Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

A do mnie dotarło teraz to że nadal nie moge wymazać z serca pewnej osoby Crying or Very sad Crying or Very sad///oczywiście to było zakochanie jednostronne Crying or Very sad

 

Kurde ja tez mam takie problemy....ale staram sie z nimi jakos uporac. Mialem wiele osob w swoim sercu....i wiele mnie odrzucilo, przez co bardzo cierpialem.Te laski oczywiscie wybieraly facetow, ktorzy je traktowali jak nie powiem kogo....No ale to ich wybor. Ja cos czuje ze szybko sobie tej drugiej polowki nie znajde...dlatego ze jestem osoba bardzo czula i sie bardzo angazuje - kobiety sie czesto tego boja. Moze jak bede troszke starszy to bede do tych spraw podchodzil z wiekszym z dystansem, bo teraz bede tylko cierpial. Zreszta nie ma sie co za bardzo przejmowac niepowodzeniami milosnymi, bo po co marnowac sobie zycie na ciagle myslenie o jakiejs ukochanej ktorej nigdy nie bedziemy mieli.....wiem ze ciezko zapomniec, ale trzeba probowac.

Znajomy mi kiedys powiedzial, ze aby przestac kogos kochac....to trzeba ta osobe znienawidzic - tylko jak, kiedy czlowiek zakochany nie widzi wad w kobiecie ktora kocha.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja niedawno schrzaniłem jedną taką fajną znajomość, która ciekawie się zapowiadała, na szczęście znaliśmy się jakiś może miesiąc, ale były ciepłe słówka i wogóle. Nie wiem co zrobiłem nie tak. Ale dzięki temu zrozumiałem, że w tej chwili nie jestem w stanie udźwignąć tego wszystkiego co jest związane ze związkiem. To wymaga zbyt dużo wysiłku odemnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mnie zapomnieć o niej łatwo nie będzie bo widujemy się co 2 tygodnie na zajęciach

 

Może ta rana będzie sie dłużej leczyła przez to że ją widujesz ale pewnie czas zrobi swoje. W każdym razie wiem że ciężko. Moje prawdziwe zakochania z tego co pamiętam zawsze były jednostronne bo zawsze byłem nieśmiały i brakowało mi odwagi żeby coś z tym zrobić. Raz sie odważyłem i zchrzaniłem sromotnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja na szczęście raczej nie będe JEJ widywał, ale ciągle jest w moich myślach i nie mogę nie wiem czemu zaakceptować myśli, że ona jest z kimś innym, a nie ze mną i moja bierność i nieśmiałość do tego doprowadziła...Kto wie co by było gdybym inaczej się zachowywał, być może bylibyśmy razem, a tak siedzę i wewnątrz rozpaczam. Nie wiem czemu nie potrafię przestać o niej myśleć, podobno czas leczy rany, ja jak narazie tego nie doświadczyłem, ciągle jest tak samo. Być może udałoby mi się poznać kogoś innego, ale nie czuję zupełnie tego pociągu :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja na szczęście raczej nie będe JEJ widywał, ale ciągle jest w moich myślach i nie mogę nie wiem czemu zaakceptować myśli, że ona jest z kimś innym, a nie ze mną i moja bierność i nieśmiałość do tego doprowadziła...

 

Widzisz a ja widuje, rozmawiam....i tez cierpie, choc czuej ze coraz mniej. Ale chcialbym wlasnie zeby sobie kogos znalazla, to wtedy przestane o niej wogole myslec......

 

Kto wie co by było gdybym inaczej się zachowywał, być może bylibyśmy razem, a tak siedzę i wewnątrz rozpaczam.

 

Nie ma co zalowac...co sie nie zrobilo, bo czasu nie cofniesz. Widocznie nie byla Ci pisana.

 

Być może udałoby mi się poznać kogoś innego, ale nie czuję zupełnie tego pociągu :/

 

Minie troche czasu zanim zaczniesz sie rozgladac za innymi. Choc nie jest wykluczone ze niedlugo spotkasz inna i o tej zapomnisz.

 

Ja np. dzisiaj spotkalem kolezanke....i nie moglem od niej wzroku oderwac....z tego co wiem jest wolna wiec chyba zaczne cos probowac :) Nie bede czekal na tamta druga bo to nie ma sensu....jakby jej zalezalo to by inaczej sie zachowywala...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chyba najlepszym sposobem będzie znienawidzenie tamtej, choć to będzie trudne...

 

tak to najlepszy sposob....ale bardzo trudny w realizacji....:(

 

Daj jej spokoj i niech zyje sobie swoim zyciem...a ty zajmij sie soba :) Dobrze ze nie bedziesz jej widywal...to przyspieszy sprawe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzisz a ja widuje, rozmawiam....i tez cierpie, choc czuej ze coraz mniej. Ale chcialbym wlasnie zeby sobie kogos znalazla, to wtedy przestane o niej wogole myslec......

 

 

Sam się na to cierpienie skazujesz :? . To jest tak jakbyś dobrowolnie poszedł z szalikiem Wisły do sektora Legii... W takich sytuacjach gdy zakochanie jest jednostronne, powinno się unikać kontaktu z drugą osobą i to dotyczy obu stron.

Ty powinieneś jej unikać, żeby nie zwariować, żeby się wyleczyć z tego zauroczenia.

Ona powinna Ciebie unikać albo chociaż jasno określić, że nie chce z Tobą być, żeby Ci pomóc o niej zapomnieć. Szkoda, że większość lasek jednak woli trzymać kogoś "w rezerwie" i wprost nie powiedzą "nie masz u mnie szans" tylko dalej dają jakieś nadzieje.

 

A jakby ona sobie kogoś znalazła, to byś się czuł o wiele gorzej niż teraz. Zazdrościłbyś tamtemu kolesiowi, dręczyłbyś się ciągle pytaniami "dlaczego on może ją mieć a ja nie", popadłbyś w ogromne kompleksy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jakby ona sobie kogoś znalazła, to byś się czuł o wiele gorzej niż teraz.

Bo ja wiem :? Osobiście mażę, aby mój Ex kogoś poznał, ale to inna historia :D chyba zależy, kto kogo zostawił.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W tym roku spędzałam sylwestra z bardzo sympatycznymi ludźmi, którzy mieli przesłodkiego pieska Fifi. Piesek panicznie bał się petard, caly sie trząsł, więc mu współczułam, bo wiem, co to panika. Ale jak stamtąd wczoraj wyjeżdżałam, był już spokojny i wydawało sie, że wszystko z nim w porządku. A dzisiaj dowiedziałam się, że nagle, niespodziewanie zdechł. No i mi smutno i jestem w szoku. Wiem, ze to tylko pies, ale...

To nie jest wprawdzie depresyjny smutek (bo depresja wreszcie daje mi od siebie odpocząć(), tylko taki zwyczajny, związany z rzeczywistym zdarzeniem. Ale ból to zawsze ból, więc uznałam, że mogę tu trochę pojęczeć..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zwierzęta- jedyni prawdziwi przyjaciele człowieka...

 

a mi poprzedniej nocy śniła się ona... w mieście wysiadaliśmy z autobusu i się spotkaliśmy, ja chciałem ją zignorować...zaczęła się krótka rozmowa powiedziała do mnie że musimy poważnie porozmawiać, ja powiedziałem no właśnie i ona nagle przedstawiła mi jakąś swoją koleżankę i spytała czy mogę z nią iść na stódniówkę :shock: Jezzuu...co za głupi sen, a chwile potem ona poszła do jakiegoś dziwnego miejsca(kawiarni chyba) Gdy wszedłem do tego miejsca poczułem się nieswojo, tak jak nie powinienem tam być... a ja za nią chciałem z nią jeszcze porozmawiać, ale nie rozmawiała ze mną za chętnie i po chwili gdy spytałem się gdzie można kupić jakiś prezent(!!!!! jaki qrwa prezent???)a ona odpowiedziała mi gdzie ja poszedłem ale i tak zapomniałem gdzie i sen się urwał... Co to za koszmar :/ Prawda jest taka, że ona należy jakby do innej sfery, chodzi do najlepszej szkoły w mieście i ma dobre oceny, mature też pewnie zdała dobrze (rozszerzoną matme) a ja głąb niesamowity, więc pewnie dlatego w moim śnie pojawiło się to miejsce w którym czułem że nie powinno mnie być..

Dziś nie poszedłem do szkoły, rano powiedziałem, że mnie kręgosłup boli więc po chwili marudzenia matki zostałem w domu...Czy żałuje? cieszę się, że nie poszedłem do szkoły, choć zazwyczaj potem miałem wyrzuty sumienia, że siedzę w domu :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

anand22,fiufiu,anonim takie myślenie nie ma sensu. Tu nie chodzi o kwestię kto jest lepszy kto gorszy! Tacy jacy jesteście jesteście jedyni w swoim rodzaju i nie powtarzalni. Skoro obiekty Waszych westchnień nie widzą tej wyjątkowości, to samo mówi za siebie. Takie wybory są kwestia gustu, preferencji osobistych. Znajdzie się jeszcze nie jedna panna, dla której będziecie tymi jednymi, jedynymi.

Zresztą, powinnam na wstępie wymienić również siebie, bo chyba mam ten sam problem ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich serdecznie!

Szczerze powiedziawszy, nie mam nawet z kim porozmawiać... więc postanowiłam napisać tutaj.

Odkąd pamiętam, byłam szczęśliwa i cieszyłam się pełnią życia, mimo iż dało ono czasem popalić. Od 6 latek wychowywała mnie praktycznie mama, ponieważ ojciec znalazł sobie inną i rozwiódł się z moją mamą. Biedna kobietka, bo bardzo to przeżyła i się załamała. Wcześniej straciła 3 dzieci w trakcie, podczas porodu a też i po... także z 5 rodzeństwa zostałam ja i mój braciszek... Niestety, nie było mu dane długo życ- w wieku 17 lat przejechało go auto. I chyba wtedy się zaczął mój problem. Dopadł mnie stres. Mama zapadła w głęboką depresję a ja nie umiałam jej pomóc. W tym samym czasie zaczęłam studia. Na początku było ok, ale jakby z opóźnieniem to wszystko doszło do mnie i zaczęły się pierwsze kłopoty na studiach. Na jednym kierunku wzięłam dziekankę a z drugiego zrezygnowałam. Miałam trochę czasu dla siebie i wtedy myślałam, że wszystko zaczęło się układać... Poznałam moją miłość- jesteśmy już ze sobą prawie 3 lata, niedawno się zaręczyliśmy... od przesżło roku mieszkamy razem... i chyba nie był to najlepszy pomysł. Na początku nasz związek był cudowny i mój ukochany też taki był. Z biegiem czasu zmienił się- pojawiły się pierwsze kłótnie i było ich coraz więcej. Kochamy się jak w niebie a czasem kłócimy sie i niebo przeradza się w piekło... Od śmierci brata- dzień po jego śmierci zaczęłam się jeść i jeść- tak chyba reagowałam na stres- chyba jest tak nadal, ale najlepsze jest to, że kiedyś waga rosła w górę ( ale i tak niewiele) a od dłuższego czasu potrafię się opychać i opychać a waga spadła i stoi. Jestem wysoka- 180 cm wzrostu a ważę ok 58 kg a czasami 56... wyglądam można powiedzieć idealnie- jak się na mnie spojrzy- nie za chuda nie za gruba. Kolejnym problemem jaki pojawił się wraz z chwilą wspólnego mieszkania z moim mężczyzną, było to, że zaczęłam się stresować jeszcze bardziej i będąc na 3 roku studiów, wzięłam kolejną dziekankę... w pewnym momencie poddałam się i miałam dość. Zaczęłam miewać bóle w okolicy serca- pomimo dobrych badań- nikt mi nie mówił, że to coś innego niż serce... Dziś, będąc u lekarza opisałam wszystkie swoje objawy- niechęć do wszystkiego, stres prawie na każdym kroku, obawy, lęki, bóle klatki piersiowej a szczególnie okolicy serca- wcześniej jakby wbijanie szpilek a teraz przewlekłe bóle, duszności, ostatnio bóle nóg, bezsenność... Pani doktor powiedziała, że to początek depresji... Ten fakt mnie zabolał. Moje objawy narastają a ja mam wrażenie, że wszystko przez związek w którym jestem. Na pozór jestem silna, ale w środku taka szara myszka. Czasami mam wrażenie, że tego lęku i stresu nabawiłam się z powodu mojego faceta, który w tak wielu kwestiach mnie rani i nie szanuje. Doszło do tego, że podniósł na mnie rękę, powiedział rzeczy, które tak bardzo mnie ranią i o których potrafię tyle myśleć... Zawsze bowiem żyłam przekonaniem, że spotkałam prawdziwą miłość, a teraz widzę i czuję, że cierpię a mimo wsyztsko wcią go kocham. Jestem cierpliwą osobą, ale też i upatrą i nerwową. Zawsze mocno stąpałam po ziemi a teraz coraz częsciej boję się wyrażać własne zdanie, przytakiwać na wszystko. Doszło do tego, że nie wychodzimy nigdzie i ja też sama nie wychodzę. Zmiana mojego stylu życia, gdzie zawsze byłam duszą towarzystwa, miałam pełno znajomych, potrafiłam się bawić i brać z życia, to co najlepsze na zupełną odwrotność jest dobijająca. W tej chwili nie mam znajomych, ciężko mi nawiązać nowe znajomości- chyba nawet nie chcę albo się boję, że już nie potrafię. Chciałabym wyjść gdzieś a nie mam gdzie i do kogo. Nawet podczas Świat próbowałam nawiązać kontakt ze starymi znajomymi- większość wogóle nie odpowiedziała. Zastanawiam się nad sesnem tego wszystkiego. Nie chcę takiego życia- chcę dawną siebie. Jak mam to odzyskać, jak sobie poradzić z otaczjącymi problemami?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj Mooni. Tłumaczyłaś mi identyczną sytuację niecałe dwa miesiące temu. Skarbie, niestety taka możliwość istnieje. Obawiasz się, że w razie czego wszyscy Cię zlińczują, do tego ciężko sobie wyobrazić taki krok z jego strony w sytuacji, gdy się ma SYNA. To kwa największy egoizm z możliwych :!::!::!::!::!:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

annap wydaje mi się, że przede wszystkim porozmawiać ze swoim partnerem.

Z tego co piszesz wyraźnie widać, że to dzięki niemu odzyskałaś radość życia po wielu tak nieprzyjemnych doświadczeniach.

 

A więc problem tkwi w Twoim związku, a nie w Tobie, jako osobie.

Jeśli go kochasz i on Ciebie także musicie jakoś z tego wyjść.

Trudno jest mi powiedzieć jak, coś doradzić bo nie znam dokładnie sytuacji.

 

Jednak na pewno nie powinien Cię obrażać i podnosić na Ciebie ręki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej trzymajcie zamnie kciuki jutro mam egzamin,kolosa,no i najważniejsze.....ludzi..musze się przełamać i wreszcie zacząć się swobodnie odzywać do nich..trzymajcie za mnie kciuki....zwłaszcza za to żeby udało mi się to ostatnie....

Jak mi się nie uda to jutro przychodze na forum i będe jęczał :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×