Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wyzdrowiałem/wyzdrowiałam... :)


roccola

Rekomendowane odpowiedzi

Dobrze się tak pisze i robi , gdy się nie pracuje i nie jest się jedynym żywicielem rodziny, ja na przykład nie mogę rzucić swojej pracy na rok, to spowodowałoby że nigdy już nie mógłbym do niej wrócić a od 20 lat robiłem wszystko, żeby być kim jestem i kiedy już jestem dopadła mnie ta k...a!

Co Wy na to, jak sobie poradzić z tym fantem?

Jeżeli pójdę do psychologa lub psychiatry jest po mnie na terenie zawodowym, niby tajemnica lekarska itp ale w dzisiejszych czasach takie rzeczy dawno odeszły do lamusa!

 

Ani psycholog ani psychiatra u mnie nie wchodzą w grę, czy ktoś da mi jakieś sugestie, próbuję sobie z tym jakoś radzić ale nie do końca wychodzi, baniak mnie nap....a codziennie raz mniej raz więcej w zależności od dnia w pracy, wygląda na to że musiałbym rzucić robotę którą wykonuję ale jak pisałem jest to niemożliwe!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobrze się tak pisze i robi , gdy się nie pracuje i nie jest się jedynym żywicielem rodziny, ja na przykład nie mogę rzucić swojej pracy na rok, to spowodowałoby że nigdy już nie mógłbym do niej wrócić a od 20 lat robiłem wszystko, żeby być kim jestem i kiedy już jestem dopadła mnie ta k...a!

Co Wy na to, jak sobie poradzić z tym fantem?

Jeżeli pójdę do psychologa lub psychiatry jest po mnie na terenie zawodowym, niby tajemnica lekarska itp ale w dzisiejszych czasach takie rzeczy dawno odeszły do lamusa!

 

Ani psycholog ani psychiatra u mnie nie wchodzą w grę, czy ktoś da mi jakieś sugestie, próbuję sobie z tym jakoś radzić ale nie do końca wychodzi, baniak mnie nap....a codziennie raz mniej raz więcej w zależności od dnia w pracy, wygląda na to że musiałbym rzucić robotę którą wykonuję ale jak pisałem jest to niemożliwe!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

-- 22 lut 2013, 14:49 --

 

Psycholog i psychiatra to lekarze dla ludzi. Depresja to jest choroba, z której trzeba się leczyć i nie ma innego wyjścia. Nawet osoby z różnych wysokich stanowisk korzystają z pomocy specjalistów, bo jesteśmy tylko ludźmi. To jest główna pomoc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

-- 22 lut 2013, 14:49 --

 

Psycholog i psychiatra to lekarze dla ludzi. Depresja to jest choroba, z której trzeba się leczyć i nie ma innego wyjścia. Nawet osoby z różnych wysokich stanowisk korzystają z pomocy specjalistów, bo jesteśmy tylko ludźmi. To jest główna pomoc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Dziś zarejestrowałam się na tym forum i widzę , że jest ono super :D .Ja chorowałam na depresję 5 lat ,na początku nie wiedziałam co mi wogóle jest ,ciągle czułam się chora ,lekarze kierowali mnie co chwilę na różne badania ,nie miałam na nic siły ,zero zadowolenia z życia -jakby coś się we mnie wypaliło,a miałam wszystko ,męża ,cudowną zdrową córkę .Pewnej zimy doznałam totalnego załamania -nie miałam już siły na nic ,całymi dniami płakałam ,czułam się jakbym miała za chwilę umrzeć.Wtedy dopiero mój lekarz rodzinny stwierdził depresję. Boże ,jak ja się bałam iść do psychiatry , myślałam ,że będzie uważał mnie za wariatkę .Jednak to nie jest żaden wstyd leczyć się u psychiatry. Depresja jest straszną chorobą ;ale uleczalną .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Dziś zarejestrowałam się na tym forum i widzę , że jest ono super :D .Ja chorowałam na depresję 5 lat ,na początku nie wiedziałam co mi wogóle jest ,ciągle czułam się chora ,lekarze kierowali mnie co chwilę na różne badania ,nie miałam na nic siły ,zero zadowolenia z życia -jakby coś się we mnie wypaliło,a miałam wszystko ,męża ,cudowną zdrową córkę .Pewnej zimy doznałam totalnego załamania -nie miałam już siły na nic ,całymi dniami płakałam ,czułam się jakbym miała za chwilę umrzeć.Wtedy dopiero mój lekarz rodzinny stwierdził depresję. Boże ,jak ja się bałam iść do psychiatry , myślałam ,że będzie uważał mnie za wariatkę .Jednak to nie jest żaden wstyd leczyć się u psychiatry. Depresja jest straszną chorobą ;ale uleczalną .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja od dłuższego czasu jakoś tam funkcjonuję, ale nadal nie mogę się wyluzować ciągle ogarnięty jestem myślami i walce, przyszłości i byciu superidealnym mężczyzną. I wznoszę się często na wyżyny i u innych nie toleruje słabości. Niby wszystko rozumiem ale w głębi ducha gardzę słabością i błędami. Odpuścić to dla mnie poddać się i być łajzą. Boję się reakcji innych ludzi choć stawiam temu czoła. Nie wiem czy da się z tego wyjść ale mam wielką nadzieję że tak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja od dłuższego czasu jakoś tam funkcjonuję, ale nadal nie mogę się wyluzować ciągle ogarnięty jestem myślami i walce, przyszłości i byciu superidealnym mężczyzną. I wznoszę się często na wyżyny i u innych nie toleruje słabości. Niby wszystko rozumiem ale w głębi ducha gardzę słabością i błędami. Odpuścić to dla mnie poddać się i być łajzą. Boję się reakcji innych ludzi choć stawiam temu czoła. Nie wiem czy da się z tego wyjść ale mam wielką nadzieję że tak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no tak... ja też bardzo długo uważałam ,że wszystko musi być zawsze idealnie ,ale tak się nie da .Brałam zawsze na siebie pracę ponad siły i uważałam że zawsze muszę ze wszystkim sama sobie poradzić.....do czasu....Teraz wiem ,że popełnianie błędów to ludzka rzecz,ale nauczyłam się aby nie popełniać dwa razy tego samego błędu. I co najważniejsze -nauczyłam się nie myśleć '' co powiedzą ludzie''. :D Najważniejsze to żyć w zgodzie ze swoim wnętrzem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no tak... ja też bardzo długo uważałam ,że wszystko musi być zawsze idealnie ,ale tak się nie da .Brałam zawsze na siebie pracę ponad siły i uważałam że zawsze muszę ze wszystkim sama sobie poradzić.....do czasu....Teraz wiem ,że popełnianie błędów to ludzka rzecz,ale nauczyłam się aby nie popełniać dwa razy tego samego błędu. I co najważniejsze -nauczyłam się nie myśleć '' co powiedzą ludzie''. :D Najważniejsze to żyć w zgodzie ze swoim wnętrzem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

mam 22 lata. Swoją walkę z depresją zawsze porównuję do długiej drogi pod górę...

Prawda jest taka, że droga ta była wyboista, pełna kamieni... spadały z góry, kaleczyły stopy, ale nic się nie dzieje bez przyczyny. Przyświecał mi cel: odzyskać to co straciłam w oczach najbliższych, odzyskać równowagę, pożegnać przeszłość raz na zawsze. Ostatecznie...wygrałam tę walkę. Mogę być z siebie dumna. Kiedy wszystko co złe minęło zdałam sobie sprawę, że nie walczyłam z otoczeniem, z poprawieniem jakości swojego życia tylko ze samą sobą. Wygrałam z tą częścią mnie, która mnie wciąż krytykowała i dołowała. Wygrałam z egoizmem i egocentryzmem, krytycyzmem...

Kiedyś byłam ciężka od myśli o byciu kimś innym, te myśli były kulą u nogi...

Dzisiaj jestem lekka jak piórko, bo szanuję siebie. Dzisiaj znam swoją wartość i akceptuję swoją niedoskonałość. Ciężko pracuję nad sobą i buduję wszystko na nowo. Całe życie od podstaw, jakie zrujnowała depresja.

 

Nigdy nie wyjdę z tego do końca. Zawsze będę podatna na emocjonalne upadki i ostatnio ciężej się podnieść z ziemi...

Brakuje motywacji, złe myśli wracają... muzyka nie pomaga, spacery nie wchodzą w grę... jak sobie radzić z ponurymi myślami?? Jak wyjść na prostą??

 

Pozdrawiam Was Kochani!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tez bylam na lekach, ale duzo teraz rozmawiam z kobietami ktore sa na lekach i w ciazy, niestety planuje ciaze i byc moze bede musiala wrocic do lekow :-| Ale to nic, wiem, ze jezeli trzeba to trzeba w koncu zrozumienie tego faktu(kilka lat temu) doprowadzilo do tego, ze teraz zyje bez bolu i z usmiechem na ustach :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moimzdaniem to stawianie sobie nierealnych celow konflikt pewien i rozsnaca flustracja.Chorowalam od 16 lat do 21 roku zycia diagnoze miala zaburzenia lekowe.Przegladajac wasze forum widze wasze cierpienia ale tez bledy w myslenie to co wam moge doradzic to to ze musicie spasowac.Ja np mialam nerwice na punkcie ze chcialam byc super zajebista odwazna przebojowa laska a byla w rzeczywistosci cichutka romantyczka do tego wrazliwa.Powstal konflikt co objawialo sie newica pamietam ze zawsze chcialam byc przebojowa od malego i od malego mialam pierwsze symptomy nerwicy, naprawde jedyne co to musicie spasowac.Jesli ktos chce zebu mu pomoc jakos na priwa pocieszyc albo podzielic sie jak wyszlam z choroby zapraszam.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No tak flustracja objawia sie przy niepowodzeniach a w nerwicy po prostu chcialoby sie byc kim sie nie jest :o :smile:nawet czytajac wasze naglowki ktore przedstawiaja wasza ideologie zyciowa widze bledy ale bladzic jest rzecza ludzka musicie sie po prostu nauczyc bycia lagodnym wobec siebie samych .Polecam wam ksiazke oswoic lek mi bardzo pomogla macie latwiej niz ja teraz jest o wiele wiecej ksiazek terapetycznych w moim wieku byla tylko ta jedna i jeszcze slabo dostepna :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie, nie wyzdrowiałam, przede mną jeszcze długa droga...ALE gdyby ktoś dwa miesiące temu powiedział mi, że będę funkcjonować tak, jak robię to teraz, wyśmiałabym, nie uwierzyła, a potem się rozpłakała. Moje leki działają, tabletki szczęścia, może nawet trochę się od nich uzależniam, muszę porozmawiać o tym z lekarzem. Chodzę na terapię, omawiam trudne rzeczy. Często myślę, zastanawiam się. I przy tym wszystkim się uśmiecham, zaczęłam znów podśpiewywać i tańczyć, wygłupiać się i żartować. Co najważniejsze wróciłam na studia. Kończyły się wakacje, a ja trwałam w przerażeniu, bałam się ludzi, paraliżowała mnie myśl o częstych kontaktach. Niepotrzebnie. Nie jest idealnie, wiele można, a nawet trzeba poprawić, ale wiem, że jestem na dobrej drodze. Do celu daleko, ale odzyskuję wiarę w to, że warto, że jest osiągalny i, że JA na to zasługuję. Na to, by obudzić się któregoś poranka i pomyśleć "Jestem szczęśliwa", tak po prostu.

 

Poza tym polecam książkę "Toksyczni rodzice" Susan Forward. Pomaga zrozumieć, zawiera rady, do których można się stosować (ja robię to wybiórczo), a przy tym wszystkim jest po prostu dobrą lekturą.

 

Życzę Wam wszystkim szczęścia i wytrwałości w sięganiu po nie!

 

To racja, kiedy człowiek zaczyna w miarę normalnie funkcjonować przestaje zaglądać na forum. Nie dlatego, że o nim nie pamięta, a bardziej ze strachu. Ale chyba warto się przełamać i zajrzeć tu czasem:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×