Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

Nerwa ja bylam w ciuszkolandzie jednym niedaleko ale tam o dziwo nic mi dzis nie bylo skupilam sie na szukaniu czegos na jesien i wyszlam z kiecka chociaz bardzioej potrzebuje sweterkow ale nic nie bylo poza tym jak tak pomysle to moze w obecnym stanie mi bardziej sie przyda dres i koszula nocna :roll: Jak tak spedzzam zycie w domu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko najbardziej mnie dobija to, ze jak kiedys mialam stan wręcz tragiczny, to nie musialam stosowac zadnych metod, kombinowac ani nic, jedynie chodzilam na terapie i z czasem, jak taki wgląd w siebie uzyskalam, to te lęki same odeszly, bez zadnego treningu, ćwiczenia, przełamywania się itd. Po prostu tak o... Ale poki co, nie pozostalo mi nic innego.
Dlatego warto by było wrócić jednak na terapię, nie wiem na jaką chodziłaś. Niby w atakach paniki najlepsza jest poznawczo-behawioralna, ale ja będę wszędzie forsował humanistyczną. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ramanujan, juz ci mowilam... ;) psychodynamiczną. Ale nie moge teraz iść na zadną bo po pierwsze nie uśmiecha mi się terapia po angielsku (a i taką pewnie trudno bedzie tu znaleźć) a po drugie bez sensu zaczynać jak za jakies 3 miesiące i tak stąd wyjeżdzam...

Wiec to, że warto to wiem, ale jakos musze narazie sobie poradzic...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nerwa, o psychodymanicznej to wiesz jakie mam zdanie. :mrgreen: Nie tylko ja jestem zdania, że praktycznie wszytkie problemy mają podłoże egzystencjalne i dlatego taka terapia wg mnie jest najlepsza. Niestety mało jest terapeutów tej modalnośći, ale pozostali humaniści też są dobrzy. Wiem, badania pokazują, że to nie rodzaj terapii decyduje o jej skuteczności, ale ja się dusiłem w psychodynamicznej. Mój wolny duch nie może być w terapii uwiązany...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nerwa ! skorzystam z Twoim rad ! :) Tym czasem wybieram się na spacer ! 3mać kciuki :) trochę zimno, ale damy radę :):)

:great: Kciuki ;)

 

-- 03 paź 2013, 14:38 --

 

A ja ciekawa jestem czy u mnie terapia sie sprawdzi... dawno, dawno temu po smierci mojej mamy dzieki terapii zaczelamz domu wychodzic a nie wychodzilam przez 4 miesiace... Bez leków bylam tez :) Ale mialam zarabista pania psychoteraputke ktora sie ze mna umawaiala na miescie is zla na spacery i pokazywala ze nic mi sie nie dzieje jak wychodze :)Mialam psychoterapie w terenie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ramanujan, no a mi z kolei psychodynamiczna bardzo pomogla, wiec dlaczego bym miala chciec przechodzic inna? :) Ja mysle, ze to zalezy od czlowiek, dla jednego taka dla drugiego inna jest dobra.

 

 

A ja powiem Wam, ze kiepski troche stan mam. Mialam w robocie zebranie, takie 2-godzinne. Od poczatku kiepsko sie czulam, jakos tak i zimno mi i goroaco, otumanienie, sennosc, poddenerwowanie, roztrzesienie. Jakos przesiedzialam, ale przed koncem wyszlam bo juz nie dalam rady. I teraz siedze i taka zdenerwowana dosc jestem i lęk odczuwam, Wzielam kawalek benzo az... mam nadzieje, ze przejdzie, bo przeciez musze jakos do domu wrocic :(

Jak ja nie lubie tych dlugofalowych lęków! :-/

 

-- 03 paź 2013, 16:03 --

 

platek rozy, super taka psychoterapeutka! i w sumie faktycznie, fajnie tak w terenie! :D

 

-- 03 paź 2013, 16:17 --

 

a w ogole to wiecie co... jak tak sobie pomyslalam, ile ja bym rzeczy zrobila, gdyby tego lęku nie bylo...

Do pracy bym przychodzila, pracowala, porobila wszystko co trzeba, wracajac wstepowalabym na jakies zakupy... w weekendy bym na jakies zwiedzanie mogla jezdzic jak kiedys, albo pojsc nad jezioro posiedziec sobie, czy gdzies do parku. Co i raz bym na jakies spotkanie ze znajomymi sie chetni wybrala.

A tak... wieczne wyczerpanie, zmeczenie, sennosc i lęki, i nawet minimum nie jestem w stanie zrobic :-/

ehh... sorry, ze tak negatywnie ale troche zdołował mnie ten dzisiejszy dzien.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kochanie to po prostu gorszy dzień! Też taki mam. Przesilenie nie sprzyja nerwuskom. Minie - cierpliwości :)

Moja terapia polega na tym że muszę się zmuszać do rzeczy na które nie mam siły.

Zmuś się ze 3 razy do takiej wycieczki a za czwartym sama zobaczysz że zacznie ci to sprawiać przyjemność .

Wiem bo jeszcze jakiś czas temu nie byłam w stanie wejść do marketu.

Teraz mój mąż żałuje że pokonałam ten lęk ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

niby ok, ale wkrecanie chorob trwa nadal, ....matko co za umysly chore mamy, ....

 

-- 03 paź 2013, 19:10 --

 

pa wylaze, bez wiekszego strachu zakupy nawet robie, generalnie sama sobie robie psychoanalize, ....zeby w koncu wwyrwac sie z takiego zakletego myslenia. ..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej

Ja dziś też słabo się czuję, dygoczę w środku, jestem taka rozdrażniona. Niedługo 7 października mam wizytę u psychiatry, potem pod koniec października psycholog, więc w każdym razie bliżej niż dalej, tak trzeba myśleć.

 

Racja, nerwica wiele zabiera... wiele więcej robiłoby się bez nerwicy. Tzn człówiek walczy, ale wiadomo, nie jest łatwo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ramanujan, po 10 latach - wiec generalnie, nie jest tak zle :) A wydaje mi sie, ze powrocily, bo wtedy mmialam przepracowane wszystko na "obecną" chwile. Ale przez te 10 lat pojawily sie pewnie nowe rzeczy (jakeis nowe dla mnie) w ktorych pewnie tez sie pogubilam troche - i podejrzewam, ze dlatego. No i juz wiek inny, inne priorytety...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ramanujan, no wiem wiem. Dlatego ja tego nawrotu po 10 latach nie traktuje jako - kiepskiego działania psychodynamicznej. Po prostu mysle, ze moglam wtedy do konca tez wszystkiego nie przerobic. Ale generalnei zadowolona bylam, ale przyznaje, ze strasznie mnie meczyla terapia i jak juz stanelam na nogi, to po prostu sama zrezygnowalam (a pewnie jeszcze sporo bylo do zrobienia).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ramanujan, hmmm wlasnie juz nie pamietam, ale jakos dluuugo. Jak tak wyliczam to wychodza prawie 4 lata. Ale musze dodac, ze ja jestem dość toporna w terapii, nie lubie sie odzywac i opowiadac o wszystkim. Wiec w sumie duzo czasu zajelo dotarcie do roznych spraw i rzeczy ;) Bo na poczatku mialam przekonanie, ze - wszystko u mnie ok, mam fajne zycie, i w ogole ekstra a jedyne co mi przeszkadza to lęki i tego chce się pozbyc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nerwa, terapie psychodynamiczne są raczej długie, choć u mnie też się zapowiada sporo lat w gabinecie. Ja mam inaczej bardzo dużo się odzywam już od początku, choć są też rzeczy, o których nie chcę mówić... Nawet terapeutka nie może czasem dojść go głosu, ale na ostatniej sesji było lepiej, bo nie mogę jej tak zagłuszać. :mrgreen:;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ramanujan, heh :) no to super! zawsze to szybciej na pewno bedzie szło "ogarnianie tematu". U mnie to naprawde byla masakra, na pytanie terapeutki "co slychac?" ja odpowiadalam "a nic w zasadzie, wszystko ok" :D heheh i musiala wyciagac doslownie wszystko. Czasem jak mi sie wlaczylo mowienie, to bylo zawsze w ostatnich 5 min, keidy wiedzialam , ze i tak za chwile wychodze :)

A na grupowej jak wczensiej bylam, to w ogole nie skorzystalam, bo jak nie musialam, to sie w ogole nie odzywalam :D i takie efekty...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nerwa, nie wiem czy to jest takie dobre. Czasem to wygląda tak, jakbym chciał tylko mówić, a nie słuchać...

 

Właśnie na grupowej osoby, którym ciężko jest mówić, to raczej nie skorzystają, jeśli się nie przełamią. Myślę też o grupowej jako wsparciu indywidualnej, ale zobaczymy co z tego będzie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ramanujan, no wiesz, ale tam mowienie najwazniejsze. Terapeuta i tak nie powie Ci nieczego o Tobie. Sam musisz do tego przeciez dojsc :) No chyba, ze klepiesz bez sensu co slina na jezyk przyniesie i nie dochodzisz tym sposobem do sedna ;) (a nie pozwalasz terapeucie nakierowac Cie na to). Ale faktycznie, moze grupowa by Ci pomaglo - zawsze to by Cie uciszyli troche na pewno i byś tez sluchal ;)))

A mi dlatego troche też pod górke na terapie, bo dla mnie to droga przez mękę. Pamietam do dzis, mega stress przed kazdym spotkaniem (przez tyle lat!). Ja po prostu nie lubie tak opowiadac o sobie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nerwa, terapia do najłatwiejszych nie należy, ale ja nigdy nie miałem strachu przed mówieniem. To taka jest jazda pod bardzo stromą górkę, ale są wypłaszczenia na szczęście. Hm raczej nie plotę co ślina na język przyniesie, ale czasem zbaczam z kursu i coś o psychologii powiem czy o rzeczach nie związanych ze mną. Próbuję to hamować, ale nie jest to takie łatwe, czasem terapeutka zmienia temat, czasem sam to robię. Lubię też zażartować i nie ma sesji, żeby terapeutka się nie śmiała. :mrgreen: Najważniejsze, że jest postęp w porównaniu do poprzedniej terapii. ;)

 

Na grupowej to przecież jest czas na mówienie, a tak wtrącać jak więcej osób jest to raczej nie lubię. Ogólnie relacje 1 na 1 to jest mój żywiół, bardzo łatwo przejmuję incjatywę. Takie powiedzmy spotkania z kimś z internetu to dla mnie były kiedyś dobre, nie miałem okresu adaptracji tylko od razu nawiązywałem kontakt. Jednak to są wszytko relacje w jakiś sposób wymuszone, a w innych radzę sobie niestety słabo...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

HEJ, jak u was? u mnie nie najgorzej, chyba nawet bez ataków... nie wiem, bo miałam taki zapiernicz, że mogłam jakiś pominąć :D ale ogólnie dzień zleciał szybko i może dobrze. Mam lekki kaszel, w sumie chyba wymuszony, gdzieś mój mozg zaczyna raka płuc widzieć... tłumacze mu "ciołku 3 miechy temu miałeś RTG i wyszło rewelka, spirometrie też wyszły genialnie, czego ci brakuje?" ech... ta nerwica durna baba!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mika211, A bierzesz jakieś leki ?

 

Tak pisałam, ale mogłaś wtedy nie czytać, biorę 110 mg Venlectine i 50 mg Hydroxyzyny od prawie 4 miesięcy ;)

Ooo, nerwa, nie wiedziałam, że już miałaś nerwicę. No, ale fakt.. długo się nie odzywała. Ja pewnie też będę miała długą terapię, nerwicę mam raczej silną, wiele do przepracowania, a na początku też wiele nie mówię i krępuję się, u psychiatry nawet się trzęsę jakoś denerwuję, mimo że wiem, że nie ma czego. Masakra, wiem ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

HEJ, jak u was? u mnie nie najgorzej, chyba nawet bez ataków... nie wiem, bo miałam taki zapiernicz, że mogłam jakiś pominąć :D ale ogólnie dzień zleciał szybko i może dobrze. Mam lekki kaszel, w sumie chyba wymuszony, gdzieś mój mozg zaczyna raka płuc widzieć... tłumacze mu "ciołku 3 miechy temu miałeś RTG i wyszło rewelka, spirometrie też wyszły genialnie, czego ci brakuje?" ech... ta nerwica durna baba!

Hej nerwusku! Znam to, ja np. mam obawę o schizofrenię, teeż sobie wmawiać głupie rzeczy, ale wiesz co? Muszę powiedzieć że dobrze sobie radzisz! :D Poza tym, ja statystycznie miewam kaszel bardzo często, więc o co się martwić? :P Zupełnie zwyczajne! ^ ^

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×