Skocz do zawartości
Nerwica.com

Prokrastynacja


anancites

Rekomendowane odpowiedzi

Jak czytam posty niektórych w tym temacie, to dosłownie czuję się, jak bym czytał o swojej osobie. No macie identycznie jak ja.

 

Przykładowo - mam gdzieś jechać, dajmy na to wycieczka. To muszę w mieszkaniu zostawić idealny porządek. Inaczej będę wściekły, rozdrażniony. Mam się brać za naukę, to robię przed tym tysiąc innych rzeczy, żeby wszystko było idealnie załatwione, zrobione i dopiero potem nauka. Ale potem to już nie ma czasu, bo zazwyczaj jest za późno... Takich przykładów bym mógł mnożyć. Mam jechać oddać do sprawdzenia z pracą licencjacką, do promotora. Ale ciągle to przekładam, robię co innego. I tak mi to cały czas ucieka...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

znerwicowanyy, wiesz wł mnie masz problemy z stresem, musiałeś przesadnie dużo pracować, albo byłyś przez kogoś pod dużą presją

 

jeśli dręczą cię myśli to:

wiesz wł mnie najlepszym sposobem jest olewanie wszelkich natrętnych myśli, jak się pojawiają najlepiej ignorować je i dać im przechodzić. Robić wszystko jakby ich nie było. W ten sposób będą męczyć mniej i w końcu odejdą. co najważniejsze nie analizować tego bo będą męczyć mniej, nie odtrącaj też ich bo wtedy też mocniej będą myśleć

 

co do czynności:

wiesz jeśli czujesz że musisz mieć pożądek to też ignoruj myśli które cię do tego zmuszają, jak będziesz temu ulegał to to cię nie skończy męczyć, jak się nie powstrzymasz to nic, to nie jest takie łatwe do przezwyciężenia sam to wiem, ale staraj się te myśli które cię zmuszają do ciągłego porządku ignorować, stopniowo mniej będą męczyć i to odejdzie

 

Co jest bardzo ważne to korzystanie z życia cieszenie się im. Nawet jak nie pracujemy za dużo, ale jak nie mamy czegoś co daje nam radość jak zainteresowania, pasje, spotkań z znajomymi coś co bardzo lubimy to prędzej czy później coś takiego zacznie nas męczyć : P dlatego najlepiej mniej się wszystkim przejmować, rozwijać swoje pasje, robić to co się chce i lubi :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam! Jestem studentką psychologii Uniwersytetu Wrocławskiego i prowadzę badania dotyczące prokrastynacji. Jeśli ktoś z Państwa chciałby wziąć w nich udział, proszę o wypełnienie kwestionariusza (63 pytania zamknięte) na tej stronie: https://docs.google.com/forms/d/1Zqdnezj8CKdfnwA1dB8dZwT5h2GwS-Ed7Rr2rfGnCGc/viewform. Będę wdzięczna za Państwa pomoc. Serdecznie pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znalazłam pare porozrzucanych po forum informacji, ale uważam, że temat wart jest osobnego wątku. Jeśli coś przeoczyłam to sorry.

 

Pewnie wszyscy wiecie co to jest PROKRASTYNACJA. Dla jasności przytoczę definicję, oczywiście z wikipedii:

"Prokrastynacja lub zwlekanie (z łac. procrastinatio – odroczenie, zwłoka) – w psychologii patologiczna tendencja do nieustannego przekładania pewnych czynności na później, ujawniająca się w różnych dziedzinach życia. (...) Osoby nią dotknięte – prokrastynatorzy – odczuwają trudności z zabraniem się do pracy i w związku z tym odkładają jej wykonanie, zwłaszcza wtedy, gdy nie spodziewają się natychmiastowych efektów. Osoby patologicznie zwlekające z rozpoczęciem pewnych czynności uważa się zazwyczaj za leni i przypisuje im brak silnej woli i ambicji."

 

Poruszam temat, bo to zaburzenie (czy rzeczywiscie?) coraz bardziej rzutuje na moją codzienność i chciałabym zacząć je eliminować. Ale równie bardzo jak eliminacja interesuje mnie geneza i cała otoczka wystepująca wokół tego zjawiska. Uważam je za bardzo interesujące, mimo jego destrukcyjnego charakteru i chciałabym poznać jak to się objawia u Was , jakie jest podłoże i jakie są idące z nim na co dzień w parze emocje.

 

Ja jestem klasyczną ofiarą własnego perfekcjonizmu. Myśl, że coś może mi nie wyjść tak, jak chcę sprawia, że robię to sto razy wolniej, odkładam na nie-wiadomo-kiedy lub nie robię w ogóle. A skąd myśl, żę coś mi nie wyjdzie? Wydaje mi się, że stawiam sobie zbyt wysoko poprzeczkę. Lecz zamiast szlifować umiejętności, starać się być coraz lepszą (czego przecież sama od siebie oczekuję) - tylko się wkurwiam i przestaje dążyć do celu w ogóle.

Na studiach ledwo uniknęłam egzaminu komisyjnego bo pojawiłam się na zajęciach 2 lub 3 razy w ciągu semestru. Gdy opuściłam je raz, bałam się reakcji profesora, więc kolejny raz też nie poszłam. Im bardziej się bałam - nazwijmy to umownie - kary za nieobecności, tym bardziej wiedziałam, że znów zostanę w domu i tym bardziej kara stawała się większa, Mimo, że wiedziałam, że jej nie uniknę - i tak nie przychodziłam na zajęcia. Potrafiłam całą noc robić pracę na te zajęcia, a rano wywalić ją do kosza, bo "jednak mi się nie podoba" i oczywiście po raz kolejny - nie pójść.

 

Dziś moje życie to taka sinusoida emocjonalnych napieć - 3 dni pracuję od rana do nocy(choć z efektów najczęściej nie jestem dostatecznie zadowolona), by kolejne 4 nie robić nic i przeklinać siebie. Spodziewam się, że w tym temacie padnie też jedno ze słów-kluczy: lenistwo.

 

Odkładanie wszystkiego na później sprawia, że żyję w permanentnym stresie, który wiadomo, że wpływa negatywnie na zdrowie. Często budzi mnie mocno i szybko walące serce i uczucie zdenerwowania. I muszę przyznać, że mam już tego dość. Dlatego zamiast robić teraz robotę - od 2 godzin przeglądam forum - tłumaczę sobie jednak, że to nie jest zmarnowany czas, bo przecież napisałam ten temat.

 

Czy ktoś z Was żyje w podobnym absurdzie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prokrastynacja często współwystępuje z niskim poczuciem własnej wartości. Ludzie nie wierzą w efekty swoich działań, nie są zadowoleni ze swojej pracy, więc od początku sabotują swoje działania albo rezygnują w przedbiegach. Stawiają sobie poprzeczkę zbyt wysoko, by w rezultacie nie móc zrobić nic, by zablokować jakiekolwiek działanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prokrastynacja jest okropna. U mnie wiąże się z zaburzeniami koncentracji oraz patologiczną niechęcią do wysiłku.

Na studiach odkładałem prace do napisania, odkładałem uczenie się na sesję, w końcu chciałem zakończyć ten bezsens samobójem,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znam to az za dobrze. Pisalam nawet w swoim watku http://www.nerwica.com/praca-znowu-wp-dzi-a-mnie-w-depresj-t51112.html na ten temat.

Z tego powodu najwiekszego dola lapie wlasnie siedzac w pracy, gdzie ciezko mi sie zabrac za powierzone mi obowiazki, bo uwazam, ze sobie nie poradze, ze to bez sensu, ze nie umiem, ze i tak nikt tego nie bedzie uzywal, ze nei jestem nikomu potrzebna itp. Wiekszosc dnia spedzam na zagrzaniu sie do pracy i zabraniu za nia! Najlepiej idzie mi po 16, gdy juz wszyscy wyjda (lub gdy minie z 5 - 6 godzin). Masakra! A potem wyrzuty sumienia. I stres - przeciez nie mozna tak ciagnac w nieskonczonosc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przejmuję się, bo to upośledza codzienność. Kiedyś, za dzieciaka, jak pomyślałam tak też zrobiłam (szyłam sobie ciuchy, realizowałąm kreatywne pomysły, miałam b. dobre wyniki w nauce, etc), wszystko przychodziło mi, że tak powiem, bez zbędnego pierdolenia. Byłam 100% sobą. A dziś to wygląda tak, że CHCĘ być sobą, ale mi nie wychodzi. Nie wystarczy mi to jaka jestem i ciągle chce być lepsza, robić lepiej swoją robotę. Ciągle myślę sobie, że mnie na to stać, tylko muszę to z siebie wykrzesać. I ciągle tego nie robię. A pogodzenie się z obecnym stanem rzeczy jest dla mnie niedopuszczalne.

 

 

Cognac, mam tak samo. Pół dnia robie wszystko, żeby nie robić roboty, a najlepiej mi się pracuje w samotności i w nocy. A jak dochodzi do sytuacji, żę ktoś mi patrzy na ręcę lub musi ocenić to co zrobiłam - stres po stokroć.

 

Walczycie z tym jakoś? Nerwosol-men, rozumiem, że nie? ;]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ora, doskonale Cię rozumiem. Za młodu robiłam różne rzeczy i było to dla mnie naturalne, że się bierze i robi. Miałam terminarze, gdzie pisałam, co danego dnia chcę zrobić, różne plany i wszystko wykonywałam. A teraz... szkoda gadać... Już nawet kij ze mną, trudno. Ale gorzej, bo rozczarowywuję moją aktualną postawą bliskie osoby :(

 

Teraz robienie TODO-list mnie nie motywuje, tylko wpędza w jakiś paraliż. Czytanie motywacyjnych książek też nie pomaga, bo wkrada się cynizm: "głupie amerykańskie gadanie" ;) Dużo odpoczynku - też nie tędy droga, w domu, po pracy lub przez weekend jestem zrelaksowana, wyobrażam sobie, ile fajnych rzeczy zrobię, gdy wrócę do pracy - lecz przychodzę tam i... nic, problem nie zniknął.

 

Macie jakieś pomysły, jak to przepracować?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skoro masz tak od zawsze, to też za pewne nie przeszkadza Ci to tak bardzo jak mi. Stąd mniejsza wola zmian.

 

Cognac, ja się staram samomotywować. Nie jest to łatwe (nigdy nie wybierm dróg na skróty - ciąg dalszy chorego ulepszania siebie), ale od czasu do czasu działa. Myślę sobie wtedy, że doba każdego człowieka na ziemi trwa tyle samo i jakoś inni w ciągu tej doby robią 20 różnych rzeczy, więc i ja mogę robić więcej jeśli tylko dobrze zagospodaruje czas (tylko.. HA!). No i raz na miesiąc zbieram się w sobie i działam. Oczywiście jakiś czas później wszystko wraca do 'normy", ale takie zrywy dają mi jakąs moc i poczucie, że jednak nie wszystko stracone ;]

 

Zastanawia się nad zależnością pt.: moja prokrastynacja a siła woli. Wychodziłoby na to(co znam z dotychczasowej autopsji), że nie jesteśmy w stanie osiągnąć celu wymagającego długotrwałego do niego dążenia. Słabe to.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ora, przeszkadza mi to bardzo. Mam deficyt koncentracji, prokrastynacja jest u mnie jednym z objawów i razem sprawiają, że czasem chcę się zabić, a raz nawet spróbowałem. Ale nie wiem, jak bardzo Tobie przeszkadza, więc nie będę porównywał.

Wola zmian niby jest... Tylko jakoś chęci nie ma ;).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie jesteśmy w stanie osiągnąć celu wymagającego długotrwałego do niego dążenia.

Mam podobne obserwacje. Wiadomo, najbardziej cieszy zadanie, gdzie szybko widać efekty. Np. dłubiesz coś w glinie, rzeźbisz, rzeźbisz - widzisz przynajmniej ogólny kształt, to motywuje do dalszego działania, udoskonalania tego dzieła.

Mówią, że metodą na to jest podział zadania na małe kawałki:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychoanalepsja_SS, może to nie zabrzmi trafnie, ale próba samobójcza też wymaga podjęcia działań i mobilizacji, czyli jak się wzbierzesz w sobie to dajesz radę. Pytanie tylko jak przekierować swoją czachę, żeby myślałą w bardziej optymistyczno-motywacyjnym kierunku.

Podział zadania na małe kawałki zdaje się być fajnym pomysłem. Tylko co z czasem na to przeznaczonym? Jeśli,dla przykłądu, celem ogólnym jest posprzątać cały dom, a rozkładając to na mikro-cele będzie to odkurzanie, zmywanie i jakieś takie podobne, to ja bym sobie ustaliła o poranku, że do 10 muszę odkurzyć, do 14 pozmywać, a do którejś tam zrobić kolejne rzeczy. I jeśli do 10 nie odkurze, to już uznam mój cały plan za porażkę i zdołuję się jeszcze bardziej,bo wyjdzie na to, że nawet mikro-cele mnie przerastają. Może przykłąd nie do końca udany, ale wiecie o co chodzi.

 

A na przykłąd nie motywuje Was.. rywalizacja?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychoanalepsja_SS, może to nie zabrzmi trafnie, ale próba samobójcza też wymaga podjęcia działań i mobilizacji, czyli jak się wzbierzesz w sobie to dajesz radę. Pytanie tylko jak przekierować swoją czachę, żeby myślałą w bardziej optymistyczno-motywacyjnym kierunku.

 

To była próba impulsywna popełniona na nietrzeźwości.

 

A na przykłąd nie motywuje Was.. rywalizacja?

Wręcz przeciwnie. Porażki mnie deprymują. Najlepiej czuję się wtedy, gdy nie mam ograniczeń czasowych ani konkurencji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×