Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica Natręctw - Moja historia, objawy, co zrobić...


madeline20

Rekomendowane odpowiedzi

"Jutro wolne jest od błędów" i smutków czasem tak sobie mówię kiedy jest mi źle. Zwykle to pomaga, skoro już straciłam ten dzień to po tych słowach następny zwykle jest dobry, bo staram się by taki był. Eutedemis postaraj się by nie stracić kolejnego dnia. Powiedz sobie, że nie pozwolisz by choroba zmarnowała Ci życie. Powiedz sobie, że będziesz walczyć o to życie, że nic i nikt nie stanie Ci na drodze do szczęścia. Mi to pomaga. Można powiedzieć, że wyzwalam w sobie bunt przeciwko przeciwnościom losu, i ta "złość" pomoga mi zawalczyć o kolejny dzień. Zrób coś dla siebie żeby się uspokoić i zrelaksować, a potem nie myśląc za dużo pójdź do psychologa. I nie bój się odtrącenia Twoi rodzice napewno Cię kochają i nie odtrącą Cię nigdy nawet kiedy powiesz im prawdę. Wprost przeciwnie jeżeli szczerze z nimi porozmawiasz pomogą Ci działać i ratować swoje życie.

Pozdrawiam i trzymam kciuki za Ciebie :) nie daj się pokonać chorobie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kochaniutka wiem co przeżywasz miałam bardzo podobnie :( Kochana polecam Ci psychoterapie jak najprędzej. Początki mogą być koszmarne tak jak u większości ludzi ale naprawdę warto. Wiem że to może być bardzo męczące i dołujące ale warto się tego pozbyć. Ja chodzę już rok i do końca nie czuję się wyleczona wiem że to może długo potrwać. Są dnie kiedy boję się wszystkiego w dosłownym tego słowa znaczeniu ale są dni kiedy czuję się szczęsliwa i jest ich coraz więcej. Na początku wszystkie dni były dla mnie koszmarem nie umiałam się odnaleźć, tak trudno było mi się podnieść po cięzkim upadku a teraz to całkiem inne życie, staję się sobą. Kochana idź czym prędzej do psychologa on Ci dużo pomoże ale musisz być szczera bo to najważniejsze. Musisz mu zaufać. A z lekami to różnie doradzają, ja nie brałam ani nie biorę więc i Ty może spróbuj bez. Pozdrawiam i trzymam kciuki. Bierz się do roboty Kochana jak najprędzej :):):):):):):)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Eutedemis chciałabym powiedziec ci cos milego pozytywnego co by pomoglo. chcialabym zebys poczula sie lepiej bo mialam tak samo. ale nie chce cie glaskac po glowce tylko dac ci lekkiego kopniaczka zebys sie przelamala i poszla do terapeuty. rece to mialam zmyte do bialosci-naskorek odpadal. modlilam sie godzinami. odmowilam pracy zpsychologiem. i... samo przeszlo. po trzech latach wrocilo ze zwielokrotniona sila. zrujnowalo mi prawie zycie. nie bylam nawet sama w stanie zjesc bo balam ise. wiec lepiej maszeruj do terapeuty u ktorego kazdy ryczy (widzialas te pudelka chusteczek z reklamami lekow na biurku :P?.)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję wszystkim za pomoc!!!!! Już dawno na tym forum zdeklarowałam się, że powiem mojej mamie, że mam nerwice natręctw niestety nie poszło to tak gładko jak myślałam. Bałam się... Ale nareszcie w środę o wszystkim jej powiedziałam. Myślałam, że mi nie uwierzy a ona mnie przytuliła i powiedziała, że we wszystkim mi pomoże, że razem będziemy strać się to zwalczyć. Dużo płakałam, nie wierzyłąm, że może być lepiej , ateraz moje życie nabiera jaskrawych kolorów i to dzięki wam. Nie potrafię wyrazić mojej wdzieczności wobec was zwykłymi słowami, awięc poprostu BARDZO WAM DZIĘKUJĘ!!!!! Już niedługo mam pierwszą wizytę u psychologa, ale już teraz natręctw czynnościowych PRAWIE nie ma!!!!! Jeszcze raz BARDZO, BARDZO, ALE TO BARDZO WAM DZIęKUJę!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U psychologa byłam już dawno temu…

Pamiętam jak jeszcze byłam małym dzieckiem i biegałam do mamy, żeby zapytać czy te koszmarne myśli to grzech. Z jednej strony czułam ulgę, zaś z drugiej upokorzenie. Nikomu ze znajomych tak naprawdę nigdy nie powiedziałam, że mam NN. Czuję się z tym żałosna, gorsza. „Bo inni są normalni”.

Dzisiaj panuje nad myslami, no ale zdarza mi się niestety ten okropny płacz. Okropny, w znaczeniu, ten… nerwicowy, pewnie kojarzycie. Taki jakby bez powodu a ze wszystkich powodów.

Teraz wydaje mi się, że jestem silniejsza. Ale nadal nie wiem jak powiedzieć rodzicom, że chciałabym pójść do psychologa.

Kiedy w podstawówce doszła do nas nowa szkoła i poniżali mnie do tego stopnia, że nie dawałam rady, myślałam że już się poddałam. Dzisiaj jak o tym opowiedziałam przyjaciółce powiedziała że mnie podziwia. Że ona nie poradziłaby sobie. Czyli jednak jak chcę to mogę.

Dziękuję za wszystkie ciepłe słowa, jesteście niezastąpieni.

Jest jedna rzecz która daje mi wolność. Taniec.

„Nie pozwól by strach przed działaniem wykluczył Cię z gry.”

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

boje sie ze mam schizofrenie :( prosze Was pomozcie mi bo poczytalem o tym i teraz nie moge juz wysiadam :( jestem strasznie zdenerwowany wydaje mi sie ze to mam :( prosze ktokolwiek kto moze mi pomoc siech sie odezwie :( Czy wy tez przed snem macie cos takiego ze mysli same chodza po glowie ?:( ze macie jakies dziwne obrazy ? a w dzien jest normlanie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oczywiscie ze tak miałam! Ale podobno jeśli zaczynasz zastanawiac się czy masz schize, czy to ona, rozkminiasz, domyślasz się, podejrzewasz, MYŚLISZ O NIEJ, to raczej niemożliwe, żebyś ją miał. Nie jestem lekarzem, więc nie mogę Ci powiedzieć „Nie masz schizofrenii”. Jednak na jakies 99% podejrzewam, że tak własnie jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz powiem Ci że że to wyłącznie Twoja decyzja czy powiesz rodzicom że chcesz chodzić do psychologa, a tak a propo co się stanie jak im powiesz-zapewne nic! Może będą się cieszyć że chcesz sobie pomóc a to bardzo ważne. Zawsze najtrudniejszy jest pierwszy krok ale jak go już zrobisz będzie łatwiej :):) Kochana od czego mamy rodziców jak nie od wyżalania się, mówienia prawdy. Oni zrozumieją :) więc nie masz się co martwić ani bać :) tak samo jest z psycholog, Tobie może wydawać się że jesteś "inna" ale psycholog Cię zrozumie i pewno pomyśli że jesteś bardzo wrażliwą istotką :) Ja też się bałam jak zareaguje jak jej powiem że mam mysli takie że wyobrażam sobie że zabijam rodzine, znajomych, siebie..... Też bardzo się tego wstydziłam ale teraz wiem że nie ma czego. To są nasze natręty-to jest choroba z którą trzeba nauczyć się żyć. Trzeba ją zaakceptować a nie pozbywać się jej na siłe bo ona powróci z większą siłą.

3maj się i nie lękaj się :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Majfu ja też tak miałam na początku że myślałam że jestem psycholem że mam schizofrenie. Myślałam że mam omamy słuchowe, wzrokoe. Wszędzie coś widziałam, słyszałam i było coraz gorzej a największy koszmar był pod wieczór gdy byłam sama mysli napływały mi jak fale i nie mogłam się od nich odczepić to było straszne. Teraz też mam czasem takie mysli ale już o wiele mniej. Majfu może skorzystasz z porad psychologa on napewno Ci pomoże bo sam to chyba z tego nie wyjdziesz, ja też tak myślałam że sama dam radę jednak nie udało się i musiałam zasięgnąć porady kogoś kto się na tym zna dlatego polecam psychoterapie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jezu nie wiem czy to wmawiania sobie tego i teraz mam takie wrazenie czy naprawde cos mi jest:( boje sie ze z nerwicy to sie w takie cos przeksztalcilo :(

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 12:43 am ]

powtarzanie tych samych mysli, przed snem mysli same plynące, wrazenie (od kiedy sie martwie tym) ze jakas inna osoba za mnie patezy i mysli - czy to mozna przyrownac nerwicy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mafju!!!!! Sluchaj ja zanim dostalam tego gowna co do mojego chlopaka mialam tygodniowy horror ze mam schizofrenie! i naprawde postrzegalam swiat inaczej! minelo mi to po jakims fajnym dniu ale co z tego jak na drugi dzien przyszlo wiesz co..... co smieszniejsze nawet wczoraj balam sie ze mam schizofrenie! szlam wieczorem i wydawalo mi sie ze ktos za mna idzie! oczywiscie : schizofrenia! tak samo bylo tydzien temu stalam w kosciele przy dzwiach i slyszalam co chwila jakis dzwiek, okazalo sie ze to moj kaptur.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dobrze piszecie ze raczej nie. Tez mam taka nadzieje zle co tu myslec skoro czuje sie zmeczony caly czas. Caly czas mi sie zdaje ze jestem lub bede taki jak w lękach. Jak sie klade i chce zasnąć to jakies obrazy widze albo nie wiem co tam jeszcze. Ogolnie juz wielu rzeczy sie boje. I jak mam myslec ze mnie cos powazniejszego nie dorwie :/

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 5:15 pm ]

i ogolnie wydaje mi sie ze sie zmienilem przez ta chorobe i nie bede taki jak kiedys.... ze juz tak na stale. Analizujac przeszlosc mysle ze tedy juz cos sie ze mna dzialo a wtedy czulem sie super i myslalem ze jest ok :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak sie klade i chce zasnąć to jakies obrazy widze albo nie wiem co tam jeszcze

 

widzisz je w myslach??? bo ja tak mam i nawet czasem rozmawiam sobie z kims...

Schizofrenia he he nawet bys nie byl swiadom ze ja masz wiec jesli podejrzewasz o to siebie to przykro mi ale schizofreni nie masz na 100% .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie to ja nie rozmawiam ale widze jakies twarze, rozmowy innych ludzi i myzyka czasami sama gra :/ ale tylko jak klade sie spac i chce wylaczyc podswiadomosc i nie myslec o niczym. Boje sie troche tego

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 4:40 pm ]

czyli mam uznać ze to czego sie boje, zmiana pogladu na swiat, jak jade w autobusie to boje sie ze mi sie wydaje wszyscy maja chorobe psychiczna (od kiedy przeczytalem ze w schizie tak sie wydaje) bo akurat to staralem sie dostrzec i o tym myslalem , i cala reszta powtarzanie zdan w myslach to przypisac nerwicy!?

 

PROSZE O ODPOWIEDŹ

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam i przepraszam jeśli założyłem temat w złym dziale :)

 

Moje pytanie jest takie czy mój przypadek to da rady wyleczyć jak by tu napisać "w domu" czy psychiatra to najlepsze rozwiązanie... i co mi dolega ;) bo się nie znam na tym.

 

Przez 2 lata obgryzam paznokcie dzień w dzień aż krew się leje :/

mrugam oczami co chwile tam mocno muszę je zamknąć żeby normalnie się spokojnie poczuć i zawsze 3 razy zamykam... jak za mało razy to się denerwować zaczynam :/ takie głupie....

co kilka godzin muszę walnąć w stół mocno żeby się uspokoić :D

jak idę spać to 3 razy sprawdzam czy komórka wyłączona i przed zamknięciem oczu muszę usiąść wyprostować się i dopiero mogę sie położyć bo nie zasnę inaczej :/... i takie różne duperele :D

Cały czas chodzę zdenerwowany... nawet jak mam weekend to i tak czuje w środku stres.... nawet jak spotkać się chce z jakąś dziewczyną to taki stres mam że wytrzymać nie mogę... BARDZO NISKĄ SAMOOCENĘ MAM...

 

Proszę się nie śmiać :D może śmieszne ale nie dla mnie !! :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od lat mam nerwicę natręctw plus kompulsję tak więc zdaję sobie sprawę o czym piszesz. Też potrafię wmówić sobie coś i dojść do momentu kiedy prawie w to wierze, ze to dzieje się naprawde. Niegdyś potrafilam sobie wmowic, ze wszedl we mnie duch, tak zadzialala mi wyobrażnia, a potem przez ciagle powtarzanie w glowie tych wizji doszlam do takiego stanu leku, ze myslalam juz, ze moze to jest prawda skoro tak sie boje. wówczas czulam wiele objawow somatycznych, plus atak strachu, a takze nerwowe oddychanie.

potrafie sobie wymyslic tak duzo nieprawdopodobnych rzeczy, ze az sama jestem w szoku. Tak więc lekko nie jest! Serdecznie pozdrawiam!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

CZy ma z Was ktos tak ze co jakis czas dolek spowodowany nerwica? i Ataki glupoty... czy ze macie ochote swirowac pawiana ze tak powiem :D inaczej wyglupiac sie ;) i wogole to ze czasmi nie czujecie ze jestescie soba... watpliwisci straszne co do swojego chatakteru :( a to nie depersonalizacja i nie derealizacja... Inaczej to stan calkiem inny niz zazwyczaj a mija tylko po poprawie i uswiadomieniu sobie kilku rzeczy zwaizanych wlasnie z tym ze jednak wiem jaki mam charakter... to raczej nie zaburzenia osobowosci bo te cechy charakteru wykluczaja poszczegolne zdarzenia o ktore sie martwie i stad sie one biora... gdy to sobie wytlumacze wraca to do normy... ma ktos tak?:>

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

obecnie mam zaburzenia obsesyjno-kompulsywne. Wiele czytałem na temat tego zaburzenia. Na wikipedii pod tym hasłem znalazłem coś takiego:

"Teoria uczenia się zakłada, że obsesje i kompulsje są próbą obniżenia poziomu lęku, a sposób neutralizacji lęku, jako skuteczny, ulega utrwaleniu. Zwrócono uwagę na specyficzne cechy wczesnodziecięcego przywiązania dzieci (typ lękowo-unikający), które jako dorośli cierpią na ZOK. Określone zachowania, polegające na dużej kontroli i emocje rodziców ujawniane podczas procesu wychowywania powodują, że dziecko dąży do wyzbycia się własnych emocji, fantazji i impulsów a polega przede wszystkim na intelekcie i kontroli. (zobacz: siatka uczuć zastępczych)"

 

nie pojmuję ostatniego zdania. Czy ktoś byłby w stanie mi to wytłumaczyć? chodzi mi o siatke uczuć zastępczych. Nigdzie w internecie nie mogę znaleść wytłumaczenia tego pojęcia a mam pewną koncepcje na ten temat ale nie jestem pewien. Czekam na Wasze opinie.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oto bardzo ciekawy artykuł o uczuciach zastępczych jaki znalazłam w internecie, może się przyda:):):)

 

UCZUCIA ZASTĘPCZE

 

 

Dzisiaj parę słów na temat pewnej umiejętności, której uczymy się przez całe dzieciństwo i jeszcze trochę. Umiejętność okazywania uczuć jest być może najważniejszym czynnikiem decydującym o tym, jak dobrze będziemy czuć się wśród ludzi - i jak dobrze oni będą się czuli w naszym towarzystwie. Jest ona ważna także z innego powodu. Lekarze coraz częściej podkreślają, jak ważne jest znaczenie emocji dla naszego zdrowia. Wygląda na to, że stan emocjonalny człowieka wpływa na skuteczność działania jego systemu odpornościowego. Kiedy pojawiają się długotrwałe, przykre przeżycia - stajemy się bardziej podatni na choroby. Wynika z tego, że najkorzystniej jest, gdy przeżywane przez nas uczucia są od razu rozpoznawane - i otwarcie wyrażane na zewnątrz.

 

Teoretycznie, wszystko jest więc stosunkowo proste. Dlaczego więc tego nie robimy?

 

Tak się składa, że jednocześnie z opanowywaniem sztuki wyrażania uczuć, musimy opanować drugą umiejętność: ukrywanie uczuć. Ćwiczymy to prawie od momentu, kiedy tylko możemy sobą kierować. Bardzo nam w tym pomagają rodzice. „Nie maż się”, „nie bój się”, „nie ma powodu się złościć”, „powinieneś kochać babcię”, „powinnaś się wstydzić” itd., itp. Trochę to przypomina jeden z rysunków Mrożka. Reżyser na planie filmowym krzyczy przez tubę: „Słońce! Wschodzić, puszczać promienie! Wyżej!”

 

Nie mamy wpływu na to, że przeżywamy emocje. To co możemy zrobić, to ukryć ich istnienie przed innymi i (niestety!) przed sobą. Jako dzieci uczymy się tego bardzo szybko. Później, gdy dorośniemy - możemy, podobnie jak reżyser z rysunku Mrożka łudzić się, że to co się dzieje, jest pod naszą kontrolą.

 

Powstrzymywanie się od okazywania rzeczywistych emocji innym ludziom, to bardzo pożyteczna umiejętność. Powoduje, że nie obciążamy osób z otoczenia własnymi problemami, a nasze zachowanie jest ujęte w pewne reguły, staje się przewidywalne. Jest wiele sytuacji, w których okazanie prawdziwych uczuć może być groźne. Ktoś może być wściekły na to, że „padło na niego”, ale na policjanta wypisującego mu mandat raczej nie nakrzyczy. Nie jest jednak pewne, że odmówi sobie przyjemności zezłoszczenia się na siedzącą w samochodzie żonę. Tym bardziej, że to jej się spieszyło.

 

Często tak właśnie się dzieje, kiedy musimy przed kimś ukryć „złe” uczucia. One nie znikają. Przenoszone są na innych - niestety, najczęściej na tych najbliższych. Wbrew pozorom, to nie jest jeszcze najgorsze.

Najgorzej jest, gdy człowiek nie ma świadomości tego, jakie uczucia naprawdę przeżywa. Jak to możliwe?

 

Wyobraźmy sobie Adasia, który rozbił sobie kolano. Jego ojciec, który wie, że chłopaki nie płaczą, mówi mu na przykład: „nie bądź baba”, „zbij rowerek, to przez niego się przewróciłeś”. Młody człowiek już wie, że jak boli, to nie wolno płakać (bo to się nie podoba tacie). Wolno za to się złościć. Zanim dorośnie, zdobędzie wiele podobnych doświadczeń.

 

A jak to bywa z dziewczynkami? Mała Ewa pokłóciła się z bratem o to, kto ma teraz jeździć na rowerze. Mamie, która ich rozdziela, wyraźnie się to nie podoba. Ewa słyszy, że nie wolno jej się bić z bratem. Dziewczynki tak nie robią. Kiedy zaczyna płakać, mama wyraźnie zmienia ton. Zaczyna ją pocieszać. Ewa już wie, że kiedy się złości, nie wolno jej krzyczeć i walczyć o swoje - wolno za to płakać. Zanim dorośnie, odbierze wiele podobnych lekcji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam.

 

Jakby tu zacząć, hmmm... Dziwna sprawa. Mam nerwicę natręctw już parę dobrych lat. Chodziłem do psychologa, ale czy pomógł- moim zdaniem nie, wszystko co do tej pory osiągnąłem w dziedzinie natręctwa jest tylko i moją zasługą. Każdy dzień to walka, ale walka przegrana... Przewyższa przygnębienie, a przede wszystkim złość. Gniew na siebie i na świat, na ludzi którzy nie rozumieją. Widze jak moje ciało zmienia się od tego stresu, chudne czuje się jak gówno lecz nic nie mogę poradzić.

 

Brzydzę się tymi całymi paczkami przyjaciół, na tych wszystkich alkoholowych imprezach gdzie podchmieleni ludzie udają tych kim nie są i nie będą. Wolę np. siedzieć na skraju lasu i myśleć, o tym co by było gdyby. GDYBY, GDYBY, GDYBY- nieważne jakiego wyboru dokonam jest zawsze zły, przeżywam katorgę kiedy mam podjąć ważną decyzję, brak mi pewności siebie. W taki sposób zrezygnowałem z rozszerzonego obowiązkowego WOSu, bo się boję, że nie zdam, a co! Napiszę podstawowy, który zapewni mi pracę w Biedronce, wśród tych wszystkich ludzi, których obecnoś mnie przytłacza, ale nie ze strachu, ze złości, chciałbym być sam. Mieszkać w jakimś domku w górach. Tylko ja i moja broń, obserwować świat przez celownik lunety, być wolnym, uwlonić się od konwenansów. Nie chcę iść na studia, a muszę! I co zrobić, jak wyrwać się z tego zakmniętego koła, jak dostać się na administrację, której nie cierpie, na dzienne z podstawowym WOSem, polskim i angielskim. Jak przeżyć życie, które narazie jest bezproduktywnym żywotem.

 

Każdego ranka budzę się i myślę, kolejny jałowy, pusty dzień, a jedyny postęp jaki robie to matura, która zbliża się wielkimi krokami. Siedzę i piszę, zgasł mi MP3 (no kurwa dlaczego teraz, a nie za 10 minut), dlaczego wszystko musi być zawsze przeciwko mnie, a ja przeciwko wszystkiemu? Nie mam sił, sporadyczne powtórzenia mają pomóc zachować życie, ale to co tak chronię można nazwać "życiem", a może wegetacją- tak, to lepsze słowo, doskonale wyraża to co czuję ja, osoba z nerwicą natręctw i aspołecznym przystosowaniem do życia, które powoli przechodzi w antyspołeczność. Nie mam już sił... Do tej pory można było spokojnie wgeteować, teraz zacznie się praca albo co gorsza studia (o ile gdzieś się dostanę), będę siedział za biurkiem, wypełniał PIT, będę pił kawę, będę pospolitym robolem... Nie chcę, boję się, a co gdyby wziąć byka za rogi, wreszcie się odważyć, nie lepiej nie, jeszcze się nie uda...

 

Może iść zmienić na ten rozszerzony wos, spróbować, a może nie. Czy dostanę się na dzienne zdając pospolite, nie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj jak tak czytam Twoj post to w niektorych słowach jak bym czytała o sobie... Tylko że moje zycie jest takie że ja w okoł siebie nie mialam za długo nigdy paczki przyjaciół... na wielu się zawiodłam z resztą nie istotne całe zycie bylam odsunięta i mam i miałam wielkie kompleksy na tym punkcie... Jest to zmorą mojego zycia! Słuchaj jak nie sprobujesz to się nie przekonasz probuj cos w zyciu robić nie boj sie iśc na przod nie zwalniaj nie poddawaj się !!! Nie zaklądaj nigdy z gory, że coś Ci się nie uda tak nie wolno!!! Takim mysleniem nie zajdziesz daleko bedzie się blokować na każdym kroku. Ta choroba jest uleczalna naprawde mozna sobie z nią poradzić ... Uwierz mi można tylko nie można podchodzic do tego tak że po co coś robić wogle jak i tak nie wyjdzie!!!! Nie wiesz tego a myśłac tak powodujesz to naprawde uwierz w siebie zapisz się na terapię i do psychiatry walcz o Siebie i nie poddawaj się nigdy Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×