Skocz do zawartości
Nerwica.com

Myśli samobójcze


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Chcesz umrzeć, ale boisz się i tego, prawda ?

Kolejny dzień, czy brak planów jest dla Ciebie czymś niepokojącym ?

Może zaplanuj sobie wszystko tak abyś ten dzień przeżyła w pełni wykorzystując go na zajmujące czynności.

 

A kto Cię rozumie ?

A może właśnie ten zdrowy będzie chciał Tobie pomóc .. ?

Odrzucisz go ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie: bardzo chcę umrzeć i bardzo się tego boję. Nie udaje mi się zaplanować dnia i przestrzegać planu - męczy mnie to strasznie - na ironię najbardziej te czynności ,które miały być w ramach odpoczynku.

 

Nie odrzuciłabym kogoś zdrowego, kto chciałby mi pomóc i naprawdę by mu na mnie zależało, ale wątpię , czy ktoś taki się znajdzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jojo, co do spraw miłosnych - chyba nie wątpisz w to, że miłość nie zna granic ? :roll:

 

Z tego co piszesz - miłości się mimo wszystko nie boisz, na pewno bardziej boisz się śmierci, a więc czy nie lepiej żyć właśnie dla tej miłości, która na pewno na Ciebie czeka ?

 

Dobrze, byłam zbyt zmęczona i gadałam bzdury - nie planuj wszystkiego, to nudne, ale chociaż jakieś zajęcia, które będą zajmujące.

A lubisz pomagać innym ludziom ?

Czy wydaje Ci się, że Twoje problemy są największe i nie dałabyś rady innych podnieść na duchu, lub pomóc w jakiś inny sposób ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam! Jestem tu nowy.

 

Co sie ze mną dzieje? Od kilku miesięcy czuje sie tragicznie.Na nic nie mam ochoty,wszystko mnie dołuje,od kilku tygodni mam myśli samobójcze.Jestem załamany.Wszystkiego jestem nie pewien,wszystko mnie martwi.Raz jestem wesoły i pełny życia,a za kilka minut mam ochote sie pociąc.Ciełem sie jakis czas temu po nogach,ale dziewczyna zagroziła,ze powie mojej mamie wiec odpusciłem,ale strasznie mnie ciągnie.Byle co sprawia,ze mam ochote sie pociąć.Nie kontroluje ani siebie ani swojego życia.Wszystko to zaczeło sie mniej więcej od maja 2007.Szkoła zawalona przez pobyt w szpitalu od polowy listopada do połowy grudnia 2007.Zapalenie mięśnia sercowego.Uprawiałem sport (strongman) i to mi dawało jeszcze jakos przeżyć,ale teraz mi nie wolno narazie i czuje sie tragicznie.Moja samoocena spadał nie mal,ze do zera.Ciągle myśle o samobójstwie.Pociąg,odkręcic kurki,powiesci sie...cokolwiek byle uciec stad...Zrobiłem sie do tego strasznie agresywny.Wszystko mnie drażni...Mam dosc zycia,siebie ,świata...mimo,ze mam dziweczyne,rodziców (pochodze z dobrego domu) czuje sie sam.Czuje sie samotny.Mam czasami taką ochote,ze poszedł bym na siłownie i ćwiczył tak duzo,az by mi serce wysiadło...jestem na dnie i nie potrafie sie od niego odbic.Często myśle,ze dla mnie nie ma juz odwrotu i ze smierc to jedyne wyjscie...pije duzo melisek i podbieram czasami mamie tabletki uspokajające bo wtedy czuje sie lepiej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mówiłem jej o tym wszystkim.O wszystki dosłownie.Ona sama ma problemy (próba samobójcza w październiku 2006).jestem przy niej ciągle,rozmawiam z nią,przytulam i poprawiam nastroj jak tylko moge.Nie chce jej ciagle mówić jak mi ciezko i źle bo nie chce jej obarczac swoimi problemami,a poza tym głupio mi jako facetowi ciągle "wypłakiwać sie jej w rękaw" choc nie raz juz tak było...nie mam siły na nic...kiedy sie z nia spotykam to usmiecham sie na siłe i udaje,ze mam dobry humor zeby jej nie dobijać...straciłem chęc życia...juz nie pamiętam kedy było dobrze...kiedy usmiechałem sie szczerze...czesto wieczorami tak ja teraz siedze na łożku gdy juz wszyscy spią i pocichu płacze...probowałem wyjsc do ludzi,sumiechac sie,bawić,ale to wszystko na nic.Starałem sie słuchac jakiejs wesłoej,taneczenej muzyki,ale nie to takze nie zdało egzaminu...co robić? czy isc do lekarza? psychiatra czy psycholog?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powinnam powiedzieć, żebyś poszedł do lekarza.

Ja kiedyś będę z tego żyła o ile wytrzymam na psychologii, jednak jakoś sama do końca nie mam przekonania do tych lekarzy, może dlatego, że oni często z ludzi zupełnie zdrowych, lub takich którym naprawdę nie trzeba dużo do szczęścia robią wodę z mózgu i wpędzają ich w gorsze myśli ?

Do tego sypią teoriami i tymi swoimi wywodami, będę to tępić.

 

Ale - na początku psycholog.

Może on pomoże, miejmy nadzieję.

 

Rozumiem Cię w 100%, nie chcesz jako mężczyzna aby Twoja Kobieta poczuła, że nie ma w Tobie oparcia, ani nie może czuć się bezpieczna.

Jednak z drugiej strony, to nie czujesz, że ją w pewnym sensie oszukujesz?

Być może i dla jej dobra, ale to nigdy się dobrze nie kończy ...

 

Wydaje mi się, że rozmowa z kimś może pomóc - tylko błagam, jak trafisz na jakiegoś dziada, który tylko będzie prawił morały to nie zwracaj na niego uwagi ;]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zwiazek niby polega na wzajemny wsparciu,ale nie chce sie okazac przy Niej słaby wiec musze jakos sobie poradzic.Im szybciej to zrobie tym lepiej dla mnie i dla Niej. Musze sie wyzbyć przedewszystkim tego,ze czesto w głebi duszy mam do Niej pretensje o to,ze sie mna nie interesuje,ale jak sie ma interesować skoro o niczym jej nie mówie?...Myśle o tym psychologu juz jakis czas,ale jakos nie moge sie zebrac w sobie.Wpadam w panike kiedy pomyśle sobie,ze mógłbym stracic Moja Kobiete przez to,ze nie dałem jej wsparcia i ze Ona mogła by tego szukac w ramionach innego,dlatego rzadko zale sie Jej i częsciej raczej słucham i działam i to jest takie błęde koło bo sam siebie pogrązam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To w takim razie lepiej idź do lekarza.

Bo zobacz, wtedy nie będziesz miał do niej pretensji, że się nie interesuje, nie będziesz musiał się jej użalać nad sobą, mówić o sobie, tylko lekarzowi, a nadal będziesz jej pomagał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobry pomysł :) W pondziałek pójde do lekarza. Jest jeszcze jedna rzecz kotra wynika chyba z bardzo niskiej samooceny-zazdrość :/ Nie wyrabiam z tym czasami.Głupie przytulenie po koleżeńsku w szkole przez kolege,krótka rozmowa z kolegą doprowadza mnie to wariacji i to pogłebia mojego doła i wtedy mam ochote sie pociąć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobra, dobra, już mi nie mów o tym cięciu, bo zaraz mnie ciarki przechodzą :?

 

Ale dlaczego ?

Powiedz, masz jakiś do tego powód ?

Czy Twoja dziewczyna traktuje to Twoim zdaniem inaczej niż tylko rozmowę lub koleżeński uścisk ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie traktuje tego inaczej niz tylko kolezeński uścisk bo wiem,ze kocha mnie szczerze.Do tego mówi mi o wszystkim,ale to dosłownie o wszystkim...

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 1:07 am ]

Czasami mam tak,że gdy jest juz lepiej,to zaczynam myslec,ze to pewnie znowu wróci i odrazu dół wraca i potężna agresja,ze nie radze sobie sam ze sobą...wiem,ze zazdrość moze zniszczyc nawet największą miłość,ale nie wiem jak sie jej wyzbyć.Nie mam powodów do zazdrości,ale często szukam dziury w całym i tragicznie sie wtedy czuje.Jestem strasznie nie spokojny kiedy nie mam jej przy mnie i czasmi nie kontroluje sibie i swoich zachowań.Być moze ten moj dół wynika z tej zazdrości bo gdy jestem zazdrosny to serce wali mi jak szalone,mam dosłnie myśli samobójcze gdy pomyśle,ze moge ją stracić i wtedy reaguje agresja,dołem,czepianiem sie do niej o pierdoły i wtedy kłotnia,a po chwili gdy przemysle sprawe przepraszam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A wiesz, że możesz ją stracić przez tą głupią zazdrość ?

Dziewczyna nie daje Tobie powodów do tego, mówi Tobie o wszystkim, jest szczera, ma do Ciebie przy tym zaufanie - dlaczego nie odwdzięczasz się jej tym samym ?

Dlaczego ona musi żałować tego, że o wszystkim Tobie mówi ?

Chcesz żeby zamknęła się w sobie i nie mówiła ?

Chcesz zmusić ją do milczenia swoim bezsensownym analizowaniem i myślami ?

 

Odpowiesz : NIE, NIE CHCĘ - ale to robisz.

I przeczysz sam sobie - nie chcesz jej stracić, a sam ją ranisz.

Sam zmuszasz do tego, żeby miała Ciebie dość, żeby przestała mówić o tym co czuje.

 

Błędne koło, które sam sobie stwarzasz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, oczywiście, że powiedzieć.

Powiedzieć wszystko o zazdrości.

Powiedzieć, że nie chcesz tego, że przepraszasz za to jaki byłeś.

Że doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, że jest Tobie wierna i masz do niej zaufanie jak do nikogo innego i wiesz, że jest z Tobą szczera.

 

Powiedz to wszystko, na pewno bardzo ją to podbuduje, bo dziewczyna myśli pewnie o tym wszystkim, aż w końcu przestanie mówić, a tego - wierz mi - nie chciałbyś ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:) Dużo mi pomogłas :) Nastawiłas mnie w dorbym kierunku,a teraz reszta nalezy do mnie :) a co najważniejsze wiem,ze dam rade bo wiem jak działac :) Dziękuje Ci bardzo :) Jeśli kiedykolwiek będziesz psychologiem to napisz mi koniecznie adres i tel. przychodni w ktorej bedziesz przyjmować ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aj tam zaraz dużo, ja lubię - szczególnie facetom - dawać kopy w tyłek , nawet te przez internet ;)

Bo Wy to jak już zaczniecie się użalać to końca nie widać ;)

 

Oczywiście, że dasz radę, lepiej zajmij się dziewczyną, bo Ona nie może się załamać, chciałabym żebyś kiedyś tu napisał, że jesteś zdrowy i ona także.

 

 

Będę psychologiem, ale moja terapia będzie 'śmiechowa', inaczej jak z uśmiechem na ustach ode mnie z gabinetu nie wyjdziesz, no ale to już lepiej book'uj bilety, bo w Polsce nie jestem ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przed chwilą sie obudziłem.Mam jakis dziwny lek nie wiem przed czym,ale staram sie o tym nie myśleć i zrobic to co sobie wczoraj wyznaczyłem,czyli udac sie do dziewczyny i powiedziec Jej kilka rzeczy...najwyzej zacisne zęby i będe sie usmiechał na siłe,ale zorbie wszystko zeby wrescie cos naprawic,a nie spiepszyć.Myśle sobie,ze po co to wsyzstko skoro i tak pewnie zaraz doł wróci...ale z drugiej strony nie będe całe zycie zdołowany chodził bo kiedys musi byc wkoncu dobrze..a wiec zaciskam zęby i lece dalej...i wiem,ze uda mi sie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wiem czy takie uśmiechanie się na siłe jest dobre... też kiedyś próbowałam takich "sztuczek" i było jeszcze gorzej, bo zdałam sobie sprawę, że nawet udawać nie umiem. Bądz szczery ze swoją dziewczyną, mów kiedy czujesz się źle... napewno dostaniesz od niej ogromne wsparcie. Dobrze że jeszcze masz nadzieje na to, że będzie dobrze :) to znaczy, że nie jest z tobą jeszcze tak źle!

Pozytywne nastawienie to pierwszy krok w strone dobrego samopoczucia ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szkoła zwalona,zdrowie zawalone,moja miłosc sie odemnie konsekwentnie oddala,cały zwiazek sie sypie,kareira sportowa zawalona...brak motywacji do zycia.Myśle ciagle o samobojstwie,mam ochote to zrobic,chce sie zabic zeby miec spokoj,zeby wkoncu odetchnac z ulga bo mam dosc porazek. Mam dośc zycia,siebie i całego świata.Jednyną rzeczą jaką pragne jest śmierc.Ciagle nic mi nie wychodzi,ciagle kazdy ma do mnie o cos pretensje,czuje sie sam,czuje,ze nie mam nikogo,czuje,ze nie mam powodu,aby żyć.Straciłem nadzieje na to,ze będzie dobrze choc ostatnio było lepiej.Chce odejsc stad jak najdalej i miec to wszystko za sobą.Pociołem sie przed chwila i pewnie jeszcze kilka razy to zrobie dzisiaj.Nie wiem czemu.Tak po prostu...mam ochte sie uchlac jak swinia,nazrec sie tabletek jakich kolwiek,potem pojsc na siłownie i cwiczyc az mi serce stanie.Chce umrzec...Poszedłem za namowa dziewczyny do psychologa,pogadalismy i niby pomogło.Dla niej chciałem skonczyc szkołe i pozbierac zdrowie,a teraz kiedy sie sypie nie mam juz nic procz mysli...mysli samobojczych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Smobójstwo to nie jest żadne rozwiazanie...naprawde z pomocą psychologa można sobie uświadomić ze pomimo przeciwności losu mozna być szczęsliwym. Dlatego gorąco namawiam Cie na terapie.Ja tez byłam kiedyś w takim momencie swego życia ze samobójstwo wydawało się najlepszym rozwiązaniem, ale się nie poddałam i teraz czuje się znacznie lepiej.Przynajmniej nauczyłam się że o naszej wartości nie świadczy to jak traktują nas inni.Bo często to w jaki sposob się do nas odnosza jest jedynie świadectwem ich problemów...Pozdrawiam cieplutko i zycze wytrwałości:):)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak pokazują badania większość "samobójców" która publicznie wyraża taki pogląd , ma na celu jedynie zwrócenie na siebie uwagi ...

 

Gdybyś chciał już dawno byś to zrobił ...

 

Zaraz będzie lawina postów , że to nie jest wyjście , że życie jest piękne itp. itd .

 

Pozbieraj sie chłopie i poukładaj to co się rozsypało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×