Skocz do zawartości
Nerwica.com

Pani D.


psychologpisze

Rekomendowane odpowiedzi

Mam na imię ... i od prawie ... miesięcy choruję na depresję. Mam ... lat. Dużo? Mało? Przy tej chorobie, która jest chyba najbardziej demokratyczną chorobą na świecie, nie ma znaczenia ile masz lat, jakie studia skończyłeś, czy jesteś wysoki, niski, masz długie czy krótkie włosy. Uderza z siłą osiemnastokołowej ciężarówki prosto w Twoją głowę.

 

Gdy pojawiły się pierwsze objawy Pani D., nie do końca wiedziałam co się dzieje. Najpierw chandra, obniżony nastrój, zmniejszający się apetyt, smutek. Cóż... Zdarza się każdemu, prawda? Potem zaczęło się to przeciągać w czasie. Kolejne minuty, godziny, dni, tygodnie, w których nie chciało mi się wyjść z łóżka, wykąpać, jeść, żyć...

 

Następnie przychodzi jakieś takie dziwne otępienie. Ludzie próbują Cię wyciągać w miejsca, które zawsze lubiłeś, ale zoo czy park czy kino już nie wywołują tych samych uczuć. No spoko, są słonie. Luz, niech sobie te kangury biegają. Park? No jest. Rosną drzewa, ok, niech sobie świeci to słońce. Komedia? No fajnie fajnie, ale nie jest w ogóle zabawna. I to robienie dobrej miny do złej gry, udawanie, że coś Cię interesuje, że czymś się przejmujesz bo „tak wypada”, bo ktoś opowiada o czymś ważnym dla niego.

 

Nie chcę, żeby ktokolwiek mnie kochał, żeby komukolwiek na mnie zależało. To wywołuje taką silną bolesną presję... Że w jakiś sposób jestem zobowiązana żyć dla tego kogoś. Po co? Jaki to ma w ogóle sens? Przestańcie do mnie mówić, pytać, dobijać się, martwić... Nie jestem tego warta... I nigdy już nie będę...

 

Nie potrafię już chyba czuć... Wydaje mi się, że kocham, ale czy na pewno? Poza tym, co jest warta moja miłość? Czy jeśli nienawidzę siebie samej, to mogę kogoś prawdziwie kochać? Takie miewam rozterki...

 

Może jestem zbyt wrażliwa, może coś we mnie pękło, może coś się gdzieś w środku złamało i już się nie da tego poskładać w całość. Ale nie chcę pomocy... Nie chcę nikogo zobowiązywać do tego, żeby próbował mnie w jakikolwiek sposób „ratować”. Jeśli jestem daremna, to nie powinnam mieć w swoim otoczeniu NIKOGO, komu kiedyś może przejść przez myśl, żeby nie daj boże mnie pokochać...

 

Łzy odkryłam już dawno. Idąc ulicą, jedząc pizzę, zasypiając, budząc się... Ale najlepiej, najbezpieczniej, płacze się pod prysznicem, w wannie, biegając w deszczu...

 

Chcę zniknąć...

 

Przestać istnieć...

 

Zatopić się w niebycie...

 

Depresyjne rozterki...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Takie barwne opisy swojej zapiż-dzia-łej bolącej nędzy depresyjnej to niejaka poezja prawie .Taki zabieg ,,,to pewnie po to ( ale do końca nie wiem ) ,żeby ukoloryzować , pocieszyć się , nadać gównu złoty odblask . Ja jestem na takim już etapie życia ,że jak pojawia się hu=jnia to mówie TYLKO :"spierda-lac i to w podskokach!". Kiedys też walczyłem z tymi stanami , pisaniem wierszy( banalne!), ( często pijąc alkohol ,żeby było lżej ,a i dramatyczniej zarazem ) ,,, teraz mam to w duuuuupie! Pani D. ,pfee.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pierwsze co rzuca się w oczy to TWOJE BARDZO NISKIE POCZUCIE WŁASNEJ WARTOŚĆI.

 

Nie wnikam w przyczynę tego problemu ale sama sobie odpowiedz w duchu czym to jest spowodowane, zadaj sobie takie pytanie.

 

Powiem Ci szczerze jak odbieram twój post, nie będe Cię głaskał po głowie, może to co napiszę wogóle do Ciebie nie trafi a może wręcz przeciwnie.

Piszesz że chcesz zniknąć, przestać zniknąć - no właśnie tylko "piszesz" , gdyby Ci tak bardzo nie zależało na życiu nie pisałabyś na forum.

Z mojego punktu widzenia jesteś sfrustrowana jak każdy z nas, tylko napisz proszę czemu szukasz wymówek w tym że wszystko straciło sens.

 

Życie jest trudne, a my sami jesteśmy dla siebie największymi rywalami - to proste wnioski ale po cholere nazywać to depresją?

Nawet jak to jest depresja to pieprzyć to!

Weź się w garść, nie wmawiaj sobie że to mnie nie cieszy, że nie jesteś taka jak byś chciała być bo to domena bycia tchórzem.

 

A jeśli już uznałaś że widocznie jesteś tchórzem, to Cię pocieszę bo też nim jestem ale ten tchórz który jest we mnie nie szuka sobie już wymówek, on po prostu we mnie jest ale nie daje mu władać nade mną i dam Ci najprostszą rade nawet jak Cię już te rzeczy o których piszesz nie cieszą to rób je na siłę żeby od nowa nabrały sensu.

 

Życie Cię kopnie w dupe jeszcze trzy miliardy razy i masz dwa wyjścia, dać sie kopać albo walczyć z tym i nastawić się psychicznie na tyle żeby normalnie funkcjonować, wszystko jest w psychice!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Drogi noway, wybacz mi co teraz napiszę, ale nie masz zielonego pojęcia o depresji oraz o tym jak traktować ludzi, którzy na nią cierpią. Pierwszą i najważniejszą zasadą jest nie mówienie do nich "weź się w garść", bo to potęguje przygnębienie. To nie jest tak, że ja jestem leniwa i dlatego nie wstaję z łóżka. Nie wstaję, bo NIE MOGĘ, NIE MAM NA TO SIŁY. Choroba mnie przygniata do gleby.

 

Ciężko to zrozumieć osobie zdrowej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kalebx3,

Takie barwne opisy swojej zapiż-dzia-łej bolącej nędzy depresyjnej to niejaka poezja prawie .Taki zabieg ,,,to pewnie po to ( ale do końca nie wiem ) ,żeby ukoloryzować , pocieszyć się , nadać gównu złoty odblask . Ja jestem na takim już etapie życia ,że jak pojawia się hu=jnia to mówie TYLKO :"spierda-lac i to w podskokach!". Kiedys też walczyłem z tymi stanami , pisaniem wierszy( banalne!), ( często pijąc alkohol ,żeby było lżej ,a i dramatyczniej zarazem ) ,,, teraz mam to w duuuuupie! Pani D. ,pfee

dokladnie. rzygac mi sie chce jak to czytam.zreszta, chorzy na depresje nie maja sily pisac.

a zreszta- z depresji mozna wyjsc tylko trzeba chciec a nie uwznioslac gówno podnosic do rangi sztuki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A na forum to mają siłę pisać? Dziwne.

Jeden pisze w necie drugi pisze wiersze. Każdy na swój sposób sobie radzi, a mowienie "nie masz pojęcia" jest właśnie wynoszeniem depresji na piedestał. Moja depresja najmojsza, najlepsza, najzjadliwsza i najdotkliwsza. Reszta świata g..o wie o tym co czuję. Szkoda, że nie jesteśmy telepatami.

Żeby się dowiedzieć co ktoś czuje trzeba z taką osobą porozmawiać a z depresantem się rozmawia jak z upośledzonym. Byle co urasta do rangi niewiadomo czego.

Ot taka choroba.

psychologpisze, im dłużej się pieścicie z panią D tym gorzej dla Ciebie. Albo chcecie być razem albo nie. Jest na depresję sposób. Tylko czy na pewno chcesz ją pogonić?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

psychologpisze Słuchaj kochana, nie wiem skąd twój nick być może jesteś psychologiem z wykształcenia,

ale ja jestem psychologiem od urodzenia i żadnych studiów nie kończyłem.

 

Słuchaj nie atakuje Cię nie odbieraj tego tak, po prostu mam wrażenie że masz szkolne podejście do tego na co cierpisz

o czym świadczy Twoja święta "zasada" :lol: "najważniejszą zasadą jest nie mówienie "weź się w garść"

 

Najśmieszniejsze jest to że w tym całym bajzlu moim zdaniem najprostsza rada tzn. Weź Się w Garść

może zdziałać cuda. Otóż najpierw wypadało by zrozumieć znaczenie tego zdania a jest ono dużo głębsze

niż tylko" weź się w garść" miałem Ci do przekazania to że masz dwie ręce, dwie nogi, głowe, palce którymi możesz opisać co Cię trapi a Twój problem masz tylko z samą sobą, to nie cały świat jest zły tylko Twoje podejście - pocieszę Cię że mam podobne.

 

Myślisz że jakbym nie był w nazwijmy to "depresji" to bym był wogóle zarejestrowany na tym forum?

Wyciągasz wnioski bezpodstawnie pisząc o tym jak traktuje ludzi.

 

Nie mogę głaskać Cię po głowie, napisałem swoją odpowiedź agresywnie bo uważam że musisz zrozumieć że walczysz sama z sobą a nie z całym światem , widocznie do Ciebie nie trafiła - szanuje to.

 

I jeszcze raz Ci to napisze: Weź Się w Garść!

Zastanów się głębiej co to znaczy a nie czytaj tego tylko jako zdania albo poszukaj złotych pocieszycieli bo warto pocieszać człowieka ale nie takiego który jest w takim stanie jak Ty, takiemu człowiekowi jak Ty trzeba przetłumaczyć to że trzeba walczyć w życiu nawet jak milion razy upadłaś na deski.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wy wszyscy, którzy piszecie, żeby wziąć się w garść, wy, którzy szydzicie, że skoro dziewczyna ma depresje i nie ma siły żyć, to skąd ma siły, by pisać na forum. Jesteście, posłużę się cytatem, "wierszem idioty odbitym na powielaczu."

Myślę, że człowiek w depresji nawet resztkami sił, lecz jednak też szuka jakiegoś punktu zaczepienia. Nawet jeśli wypowiedzi są pełne niewiary, to jest to ta choroba, przewrotna, która wszystko maluje na czarno. A to, że człowiek napisze na forum - jest to naturalna ludzka cecha, czasami trzeba się wygadać. Czasami trzeba pisać choćby w internetową próżnię, bo nie ma nikogo obok, do kogo można byłoby się otworzyć. Pisanie jest też formą autoterapii.

Mówienie, że jeśli ktoś ma siły pisać na forum, to nie ma depresji jest przejawem tak głębokiej ignorancji, że aż nie chce się tego komentować.

Moja psycholog wręcz zaleciła mi pisanie, jako dodatkowy element terapii.

 

@psychologpisze, rozumiem to, co piszesz. Każdego dnia przechodzę przez podobne rzeczy, każdego dnia staczam walkę z samą sobą, z rzeczywistością, którą ja odczuwam inaczej niż większość, inaczej niż ci "ogarnięci". I na pozór nie wyglądam na osobę chorą na depresję. Może tylko bardziej schudłam, może tylko mój uśmiech nie jest już tak entuzjastyczny, a raczej zgaszony, z lekkim grymasem bólu, bo jest wymuszony, ale ludzie takich rzeczy nie dostrzegają.

Jak się czyta takich mądrali, "psychologów od urodzenia" (pożal się Boże), to wszystko w człowieku opada. Nawet jeśli wie się bardzo dobrze, że nie warto.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ehh, niektóre posty aż mnie przerażają. Depresja jest na tyle pokrętna i pełna sprzeczności, że nie ma złotej rady. Każdemu pomaga coś innego, ale żeby do tego dojść potrzeba rozmowy. Początkowo ZAWSZE delikatnej i spokojnej. Noway, pewnie chciałeś dobrze, pewnie na Ciebie metoda bardziej "agresywna" lepiej działa, ale nie wszyscy tak mają. Ja niby mam już depresję opanowaną, ale czytając Twojego posta też poczułam ukłucie gdzieś wewnątrz siebie. Twój sposób nie jest moim sposobem i mnie by tylko pogrążył, bo odebrałabym to jako atak. Oczywiście, jest to chorobowe skrzywienie, ale psychologpisze chyba należy do ludzi bardziej wrażliwych i też tak to odebrała.

A co do zdań, że jak ma się depresję, to nie ma siły się pisać na forum, to po prostu ręce opadają. Człowiek pomimo myśli destrukcyjnych i tego, że chce zniknąć, podświadomie jednak stara się przetrwać. To nasz instynkt, dlatego ludzie próbują się ratować różnymi sposobami (także pisząc), więc ten wniosek niewiele ma wspólnego z prawdą. Zresztą ja, podobnie jak cryo, także stosuję pisanie jako formę autoterapii. Sama terapeutka to zaproponowała i jeśli komuś to pomaga, to niech pisze jak najwięcej.

 

Psychologpisze, ja Cię rozumiem. Jestem chyba trochę podobna do Ciebie. Jeśli chciałabyś pogadać, pisz na PW.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mówienie, że jeśli ktoś ma siły pisać na forum, to nie ma depresji jest przejawem tak głębokiej ignorancji, że aż nie chce się tego komentować.

 

Noway,

A co do zdań, że jak ma się depresję, to nie ma siły się pisać na forum, to po prostu ręce opadają.

 

Ale chwilę , ja nie napisałem że jeśli ktoś ma depresje to nie powinien pisać na forum, także nie wkładajcie mi do ust słów

niewypowiedzianych.

 

Napisała że chce "zniknąć" "przestać istnieć" - ja odpisałem że jeżeli by tak myślała to by tu nie wchodziła,

przepraszam ale dla mnie nie powinno się rzucać takich słów na wiatr bo to jest wręcz bluźnierstwo przeciwko własnemu życiu.

 

Nie trafiło to do Ciebie, okej, ale prawda w oczy kole, ja Ci nie będe pisał że będzie kolorowo bo nie wiem czy tak będzie, jak chcesz dalej słuchać cukierkowych zapewnień to okej nie udzielam się tutaj ale jak zrozumiesz co miałem na myśli to napisz do mnie na PW i udowodnie Ci że chciałem dobrze, być może przekaz nieodpowiedni zgodze się jednak zawarta w nim cała prawda.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A na forum to mają siłę pisać? Dziwne.

Jeden pisze w necie drugi pisze wiersze. Każdy na swój sposób sobie radzenie sobie z depresją

 

To ja napisałam.

Tylko że miało to być do wypowiedzi powyżej, że jak ktoś ma depresję to nie ma siły pisać.

Zresztą zdanie później chyba wyjaśnia wiele.

 

Dlaczego wszystko jest odbierane jako atak, obraza, próba wsadzenia szpilki? Depresja? Czy może nadwrażliwość? A może zamiast od razu kontratakować doczytać do końca?

 

Wiem... Tak właśnie mają depresanci. Lek jest jeden. Psychiatra. Fachowiec, który się rzeczowo zajmie problemem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

noway, Flea, to o pisaniu na forum było do zimy, która głosi takie herezje.

 

Napisała że chce "zniknąć" "przestać istnieć" - ja odpisałem że jeżeli by tak myślała to by tu nie wchodziła,

przepraszam ale dla mnie nie powinno się rzucać takich słów na wiatr bo to jest wręcz bluźnierstwo przeciwko własnemu życiu.

Hmm, tu nie wiem na ile mogę z Tobą dyskutować w kwestii depresji. Ja mam jeszcze bordera i być może u mnie to akurat borderowe, ale wierz mi, można z całych sił pragnąć dwóch wzajemnie wykluczających się rzeczy. Wiem, że to nielogiczne, wręcz bzdurne stwierdzenie, ale ja np. tak mam. Nie potrafię tego wyjaśnić ani dlaczego, ani jak to się dzieje, ale na podstawie tego doświadczenia wiem, że można pragnąć zniknąć, a jednocześnie równie mocno starać się sobie pomóc.

 

Nie trafiło to do Ciebie, okej, ale prawda w oczy kole[...] jak chcesz dalej słuchać cukierkowych zapewnień to okej
Tu nie chodzi o cukierkowe zapewnienia, ani o to, że prawda w oczy kole, ale o spiralę depresji, która sama się napędza. Ty napiszesz WEŹ SIĘ W GARŚĆ z jak najlepszymi intencjami, bo w zasadzie tylko tak idzie z niej wyjść, ale osoba depresyjna znajdzie milion rzeczy, żeby jeszcze bardziej dobie dopierniczyć i pogorszyć swój stan. "Bo ludzie mnie nie rozumieją. Bo potrafią mówić weź się w garść, a ja nie potrafię, nie mam siły. A skoro nie potrafię, to jestem głupia i żałosna. Totalnie beznadziejna. Ktoś tak głupi jak ja nie powinien w ogóle istnieć, skoro nie daje rady nawet wstać z łóżka, skoro pomimo starań nic nie cieszy." itp., itd. Często nawet tego nie kontrolujemy, dlatego do różnych ludzi trafiają różne słowa.

 

Dlaczego wszystko jest odbierane jako atak, obraza, próba wsadzenia szpilki? Depresja? Czy może nadwrażliwość? A może zamiast od razu kontratakować doczytać do końca?
W kwestii pisania na forum już wyjaśniłam, że mój komentarz odnosił się do innej użytkowniczki, bo Twój post przeczytałam w całości i zrozumiałam przekaz.

A dlaczego takie stwierdzenia odbiera się jako atak? Cóż, tak jak napisałaś, to jedna z cech depresantów. Zaniżona samoocena i przekonanie, że wszyscy chcą nas zniszczyć, że jesteśmy sami. Ale może też być przyczyna w zdarzeniach z przeszłości. Do tego nadwrażliwość i efekt gotowy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Depresja to choroba, taka sama jak każda inna. Wiadomo, że jeśli powiemy osobie chorej na epilepsję: ,,Weź się w garść i nie mniej ataków" to to nie przyniesie żadnych rezultatów. I tak samo jest z depresją lecz ludzie nie dotknięci tą chorobą nie potrafią tego zrozumieć. Wolą oskarżać Nas, dotkniętych tym utrapieniem o lenistwo, itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Depresja to choroba, taka sama jak każda inna. Wiadomo, że jeśli powiemy osobie chorej na epilepsję: ,,Weź się w garść i nie mniej ataków" to to nie przyniesie żadnych rezultatów. I tak samo jest z depresją lecz ludzie nie dotknięci tą chorobą nie potrafią tego zrozumieć. Wolą oskarżać Nas, dotkniętych tym utrapieniem o lenistwo, itp.

 

Słuchaj ale dlaczego na siłę dopowiadasz słowa których nikt nie napisał, typu (nie miej ataków, oskarżenia o lenistwo)

 

Nikt tutaj tego nie napisał, nie chce się rozpisywać na temat swoich problemów, ale zawsze słucham i czytam wypowiedzi ludzi którzy starają sie pomóc, dopowiem że mam pewien ogromny problem przez który nie jeden człowiek by ze sobą skonczył, a ja cały czas walczę i moja rada brzmi żeby nastawić się bojowo i wziąć się w garść wreszcie, nikt nie obiecywał że będzie lekko.

 

Życie to walka z przeciwnościami losu, poszukajcie cytatów z Biblii i historię Hioba a jeżeli jesteście niewierzący to warto od czasu do czasu posłuchać czyjejś porady albo chociaż ją uszanować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

IrvingStone, kiepskie porównanie. Depresja jest w stu procentach uleczalana. Jestem na to doskonałym przykladem. Kilkoro moich znajomych też się skutecznie wyleczyło.

Z tego co wiem padaczka nie jest chorobą, na którą może pomóc np. Terapia.

"Weź się w garść" czasem działa czasem nie.

Depresant sam musi chcieć wyjść z tego, sam zdecydować się ma walkę a to już nie jest proste, bo po drodze czeka na niego wiele upadków i przeciwności. Pytanie brzmi czy chcesz się z tego g...a wyleczyć czy nie?

Bo jak nie to żadne leki, żadne terapie nie pomogą. Nie oszukujmy się dla większści depresja jest ucieczką, ratunkiem i wymówką. Bezpiecznym schematem i przy okazji wołaniem o pomoc.

Narzekanie, że nic się nie zmieni...to się nic nie zmieni. Brak sił...trzeba wykrzesać odrobinę.

Ktoś kto się zdecyduje na walkę i nie podda się wygra.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Flea,Wybacz, ale nie zgodzę się z Tobą. Przykładów na to, że depresja nie jest w 100 % wyleczalna jest naprawdę bardzo dużo. Spytaj się swojego psychiatrę lub psychologa ile osób leczonych ma myśli samobójcze, ilu umiera. Takich osób jest bardzo dużo i żeby nie było to nie są informacje wyssane przeze mnie z palca tylko poświadczone przez co najmniej kilku specjalistów, których znam. Poza tym niektóre posty na tym forum są tego najlepszym przykładem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

IrvingStone, umiera bo nie ma woli walki, umiera bo czasami zabraknie jednej pomocnej dłoni, umiera bo nie widzi dalszego sensu życia. Doskonale znam ten stan kiedy skok z okna wydaje się być idealnym rozwiązaniem

. Wyrwij się raz a nigdy nie chcesz wracać.

Problem jest w tym, że depresant nie widzi własnego miejsca w tej rzeczywistości.... ale to wiemy i każdy zna ten stan.

Niesamowite jest to, że kiedy "oduczysz" swój organizm depresji życie wygląda zupełnie inaczej.

Współczuję całym sercem osobom chorym, życzyłabym sobie żeby była magiczna pigułka o natychmiastowym działaniu.

Depresji trzeba mieć serdecznie dość, trzeba mocno chcieć coś zmienić i nie oszukujmy się znaleźć sposób na siebie samego. Dla mnie to była terapia, dla koleżanki kolejny kopniak od życia, dla kolegi wola życia i poczucie straty czasu .. Każdy ma sposób na siebie. Warto spróbować się wyrwać ze szponów ;)

Czego serdecznie Wam życzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Flea, Jeśli chodzi o szybką odpowiedź to można na Ciebie liczyć :lol:

Ja osobiście uważam, że bardzo duży wpływ na nasze zachowanie i samopoczucie ma ,,chemia" w naszym mózgu. Dlatego według mnie w przypadku bardziej zaawansowanej depresji psychoterapia nie pomoże. Ale oczywiście jeśli pomaga w przypadku łagodniejszej formy to chwała Bogu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×