Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

W sensie że wiara,nie ten adres towarzyszu,nie sądzę by dla zmęczonej to problem był :pirate:

 

Zgadza się. Problemy natury religijnej mi nie towarzyszą. Oczywiście, nie jest przyjemne słyszeć te wszystkie utyskiwania na siebie i "grzeszne zycie", ale przecież równie często jedzie się po masonach, żydach, "obcych telewizjach", ofiarach pedofilii, itp:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zmęczona_wszystkim, ja np. po nikim nie jade i nie bede wykrzykiwal czy smial, kazdego to jest prywatna sprawa

 

Bardziej chodziło mi o ujeżdżanie niektórych przedstawicieli kościola i niektorych zapatrzonych w nich wiernych. Ale myślę, że nie warto zaczynać tego tematu, bo zwykle burzy on krew w ludziach;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kokojoko, ale jednak w porownaniu do 3 miasta gdzie mieszkalam pol zycia to prowincja :D Wszyscy wszystkich znaja i o wszystkich wiedza. Ja jestem naplywowa wiec najwiecej dupe obrabiaja ;)

 

Aaa... Myślałam, że mieszkasz w Trójmieście... W mniejszych miastach rzeczywiście jest mniej prywatności, choć u mnie niby duże miasto a w bloku, każdy o każdym wszystko wie... Kto z kim, po co, dlaczego...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

miasta jednak dają większe pole do popisu co do znajomości,czy raczej większe spektrum możliwości :pirate:

 

Niekoniecznie... W mieście, żeby się spotkać umawiasz się kilka dni wcześniej, albo w dobrym razie kilka godzin i jedziesz na spotkanie prawie godzinę (inne dzielnice itp.) a na wsi w wakacje, wychodziłam wieczorem pogadać, po drodze wchodziłam po koleżankę mieszkającą obok. Po 19:00 wszyscy zbierali się na rynku, pod GOKiem albo na przystanku PKS(zadupie, więc nie było gdzie się spotykać). Wystarczyło wyjść i po 5 min było już z kim pogadać, iść na spacer czy wypić piwo. W mieście wszystko trzeba planować, nikt nie ma czasu, każdy ma milion rzeczy do zrobienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To nie byli ludzie ze szkoły (nie mieszkałam tam) tylko osoby, które tam zamieszkiwały. Wystarczyło poznać jedną-dwie osoby i już jakoś naturalnie można było się zgrać z resztą.

 

-- 22 lis 2013, 23:40 --

 

Bo każda pipidówka jest inna:) A zresztą teraz, w dobie internetu, chyba raczej tak nie przesiadują ludzie po róznych miejscówkach, skoro się moga zgadać przez net czy inne cholerstwo.

 

Podejrzewam, że tam większość osób nadal nie ma internetu. Nadal wszyscy przesiadują na rynku jak jest ciepło, bo wyjście na rynek to jedna z niewielu rozrywek a można spotkać się z ludźmi i fajnie spędzić czas.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kestrel, pieniedzy tez nie bylo...zarabialo sie grosze...tyle ze praca dla kazdego

Ja tam żałuje że nie urodziłem się 30 lat wcześniej, praca dla każdego, w której nie było większego stresu i maksymalnie 8 h a zarobki przynajmniej zwykłego robotnika pozwalały żyć na podobnym poziomie jak nie wyższym co dziś. Państwo myślało za ciebie, dawało ci mieszkanie a nawet jak trzeba było czekać długo to i tak lepiej niż 30-40 lat kredytu i tylko dla tych co dobrze zarabiają. PRL to był ustrój dla mnie dla niezaradnego lubiącego być pokierowanym człowieka jak ja, w kapitalizmie zwłaszcza jego polskiej wersji skazany jestem na śmierć a na zachodzie na życie w slumsach, polskich gettach i nizinach społecznych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×