Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

u mnie dziś źlem ój pies został uśpiony.. i to wtedy gdy spałam,wcześniej taka decyzja nie była konsultowana, bo było kiepsko z moim psem, ale wierzyliśmy, że jeszcze da radę.

A dzisiaj rano podobno byuło bardzo źle, ona nie chciała jeść i cierpiała, a stara -14 lat z zaawansowanym rakiem, leczonym zastrzykami, ale podobno byłó widać jak cierpi, a ja w to wierzę, bo ostatnio już kiepsko chodziła itp, nie chciała tak jeść...

 

 

Mama pojechała z nią, uśpiła u weterynarza, dowiedziałam się po fakcie :( Na pewno dobrze zrobiła, ale jest mi smutno, że nic nie konsultowała z nami, że nie obudziła mnie chociażby... ona mówi, że nie chciała bym widziała psa cierpiącego, że czy tak czy tak podjęlibyśmy taką decyzję.. ale mimo wszystko chciałabym być uczestnikiem tych zdarzeń... Choć wiem, że mama chciała dobrze, bo wie, że nadal mam czasem problemy ze snem i pewnie też dlatego nie chciała mnie budzić... no wiem.. ale to ważna sprawa... no nic ale tak mi źle.. do tego chłopak nie popisał się, tzn spotkaliśmy się i na spotkaniu wspierał, a potem poszliśmy do kina na film o zwierzętach animowany "Kumba" i nawet się na nim śmiałam i mimo smutku w środku miło spędziłam czas.. A teraz chłopak gada, że mi się dziwi, bo jak jemu pies zmarł, to płakał ciągle, że teraz za moim psem też płacze i to mocno, a ja nie płacZę prawie i to dziwne.. faktycznie tak było, niewiele płakałam, do tego jak gadaliśmy przez telefon, to gadałam o moim psie takim spokojnym psem, jakby wyprahym z emocji, a mój chłopak płakał.. z tym, że to też dlatego, że jeszcze w szoku jestem.. poza tym ja jestem takim człowiekiem, że rzadko płaczę nawet jak cierpię, mam tak chyba po tacie.. ale to gorzej, bo to wszystko wtedy siedzi w środku.. z tym, że ja nie bardzo umiem inaczej.. ale to że nie cierpię czy mniej cierpię niż on teraz czy on kiedyś po swoim psie to bzdura i aż smutno, że mi coś takiego zarzucił.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja nie spalam do 7 rano! (rekord chyba :) ). Potem wzielam benzo, przysnelam na te 4h (ale tez z budzeniem sie) - musialam to zrobic bo dzis do pracy musze isc :( tak bym wstala pewnie o 6 i przeczekala caly dzien. Nie wiem o co chodzi, ale dziwne, bo wieczorem jestem zmeczona, chce mi sie spac, klade sie normalnie - i nie moge. Wcale nie mysle o problemach, nie martwie sie nizczym, tylko takie po prostu rozne mysli mi sie mysla caly czas i przez to nie moge :-/

 

W ogole jakas dziwnosc suchosc w ustach tez mam od wczoraj i nei wiem od czego :( slyszalam, ze po lekach tak moze byc... no ale ja nie biore.

hania33, a jak tam u Ciebie zycie sie toczy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja nie spalam do 7 rano! (rekord chyba :) ). Potem wzielam benzo, przysnelam na te 4h (ale tez z budzeniem sie) - musialam to zrobic bo dzis do pracy musze isc :( tak bym wstala pewnie o 6 i przeczekala caly dzien. Nie wiem o co chodzi, ale dziwne, bo wieczorem jestem zmeczona, chce mi sie spac, klade sie normalnie - i nie moge. Wcale nie mysle o problemach, nie martwie sie nizczym, tylko takie po prostu rozne mysli mi sie mysla caly czas i przez to nie moge :-/

Z tym spaniem mam identycznie... dziś mnie za to łeb napierdziela oczy ciężkie, i mdli mnie :/ a wyjątkowo spałem... może ta pogoda.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja dzisiaj zaliczylam atak paniki :) Juz dawno nie mialam, ale dzisiaj byly wrecz idealne warunki...

Na totalnym niewyspaniu musialam isc do pracy, tam siedzialam i tylko odliczalam minuty i trzeslam sie z zimna. Z tego nie wyspania i niedobrze mi bylo i wogole beznadziejnie sie czulam tez fizycznie. Potem musialam jechac do domu, no i oczywiscie - zaczelo sie w metrze, juz sie gorzej czulam, ale czasem tak mam tam, a jak wyjde to przechodzi. Tym razem, jak wyszlam nie przeszlo, xanax poszedl w ruch. I jakos doczłapalam sie na autobus, potem juz ok. Ehhh Ja to mysle, ze tak jak my sie czujemy w czasie ataku paniki, to nawet nie czuje sie osoba która umiera!! to jest najgoesze uczucie ze wszystkich.

 

Ale co zrobic... bylo minelo i trzeba zyc dalej :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nerwa, najważniejsze ze minęło, kiedyś jak jeździłem metrem to nie zdawałem sobie sprawy, że ktoś może czuć sie podobnie.

Mialem problemy z jazda metrem, ciężko byo wytrzymać od stacji do stacji. Ale kiedyś wyszedlam na lotnisko i pobylem prare godzin. Na drugi dzień jak jechelem

metrem to zauważalnym ze jest mi lżej. To pewnie miało coś wspólnego w częstym przebywaniu w pomieszczeniach. Zacząłem częciej przebywać na powietrzu

 

Pol roku temu mialem napday paniki, ale raz na tydzien. nie bralem leku, wręcz nawet jak go identyfikowalnym co sie cieszyłem. Nie bralem na to zadnych

benzo, bo wiedzialem że i tak minie. Jak sie skończyl to mialem spokój.

 

Teraz mam coś innego - męczące i długo urzymujace się napięcie, taki rodzaj spięcia, które sie utrzymuje prawie cały czas. Nie wiem czy jeszcze ktoś tak ma.

To jest cos takiego jak taki stan po napadzie paniki, zanim sie człowiek całkiem uspokoi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A mi nadal smutno, że mama nie obudziła mnie i że dowiedziałam się po fakcie po uśpieniu psa :( Wiem, źle sypiam, bała się, że jak mnie obudzi to się bardzo źle poczuje z tego powodu i z powodu nerwicy, ale mimo wszystko powinna mnie obudzić: to był mój pierwszy pies i powinna wiedzieć, że ja przecież zasługuję na to, by dowiedzieć się wcześniej, a nie po fakcie :(

 

 

No i znów ja bardzo boję się, że umrę, wyszukuję sobie choroby :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesław, nie skorzystam z rady, zwłaszcza, że rodzice nie chcą psa. A oni jak mówią, że już nie chcą, to nie chcą, nie rzucają słów na wiatr. A i ja bym zdecydowanie nie była gotowa teraz. Uważam, że musi być czas na żałobę, a nie że brałabym od razu innego psa, żeby zapełnić pustkę. Dla mnie to kiepskie rozwiązanie, a pies to powinna być przemyślana decyzja, teraz nie potrafiłabym dać serca innemu. A przecież nie chodzi też o to, żeby psa zastępować, bo jej nikt nie zastąpi, nie ma drugiego takiego identycznego psa, więc nawet jakby teraz był w domu inny, to też by mi jej brakowało, była wyjątkowa :(

 

Nerwa, dokładnie o to chodzi, dlatego potrzebuje czasu na przetrawienie i wybaczenie tego mamie. Wiem, ona jest chora, ma raka, dlatego już nie będę jej o tym mówić, dołować jej, ale nasze stosunki nie będą takie jak przed tym serdeczne, na razie będe mniej z nią rozmawiac i chłodniej. Ona wie, że jestem na nią zła. A ja nie potrafię jeszcze z nią tak normalnie, swobodnie rozmawiać. A do tego przecież ona kazała spalić psa, a mnie nie zapytała o zdanie, innych też. Wiem, że to ona była właścicielką mojej nikusi, ona płaciła za zastrzyki na raka, ona kupowała jej karmę,bo ja jeszcze nie pracowałam, częściej wychodziła na spacery, bo przyznam, czasem dopadała mnie lenistwo i nie chciało mi się z nią wyjść ale mimo wszystko powinna to inaczej rozegrać, bo to był mój pierwszy pies, jedyny i powinnam wiedzieć przed. Wiem, jestem wrażliwa, mam nerwicę, mama wie o tym, ale zna też mnie i wiedziała, że ja wolę przed faktem wiedzieć. Dlatego mam żal i musi jeszcze trochę czasu minąć, oczy dzisiaj spuchnięte mam od łez. Mam nadzieję, że moja psina jest teraz w lepszym świecie, że jest jej tam dobrze, że ma tam dostatek jedzenia, bo zawsze była żarłoczkiem naszym kochanym i piszczała do jedzenia, teraz nawet tego porannego piszczenia do jedzenia jak tata rano je śniadanie czy mama mi brakuje. Ciągle mam wrażenie, że ona zaraz do mnie przybiegnie :( Miałam ją od 8 roku życia.

 

 

A wiecie, ona była leczona już z jakiś miesiąc, no może niecały, ale mimo wszystko nikt z nas nie spodziewał się, że już odejdzie, bo owszem, była słaba, no ale wiecie, wiek i zastrzyki, robią swoje, dlatego myśleliśmy, że jednak jeszcze parę miesięcy z nami zostanie, a jednak nie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mika211, jest to bardzo trudno, bo to przeciez jak czlonek rodziny. Tym bardziej jak byla z wami przez tyle lat.. ehh Na pewno teraz jej lepiej, ja pamietam, ze z moja bylo to samo, juz po prostu ostatnie dni, to ledwo na nogach sie trzymala, widac, ze chciala isc gdzies, ale nogi jej sie same rozjezdzaly - serio, az żal było patrzec. Wiec w takim przypadku, jak juz nie ma ratunku, to neistety, jest to jedyne wyjscie :(

 

Na pewno najlbizsze dni nie beda latwe, bo jednak zawsze wszystko przypomina psa w domu i strasznie go brakuje na kazym kroku, ale z czasem bedzie lepiej i bedziesz sie bardziej skupiac na pozytywnych rzeczach z nia zwiazanych :)

A Twoja mama mysle, ze tez zrozumie, ze jestes na nią zla z tego powodu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich mam 23 lata od 3 lat choruje na nerwicę lękową,brałem różne leki przez ten czas np zoloft,spamilan,pramolan,pernazinum,cloranxen inne nie pamiętam wszyskich nazw.Te wszykie leki które wymieniłem działały na mnie przez dłuższy lub krótszy czas najdłuzej chyba z 3 miesiące jednak zawsze byłem ospały.Atków paniki to nie zliczę i przyjazdów pogotowia zawsze objawia u mnie się drgawkami,trudnością w oddychaniu,trudnością w mówieniu,drętwienie kończyn,uderzeniami gorąca,bólem w klatce piersiowej.Byłem uzależniony od relanium bo zawsze podczas ataku mi je podawano dożylnie lub domięśniowo.Leżałem 10 dni w szpitalu psychiatrycznym na początku choroby wtedy właśnie postawiono diagnoze.Od prawie 2 miesięcy przyjmuję Doxepin 10mg x3 przez pierwsze 4 tygodnie było znośnie,pózniej lęki i moja fobia społeczna powróćiły,dorażnie biorę Afobam i myślę że się od niego uzależniłem bo gdy nie biorę to myślę że oszaleję lęk i agresja razem.Od 2 tygodni zauważyłem że sinieją mi paznokcie u rąk i mam zimne ręce byłem u lekarza rodzinnego zrobił mi ekg ale nic nie wykazało złego,czytałęm dużo na ten temat i jest to prawdopodbnie od nerwicy ale nie jestem pewny i przeraża mnie to że mogę mieć coś nie tak z sercem.Obecnie siedzę w domu nie pracuję bo straciłem pracę właśnie przez chorobę i boję się podjąć jakiejś pracy.Moje myśli cały czas skupiają sie wokół choroby nie wiem co już mam robić gdzie się udać bardzo proszę o pomoc oszaleję.

 

-- 29 wrz 2013, 23:47 --

 

potrafi ktoś pomóc ?

Cześć. Ja mam to ścierwo od 6 tygodni. Nie daję już rady. Cały czas jadę na afobamie. 2,5-3mg dziennie. Ogólnie jest strasznie. 3 lata ? Człowieku, jak Ty dałeś radę tyle przeżyć ? Ja umieram między przerwami w braniu tabletek ponieważ przyjmuje je kilka razy dziennie. Nie ma mowy o jakiejkolwiek pracy itp itd.

Odpisz

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No pewnie tak.

Tak bardzo mi jej brakuje, jej piszczenia, szczekania, nawet tego załatwiania się w domu, co często robiła nie tylko jako staruszka. Teraz już sikała co godzinę, a wiem, że stare schorowane psy tak mają. Faktycznie, szła i często wywalała się, raz mi się wywaliła, połóżyła na trawie i nie chciała wstać, wyglądałó to tak jakby czekała na śmierć, to było parę dni temu. No, ale ja myślałam, że osłabienie, że nie jest jeszcze tak źle, że jeszcze pożyje chociaż miesiąc. No i jeszcze wtedy ładnie jadła, a to przecież ważne, więc wydawało się, że mimo tego pożyje miesiąc lub kilka miesięcy. No, ale wychodzi z tego, że nagle jej się pogorszyło i że nagle z dnia na dzień nie chciała jeść. No, ale to chyba jest możliwe, żeby psu tak pogorszyło się z dnia na dzień, ż jednego dnia je ładnie, a następnego nie chce jeść? Pewnie tak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×