Skocz do zawartości
Nerwica.com

CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III


Amon_Rah

Rekomendowane odpowiedzi

piszę właśnie 2500 post :)

 

byłam dziś u psycholog, potrzebowałam tej terapii. potrzebowałam do tego, żeby nie obwiniać się za to jak funkcjonuje. myślałam, że znów zrobiłam się jakaś leniwa. miałam wyrzuty sumienia. nikt dziś mi nie mówił, że jestem słaba, że mam się wziąć w garść. dostałam zrozumienie. wiele zrozumienia i wiele pochwał. wsparcia. tak, mając depresję przeżyłam dzień w szkole, nawet nieźle się sprawując. jeszcze to co się ostatnio dzieje do mnie nie dociera, mam ogromne poczucie winy.

dziś przez przypadek usłyszałam szkolną pochwałę i dobrze bo umieram ze strachu przed jutrzejszymi praktykami. nie wiem jak wytrzymam tam pięć godzin, nie wiem jak będę na najwyższych obrotach. nie wiem jak pomaluję, a na zdjęciach wychodzi każde niedociągnięcie. ale pochwała oswaja mnie trochę z jutrem i dodaje skrzydeł.

 

podsumowując, nadal nie lubię siebie, nadal się gubię i nie wiem jak się czuję. i może rzeczywiście nie jestem leniwa, tylko mam stan depresyjny...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

CHAD - moje przekleństwo na całe życie

 

Witajcie, postanowiłem się tutaj zarejestrować, opowiedzieć moją historię i być może poznać nowe osoby smile .

 

Mam 21 lat, a od 18 roku życia zaczął się mój koszmar, który trwa do dzisiaj. Wszystko zaczęło się od śmierci mojego brata (starszy ponad 2x ode mnie), który zmarł dzień przed sylwestrem, 30 grudnia 2010. W ten dzień wraz z ojcem znaleźliśmy jego zwłoki, a ja byłem pierwszą osobą która go zobaczyła. Dzień przed, ojciec z bratem mocno się pokłócili o pieniądze, brat miał długi itd., w wyniku czego brat po prostu "poszedł" w długą i tyle go widzieliśmy. Ojciec był wściekły, a ja byłem młodym szczunem i żałuje, że nie poszedłem za nim. Wróciliśmy do domu i w nocy rozmawiałem bardzo długo z moją siostrą-bliźniaczką, wtedy pomyślałem sobie : "co by było gdyby on [imię] umarł?"...i na drugi dzień umarł. Na drugi dzień brat nie odbierał telefonu, więc z ojcem poszliśmy do jego domu, też cisza, aż wkońcu postanowiliśmy się włamać, niestety nie żył od 6h conajmniej. Jestem pewien, że nie było to samobójstwo, brat był bardzo wierzący. Miał kłopoty osobiste, problemy zdrowotne z sercem, problemy w małżeństwie. Żonaty był 5 lat. Okrutne jest to, że umarł sam, gdyż żona pojechała do kochanka, twierdząc, że do koleżanki...był sam przez ostatnie dni i zazwyczaj to on sam wychowywał 6 letniego syna. Byłem w szoku co zobaczyłem, jednak musiałem zachować się jak facet i pojechałem po matkę do pracy. Musiałem kłamać, że nie wiem co się stało, że karetka jedzie, ale nic nie wiem...a wiedziałem co bylo. Widok zrozpaczonej matki mówi sam za siebie...

 

Rozpoczął się rok 2011. Od momentu kiedy ujrzałem jego zwłoki, winę za jego śmierć obarczyłem mojego ojca, który w dzień przed jego śmiercią zachował się jak nie ojciec dziecka, wręcz potwornie, wypił wtedy za dużo alkoholu. Znienawidziłem ojca, byl okres kiedy długo mnie nie było w szkole. Bardzo rzadko spałem, jak już to co noc śniła mnie się twarz zmarłego brata. Szczęście sie do mnie uśmiechnęło, kiedy zdobyłem dziewczynę. Miałem z kim pogadać, byłem zakochany wkońcu to moja pierwsza miłość. Dzięki niej, nie myślałem cały czas o tym co się stało.. 3 miesiące znajomości i doszło do pierwszego stosunku. Było to pod koniec marca. Dwa dni później moja dziewczyna miała próbę samobójczą, na szczęście przeżyła. Bardzo mocno to przeżyłem, nie wiem co bybyło, gdybym stracił w przeciagu pół roku - 2 bliskie mi osoby.. Wylądowała w szpitalu psychiatrycznym, zaczynałęm ją bardziej poznawać, chciałem sie dowiedzieć czemu to zrobiła i teraz po czasie trochę rozumiem jej decyzję. Jednak nieźle się wkurzyłem gdy się dowiedziałem, że uprawiała ze mną seks, "bo nie chciała umrzeć jako dziewica" no god damn it... :x. W następnych miesiącach lepiej nam się układało. Niestety przez nieobecności miałem problem z zaliczeniem 3klasy (technikum) i miałem poprawkę z matemtyki. Zacząłem sie uczyć w sierpniu, poprawki nie zdałem, a samopoczucie było coraz gorsze tak od czerwca. Pierwsze myśli samobójcze zaczęły mnie się właśnie w czerwcu. Całe szczęście miałem świetnego wychowace i dzięki niemu dostałem się do 4 klasy warunkowo. Od września do szkoły, chodziłem w kratkę. Później od końca września do połowy października tak wagarowałem, że to się w głowie nie mieści. Raz byłem, raz nie, straciłem sens życia. Postanowiłem odebrać sobie życie, łykając tabletki nasenne, które kiedyś zdobyłem od psychiatry. Obudziłem się na drugi dzień w szpitalu, odratowali mnie rodzice wychodzac do pracy. Nastepnie spedzilem tydzien w zakladzie psychiatrycznym i zaczęło być lepiej, raz gorzej. Mianowicie od listopada można powiedzieć, że zaczeła się moja "przygoda" z CHAD. Pogodziliśmy się z ojcem, całe szczeście. Od listopada zacząlem chodzić do nowego psychiatrę, przepisal mi podobno mocne leki, czyt. Bioxetin i Lit oraz Ketrel na spanie.

 

Zaczął się rok 2012, początek był niezły, dostałem indywidualne nauczanie i było ok. Do matury podchodziłem, jednak nie zdałem z matmy i znowu nauka we wakacje do poprawki. Jednak zaczalem od lipca, przystąpiłem do poprawki, zdalem i udałem się na studia. Smutne, jednak moja dziewczyna, z którą tyle przeszedłem, zdradziła mnie na Woodstock'u kilka dni przed poprawką. Bardzo mnie to zraniło i zmieniłem zdanie na temat kobiet.

 

Otóż żona mojego brata po jego śmierci, "wypięła" się na niego. Tzn. nie przyjęła spadku, utrudniała dostęp do jego przedmiotów, książek moim rodzicom. Zaczeła mówić, ze moj brat był nikim i w ogóle. Ich dziecko jak widzi mnie na ulicy to nawet nie odpowie na "czesc", zrobiła wszystko by odrzucić nas... W momencie śmierci brata, ten dzieciak stracił: dziadka,babcie,ciocie i wujków tak nagle... Żona nie przychodzi na jego grób, nie sprząta i nie widujemy się z nią w ogóle. Raz, że jest wrogo do nas nastawiona, a dwa to moja matka, która strasznie to wszystko przeżywa.

 

Każdy chłopak w moim wieku, to dziewczyny,seks,chlanie i itd. A ja? Ja czasami czuję się jakbym był ludzkim wrakiem. Znienawidziłem kobiety, przez to co wyprawia ta $#^& czyt. żona brata i zdrada dziewczyny z którą dużo przeszedłem. Zastanawiam się czy cały czas będę brać leki, do końca życia? Kiedy mam dół to jestem bardzo "zły" na kobiety, ale kiedy się nastój poprawia to jestem do nich mile nastawiony, jednak zanim wejdę w nowy związek (który nawet nie chcę, bo uważam, że kobiety są głupie) to mocno się zastanowię czy warto...

 

Pozdrawiam i dziękuję za przeczytanie wink

 

EDIT: Zapomniałem dodać, że po śmierci brata odrzuciłem Boga i jestem na niego wściekły, że zabrał go do swojego królestwa. Przestałem chodzić do kościoła i się modlić, gdyż nic nie przywróci go do życia.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wciaz nie moge uwierzyc (choc sie z tym pogodzilem bez zalamki) ze mam ten syf. 2 lekarzy w wspolnej konsultacji + 3ci lekarz moj prowadzacy przeciez nie mogli sie pomylic. Przeciez wiedza co robia, sa w tym nie od wczoraj i zapewne te diagnozy stawialio. Tylko czemu pojawia sie pytanie czy to dobra diagnoza. Z psychologiem nie pogadam o tym bo ona wiecznie mnie dobrze ocenia - pan jest zdrowy - ok kumam jej taktyka. Popadam w paranoje. Wiec zostajecie Wy mi do pogadania. Zainteresowalem sie tematem chad chyba z miesiac lub dwa(?) przed diagnoza hipomani. Podczas diagnozy nic nie sugerowalem. Bylem poprostu soba i mowilem jak jest. W zasadzie wszystko sie zgadza, kryteria diagnostyczne, oraz im wiecej Was czytam tym bardziej wiem ze to, to. Mialem z 3ci raz (a moze 2? nie moge sie skupic gonitwa mysli mnie wykancza) diagnozowana depresje a pomiedzy nimi chyba byly tez etapy remisji i napewno hipomanie bo objawy te same, z czego z dwie dosc dlugie - wg mnie hipo bo pamietam to a wiem jak bylo teraz przy diagnozie. Skoro wszystko sie tak kurewsko zgadza to skad te posrane pytanie czy to to? Obled. Przeciez to, to. Po co ten post? Moze dlatego ze chad chadowi nie rowny? Jeden przechodzi tak a inny tak - ponoc. Skoro dostaje zolaxe za darno t

o mam chad, jeszcze dostaje sie na schizofrenie ale jej nie mam. Moze poprosze o ksero karty z ostatniej wizytycu psychiatry i psychologa przeciez to malo podwazalne materialy, bo to fachowcy. Ale po co Krzychu to robic skoro to jest to? Bledne kolo. Hehe, ale Krzyś...

 

PS. 2:43 mamy jesien. Kocham jesien! Zazdrosc wypelnia za uspione miasto!

 

PS 2. Pracowalem dzis 12h i malo mi...

Ide spac kosztem lekow nasennych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hello... Jestem na bieżąco, ale nie odzywam się, bo brak mi sił i u mnie od jakiegoś długiego tygodnia również mało ciekawie- ciągły lęk, napięcie, smutek, totalne rozbicie i brak motywacji. Czuję, że wiszę nad przepaścią, ale chciałabym za wszelka cenę obronić się przed epizodem depresji. Coś się zmienia chyba we mnie, bo myślę o tym bym przespać cały ten gorszy czas, a wczoraj kolejną noc telepało mnie na łóżku przez 2,5h- lęk, napięcie, przeszkadzające bicie serca... Skusiłam się na 20mg Hydroksyzyny i potem jakoś poszło...

 

Mam pytanie do BEZ URAZY "starszych wyjadaczy z zakresu ChAD"- Intel, Widmo, Barsinister, Małgosia7602 (oczywiście, jeśli ktoś inny również zaobserwował coś podobnego u siebie to proszę od odpowiedź)

- czy u Was również podczas utrzymujących się dłużej lęków i przy stanie jaki opisuję powyżej, pojawiają się bóle fizyczne? Ujmując konkretniej, od kilku dni nie mogę sobie poradzić z bólem pleców oraz mięśni wzdłuż kręgosłupa i między łopatkami. Równocześnie nieprzyjemnie kuje mnie w okolicach żeber i w lewym boku... Czy ktoś z Was zaobserwował to u siebie??

Dziwi mnie to, bo dotychczas u mnie zawsze nerwobóle podłopatkowe pojawiały się pod koniec manii/hipomanii, a obecnie na pewno jestem bliżej tego drugiego bieguna :-|

 

Pozdrawiam Wszystkich serdecznie i wytrwałości w walce życzę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może się wypowiem ja jako mniejszy wyjadacz ChAD. Również miewałem bóle, kręgosłupa szczególnie oraz rąk, przedramion, ramion. Do tego stopnia, że żarłem ketonal bo 3 apapy nie pomagały. (Ponoć paracetamol jest skuteczniejszy u mężczyzn niż ibuprom i na odwrót). Lekarz pierwszego kontaktu stwierdził, że mi nie pomoże bo przyczyna jest w głowie. Od kiedy biorę Olanzapinę nie czuję tych bólów. Na plecy chodziłem nawet na rehabilitację bo ból był nie do zniesienia, i idę na kolejną zaraz. Myślę, że plecy mogły mieć podwójną przyczynę. Zapisałem się teraz na siłownię po 3 latach przerwy. Czuje się dobrze po siłowni choć wykończony. Przy okazji wzmocnie plecy i się nieco rozruszam bo ruchu typowo sportowego mi brak. No i wzmocnię mięśnie wokół kolana które jest w opłakanym stanie po wypadku który miałem 2 lata temu właśnie w okresie (nie diagnozowanej) lekkiej hipomani.

Znam te bóle wiem o czym mówicie. Przechodziły też gdy brałem doraźnie zomiren, ale z innych powodu go brałem i nigdy nie na ból fizyczny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też mam bóle pleców, strasznie upierdliwe.

Kiedyś myślałam, że to efekt" siedzącego trybu życia" czyli pracy przy biurku, często zgarbiona i ogólnie małej ilości ruchu. Od jakiegoś czasu doszły do tego bóle nóg. Biorę diosminę, która pomaga, ale kiedy dwukrotnie próbowałam odstawić, bóle wracały. A też myślałam, że to przez wysokie temperatury ( tak sugerował lekarz).

O nerwobólach nie wspomnę. Trzy razy dopadł mnie międzyżebrowy- coś potwornego. Lądowałam wtedy na pogotowiu na bardzo bolesnym zastrzyku.

Na szczęście to już historia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Intel, Asmo, Małgosiu - dzięki serdeczne za odpowiedzi ;)

Byłam pewna, że tego bólu, nie mogłam sobie uroić, bo jest tak wyrazisty i upierdliwy, że szkoda słów, nie mogę się ruszyć swobodnie, usiąść wygodnie i nawet jak się położę to boli- dosłownie całe plecy, aż mnie palą, do tego boki i żebra... Na razie nic na to nie biorę, mam nadzieję, że obronie się przed głębszym dołem i samo przejdzie, czas pokaże... Póki co nieustannie lęki, napięcie i zupełny bezsens, aktywność właściwie żadna i brak motywacji bez względu na argumenty, które sama sobie wysuwam :?

 

Ściskam Was...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem wsumie czy przez leki mi przeszlo ktore teraz biore czy dzieki wyjsciu z depresji. Raczej to drugie. Reasumujac mozna jednoznacznie stwierdzic ze to bole pochodzenia psychicznego. U mnie przyczyna byla wieczna wewnetrzna spina. Teraz jest wiele mniejsza to i bolu nie ma.

 

Czy ktos mi powie czy sa leki na chad oprocz lamotryginy ktora biore a nie powoduja tycia i spowolnienia metabolizmu oraz nie pobudzaja apetytu? Ma to byc cos zamiast olanzapiny.

Karbamazepine ktos bral?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Asmo, karbamazepina jak najbardziej, ale można byś na nią uczulonym. Ja niestety jestem :(

Byłam po niej tak "naćpana", że nie mogłam utrzymać się na nogach.

Też mam ten problem. Po depakinie przytyłam 7 kg, trochę chciałam bo byłam chudzina, ale bez przesady.

Mam zamiar przejść na lamotryginę. Mam nadzieję, że w szpitalu się uda, bo lekarze zwykle mówią, że to nie "koncert życzeń" ;)

Do tych co biorą lamotryginę- po jakim czasie zauważyliście efekty działania? Czy ktoś z Was przechodził z depakiny na lamo?

 

U mnie od 3 dni ogromna poprawa. Wróciłam do świata żywych. Trzeba to wykorzystać i wyjechać na weekend do jakiegoś SPA :) Zaraz się zbieram.

Od trzech tygodni nigdzie nie wychodziłam, poza spacerami z psem i do pobliskiego sklepu.

Ściskam Was mocno :papa:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja bardzo chwale lamo jesli chodzi o brak skutkow ubocznych. Najpierw bralem miesiac 25mg drugi miesiac 50mg. Aktualnie po diagnozie chad 100mg. Ale nie odczulem niczego po tych 3-4(?) miesiacach brania ale skoro lekarz chce bym bral to biore, napewno mi nie szkodzi. Przestalem to byc drazliwy po Olanzapinie lecz znow zaczyna mi wracac coraz czesciej drazliwosc i wybuchy agresji slownej o pierdoly. Miewam 1-2dniowe wyskoki w gore, narazie nic pod kreske choc byly dwa zawachania w dol ale szybko odpedzilem zle mysli i raz byl taki wkurw ze musialem wziac zomiren bo by mnie rozsadzilo. W depresji jestem potrojnie drazliwy niz w hipo. Zaczynam sie bac zeby nastroj nie zaczal sie pierdolic. Juz mam w oczach wizyte na ktorej dostaje anty depa ale odganiam te mysli musze walczyc. Zacytuje pania psycholog: "trzeba to trenowac".

 

Zostalo mi kilka tabletek Olanzapiny i cale nie tkniete opakowanie ktore dostalem na wizycie. Szkoda je marnowac by wziac tylko pare tabletek chce zmienic lek. Najwyzej pare dni bym nie bral i oddal nowe opakowanie. Ciekawe czy przyjmie go lekarka spowrotem? Kto inny to by olal, zjadl te 5-7 tabletek i mial w dupie ze to drogi lek i lezy w szufladzie.

 

Chce zaproponowac karbamazepine. I mam ogromna nadzieje ze po niej nie przytyje. Choc w skutkach ubocznych jest zwiekszenie masy ciala ale gdzies dalej. Jest rowniez jadlowstret. Natomiast w olanzapinie to glowny skutek uboczny. Gotow jestem juz odstawic, nie moge tyc. Wizyta. Wizyta za 3tyg az. Pewnie jeszcze przytyje. Rozwazam coraz powazniej odstawienie bo szlag mnie trafia na patrzenie jak tyje. Pieprze to! Jesli lekarz nie bedzie chcial zmienic to ja lekarza zmienie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Asmo, zamiast olanzapiny brałam kiedyś ketrel i jak dla mnie naprawdę cudowny lek, do momentu, aż nie pojawiły się skutki uboczne... teraz biorę zolafren ale wydaje mi się, że jak dla mnie jest gorszy.

Karbamazepinę biorę teraz i szczerze mówiąc ładnie mnie chroni przed mieszanymi, tylko że przy zwiększaniu dawki mam kosmos, dosłownie. stanęłam więc na 600mg choć powinnam być na 1200mg ale żyć się po tym normalnie nie da, mam jakieś chore jazdy, odrealniona jestem...

 

 

malgosia7602, Schodziłam z kwasu walproinowego na rzecz lamitrinu i szczerze mówiąc nie wiem po jakim czasie zaczął działać. dość szybko.

 

 

czuję, jak z dnia na dzień jest gorzej. powinnam sprzątać a nie mam siły. dręczą mnie myśli o tym, że zepsułam makijaż na praktykach. nie mogłam tam wytrzymać, za dużo się działo, za głośno.

czuję, że depresja mnie przygniata, wysysa ze mnie mnie i nie jestem sobą. czuję się jak w bańce, wszystko jest poza mną. nie jest dobrze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Asmo,

Moim zdaniem nie warto przerywac przyjmowania Olanzapiny.

Daj spokoj placisz skladki i te leki Ci sie naleza jak psu buda.

Skoro masz wyskoki w gore to znaczy, ze lek jeszcze w pelni nie rozwinal skrzydel.

Przerwiesz na kilka dni zaliczysz powazna gorke i co? Ja bym nie ryzykowal.

Ze stabilizatorow nikt tu jeszcze nie wymienil litu.

Jest o nim duzo w linku, ktory Ci kiedys tutaj podawalem.

Ja moze po licie zlapalem 2-3kg ale i tak jestem szczuply.

Niech mnie ktos poprawi jesli sie myle ale najwiecej na lekach tyje sie na poczatku.

Nie wiem jak sie odzywiasz ale jest chyba jeszcze spory margines aby zmienic cos w diecie zamiast lekarza :)

 

Wracajac do wszelakich dolegliwosci bolowych to sa one typowe w depresji gdzie jest napiecie, stres i lek.

Ostecznie do pojscia do psychiatry sklonila mnie wlasnie tego typu dolegliwosc. Efekt byl zadziwiajacy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie coraz wiecej aspektow swiadczy o tym ze powoli idzie depresja. Juz ja znam. Przychodzi powoli a potem nagle. Bronie sie w glowie ile sil. Odganiam zle mysli. Staram sie czyms zajmowac. Pilnuje na tyle ile ja umiem by nie bylo negatywnego bodzca z zewnatrz. Dzis odczulem mega spadek i dol emocjonalny, bylo to charakterystyczne dla mojej depresji. Ledwo powstrzymalem sie od beksy. Trenuje odganianie tego. Bede walczyl tyle ile mozg jest w stanie przyjac na klate. Znow wlacza mi sie hate na wszystko. Wkurwiaja mnie ludzie. Wlasnie gdy to pisze znow odnotowalem silny chwilowy spadek. Czuje ze to poczatek. Jak pomysle o tym co bylo cale lato to mnie krew zalewa. Nie moge teraz upasc. Poznalem kobiete, jestem po 1 randce. Nie moge. Nie teraz. Presja jest a to tez dziala na niekorzysc w samopoczuciu. Jesli ten nastroj sie utrzyma z 3dni ide do psychiatry. Pewnie znow beda mi kazac czekac z 2tyg. Jak bedzie mega zle mam jeszcze dyzur psychiatryczny. Tam juz mnie znaja. Zdiagnozowali hipomanie. Potraktuja powaznie. Sama mysl ze jak bedzie okropnie to moge wsiasc w auto i pojechac nawet w srodku nocy duzo daje. Ze ktos Ci pomoze. Nie odtraci, nie zostawi. Kurwa. Rycze. Bylem wysoko. Pamietacie. Upadam - chcialbym sie mylic ale dzis czuje sie fizycznie jak w depresji. Do tego dochodzi obnizony nastroj, jeszcze do kompletu paru objawow brak. Co za gowniana choroba!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja to chociaz mam zomiren w pogotowiu. Choc tylko na krytyka go biore ale jest. Od teraz musze miec przy sobie "ratunek dla tonacych". Ciekawosc mnie wpieprza jak bede sie czul najblizsze dni. To cos w rodzaju: wznosze rece ku niebu ciekawosci? Co dzis ono dla mnie ma? Jak ja kocham sie wywodzic i pisac elaboraty. Przez te forum zaniedbalem bloga. Tyle, ze tu priva nie opisuje. Wlasciwie to nieco musze stad skopiowac bo przeciez choroba to glowna czesc mojego zycia.

Na ta chwile jakby mnie psychiatra zapytal: jak sie pan czuje?, to powiedzialbym: zje***ie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

maargooo miałem silne bóle somatyczne, od nerwicy serca po silne bóle mięśniowe, zaczęły przechodzić po wstępnym leczeniu antydepresantem, teraz na stabilizatorach mam spokój - tylko w krzyżu czasem łupie, mam lekko nadwyrężony kręgosłup. Co do opisanego przez ciebie bólu - to może być somatyczne, ale też są to objawy charakterystyczne dla refluksu.

 

Dark Passenger - twoje pytanie uświadomiło mi, że nie ujawnił się w tym wątku ktokolwiek biorący lit

 

malgosia7602 - u mnie lamotrygina zadziałała po 8-9 miesiącach (i myślę, że to nie koniec bo z miesiąca na miesiąc jest lepiej, miałem ostatnio zawahanie i obniżenie nastroju, ale minęło całkiem szybko)

 

Asmo jeśli czujesz, że nie możesz wytrzymać, rozważ oddział dzienny, jeśli odpada, to przynajmniej przestań się tak szarpać, jesteś tak skupiony na swoich objawach, że ci się codziennie będzie wydawało co innego. Bierzesz za małą dawkę olanzapiny, nie wyciągnie cię z obecnego stanu. W gruncie rzeczy lekarz powinien rozważyć tymczasowe włączenie np. kwasu walproinowego, czegokolwiek co cię szybko uspokoi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dark Passenger - twoje pytanie uświadomiło mi, że nie ujawnił się w tym wątku ktokolwiek biorący lit

Ujawnil sie, ujawnil... Pisalem wyzej do Asmo o licie ale moze fakt mojego zazywania litu nie wynikal wprost z tego wpisu.

I wiele razy wczesniej na forum.

Litowy skrytozerca ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dark Passenger - twoje pytanie uświadomiło mi, że nie ujawnił się w tym wątku ktokolwiek biorący lit

Ujawnil sie, ujawnil... Pisalem wyzej do Asmo o licie ale moze fakt mojego zazywania litu nie wynikal wprost z tego wpisu.

I wiele razy wczesniej na forum.

Litowy skrytozerca ;)

 

a, przegapiłem (no cóż, jeśli mi kiedyś przyjdzie brać, to będę miał kogo wypytać)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×