Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

platek rozy, A może lepiej zmienić lekarza, który dobierze odpowiedni lek? Bo widzę, że ciągle zmieniasz a to chyba nie o to chodzi? Może Zoloft lub Valdoxan.

Ja traz nie bralam nic juz dlugo a dzis bylam u innej pani psychiatry wlasnie i kazala poki co podtrzymac ten mobemid .Przejrzala moja karte i widziala co wczesniej mialamz apisane. Zobaczymy to pwierszy lek po ktorym moge samodzielnie wstac z lozka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

platek rozy, a to nie wiedziałem. Oby pomogło :)

PJT, na jednego działa mała dawka na innego większa. Na mnie swego czasu nawet w ataku działał Validol czy np. dusznomi bierze Kalmsy... śmieszne ale działa. A tak na marginesie wysyłanie komuś leków i branie ich bez wiedzy lekarza to chyba nie bardzo co...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kochani moi, leki to jedno, a praca nad sobą to drugie....musicie połączyc te dwie rzeczy. Wątpie, ze jakikolwiek lek jest w stanie pomóc sam w sobie. Tak jak piał michał, ja biore kalsmy przy atakach i i pomaga....a to tylko dlatego, ze ja WIEM ZE MA POMÓC, wierze w jego działanie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Clementine, Tydzień to zbyt mało by leki działały , ja biorę paroksetyne na lęki i ]

 

a ile już bierzesz ten lek? dla mnie to jest totalny koszmar jakbym przeżywała horror na ziemi...mam chęć do życia, werwę i chcę iść na przód ale to mnie paraliżuje, przed spaniem mam natłok myśli, moje ciało się buntuje, wzdryga, karze obsesyjnie myśleć o tym co się z nim dzieje a do tego ciągle mam wrażenie, że mam pełny pęcherz przez to często wstaję do toalety...MĘCZARNIA!! Miałam wiele obsesyjnych myśli ale to nie daje żyć...nie chcę by pojawiło się coś nowego, chcę z tym skończyć. Myślicie, że się uda?!

 

Poniżej fragmet książki "Oswoić lęk". Judith Bemis i Amr Barrada

 

"Gdy rozpoczynałem terapię, pierwszą moją myślą było postanowienie: „Za trzy miesiące muszę już czuć się lepiej". Niestety, po tym czasie ciągle nie udawało mi się opanować niepokoju i ataków paniki . Bardzo się wówczas zniechęciłem i miałem wrażenie, że coraz bardziej tracę kontrolę nad życiem. Pamiętam, jak powiedziałem swojemu terapeucie: „Nie rozumiem, dlaczego mój stan zdrowia ani trochę się nie poprawił. Pogodziłem się z tym, że się boję, przeprowadzam właś-ciwy dialog wewnętrzny. Gdzie popełniam błąd?". Dowiedziałem się wtedy, że powinienem pogodzić się z faktem, iż rekonwalescencja mo¬że trwać całe życie. Szczerze mówiąc, nie to chciałem usłyszeć. Całe życie znaczyło tyle, co zawsze, a ja chciałem pozbyć się problemu jak najszybciej, aby cieszyć się nim.

Terapeuta zasugerował również, abym powtarzał sobie: „Dzisiaj po prostu tak się czuję". Nie miałem pojęcia, w jaki sposób mogłoby mi to pomóc, ale później zauważyłem, że często tak do siebie mówiłem. Pomogło mi to pogodzić się z tym, na jakim etapie procesu powrotu do zdrowia się znajduję.

 

Ciągle kusiło mnie, aby wyznaczyć sobie półroczny termin na odbycie rekonwalescencji, ale po pierwszym roku terapii zaakceptowałem myśl, że potrwa ona tak długo, jak będzie to konieczne. Powoli zda¬łem sobie sprawę, że dając sobie całe życie na wyzdrowienie, jestem w stanie osiągnąć je o wiele szybciej. Fakt, że nie zwracałem uwagi na upływ czasu, sprawił, iż przestałem odczuwać napięcie. Analizując minione dni, nawet nie jestem pewien, w którym momencie tak naprawdę zacząłem odzyskiwać zdrowie. Wiem jednak, że był to długi, powolny proces, dzięki któremu czuję się dużo lepiej."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×