Skocz do zawartości
Nerwica.com

Przyczyny nerwicy


didado1

Rekomendowane odpowiedzi

Choruje na zaburzenia lekowe ciagle od 10 miesiecy . Wiele specjalistow, terapii, wszystko prawie nic mi nie pomoglo, pieniadze wyrzucone w bloto. Nie poznalam ostatecznie przyczyny swoich problemow. To, co jednak podejrzewam najbardziej to fakt, ze "nie sluzy mi" pobyt za granica. NIe lubie tego kraju, ludzi, nie mam tu zadnych przyjaciol, praca to byl jeden horror (teraz jestem bezrobotna), wszystko mnie tu drazni. Dawno bym juz wrocila do POlski, gdyby nie moja milosc, ktora tu spotkalam (jestesmy zareczeni). Ma tu prace i jak narazie nie chce sie przeniesc do Polski. Jesli to wszystko prawda, to co robic? Jest to jedyna prawdziwa milosc jaka w zyciu mialam. Nie chce go zostawic. CZy musze placic taka cene za bycie z mezczyzna ktorego kocham? A moze to nie wina obcego kraju, moze to nie zalezy od okolicznosci tylko jest tak, jak mowil prof. ALeksandrowicz, "Nerwicę nosi się w sobie, to nie życie ją powoduje". Mialam powazne problemy w dziecinstwie i moze mi sie to teraz odbija, niezaleznie co robie i gdzie jestem? Co o tym sadzicie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie leki pojawily sie wlasnie podczas dłuyższego wyjazdu za granice. I niby przez pierwszych kilka miesiecy wszystko bylo ok, adaptacja, poznawanie ludzi, miasta i otoczenia ale to byl tylko poczatek. Pozniej zaczalem miec rozne akcje, ktore na poczatku obiwaialy sie wrazeniem, ze to co sie dzieje do okola mnie jest nierealne. Potem zaczely sie ataki paniki spowodowane obawami, ze umre, zwariuję itp. W koncu po roku wrocilem do Polski gdzie po jakims czasie wszystko sie wyciszylo ale tylko na 3 lata. Teraz od roku choruje na narwice lekową i mimo, że ostatnio moj komfort zycia poprawil sie znacznie to jeszcze dluga droa przede mna.

Topa, musisz podjac jakies dzialnia bo to schorzenie moze jedynie przybrac na sile a samo nie przejdzie. Z reszta sama doskonale to wiesz !!!! Zastanow sie czy nie lepiej wrocic na chwile do Polski, zadbac o siebie i wrocic do swojego faceta niz trwac przy nim cierpiac jednoczesnie. Ja mysle, ze moj ostatni zwiazek rozpadl sie m.in. przez to, ze nie dawalem rady sam z sobą.

Trzymam kciuki!!!!!!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie leki pojawily sie wlasnie podczas dłuyższego wyjazdu za granice. I niby przez pierwszych kilka miesiecy wszystko bylo ok, adaptacja, poznawanie ludzi, miasta i otoczenia ale to byl tylko poczatek. Pozniej zaczalem miec rozne akcje, ktore na poczatku obiwaialy sie wrazeniem, ze to co sie dzieje do okola mnie jest nierealne

Ja tez sie zastanawiałem skad u mnie wzięła się nerwica. Też byłem za granicą prawie 1,5 roku. Nie mialem problemów z adaptacją, z tesknotą itd.

Poznałem też tam dziewczynę, z którą jestem do dzis. Zdecydowaliśmy się wrócić i nie było zadnych problemów. Jednak miesiąc przed tym jak zaczęły się moje lęki miałem ogromną kłótnię z ojcem. Z którym nie mieszkam na co dzien ponieważ on mieszka w innym mieście. Ale to nie była pierwsza taka kłótnia. Wiec nie jestem przekonany też do końca o tym, ze to mogło mieć wpływ na mnie. Już w innym temacie pisalem, że ogólnie mało rzeczy mnie "ruszało". Generalnie byłem zawsze silny psychicznie. I takie spięcia nie robily na mnie wiekszego wrażenia. Chyba, że że przyczyną moich lęków było cos innego a ta kłótnia utrwalila tylko to co miałop nastąpić czyli chorobę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie leki pojawily sie wlasnie podczas dłuyższego wyjazdu za granice. I niby przez pierwszych kilka miesiecy wszystko bylo ok, adaptacja, poznawanie ludzi, miasta i otoczenia ale to byl tylko poczatek. Pozniej zaczalem miec rozne akcje, ktore na poczatku obiwaialy sie wrazeniem, ze to co sie dzieje do okola mnie jest nierealne

Ja tez sie zastanawiałem skad u mnie wzięła się nerwica. Też byłem za granicą prawie 1,5 roku. Nie mialem problemów z adaptacją, z tesknotą itd.

Poznałem też tam dziewczynę, z którą jestem do dzis. Zdecydowaliśmy się wrócić i nie było zadnych problemów. Jednak miesiąc przed tym jak zaczęły się moje lęki miałem ogromną kłótnię z ojcem. Z którym nie mieszkam na co dzien ponieważ on mieszka w innym mieście. Ale to nie była pierwsza taka kłótnia. Wiec nie jestem przekonany też do końca o tym, ze to mogło mieć wpływ na mnie. Już w innym temacie pisalem, że ogólnie mało rzeczy mnie "ruszało". Generalnie byłem zawsze silny psychicznie. I takie spięcia nie robily na mnie wiekszego wrażenia. Chyba, że że przyczyną moich lęków było cos innego a ta kłótnia utrwalila tylko to co miałop nastąpić czyli chorobę.

 

No właśnie. Byłeś sliny i niewiele rzeczy Cie ruszało albo tak Ci sie tylko wydawało a jak wiadomo wiele mnóstwo rzeczy zostaje w podświadomości i nawet sobie z tego nie zdajemy sprawy. Ja do tej pory nie wiem tak do końca skąd ta przypadłość u mnie ale mam pewne podejrzenia, ze częściowo z kumulowania negatywnych emocji w sobie a nie wyrzucanie ich w sytuacjach, które je wywołują....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

częściowo z kumulowania negatywnych emocji w sobie

Tak, tu sie zgodzie, tylko ze tak maja bardzo wrazliwe osoby (tak mi sie wydaje). Takie, ktore porażki wszystkie biorą bardzo do siebie, sukcesami sie bardzo cieszą. Dla mnie to kiedys bylo tak, ze jak cos nie wyszlo to zlewka, bo mowilem nie pierwszy i nie ostatni raz cos sie nie udało. A jak wyszlo to mowilem sobie , no co, musialo sie udac. I raczej negatywnych emocji w sobie nie mialem. Nawet jako kobic pewnego sportu, gdzie za moja druzyna zjezdizlem cała Polskę ( kiedy byłem zdrowy) porażki nie robily na mnie wrażenia (gdzie niektórzy płakali :? ) a wygrana to też jakoś tak obojętnie.

wyrzucanie ich w sytuacjach, które je wywołują....

Moza to wyrażac krzykiem, płaczem...? Nie chce tu robić z siebie twardziela żadnego bo to nie napinka żadna forumowa ani nic, ale ja nie pamiętam kiedy za czasów gdy byłem zdrowy żebym płakał. Nie umialem plakac. A teraz, mimo ze wstyd sie przyznać , to czesto zdarza mi sie ryczeć. Przez tą pieprzoną chorobe....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wydaje mi sie ze czesto nerwica wynika z bardzo duzych ambicji i dążen, checi i potrzeby bycia najlepszym, najladniejszym itd w zderzeniu z kiepskimi warunkami tzn np. nie mozemy tego i tego osiagnac, nie jestesmy najlepsi ani najpiekniejsi. z 2giej strony taki idealizm tez chyba wynika z niedowartosciowania i niepewnosci siebie, a to pewnie ma swoj poczatek w dziecinstwie i nadal trwa. sa przeciez ludzie brzydcy, ktorzy niekoniecznie mieli w zyciu latwo, maja wiele problemow a jednak oni nie maja nerwicy..dlaczego?? moze oni sie umieja pogodzic z tym co maja i z tego cieszyc a nie ciagle za czyms podazac, za czyms nieosiagalnym..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ewa125 zgadzam sie z toba w 100%. mniej wiecej to wczorj uslyszalam na terapii. gdzies podswiadomie musze byc idealna, ale tak sie nie da. nie d sie byc idealnym. mozna byc dobrym. a to cle zadrecznie sie jest bezndziejne. za wysokie wymagni wobec siebie moga powalic.

 

hehe, przyklad. parkuje samochod i nie do konca zrobie to prosto. ilea razy mi sie zdarzylo poprawiac, w sumie nie wiem czemu :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nerwica to zespół fałszywych wyobrażeń o otaczających nas ludziach i nas samych, które wywołują konflikty wewnetrzne. Nie można nabawić sie nerwicy tylko od przeżywania złych emocji.Ba powiem więcej gdybyśmy nigdy nie przeżywali złych emocji bylibyśmy ślepcami duchowymi.Nerwica rodzi się jednak tam gdzie zaczyna się tamować złe emocje(np. wychowaliśmy się w rodzinie gdzie pokazanie swych prawdziwych uczuć wiązało się z zagrożeniem lub innymi nieprzyjemnymi sytuacjami).Człowiek zaczyna wtedy uciekać od samego siebie dążąc do perfekcji w ukrywaniu swych uczuć i nerwica gotowa.Ten opis jednak to daleko posunięte uproszczenie.Dla zainteresowanych polecam książke Karen Horney ,,Nerwica a rozwój człowieka''

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No jasne że się da :):)Jestem tego najlepszym, przykładem:):)Nie powiem żebym była już w 100% zdrowa ale jest o wiele lepiej niz bylo:):)Wszystko mozna, trzeba tylko chcieć i spotkac na swojej drodze odpowiednich ludzi którzy chca pomóc:):):)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak mialam terapie:):)Nawet 3:D:DBo dwie pierwsze nie dały konkretnych rezultatów...A książka Horney jest dobra i wiele z niej sobie wziełam..nie mówi co konkretnie trzeba zrobic zeby pozbyc sie nerwicy ale pomaga ją zrozumieć a to juz połowa sukcesu:):)A Ty staram się masz jakieś wrażenia dotyczące terapii??:D:D:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

narazie zaczynam byłem na z 8 spotkaniach więc narazie rezultatów nie widze wiem jedno musze to wyleczyć koniecznie

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 4:53 pm ]

a oto przyczyny jakie wymienia Karen Horney jak powody powstania nerwicy:

- niekonsekwencja rodziców

- faworyzowanie któregoś z rodzeństwa

- brak prawdziwych uczuć, szczerych i otwartych

- nadopiekuńczość rodziców

- zbyt mała opiekuńczość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piszecie o znalezieniu przyczyny nerwicy. U mnie przyczyną jest prawdopodobnie (to moja teoria) lęk przed usmodzielnieniem, przed rozłąką z rodzicami, przed wzięciem odpowiedzialności za swoje życie. Właściwie nerwica zaatakowała mnie przed ślubem i wyprowadzką od rodziców, już wcześniej miałam lęki, ale nauczyłam sie z nimi żyć (np. niechęć do wyjadów na kolonie, samodzielne wakacje lub hipochondria), natomiast w pewnym momencie pojawiły się bardzo silne lęki, poczucie winy, natręctwa myślowe o podłożu seksualnym, moja samoocena w tym momencie wynosi pewnie 0, nic mnie nie cieszy, ciągle myśle że nic mi sie ne uda :(

Czy więc skoro przyczyną był ślub i wyprowadzka, to mam się wyprowadzić od męża i sie rozwieść? Jak w moim przypadku radzić sobie z przyczyną? Jak ją zlikwidować?

Ponadto mam inny problem, odczuwam lęk przed posiadaniem dziecka, mimo że bardzo chcę, po prostu obawiam się że mogłabym mu zrobić krzywdę, bo jestem ... pedofilem, ale o tym nie wiem. Ta myśl strasznie mnie niszczy, boję się jej i tego że mogę kiedyś naprawdę to zrobić, gdy o tym myśle nienawidze siebie i panikuje.

Analogicznie wciąż boję się że może jestem lesbijką, zoofilem, albo że nie kocham męża tylko jego przyjaciela. całe moje życie to wielki lęk, i mimo że na codzień funkcjonuję normalnie, to żyję z dnia na dzień, nie mam planów, marzeń, bo się boję.Czytałam że jak ktoś się czegoś boi np. wysokości to powinien przełamać strach i pokonywać lęki np. wchodząc na wysokie piętra, czy ja też mam realizować swoje myśli - przecież to straszne!

 

I jak w takim przypadku zlikwidować przyczynę?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja odkad pamietam balam sie ludzi. Najpierw w szkole dzieci mnie nie tolerowaly wiec...dawalam im cukierki, kanapki i pieniadze aby mnie lubily. Dzis bardzo sie tego wstydze. Ale potem bylo jeszcze gorzej. W gimnazjum i liceum bylam tak czesto wysmiewana, ze zamknelam sie na caly swiat. Nie umiem nawiazac zadnego kontaktu z chlopakami, mam wrazenie ze wszyscy na mnie patrza, nikt mnie nie lubi i ogolnie ze mna gorzej niz zle. Do tego jeszcze mam problem z ojcem. Oto jestem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ewa125 zgadzam sie z toba w 100%. mniej wiecej to wczorj uslyszalam na terapii. gdzies podswiadomie musze byc idealna, ale tak sie nie da. nie d sie byc idealnym. mozna byc dobrym. a to cle zadrecznie sie jest bezndziejne. za wysokie wymagni wobec siebie moga powalic.

 

hehe, przyklad. parkuje samochod i nie do konca zrobie to prosto. ilea razy mi sie zdarzylo poprawiac, w sumie nie wiem czemu :P

Rany jakbym czytała siebie!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, troche poczucia winy jeszcze nikomu nie zaszkodziło....w końcu nie bije sie ludzi tylko za to ze nas wkurzyli.Wazne tylko aby nie obwiniac sie za odczuwanie nagatywnych emocji, bo to odbiera człowiekowi sily i zniecheca do poprawy naszego zachowania.O wiele lepiej przemyslec sytuacje i wyciagnac z niej wnioski:D:D:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja odkad pamietam balam sie ludzi. Najpierw w szkole dzieci mnie nie tolerowaly wiec...dawalam im cukierki, kanapki i pieniadze aby mnie lubily.

 

Też tak robiłam :oops: Nie pamiętam by w nowym miejscu (np. szkole) ktoś do mnie podszedł, zawsze to ja pierwsza zagadywałam, dawałąm cukierki, a potem stwierdziłam że czemu ja mam być pierwsza, i już mi nie zależało, trzymałam sie na uboczu. I jak szłam do podstawówki i do liceum z góry zakładałam że nikt mnie nie polubi, potem jakoś sie aklimatyzowałam. Był okres kiedy 'grałam' twardzielkę, że niby na niczym mi nie zależy, zmieniałam style ubioru, kolory włosów, ubierałam się czasem ekstrawagancko. Potem mi przeszło, ale do tej pory nie umiem odnaleźć siebie, nie wiem czego chcę, np. widzę elgancką, zadbaną kobietę i myślę że też chciałabym taka być i tak sie ubierać, a zaraz po chwili jednak zastanawiam sie gdzie niby miałabym sie tak ubrać ładnie, tak samo jest z kolorowymi ciuchami młodzieżowymi, albo ze sportowymi, zawsze myśle że to nie dla mnie, więc nadal chodzę w moich burych wyciągniętych swetrach, nie mam żadnego stylu, jestem nijaka :(

Koleżanek nadal nie mam, miałam jedną ale ona ma nowe koleżanki, fajniejsze i bardziej zabawowe ode mnie, już chyba nie ma ochoty słuchać o moich problemach, bo mnie unika. A znajomi męża chyba uważają mnie za dziwaczkę, zresztą mają prawo, zawsze wyrażam przy nich jakieś kontrowersyjne poglądy, chyba sama chcę ich zniechęcić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ty celineczko odkryłaś na psychoterapi jaki to konflikt masz w sobie ?

No gdyby nie terapia to byłoby ze mną cieniutko...Moim problemem bylo to ze wszystko spychalam do podswiadomosci i zeby to wreszcie zlokalizowac trzeba bylo intensywnych dzialan psychologicznych w moim przypadku ale sie udalo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przyczyny przyczyny , prosta sprawa jak by nie patrzec rodzice dupy dali takie sa przyczyny. Zepsuli zniszczyli skopali i tyle. Jakis parapsycholog powiedzial ze trudne dziecinstwo zobowiazuje a nie usprawiedliwia. To wezme kalach rozpieprze wszystko co lubi i kocha pi powiem tragedia nie usprawiedliwia ona zobowiazuje.Takie pieprzenie od wiekow wiadomo ze jak ci ktos napieprzyl w dziecistwie odpowiednio duzo masz szczescie jak staniesz na nogi a jak potrafisz cos zrobic starajac sie przynajmniej celowo nie zrobic innym krzywdy to jestesc wielki. Dlatego badzmy z siebie dumni. Dumni z karzdego dnia kiedy nie wyrownujemy rachunkow z tym pojebanym swiatem. Z karzego dobrego uczynku a w szczegolnosci tego dla siebie bo to najtrudniejsze. Pojebane teorie o prawie etyce i tym podbnych bzdurach wymyslili szczesciarze dostajacy wszystko za darmo, od urodzenia ktorzy nigdy nie musieli zaplacic za cokolwiek ceny ceny nie bedac na to gotowymi. P.i.e.r.d.o.l.y takie swiat to dzicz ktora rzadzi kasa i seks, dwa rodzaje uniwersalnej waluty trzecia to wladza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×