Skocz do zawartości
Nerwica.com

Kilka metod na pokonanie lęku


scrat

Rekomendowane odpowiedzi

Hey. Jestem tu nowa. Przejrzałam całe forum i ... zadałam sobie pytanie - czy to możliwe że tak niewiele osób jest wyleczonych z nerwicy lękowej?

 

Mnie nerwica ponownie dopadła po kilku latach, pierwszy raz nabawiłam się jej jak miałam 15 lat, po śmierci babci. Nerwicy oczywiście towarzyszy depresja... Pewnie wielu z Was zna to uczucie, z jednej strony ma się wszystkiego dość, nie widzi się w niczym sensu, a z drugiej - człowiek boi się że umrze...

 

Za pierwszym razem udało mi się wyjść z nerwicy lękowej (ale nie z depresji, z nią się zmagam codziennie od 8 lat) w nieco drastyczny sposób. Miałam wtedy zwłaszcza lęk przestrzeni, bałam się wychodzenia na dwór, zatłoczonych miejsc jak i kompletnie pustych, ale co gorsza, bałam się też zostać w domu. To, co mi wtedy pomogło, to przede wszystkim skupienie się na nauce, jak nie wychodziłam na dwór, uczyłam się i czytałam wiele, odciągałam w ten sposób myśli. Ale też, podejmowałam się na siłę z czasem wychodzenia z domu, bałam się wtedy śniegu i właśnie dlatego pojechałam z koleżanką na narty... gdzie pierwszy raz mimo że się bałam, zdałam sobie sprawę, że mogę to pokonać. trzecia rzecz, która zrobiłam, jest rzeczą drastyczną - dość, bo mianowicie zaczęłam się okaleczać. Jakby chcąc ból psychiczny wyładować na swoim ciele.

 

Muszę przyznać, że wtedy to pomogło.Bez wizyty u psychologa, bez psychotropów (których nie cierpię i się boję). Nerwica opuściła mnie na 8 lat. Oczywiście, nie polecam nikomu cięcia się, dwa lata temu skończyłam z tym ( przy czym wtedy to było już sporadyczne...) na dobre.

 

Niestety, nerwica lękowa dopadła mnie po raz drugi. Prawie to samo, depersonalizacja, bóle głowy, poczucie nierealności, i lęk że coś mi się stanie, że umieram, że coś strasznego mi się przytrafi. Plus ataki paniki. Nagle w sklepie, w domu, nie ma reguły. Wróciła i trwa 2 miesiące. Z tym, że teraz jest gorzej, bo nie umiem wymyśleć sposobu, w jaki mogłabym się wyleczyć, bo nic nie daje mi praktycznie satysfakcji. Dodam, że przeprowadziłam sie niedawno do innego kraju, więc mam czasem też lęki, że zapomnę albo angielskiego i nie będę mogła się dogadać, albo zapomnę rodowitego języka. Albo - obu na raz.

 

Jak sobie staram radzić teraz?

 

Dzięki Bogu, poznałam fantastycznego faceta, może poziom endorfin sprawia, że lęki czasem sa takie małe, jakby ich nie było. Czasem. I zwłaszcza wtedy, kiedy akurat jesteśmy razem. Staram się też wychodzić, na imprezy, do sklepu, na zewnątrz, jak boję się sama, to z kimś. Jak boję się sama zostać w domu, to kogoś zapraszam (może to troszkę nieuczciwe, ale szczeerze przynajmniej o tym mówię swoim gościom ;). Staram się cały czas zajmować czymś, sprzątaniem, szlifowaniem języka, oglądaniem filmów... Gorzej jak podczas tych czynności też moje lęki dają o sobie znać. Ale przede wszystkim staram się coś robić. Czasem jest naprawdę nieźle, ale czasem jakbym nic nie mogła zrobić. Szukam pomocy na polskich forach bo tu w Anglii ciężko o dobrego psychologa zwłaszcza jak nie zna się perfekcyjnie języka, no chodzi generalnie w ogóle o barierę językową. Przede wszystkim staram się też nie brać nic na uspokojenie. Nikt nie widzi, żebym miała lęki, staram się żyć normalnie, niemniej one mimo wszystko są dalej.

 

Poprzednim razem nerwica trwała 6 miesięcy, ile teraz czasu zajmie mi dojście do siebie? Nie mam pojęcia, jak wynajdę jakiś sposób, obiecuję dać znać, może komuś innemu też pomoże...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak sobie radzić z tym ciągłym napięciem? U mnie to jest tak, jak nerwica odpuści to jest ok czuję się w miarę dobrze a jak znowu dopadnie to nic nie pomaga, relaksacje, sport, leki, zioła no nic, nawet siedząc w domu niczym się nie stresując czuję ciągły ucisk w głowie i karku jakby miało rozsadzić, nie mam na to sposobu, tak by się chciało poczuć tą ulgę ten luz ale się nie da ;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak sobie radzić z tym ciągłym napięciem? U mnie to jest tak, jak nerwica odpuści to jest ok czuję się w miarę dobrze a jak znowu dopadnie to nic nie pomaga, relaksacje, sport, leki, zioła no nic, nawet siedząc w domu niczym się nie stresując czuję ciągły ucisk w głowie i karku jakby miało rozsadzić, nie mam na to sposobu, tak by się chciało poczuć tą ulgę ten luz ale się nie da ;/

piszesz tu o relaksacji, ja np. zawsze przed snem i po przebudzeniu zaczynam oddychać mocno przeponą, potem normalnie, następnie po kolei bardzo mocno zaciskam wszystkie mięśnie, a potem je rozluźniam

poprawia mi to samopoczucie, niweluje różne objawy fizyczne

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak sobie radzić z tym ciągłym napięciem? U mnie to jest tak, jak nerwica odpuści to jest ok czuję się w miarę dobrze a jak znowu dopadnie to nic nie pomaga, relaksacje, sport, leki, zioła no nic, nawet siedząc w domu niczym się nie stresując czuję ciągły ucisk w głowie i karku jakby miało rozsadzić, nie mam na to sposobu, tak by się chciało poczuć tą ulgę ten luz ale się nie da ;/

 

 

Rozumiem Cię stary, ja mam dzisiaj remisję, ciesze się chwilami spokoju,ale doskonale jestem świadom , że sinusoida poleci w dół i znowu "zrobią" mi najazd na głowe. Będę się dusił, serce będzie mi stawać w gardle , będe sie bał ludzi, wszystko będzie szare i nie będzie widać perspektyw na przyszłość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czy to możliwe że tak niewiele osób jest wyleczonych z nerwicy lękowej

No na forum są raczej Ci którzy się nie wyleczyli. Z tego co wiem to przy lekach i psychoterapii jednak ponad połowa nerwic jest wyleczona, a część istotnie zredukowana.

Ostatnio jak mnie dopadnie lęk to szukam "zapalnika" w ostatnich dniach. Czegoś co jakoś bardzo na mnie wpłynęło, rozzłościło mnie, przestraszyło czy odkopało jakieś stare lęki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem Cię stary, ja mam dzisiaj remisję, ciesze się chwilami spokoju,ale doskonale jestem świadom , że sinusoida poleci w dół i znowu "zrobią" mi najazd na głowe. Będę się dusił, serce będzie mi stawać w gardle , będe sie bał ludzi, wszystko będzie szare i nie będzie widać perspektyw na przyszłość.

 

No dokładnie, od środy mnie tak trzyma, poprzedni tydzień był ok prawie zero lęków i napięcia, mogłem funkcjonować bez żadnych leków jak hydroxyzyna czy perazyna, teraz nawet benzo pomaga na chwilę no i wolę brać w ostateczności bo wiadomo... Wziąłem tydzień wolnego od pracy żeby trochę odpocząć ale nerwica nie odpuszcza w ogóle. Próbuje treningów relaksacyjnych 2 razy dziennie, siłownia, bieganie, dzisiaj wieczorem wypiłem 2 piwa do meczu a i tak czuję nadal napięcie. Nie ogarniam tego ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja odstawiłem alkohol, zdrowy organizm radzi sobie z alkoholem, ale chory odczuwa nawet najmniejszą ilość alkoholu, alkohol jeszcze bardziej go podrażnia, choć wcale nie trzeba tego odczuwać podczas picia, czy po. Nie biorę też leków, doskonale na mnie działają naturalne środki, biorę adaptogen żeń szeń, w następnej kolejności (bo trzeba brać rotacyjnie-organizm się przyzwyczaja) Ashwagandhę, Maca, Schizadrę, Astragalus. Żeń szeń doskonale koi moje nerwy, nie próbowałem reszty, ale na pewno spróbuję, bo żeń szeń pomaga.

 

Terzeba wlec się dalej ;) Jak to mówił Churchill:

 

"Jeżeli idziesz przez piekło, nie zatrzymuj się, idź dalej"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszystkiego sobie nie będę odmawiał :P poza tym jak by nie alko to pewnie bym na żadne imprezy nawet nie poszedł ;) W trupa się nie upije a od czasu do czasu wypić trzeba :P

 

Co do naturalnych środków to już też próbowałem niemal wszystkiego, omega3, magnez, wapń, witd3, rzeńszeń, żelazo, choline, mógłbym tak wymieniać hehe nic wyraźnej poprawy nie dało ;) Zostawiłem sobie tylko omega3 bo to ma pozytywny wpływ nie tylko na nerwy ale też serce itd, magnez bo w stresie zużywamy go o wiele więcej no i wit d3 bo jesienią to każdy ma jej niedobory.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też sobie nie odmawiam wszystkiego, ale przewartościowałem swój umysł, choć było trudno, to teraz żeby za dużo nie myśleć w wolnych chwilach uczę się jezyków obcych, lubie też sex i dobre jedzenie, dlatego sam sobie gotuję ;) Wcześniej piłem, paliłem papierosy, zioło i lubiłem czasem coś wciągnąć czy zarzucić pigułkę, o nauce nie było mowy, więc trochę zmieniłem wzory w swojej głowie na pojmowanie tego świata.

 

Na mnie też nigdy nie działały magnezy, żelaza itp. ale po żeń szeniu od razu poczułem różnicę ( jeżeli będziesz chciał spróbować, kup normalny, suszony korzeń, zamiast tabletek). Spożywam także olej lniany, który ma kwasy omega, dzięki niemu wypróżniam się systematycznie,bo od tych nerwów to i ztym były problemy.

 

Wydaje mi się, że nerwicowcy nie mają problemów z sercem, natomiast to impulsy nerwowe wpływają na jego nieharmonijną pracę, dlatego jeżeli wspomożesz układ nerwowy, to i serce powinno pracować lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

scrat z tym oddychaniem to cos jest. Moja koleżanka własnie chodziła na kursy teraz sama je prowadzi. Niestety kosztowna to zabawa :evil:

 

-- 20 lis 2013, 13:28 --

 

neon wspomagacze stosowałeś czy nie ( odnośnie palenia papierosów :mrgreen: )

 

-- 20 lis 2013, 13:28 --

 

Bo ja pale jak opętana ostatnio. I samo to sprawia ze mam stresa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Heh to przeszłość mamy bardzo podobną :P no ja jedynie fajek nigdy nie paliłem i nie palę :)

Teraz też staram się jak najbardziej dbać o swoje zdrowie, w miarę dobra dieta, dużo sportu, żadnych używek, no jedynie jakieś piwko czasem ale i tak zazwyczaj przegrywam z nerwicą ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zastanawiam się czy znacie jakieś sposoby, aby poradzić sobie z nerwicą, która objawia się hipochondrią? Ciągle wyszukuję jakiś chorób, martwie się, że przestanę oddychać, albo przestanie mi bić serce, sprawdzam puls itp. Mówię sobie, że nic się nie dzieję i jakoś przeżywam kolejny dzień ale powoli tracę siłę i już nie wiem co z tym robić....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie narazie nie mam żadnej terapii, jeszcze nie byłam u psychologa a ni nic. Zastanawiam się jak przetrwać święta i nie zwariować. To naprawdę przerażające, każdy ból głowy czy cokolwiek i ja już myślę, że umieram. W dodatkuy teraz leżę w domu z zapaleniem oskrzeli więc wkręcam sobie najgorsze rzeczy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobija mnie i bardzo mi przeszkadza lęk przed rozmowami telefonicznymi. W końcu się przełamuję i dzwonię/odbieram (bo próby uspokojenia się nie działają), ale serce wali mi tak, że robi mi się słabo i ciemno przed oczami. Wiem, że sporo osób ma podobne problemy. Czy ktoś ma na to jakiś sposób? Szukam pracy i naprawdę czarno to widzę... Chcę się jakoś ogarnąć :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam tak, że w miejscach publicznych po prostu wkładam mp3 w uszy i częściowo ten cały lęk jest "zagłuszony" muzyką. Mózg zajmuje się przetwarzaniem dźwięków, nie produkcją myśli lękowych. Jeszcze przed wyjściem zapuszczam sobie jedną z ulubionych piosenek i.... jazda na zewnątrz. Jest łatwiej.

 

Robię dokładnie tak samo :great: Jakiaś energiczna, ulubiona muzyka i od razu lepiej :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1.Medytacja- jest bardzo dobra na kiepskie stany :/ człowiek uczy się skupienia uwagi na jednej rzeczy lub myśli po pewnym czasie może sam dojść do wniosku jak przeciwdziałać mechanizmowi błędnego koła które znów wywodzi się z negatywnego myślenia.

 

2.Sport-bardzo dobrze dotlenia organizm człowiek po 30 min czuję się jak nowonarodzony (gorzej z silną wolą ale nią też są sposoby) :-)

 

3.Nie działać przeciw sobię iść za głosem serca (nie wywoływać konfliktów wewnętrznych)

 

 

Mam nadzieje że będzie pomocne

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanie odnośnie podróży pociagem, mnie dreczą wtedy paskudne duszności. Jak sobie radzicie w takich sytuacjach? Jest to jedno z trudniejszych wyzwań dla mnie. Ostatnio w wakacje jechalem kilka godzin pociągiem i o ile początek był spokojny i obiecujacy to im bliżej byłem celu tym bylo gorzej. Pojawia się taka obłedna myśl by jak najszybciej wysiąść bo sie zaraz uduszę, tylko nie ma jak wysiąść z jadącego pociągu. Co gorsza pociąg to nie tramwaj czy autobus i mam poczucie mniejszej kontroli nad sytuacją. Nie biore i nie chce brać leków więc próbuje na wszystkie możliwe sposoby oszukać nerwice czy to żuciem gumy, lub ćwiczeniami rozluźniającymi, czy też zjedzeniem czegoś bardzo słodkiego przed podróżą, słuchaniem muzyki w słuchawkach, czytaniem. Niestety czego bym nie próbował to podróź staje sie nie do zniesienia, Może macie jakieś swoje patenty, które Wam pomagają w trakcie dalszych wypraw, a które móglbym przetestować na sobie?

 

Marek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×