Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

człowiek nerwica, to wiedzę, że nic nowego u Ciebie Eh, szkoda, że tak sobie niszczysz życie - przez nienawiść, która nie ma sensu ani podstaw ani przyszłości ani przeszłości... Pielęgnujesz ją w sobie jak najcenniejszy skarb

No prawde mówiąc to sam nie wiem co mam robić zeby się nie nienawidzic...po prostu kiedy widze innych ludzi to widze tylko to że są lepsi,zdolniejsi itp.najgorsze jest to ze wiem że tak nie powinno być.

Wystarczy ze ktoś lepiej wygląda ode mnie to ja juz mam myśli że jest lepszy itp.

Kurcze chce żyć inaczej....nie chce siebe tak traktować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja sobie dziś też pojęczę :(

Dowiedziałam się, że muszę iść jutro załatwić pewną sprawę,

a nie będzie to miłe.

Na dodatek rano muszę iść, a rano czuję się koszmarnie.

I już mnie tłucze na samą myśl,

a miałam się uczyć na egzamin

i pracę pisać na zaliczenie,

a się za nic nie mogę zabrać,

tylko tak siedzę jak ten matoł i się boję :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moze powinnam moze masz racje moze takz robie wywalilam go ze swoich znajomych na nasza klasa bo moja siostra załozyla konto mamie ... wiec coż bosz czy to zycie musi byc takie cięzkie ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mam dość :(

chciałabym zniknąć, nie umrzeć,

ale po prostu zniknąć, żeby mnie nie było,

żeby mnie ktoś wymazał ze świata

wszystko mnie przerasta,

wszystko mnie przeraża,

życie mnie dobija,

czemu nie może być normalnie,

czemu życie nie może być łatwiejsze,

czemu nie mogę żyć jak inni? :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mam dość Sad

chciałabym zniknąć, nie umrzeć,

ale po prostu zniknąć, żeby mnie nie było,

żeby mnie ktoś wymazał ze świata

wszystko mnie przerasta,

wszystko mnie przeraża,

życie mnie dobija,

czemu nie może być normalnie,

czemu życie nie może być łatwiejsze,

czemu nie mogę żyć jak inni? Crying or Very sad

 

masz poprostu kryzys, ale to przejdzie;)

a co do tych innych, to roznie bywa... bo tak naprawde nie wiemy czy ludzie nas otaczający mają problemy podobne do naszych, mam tutaj na myśli psychike... np moi znajomi napewno nie mają pojęcia, że mam problemy natury depresyjnej, pewnie jakbym się przyznała to by nawet nie uwerzyli, bo myślą że jestem prze szczęśliwą osobą, niezle się maskuje w otoczeniu ;) i ja też o wielu znajomych myślałam, że są mega szczęśliwi i wogóle, ale jak się pozna głębiej ludzi to często okazuje się, że każdy ma jakieś tam swoje problemy...tylko jedni bardziej je przeżywają a inni mniej... ale każdy na swój sposób cierpi, tyle, że Ci pierwsi są bardziej podatni na różnego rodzaju depresje... Ale to życie dziwne jest, ale cóż zrobić, pewnie jakiś cel w tym wszystkim jest...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przyszła pora i na mój debiut w jęczarni :(

 

Dziś miałem iść złożyć podanie o pracę. Nie dałem rady.

Pierwszy raz w życiu powiedziałem matce o tym, że chciałbym iść do psychiatry, leczyć depresję. Wreszcie dojrzałem do tej decyzji.

Jej pierwsze słowa na to: a może deprim by ci pomógł, albo tu mam jakieś ziółka (zupełnie jakby chodziło o zaziębienie :-| ). I to jest propozycja dla kogoś, kto rozgląda się za mostami w okolicy :(

Druga jej myśl, to: czy lekarz nie jest naciągaczem, skoro przyjmuje prywatnie. :(

A wszystkie te słowa przy jakże wymownym spojrzeniu "znowu coś sobie nawymyślałeś". :-|

 

Oby to były tylko "dobrego złe początki" :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam... jestem tu nowa.... ale dzisiaj byłam pierwszy raz u psychoterapełty.... i się okazało ze mam depresje.... nie wiem... ale nigdy nie brałam tego tak pod uwage.... fakt że od pół roku zaczęłam na wszystko totalnie zlewać.... nawet nie wiem czy w tym roku zdam.... ale powiedzcie mi czy jest jakiś powód depresji??? ja w ogóle nie wiem co mam o tym myśleć.... dostałam tabletki bioxetin....ale naprawde jeszcze bardziej sie załamałam ze cos w mojej głowie jest nie tak :cry::cry::cry::cry::cry::cry:

imagesCA7BGWL0.jpg.5b5d7299d32085a7aa6eb3eccb265738.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

.... depresja ... A ja nie wiem co mam gdyż u żadnego psychoterapeuty nie byłem, ale za to czuje sie dzisiaj trochę jakby w stanie przed maniakalnym. Jak jutro znowu będzie taki sam dzień jak dzisiaj to na pewno coś zepsuje... cóż powiedzieć jak przechodzą przeze mnie "dreszcze opętania" normalnie wesoło mi ....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie, nie nie ja nie chce tak żyć. Nie było mnie tu bardzo dawno, głównie dlatego że nie miałam siły, nawet napisać o swoich problemach... Źle się czuję psychicznie... Najgorsze jest to, że pojawiły się u mnie dziwne lęki przed przyszłością przed nieznanym :cry: Przecież tyle ludzi stawia czoła problemom, a ja się ch.olernie tego boję :!: Boję się życia, tego że sobie nie poradzę z nauką, że znowu coś zawalę.

Nie wiem już co się ze mną dzieję, cała sie trzęsę i panicznie boję przyszłości. Nie mogę nikomu o tym powiedzieć, a chciałabym pogadać...

Może wreszcie ktoś by mnie zrozumiał, wysłuchał...

Wiem, jestem żałosna i głupio piszę, ale musiałam to z siebie wyrzucić...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oby to były tylko "dobrego złe początki" Rolling Eyes

Im gorzej się zaczyna, tym lepiej się kończy ;) A może porostu nie bierz do siebie opinii mamy tylko bądź konsekwentny w swoich postanowieniach. Jeśli czujesz, że do dojrzałeś na podjęcie leczenia to idź za tym uczuciem, jego się trzymaj a nie wątpliwości, które zasiewa w Tobie mama, która najwyraźniej nie orientuje się w powadze sytuacji. Nie możesz również od niej wymagać, że zrobi za Ciebie to, co możesz zrobić tylko Ty.

 

polik:)), depresja to choroba duszy, nie głowy. Powodów może być miliardy. Musisz poszukać swojego. Same leki Ci nie pomogą. Depresję leczy się przede wszystkim psychoterapią.

 

Kaja007, Twoje lęki nie są mi obce. Lęk przed przyszłością wynika głównie z jej nieznajomości, z braku wiary w siebie, ze zbyt wysokich oczekiwań własnych lub innych wobec Ciebie, z nieznajomości siebie, ponieważ nie potrafimy określić własnych celów, z uprzedzeń, ograniczeń, z braku poczucia bezpieczeństwa... Długo by wymieniać. Lepiej zacząć nad tym pracować. Ot, zająć się sobą, poświęcić sobie więcej czasu w sensie emocjonalnym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kaja007, Twoje lęki nie są mi obce. Lęk przed przyszłością wynika głównie z jej nieznajomości, z braku wiary w siebie, ze zbyt wysokich oczekiwań własnych lub innych wobec Ciebie, z nieznajomości siebie, ponieważ nie potrafimy określić własnych celów, z uprzedzeń, ograniczeń, z braku poczucia bezpieczeństwa... Długo by wymieniać. Lepiej zacząć nad tym pracować. Ot, zająć się sobą, poświęcić sobie więcej czasu w sensie emocjonalnym.

Ale czy to depresja, a może narwica. Czy potrzebny jest mi psychiatra, czy sama mogę sobie poradzić. Pytam bo nie chcę się już dłużej bać jutra :cry:

Czuję się z tym okropnie :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słońce, psychoterapia. Pomoże Ci odnaleźć w sobie źródło lęku i go pokonać. Nabierzesz dystansu do siebie i pewnych spraw, które wywołują w Tobie takie reakcje. Dzięki niej zrozumiesz ich mechanizm.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sloncedlaciebie, chorobie duszy towarzyszą zaburzenia fizyczne. Poza tym, leki psychotropowe działają na poziom wytwarzanej serotoniny oraz neuroprzekaźniki. W pewnym stopniu możesz zatem dzięki lekom wpłynąć na samopoczucie. Jednak jest to wpływ mechaniczny. Nie rozwiążą one Twoich problemów, do których sedna musisz dotrzeć świadomością.

 

Grinderman, tak to się dzieje, gdy się ma depresję czy nerwicę. To nie Ty - to choroba chce spieprzyć Twoje życie. To lęki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Grinderman, tak to się dzieje, gdy się ma depresję czy nerwicę. To nie Ty - to choroba chce spieprzyć Twoje życie. To lęki.

 

No tak, z odnowieniem zerwanej jakiś czas temu znajomości ta pustka, która wcześniej nie dawała mi odetchnąć zaczęła się wypełniać, ale pojawiła się też bezsensowna i bezpodstawna zazdrość (zazdrość chyba bierze się właśnie z lęków), złość o to, co było dawno, o pewne rzeczy, których nie powinienem nawet wiedzieć... Stałem się drażliwy, opryskliwy, złośliwy, chociaż tak naprawdę chciałem się zbliżyć do niej... Można powiedzieć "Nie czynię dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę. ". Teraz znowu wszystko się sypie, chciałbym coś naprawić zanim będzie za późno, ale chyba już jest za późno, bo im bardziej się staram, tym gorzej wychodzi... W tej chwili wszystko byłoby lepsze od niepewności, jeśli skończy się źle to po dniach/tygodniach wszystko wróci do normy, ale z drugiej strony co to za norma :roll: A jeśli będzie lepiej, pewnie znów będę 'robił swoje'. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nawet nie mam z kim pogadać, więc piszę tutaj... Już myślałam, że moje samopoczucie się poprawia... a jednak nie. Dziś kolejny raz miałam spięcie z moim facetem w bardzo błachej sprawie. Zawsze się denerowałam a od jakiegoś czasu postanowiłam podchodzić do jego zagrań i tekstów nie krzykiem ale z miłością. I tak źle i tak niedobrze... Wychodzi na to, że dobrocią nic nie wskuram... on i tak musi postawić na swoim nawet w kwestii, że lampka nocna ma być po prawej stronie a nie jak była zawsze po lewej stronie łóżka. Uparł się. Postanowiłam nie krzyczeć a podejść do niego z innej strony... niestety. Przemilczałam to i zaczęłam płakać. Wyszłam do pokoju a on poszedł spać. I tak siedzę zalana łzami, że nie mogę mieć nawet własnego zdania w swoim domu- moim domu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mam za bardzo komuś neutralnemu się wyzalić, może ktoś mi powie co ja mam robić w życiu? Byłem z dziewczyną 4 lata, ja się w niej zakochałem, poszedłem za nią na studia(a miałem wybór), trochę trwało zanim zostaliśmyparą. W końcu razem. Roznie było przez te 4 lata, nie zawsze kolorowo, ale powstało między nami uczucie, jedno bez drugiego nie mogło zyc. Zawsze razem. tyle pieknych momentów, tyle wspomnięn. Mieliśmy tez kryzysy, ale wychodziliśmy z nich. A w grudniu katastrofa. miałem problemy na uczelni, nosiłem się z zamiarem wziecia dziekanki(5rok!) od wrzesnia, ale dopiero w grudniu jej o tym powiedziałem. Sam byłem tym załamany, ale Ona poczuła sie oszukana(no bo to prawda) i miała zal za to ze nie zaufałem jej. 3 tygodnie ciszy miedzy nami. w końcu zerwalismy(własciwie to ona) Że też miałem takiego doła który mnie paralizował. Uwazalem ze na nia nie zasługuje. Myslalem ze moze w Nowym Roku wrocimy do siebie. Ale, niestety ma juz nowego chłopaka. Wie, że podobno jej pomógł kiedy tego potrzebowała, a ja jej nie mogłem pomóc. wiem ze to ona nawiazala kontakt. wiem ze nie mineło 4 tygodnie a byli juz para. razem na sylwestra. Próbowałem walczyc. pisałem dzwoniłem, ale ona ma do mnie zal, za to co zrobilem. Ja tez mam do sibie zal.Wyznalem jej co czuje, ze ja ja nadal kocham, a ona- ze mnie kochała, a teraz nadal cos do mnie czuje,i bede zawsze kims waznym w jej zyciu. No to fajnie. Czyli kmnie juz skreslila. nie odzywa sie. jest juz z tym nowy. Wzialem cała wine na siebie. Napisałem do niej, że bede czekał na nia, nie wiem jak długo, ale bede czekał. Nic nie odpisała. Wiem ze zle zrobilem, ze poinienem jej powiedziec, ale czy ona zachowała sie właściwie. po tylu latach, zapomniała o tym co nasz łączyło. Tak szybko.Jestem na zakręcie. Mam dziekanke, szukam pracy, ale wiekszosc dnia siedze w domu. Sam. W srode ide do psychoterapeuty. Co ja mam robić w zyciu dalej. bez nie j jestem nikim, niczym. Przepraszam za taki dlugi post.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko wiesz ona jest bardzo wrazliwa, i napłakała sie przez to sporo(tak mowiła), a potem te 3 tygodnie ciszy.bardzo ją zraniłem. Zwyczajnie ją oszukałem, nie zaufałem. Nie byłem przy niej kiedy cierpiała. Ale nie zaprzecze, że jak sie dowiedzialem o nowym chlopaku to poczulem sie bardzo zraniony, i nadal tak jest. W końcu to co nas łączyło to, o boże to była miłośc. Każdy kto nas zna mówił że bardzo sie kochamy. Ni i bardzo sie kochalismy. A teraz bo 3 tygodniach ciezkich tygodniach, ona ma nowego. A teraz moze tylko powiedziec ze mnie kochala, a teraz co czuje? Słowo kocham jej nie przeszło przez gardło. dlaczego? Jak tak szybko mogło w niej to umrzec. tak po prostu. Jakby był po drugiej stronie, to bym wybaczył, wszystko btm wybaczył(no moze zdrady nie), a ona nie mogła, i teraz juz jest z kims innym. Napisalem jej ze bede czekał, i walczył z myslami, wlaczył o jak najwiecej czasu. Nie chce tej chwili, w której będe ja nienawidził. Ja ja kocham, jest moim wysnionym marzeniem. APisze jej to, a ona, że jakie to ma pokrycie, ze ona juz jest troche zaangazowana w nowym zwiazku, ze jej juz troche na tym zalezy i nie zrezygnuje z tego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeciez nie moge sobie powiedziec, ze, ok dzisiaj juz jej nie kocham, zajmuje sie własnym zyciem, a jakbym ja zobaczyl przypadkiem na miescie z nowym to byłoby mi to obojetne. Albo moze nawet zostali bysmy dobrymi znajomymi. ja dopiero dzisiaj zdjąlem jej i nasze wspólne zdjęcia. Do wczoraj spałem z jej zdjeciem. Ja tak nie moge dac sobie siana.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dwa lata? Chryste, przykro mi. Na peno musiało byc tobie cięzko w końcu to małżeństwo, ludzie przyrzekają sobie że do końca będa z sobą. I nie chodzi o papierek, o Boga, tylko o przysięgę.

 

Coś mi się zdaje, że jej obraz z mojej głowy szybko nie ucieknie. Piszesz ze nie jest sie czescia czyjegos zycia, no nie wiem. Ja czuje sie tak jakbym stracił w połowie człowiekiem. Budzac sie rano, budze sie sam. Wstaje sam. jem sam. I wszystko inne robie sam. Zdaje sobie sprawe z tego ze przeciez kiedys tez tak żyłem, ale jeśli ma sie porównanie jak to jest we dwoje, to, samotnosc to nie jest zycie. Moze ona nadal cos do mni czuje, ale wie ze nie moze byc ze mna teraz, wiec na preczekanie tego trudnego okresu znalazła sobie kogos, a moze sie tylko łudze. Moze tez nie chcejuz byc z kims na zakrecie, niepewnego. Tamten ma prace. jest starszy. Nic juz nie wiem. Tysiace mysli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×