Skocz do zawartości
Nerwica.com

Oddział Leczenia Zaburzeń Osobowości i Nerwic - 7F


mała defetystka

Rekomendowane odpowiedzi

agresth, nie wiem czy te informacje nie zostały mojej psycholog powiedziane specjalnie. Bo oni tam napisali, że psycholog do której chodze nie wie że lecze się u dwóch lekarzy jednocześnie. Zadzwoniła psycholog to jej to powiedzieli.Ale po co. I co w tym takiego dziwnego że przez pewien czas chodziłam do tych dwóch lekarzy? przeciez wiele osób tak robi, że chodzą nawet do kilku lekarzy. A ja sie musiałam z tego grubo tłumaczyć, moja psycholog zarzuciła mi że jestem z nia nieszczera i pytała sie DLACZEGO.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ahma, teoretycznie nie wolno być pod opieką kilku psychiatrów jednocześnie, ale wiem, że wiele ludzi tak robi.

Po pierwsze, niekoniecznie trzeba się tym chwalić (np. na 7F), skoro już ma się takie grzeszki na sumieniu.

Po drugie, nie wiem, jaką masz relację ze swoją psycholog, ale Ty nie masz obowiązku informowania jej o absolutnie wszystkim. (!)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

agresth, nie wiem co ja mam z tymi lekarzami, swego czasu chodziłam tez jednocześnie do dwóch lekarzy rodzinnych albo do kilku ginekologów. Najlepsze jest to że każdy lekarz mówi co innego, diagnozuje co innego i przepisuje co innego.

 

Wiem, że nie powinnam tego mówić, w ogóle wiele rzeczy powinnam była zataić na tej kwalifikacji,

 

A co do psychologa. To jak ona ma mi pomóc skoro ukrywam przed nią niektóre rzeczy i mówie tylko o tym o czym mi wygodnie.

A może ja się nie nadaje na terapie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ahma

Chyba, że jest to jednym z Twoich problemów, to zmienia kolej rzeczy. A chyba tak jest, z tego, co piszesz o tej ilości lekarzy.

Chodziło mi o sprawy, które niekoniecznie podlegają pracy na nimi, będące nieznaczącymi incydentami.

Po prostu się nie zrozumiałyśmy.

Nadajesz się na terapię, nadajesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chodzenie do dwóch czy kilku psychiatrów jednocześnie to coś dla poszukiwaczy mocnych wrażeń :mrgreen: , chyba bym tego nie uniosła na dłuższą metę :mrgreen::mrgreen::mrgreen: , poza tym to zupełnie bez sensu :mrgreen:

A serio to takie zachowania mogą świadczyć o różnych rzeczach czasem mniej lub bardziej poważnych a czasem pewnie o bardzo poważnych problemach, chyba zależy od kontekstu :(

 

Tak czy siak jakoś to udzielanie informacji z dokumentacji leczenia osobom innym niż pacjent bez zgody pacjenta jest jakieś creppy :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zima, pw

 

-- 05 paź 2013, 19:56 --

 

szerokozamknięta, do jednego psychiatry chodze już bardzo długo i nie chciałam przerywać u niego leczenia, bo zależy mi żeby była ciągłość w kartotece gdyż co dwa lata staram sie o stopień niepełnosprawności

A do drugiego lekarza chodziłam dlatego, że moja psycholog tak chciała, pracuje na codzien z tym lekarzem, ten lekarz zna mnie z oddziału, oboje są przekonani że mam borderline i konsultuja sie wzajemnie odnosnie mojej osoby

no dobra byłam jeszcze u trzeciego lekarza bo chciałam leki na spanie, które nie chcieli mi przepisac Ci dwaj

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi to nawet do głowy nigdy nie przyszło, ale zachęcał mnie kiedyś mój psychiatra, żebym przychodziła do niego po leki podczas mojego czasowego leczenia gdzie indziej, gdzie leków odmawiano. ;)

 

A odnośnie problemów, o jakich świadczy chodzenie do kilku psychiatrów - zapewne najczęściej jest to po prostu uzależnienie od leków.

 

Chodzenie do dwóch czy kilku psychiatrów jednocześnie to coś dla poszukiwaczy mocnych wrażeń :mrgreen: , chyba bym tego nie uniosła na dłuższą metę :mrgreen::mrgreen::mrgreen: , poza tym to zupełnie bez sensu :mrgreen:

A serio to takie zachowania mogą świadczyć o różnych rzeczach czasem mniej lub bardziej poważnych a czasem pewnie o bardzo poważnych problemach, chyba zależy od kontekstu :(

 

Tak czy siak jakoś to udzielanie informacji z dokumentacji leczenia osobom innym niż pacjent bez zgody pacjenta jest jakieś creppy :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ahma,

 

 

Dlatego mówię,że to wszystko zależy od kontekstu.

A mówiłaś na 7f że takie są powody chodzenia do 3 różnych lekarzy?

A swojej terapeutce o tym mówiłaś?

 

Różnie można to zinterpretować, jak ktoś chce to Bóg wie co w tym zobaczy a na 7f mają takie tendencję.

Trudno mi się w twojej sprawie wypowiadać, ale to udzielenie informacji twojej terapeutce, która tam zadzwoniła mi się nie podoba i tyle. Szczerze powiedziawszy, mając informacje tylko z twojej ręki to odbieram to jako takie poinformowanie jej jaką to jesteś wredną dwulicową kłamczuchą i nie podoba mi się to. Jeśli tak to wygląda to jest to ohydne.

 

-- 05 paź 2013, 21:42 --

 

Mam wrażenie, że jakoś postanowiłaś na 7f więcej powiedzieć, że jakoś tam się bardziej otworzyłaś niż przed swoją terapeutką z różnych powodów i zostało to wykorzystane.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie, nie wyjasnilam dlaczego chodze do dwoch psychiatrow rownolegle. Nie pamietam co dokladnie powiedziala terapeutka, ale zaatakowala mnie dajac do zrozumienia ze to nienormalne i ze jestem chora psychicznie i pytala sie czy moja psycholog o tym wie. Ta terapuetka z ktora mialam konsultacje to Pani Katarzyna Synowka.

Mam wrazenie ze szukala w moich wypowiedziach czegos co by wskazywalo ze mam ta schizofrenie.Powiedziala ze nie mowie jej wszystkiego i w pewnym momencie powiedziala ze ja slysze glosy i mam urojenia a mi rece opadly i tylko jej sluchalam i niczemu nie zaprzeczylam. Bo jak mi powiedziala ze nie moga mnie przyjac to czulam sie jakbym dostala czyms ciezkim w glowe i mi bylo juz wszystkiego jedno co mowi.

Zastanawia mnie tylko po co ordynatorka wyciagala moja kartoteke przeciez moja psycholog pytala o projekt unijny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ahma,

 

Słabo mi się robi jak to czytam

 

Na podstawie czego ci powiedziała, że słyszysz głosy i masz urojenia???

 

-- 05 paź 2013, 22:59 --

 

Zastanawia mnie tylko po co ordynatorka wyciagala moja kartoteke przeciez moja psycholog pytala o projekt unijny.

 

 

Pytała pewnie o projekt w twoim kontekście, no i pewnie w rozmowie zeszły na ciebie, na to że się nie dostałaś na 7f i dlaczego itd. Myślę, że mogła uzasadnić twojej terapeutce decyzję nieprzyjęcia cie na 7f bez cytowania twoich wypowiedzi z kartoteki. Ale uważam że bez twojej zgody w ogóle nie powinny były o tobie rozmawiać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wiem na jakiej podstawie tak powiedziala. Nakrecila sie i zaczela tak mowic. Powiedziala ze ja nie mam nerwicy ani zaburzen osobowosci. A ten psychiatra , ten drugi ktory uwaza ze mam borderline wystawil mi specjalnie zaswiadczenie w ktorym napisal ze mam osobowosc chwiejna emocjonalnie i dalam im to. A i tak to olali. Jak o tym wszystkim mysle to tez mi slabo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podpisuję się pod tym, co napisałaś Szerokozamknięta, a Ciebie, Ahma jest mi żal, jest mi przykro i jestem wściekła na personel 7F. A Ty nadal chcesz zabiegać o to leczenie? :(

 

 

Wracając do moich dylematów czy 7F jest odpowiednim miejscem dla mnie...

 

Byłam w życiu na różnych terapiach, ale tylko na jednej z nich spotkałam się z dużym wyczuciem i bardzo indywidualnym podejściem do pacjenta. Wreszcie znalazłam dla siebie warunki do pracy.

Tymczasem, ku mojemu zdziwieniu, ma ona swoich przeciwników, których argumenty brzmią identycznie, jak argumenty przeciwników 7F, czy argumenty moje wobec jeszcze innego miejsca.

 

Oznaczać to może tylko jedno. ;)

Że żadna z terapii nie jest ani zła, ani dobra.

 

Pozwolę sobie wkleić mądre słowa Wojciecha Imielskiego.

Ja akurat miałam okazję doświadczyć wszystkiego na własnej skórze. Zarówno złych, jak i dobrych stron terapii, więc wiem doskonale, o czym mowa poniżej. Ale myślę, że szczególnie początkującym takie info są przydatne.

 

"(...)Nie każdemu terapia grupowa musi odpowiadać, jeśli jednak zdecydowała się Pani na taką formę pomocy dla siebie, faktycznie warto spróbować. Jednak każdy kij ma dwa końce - procesy społeczne również miewają swoje negatywne strony.

Pisała Pani o tym, że grupa zna się już od jakiegoś czasu, Pani zaś będzie zupełnie nowa - tym akurat nie przejmowałbym się za bardzo, proszę pamiętać, że każda z osób już należących do grupy kiedyś zaistniała w niej po raz pierwszy. Wystarczy stosować się do pewnych zasad, określonych przez grupę - poza tymi zasadami ma Pani zupełną dowolność postępowania a także swobodę w wyrażaniu siebie i własnych, niezależnych potrzeb czy opinii. I proszę o tych prawach bezwzględnie pamiętać!

Piszę o tym dlatego, że każda grupa społeczna wywiera na swoich członków określony wpływ. Nie zawsze jest to wpływ pożądany i terapeutyczny. Niestety - w wielu grupach terapeutycznych czy treningowych zdarza się, że występują objawy tzw. myślenia grupowego - w wielkim skrócie oznacza to, że "grupa zawsze ma rację" a jeśli ktokolwiek ośmiela się przedstawić pogląd niezgodny z kursem przyjętym przez społeczność lub jej liderów, zostaje skazany na banicję, spotyka się z przykrymi objawami odrzucenia lub nawet z otwartym ostracyzmem.

Wiele zależy od osoby prowadzącej taką terapię lub trening - jednak należy wiedzieć, że pewne nadużycia się zdarzają.

Dlatego warto zawsze zdawać sobie sprawę, że w każdym momencie takiej terapii przysługują Pani określone prawa, choć czasem, ze względu na wspomniany już nacisk ze strony grupy, może być ciężko zdobyć się na ich odważne egzekwowanie.

Osoba prowadząca terapię z natury rzeczy staje się w niej kimś w rodzaju autorytetu, jednak należy wiedzieć, że jej autorytet podlega różnym ograniczeniom, z których najbardziej podstawowym jest autentyczne dobro uczestników terapii.

Piszę o tym, ponieważ w swojej praktyce widziałem już wiele rzeczy. Sam bywałem członkiem grup szkoleniowych i spotykałem się z rozmaitymi nadużyciami ze strony takich prowadzących, którzy na dobrą sprawę nigdy nie powinni byli mieć prawa pracy z ludźmi potrzebującymi pomocy.

Czasami więc terapia grupowa lub grupowy trening umiejętności przerodzić się może w jeden cyrk bezkrytycznego, zabobonnego wręcz uwielbienia dla w istocie głęboko zaburzonego "terapeuty" lub "trenera". Zaś wszelkie próby wyrażenia swojego braku aprobaty kończą się wówczas grupowym linczem (w przenośni, rzecz jasna, ponieważ odrzucenie ze strony grupy jest najcięższą formą represji) osoby zbuntowanej przeciwko wszechwładnej pozycji lidera.

W miarę swych możliwości należy zawsze takim nadużyciom przeciwdziałać i nie dać się w żaden sposób zastraszyć, zaś w szczególności pamiętać o:

- prawie przerwania terapii w którymkolwiek, dowolnym momencie,

- prawie do otwartego wyrażania własnego zdania i własnych opinii,

- prawie otwartego występowania we własnym interesie,

- prawie do odmowy udziału w procesach lub ćwiczeniach, których osoba nie akceptuje lub nie jest do nich przekonana,

- odpowiedzialności etycznej, zawodowej, cywilnej i karnej, ciążącej na prowadzącym terapię.

Pragnę dodać, że rozsądnie i profesjonalnie prowadzona terapia grupowa, pod okiem doświadczonego specjalisty, kierującego się w swej pracy koniecznymi zasadami etycznymi i używającego swego autorytetu wyłącznie w najlepiej pojętym interesie członków grupy terapeutycznej przynieść może jak najlepsze rezultaty".

http://www.netkobiety.pl/t17088.html

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ahma,

 

Mam jak najgorsze zdanie o 7f, ale to co przeczytałam brzmi jak horror w biały dzień. Zakładam więc, że oni po prostu uznali na podstawie twojej wypowiedzi że słyszysz głosy i masz urojenia. Czy mają racje czy nie to już inna kwestia, ja nie mam zielonego pojęcia o urojeniach, zchizofrenii, procesach psychotycznych itp. więc się nie wypowiadam.

 

-- 06 paź 2013, 11:06 --

 

agresth,

 

fajny tekst.

Ja byłam przed 7f na terapiach grupowych i wszystkie były ok. tzn moim zdaniem bo nie wszyscy uczestnicy byli tego zdania. Terapeuci dbali o to żeby podawać nam swoje spostrzeżenia o nas w taki sposób żeby nie były odbierane przez nas jak atak, ale przede wszystkim nie odreagowywali swojej bezradności i bezsilności na nas co ma miejsce w Kobierzynie.

Na 7f uważają pewnie że szanowanie pacjenta, liczenie się z jego możliwościami i gotowością do przyjęcia pewnych rzeczy jest stratą czasu, jest nieskuteczne, wręcz szkodliwe, bo nie ma co się bawić w jakieś ceregiele, owijać w bawełnę i głaskać w nieskończoność pacjenta po główce czyli utrzymywać go bez końca w stanie chorobowym itd. Może i racja wziąwszy pod uwagę, że się nie wyleczyłam na tamtych terapiach, ale po 7f nie tylko się nie wyleczyłam a jeszcze mój stan się pogorszył.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może i racja wziąwszy pod uwagę, że się nie wyleczyłam na tamtych terapiach, ale po 7f nie tylko się nie wyleczyłam a jeszcze mój stan się pogorszył.

 

Że się nie wyleczyłaś, to nie znaczy, że nie były skuteczne, ale może o tym świadczyć brak jakichkolwiek zmian.

Zupełnie nic Ci te terapie nie pomogły?

W przypadku cięższych życiowych doświadczeń i zaburzeń, krótkoterminowa terapia grupowa może być co najwyżej małym krokiem w leczeniu. Nie ma co się łudzić, że wyleczy całkowicie, ale "powinna" być w jakimś stopniu pomocna.

Terapie, które ja przeszłam (poza jedną, która wyrządziła mi spore szkody), bynajmniej nie polegały ani na głaskaniu po głowie, ani na znęcaniu. Były na swój sposób bardzo ciężkie, co uważam za rzecz naturalną, ale z każdej wyniosłam coś wartościowego i wpłynęły na moje życie w taki sposób, że z czasem pozbyłam się większości zaburzeń. Miało to oczywiście długoterminowy przebieg i wymagało wiele wysiłków poza leczeniem, ale to jednak w dużej mierze dzięki terapiom miałam te narzędzia do pracy.

No więc generalnie taka intensywna terapia grupowa może być dobrym wstępem do długoterminowego leczenia, ale nie ma co oczekiwać cudownego po niej wyzdrowienia, kiedy ktoś choruje latami i nigdy nie funkcjonował zdrowo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

agresth,

 

Na terapiach na których byłam też nikt nikogo nie głaskał po głowie, ludzie nawet wylatywali z terapii, ale wszystko to się odbywało w innej atmosferze niż na 7f. Nie miałam poczucia, że komuś się dzieje krzywda, personel zachowuje się niewłaściwie, okrutnie, czułam zdecydowanie większe wsparcie terapeutów, no i przede wszystkim sympatię.

Terapie te nie pomogły mi, bo były to terapie które wymagały jednak sporej aktywności pacjenta, zdolności do samodzielnej pracy. Ja miałam słabą zdolność do czegoś takiego. Potrzebowałam większej aktywności terapeuty, ale nie takiej jak na 7f w postaci wduszania różnych rzeczy z którymi trzeba się godzić bez dyskusji.

Dużo i długo by na ten temat mówić, choć właściwie już wszystko na ten temat powiedziałam.

Teraz jestem na odpowiedniej terapii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...

Terapie te nie pomogły mi, bo były to terapie które wymagały jednak sporej aktywności pacjenta, zdolności do samodzielnej pracy. Ja miałam słabą zdolność do czegoś takiego. Potrzebowałam większej aktywności terapeuty, ale nie takiej jak na 7f...

 

A ja Ciebie rozumiem, bo coś zbliżonego mogę powiedzieć o sobie odnośnie mojej pracy w trakcie terapii.

Ale mimo to nie mogę powiedzieć, że docelowo terapie mi nie pomogły, skoro z czegoś wyleczyłam się całkowicie, a wiele innych objawów też ustąpiło z czasem. Bo musiałabym przypisać te sukcesy wyłącznie swojej własnej zasłudze. ;)

 

Świetnie, że znalazłaś "swojego" terapeutę, bo o to właśnie chodzi. Mój też, mimo całej mojej specyfiki, gdzieś na pewno istnieje. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

agresth,

 

Skoro objawy ustąpiły to znaczy, że terapie ci naprawdę pomogły i na pewno była też w tym twoja zasługa. Wygląda na to, że umiesz pracować podczas terapii.

Ja co do 7f zdania nie zmienię, z całą pewnością z wielu różnych powodów nie było to miejsce dla mnie, z trudnością mogę sobie wyobrazić, że w tym miejscu może się cokolwiek dobrego dla kogokolwiek zdarzyć, ale to moje spojrzenie.

 

Dlatego musisz sama zdecydować czy to miejsce będzie dobre dla ciebie :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie do końca umiem. Praca w grupie była dla mnie zawsze bardzo trudna, byłam zblokowana, mało aktywna. A jednak coś z tych terapii wyniosłam. Natomiast próby terapii indywidualnej, to była całkowita porażka.

 

Ja rozumiem Twoje postrzeganie 7F i bynajmniej go nie podważam.

 

Decyzję miałam podjąć po kwalifikacjach, ale po tym, co spotkało Ahmę, mam teraz inny problem - czy w ogóle kontynuować kwalifikacje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

agresth,

 

Moja terapia indywidualna, po terapiach grupowych też zakończyła się porażką, po niej trafiłam na 7f.

No i okazało się, że z deszczu pod rynnę :mrgreen:

 

"Ja rozumiem Twoje postrzeganie 7F i bynajmniej go nie podważam."

 

Widzisz jakiego ja mam fioła na punkcie tego, że wszyscy chcą podważać moje przekonania. Niedobrze, niedobrze, kiepsko to wygląda.... :mrgreen:

 

 

"Decyzję miałam podjąć po kwalifikacjach, ale po tym, co spotkało Ahmę, mam teraz inny problem - czy w ogóle kontynuować kwalifikacje."

 

Mną to szczerze powiedziawszy wstrząsnęło. Ale ta sytuacja się wpisuje w cały klimat 7f. Wstrząsy, szoki, dwuznaczne trudne do zajęcia jakiegokolwiek stanowiska zdarzenia i sytuacje itp. nic pozytywnego i dobrego :(. O ile w sprawie głosów i urojeń trudno mi się połapać o tyle w sprawie rozmów między terapeutką a ordynatorką mam jednoznacznie negatywne stanowisko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moze jestem naiwna, ale pod koniec lutego tam zadzwonie ustalic nowy termin kwalifikacji. I pierwsze co powiem to ze nie choruje na schizofrenie, nigdy nie slyszalam glosow i nie mialam halucynacji. Co do urojen mam watlipowosci. Jest kilka rzeczy ze nie wiem czy to jest urojenie czy nerwica natrectw.musze to wyjasnic na oddziale dziennym.

A na 7F chce isc nie dla samej terapii a po to zeby moc oderwac sie od tyksycznego ojca. Bo boje sie isc do pracy czy wyprowadzic sie bo mam lek przed zostawieniem mamy i brata samych z tym skurwielem. Panicznie sie boje ze ich nie ochronie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ahma,

 

No jest w tym sporo naiwności, bo oni mają cię tam zapisaną w dokumentacji i podejrzewam że w lutym nagle zdania nie zmienią na twój temat.

Co do urojeń to ja się kompletnie nie znam.

Były na 7f osoby które czuły zapachy których nie było, widziały osoby których nikt inny nie widział i nawet z nimi rozmawiały, ale generalnie osoby te pozostawały w zasadniczo normalnym kontakcie z otoczeniem.

Nie wiem jak jest z tobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ahma, nie wiem czy masz schizofrenię czy nie, nie mnie o tym decydować (choć mam swoje zdanie), ale wydaje mi się, że sama siebie oszukujesz. Przypomnij sobie jakie rzeczy czasami wypisywałaś na forum. Również o głosach i urojeniach. Teraz wmawiasz sobie, że nic takiego nie było... A to w zasadzie działa tylko na Twoją niekorzyść. Gdybyś zaakceptowała diagnozę i brała leki, nie miałabyś takich problemów. A do worka borderline nie próbuj wchodzić na siłę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×