Skocz do zawartości
Nerwica.com

CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III


Amon_Rah

Rekomendowane odpowiedzi

rozmowa tak jak myślałam- przez to że chodzę w poniedziałki do szkoły, nie jestem w pełni dyspozycyjna. dziewczyna która mnie rekrutowała ma jeszcze porozmawiać z kierowniczką, ale nie liczę na cud. trudno. zostaje mi ta którą dostałam wczoraj.

 

nie wiem co się stało. nienawidzę takiej siebie. boję się czegoś bardzo i nie wiem czego. jest mi bardzo źle i okrutnie smutno. mam ochotę zakopać się pod kołdrą i nie wyjść. chciałabym zniknąć, umrzeć. nie ogarniam życia.

nie ogarniam tego, że jeszcze kilka godzin temu było cudownie.

 

i rzucam leki, w cholerę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

i rzucam leki, w cholerę.

 

doprawdy świetny pomysł, po jednej nieudanej rozmowie kwalifikacyjnej

 

akurat tu moja rozmowa nie ma nic do rzeczy...

 

Lejdis, mam już dość, biorę te cholerne leki i na nic. nadal jestem idiotka z humorami i brakiem stabilności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byłem dzisiaj na wspomnianej wizycie u psychologa. W poczekalni morda się sama śmieje jest super hehe. Poczytała kartę przed moim wejściem. Pyta się jak się czuję? Uwielbiam to pytanie hehe. Więc zacząłem opowiadać. Wszystko spotkało się z pochwałą oczywiście oprócz ryzykownych zachowań. Pytała jak się czuję w tym stanie i tak dalej czy biore leki tak jak trzeba. O wszystkim nie zdążyłem oczywiście powiedzieć, ponieważ w 40minut na nfz nie sposób tym bardziej, że wszystko opowiadasz wzbudzają się emocje, przeżywasz prawie że coś ponownie. Ku mojemu zaskoczeniu powiedziała, że ocenia mnie dobrze i że się cieszy. To taka hipokryzja, jak można oceniać kogoś dobrze jeśli wiecie co potrafie robić bo pisałem tu i jej o tym powiedziałem. Jak może mnie oceniać dobrze skoro pytała dlaczego zrezygnowałem z oddziału dziennego i proponuje mi tam iść. Ale chyba kumam o co chodzi zawsze wmawia się pacjentowi, że jest dobrze tylko mi dziś nie trzeba było wmawiać dobrego nastroju. Jeszcze pogadaliśmy o związkach i relacjach takich, bo u mnie to też kula u nogi dlatego jeszcze mi F60 wpisują. Ależ Wam relacje zdaje. No cóż z kimś trzeba się tym podzielić, lubię gdy słuchają tego ludzie którzy to rozumieją. Czasami nie chcę być lubianym, znanym ale zrozumianym:) Zapytałem czy mi pokaże w karcie jaką diagnozę pod ostatnią wizytą wpisała moja pani psychiatra (w tej samej poradni mam i to i to). Nie chciała hehe. Raz już miałem diagnozę na papierze a usilnie chce zobaczyć drugi raz (to też chyba takie szukanie siebie ale nie będę się wywodził). Zacznę brać Olanzapiny 7,5 od dziś bo miałem na dyżurze zezwolenie na zwiększenie dawki w razie potrzeby bo "nie wiadomo czy 5mg panu wystarczy". Jutro mam wolne to zobaczymy jak się będę czuł, idealna chwila na test. Jedyne z tej wizyty co staram sobie wklepać do głowy to: "proszę korzystać z tego stanu, bez tych złych zachowań". Jak sobie to wbić do łba? Przyjdzie sytuacja i człowiek nie myśli, klapki na oczy. Ponoć trzeba trenować. Ciężko. Długa droga... far away on the other side...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

trust_me, Może jeszcze nie rozkręciły się na tyle żebyś poczuła poprawę, do tego potrzeba trochę czasu i cierpliwości ale nie rezygnuj z brania ich. A może warto wybrać się do lekarza żeby wprowadził jakąś korektę w lekach. Z tego co czytałam w Twoim podpisie to bieżesz ich bardzo dużo.

ja sama biorę antydepresant od 20 sierpnia i nie czuję rewelacji, Może odkąd tydzień temu zwiekszyłam dawkę Velaxinu z 75mg na 150mg to zauważyłam niewielką poprawe nastroju od 2 dni co zresztą widać na forum po tym jak się "rozpisuje" ostatnio :lol:

Ale lęk nadal jest i ta cholerna izolacja i niemoc w wychodzeniu z domu :-|

 

Głowa do góry trust me, na pewno niebawem poczujesz sie lepiej tylko musisz jakoś przetrwać ten gorszy czas.

 

-- 17 paź 2013, 19:29 --

 

Jedyne z tej wizyty co staram sobie wklepać do głowy to: "proszę korzystać z tego stanu, bez tych złych zachowań". Jak sobie to wbić do łba? Przyjdzie sytuacja i człowiek nie myśli, klapki na oczy.

Dobrze ci powiedziała. Nie jesteś w takim stanie, że nie możesz zapanować nad własnym zachowaniem, wystarczy trochę samodyscypliny i żadne klapki nie spadną Ci na oczy. Inna kwestia czy tego chcesz, czy chcesz się w ten sposób kontrolować czy wolisz "popłynąć" Twój wybór.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trust_me - trzymam kciuki byś dała radę, nie odstawiaj leków!!! Wiem sama po sobie jak ciężko przetrwać taką nagłą zmianę, przeszłam przez to wielokrotnie i pewnie spotka mnie to jeszcze nie raz... Zaciśnij ząbki i walcz!

 

Pozdrawiam ciepło Wszystkich Chad'owych...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trust_me,

Nie odstawiaj lekow. Masz po prostu teraz hustawke nastrojow.

Nie wiem dlaczego ale cos co ma pomoc czyli leki, nagle staja sie najwiekszym zlem.

Skoro nie dzialaja (a moze jeszcze nie dzialaja???) to sa niedobre.

A moze lepiej pomyslec, ze a nuz jeszcze troche czasu a zadzialaja i jesli nie wywoluja objawow ubocznych

przyjmowac je dalej. Jak nie zadzialaja (a potrzeba czasu aby sie o tym przekonac)

to tracimy zaledwie "kawalek watroby" czy tez nerek ;) Zapewnie mniejszy kawalek niz po alkoholu i zlym zarciu ;)

Mi lekarz w ogole powiedzial - lit dziala tylko na chorych na chad.

Jak to jest ze stabilizatorami? Wiadomo, ze niektore dodatkowo lepiej chronia przed mania inne przed depresja.

Widocznie nie wszystkich chronia i nie zawsze. Dlaczego nie wiem.

 

Ostatnio czytalem, ze pacjetow ktorzy przestrzegaja farmakoteriapii i tych co ja kompletnie olewaja jest garstka.

Wiekszosc sama sobie zmienia dawki, zapomina itp.

Zastanawiam sie tez na ile taka nieregularnosc, czesta zmiana lekow moze wplywac na rozhustanie nastroju.

Czy to nie jest cos w stylu jak zarzucenie terapii antybiotykiem po pierwszych dniach poprawy i zejsciu goraczki?

Czesto zdazalo sie Wam kombinowac z lekami?

 

Asmo,

 

Jak widze potrafisz sie ogarnac i spojrzec trzezwo na siebie. Tak jak zostalo napisane hipomanie na poczatku da sie kontrolowac i nie karmic. Ja bym napisal tak, postaraj sie ja wygasic lekami a ciesz sie nia w taki sposob aby zalatwiac pozytywne sprawy.

 

Ksiazka Intela...

Jak prawie 2 lata temu, kiedy pierwszy raz czytalem wpisy Intela to bylem mocno poruszony i przestraszony chad.

Mam juz ksiazke ale na razie tylko ja przejrzalem. Zreszta od dwoch lat a szczegolnie zaraz po diagnozie staram sie dozowac sobie zbyt emocjonalne filmy, ksiazki itp. Chorujac na chad trzeba dosyc rozwaznie dozowac sobie wrazenia i bodzce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trust_me,

Tego nikt Ci nie moze obiecac na 100%, ze za dzien, tydzien bedzie idealnie.

To nie jest tak, ze nagle ta sinusoida nastrojow zostanie przerwana i bedzie fajna stabilna remisja.

Mozg jest tak skaplikowany, ze nie da sie go tak od zaraz przelaczyc na rownowage.

Do tego jeszcze przeciez niedoskonalymi lekami. Trzeba troche pokombinowac, dosypac jednego, nie dosypywac drugiego ;)

Albo inaczej to tak jakby zatrzymac na dystansie 5 metrow 20 tonowy samochod.

To musi potrwac. Natezenie wahan nastroju powinno byc coraz mniejsze.

Nie wiem jak bylo wczesniej u Ciebie i jak dlugo przyjmujesz leki.

Ja zareagowalem dosyc szybko ale razem z lekarzem doszlismy do wniosku, ze ustabilizowanie nastapilo dopiero po pol roku.

A i tak miesiac pozniej odjechalem w gore i resztka rozsadku nie narobilem glupot a raczej obylo sie bez konsekwencji.

I byla to chyba jedna z najwiekszych gorek w moim zyciu - wlasnie na lekach, ktore sobie chwale i ktore daly mi

chyba najlepsze 2 lata w moim zyciu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gorąco w temacie, nie pamiętam takiego ruchu od kiedy tu jestem.

Hmm, mnie nie wydaje się łatwą sprawą umiejętne okiełznanie hipomanii, tym bardziej 2 tygodnie po otrzymaniu diagnozy, tak jak w przypadku Asmo. Miałem dwie sytuacje, gdy ten stan się zbliżał, dopadał mnie wtedy lęk i pacyfikowałem się benzodiazepinami, dla własnego dobra. Albo po prostu przez obawę zrobienia czegoś nierozsądnego.

Generalnie jest stabilniej, daleko mi do depresji z przed 2 miesięcy. Ale czasami dopada mnie pustka, czarne myśli. Jednak nie ma co narzekać. Skoki z górki w dół i ponowne wdrapywanie się na nie, potrafią człowieka wymęczyć porządnie. Jeszcze w lecie te stany potrafiły się zmieniać kilka razy dziennie.

Bezsenność. Gdyby nie wspomaganie się mirtazapiną, mógłbym nie spać do rana.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam juz ksiazke ale na razie tylko ja przejrzalem. Zreszta od dwoch lat a szczegolnie zaraz po diagnozie staram sie dozowac sobie zbyt emocjonalne filmy, ksiazki itp. Chorujac na chad trzeba dosyc rozwaznie dozowac sobie wrazenia i bodzce.

 

Ja wczoraj zaczęłam, dzisiaj skończyłam. Za dużo na raz.

To niesamowite, jak wiele może znieść człowiek...

 

-- 17 paź 2013, 23:19 --

 

Już taki ze mnie debil, że zapomniałam jak się cytuje. K****, masakra :why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dżejmson,

 

Ja tez bardzo sporadycznie usypiam sie benzo.

Tez mam klopoty ze snem. Musze sie albo wymeczyc, albo z ksiazka albo po wyjsciu towarzyskim z alkoholem-wtedy nie mam problemu. I przy dziewczynie zasypiam od razu :) Pamietam, ze u mnie wszystko dobrze sie zaczelo toczyc, fajna gorka powoli schodzila a mimo wszytsko wystaczylo, ze cos nie poszlo i juz lecialem w dol. Wieczor, kilka dni z myslami o bezsensie, ucieczce i o byciu nieudacznikiem. Ale gdy np. nic nie wyszlo z dziewczyna, jedna i druga z ktora wiazalem nadzieje jakims rozpedem, chyba z tej gorki, szedlem do ludzi. Czas spedzalem pozytywnie. Jak teraz sobie pomysle to mialem szczescie ze ten lancuszek nastepujacych po sobie pozytywnych zdarzen nie zostal przerwany. Moze mialem szczesliwy okres a moze odwazylem sie pojsc na przod + lit oczywiscie :)

Zastanawialem sie tez czy kilka piw to nie za duza cena za bycie z ludzmi itp. Moglem sobie wtedy pozwolic na wiekszy luz w pracy i na nowo zaczalem uczyc sie zycia. Po czasie oceniam to jako doslownie mala gorke ale w tym okresie zbudowalem sie na nowo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czuję się jak śmieć. przespałam cały dzień, nie zrobiłam kompletnie nic. nie miałam siły wstać, motywacji też nie miałam. dopiero teraz. w domu zaczyna być nieciekawie, bo nic nie robię i zaczynają się czepiać... ale naprawdę nie mam siły. zmuszam się, ale marnie mi jak widać idzie. chcę zniknąć. amen.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trust_me,

Normalne, masz dola. Kazdy z domownikow zachowywal by sie tak samo majac obnizenie nastroju.

Pewnie tez, kazdy kto depresji nie doswiadczyl mowi "wez sie w gasc".

Masz pelne prawo nic nie robic, poniewaz normalne jest, ze w takiej sytuacji nawet z lozka wyjsc ciezko.

Nie doluj sie wiec tym, ze NIC nie robisz a jak sie da postaraj sie zrobic chocby COS.

I to COS to nie musi byc od razu jakas praca. Nawet nie powinno, bo malo kiedy udaje sie wykonac jakas prace

czy wieksze obowiazki domowe podczas dola. To cos moze byc drobnostka, najlatwiej nawet przyjemnoscia zrobiona dla siebie.

W depresji czlowiek za bardzo przejmuje sie powaznymi rzeczami do zrobienia a zapomina jak wiele moze dac

drobna chwila przyjemnosci. Wiec jak sie nie da popracowac to jak najmniej trzeba sie tym przejmowac

i zrobic cos nawet jesli to mialoby nie przynosic profitow. A prawde mowiac przynosi, poniewaz pozytywne bodzce sa wazne podczas depresji.

Pozniej sie okazuje, ze doluja nas wazne sprawy ale czesto i tez pierdoly, jak balagan w mieszkaniu, odpisanie komus. na smsa itp.

Stad zrobienie nawet jednej, jedynej ze stu rzeczy z listy pozwala poczuc sie, ze jednak mozna pojsc kroczek do przodu.

A zeby nie bylo tak milo to wcale nie latwo robic tak jak napisalem powyzej - wiem z doswiadczenia ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

trust_me, 5 dni temu - dół, 3 dni temu - euforia, od wczoraj - dół i to wszystko przy bardzo wysokich dawkach leków (maks. dawka lamotryginy, spora karbamazapiny, wysoka olanzapiny, maks. tianeptyny, docelowa agomelatyny). Już same koszty takiego leczenia mogą wpędzić w depresję. Pogadaj z lekarzem o zmianie leków, jest ich po prostu za dużo i mogą za bardzo obciążać organizm oraz wchodzić w nieoczekiwane interakcje między sobą. Zwłaszcza valdoxan to strata pieniędzy.

 

Brałaś już SSRI? Schemat lamotrygina + fluoksetyna + olanzapina jest całkiem popularny i ma mocno przeciwdepresyjne działanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za dobre słowa, naprawdę.

 

Już dziś się nasłuchałam, że co to będzie jak do pracy pójdę (zaczynam od listopada), skoro całe dnie przesypiam. To ponoć nieodpowiedzialne. Żeby oni chociaż przez parę minut czuli się jak ja...

 

-- 18 paź 2013, 18:50 --

 

trust_me, 5 dni temu - dół, 3 dni temu - euforia, od wczoraj - dół i to wszystko przy bardzo wysokich dawkach leków (maks. dawka lamotryginy, spora karbamazapiny, wysoka olanzapiny, maks. tianeptyny, docelowa agomelatyny). Już same koszty takiego leczenia mogą wpędzić w depresję. Pogadaj z lekarzem o zmianie leków, jest ich po prostu za dużo i mogą za bardzo obciążać organizm oraz wchodzić w nieoczekiwane interakcje między sobą. Zwłaszcza valdoxan to strata pieniędzy.

 

Brałaś już SSRI? Schemat lamotrygina + fluoksetyna + olanzapina jest całkiem popularny i ma mocno przeciwdepresyjne działanie.

 

 

byłam u lekarza półtora tygodnia temu, i dodała mi valdoxan właśnie. wcześniej brałam już elicee, sulpiryd, coaxil, ketrel... lekarka twierdzi, że jest i tak lepiej niż trzy miesiące temu i trzyma się tamtych leków. nie wiem, może to ja wszystko nie tak opisuje, ale prawda jest taka, że od kilku dni czuję, że wszystko wraca wielkimi krokami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zjeżdżam powoli z sertraliny, bo nie jest mi aż tak potrzebna, no i co ważniejsze - im mniejsza dawka tym bardziej emocje wracają. Wizytę mam w poniedziałek. Ostatnio na forum zachwala się tianeptynę i ciekaw jestem, czy poza przeciwdepresyjnym działaniem, odcina bodźce zewnętrzne tak jak np. SSRI. Docelowo schodzę do 50mg sertraliny, nawet niewielkie zmniejszenie dawki powoduje zanikanie znieczulicy. Mimo wszystko sertra i tak tłumi emocje najsłabiej z wszystkich SSRI, moim zdaniem. Więc ta tianeptyna nie daje mi spokoju, ale szczerze mówiąc wolałbym przeciwdepresyjnie działający neuroleptyk.

Dzisiaj łyknąłem benzo i odczuwam błogi spokój. Miałem zrobić sobie wycieczkę gdzieś dalej niż 30km od domu, ale oczywiście dopadł mnie lęk i nawet nie przesiadłem się do drugiego pociągu. Cóż, widać po paru latach plątania się po polsce, teraz mam siedzieć na dupie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przepraszam że spamuje sobą ten wątek. muszę się wypisać.

czuję się winna za to jak się czuję i nie mogę się pozbyć tego uczucia, nie mogę przestać myśleć o tym jak bardzo zawalam to, co w danym momencie jest mi zupełnie obojętne. mam siebie dość. szkoda, że tak bardzo boję się śmierci. na razie jeszcze bardziej niż życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×