Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy lubicie siebie?


agapla

Rekomendowane odpowiedzi

nie cierpię siebie:(

za dużo we mnie zmartwien i poczucia winy za rzeczy, których nie zawiniłam:(

 

nie lubię swojego braku samooceny :cry::cry::cry::cry::cry:

 

ale czasem, czasem siebie lubie. Czasem ładnie wyglądam albo prowadze dyskusje na zajęciach. Wtedy sie z siebie ciesze. Ale to takie rzadkie sytuacje.

 

:( ratunku :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie lubię:

 

swojego wyglądu zewnętrznego.

[rok ćwiczeń, sporo kasy na zęby, nowe ciuchy i było by ok ale...]

- Nigdy nie lubiałem wysiłku fizycznego [niedowaga]

- Nie lubie dbać o nie, do tego słabe zęby są u mnie rodzine. [wszyscy szybko stracili ok 30/35, wyrwał bym to w cholere]

- Lubie swoje łachy, chociaż mi nie pasują.

 

brak ambicji [chciałbym być przywódcą sekty :twisted: , ale brak mi tego czegoś, trzeba dobrze poznać "ludzi" oraz nienawidzę udawać kogoś innego]

- Uwielbiam spojrzenia pełne oddania lub strachu i nienawiści.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja teraz już lubię siebie, ale nie zawsze tak było. Kiedyś miałam strasznie niska samoocenę, uważałam się za totalne zero. Paradoksalnie, zaakceptowałam siebie mniej więcej wtedy, kiedy zaczęłam mieć widoczne problemy psychiczne. Nie wiem dlaczego, pewnie z różnych powodów, myślę, że nie bez znaczenia była psychoterapia. Oraz to, że przyjaciele (i rodzice) zaakceptowali mnie taką, jaka jestem, z moimi zaburzeniami, gorszymi dniami itp - to dla mnie bardzo, bardzo ważne...

Chciałabym być silniejsza psychicznie, czasami jestem na siebie wściekła, że zamartwiam się czymś, co inni by od razu olali, albo kiedy muszę się przełamywać i walczyc ze sobą, żeby zrobić coś, co innym przychodzi bez najmniejszych problemów (mam fobię społeczną). Ale jednak nie chciałabym być jakąś przebojową, długonogą laską, wolę być sobą, mimo wszystko :)

Chociaż czasami jest mi ciężko ze sobą, nie będę ani sobie, ani Wam wmawiać, ze tak nie jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Brunhilda, ja właśnie przechodzę przez taki etap akceptacji, ale...

nie umiem pogodzić się z tym, że jestem taka słaba. Nie umiem widzieć w sobie wartości, o których wiem, że są; mam poczucie winy o wszystko, czuję, że przebywając ze mną, ludzie się męczą, nienawidzę siebie za to, że nie umiem być normalna, że się staram i z tego starania wychodzi tylko tyle. Nie lubię tego, że we własnych oczach nigdy nie zasługuję na nic dobrego, bo wiem, że to irytuje osoby, które mnie kochają, którym na mnie zależy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mogę powiedzieć, że specjalni eza sobą nie przepadam. Ale wielka nienawiść też to nie jest. Raczej taka bezwolna akceptacja na zasadzie:nic nie możesz zrobić, więc niech tak zostanie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nierzeczywista - jesteś na dobrej drodze: najważniejsze jest to, żeby zdać sobie sprawę z tego, że nasza niska samoocena to tylko błędne, zaburzone odczucia, a nie coś, co odzwierciedla prawdziwy stan rzeczy. A Ty zdajesz sobie z tego sprawę i to jest już bardzo, bardzo dużo! :)

 

 

że się staram i z tego starania wychodzi tylko tyle
- Ale starasz się, walczysz! A bez walki nie ma zwycięstwa. Ja też tak mam, że od razu oczekuję widocznych efektów i łatwo się zrażam, jeśli nie pojawiają się tak szybko, jakbym chciała. Moja terapeutka mówi mi zawsze, ze coś, co osiągamy powoli, dzięki ciężkiej pracy, jest trwalsze niż to, co przychodzi szybko i bez problemu :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie lubię siebie.Im jestem starsza tym gorzej :shock: Nienawidzę siebie za to,że nie potrafię nawiązywać kontaktów i jestem zamknięta.Wystarczy że w towarzystwie pojawi się ktoś obcy,i już mnie nie ma,siedzę wtedy i sie nie odzywam :roll: a poza tym,wkurza mnie to,że nie potrafię walczyć o swoje życie,że nie mam siły.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Brunhilda, dziękuję za tak ciepłe słowa. Nie będę Cię przekonywać, że "i co z tego", bo w sumie i tak wszyscy wiedzą... zresztą, nie mam siły na to.

Więc tylko dziękuję.

 

Myślisz, że ja nie mówię "i co z tego", kiedy ktoś próbuje mnie pocieszać? To chyba najbardziej typowy tekst u ludzi z depresją :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wystarczy że w towarzystwie pojawi się ktoś obcy,i już mnie nie ma,siedzę wtedy i sie nie odzywam

:roll:

 

Bardzo dobrze cię rozumiem. Ja mam tak, że jak w towarzystwie jest ktoś, kogo nie bardzo lubię, czuję zagrożenie i wtedy się wyłączam, stresuję się, gdy mam coś powiedzieć. Jedna osoba przeważnie nie sprawia mi problemu, ale tak ze trzy. A gdy obca osoba wyda mi się sympatyczna, to się otwieram i nie mam problemu z rozmawianiem. Kiedyś było o wiele gorzej, bałam się nawet rozmawiać przez telefon z obcą osobą, a w towarzystwie w ogóle się nie odzywałam. Odkąd zaczęłam studia jest lepiej, przyzwyczajam się do tego, że wokół mnie jest pełno obcych ludzi, którzy mogą się okazać całkiem sympatyczni. Już się tak bardzo ich nie boję. Czasem tylko, jak mam coś ważnego do załatwienia, to czuję stres przed rozmową z obcym (zabrzmiało jak z kosmitą :mrgreen:). Ale ogólnie wolę mniejsze grupy ludzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czasem jak gdzieś mam dzwonić i się bardzo denerwuję, że zapomnę co mam powiedzieć, to piszę sobie przynajmniej początek na kartce. Zdarza się to już żadko, ale jednak jeszcze czasem. Nigdy nikomu o tym nie mówiłam, bo wydaje mi się, że to głupie i że ludzie by się ze mnie śmiali :oops: Jeżeli chodzi o załatwianie różnych spraw, to w tej chwili nie mam większego z tym problemu, no chyba że mam gorszy dzień. Nabrałam większej pewności siebie dzięki studiom - wielkie miasto, tłumy ludzi, tysiąc różnych spraw do załatwienia na uczelni, których nie mogłam "zwalić na innych" :oops: Z dzwonieniem mam największy problem, przed świętami miałam zadzwonić załatwić pewną sprawę i odłożyłam po nowym roku :oops:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dokładnie.Jeśli chodzi o załatwianie jakichś spraw,to 100 razy sobie układam w głowie,co mam powiedzieć i jak,i też nieźle się przy tym denerwuje

Oj ja też tak mam z załatwianiem jakichs spraw,zawsze sobie układam ze 100 razy co mam powiedzieć,co zrobić i oczywiściee baardzo się denerwuje...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nienawidzę siebie za to,że nie potrafię nawiązywać kontaktów i jestem zamknięta.Wystarczy że w towarzystwie pojawi się ktoś obcy,i już mnie nie ma,siedzę wtedy i sie nie odzywam a poza tym,wkurza mnie to,że nie potrafię walczyć o swoje życie,że nie mam siły.

 

Bardzo dobrze to rozumiem. Ja też tak mam, chociaż już rzadziej. Choroba dopadła mnie w drugiej klasie szkoły średniej, najpierw robiłem mnóstwo głupot, potem zrozumiałem, że nic nie pomoże i dosłownie w ogóle sie nie odzywałem, unikałem ludzi, bardzo sie ich bałem. Nienawidze tego okresu. Wtedy zacząłem naprawde nienawidzić siebie, niestety to mi zostało.

Hmm, to jest wojna, wojna o nas samych.

Sory, że sie tak ostatnio rozgadałem, czuje, że za rogiem czai sie sadystyczny dół w czarnym kapturze, jak śmierć która dopomina się o swoje...

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś bardzo lubiłam siebie i przede wszystkim akceptowałam swój wygląd (pomimo małych mankamentów urody, hehehe...)

 

Jednak akceptacja i poszanownanie swojej osoby została mi brutalnie odebrana w dwóch momentach, w tym jednym najważniejszym - drugim porodzie dziecka.

Zostałam eh...nie chce mi się tego pisać...

Teraz walczę aby ponownie spojrzeć na siebie inaczej.

Pomimo zapewnień męża, ze jestem dla niego najpiękniejszą kobietą ciągle nie mogę uwierzyć w siebie, w swój wygląd.

Ale małymi kroczkami idę do przodu. No, przynajmniej się staram.

 

 

dokładnie.Jeśli chodzi o załatwianie jakichś spraw,to 100 razy sobie układam w głowie,co mam powiedzieć i jak,i też nieźle się przy tym denerwuje

:oops:

 

dokładnie tak samo postępuję .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czasem jak gdzieś mam dzwonić i się bardzo denerwuję, że zapomnę co mam powiedzieć, to piszę sobie przynajmniej początek na kartce.

 

I to jest spory błąd, bo jak treść na kartce się skończy, to następuje mocne zdenerwowanie. Niektórzy mówią, że: "ważniejsze jest to jak mówimy, niż to co mówimy". Trochę racji w tym jest, np. wolę jak ktoś opowie ładnie bezsensowny kawał niż jak wyduka jakiś porządny dowcip.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niektórym ten sposób pomaga. Myślę, że luthien miała na myśli nie to, aby mechanicznie odczytywać z kartki a jedynie aby na nią 'zerknąć'. Osobiście robię punkty z najważniejszymi kwestiami, w razie gdyby brakło mi słów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

anand22 a właśnie, że nie, zresztą nie będę cię przekonywać, bo przecież wiesz lepiej pomimo, że to ja siedziałam w tym bagnie, co się nazywa fobia społeczna, nie ty. No, ale w końcu jesteś "ekspertem" od wszystkiego, co nie?

Ja "żywcem" z kartki nie czytałam, po prostu czułam się bezpieczniej mając kartkę. I to tylko i wyłącznie jak coś załatwiałam, bo przecież do znajomych dzwoniłam normalnie bez "ściągi". Moim zdaniem lepiej zadzwonić gdzieś z kartką niż nie zadzwonić w ogóle. Bo wiele osób z fobią społeczną rezygnuje jak ma gdzieś zadzwonić, bo po prostu się boi. A ja przynajmniej w taki sposób przełamywałam strach i nie rezygnowałam z dzwonienia.

I to mi pomogło, bo teraz już nie używam kartki, bo się nie denerwuję. Przełamałam swoje lęki, to nie znaczy że czasem nie odczuwam stresu. Ale już żadko. Więc mnie kartka pomogła przełamać strach. anand22 możesz podać setki argumentów, ale chyba doświadczenia kogoś kto z tego wyszedł nic nie ma siły przebić. Właśnie po takich twoich postach widać jak bardzo nie rozumiesz naszych problemów, a udajesz eksperta. Czym innym jest załatwienie sprawy przez telefon dla osoby zdrowej, czym innym dla osoby z fobią społeczną!

A co do tej sprawy co ostatnio nie załatwiłam przez tel przed świętami, to po prostu już miałam dość tej osoby (admin na uczelni od siedmiu bolości), non stop go nie było, naganiałam się za nim nieźle. I już po prostu miałam go dość i nie zadzwoniłam. A to czego potrzebowałam załatwiłam w inny sposób :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lubię swoje ciało (bo moje ciało to nie JA-nie utożsamiam się z nim),pomimo kilku drobnych szczegółów jest ok,brzydki podobno nie jestem.Ja się raczej skupiam na rozwoju swojego wnętrza,a widzę same wady w sobie i to sprawia,że czasem mam siebie dość.Chciałem spisać na kartce swoje wady i zalety,żeby się temu lepiej przyjrzeć,ale żadne zalety mi nie przychodzą do głowy.No może jedna-chciałbym jakoś ludziom pomagać,dawać nadzieję tym,którzy ją stracili,ale nie wiem czy to zaleta,raczej chęć.Zaletą mogłoby być dążenie do tego.Jakoś nie mogę dostrzec swoich zalet,nie wiem czy je mam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś byłem zadowolony ze swojego wyglądu, poza wzrostem. Zawsze miałem na tym punkcie pewien kompleks, bo 179 cm to niewiele. Teraz wygląd już mnie wogóle nie obchodzi, nie dbam o siebie bo po co, skoro nie mam już zamiaru być z jakąś kobietą.

Jeśli chodzi o charakter to kiedyś gnębiła mnie nieśmiałość, teraz z tym już jest trochę lepiej. Nie mogę jednak znieść tego, że jestem strasznym pechowcem i nieudacznikiem, przez co moje życie jest beznadziejne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×