Skocz do zawartości
Nerwica.com

SZCZYTOWE STANY ŚWIADOMOŚCI


TAO

Rekomendowane odpowiedzi

Zgodzę się, można powiedzieć, że szukam zdrowia i szczęścia, ale jakby ktoś powiedział, że szukam Boga, to by wiele się nie pomylił. Jak dla mnie całkiem prawdopodobne, żeby stany świadomości, które z ateisty czynią osobę, która czuje, że nie jest sama, mogły wyleczyć z lęku. Duża część mojego lęku, to jakby strach, że moja bytność jest pozbawiona podstawy. A znajdując podstawę, czułbym się pewniej.

 

To tak jak z tym, że ponoć osoby, które przeżyły śmierć kliniczną bardziej doceniają życie, co również może leczyć z myśli samobójczych.

 

Jeśli chodzi o występowanie jakiś poszerzonych stanów świadomości to jestem zwolennikiem teorii, że pojawiają się spontanicznie i trudno je wywołać techniką.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewnie dlatego że jestem ateistka mam więcej myśli samobójczych , niż jak napisałeś osoby które z ateisty zrobily się wierzace i mogły nabrać sensu życia . Lecz w moim przypadku było odwrotnie z osoby bardzo wierzacej stalam się wręcz rasową ateistka i wlasnie cholernie brakuje mi tej podstawy , o której piszesz , czegoś co dałoby mi podstawę że warto walczyć o siebie :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziś w nocy, podróżując po transcendentalnych wymiarach, ruchałem swym świetlistym, astralnym kutasem nieziemsko piękne i niewyobrażalnie pociągające Sukkuby, doświadczając przy tym licznych metafizycznych orgazmów :D Czy to też kwalifikuje się do "szczytowych stanów świadomości" ? ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się do tego, że do wpływ endorfin, warto przyjrzeć się zjawisku Euforii Biegacza, ogólnie w czasie aktywności fizycznej czujemy się lepiej. Możecie teraz zarzucić, że to chwilowy stan, ale uważam, że jeśli regularnie ćwiczymy, zdrowo się odżywiamy, a tym samym jemy posiłki w równych odstępach czasu -> utrzymujemy stały poziom cukru -> relatywnie stały poziom insuliny -> stały poziom innych hormonów. Takim sposobem możemy utrzymać niesamowicie dobre samopoczucie czy jak kto woli szczytowy stan świadomości, choć moim zdaniem to już zupełnie inne pojęcie niezwiązane nawet do końca ze szczęściem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szczytowe momenty wcale nie są dobre, ponieważ możemy popaść w uzależnienie. Inne aspekty życia beda bagatelizowane na rzecz tych wyższych doświadczeń. można także doświadczyć takiego momkentu, by później pół lub całe życie poświęcic na szukaniu jego źródła.

 

Również dla ciała fizycznego długie przebywanie w taki doświadczenu niesie zazwyczaj negatywne skutki, ponieważ można to porównać do porcesora, który dostosowany jest do przyjmowania napięcia w pewnych wyznaczonych ramach, natomiast wyższe doświadczenia to jest to napięcie, które wychodzi poza te ramy, powodując w dłużej perspektywie szkody.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No wiec moi drodze powiem Wam,ze wlasnie jestem po serii SSS. Spedzilam razem 8 godzin na sesjach z osoba, ktora bardzo mi pomogla lata temu metoda EFT. Mam do niej calkowite zaufanie i wiem jak pracuje. Wierzy w to co robi a ja jej zaufalam. Chcialam tego sprobowac bo poczulam,ze to moze byc to. I nie bylo moim celem osiagniecie SSS tylko przerobienie kolejnych problemow. Ona wytlumaczyla mi to dokladnie bo nie moglam poczatkowo wejsc w ten tok myslenia. Czy to jest prawdziwe czy nie- okaze sie. Mnie zycie nauczylo pokory w stosunku to kazdej rzeczy, sytuacji, ktorych nie znam. Chce sprobowac by moc sie wypowiedziec. Nie z jednego pieca chleb jadlam jesli chodzi o niekonwencjonalne sposoby leczenia czy rozwoju duchowego. Wszystkie mi pomogly. Nie krytykuje tylko probuje na sobie jesli czuje ,ze to mi pasuje.

 

Jakie odczucia po sesjach? tego nie uda mi sie opisac slowami. Podkreslic pragne,ze nie jestem typem "oswieconej", ktora przyklaskuje i skacze z radosci przy poznawaniu nowej metody. Obserwuje bez oceny. W SSS pracuje sie nad "odcinaniem pepowiny" od poprzednich pokolen, ktore uzbieraly i obarczyly nas bagazem danych emocji. Nie raz czulam,ze pewne obciazenia, ktore czuje nie sa moje. Kazdy z nas jest niestety spadkobierca nieciekawych smieci, ktore doprowadzaja nas tam gdzie jestesmy teraz. Z poczatku kojarzylam to z Ustawieniami Hellingerowskimi, ktore nota bene bardzo do mnie przemowily i pomogly po 14-stu latach odciac sie od bolu po stracie pierworodnego. Wracajac do tematu:

Jest rzeczywiscie cos nienazwanego, przestrzen, ktora oczyszcza sie. Po trzech sesjach (6 h) przyszedl bezsens, jakas studnia, wszystko czarne, na nie, nawet sytuacje wokol wszystkie negatywne-nie mialam tak nawet w depresji-ale mialo to inna forme. Bylam w jakichs ciemnosciach , nawet pomyslalam,ze dalam sie zlapac w jakies machlojki duchowe i teraz mam za swoje. Ale terapeutka ( bo jest w ogole psychologiem) wyjasnila mi to wszystko i uprzedzala zreszta. Po nastepnej sesji wszystko odeszlo, oczyscilo sie, rzeczywiscie znalazlam jeszcze mnostwo emocji zwiazanych z przodkami. Poniewaz sesje sa wieczorem, wiec skutki moglam zobaczyc rano nastepnego dnia. Wszystko samo sie rozwiazywalo, spokoj calkowity wewnatrz, inne samopoczucie, inne spojrzenie a dzieki tamtej studni, ciemnosci pojelam rzeczy, ktorych wczesniej nie czulam i to mozna pojac samemu, nie da sie przekazac, opisac by inni skorzystali. Takie "objawienia" rzeczywistosci, otwarcie okna, spojrzenie z innej perspektywy. Moge powiedziec,ze ciesze sie z tych sesji. Obserwuje siebie i swoja swiadomosc , co sie zmienia we mnie i w moim postrzeganiu. Prawdopodobnie czeka mnie jeszcze jedno spotkanie w mysl do trzech powtorzen.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szczytowe momenty wcale nie są dobre, ponieważ możemy popaść w uzależnienie. Inne aspekty życia beda bagatelizowane na rzecz tych wyższych doświadczeń. można także doświadczyć takiego momkentu, by później pół lub całe życie poświęcic na szukaniu jego źródła.

 

Również dla ciała fizycznego długie przebywanie w taki doświadczenu niesie zazwyczaj negatywne skutki, ponieważ można to porównać do porcesora, który dostosowany jest do przyjmowania napięcia w pewnych wyznaczonych ramach, natomiast wyższe doświadczenia to jest to napięcie, które wychodzi poza te ramy, powodując w dłużej perspektywie szkody.

 

 

W tym rzecz,ze malo kto wie o czym mowa. Tu nie chodzi o stany, ktore pojawiaja sie i znikaja. Tu chodzi o permanentny stan szczytowej swiadomosci. I nie chodzi o euforie czy radosc , szczescie jakie czasem osiagamy. To inna bajka. To jest staly stan, niezmienny, osiagniety dzieki uleczaniu przyczyny biologicznej-nie duchowej czy mentalnej. To jest zupelnie inne podejscie oparte na wieloletnich badaniach. Nie macie pojecia jak one wygladaly i wygladaja i dla niektorych bylby to w ogole kosmos...lepiej wiec powiedziec,ze to jakis oszust lub wariat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Perplessa, napisz koniecznie po kilku miesiącach jak widzisz działanie tych sesji...

Mnie trochę odrzuca cena. Jakby to było jak za normalną indywidualną terapię czyli ok 100 zł to bym jeszcze spróbowała..

Problem polega na tym, zekiedyś przejechałam się na ustawieniach hellingerowskach, regresingach itd.. Natomiast EFT mi pomogło

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

permanentny stan szczytowej swiadomosci.

 

Aż jestem ciekawa, jak funkcjonuje taka osoba w tym całym tajemniczym, niepojętym dla innych stanie SSS? Czy już nie ma negatywnych emocji? negatywnych myśli? problemy same jej się rozwiązują?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ludzie aby osiągnąć permanentny stan szczytowej świadomości, wyrzekają się życia, więc nie rozwiązują problemów, a raczej się od nich odcinają.

Dobrze napisane :D

 

Ja od pewnego czasu funkcjonuje w takim stanie. Głęboki spokój i pulsująca cisza, błogostan. Osiągnąłem go w wyniku długotrwałej praktyki medytacji. Na wschodzie mówią na to 'samadhi'

 

I nie nudzi ci się w tym błogostanie? Nic tylko spokój, błogostan.....jakaś taka monotonia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja od pewnego czasu funkcjonuje w takim stanie. Głęboki spokój i pulsująca cisza, błogostan. Osiągnąłem go w wyniku długotrwałej praktyki medytacji. Na wschodzie mówią na to 'samadhi'

 

A co Cię sprowadza na to forum w takim razie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×