Skocz do zawartości
Nerwica.com

ZDRADA - Czy to dalej ma jeszcze sens?


Rekomendowane odpowiedzi

Witam.

Jestem nowa i od razu się ładuję w nie swój temat,

ale ja zawsze jestem nie na miejscu.

Nawet nie wiem jak zacząć o co chcę powiedzieć.

Jestem mężatką od ponad 4 lat.

Mieliśmy kłopoty. Mamy kłopoty. I pewnie mieć bedziemy.

Moja ciągle nawracająca depresja i napady nerwicowe sprawiają,

że staczamy się po równi pochyłej od ponad 1,5 roku.

ON mnie nie zdradził. Nie fizycznie. Nie spał z inną. Chyba.

Ale ja czuję się zdradzona. Oszukana. Pomimo,

że minął już ponad rok. To wszystko nie jest łatwe.

Zacznę może od początku.

Jakiś rok temu mąż zrobił się jakiś dziwny.

Dostawał sms-y, ktoś puszczał mu sygnały o różnych porach.

Uśmiechał się wtedy tak pod nosem, a na moje pytania, mówił że to kolega. Jak się okazało nie był to jednak żaden kolega, a kobieta.

Powiedział, że nic go z nią nie łączy, że to tylko przyjaciółka,

że tylko rozmawiają i że nie powiedział mi bo "bał się mojej reakcji, szczególnie, że byłam w kiepskim stanie" (nawrót depresji).

Uwierzyłam w brak kontaktu fizycznego, bo raczej trudno byłoby

im to zrobić. Mąż nie wychodził z domu oprócz wyjść do pracy,

gdzie zresztą się z nią spotykał.

Było mi ciężko. Nie czułam się jeszcze wtedy zdradzona,

ale po prostu nie mogłam przeboleć że mnie okłamywał. Prosto w oczy.

Poznałam ją. Bo chciałam. okazało się, że nie jest w niczym lepsza ode mnie (przynajmniej moim zdaniem). Jakoś to trwało parę miesięcy

i mogę powiedzieć, że już prawie zapomniałam. W końcu nie było to takie straszne przewinienie. Jednak we wrześniu coś się stało.

Powiedział mi, że był z nią w barze raz, gdy byłam w pracy i mi nie powiedział bo jak zwykle "się bał" i raz w sierpniu (tydzień przed naszą rocznicą) wzieli sobie urlop i pojechali razem nad rzekę. To mnie dobiło.

Więc nie przestał kłamać. Więc nadal spotykali się po kryjomu (ona ma bardzo zazdrosnego męża). Powiedział, że się nie zdziwi jak go wyrzucę,

bo mnie zawiódł po raz kolejny. Nie wyrzuciłam go. Ale ciągle myślę co oni robili wtedy nad tą rzeką. Boli, że wziął urlop dla niej, ale jak ja prosiłam,

żeby wziął wolne na jeden dzień bo chciałam gdzieś pojechać, to "miał za mało urlopu". Do knajpy z nią poszedł. Ze mną nie chciał, zawsze był zmęczony. Rozmawiał z nią, znał jej problemy, od moich się odcinał. Nie mogę tego zapomnieć. Może wyolbrzymiam, ale naprawdę dla mnie była to zdrada. Gorsza od łóżkowej. Wolałabym żeby się z nią przespał i więcej się nie widzieli. Ale on wolał spędzać czas z nią niż ze mną. Nawet mnie to nie dziwi, nie jestem zbyt interesująca i ciągle jestem przybita. Kłamał, żeby być z nią. I wiecie co, jeśli jeszcze to czytacie - miał nawet czelność, żeby prosić mnie o to, abym jej mężowi wytłumaczyła, że między nimi nic nie było. Akurat z jej mężem musiałam się spotkać, bo przyjechał do nas do domu. Nie wlazł do środka, ale i tak nie było to miłe spotkanie. A potem mój mąż chciał jeszcze, żebym namówiła jej męza żeby jej pozwolił dalej się uczyć, bo ten nie puszczał jej do wieczorówki. I małżonek mój był wielce zdziwiony a wręcz obrażony, że się zdenerwowałam jak to usłyszałam.

Co teraz będzie - nie wiem.

Na razie trwam. Często się zastanawiam czy on mnie kocha i czy ja jeszcze kocham jego. Bo o zaufaniu już nie ma mowy. Jak ktoś mu puści sygnał to aż drętwieję. Na sygnał sms-a wali mi serce. Może kiedyś mi to minie. Ale tak bardzo nie zaufam już nigdy.

Dobrze się tak wygadać. Pomogło.

A jeśli ktoś dotrwał do końca, to gratuluję cierpliwości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cierpliwość to nigdy nie była moja mocna cecha, a jednak.

 

Moim zdaniem fundamentem związku jest zaufanie, jeśli jego nie ma to nie ma miłości.

Co to za związek w którym obsesyjnie myśli się o tym, czy druga osoba czasem nie jest z kimś innym... ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nie tak, że ja obsesyjnie myślę, czy on nie jest z kimś innym.

Obsesyjnie to ja raczej myślę o tym co było.

Co razem robili, o czy rozmawiali.

W czy była lepsza ode mnie,

że wolał z nią spędzać czas. Że mógł z nią wychodzić,

a ze mną nie chciał.

To jest mój problem.

Przeszłość. Nie teraźniejszość.

"Nie potrafię zasłonić kurtyny" jak to powiedziała

kiedyś pani psycholog, z którą miałam okazję rozmawiać.

I chodził wtedy o zupełnie inną sprawę z przeszłości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No dobrze.

A może Ty po prostu jesteś taką osobą która jednak nie tyle co widzi granicę miłości, co ludzkiej wyrozumiałości ?

Nie potrafisz zapomnieć do końca, zaufać kolejny raz osobie która była tak ważna dla Ciebie, na której zawiodłaś się.

To przecież nie jest Twoja wina.

 

Nie zadawaj sobie pytania : "W czym ona była lepsza ode mnie ? ", to nie ma sensu. Lepiej zapytaj : " Dlaczego on był tak głupi, że aż naiwny. "

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wy macie możliwość zmiany, a facet w przypadku kurduplowatego wzrostu takiej możliwości nie ma, chyba że operacyjnie.

 

Tak a kobiety maja mozliwosc urosnac?:P heheh tak samo jak wy nie mozemy..

A wracajac do wygladu to nawet niezbyt ladny facet ,,zyczy,, sobie miec fajna , atrakcyjna kobiete:(

hm ok pomalujemy sie, popudrujemy itd..bedzie jedna spotkanie , drugie ..no ale w koncu zobaczy Nas bez makijazu i co?.. zakocha sie zapewne w naszym wnetrru..tak jasne..pozdrawiam cieplo

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 9:43 pm ]

No dobra makijaz zawsze cos ukryje ale co bedzie jak bedziemy bez makijazu:P hehe wtedy Facet uuuuuuuuuuuuuuccccccccccciiiiiiiiiiekakkkka:P

hehe

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 9:45 pm ]

No dobra makijaz zawsze cos ukryje ale co bedzie jak bedziemy bez makijazu:P hehe wtedy Facet uuuuuuuuuuuuuuccccccccccciiiiiiiiiiekakkkka:P

hehe

Co do dbania o siebie ..hmm zgadzam sie :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo faceci bardziej wierzą w swoje możliwości i kochają piękne kobiety, to dlaczego tym 'niezbyt' ładnym miałybyśmy odbierać tę przyjemność ? ;)

 

Poza tym - oni są wzrokowcami, to już wiadomo nie od dziś, a więc co od nich wymagać ? I do tego to my kobiety jesteśmy ich wizytówką, a każdy chciałby aby ta wizytówka była najpiękniejsza.

 

No pewnie, że kiedyś zobaczy bez makijażu.

Ale ja nie mówię o takich, które wiecznie mają tipsy, doczepiane włosy, kilo tapety i karnet na solarkę.

Ale takie które dbają o siebie, które lubią się podmalować i ładnie ubrać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jjj wzrost u kobiety nie jest zbyt istotny. Jakbyś zrobiła ankietę wśród facetów czy wolą niską czy wysoką kobietę, to zdania by były podzielone, a jak zadasz to samo pytanie kobietom, ale dotyczące faceta, to każda wolałaby wysokiego lub chociaż średniego.

 

A czy to wazne jak wygląda kobieta bez makijażu? Wystarczy, że jak idzie ze mną do łóżka, to wygląda świetnie, a rano przecież nie musimy się kochać :P .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Typowe hehe rano nie musimy sie kochac..

To Ty tylko bedziesz sie kochal jak bedzie miec makijaz?:( normalnie sie usmialam :P

a co do wzrostu to nie zawsze powiedziane jest ze jak facet ma 1.90 wzrostu chcialby spotykac sie z kobieta o wzroscie 150.

czyli wszystkim nam musi odpowiadac wzrost, ;) zarowno kobietom jak i mezszczyznom.,

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 7:17 pm ]

tak wiem ze faceci sa wzrokowcami, nie od dzis zyje na tym swiecie..

Uwazam ze faceci ogladaja sie czaesciej za takimi wlasnie z kilowa tapeta na twarzy i tipsami do nieba...bo zapewne ,,mysla '' ze nidgy ona nie pozwoli sobie zle wygladac bo tyle'' pracy '' wklada w swoj wyglad.

NO i oczywiscie jak ktos widzi wymalowana''barbi'' to oczywiscie sadzi ze ona za madra nie jest..,Mam znajomego ktory ma taka dziewczyne..''typowa'' blondynka, tipsy itd, kiedys z nim rozmawialam i powiedzial mi, ze mu to odpowiada ze jest taka''glupiutka'' poniewaz on woli miec ladna kobiete niz madra. Oczywiscie ja sie z nim nie zgadzam bo wyglad z rozumem nie ma nic wspolnego.Mozna byc zarowno bardzo ladnym i madrym jak i odwrotnie.. Kombinacji jest wiele:P Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam ochotę stanąć na środku rynku pełnego ludzi i wykrzyczeć co zrobiłam, wyrzucić to w końcu z siebie, bo to jak trucizna zabija mnie od środka. Jednak wielki wstyd nie pozwala mi się tym podzielić nawet z znającą moje sekrety najbliższą przyjaciółką.

Nie oczekuję pomocy i słów pocieszenia, zresztą wcale na nie nie zasługuję. Prędzej wyrzucicie słowa pogardy, ale one i tak nie będą bardziej bolesne niż to co przeżywam w środku. Chcę się tego, chociaż w formie pisanej pozbyć, a może ktoś przypadkiem doradzi jak sobie z tym poradzić...

 

Tu była historia zdrady, o której chcę w końcu zapomnieć i żyć na nowo!

Ci którzy mieli to przeczytać, przeczytali i osądzili mnie. Ja odcinam się od przeszłości. Zaczynam żyć na nowo.

 

Kiedyś byłam żarliwą katoliczką, nadal chodzę do kościoła, ale już dawno się nie spowiadałam. Chciałabym to zrobić, ale nie potrafię. Boje się że w zadośćuczynieniu będzie mi nakazane się do tego przyznać. A to by się wiązało ze stratą mojego kochanego Misia.

 

Wyplułam śmiertelną dawkę tej trucizny, napisałam o tym… Jeszcze jej sporo zostało.

Ale już czuję się troszkę lepiej…

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właściwie to brak mi słów, żeby ciebie(piszę z małej litery, bo cię nie szanuję) określić. Po prostu po tym co napisałaś, to uważam cię za najbardziej perfidny typ laski, jaki może być. Oto powody:

1. O jakiej ty mówisz miłości? Śpałaś dwukrotnie z innym gościem, a piszesz, że kochasz swojego chłopaka :lol: ? Jakbyś go kochała, to byś go nigdy nie zdradziła, choćbyś była na bezludnej wyspie z samymi facetami o sylwetce Arnolda Szwarzennegera i o twarzy Banderasa, a za każdy numerek dostawałabyś milion złotych. Ja bym nigdy nie zdradził w żaden sposób osoby, którą kocham. Ja zdradzam dość często, ale nigdy żadnej nie powiedziałem, że ją kocham i one o tym wiedzą, moje związki są luźne. Skoro nie panujesz nad sobą, to po jaką cholerę wchodzisz z kimś w powazny związek?

 

2. Ja nie wiem jak można uprawiać sex z żonatym facetem. To już jest szczyt szczytów.

 

3. Już samo tulenie się do siebie z innym, to zdrada, przynajmniej w mojej ocenie. Jeśli byś kochała swojego chłopaka, to w innym byś się nie zauroczyła, ale co tam, mało kto rozumie o czym piszę. Ludzie wyznają sobie miłość po kilku randkach i myślą, że znaleźli jedyną/jedynego i że zauroczenie innym to nic złego. Już samo to, że podoba nam się ktoś inny znaczy, że nie kochamy swojej "drugiej połówki". Mogłaś jednak zaoszczędzić wstydu swojemu facetowi i czując, że coś się szykuje, mogłaś tamtego unikać.

 

4. Po co mówiłaś jemu, a w szczególności swoim koleżankom o tym, że zdradziłaś? Myślisz, że jemu będzie lepiej jak wszyscy będą go mieć za "rogacza"? Tutaj po raz kolejny go zdradziłaś, bo wolałaś aby to on cieprpiał, a nie ty przez wyrzuty sumienia. Wolałaś się pozbyć swojego cierpienia i przenieść je na innych. Jakbyś była ze mną(odpukać) i byś mi wycięła taki numer, że byś powiedziała moim znajomym o przyprawieniu mi "rogów", to bym cię upokorzył mocniej niż ty mnie, nakręciłbym film porno gdzie byłbym głównym bohaterem obok seksownym panienek i umieściłbym to w internecie. Teraz twój chłopak jest uważany za frajera, nieudacznika, "rogacza", a ty dalej masz wyrzuty sumienia. Gratuluję postawy.

 

5. Skoro go zdradziłaś, powiedziałaś wszystkim o tym, a on wspaniałomyślnie ci wybaczył, to jak mogłaś zrobić mu to drugi raz? Po co wogóle się umawiałaś z tamtym facetem jak wiedziałaś jak to się skończy. Myślałaś, że skończy się na towarzyskiej pogawędce jak on był taki napalony :lol: ? Dobrze wiedziałaś, że skończycie w łóżku, pewnie zadbałaś wówczas o swoje intymne rejony :roll: .

 

 

Masz szansę uratować jeszcze resztkę honoru i życie swojego chłopaka oraz zrobić choć trochę dobrego:

1. Odejdź od niego, ale pod żadnym pozorem nie mów mu a szczególnie swoim przyjaciółkom o tej zdradzie. Odejdź bez słowa. Zachowaj tą tajemnicę dla siebie. On o tobie zapomni, znajdzie sobie jakąś bardziej wartościową od ciebie dziewczynę(a to nie będzie trudne, pierwsza lepsza pewnie taka będzie). Ty i tak go zdradzisz za jakiś czas z kimś innym, to tylko kwestia czasu.

 

2. Powiedz żonie swojego kochanka o tym, jakiego ma "wspaniałego" męża. Jesteś jej to winna za wycięcie takiego numeru.

 

3. Nie wiąż się z nikim nowym na stałe, albo chociaż najpierw się wyszalej i uprawiaj sex z jak największą ilością przystojniaków, może w końcu będziesz zaspokojona i gotowa do stałego związku. Po co masz niszczyć kogoś nowego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiedziałam, że zostanę źle przyjęta, ale po Twojej wypowiedzi to mam ochotę podciąć sobie żyły, a Ty byś pewnie przyklasnął.

 

Nie rozpowiadam o tym jak twierdzisz, wiedzą tylko moje 2 przyjaciółki (tylko o pierwszym razie), które mi pomogły w ciężkich chwilach.

 

Nie znasz mnie, nie znasz mojej wartości. Żałuję tego co zrobiłam i więcej tego nie zrobię, nie utożsamiaj mnie proszę ze stadem napalonych nimfomanek.

 

Z moich chłopakiem jestem ponad 3 lata, jestem pewna że go kocham. Nie wiem dlaczego to zrobiłam. Codziennie zadaję sobie to pytanie.

 

Mówisz że jeśli kogoś kochasz to nie zauroczysz się nikim, jak więc mój chlopak ma zapomnieć i zakochać się w kimś innym?

 

Zastanawiam się ile masz lat, bo Twoje teorie przypominają mi siebie sprzed 5,6 lat, kiedy też byłam idealistką. Niestety życie brutalnie mi pokazało że nie jest łatwe, piękne i spełniające nasze oczekiwania.

 

Chyba jednak trochę się przeliczyłam pisząc tutaj, Twoja odpowiedź zatruła mnie na nowo....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie rozpowiadam o tym jak twierdzisz, wiedzą tylko moje 2 przyjaciółki (tylko o pierwszym razie), które mi pomogły w ciężkich chwilach.

 

A nie wiesz o tym, że baby to straszne plotkary? Plotki się bardzo szybko roznoszą.

 

Zrozum, że nie można kogoś kochać i go zdradzać, miłość i zdrada to 2 sprzeczne pojęcia. To jest tak jakbyś wbiła w niego nóż tyle tylko, że zamiast cierpienia fizycznego, zadajesz mu psychiczne, które potrafi czasem być jeszcze gorsze. Ja nie uważam, że wbijając w kogoś nóż, kocha się tą osobę.

 

Sądzę, że gdyby tamten facet rzeczywiście wtedy się rozwiódł z tamtą, to wówczas odeszłabyś do niego. Tak to jest, facet był starszy, bogatszy, przystojniejszy, więc wolałaś jego.

 

Twój chłopak zapomni o tobie, jeśli zerwiesz z nim wszelki kontakt. Jak go zostawisz, to jego miłość(o ile on ciebie kocha w co za bardzo nie wierzę, pewnie już wziął rewanż i zrobił to z jakąś fajniejszą od ciebie panienką) szybko przeminie i znajdzie sobie nową, lepszą dziewczynę, która może naprawdę go pokocha. A tak to na horyzoncie pojawi się kolejny wysoki przystojniak z grubym portfelem, umiejący ładnie bajerować panienki i znowu się puścisz.

 

O jakiej wartości ty mówisz? Osoba, która rozbija cudze małżeństwa, rani swoich bliskich, a dodatkowo obarcza swoimi wyrzutami sumienia innych ma jakąś wartość? Nie wydaje mi się.

 

Co do tego podcięcia żył, to nie wypowiem się na ten temat, gdyż po tym co bym tutaj napisał miałbym zapewne kłopoty z prawem, więc wolę nie ryzykować, ale swoje zdanie na ten temat mam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Alfi na twojego posta odpowiedział anand22 jeden z "twardo" i realistycznie odpisujących użytkowników. Ja pisze podobnie - więc powiem tylko tyle - poczekaj chwilę aż na twojego posta odpisze więcej osób, co najmniej kilka (np jakieś forumowe kobiety). Ja na zdradach się nie znam, więc tym bardziej się nie wypowiadam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dżiz, współczuję Twojemu chłopakowi Alfi. Skoro byłaś w stanie zdradzić go dwukrotnie zarzekając się do miłości do niego, to na pewno zrobisz to znowu - prędzej czy później. Mi się wydaje, że Twoje postępowanie ma podłoże patologiczne - może warto poszukać pomocy specjalisty np. psychiatry? Nie zrozum mnie źle, być może pomoże to nie ranić więcej nikogo. Tak sobie pomyślałam, że gdybym miała taki dylemat i naprawdę żałowała tego co zrobiłam to szukałabym pomocy gdzie popadnie - o dumę nie byłoby się co martwieć - już bym jej nie miała. Twojemu chłopakowi też przydałaby się pomoc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przestańcie ją tak obwiniać! :( nie widzicie jak dziewczyna się męczy?

wystarczającą karą jest to, jak teraz cierpi... wyrzuty sumienia bolą nawet bardziej niż wasze słowa. Alfi to prawda, że nic nie jest w stanie cię usprawiedliwić. stało się.... ale byłaś sama, w tamtym czasie wiele się kłóciliście, pisałaś nawet, że czułaś się zaniedbywana, z dala od domu... takie chwilowe kryzysy często doprowadzają do zdrady.

co nie znaczy oczywiście, że nie potępiam tego... nie uważam ciebie za pustą dziewczyne jak stwierdził anand. bo gdyby tak było nie czuła byś się źle z tego powodu....

ten cały wyjazd był niezbyt dobrym pomysłem...

a co do żonatych facetów.... po prostu brak słów. większość nie szanuje swoich małżeństw szukając pocieszenia u młodszych, zagubionych osób. niestety to prawda i dlatego trzeba uważać....

 

myśle, że powinnaś powiedzieć o tym swojemu ukochanemu. jeśli naprawde go kochasz to postaw na szczerość. inaczej będzie cię to dręczyło przez całe życie. miłość opiera się na wzajemnym szacunku i zaufaniu, więc albo stworzycie coś na nowo, albo.... niestety...

 

trzymaj się!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiedziałam, że zostanę źle przyjęta, ale po Twojej wypowiedzi to mam ochotę podciąć sobie żyły, a Ty byś pewnie przyklasnął.

Oj, przeoczyłam tą wypowiedź - to Cię pogrąża do reszty kobieto. Jakim prawem odgrażasz się ludziom, którzy nic Ci nie zrobili :?::?::?::?::?::?::?:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

myśle, że powinnaś powiedzieć o tym swojemu ukochanemu. jeśli naprawde go kochasz to postaw na szczerość. inaczej będzie cię to dręczyło przez całe życie. miłość opiera się na wzajemnym szacunku i zaufaniu, więc albo stworzycie coś na nowo, albo.... niestety...

A chłopaka może to zniszczyć :!: Chyba sama nie wierzysz w to co piszesz. Myślisz, że jak się dowie, że go drugi raz zdradziła to będzie mu lżej? NIE :!: Lżej będzie tylko Alfi. Co za pieprz egoizm :!:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wcale nie poczuje się lepiej... jeszcze napewno przez dłuższy czas będzie się to za nią ciągnęło.

i nie jestem egoistką.. ja bym wolała wiedzieć co jest grane i dlaczego ktoś ode mnie odchodzi.

może po prostu jestem zbyt wrażliwa i mimo wszystko jak ktoś cierpi to staram się pomóc.

 

jeśli ktoś tutaj jest bez winy niech pierwszy rzuci kamieniem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tu nie chodzi o interpretację czynów Alfi. Jedno co mnie denerwuje to to, że nikt nie zasugerował, co powinna zrobić w tej sytuacji. Uważam, że nie powinna obarczać swojego chłopaka informacją, że ponownie go zdradziła. To byłoby zbyt podłe. Uważam, że powinna zaproponować chłopakowi wspólną terapię, lub przynajmniej sama powinna pójść na nią. Z takimi sprawami do końca życia nie przechodzi się do porządku dziennego. Można wybaczyć wiele rzeczy, ale nie zapomnieć. Jedyne co oboje mogą zrobić, to nauczyć się z tym żyć.

 

jeszcze napewno przez dłuższy czas będzie się to za nią ciągnęło.

Żartujesz... Czy można zapomnieć o czymś takim :shock::shock::shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bethi, nie odgrażam się, napisałam co poczułam. Przepraszam wszystkich których to uraziło.

 

Nie zgadzam się z Wami, że jestem pustą dziewczyną, która zrobi to ponownie.

 

Każdego dnia czuję jakbym nie znała tej osoby, która to zrobiła. To zupełnie nie pasuję do mojego charakteru. Każdego dnia mam ochotę strzelić jej w twarz i zwyzywać tysiąc razy gorzej niż wy. Co za problem? Wystarczy stanąć przed lustrem. Tylko patrząc w odbicie, widzę siebie zahukaną, zaniedbaną dziewczynę, która dałaby wszystko aby zamienić się na życie z kimś innym. Gdzieś znikło to całe wyrachowanie i myślenie... Nawet nie wiem o czym, nie mam pojęcia co ja do wtedy sobie myślałam.

Mogłam napisać, zgodnie z prawdą, że za pierwszym razem byłam pijana i nie wiedziałam, co robię, a za drugim omamiona nowym życiem, z dojrzałym mężczyzną, mówił o rozwodzie, szukaniu mieszkania blisko mojego miasta, a mój chłopak okazał się w tym czasie nieodpowiedzialnym i ofermowatym chłopczykiem. Dwa przeciwieństwa. Ale nie chcę się usprawiedliwiać w ten sposób. Wiem, że wina jest tylko we mnie.

 

Wiele razy chciałam powiedzieć mojemu facetowi, chciałam żeby poznał prawdę i mnie zostawił (wiem że nigdy by tego po raz drugi nie wybaczył), ale tak jak napisała Bethi to by tylko przyniosło ulgę mi. Prędzej odejdę bez pożegnania. Tyle, że nie potrafię tego zrobić, tu wykaże się egoizmem, ale prawda jest taka, że gdybym i jego w tej chwili straciła to nie miałabym już po co żyć. Poza nim nie mam innego życia, innej bliskiej osoby, a do samej siebie nie mam szacunku, więc już bym nawet nie zastanawiała się nad ostatecznym rozwiązaniem tej sytuacji.

 

Popełniłam dwa razy ten sam błąd, za pierwszym razem nic się nie nauczyłam. Teraz żyje ze swoim haniebnym piętnem. Nikomu nigdy o tym nie powiem, nie będę na tyle samolubna żeby sobie ulżyć, a komuś sprawiać dodatkowy ból, za dużo już go jest. Nie potrzebuję głaskania po główce. Chcę tylko zapytać, czy nie ma już dla mnie szansy na powrócenie do starego porządku? Czy nie mam już absolutnie prawa poukładać sobie życia z moim chłopakiem? Nie piszcie jakim prawem w ogóle o to pytam, naprawdę żałuję moich zachowań i chcę wiedzieć co teraz zrobić żeby w końcu nie popełniać błedów.

 

EDIT: Żle napisane, powrócić do starego porządku, nigdy nie będzie już nic tak jak dawniej... Ale bardzo bym chciałażeby tak było....

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Alfi, może czas przestać uciekać ? Może należałoby zatrzymać się i stanąć naprzeciw problemom ?

Z "toksycznego" domu uciekłaś za granicę (prawdopodobnie z wbitym do głowy niskim poczuciem wartości). Tam spotkałas faceta, który zaimponował Ci tym, czego prawdopodobnie Ci brak - poczuciem własnej wartości, dojrzałością, samodzielnością,odpowiedzialnoścą (iluzoryczą o czym przekonałaś się później). Możliwe, że w jego ramiona uciekłaś przed samą sobą, może myślałaś, że dzięki temu będziesz bliżej tych jego porządanych cech. Po tym, bałaś się pomyśleć, że Twój chłopak mógłby Cię przez to zostawić. Nie zostawił, dał Ci szansę. Ale ponownie wykorzystałaś okazję do ucieczki, w te same ramiona, które tak Cię dowartościowywały, które stwarzały wrażenie poczucia własnej wartości. Jednak ponownie dopadły Cię wyrzuty sumienia. Uciekasz od pracy, zaszywasz się w swoim "bezpiecznym kącie". I tak trafiasz na nasze forum... masz prawdopodobnie cichuteńką nadzieję, że ktoś Cię "rozgrzeszy", że znów uciekniesz... w poszukiwaniu kogoś, kto podejmie decyzje za Ciebie i kto poniesie odpowiedzialność za nie.

Przestań uciekać !

 

Potrzebna Ci jest terapia, być może leki. Na dobrej terapii zrozumiesz, że wszyscy popełniamy błędy, doznajemy porażek, a to nie oznacza, że jesteśmy nic nie warci. Chyba jesteśmy tyle warci, ile potrafimy wziąść odpowiedzialnosci za siebie, za własne decyzje, błędy. Czeka Cię sporo bólu, ale da się wyprostować w dużym stoniu te poplątane ścieżki życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wow, Polina się ze mną choć częściowo zgadza ;) .

 

Alfi odpowiedz mi tylko na krótkie pytanie- jaka jest różnica między drugą, a potencjalną trzecią zdradą a między pierwszą a drugą? Po pierwszej zdradzie tak samo jak teraz żałowałaś, a jednak zrobiłaś to bez problemu po raz drugi. Jakby ten facet cię nie okłamał, to teraz byś była z nim a nie z obecnym chłopakiem.

 

I powiedz jeszcze, po co jesteś z chłopakiem, który jest nieatrakcyjny, który cię nie pociąga fizycznie, który ci nie imponuje? Nie lepiej poszukać sobie kogoś odpowiedniejszego, kogo nie trzeba będzie zdradzać z pierwszym lepszym przystojniakiem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

anand22 chciałam Cię przeprosić za tamtego posta, troche mnie poniosło. Twoje słowa są ostre, może i po części prawdziwie, ale dla mnie trochę zbyt idealistyczne.

 

Różnica między drugą a trzecią jest taka że trzeciej nigdy nie będzie. Zbyt wiele bólu i upokorzenia przed samą sobą. Analizując to wszystko, myślę że do drugiej zdrady doszło też że nie byłam pewna swoich i mojego faceta uczuć, a wspólne zamieszkanie razem potwierdziło początkowo moje obawy ze do siebie nie pasujemy. Skąd miałam wiedzieć że później się dotrzemy, jestem jeszcze młoda i nie znam dobrze brutalności życia.

 

Mój chłopak nie jest dla mnie osobą nieatrakcyjną. Paradoksalnie przez to wszystko zrozumiałam że tylko Jego tak naprawdę kocham. Życie dało mi brutalną lekcję że nie wszystko jest złotem co się świeci.n Zrozumiałam o co chodzi w wspólnym życiu, o tym że nie każdy ma ciagłe pasmo sukcesów, a za porażki nie zawsze trzeba obwiniać tylko tą osobę. Ja oprócz zdrady odsunęłam się też od Niego, czego takze do dziś żałuję. Żeby nie było, ze to tylko ja jestem tą zołzą , ktora mu marnuje życie, mój chłopak też w tym okresie przyczynił się do naszego oddalenia się od siebie. Rozmawialiśmy na ten temat i oboje się przepraszaliśmy. Dziś nasz związek jest ucementowany i wiem że przetrwa wiele.

 

Tylko ja nie wiem czy to będzie słuszne dalej Go ciągnąć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×