Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica Natręctw - Moja historia, objawy, co zrobić...


madeline20

Rekomendowane odpowiedzi

Kiedyś miałam zapisaną Asentrę, ale nie zaczęłam jej brać bo pozostałam przy Fluoxetynie ostatecznie.Asentra to podobno dobry lek, mój psychiatra powiedział mi wtedy,że działa dobrze- przeciwlękowo.Z opisu pamiętam też ,że jest na natręctwa.Narazie bierz ten lek ,sam sobie nie rezygnuj z barania bo zrobiło Ci się lepiej, no i zacznij oprócz barania leków jakieś spotkania z psych. na terapie można też chodzić z NFZ, ważne żeby coś z tym robić ,bo samo nie przejdzie.Jeśli chodzi natomiast o to liczenie- to bardzo częste natręctwo, ma je wiele osób ;) Głowa do góry :smile::smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

niestety nie moge do końca się zgodzi z wypowiedzią kolegi powyrzej---kobiety są w stanie zrozumie NN--wszystko zależy od indywidualnej osoby.Jesli już zdecydowałeś sie pójśc do lekarza to njlepiej jest udac sie do psychiatry i opowiedzie mu co Cię gryzie.jeśli chodzi o dziewczyne...no to decyzje musisz podjac sam.ja gdybym była na jej miejscu to wolałbym wiedzie wszystko---na tym polega szczerośc--zwłaszcza że juz powiedziałeś jej co nieco co Ja zabolało.musisz sam zadecydowa, to Ty najlepiej znasz siebie i swoja dziewczyne.pozdrawim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sulin poki to nie jest takie netretne to decyzja o pojsciu do psychoterapeuty jest jak najbardziej wskazana :) bo ja zwlekalem i mi sie pogorszylo i wiecej lekow teraz mam. Nie chce Cie straszyć w rzadnym wypadku, ze i u Ciebie tak bedzie bo na to trzeba bardzo wiele zeby sie stan pogorszyl, ale idz. Tu nie ma sie czego bac ani wstydzic. I pamietaj jedno... nertectwa to tylko mysli nic wiecej :) pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sulin poki to nie jest takie netretne to decyzja o pojsciu do psychoterapeuty jest jak najbardziej wskazana :) bo ja zwlekalem i mi sie pogorszylo i wiecej lekow teraz mam. Nie chce Cie straszyć w rzadnym wypadku, ze i u Ciebie tak bedzie bo na to trzeba bardzo wiele zeby sie stan pogorszyl, ale idz. Tu nie ma sie czego bac ani wstydzic. I pamietaj jedno... nertectwa to tylko mysli nic wiecej :) pozdrawiam :)

 

dziekuje...

jutro ide...znaczy umawiam sie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Choruje na NN już rok i nie mogę już wytrzymać. Nikt oprócz mnie nie wie co mi dolega, dlatego gdy widzą, że robię coś co nie wygląda naormalnie nazywają mnie wariatką. Wstydzę powiedzieć się komukolwiek co mi jest. Nie rozmawiam z moją mamą ani z bratem ani z siotrą nawet z przyjaciółką o moim problemie. Najgorsze jest to, że nie potrafie siebie takiej zaakceptować i moje dolegliwości zamiast się zmniejszać znacznie się powiększają. Przez tą chorobę w zeszłym roku szkolnym pogorszyąłam stopnie w szkole, stałam się ciągle niezadowolona i zdenerwowałąm, straciłam wszystkich przyjaciół i do dnia dzisiejszego codziennie płaczę. Nie wiem co się stało, że zachorowałam, bo nie śmierć mojego taty, to było aż sześć lat temu. Teraz niby wszystko się polepszyło, mam przyjaciół i próbuje walczyć ze sobą, ale już nie mam sił, z dnia na dzień staję się coraz słabsza. TYlko raz próbowałm powiedzieć mamie o tym, ale ona powiedziała, że na pewno naoglądałam się telewizora i sobie coś wymyśliłam, nie dałam mi nawet dokończyć... Boję się, że już nie wytrzymam, że zrobię coś głupiego!!!!! Proszę pomóżcie mi...!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bylas u psychiatry? tylko to co Ci moge doradzic leki bardzo pomagaja

druga rzecz terapia

3 zaakceptuj siebie i NN wtedy to pomoze

4 nauczysz sie z czasem o chorobie mowic i wtedy ty bedziesz smiac sie z rodzinki ze nie rozumieja choroby a nie ty bedziesz sie czuc zle z tym- bo to nie wlasciwie ze nie rozumieja Cie i nie wspieraja

 

to nie Twoja wina przeciez ze masz NN ;)

gklowa do gory i dzialaj szkoda zycia ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie bardzo pomogło gdy weszłam na to forum, dowiedziałam się że nie jestem sama, i że inni też mają podobne problemy, przedtem czułam się jak dziwoląg, myślałam że jestem anomalią, że tylko ja mam coś takiego.

Wybierz się też do psychiatry, lub choćby do psychologa, to nie zaszkodzi a może pomóc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Patryjaaa2000 wyrzuć to z siebie, to pomaga. ane23 mnie też to bardzo pomogło. Do tego czasu czułam się dziwakiem i myślałam, że moje problemy (np. sprawdzanie po kilkanaście razy różnych rzeczy czy zamęczanie się natrętnymi myślami) są śmieszne i dlatego bałam się o nich mówić komukolwiek, bałam się po prostu, że nikt mnie nie zrozumie, bo myślałam że tylko ja tak mam. To samo jeżeli chodzi o niektóre objawy fobii społecznej i problemy w domu, nie miałam pojęcia że jest tyle osób, które cierpią na to co ja. Teraz przełamałam się i próbuję nawet rozmawiać o tym ze znajomymi, a wszystko dzięki temu, że nie czuję się z moimi problemami sama. I dzięki temu czuję się dużo lepiej, bo mogę się wygadać. Nawet moja mama sporo już zrozumiała.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuje wam za te wszystkie słowa. Teraz wreszcie wiem, że nie jestem sama, że mam szansę normalnie żyć. Czytając historię innych na tym forum płakałam. Zdałam sobię sprawę ilu ludzi musi cierpieć przez tą chorobę. Postanowiłam, że bez względu na wszystko powiem mojej mamie co mi jest i nie pozwole jej przerwać ani wmówić mi, że sobie to wymysliłam!!!!! Chcę być normalna i tak żyć. Nie zdawałam sobie sprawy pisząc tu, że otrzymam tyle wsparcia!!!!! Mam nadzieję, że za jakiś czas z satysfakcją będe mogła napisać, że zaczełam się leczyć i, że zaczynam normalnie żyć!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Patrycja chyba początki są najgorsze... Ja miałam podobnie myślałam że jestem świrem mając takie mysli, z dnia na dzień chodziłam coraz marniejsze, czułam się taka samotna, nie umiałam o tym rozmawiać:(:( Kochana jedno co warto zrobić to zgłosić się do specjalisty-psychologa, nie bagatelizuj tego bo problemy będą narastać i będzie Ci trudniej z tym sobie poradzić!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

niestety teraz doszla niecheć do wszystkiego.... do bycia w takim stanie i wychodzenia z niego bo mi sie wydaje ze nie wyjde z tego... nie wiem ale takie glupie uczucie jakby pogodzenie sie z tym wszystkim :/ ale i tak kurde nikomu nic nie zrobie wiec po co sie z tym godzic :/ tylko chęci walki juz nie ma i nie wiem jak jej poszukac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mafju nie martw sie u mnie tez zjazd nastepil psychiczny a jestem na lekach i terapii lepiej byc nie moze chyba :roll: moze nie ze mysli mnie atakuja tylko mysl ze mam TO w sobie i moge o tym myslec w kazdym momencie zamiast odejsc bezpowrotnie jak u zdrowych to siedzi we mnie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja mam niechec do wszystkiego... za przeproszeniem czemu to gowno sie nie chce odj....c to ja nie wiem... gadam z taka dziewczyna ktora jest ladna a tu takjakby mi sie nie chcialo... i wiele innych rzeczy tak z ktorych powinienem sie cieszyc a sie nie ciesze... uklada mi sie wszystko a psychicznie nie wiem co sie dzieje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powracam na forum po prawie rocznej przerwie...znowu się zaczyna...niestety. Na NN zachorowałem w LO, silny stres szkolny, utrata własnej wartości, z czasem lekka depresja i fobia społeczna. Cały czas do tego wszystkiego dowalała mi samotność. Leczyłem sie przez 6 miechów ponad fevarinem, potem odstawiłem lek i zacząłem nowe życie. Wszystko super cacy w miarę aż do wakacji, w wakacje poznałem swoją dziewczynę i byliśmy razem aż do świąt bożego narodzenia(właściwie zerwałem z nią w 1 dzień świąt...miałem swoje powody), miałem pracę ciężką bo ciężką i za marne pieniądze bo jako robotnik w fabryce (praca na 3 zmiany za marną kasę ale muszę jakoś zarobić na studia bo studiuje zaocznie, jestem na 2 roku). Moją pasją jest fotografia, w zeszłym roku zrobiłem się medialny i moja kariera fotograficzna trochę się rozkręciła...bo czym nagle po 4 latach pstrykania jakoś totalnie pasja we mnie umarła. Rzuciłem pracę, zerwałem z dziewczyną , gdyż nie mogłem zrozumieć jej chorej więzi z jej 2 byłymi facetami. NN pokonałem później jako tako sam bez leków, sporadycznie głupie myśli mi się zdarzały ale nie skupiałem się nad tym, zacząłem spotykać się towarzysko i jakoś żyć. Lecz teraz prosto przed sesją , mam totalnego doła nie wspominając już o sylwestrze którego spędziłem względnie sam w domu. Nie mam przyjaciół, bo mało kto studiuje na uniwerku tutaj, wszyscy wyjechali do Holandii, albo na wyspy. Mieszkam w małej mieścinie, cały ostatni tydzień przesiedziałem w domu leżąc oglądając filmy na dvd, a dzisiaj postanowiłem wyjść do ludzi i popstykać co nieco na WOŚP, wcześniej byłem w kinie(pierwszy raz w życiu sam w kinie!) ogólnie przyjechałem do domu zmęczony i rozklekotany, będąc na wośp poczułem nagły lęk, wogóle mam totalnego doła, nie mam siły na nic, w głowie kłębiły mi się znowu durnowate myśli ...jestem w totalnym dołku i nie mam siły na nic...teraz znowu bede sie musiał jakoś poskładać do kupy tylko nie wiem jak...póki co zaczynam brać deprim doraźnie i zajmować się czym kolwiek...byle nie myśleć bo wtedy jeszcze bardziej się wkręcam no i cały czas jak jestem gdzieś w mieście sam to czuję pustkę i wewnętrzny lęk...a najbardziej depresyjnie wpływa na mnie moje miasto , które nazwałem cmentarzem umarłych nadziei bo tutaj nie ma gdzie wyjść, co robić ani z kim się spotkać...nie potrafię się odnaleźć...może tak wygląda wchodzenie w totalną dorosłość???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jaka widac terapia farmakologiczna nie zawsze okazuje się wystarczająca...a juz zwłaszcza w wypadku NN, która częściej jest problemem psychologicznym niz fizycznym. Próbowałeś może psychoterapi...??Ja gorąco polecam tę formę leczenia bo naprawdę jest bardzo skuteczna, sama wiem po sobie.Bylo ze mna naprawdę cięzko>>ale cierpliwie chodziłam na terapie i w koncu zauważyłam efekty.Wierze że u Ciebie

będzie podobnie.Trzymaj się.Powodzenia:):):)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kurcze dzisiaj siedzialem na korytarzy przy oknie z kolegami i lecia dym a ja sie zaczalem przejmowac ze to moze jakies taliby cos robia :/ kurde no teraz to naprawde boje sie jakis powazniejszych chorob psychicznych. Wiem ze to czym sie martwilem jest glupie ale naprawde tragedia... taka mi mysl wpadla i sie zaczalem przejmowac

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I ja sobie coś wkręcam cały czas. Teraz głównie choroby , ale kiedyś jak np . przeczytałam , że facet podpalił dom , to bałam się, że też to zrobię. Nakręcałam się praktycznie co dnia i żeby od tego uciec przestałam czytać gazety (nie miałam jeszcze neta) , oglądać tv . Wyszło mi to na dobre , bo jakoś te lęki odeszły . Aktualnie walczę z szukaniem w necie informacji o chorobach , bo jak wiadomo zaraz je mam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×