Skocz do zawartości
Nerwica.com

Fobia społeczna!


Pustka

Rekomendowane odpowiedzi

Rebelia, mam identycznie jak Ty :? , kiedy znajduje sie wsród ludzi, spuszczam wzrok, a jak mówie to nie patrze sie rozmwócy w oczy. W pracy bywa, że jak wchodzi klient dekoncentruje się i moja fobia każe mi uciekać, niestety uciec sie nie da, także poźniej wychodze na idiotke, kiedy pytam klienta poraz drugi o co mnie pytał :roll:

 

Zauwazyłam że ludzie silniejsi wyczuwaja naszą słabość, ktoś dobrze napisał, że najczesciej są to cholerycy, ale inni ludzie jak spojrza na nas z boku, rowniez zauwaza ze cos z nami nie tak.

 

A jak czujecie się bedąc w małym sklepie? macie wrazenie jak ekspedientka wodzi za Wami oczami? Ja to nie lubie taklich małych, dlatego wole robic zakupy w wekszych marketach gdzie czuje sie bardziej swobodnie i anonimowo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jak czujecie się bedąc w małym sklepie? macie wrazenie jak ekspedientka wodzi za Wami oczami? Ja to nie lubie taklich małych, dlatego wole robic zakupy w wekszych marketach gdzie czuje sie bardziej swobodnie i anonimowo.

Wodzenie oczami za mną mi nie przeszkadza (skupiam się na swoich zakupach), natomiast alergicznie reaguję na obsługę, która podchodzi do mnie i pyta "może w czymś pomóc?????". Wtedy walić zakupy, wychodzę, nie wiem czemu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślicie, że ludzie silniejsi psychicznie, bardziej pewni siebie i swoich racji wyczuwają w jakiś sposób to, że znajduje się obok nich ktoś słabszy?

Myślę, że da się odczuć bez problemu.

Czasem chyba też można "wyczytać" z wyrazu twarzy. Ja mam wrażenie, że z mojej twarzy każdy bez problemu wyczyta, że jestem od niego słabszy.

 

Rebelia, mam identycznie jak Ty :? , kiedy znajduje sie wsród ludzi, spuszczam wzrok, a jak mówie to nie patrze sie rozmwócy w oczy. W pracy bywa, że jak wchodzi klient dekoncentruje się i moja fobia każe mi uciekać, niestety uciec sie nie da, także poźniej wychodze na idiotke, kiedy pytam klienta poraz drugi o co mnie pytał :roll:

Też zazwyczaj nie patrzę ludziom w oczy, wynika to z tego, że się wstydzę patrzeć komuś w oczy.

 

A jak czujecie się bedąc w małym sklepie? macie wrazenie jak ekspedientka wodzi za Wami oczami? Ja to nie lubie taklich małych, dlatego wole robic zakupy w wekszych marketach gdzie czuje sie bardziej swobodnie i anonimowo.

Też bardziej wolę duże sklepy, byle tylko nikt nic do mnie nie mówił, to czuję się normalnie. Trochę inaczej jest w okresach, kiedy w marketach jest bardzo dużo ludzi, wtedy czuję się trochę dziwnie, jakby bezradny, zagubiony, coś w tym stylu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rebelia, mam identycznie jak Ty :? , kiedy znajduje sie wsród ludzi, spuszczam wzrok, a jak mówie to nie patrze sie rozmwócy w oczy.

Mi patrzenie w oczy podczas rozmowy kojarzy się albo z romansem albo z agresją - robienie tego w normalnej rozmowie jest dla mnie strasznie dziwne. Z tego co czytałem to może być cecha neandertalska.

Tyle że Ja raczej nie patrzę na ziemię tylko w przestrzeń.

 

A jak czujecie się bedąc w małym sklepie? macie wrazenie jak ekspedientka wodzi za Wami oczami? Ja to nie lubie taklich małych, dlatego wole robic zakupy w wekszych marketach gdzie czuje sie bardziej swobodnie i anonimowo.

Wodzenie oczami za mną mi nie przeszkadza (skupiam się na swoich zakupach), natomiast alergicznie reaguję na obsługę, która podchodzi do mnie i pyta "może w czymś pomóc?????". Wtedy walić zakupy, wychodzę, nie wiem czemu.

Myślę, że takie zachowanie jest po prostu nastawione na zupełnie inny typ klienta. Taki który nie wiedzieć czemu nie podchodzi do obsługi jak coś chce się pyta.

 

Dodatkowo nie lubię witania w sklepie - tzn. np. że stoi osoba przy wejściu która wita klientów. Za bardzo mi to śmierdzi taką udawaną sympatią i psychomanipulacją.

 

Dlatego np. lubię takie małe księgarnie gdzie widzę, że właściciel jest introwertykiem i "włącza się" dopiero jak się do niego odezwę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jak czujecie się bedąc w małym sklepie? macie wrazenie jak ekspedientka wodzi za Wami oczami? Ja to nie lubie taklich małych, dlatego wole robic zakupy w wekszych marketach gdzie czuje sie bardziej swobodnie i anonimowo.

Wodzenie oczami za mną mi nie przeszkadza (skupiam się na swoich zakupach), natomiast alergicznie reaguję na obsługę, która podchodzi do mnie i pyta "może w czymś pomóc?????". Wtedy walić zakupy, wychodzę, nie wiem czemu.

Też tego nie lubię choć z drugiej strony trochę rozumiem obsługę, sam kiedyś pracowałem w sklepie i przełożeni wymagali właśnie tego żeby tak zagadywać każdego potencjalnego klienta, poza tym wielu sprzedawcom zwłaszcza tam gdzie ruch mały się nudzi i pragnie klientów. No ale jest to denerwujące i mnie bardziej odstrasza niż zmusza do zakupów. Ale np gdy jestem lekko wstawiony to lubię zagadywać zwłaszcza barmanki czy ogólnie pracowników sklepów, restauracji zwłaszcza atrakcyjne kobiety, ale na trzeźwo nigdy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlatego np. lubię takie małe księgarnie gdzie widzę, że właściciel jest introwertykiem i "włącza się" dopiero jak się do niego odezwę.

Albo antykwariaty śmierdzące starą książką. Tak czuję się "jak w domu" można powiedzieć, spokojnie buszuję sobie w książkach, sprzedawca wypełnia sobie karty i fiszki, można spokojnie podejść do takiego i pytać, nikt nie wybuchnie nadmiernym odstraszającym entuzjazmem.

 

z drugiej strony trochę rozumiem obsługę, sam kiedyś pracowałem w sklepie i przełożeni wymagali właśnie tego żeby tak zagadywać każdego potencjalnego klienta, poza tym wielu sprzedawcom zwłaszcza tam gdzie ruch mały się nudzi i pragnie klientów.

Pewnie, wiem że to często gęsto obowiązek wielu pracowników, nie mniej jednak spotkałam się kiedyś z przypadkiem doskonale przygotowanej obsługi, która nie naruszała mojej strefy, nie sikała entuzjastycznym głosikiem i nie przeszkadzała mi w trakcie np. mierzenia gaci. Takie osoby powinny być w jakiś sposób uczulone, że jeśli stają trzy kroki od klienta, uśmiechają się obłąkanie i recytują formułkę głosem piszczącego dziecka na koncercie biebera to... no po prostu nie zadziała. Natomiast podoba mi się, kiedy obsługa stoi jakiś kawałek ode mnie, nie dotknie mnie na wyciągnięcie ręki, cicho i taktownie oznajmia, że w razie problemów czy czegoś jest tu i tam. I git, problem solved.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć!

Nawet nie wiem od czego zacząć, bo tak naprawdę nie wiem, czy mam fobię społeczną. Podejrzewam, że tak bo jak wiadomo fobia szkolna, stwierdzona od 6 klasy szkoły podstawowej, (obecnie jestem na I roku mgr, z 2 letnią przerwą po skończeniu licencjata bo 'nie dało się' ;) ) często łączy się z fobią społeczną. I o ile fobia szkolna jest dla mnie udręką przez którą czuję się jak nieudacznik to nie jestem pewna czy nie mam początków fobii społecznej. Mój psycholog twierdzi, że nie-ale jak wytłumaczyć to, że w miejscach publicznych np. kościół czuje się tak jak gdybym miała zemdleć (duszności, kołatanie serca, zalanie gorącem itp.). Tak samo czuję się gdy np. idę na rozmowę kwalifikacyjną czy pomyślę, że mam wysłać CV, a nawet gdy przeglądam oferty pracy! - ból brzucha i chęć wymiotów daje o sobie znać. Moja rodzina mówi, że to zwykłe lenistwo, z trudem przyjęli fobie szkolną i to, że miałam już 2 lata przerwy od nauki. W tym czasie nawet krótko pracowałam, ale każdego dnia czułam się jakbym szła na ścięcie. Myśl o pójściu do pracy czy na uczelnie mnie przeraża. Najchętniej zostałabym w domu. Mam 23 lata a system nerwowy tak zniszczony, że mój psycholog śmieje się, że jak po 30 latach ciężkiej pracy. Codziennie biorę Xetanor i od czasu do czasu Xanax (ale jak mówiłam, oficjalnie na fobie szkolną), nie wiem już co robić, czy to faktycznie lenistwo czy może ja po prostu nie dorosłam do tego świata i tutaj nie pasuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak samo czuję się gdy np. idę na rozmowę kwalifikacyjną czy pomyślę, że mam wysłać CV, a nawet gdy przeglądam oferty pracy! - ból brzucha i chęć wymiotów daje o sobie znać.
mam podobnie i tego unikam jak mogę, choć wiadomo wiecznie tak nie można. Sam nie wiem czy to fobia społeczna czy też lęk przed odpowiedzialnością, oceną ze strony innych, głębokie poczucie wstydu i przegranego życia no i lenistwa tez nie wykluczam.

Też jak pracowałem miałem uczucie że idę na ścięcie, zwłaszcza w początkowej fazie pracy , ale i też nawet po miesiącach, latach w jednej pracy tak miewałem gdy wiedziałem że szef ma np. na kontrolę przyjechać czy mam zrobić jakąś trudną dla mnie rzecz. U siebie bardziej od fobii społecznej, widze ergofobię( lęk przed pracą) ale on też jest mocno powiązany z fobią społeczną, lękiem przed oceną innych ludzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie z fobią społeczną to tak pomiędzy...mam swoje małe "schizy" - łapanie stresa w nowych miejscach,przy nowych ludziach,nie lubię zatłoczonych miejsc,czasem nawet durny telefon pikawe przyspiesza.

Z drugiej strony nie ma problemu iść w jedno czy drugie miejsce coś załatwić czy gdzieś zajechać.

Znajomych itp 0, być może fobia też tu ma jakiś wpływ,może nie.

Sam nie wiem w sumie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U siebie bardziej od fobii społecznej, widze ergofobię( lęk przed pracą)

Trochę poczytałam o tej fobii i całkiem prawdopodobne, zwłaszcza, że większość osób z tą fobią miało wcześniej fobię szkolną(a ja nadal ją mam :P )i potem fobia pracy była jako przedłużenie fobii szkolnej na okres dorosłości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ak samo czuję się gdy np. idę na rozmowę kwalifikacyjną czy pomyślę, że mam wysłać CV, a nawet gdy przeglądam oferty pracy! - ból brzucha i chęć wymiotów daje o sobie znać.

Witam w klubie (częściowo), ale wiem o czym mówisz. A jak odezwie się już ktoś z pracy, patrzę na telefon i widzę numer mi nieznany, to serce od razu w gardle i zastanawiam się, odbierać czy nie. Raz z okazji totalnego zamurowania i strachu zanim nacisnęłam przycisk odebrania połączenia, telefon... przestał dzwonić. ;)

 

Sam nie wiem czy to fobia społeczna czy też lęk przed odpowiedzialnością, oceną ze strony innych, głębokie poczucie wstydu i przegranego życia no i lenistwa tez nie wykluczam.

U mnie to raczej w mniejszym stopniu lęk przed odpowiedzialnością, prędzej strach przed tym, jak odbiorą mnie inni, bo gratisowo pewnosć siebie kuleje mi strasznie i pomimo poker fejsa czasem mam wrażenie, że ludzie w pracy mnie po prostu zeżrą żywcem. Nie wspominając o tym, że każde eleganckie ubieranie do roboty sprawia, że czuję się jak małpa na kiju.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jak czujecie się bedąc w małym sklepie? macie wrazenie jak ekspedientka wodzi za Wami oczami? Ja to nie lubie taklich małych, dlatego wole robic zakupy w wekszych marketach gdzie czuje sie bardziej swobodnie i anonimowo.

Wodzenie oczami za mną mi nie przeszkadza (skupiam się na swoich zakupach), natomiast alergicznie reaguję na obsługę, która podchodzi do mnie i pyta "może w czymś pomóc?????". Wtedy walić zakupy, wychodzę, nie wiem czemu.

Też tego nie lubię choć z drugiej strony trochę rozumiem obsługę, sam kiedyś pracowałem w sklepie i przełożeni wymagali właśnie tego żeby tak zagadywać każdego potencjalnego klienta, poza tym wielu sprzedawcom zwłaszcza tam gdzie ruch mały się nudzi i pragnie klientów. No ale jest to denerwujące i mnie bardziej odstrasza niż zmusza do zakupów.

Może trzeba by składać skargi na takie zachowanie. Mam znajomą w markecie w Kwastainie i tam np. niektórzy klienci czują że im się należy fałszywy uśmiech i fałszywa serdeczność i jak miała :stoneface: to potrafili składać skargi. Takie typki mogą tworzyć u przełożonych poczucie że tak właśnie ma być i że to jest jedyny słuszny sposób obsługi klienta.

Potem jeszcze przy zatrudnianiu dyskryminują introwertyków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi patrzenie w oczy podczas rozmowy kojarzy się albo z romansem albo z agresją - robienie tego w normalnej rozmowie jest dla mnie strasznie dziwne. Z tego co czytałem to może być cecha neandertalska.

Tyle że Ja raczej nie patrzę na ziemię tylko w przestrzeń.

 

Mnie najczęsciej z agresją. W rozmowie z kimś najczęsciej patrze właśnie w przestrzeń.

 

ja to mam czasem wrazenie ze wszyscy biora mnie za zlodziejke. w kazdym sklepie typu ccc czuje na sobie wzrok ekspedientek a niektore pizdy jeszcze laza za mna krok w krok. podobnie zreszta jak ochroniarze w rossmannie

 

Kiedyś miałam takie coś bardzo nasilone, więc rzadko chodziłam po sklepach, teraz dużo mniej, ale chodzenia po sklepach do tej pory nie lubie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zima, ja okrutnie nie znoszę nowych sytuacji, tzn ciężko mi przebrnąć przez początkowe dni. Później wpadam w wir pracy, wiem z kim pracuję i robi się lajcik. Kiedyś robiłam z jedną sucz, jak się okazało po jakimś czasie nie taka straszna była. Więc o ile przebrnę początki, to później już lepiej. Najgorzej - jak ze wszystkim - zacząć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×