Skocz do zawartości
Nerwica.com

Szkolni dreczyciele powodem depresji


g.

Rekomendowane odpowiedzi

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 4:05 am ]

wszystko jest do dupy i nic się nie chce. w szkole przechodze pieklo z moja klasa, ktora znalazla sobie jakiegos kozla ofiarnego i przykleila mi etykietke przyglupa. nie wiem jak sobie radzic. czego nie zrobie to kazdy i tak musi mnie wysmiac. nie mam juz sily. pocieszam sie tym ze to klasa maturalna i za 3 miesiace wszystko sie skonczy, ale jest na prawde ciezko. kiedy widze szkole to mi sie rzygac chce. jak wracam do domu to jest jeszcze gorzej. przypominaja mi sie wszystkie porazki szkolne. czuje sie jak pijany i nie wiem co ze soba zrobic. od jakiegos czasu sam siebie okladam piesciami i to czesto bardzo mocno.

co mi jest? i jak sobie poradzic?

 

to, co powiem pewnie nie będzie ogólnie akceptowane, ale następnym razem, jak cię ktoś zaczepi i zacznie cię wyśmiewać - przywal mu, po prostu bij się, nie jest ważne czy przegrasz czy wygrasz - walcz

jeśli to nie da rady - rób to nadal - bij się za każdym razem jak ktoś się przyczepi

to jest czasem jedyna metoda, żeby zostawili cię w spokoju, obejrzyj sobie "Skazani na Shawshank"

 

teraz to, co dzieje się w szkołach przypomina wojnę, musisz walczyć, albo zginiesz, walcz a zostawią cie w spokoju, albo naucz się im tak dowalić słowem, że też nikt nie będzie chciał cię ruszyć (ja byłem bardzo chudy za młodu, ale miałem pewnie w genach dość inteligencji, żebym każdego, kto się czepiał - zmasakrować 'z gęby', poza tym, może dzięki temu, 3małem się grupy 'rządzącej'... bez specjalnej chęci czy celu, zwyczajnie zawsze tam byłem i nikt mi raczej nie wyskakiwał, raczej 'my' mieliśmy 'ogony', które chciały się do nas dołączyć, co czasem było dla nas zabawne)

 

innymi słowy - albo jesteś w grupie rządzącej, albo chcesz się przyłączyć na siłę (co nie jest dobrą metodą), albo jesteś 'wyspą' i masz swoich kumpli ze sobą, może dwóch, może jednego, ale musisz mieć choćby jednego zwolennika... jeśli nie masz - zyskasz, jeśli będziesz walczył/a

 

najgorszą opcją jest się poddać - "tak, jestem głupi, niech mnie leją i wyśmiewają", taka postawa będzie się ciągnąć za tobą przez wieeeeeele lat, nie daj się 'zaje...ć'

 

walcz. walcz. walcz, nie daj tym gnojom satysfakcji

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też byłem takim kozłem ofiarnym zarówno w podstawówce jak i w liceum, jednak w szkole podstawowej w klasie był jeden koleś, który miał gorszą sytuację niż ja, tak więc tu dało się jakoś przeżyć. Liceum to jednak było piekło. Klasa podzieliła się jakby na 2 grupy: grupa która mnie często poniżała, dołowała i grupa, która kompletnie mnie olewała. Z tego łatwo można wywnioskować, że nie miałem tam żadnych przyjaciół, a wręcz przeciwnie- miałem wielu można powiedzieć wrogów. Czułem się fatalnie, jakbym był jakimś wyrzutkiem, często nawet opuszczałem lekcje.

Wiecie gdzie tacy jak my popełniają błąd? Otóż takim sytuacjom trzeba zapobiegać od samego początku. Jeśli ktoś nas obraża, to KONIECZNIE trzeba interweniować i odpłacać mu się tym samym, bo jeśli grupa zauważy, że może nas bezkarnie gnębić, to zapewne z tego skorzystają. Jeśli chodzi o mnie, to już na samym początku liceum 2 osoby się do mnie przyczepiły, a ja głupi myślałem sobie, że jak będę ich unikać to wszystko będzie ok. Niestety do tych 2 osób dołączyły się kolejne i moja sytuacja już była kiepska.

 

BlueOrange ma racje, czasem bójka to jedyne rozwiązanie i to jest pewien sposób na to, żeby przestać być kozłem ofiarnym. Ja żałuję, że nie spróbowałem tej metody szczególnie dlatego, że kilku osobom które się ze mnie naśmiewały na pewno dałbym radę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"to KONIECZNIE trzeba interweniować i odpłacać mu się tym samym, bo jeśli grupa zauważy, że może nas bezkarnie gnębić, to zapewne z tego skorzystają"

 

dokładnie, bo to polega na prostej zasadzie - jeśli ty nie wyznaczysz granic swojego terenu, to inni zrobią to za ciebie - oni wyznaczą ci teren i to będzie żaden teren, po prostu matołek do nabijanki... część 'silniejszych', ale o dobrym sercu - nie będzie cie gnębić, ale psychopaci będą na masę

 

oczywiście jest trudno się postawić 3 czy 4rem 'karczkom', najprawdopodobniej nie masz szans w takiej walce, ale MUSISZ walczyć i najlepiej z 'liderem', nie z 'przydupasem', z liderem, choćby to był szwarceneger :lol:

 

może/najczęściej dostaniesz, ale już chyba lepiej dostać raz, może dwa, niż codziennie być gnębionym? zresztą nie wiem jak teraz jest, bo to co się dzieje teraz w szkołach to jest jakaś totalna paranoja, ale przynajmniej kiedyś jakoś podświadomie ci, którzy się nie dawali, byli traktowani... jeśli nie z szacunkiem - to przynajmniej nikt się specjalnie nie przywalał do nich... czasem jakiś tekst, ale bez gnębienia

 

oczywiście jeśli ktoś jest naprawdę świrem, to walka nic nie da, bo taki psychol i tak prędzej czy później trafi za kratki, on tego nie doceni, bo ma nas...ne w głowie totalnie, ale w końcu nie każdy z 30 osób w klasie jest szajbusem, dlatego warto jest mieć choćby jednego sprzymierzeńca, a już najlepiej jest być w grupię 'rządzącej' - mająć jednocześnie odpowiedni dystans do świrów - niby nadajesz na tych samych falach, ale jak widzisz, że im palma wali już mocno - umiesz się wymigać od ćpania, bójki po meczu itp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak znam życie to znowu bedzie bulwersacja z powodu poruszonego tematu. Otóż chcę poruszyć temat ktory od pewnego czasu nie daje mi spokoju. W swoim zyciu spotkalem sie zarowno w szkole podstawowej jak i w gimnazjum z dreczeniem innych. Nie chodzi mi tu o sam problem ale o dreczycieli. Sa oni zazwyczaj pewni siebie, lubiani. Ciekaw jestem dlaczego meczenie tych ktorzy nie umieja sie bronic daje im taka przyjemnosc. I dlalczego zyskują wśród innych aprobatę. Dlaczego hierarchia szkolna opiera sie naa takich skur********?? Dlaczego oni maja wiecej, nie musza sie martwic? Prawde mowiac mialbym to gdzies ale zauwazylem ze w szkolach uczen ktory pyskuje do nauczyciela, jest arogancki osiaga lepsze wyniki bo "umie walczyc o swoje" - to jest psychoza! Ucznioweie dreczeni maja leki fobie popadaja w depresje. Coraz cześciej mowi sie o samobojstwach z powodu przemocy w szkole. Mam zamiar poruszyc temat konkretnej osoby ale najpierw chce zobaczyc jakie reakcje wywola ten. Zalezy mi na odpowiedziach dreczycieli o ile tacy sa na forum - pragne poznc ich zdanie.

 

PS

 

Nie myslcie ze pewnosc siebie potraktowalem jako cos zlego.

Nie jest ona zla dopoki nie graniczy z arogancja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zagubiony148 ja doznałam w I klasie liceum takiego poniżania i gnębienia ze strony dwóch osób. Jedna osoba była z mojej szkoły i trwało to krótko, ale doszło do tego, że ten ktoś mnie bił, nie tylko wyśmiewał. Druga osoba poniżała mnie przy wszystkich w autobusie, trwało to tak długo, że załamałam się dość poważnie, bo zauważyli to moi rodzice i interweniowali i sprawa się skończyła. Powodów zachowania tych osób nie znam do dzisiaj. Jestem zwykłą dziewczyną i nie mam pojęcia co im we mnie przeszkadzało. Dziś nie pozwoliłabym na takie zachowanie w stosunku do mojej osoby, wtedy niestety byłam za słaba. Może takie osoby, których nazywasz dręczycielami czują, że osoba jest słaba i mogą się na niej powyżywać, bo ona i tak nie zareaguje, nie zawalczy.

Niestety nie wiem skąd takie zachowanie się bierze. Może ci ludzie mają jakieś kompleksy i chcą się w taki sposób dowartościować. Może to nie jest przyjemność, ale chęć zwrócenia na siebie uwagi innych, zaimponowania im, że "zobaczcie co potrafię". Może to chęć udowodnienia sobie, że jest się ważnym, mogącym wszystko, nawet zgnębić innych. Mnie też zadziwia to przyzwolenie innych na takie zachowanie, ale może ludzie się po prostu boją przeciwstawić takim osobom, bo po prostu boją się, że same zostaną ofiarami. W moim przypadku cały autobus (40 ludków z hakiem) widziało dzień w dzień tę sytuację, moi koledzy z klasy i nikt się nie odważył stanąć w mojej obronie, chociaż nie zauważyłam żeby także ich to bawiło. Byli obojętni.

Zagubiony148 nie zakładaj z góry, że temat wszystkich zbulwersuje. Nie wiem czy znajdziesz na tym forum dręczycieli, dręczonych na pewno.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No chyba że jakiś dręczyciel będzie żałował i z tego powodu wpadnie w depresję...

 

Ja czasem spotykam "mojego", bo mieszkamy dość blisko i widzę, że od paru lat nie ma śmiałości spojrzeć mi w oczy, wstydzi się tego co zrobił. Nie wiem czy tego żałuje, ale z jego zachowania przy mnie wynika, że pewne rzeczy zrozumiał, chyba... Tym bardziej, że tak ze dwa lata po wszystkim spotkała go kara - miał krwiaka mózgu. Było z nim krucho. Wyszedł z tego i chyba się zmienił, założył rodzinę... Wiem, że nie powinnam myśleć o tym, jak o karze dla niego, nigdy o karę dla niego nie prosiłam... pomimo tego ile krzywdy mi wyrządził, nigdy nie pomyślałam nawet, że mogłoby go coś spotkać za to co zrobił. Jednak, gdy usłyszałam, że jest z nim źle, to pierwsz co mi do głowy przyszło, to że to kara.

Może jego zachowanie wynika też z tego, że się zmieniłam, teraz umiałabym się bronić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

temat stary jak świat ....

 

chyba każdy doświadczył tego (z dwojga złego mam nadzieje widoku a nie ma własnej skórze) typu zachowań ... gdzie szukać powodów ? to proste :

 

- młody wiek , szczeniackie odruchy , prawo dzungli ....

 

Niestety mlodziez w tym wieku nie zdaje sobie sprawy , jak wielką krzywdę wyrządza innym , liczy się to kto jest najlepszy , kto wygrywa ..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skąd dręczenie w szkole?

Dzieci są okrutne. Nie mają jeszcze wpojonych kulturowych hamulców, a same metodą prób i błędów uczą się zachowań społecznych - a przecież masa zachowań społecznych opiera się na konkurencji. A dziecięca szczerość i brak konwenansów powoduje, że ustalanie hierarchii w grupie może przebierać bardzo brutalne formy.

 

Ja na przykład w podstawówce lubiłem powybierać w klasie ofermy batalionowe. Dlaczego? Kto ma kompleksy, ten lubi je wyładować na innych. Byłem mniejszy od kolegów i wydawało mi się, że żeby nie spaść na dno hierarchii stada muszę pokazać co to nie ja. I ponieważ nie miałem przewagi fizycznej, gnębiłem innych psychicznie, ciesząc się z uznania kolegów, że "Janek to ma dobre teksty". A jak już udawało mi się zgnoić kogoś większego i silniejszego ode mnie, ale mniej wygadanego, to miałem radości co nie miara.

 

Takie podejście do stosunków międzyludzkich mi zostało. Potem poszedłem do ogólniaka. Tam poziom ludzi już był trochę wyższy i choć poczatkowo próbowałem zdobywać szacunek w ten sam sposób, to nie skutkowało. Pierwsze półrocze było najcięższe, bo nie umiałem budować normalnych relacji z ludźmi. Potem znalazłem kolegów, którzy polubili mnie po prostu za to, jaki byłem (choć sam nie rozumiałem dlaczego).

I będąc na etapie szukania odpowiedzi na różne życiowe pytania, zacząłem sobie tłumaczyć, jak to w życiu ważna jest przyjaźń, przynależność do grupy. I tak to idealizowałem, że starałem się przed sobą samym ukryć, że wciąż postrzegam życie jako bellum omnia contra omnes. Z jednej strony chciałem uchodzić za świetnego przyjaciela. Z drugiej traktowałem przyjaciół jako uśpionych wrogów i co rusz wykorzystywałem okazję, by im dosrać. A z trzeciej nie dawałem sobie przyzwolenia na przyznanie, że rywalizuję z nimi, a to przecież normalne, że młode samce mogą się lubić i konkurować ze sobą na raz.

 

I tak ogólniak się skończył, a ja wszedłem w dorosłe życie z cholernym przekładańcem w głowie, kompleksami i uzależnieniem od opinii innych. I po kolei okazywało się, że ani nie potrafię wszystkich zjeść, ani wszystkim dogodzić. A w końcu przyszła nerwica i kilka zmarnowanych lat.

 

Dopiero rok temu w toku leczenia zacząłem dochodzić do wniosków, że nie z każdym trzeba walczyć. Że jak trzeba walczyć, to mogę wygrać. Że moja własna opinia jest ważniejsza niż opinia innych. I że ludzie moga mnie lubić i szanować za to, jaki jestem, a nie za to na jakiego pozuję.

 

I choć straciłem sporo nie budując w dzieciństwie normalnych kontaktów z ludźmi i wciąż jestem na etapie ich odbudowywania, to mam wrażenie , że w końcu robię to tak jak trzeba.

 

I wyszło "Urzekła mnie Twoja historia" ;]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W moim przypadku było to dręczenie psychiczne. Gimnazjum i liceum to było czyste piekło. Jak usłyszy się parę słów za dużo trudmo sobie pozniej wmawiac ze jest ok. Wiem ze nie jest ok. Napewno nie ze mna. Ale probuje zrozumiec ze taki wiek, moze wlasne frustracje, ktore odbily sie na mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

luthien nie wiem czy dobrze zrozumiałem że dręczycielem był facet, ale jesli tak to dla mnie taki ktoś to zwykły gnój (mówiąc łagodnie). Nie potrafie zrozumieć tego jak chłopak może bić i poniżać dziewczynę, wielu moich znajomych długo nie wachało by się aby takiemu "damskiemu bokserowi" spuścić wpie***** :evil: To co sie przydażyło tej osobie to na pewno dla niej tragedia. Ja również nie życzył bym nikomu źle. To prawda że trzeba się umieć bronić, bo inaczej ciągle będzie sie przez kogoś poniżany czy wykożystywany. Nie dotyczy to tylko szkoły, ale również są takie sytuacje w pracy czy gdziekolwiek indziej i w różnym wieku (nie koniecznie w wieku kilkunastu lat). Ja może nie byłem poniżany w szkole, ale nikt sie nigdy nie liczył z moim zdaniem. Trzeba się nauczyć "stawiać", bo inaczej ludzie zawsze będą wykożystywać takie "łagodne usposobienie"...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chciałbym rzucić pare swoich refleksji.

 

Ja w swoim liceum (na pewno przez pierwsze trzy klasy) tez bylem cholernie złośliwy i wyśmiewałem sporo osób. Wynikało to z konkretnie z tego, iż na obozie między podstawówką i liceum (stary system) to ja byłem pośmiewiskiem. Było to straszne przeżycie, o którym nikomu nie powiedziałem, a sobie w głębi duszy stwierdziem: nigdy więcej nie będę na dole!

 

Wydawało mi się, że jestem cudowny: bo łączę naukę, sport i imprezy. Uważałem, ze to wszystko kwestia samozaparcia. Złośliwość tłumaczylem sobie w ten sposób, że jeśli ja wymagam dużo od siebie (na przykład miałem anoreksje) to mogę też i od innych. A kto nie wymaga od siebie ten jest nic nie wart.

 

Kiedy świat sprzedał mi informację na studiach, że wcale nie jestem "zajebisty", moja cała konstrukcja psychiczna runęła jak domek z kart. Popadlem w deprechę, której częścią było to, jaki podły byłem dla ludzi wcześniej.

 

Spotkałem kiedyś jednogo gościa (na zajęciach, na studiach), którego wyśmiewałem podczas licealnych wakacji.

Powiedziałem: Słuchaj stary, sory za tamte podśmiechujki.

On: Nie ma sprawy, jak ma się poczucie własnej wartości to jest się odpornym.

 

U mnie wyśmiewanie wynikało zdecydowanie z lęku i ambicji. Ja raczej sprzedawałem chamskie teksty prawie całej klasie a nie kozłom ofiarnym (taki byłem: "kozak"). Na spotkaniu klasowym 5 lat po, ludzie zobaczyli, że się zmieniłem, ale nic mi nie wypominali (nie mam pojęcia jak mnie pamiętają).

 

Mogłem dołożyć sporo cegieł do jakiś problemów innych osób (np. nerwic). Nie wiem czy można to jakoś naprawić. Czy moje samobwinie o to to odkupiło, wątpie? Nie wiem, ale już do tego nie wracam. Nikogo też nie wyśmiewam a ludzi staram się pocieszać, chwalić, wspierać...

 

Sory za tak długi wpis o sobie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to ja chyba jestem z "tej samej serii" co i Ty :)

O okresie gimnazjum najchętniej bym w ogóle zapomniał.

Burza hormonów, chęć pokazania się, poniżanie innych, głupie odzywki do nauczycieli.. wiecie :/

 

No, ale karę odbyłem. Teraz kończę liceum i uważam się za odmienionego :) Czasami wydaje mi się tylko, że nie zasługuję na spełnienie moich marzeń,

bo w pamięci ludzi z gimnazjum już zostałem taki jaki wtedy byłem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

luthien nie wiem czy dobrze zrozumiałem że dręczycielem był facet, ale jesli tak to dla mnie taki ktoś to zwykły gnój (mówiąc łagodnie). Nie potrafie zrozumieć tego jak chłopak może bić i poniżać dziewczynę, wielu moich znajomych długo nie wachało by się aby takiemu "damskiemu bokserowi" spuścić wpie***** :evil:

 

Tak, ten który mnie klika razy w szkole uderzył to był facet (ten drugi, który poniżał mnie w autobusie zresztą też). Wiesz co było najbardziej absurdalne, że on to zrobił również na "pasowaniu kotów" na sali gimnastycznej pełnej uczniów i nauczycieli, bił mnie takim sznurem, poszturchiwał, a jego kumpele miały z tego radochę, potem kazały mu przestać. I ja się pytam w takim razie: nikt do cholery tego nie widział??? Kilkaset osób na sali i nikt nie zareagował??? Ja byłam za słaba, żeby z tym iść do kogoś, albo samej zareagować. Ojciec mnie całe życie tak traktował (nie bił mnie, ale poniżał) i po prostu byłam tak słaba psychicznie, że nie potrafiłam się nijak obronić. Na szczęscie on o mnie po jakimś czasie zapomniał, ja zakumplowałam się z kilkoma osobami i on chyba zauważył, że mam towarzystwo i odpuścił mi.

Czasem miałam chęć się zemścić, ale teraz jak go nie widuję od kilku lat, to całkiem zapominam o jego istnieniu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No właśnie a teraz horror sprzed lat powraca za sprawą nowego portalu o którym teraz wszędzie głośno,może ktoś wyrazi swoją opinię na ten temat ,najwidoczniej ,twórcy tego portalu nigdy nie byli poniżani w dzieciństwie i moze im się wydawać że szukanie znajomych z tzw ławy szkolnej to wielka frajda ,niestety nie dla wszystkich :twisted:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

agapla ja jednego z moich oprawców widziałam na tym portalu, ale szczerze mówiąc tak jestem już zdystansowana do tej sprawy sprzed lat, że nie zrobiło to na mnie wrażenia, skupiam się na odnajdywaniu tych dobrych wspomnień. Jestem na tyle silna, że teraz chętnie bym mu spojrzała prosto w twarz i powiedziała kilka "miłych" słów. Ale pewnie to lepiej, że go nie widuję. Ten drugi mieszka blisko, ale nie obracamy się w kręgu tych samych znajomych, a jak go widzę, to też większego wrażenia na mnie to nie robi. Po prostu teraz wiem, że mogę (muszę) się bronić przed takimi zachowaniami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skąd dręczenie? Bo dzieciaki w gimnazjum zachowują się jak zwierzęta stadne, najsłabsi giną... Chormony w nich buzują, spotykają się osoby z różnych środowisk to bomba zegarowa która tylko czeka aż wybuchnie. Osoby które odnoszą się do najniższych instynktów czerpią przyjemność z tego że mogą udowodnić że są silniejsi od innych i mogą ich poniżyć publicznie, żeby być na topie przed resztą i nie spaść na dół hierarchii...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam konto na tym portalu mam trochę znajomych(niewielu ponad 30 osób), ale do gimnazjum w którym miałem problemy z klasą się nie zapisałem. Darek jaki z tego wniosek? W dzisiejszych czasach trzeba być okrutnym, albo Ciebie zniszczą-takie prawo dżungli...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Osoby dręczone same są sobie winne, bo pokazyły, że są najsłabsze. Trzeba mocno reagować już na pierwsze zaczepki, bo potem będzie już tylko gorzej. Nie można stosować strategii polegającej na tym, że jak ktoś zaczepia, to się nie reaguje. To jest największa głupota jaką można zrobić, ten kto to wymyślił, powinien zostać spalony na stosie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Polina z tą rozwydrzoną latoroślą to czasem trzeba ostrzej ;) a co do pokrzywdzonych i uciśnionych to jak najbardziej też staram sie bronić i pomagać ,natomiast wracając do sławetnego portalu oczywiście ze nikt nikomu nie nakazuje tam się zapisywać ale lawina już ruszyła ,zaczynają sie poszukiwania bo organizuja spotkania klasowe ,rozmowy na forum po nazwiskach , głupie wspominki nie mówiąc o zdjęciach klasowych na których wyśmiewają tych najsłabszych .Czy to w porządku? nie wspominając także o nauczycielach którzy też czesto są mieszani z błotem ,dla mnie to po prostu brak kultury i tyle .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Takie spotkania klasowe według mnie są bez sensu. Ja utrzymuję konakty tylko z tymi osobami, z którymi chcę, a reszta mnie nie obchodzi. Jeśli chciałbym się z kimś spotkać, to nie potrzebuję do tego żadnego portalu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×