Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pomóżcie czekam na odpowiedz


marewski

Rekomendowane odpowiedzi

Witam

Nigdy sie nie leczylem bo nie ma takiej potrzeby gdyz jestem zdrowy psychicznie.

 

Ale mam pewne problemy, najpierw zacznijmy od tego ze jak rozmawiam miedzy druga osoba to jestem bardzo zamkniety i ciezko mi cos z siebie wydusic, przez sms, internet (gg) czy cos takiego nie mam najmiejszego problemu i swobodnie rozmawiam...

 

Czuje nienawisc do wszystkich ludzi oraz troche do swiata, czasem czuje chec zabicia ludzi jak cos mi sie nie podoba, na szczescie narazie sie powstrzymuje (chociaz ta chec jest ogromna, jak zamkne oczy to wyobrazam sobie jak zabijam kogos i zadaje mu wielkie cierpienie przed smiercia).

 

Jestem zalamany i nie widze potrzeby zycia, wiec mam ochote sie powiesic, ale powstrzymuje mnie to ze bardziej boje sie bulu jaki moze z tego wyniknac oraz boje sie umrzec, tylko czasem zdaza mi sie cieszyc z zycia, choc ta radosc nie jest za bardzo prawdziwa, nawet nie pamietam czy kiedykolwiek tak naprawde bylem zadowolony i szczesliwy z zycia...

 

Caly czas czuje sie znudzony i nawet jak jestem zajety przy robieniu czegos to zdaje mi sie ze nudze sie bardziej niz wtedy jak nie mam co robic...

 

Napisalem tez w innym temacie ze czasem zdaza mi sie ze o czyms pomysle i to za chwile sie dzieje, np. jade samochodem jest wszystko dobrze i nagle przychodzi mi do glowy policja ze zaraz mnie zatrzymaja, po minucie widze gliny co mnie zatrzymuja, mam czasami takie i podobne przypadki.

 

kiedys tez mialem czeste wrazenie ze kawalki mojego zycia sie powtarzaja (déjà vu), byly to zazwyczaj chwile kilkuminutowe...

 

Moze nieswiadomie ale wydaje mi sie ze staram sie zeby ludzie mnie znienawidzili, moze dlatego ze juz sie przyzwyczailem ze nikt mnie jakos za bardzo nie lubi, wiec jak znajdzie sie jakis wyjatek chce go od siebie odstraczyc...

 

Wiekszosc mojego zycia to klamstwo, caly czas wymyslam bajki ze to i tamto. ze jestem dentysta, albo adwokatem i inne historie, urozmaicam tak swoje zycie w oczach innych, zazwyczaj te klamstwa sa tym jak chcialbym zeby moje zycie wygladalo, oklamuje najblizszych, tak naprawde to chyba nikt o mnie nic nie wie, jaki jestem naprawde...

 

Jezeli chodzi o wizyte u psychologa i psychiatry to juz bylem, bo mialem operacje a kazdy kto jest operowany zazwyczaj musi odbyc taka wizyte, nikt nie stwierdzil nic nadzwyczajnego i jestem zwyczajny...

 

Co powinienem zrobic?

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 4:28 am ]

Dodam jeszcze ze nawet jak mam dobry nastruj to wystarczy mala rzecz, jakis minimalny dokuczliwy komentarz do mnie i juz mam ochote sie powiesic... najbardziej mnie denerwuja ludzie forach jak sie doczepiaja do moich postow bo np. zazdroszcza mi czegos, oraz wyzszosc adminow na strochch nad uzytkownikami, przeciez jak by nie uzytkownicy strona nie miala by po co istniec...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

krolwioski

Nigdy sie nie leczylem bo nie ma takiej potrzeby gdyz jestem zdrowy psychicznie.

to zdanie chyba powinno być w czasie przeszłym, co sam stwierdzasz poniżej opisując swoje problemy. Też uważam, że bez specjalisty nie da rady. Więc raz raz, do lekarza - nic nie tracisz, możesz zyskać - jakość życia ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chodzi CI o to ze dla swojego dobra udawalem ze jestem normalny. faktycznie cale moze zycie otaczaja same klamstwa wiec potrafie to robic perfekcyjnie i bez problemu przybrac jedna z moich wymyslonych torzsamosci, na czyms takim nauczylem sie udawac i sprawidz ze moge byc kims innym, moze podswiadomie sie tak zachowalem i zatailem niektore rzeczy, sam juz nie wiem to bylo jakis rok temu...

 

jest jakies inne wyjscie z mojej sytuacji oprucz wizyty u lekarza? jestem za bardzo leniwy i watpie zebym sam po dobroci sie do niego udal...

 

przez kilka ostatnich dni zaczolem nienawidzic ludzi jeszcze bardzij, duzo bardziej... oraz mam pragnienie zabijania w szybki i brutalny sposob...

chociaz dzisiaj mialem okres dobrego nastroju lecz juz sie skonczyl i siedze teraz zdolowany przed kompem nie wiedzac co mam ze soba zrobic...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeżywacie take straszne chwile?

Ja dziś przeżywam, nie wiem, czy to zaostrzenie choroby, czy zdziwaczałam, od kilku dni ja po prostu w ogóle nie wychodzę z domu, nie jem zbyt wiele, pozdejmowałam wszystko ze ściany, ułożylam takie małe posłanie jak pies za kanapą i tam siedzę z przerwą na atak płaczu, sprawdzenie maila i wejście na forum i powiedzenie sobie,że jestem zerem. Co o tym sądzicie? Jak z tego wyjść?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy bierzesz jakieś leki bo czasem sie tak zdarza ze leki nagle przestają działać i wtedy trzeba je zmienic, a jak nie bierzesz leków to taki spadek nastroju może byc też spowodowany brakiem światła słonecznego.Moze warto wyjsc w koncu na spacer...a moze po prostu ostatnio za dużo stresu było w Twoim życiu i teraz odreagowujesz.Przyczyn niestety może być mnóstwo:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeżywacie take straszne chwile?

Ja dziś przeżywam, nie wiem, czy to zaostrzenie choroby, czy zdziwaczałam, od kilku dni ja po prostu w ogóle nie wychodzę z domu, nie jem zbyt wiele, pozdejmowałam wszystko ze ściany, ułożylam takie małe posłanie jak pies za kanapą i tam siedzę z przerwą na atak płaczu, sprawdzenie maila i wejście na forum i powiedzenie sobie,że jestem zerem. Co o tym sądzicie? Jak z tego wyjść?

 

Witaj, no napewno przezywamy, wspolczuje Ci!!!, dolaczam sie do przedmowczyni, mi jak sie tak robi ze chce sie schowac... wtedy wlaczam wszystkie swiatla i muzyke "disco polo". te piosenki poprawiaja mi czasami nastroj... :D "rzecz gustu"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też takie coś niedawno miałam, koszmar. To była reakcja na stres. Najgorszy dla mnie był strach, że leki nie działają, terapia nie działa i mimo miesięcy pracy jestem znów w punkcie wyjścia. Ja musiałam chodzić do pracy w tym stanie, ciężko było strasznie. Ale mi przeszło po kilku dniach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmm a ja mialam cos takiego przed dwoma godzinami- spazmatyczny placz jakies potworne mysli i taki sciskajacy zal. :/

ogolnie to stan zlego samopoczucia jak to w depresji utrzymuje sie zawsze ale od czasu do czasu bywa gorzej to zazwyczaj chwilowe zmiany nastroju ale bardzo burzliwe i wykanczajace psychicznie i nic nie jest w stanie oprawic mi humoru wtedy ten negatywny wyz musi przejsc sam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich serdecznie

Od ok tygodnia martwi mnie problem ,z którym próbowałam sobie radzić na różne sposoby ale żaden nie dawał rezultatów.

Otóż polega on na tym ,że cały czas mam stałe i dość głębokie wrażenie, że nie jestem sobą ,że jakby utraciłam kontakt z sobą z teraźniejszości i jestem sobą z wieku nastoletniego tzn sprzed kilku lat.

Dodam ,że nie jest to mój wymysł czy fanaberia ale realny problem ,który przysparza mi cierpień i od którego nie mogę se uwolnić.

Jest to problem trudny do opisania zwłaszcza ,że nigdy nie miałam takich myśli tzn wcześniej miałam objawy "zok" a także 2 ciężkie epizody depresyjno- lękowe ale obecnie jest to leczenie podtrzymujące wcześniej przez 8 miesięcy Efectinem a od 2 tygodni Fevarinem(z uwagi na pojawienie się "zok"ale jeszcze nie o tej treści) ale jak wspomniałam objawy depresyjne minęły od tego czasu za to pojawił się ten problem.

Zastanawiam sie też czy to nie jest początek psychozy czy ktoś z was coś podobnego przeżywał? będę wdzięczna za każda odpowiedz...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hm... chciałabym wiedzieć, dlaczego, a raczej w jaki sposób przysparza ci to problemów. Myślę, że częściowo to rozumiem, a częściowo nie. Mam trochę podobnie, tyle że sama to sobie zafundowałam :D

 

W pewnym momencie, mniej więcej pół roku temu, byłam w obiektywnie ciężkiej sytuacji - straciłam pracę, nie miałam perspektyw na nową, kasa się kurczyła, obcinałam wydatki, ogólnie czułam się fatalnie - bardzo samotna, nieatrakcyjna, bez celu w życiu... I przyszedł dzień, kiedy pomyślałam sobie - dosyć!

1. Przestałam obcinać wydatki, uznałam że nawet jeśli przez 2-3 miesiące narobię długów, nie będą one tak wielkie, żeby przez parę kolejnych miesięcy się z nich nie wydobyć, a przecież w końcu robotę znajdę... Po prostu postanowiłam ten problem ignorować. Uznałam też, że mój nowy pracodawca nie musi wiedzieć, gdzie naprawdę pracowałam - wymyśliłam sobie nowe cv, i nauczyłam się go na pamięć - robota się szybko znalazła... znacznie lepsza niż poprzednia...

2. Przemyślałam sobie własny wizerunek - ok, nie podobam się sobie, to JAKA bym się sobie podobała? Może innym też się spodobam? Tak na próbę... No i przylepiłam sobie uśmiech, zaczęłam "swobodnie" rozmawiać z nowo poznawanymi ludźmi, zaczęłam biegać na imprezy metalowo-gotyckie... I nagle okazało się, że mam dużo znajomych, i chyba mnie lubią :) Nikt nie podejrzewał że mogę mieć tyle lat, co mam, więc przyjęłam 23. Lepsze to niż na okrągło słyszeć "Poważnie?? Aż tyle??" - zaczynałam czuć się jak wampir albo inna Elżbieta Batory :D

 

I nagle pojawił się problem - moja "nowa osobowość" w jakiś sposób "przejęła" moje prawdziwe JA - trudno to opisać... chodzi o to, że w tym sztucznym wcieleniu zrobiło mi się o wiele lepiej... 23-letnia gotka - studentka, ex-sprzedawczyni w księgarni, zaczęła wygrywać z 28-letnią "dorosłą panią", no i problemy zaczęłam mieć stosowne do przyjętego modelu...

 

Ale czasem pojawiał się rozdźwięk... taki moment kiedy COŚ przestawało pasować, jakiś kawałek układanki nie dawał się wcisnąć w ramki tego obrazka... No i w pewnym momencie wszystko się załamało - no i jestem tutaj... Próbuję uratować co się da, zlepić te 2 częsci w jedną - w sumie szkoda tego wszystkiego, w życiu nie bawiłam się tak dobrze jak przez ostatnie 3-4 miesiące... Tylko sił zabrakło, wszystko się na siebie nałożyło, problemy z "prawdziwego" wcielenia wracją, a ja nie potrafię już odpowiedzieć sobie na pytanie: co we mnie jest prawdziwe, a co sobie wymyśliłam...

 

Najgorsze jest to, że wieloletni przyjaciele twierdzą, że zawsze taka byłam - a to nie jest prawda, po prostu się przyzwyczaili do tego ślicznego obrazka i są zdziwieni kiedy twierdzę że kiedyś byłam inna...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czesc to moj pierwszy temat,

 

wczoraj mialem masakre z wlasnym JA(nie pierwszy raz zreszta), pomyslalem sobie, ze zapisze to co czuje w danej chwili, oto co mi wyszlo:

 

"chce sobie wbic w serce noz

okaleczyc sie

zabic

 

nienawidze sie

chce zniknac

zaluje bardzo tego, ze jestem

 

jestem glupi

nie mam nic do powiedzenia

 

nienawidze ludzi

 

kocham swego psa

lecz chce go zabic

 

nie wiem kim jestem i co tu robie

 

kazdy kolejny dzien jest jak wkladanie glowy

pod prase hydrauliczna

 

boli mnie cialo, ktorego nie mam

 

chce sie do kogos przytulic lecz nie potrafie

 

nie wiem co mi jest

niepamietam czy taki bylem, chyba nie

 

mam wrazenie, ze lece glowa w dol

 

chyba mam rozdwojenie osobowosci

 

nie potrafie sie dogadac sam ze soba

choc czasem sam jestem sobie jedynym i najlepszym przyjacielem

 

nie rozumiem po co mi jezyk skoro go nie uzywam

rownie dobrze moglbym byc edytorem textu

 

nie potrafie sie odnalezc mimo, iz jestem dorosly

 

z jednej strony czuje sie pokrzywdzony

z drugiej dzialam jak tyran

 

nienawidze siebie i nie wiem po co to pisze

 

szukam jakiegos lekarstwa

 

wciaz mysle, ze cos mi pomoze

 

mam samobojcze mysli lecz boje sie zabic

 

jestem do niczego

 

chcialbym zyc bez wlasnej glowy poczulbym wtedy ulge

 

moze pisanie jest dla mnie jakas forma leczenia lecz nic bym innego wtedy nie robil tylko pisal, czy to tez choroba psychiczna?

 

z jednej strony chce spokoju z drugiej byc w centrum zainteresowania

 

myslalem o wizycie u psychiatry lecz o czym mialbym z nim rozmawiac, moze po prostu mu pokaze co napisalem, lecz czy to go nie zniecheci?

 

chcialbym byc lepszy"

 

mógłby ktoś z FACHOWCOW się wypowiedźieć na temat tych wypociń, strasznie źle ze mną?

 

pzdr

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:arrow: Jeśli chcesz usłyszeć opinię FACHOWCA do lepiej zgłoś się do psychiatry -> może Ci np wypisać skierowanie do psychologa a ten ma już podejście i wiedzę żebyście wspólnie rozwiązali problem beznadzieji i wiele innych wynikających z tego powyższego; lepiej walczyć z kimś u swego boku niż alone;

:arrow: co do tego czy strasznie z Tobą źle to myślę, że nie aż tak ;)

Ja mam podobne odczucia i co robię to staram się zrozumieć siebie i zaakceptować te swoje negatywne uczucia ( i samą siebie choć wiem jakie to trudne, mimo iż podobnie jak Ty jestem dorosła), tak by było mi łatwiej z nimi walczyć; i coraz częściej mam przeczucie że wyjdę z tego emocjonalnego bagna i stanę się szczęśliwym human being żyjącym w zgodzie z samym sobą -> przecież o to nam wszystkim chodzi ;)

:arrow: żałuję tylko, że nie zajęłam się swoim zdrowiem dużo wcześniej, a dopiero jak zrobiło się ze mną naprawdę niedobrze :roll: choć, z drugiej strony jeśłi ktoś nigdy nie był na dnie to i nigdy nie będzie na prawdziwej górze...

 

greets

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja mysle ze jak najszybciej do specjalisty nie ma co czekac zeby tylko stan sie pogorszyl, powiem ci ze to samo przechodzilam nawet gorsze rzeczy i z pewnoscia to nie jest chortoba psychiczna to ci gwarantuje bo gdybys byl chory psychicznie nawet nie zdawalbys sobie z tego sprawy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

Od razu na wstępie bardzo przepraszam ze piszę tutaj ale nie wiem już gdzie się zwrócić.

Moim problemem jest głównie bulimia, depresja to taki gratis który przyszedł z czasem. Obecnie jestem w Dublinie, na pomoc psychiatry mogę liczyć tylko za 70 euro za wizyte na co mnie nie stać. W polsce leczyłam się farmakologicznie, od kiedy zabrakło mi leków ( 3 miesiące) jestem w jakimś koszmarze, dni bez napadów mogę policzyć na palcach jedewnj ręki, pracuje na part time dwa dni w tygodniu i tylko wtedy wychodze z domu. Nie daje już rady, grzeznę w tym bagnie i nikt nie umie mi pomóc. Ja sama też nie potrafię. Z każdym dniem jest coraz gorzej, chciałabym móc z kimś porozmawać, z kimś kto rozumie. Zniszczyłam sobie życie, niszczę siebie, pisząc to leże w łózku na stosie papierków po napadzie i płaczę. Myslałam że jestem silna, ż e potrafie sobie pomóc bo przecież chcę z tego wyjść. Nie potrafię. Błagam o pomoc

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hey Magda ;)

:arrow: Doskonale Cię rozumiem, bo choć sama nie chorowałam stricte na bulimię, to w nerwach zdarzało mi się objadać, ale thanx god udało mi się poradzić sobie z tym samej;

Nie będę prawiła Ci komunałów i pseudorad ale co mogę pomóc Ci uświadomić (choć głęboko wiesz o tym dobrze sama) to fakt, iż ze zdrowiem nie ma żartów. Jeśli nie wyleczyłaś się w Polsce i choroba powróćiła a ty nie dajesz rady, to MUSISZ kontynuować leczenie za granicą. Czy nie masz tam żadnych przyjaciół na których mogłabyś liczyć, lub przynajmniej pożyczyć pieniądze na leczenie? Pamiętaj, że jak będziesz w zgodzie z samą sobą i zdrowa to zarobisz "nie jedne" euro;

Ale najpierw->wylecz się i pozbądź tej cholernej autodestrukcji :!:

:arrow: Wierzę, że Ci się uda, bo sam fakt, że szukasz pomocy choćby tutaj świadczy o twoim craving to recover from this shit;

Pamiętaj, co jak co ale zdrowia nie można zaniedbywać :!:

 

Greets & Hug & Kiss

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×