Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy wierzysz w wyleczenie?


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

Wiecie,ja tez sie lecze, ale czy to swiadczy o tym ze wierze ze sie wylecze?W ogole.Nie wierze,bo nie bylo zadnego powodu by dopadla mnie nerwica,a na pewno nie byl on wielki.Nie ma tez powodu dlaczego to trwa juz ponad rok bez przerwy i dlaczego juz ktorys z kolei lek nie pomaga?Dlaczego wiec mialabym wierzyc w wyleczenie i w to ze w ogole nadejdzie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

BusterKeaton witaj rówieśniku:)

 

Przełomem stał się wyjazd na studia, zresztą nie wybrane przeze mnie tylko przez starego.

 

Ciekawa jestem, czy jakbyś wybrał swoją AWF to nerwica by się ujawniła? Zawsze robiłeś to co chciał twój ojciec czy tylko tym razem?

 

 

 

Poszedłem jeszcze do psychologa, tam po głupiej, z której nic nie wynikało, gadce, przepisała mi jakieś półróżowe tabletki ogłupiające i przeciwdepresyjne - Prozac

 

Psycholog przepisał Ci tabletki?Z tego co wiem to psycholog nie ma takich uprawnień.

 

Poza tym to wg. mnie Ty zbyt mocno walczysz ze swoimi lękami. Jeśli masz troszkę forsy i lubisz czytać to polecam ci książki jakie mi pomagają w walce z moimi lękami, są to m.in : Anna Klasen " Mój lęk mój koszmar" kazimiera Sokołowska "Jak pokonałam depresję i nerwicę" przeczytaj też wątek z tego forum http://www.forum.nerwica.com/jak-opanowa-nerwice-vt1947.html?sid= oraz

 

http://budda.medytacja.net/t/buddyzm/podstawy/wolnosc_od_leku.html

mam nadzieję że to coś pomoże

 

Pozdrawiam cieplutko

 

[ Dodano: Pią Sty 12, 2007 5:03 am ]

Myślę, że gdybym poszedł na AWF miał zajęcie, żył tak jak żyłem do tamtej pory na 100%, wychodząc z domu rano, przychodząc o 22.00 zmęczony jak pies, nigdy by się to ze mną nie stało.

Tak, wtedy robiłem to co mi ojciec kazał, chociażby dlatego że było moim autorytetem i człowiekiem na poziomie.

Kasy nie mam, więc nią się nie wyleczę.

Co do odróżniania psychiatry od psychologa, myślisz, że jestem na tyle głupi? Umknęła mi myśl i nie napisałem o psychiatrze, wiem, że psycholog nie ma takich uprawnień. Nie musisz mnie tutaj pouczać!!. Poprostu to było tak, że najpierw wlazła pani psycholog, zapytała się ile piję i palę i jakieś sratatatam a potem polazłem do psychiatryczki, która odrazu przepisała mi jakieś dziadostwa. Bez rozmowy, patrząc na mnie jak na zbója bo byłem poborowym!!! Proste!!!?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Proste, porste :shock:

 

Zapytałam o tego psychologa tak bez przemyślenia, nie uważam Ciebie za głupka, jeśli cie w jakikolwiek sposób uraziłam to przepraszam. Chciałam tylko pomóc.

 

Ale może zastanów się , czy nie jesteś trochę zbytnio przewrażliwiony na swoim punkcie jeśli czyjeś pytanie traktujesz jak frontalny atak na twoją osobę

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moniczko ja od 14 lat prawie wogole sama nie wychodzilam z domu, a nerwicwe mam prawie 20. Myslalam ze tak bedzie zawsze , gdy pojawila sie nadzieja, zaczelam sie leczyc postanowilam ze zrobie ze swej strony wszystko aby byc zdrowa i samodzielna.I oto jestem udalo sie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Proste, porste :shock:

 

Zapytałam o tego psychologa tak bez przemyślenia, nie uważam Ciebie za głupka, jeśli cie w jakikolwiek sposób uraziłam to przepraszam. Chciałam tylko pomóc.

 

Ale może zastanów się , czy nie jesteś trochę zbytnio przewrażliwiony na swoim punkcie jeśli czyjeś pytanie traktujesz jak frontalny atak na twoją osobę

 

[ Dodano: Czw Sty 25, 2007 3:34 am ]

Crystalia, wiem, że nie chcialaś źle. Przepraszam, miałem wtedy bardzo kiepski dzień. Pozdrawiam, sorki :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wierze,bo nie bylo zadnego powodu by dopadla mnie nerwica,a na pewno nie byl on wielki.Nie ma tez powodu dlaczego to trwa juz ponad rok bez przerwy i dlaczego juz ktorys z kolei lek nie pomaga?

u mnie też nie było wielkiego powodu na zachorowanie, ale ja wierzę, że mi kiedyś przejdą moje lęki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To już trwa dwa lata. Pierwsze 3 miesiące, po pierwszym ataku lękowym były straszne. Jedyne co potrafiłem robić, to wyjść na papierosa, po którym sprawdzałem puls, czy aby nie jest zbytnio szybki. Pierwsza wizyta u psychiatry była straszna. Jak wróciłem do domu, pomyślałem, że to już koniec. Ale to nie był koniec. Zaaplikowali mi pożądną terapię, 1 w tygodniu wizyta u psychiatry, 1 w tygodniu u psychologa, 1 w tygodniu psychoterapia grupowa, 2 razy w tygodniu relaksacja, no po prostu zacząłem już prawie mieszkać w tej przychodni. Z tygodnia na tydzień miałem coraz mniej siły, antydepresant nie pomagał, a uspokajacz nie uspokajał. W końcu trafiłem do szpitala, diagnoza - wycieńczenie organizmu. Nie miałem już więcej siły. Wróciłem do rodziców, zmiana miasta, powrót na stare śmieci. Mój nowy psychiatra, sam się chyba leczyć powinien, ale dodał mi wiary. Psycholożkę mam świetną, ogólnie w większości śmieje się ze mnie. I powiem wam, że odstawiłem leki, nie brałem ich 1,5 roku, skończyłem psychoterapię, nie byłem około roku. Pomyślałem, w końcu jestem zdrowy. Dwa miesiące temu zaczęło się na nowo. Dzisiaj już wiem, z tego nie da się wyleczyć. To nie jest grypa, a przecież nawet grypa powraca. Myślę, że trzeba się z tym pogodzić. Mam zespół lękowy, czy jak się to tam nazywa i tyle. I można albo z tym walczyć albo nie. Jeśli się podda, to życie będzie koszmarem, jeśli będziemy walczyć, to dojdzie się do stanu, gdzie się normalnie funkcjonuje, aż do momentu, kiedy znowu będzie nawrót. Ale powiem jedno, ten okres w którym przestałem chodzić na psychoterapię i zażywać leki był warty tej walki, no cóż znowu jestem na psychoterapii i łykam leki, ale może już jutro znowu będzie "normalnie"

 

[ [i:][b:]Dodano[/b:]: Dzisiaj o godz. 9:54 pm[/i:] ][/size:]

To już trwa dwa lata. Pierwsze 3 miesiące, po pierwszym ataku lękowym były straszne. Jedyne co potrafiłem robić, to wyjść na papierosa, po którym sprawdzałem puls, czy aby nie jest zbytnio szybki. Pierwsza wizyta u psychiatry była straszna. Jak wróciłem do domu, pomyślałem, że to już koniec. Ale to nie był koniec. Zaaplikowali mi pożądną terapię, 1 w tygodniu wizyta u psychiatry, 1 w tygodniu u psychologa, 1 w tygodniu psychoterapia grupowa, 2 razy w tygodniu relaksacja, no po prostu zacząłem już prawie mieszkać w tej przychodni. Z tygodnia na tydzień miałem coraz mniej siły, antydepresant nie pomagał, a uspokajacz nie uspokajał. W końcu trafiłem do szpitala, diagnoza - wycieńczenie organizmu. Nie miałem już więcej siły. Wróciłem do rodziców, zmiana miasta, powrót na stare śmieci. Mój nowy psychiatra, sam się chyba leczyć powinien, ale dodał mi wiary. Psycholożkę mam świetną, ogólnie w większości śmieje się ze mnie. I powiem wam, że odstawiłem leki, nie brałem ich 1,5 roku, skończyłem psychoterapię, nie byłem około roku. Pomyślałem, w końcu jestem zdrowy. Dwa miesiące temu zaczęło się na nowo. Dzisiaj już wiem, z tego nie da się wyleczyć. To nie jest grypa, a przecież nawet grypa powraca. Myślę, że trzeba się z tym pogodzić. Mam zespół lękowy, czy jak się to tam nazywa i tyle. I można albo z tym walczyć albo nie. Jeśli się podda, to życie będzie koszmarem, jeśli będziemy walczyć, to dojdzie się do stanu, gdzie się normalnie funkcjonuje, aż do momentu, kiedy znowu będzie nawrót. Ale powiem jedno, ten okres w którym przestałem chodzić na psychoterapię i zażywać leki był warty tej walki, no cóż znowu jestem na psychoterapii i łykam leki, ale może już jutro znowu będzie "normalnie"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ludzie z nerwica to ludzie bardzo inteligentni wrażliwi.Zbyt wrażliwi...Może my poprostu za duzo myślimy?Może przez życie trzeba iść inaczej?Bez zbednych przemyśleń?Ot jak gąska.Zjeść napić sie zrobic kupke i spać.:-)

Nie zgadzam sie z tobą zachorować może każdy powodem jest najprawdopodobniej tłumienie agresji i innych negatywnych uczuć

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

oczywiscie jak sie okazuje duzo nerwicowocow to inteligentni ludzie a zachorowac moze nie kazdy niestety jedni maja do tego predyspozycje drudzy nie, jednego wezmie chocby glupi stres a drugiego to nie ruszy wiec wiele zalezy wlasnie od wrazliwosci , genetyki , itd..

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 3:37 pm ]

czy wierze w wyleczenie? nie , ale wioerze ze naucze sie sobie radzic z ta choroba innego wyjscia nie ma , nerwica bedziemy nam towarzyszyc zawsze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety nie wierzę....każdy dzień to w większym lub mniejszym stopniu walka aby natrętne mysli i strach mną nie zawładnęły całkowicie...raz jest lepiej raz okropnie....ale to nie jest normalny stan,nie budzę się z usmiechem na ustach tylko głową pełną lękow co dzis mnie bedzie bolało,czym dzis sie będę martwic,jeszcze dobrze sie nie obudze a te mysli już są..dlatego nie wierzę,po 7 latach juz nie............

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To mnie zasmucilas.Podstawa jest nie myslec o takich rzeczach a ty wlasnie sobie to wkrecasz

Z tego co wiem to zdajesz zobie dobrze sprawe co ci jest a to juz duzy plus

moze zmiana lekarza albo leku a moze musisz bardziej skoncentrowac sie na tym co dziala na ciebie depresyjnie i cie stresuje i zmienic to

 

wiecej optymizmu usmiechnij sie pa :D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki...

Tak zdaje sobie sprawę aż za dobrze ze mam problem..ale to nie niewiele się zdaje kiedy nakręca mi się w głowie mysl odnosnie jakiejś nowej choroby....

Leków nie biorę zadnych,brałam ale nie czułam się po nich na tyle dobrze aby warto się było nimi truć...nie mam na ogół stanow depresyjnych a na natrętne mysli nie bardzo pomagały.Teraz jak mam już naprawde slaby dzien biorę sobie doraznie afobam i tyle.

Wiesz moze moj post zabrzmiał beznadiejnie dołująco...ale to nie tak ze siedze całymi dniami i płacze,staram się zyc w miarę normalnie,miewam naprawde fajne dni - na ogół jak się czyms porzadnie zajme i nie mam nadmiaru czasu na myslenie,ale po prostu nie potrafię uwierzyc zebym mogła pozbyc sie tego wszystkiego calkowicie,zebym czuła się komfortowo sama ze sobą w kazdej sytuacji,zebym sie nie bała takich dni jak przyszły weekend kiedy moj mąz wyjezdza ze napewno bedzie gorzej,ze będa mysli itp itd..w to jakos nie wierze na razie...ale moze..kto to wie........:) :) :) Optymizm niektórych z Was jest zarazliwy...i naprawde bardzo mi pomoglo odkad znalazłam to forum,przede wszystkim nie czuje się jakims dziwolagiem ktory w wieku 28 lat zamiast się bawic i cieszyc zyciem zamartwia sie chorobami,ma lęki itp..myslałam momentami ze tylko ja jedna tak mam.........swiadomosc ze jest inaczej dodaje nieco otuchy......

Pozdrawiam Was wszystkich i zycze miłej niedzieli !!!!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy wierze w całkowite wyleczenie...po 10 latach....wierze w jedno ze wiele od nas samych zależy i wiem że jak bede silna(a to nie łatwe) TO DAM RADE! wiele lat straciłam zamartwiając sie sobą i użalaniem sie nad sobą, jest jak jest i chocby przy pomocy tabletek na razie chce normalnie zyc (staram sie) pozdrawiam wszystkich trzymajcie sie!

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 12:33 pm ]

jeszcze jedno moja mama też to miała i wiecie co już nie ma..... :smile: wiec moze warto wierzyc hmmmmmmmmmmm

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W wyleczenie nie wierzę. Za długo już to wszystko trwa, a w miarę dobrze jest tylko wtedy, kiedy biorę leki, jak odstawiam to zaczyna się koszmar.

Ze mną jest dokładnie to samo. I chyba pogodziłam się z tym, że może będę brała leki do końca życia. I tak mam szczęście że na mnie działają. Zawsze mogło być gorzej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie wierzę, że mogłabym kiedyś z tego dziadostwa całkowicie się wyleczyc. Czasami są takie okresy, że czuję się ok, ale wiem, że to jest wtedy tylko chwilowo. Moja nerwica jest "pasożytem" który żyje we mnie od kilku lat i jestem pewna, że mu wygodnie i nigdy już nie będzie chciał mnie opuścic. Nie wierzę, że mogłabym jak niegdyś gdzieś pójśc i nie bac się nikogo, nie dostawac wiecznie ataków strachu - to byłoby zbyt piękne, żeby mogło byc prawdziwe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś zapytałem się mojej psycholożki, czy mam szansę się z tego wyleczyć, a ona mnie zapytała, czy chcę? Ja odparłem, że oczywiście, a w trakcie dalszej sesji, wyszło na to że swoje lęki bym najchętniej pogłaskał i przytulił. A wy co byście zrobili ze swoimi lękami?

Może kiedyś będę chciał je pobić, to pewnie się wyleczę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dokładnie... zxcvbnm ma racje. Lęki trzeba nienawidzieć bo podejrzewam ze zadne dobre nie sa. A pozatym najwazniejsze jest nastawienie do tego z Waszym podejsciem "nie wylecze sie" napewno sie nie wyleczycie.... sami sobie odpowiadacie na pytanie :? troche samozaporcia i wytrwalosci...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mafju88, a ile się już leczysz? Bo widzisz, ja już wiele lat i zgodzę się, że nastawienie jest najważniejsze, ale miewałam już wiele razy okresy, gdy myślałam, że udało mi się pokonać to cholerstwo, właśnie samozaparciem i wytrwałością. A potem wracało. Po kilku lub kilkunastu takich razach cięzko juz uwierzyć w wyleczenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czytałem wypowiedź profesora psychologii i prychiatrii na UJ. Gość mówił bardzo dokładnie i nie ukrywał niczego. Miedzy innymi o tym ze nerwice trudno wyleczyć szczególnie nartęctw ale ejest ona w 100% uleczalna a jezeli wraca to znaczy ze byla zaleczona a nie wyleczona. To trzeba samemu a nie leki :/ jak widze duzo osob tak robi, ja wytrzymalem bez leków i jest coraz lepiej, depersonalizacja i doły to wszystko przeszlo teraz musze tylko jeszcze zlapac rytm zycia i wszystko sobie ladnie poukladac.... a mecze sie z nerwica natrectw 5 miesiecy a z lekowa to juz od dawna... od kiedy pamietam martwilem sie czy nie mam raka itd... a teraz biore sie za siebie i ide do psychologa niech mi powie jak to wszystko ze mna jest i z moimi klopotami zebym wiedzial co myslec i byc w 100% pewnym jak to jest naprawde. Co do tych ktorzy biora leki, nie mowie ze to zle bo jezeli ktos naprade nie wytrzymuje to naj najbardziej wskazane... ale nie na tym powinno sie leczenie opierac, moim daniem to powinien byc dodatek do leczenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mafju88 masz rację. ja już byłem prawie prawie prawie . Osobiście w 2003 roku psychiatra przepisała mi lek antydepresyjny, który po 3 misiącach wyprowadził mnie całkowicie z nerwicy lękowaj, która przekształciła się w lekkie natręctwa . Wtedy przerwałem antydepresanty i było wspanale przez około 2,5 - 3 lata W tym czasie wzięlismy z narzeczoną ślub zcząłem studia podyplomowe i był lekki nawrót - pokonałem go bez leków , skończyłem studia no i było znów wspaniale a lęki powracały sporadycznie. w lipcu urodził sie nam śliczny synek . Teraz od listopada 2007 mam kolejny nawrót i to bardzo silny. Byłe u psychiatry innego niż w 2003 - przepisała cital - po 2 tabletkach odstawiłem ( skutki uboczne ). Przez te wszytkie lata poznałe wielu nerwicowców. Jeden znajomy mniał podobnie jak ja i dał radę ( a zaznaczę ,że był na silnych prochach) - teraz jes wyleczony . Ale ja osobiście uwżam, że każdy przypadek trzeba rozważac osobno - nerwica jest naszy wymysłem i to od nas zależy, czy ją pokonamy. A tak naprawdę pierwszym krokiem do całkowitego wyleczenia jest umiejętnośc życia z nerwicą(zaakceptowania nerwicy) . W chwili ataku powtarzac , że to tylko nerwica i z jej strony nic złego nam nie grozi. Aha i tak jak przytozony przez Mafju88 profesor powiedział, że nie wolno siecieszyć, że osoba nam bliska w pełni akceptuje naszą chorobę , ponieważ to prowadzi do kalectwa. Moja żona wie co mi jest i wie kiedy się źle czuję ale wyciąga mnie na zabawy, spotkania ze znajomymi - i ja chociaż się czuje tragicznie wychodzę i sie nie zamykam, bo kiedy sie człowiek zamknie to tylko pogarsza swój stan. Wiem tez, że to co piszę tylko piszę , rozumiem ale poradzić sobie z nerwicą jeszcze nie mogę - może kiedyś przejdzie a jak mnie wkurrrr porządnie to jadę po antydepresant . U mnie najgorsze jest to, że największe lęki mam u lekarzy i cięzko jest mi iśc do psychologa, czy nawet psychatry i tak sie męczę .........pozdr

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pytanie do wszystkich nerwicowców. Czy wierzycie w całkowite wyleczenie? Takie gdzie po nerwicy nie będzie �ladów, żadnych objawów, nawrotów, itp. a wasze życie będzie wyglšdało tak jak przed chorobš?

 

Raz już myślałam, że jestem totalnie zdrowa. Trwało to miesiąc. Myślę, że to jest możliwe ale wielką pracą i ciężkim kosztem! Potrzeba też dużo czasu. Często mam jednak wątpliwości....Kurcze ale ta wiara to kluczowa sprawa przecież..................

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja wierze:) To znaczy wiem, że siebie nie zmienie i zawsze bede taka nadwrazliwa ale wiem tez, że keidys ta wstretka depersonalizacja odejdzie ode mnie.

 

Co do lekow - wiadomo, że można samemu tylko, że ja raz dalam sobie rade sama tak calkiem calkiem, przez dwa lata bylo poprostu normalnie bez jakichkolwiek sladow, az nagle trach i nei wiadomo jak powrot, za drugim razem mialam leki ale na depresje i nei wiem czy pani doktor wogole znala pojecie depersonalizacji, nie wiem czy by wyleczyly mnei calkiem bo odstawilam je samowolnie nie konczac leczenia i teraz juz wiem ze tak nei zrobie, bo chce sie z tym pozegnac na zawsze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×