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×