Skocz do zawartości
Nerwica.com

W jakim miejscu pragniemy sie znalezc od dzis za 5 lat?


Mada

Rekomendowane odpowiedzi

Jak widzimy swoja przyszlosc? Czy wiemy czego chcemy?

Czesto zastanawiam sie, czego tak naprawde chce od zycia? ale nie potrfie znalezc odpowiedzi...

Jak jest z Wami? Macie konkretne cele do ktorych dazycie i wiecie ze to jest wlasnie TO co chcecie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Mado:)

 

Zadajesz trudne pytanie :D

u mnie cele się zmieniają, w zależności od zwrotów w życiu, bo czasem po prostu wpływają na to okoliczności, ale wiem do czego nie dążę napewno... :D

Kwestia - czego chcemy i kim jesteśmy jest filarem naszej tożsamości. U nerwicowców często ulega wahaniom, nie akceptujemy siebie i i chcemy być inni niż jesteśmy.

Wiem, że warto mieć małe cele, takie prywatne i dązyć do nich małymi kroczkami. Niestety, zdarza mi sie wymyślać sobie wielkie plany i... jakoś o nich zapominam:)

Kiedyś myślałam, że będę dobrym fachowcem w jakijś dziedzinie ale cały czas szukam tej "swojej" dziedziny i coraz bardziej myślę, że chce uciec do chaty w górach niż robić karięrę...

 

POzdrówka:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem ze cele sie zmieniaja w zaleznosci od tego w jakiej jestesmy sytuacji w danym momencie. Ale myslalam bardziej o celach ktore chcemy urzeczywistnic w dalszej przyszlosci np za 5 lat, gdzie to co sie dzieje teraz nie ma wiekszego wplywu, idziemy dalej. Mozna to nazwac rzeczywistymi marzeniami, mozna to nazwac celami cokowliek przypadnie wam do gustu.

 

 

Minhoi czuje sie jakbym gdzies zle skrecila w zyciu i to do czego kiedys dazylam zginelo daleko za horyzontem. Nie wiem gdzie szukac i juz nie wiem czego.

 

Jestem ciekawa czy uczucie pustki, braku motywacji w dazeniu do celu (tych konkretnych i tych watlych) jest czescia kazdego przechodzacego nerwice?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak wachania z podjeciem decyzji co do mojej przyszlosci sa ciagle ,zauwazylam ze zmieniam plany w zaleznosci od stanu emocji,wogole cale zycie kierowalam sie emocjami ale mysle ze to poprostu moja natura a nerwica tylko poteguje to wszystko.

 

[ Dodano: Wto Mar 07, 2006 6:33 pm ]

Za piec lat planuje juz mieszkac we wlasnym domku miec wymarzone zwierzaki,zaprzyjazniona sasiadke i prowadzic moj wlasny gabinet albo warsztat ,to sa te rzeczywiste plany ale przeciez moja rzeczywistosc codziennie jest inna ,trudno mi cokolwiek zaplanowac.Jednak wiele z moich poprzednich duzych planow zrealizowalam tak wiec te pewnie tez.

 

[ Dodano: Wto Mar 07, 2006 6:56 pm ]

A na ta chwile jezeli kogokolwiek to zainteresuje to chcialabym sie znalezc w lesniczowce calkiem sama zamowic picce [o ile znalazlby sie odwazny zeby ja dostarczyc do lasu] ,przytulic kota najlepiej rudego,wykapac sie w drewnianej wannie a,zalozyc suknie z czasow heleny trojanskiej a jakby mi bylo za nudno samej po butelce ginu to pstryknelabym palcem i zjawilby sie mistrz walk wschodnich[moze byc czarnoskory] i zostalby na noc.To na teraz .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze do nie dawna nie byłam w stanie wyobrazić sobie , co będę robić na tydzień. Dzięki lekom wróciła możliwość planowania. Za 5 lat będę z moim ukochanym i naszym dzieckiem ( dziećmi) w naszym gniazdeczku, spokojnie i rozkosznie sobie żyć. Może banalne, ale nigdy nie marzyłam, by stworzyć z kimś rodzinkę, a teraz właśnie tak jest:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zycie w takim stanie jakim jestem nie ma sensu, chce to zmienic, chce walczyc. Teraz dopiero zaczelam doceniac rzeczy ktore wczesniej bralam jako darowizne. Pukam sie palcem w czolo ze nie docenialam wczesniej dobrze spedzonego czasu ze znajomymi, siwerzego powietrza,deszczu, sniegu, slonca, troski i milosci rodziny i przyjaciol, przede wszystkim nie docenialam siebie. Mam nadzieje ze zwalcze to swinstwo i chec do zycia wroci, jezeli tak sie stanie, mam nadzieje predzej niz pozniej, zycie nabierze dla mnie zupelnie innych kolorow. Staram sie zrozumiec swoj stan i naprawic czesc siebie ktora nieswiadomie zepsulam.

Zakladajac z gory ze zycie nie ma sensu zabiera energie na walke o lepsze jutro.

Jestem ciekawa, jakie sa Twoje argumenty na to ze "zycie nie ma sensu"?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myslałem nad tym od wielu lat, że życie nie ma sensu, nie chce mi sie o tym pisać, bo nie chce nikogo wprowadzać na moją drogę, bo może i lepiej jak większość ludzi nie zna prawdziwego sensu życia, i żyje sobie w pełni szczęścia, niech tak zostanie i każdy niech sam dojdzie do tych wniosków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myslałem nad tym od wielu lat, że życie nie ma sensu, nie chce mi sie o tym pisać, bo nie chce nikogo wprowadzać na moją drogę, bo może i lepiej jak większość ludzi nie zna prawdziwego sensu życia, i żyje sobie w pełni szczęścia, niech tak zostanie i każdy niech sam dojdzie do tych wniosków.

 

NIe rozumiem jak osoba ktora nie zna sensu zycia moze byc szczesliwa???!!!!

Kompletnie nie zgadzam sie z Toba. Jezeli osoba jest szczesliwa ma powod do szczescia, czyli znalazla sens w zyciu, wie czego chce i do tego dazy, dazenie do celu sprawia satysfakcje i checi do przywitania nastepnego dnia z usmiechem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jasne... latwiej sie poddac i czekac na... Smierc

 

Doskonale rozumiem, osoba nie znajaca sensu swojego zycia jest jak warzywo.

 

Skad wiesz co Cie jutro czeka, za tydzien, za rok? Mozesz sie pozytywnie "rozczarowac" w przyszlosci i tego Ci zycze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moi drodzy,

 

wiem tyle, że nie ma sensu zagłębiać się w przeszłość, rozmyślać czego żałujemy i co byśmy zmienili. Bo nie zmienimy nic. Przeszłości już nie ma, żyje tylko we wspomnieniach.

Celem jest chwila obecna i to, do czego dążymy. Dlatego to bardzo dobry pomysł na post: nie co dzień się zastanawiamy co będzie z nami w przyszłości.

Plany człowieka zmianiają się w chwili gdy przestaje być sam, gdy zakłada rodzinę. Póki nie musi się tłumaczyć, robi to, co chce. I wtedy tez niektórym się może przewracać w głowie - właśnie z powodu braku stabilizacji.

Jesli chodzi o mnie- nie mam żadnych zobowiązań, nie muszę sie o nic martwić. Jestem samowystarczalna i nie wiem kiedy to sie zmieni bo wcale mi do tego nie śpieszno. Nie wiem czy za pięc lat chcę być mamą przy dziecku czy mieć wysoką zawodową pozycję i piąć się wyżej i wyżej(nie wyobrażam sobie tego konstruktywnie połączyć, nie biorę tu pod uwagę pozycji faceta jako wsparcia).

Jedno co przychodzi mi na myśl: za 5 lat chcę mieć w sobie spokój. Taki wewnętrzny. Dobrze się czuć, znaleźć swoje miejsce. To moje marzenie od zawsze. Tylko tyle i aż tyle.

 

Może wyjadę do głuszy?... :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

za 5 lat chcialabym aby nerwica byla tylko wspomnieniem. Chcialabym miec jeszcze jedno dziecko , moze do parki, to coreczke. Znalezc prace na pol etatu i studiowac prace socjalna zaocznie. hmmm, ale tak jak piszecie , najwazniejsze jest to aby byc zdrowym, a reszta to dodatek.

Buziaki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×