Skocz do zawartości
Nerwica.com

Fobia szkolna


Ania

Rekomendowane odpowiedzi

Vett, Kim chcesz zostac w przyszlosci? Jaki zawod dla siebie planujesz? Bo wiesz, tak czytam Twoje posty, intryguje mnie Twoja hiper-ambicja. Jasne, jak jestes teraz wkurzona, nie musisz odpowiadac :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja? Żeby cokolwiek chcieć, muszę zdac maturę, co w moim przypadku nie będzie łatwe.

W gimnazjum chcialam być damskim Neweyem (konstruować wszystko, co szybko jeździ i zgarnia tytuł za tytułem), potem zgdegradowalam się tylko do zwykłego ichnego mechanika, potem chcialam jako terapeuta zbawic świat, w miedzyczasie chcialam zostać terazniejsza Plath, a teraz po prostu chcę wyrwać się z biedy i zakosztowac życia przed samobójstwem.

 

Żeby czuc się wolna, potrzebuję czegoś, na co muszę zapierdalac.

 

-- 30 wrz 2013, 20:57 --

 

Trzeba było nie płacić, ja tam na żadne imprezy z góry nie idę i mam luz. Mają mnie za dziwaka, porycze z zazdrości, ale to jest chyba i tak lepsze :yeah:

 

A, jeszcze dodając: muszę wszystkiego się uczyć, bo nie wiem co będę robić w życiu. ;)

 

-- 30 wrz 2013, 20:58 --

 

Poza tym to pytanie było na poziomie podstawówki :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Żeby czuc się wolna, potrzebuję czegoś, na co muszę zapierdalac.

Milion razy lepsze, anizeli nie musiec robic nic, by czuc sie wolnym ;)

a teraz po prostu chcę wyrwać się z biedy i zakosztowac życia przed samobójstwem.

Tez jakis pomysl.

Poza tym to pytanie było na poziomie podstawówki :D

Tez tak kiedys myslalem. Wiesz, mialem wlasnie w podstawowce takiego przymula-fajtlape, zawsze pytany, co chce w zyciu robic odpowiadal "chce zostac murarzem"(reakcja wszystkich-w tym mnie-muahhahahha), dzis ma lat 22, i z wujkiem(on wylozyl kapital widzac umiejetnosci i determinacje), od 2 lat ma szybko rozwijajaca sie firme budowlana, wiesz, kto teraz sie smieje? :mrgreen: Dlatego to pytanie nie jest naiwne, naiwne bywaja na nie odpowiedzi. Gdy przecietny, mlody obywatel (jego kolega ze szkoly) z mgr przy nazwisku bedzie wchodzic na rynek pracy, trafi moze do niego na betoniarke.

A, jeszcze dodając: muszę wszystkiego się uczyć, bo nie wiem co będę robić w życiu. ;)

Powodzenia :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ambicje nie są wynikiem moich marzeń. Ja za młodu powtarzałam, że będę sprzataczka :P

Tylko ktoś kiedyś w podstawówce uznał, że jestem zdolna. I tak idąc ze szkoly do szkoły (małe miasto) rosły wobec mnie oczekiwania. Mi wmowiono umiejętność pisania, to mnie okrzyknieto matematykiem gimnazjum. To mi fizyczka opowiadala, że będę konstruować samoloty (co mi się wtedy podobało), to rodzice wmawiali, że tylko pracą cokolwiek osiągnę.

I durne pożegnania w szkołach/na kursach/uczelni "wyjdz spod miotly i cały świat jest twój", "niech się spełnią twoje marzenia, bo kto jak kto, ale ty zasługujesz na to najbardziej".

A plota o moim."talencie" poszła do liceum, ja z wiarą w siebie poszłam do liceum, a okazało się, że jestem do niczego i praktycznie jestem tak nieudolna jak inni, tylko zmarnowałam dzieciństwo na naukę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to czasem tak jest ze zdolne dzieci sie wypalają ( ależ ze mnie pedagożka :D:D ) zwlaszcza kiedy sie je chwali zanim jezscze wiedzą czego chcą.

 

grunt to wiedzieć czego się chce. target, plan, te sprawy. elo ja tez chce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja za młodu powtarzałam, że będę sprzataczka :P

Samorealizacja na szmacie do podlogi, efektowny sport.

Vett, skad pomysl, ze do niczego? jakikolwiek powod? ;) bo nie jestes najlepsza ze wszystkiego, tylko "co najwyzej" "bardzo dobra? :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja miałam plany. I trwale dążyłam do ich realizacji, ale nagle sytuacja w domu zaczęła mi przeszkadzać (zaczęłam zauwazac wiele spraw), pojawiły się myśli s., autoagresja, porażki w kontaktach z ludźmi, poszłam do liceum, dwie baby się na mnie uwziely... I wszystko się jeblo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to czasem tak jest ze zdolne dzieci sie wypalają ( ależ ze mnie pedagożka :D:D ) zwlaszcza kiedy sie je chwali zanim jezscze wiedzą czego chcą

mialem taka genialna siostre cioteczna, koniec koncow zaczela brac prochy w liceum, i zaszla w ciaze z jakas lajza :great: mature zdala zaocznie, na studia nie miala juz czasu.

niektorzy za to niepozorni pokazuja swoj potencjal pozniej, nawet po dwudziestce, roznie to bywa ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja miałam plany. I trwale dążyłam do ich realizacji, ale nagle sytuacja w domu zaczęła mi przeszkadzać (zaczęłam zauwazac wiele spraw), pojawiły się myśli s., autoagresja, porażki w kontaktach z ludźmi, poszłam do liceum, dwie baby się na mnie uwziely... I wszystko się jeblo.

 

no ale mozesz zostawic na chwile plany dlugoterminowe i skupic sie na krotkoterminowych. no dobra jebło sie, ale za chwile masz mature i bedziesz wolna. okres przed maturą można skasować, ważniejsze jest to co później. serio, tak sadza ( chyba że przerabiasz etap żalu pt,, gdyby nie te wydażenia w przeszłości ktore mialy na nie straszy wplyw to bylabym teraz zajebista , miala wlasnego jednorożca i 2 doktoraty )

 

,, ZA PÓŹNO" to niezła wkręta.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NieznanySprawca, powód? Nie czuję i nie umiem tego. Po prostu.

 

-- 30 wrz 2013, 21:45 --

 

Autodestrukcja, to nie jest żal do świata, że tyle rzeczy zrobiłam źle. Jedynie przykro mi, że nigdy w realu nie zaznalam przyjaźni, wyjsc itd.

Teraz to bardziej właśnie refleksja "co JA czuję? Co JA chcę?"

Tylko aktualnie to ja nawet z łóżka nie mam sił wstac...no i mam masę lęków...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Autodestrukcja, to nie jest żal do świata, że tyle rzeczy zrobiłam źle. Jedynie przykro mi, że nigdy w realu nie zaznalam przyjaźni, wyjsc itd.

Teraz to bardziej właśnie refleksja "co JA czuję? Co JA chcę?"

Tylko aktualnie to ja nawet z łóżka nie mam sił wstac...no i mam masę lęków...

 

hm. okej. ja mialam z deczka podobnie pod tym względem i... z perspektywy po maturze to będzie inaczej wyglądać.

 

kurde. liceum itp uwazam za durny okres. jestes zalezna od 2 instytucji: rodziny i szkoły. Jedni trafiają lepiej innym sie uklada gorzej . nie tak wielki znowuż deal. super jest po maturze jak czujesz że realnie możesz odejść. Tylko nie jest łatwo. Np warto miec fajną mature chociazby dla wiekszego morale.

 

-- Pn wrz 30, 2013 9:16 pm --

 

p.s. ale jak dla mnie to matura jest tak głupią rzeczą teraz moglabys ją olać... chyba ze chcesz miec otwarte drzwi na rozne studia. to kwestia strategii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No właśnie byłby problem z dodatkowymi przedmiotami. Ale najbardziej może mi rujnowac nowa-stara matura ustna z polskiego - z moimi lękami społecznymi wątpię, że tak z marszu będę umiała się zaprezentowac...

 

-- 30 wrz 2013, 22:21 --

 

Poza tym do matury muszę DOŻYĆ, bo matematyczka usilnie próbuje mnie zniszczyć.

I bardzo dobrze jej to idzie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Vett, nie wiem czy tak z marszu ta matura z polskiego, w koncu wczesniej przygotowujesz tą prezentacje. mozesz cwiczyc przed lustrem, nagrywac sie itp. potem są jakies tam pytania ale jak wiesz o czym robilas to wiesz...

 

nauczyciele bywaja beznadziejni, emocjonalni... uprzedzeni itp. to wojna, albo raczej bieg do mety. w szkole przeciez nie nauka jest najwazniejsza...

ja za duzo myslalam o systemie, zbyt wiele czasy poswiecilam na analizowanie tego jak parszywie dzialala szkola i jak mi sie wydawalo wszystko wokol mnie . sama zlapalam sie w siec przyczynoskutkow ktore wylapywalam utwirdzając sie tylko we wlasnej bezsilnosci. niepotrzebnie. tzn dobrze byc swiadomym ale wazne zeby ruszyc do przodu... joł. ciesz sie ze ta kobieta nie ma prawa przywalić Ci linijką i ją zlewaj :):)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ano tak. omg. ja jeszcze się załapałam na prezentacje.

 

ojej, jak jest az tak to moze masz opcje zmiany szkoly ? nawet na jakąś słabszą, ale zeby moc na spokojnie w domu sie uczyc do tej matury?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zje*ałam. Jedno pójście na wagary skończyło się falą następnych. Niby nie ma tragedii, 40 godzin nieobecnych ze 136 w miesiącu, za część zwolnienia lekarskie, oraz dzisiaj i jutro- po to zwolnienie właśnie, czyli 8 godzin wstępnie w październiku bez obecności. Jestem taka rozlazła jesienią, niby klasa maturalna, a mi po prostu nie zależy, spałabym najchętniej. I to nawet nie jest tak, bo jakby zagłębić się w system, moje podejście nie jest najgorsze- na sprawdziany chodzę, kartkówki, poprawy piszę, wszystkie oceny posiadam. Tylko nie czuję motywacji, bo ta szkoła naprawdę niczego mnie nie uczy, więc nie potrafię się zmusić, aby zależało mi na frekwencji, oby było powyżej 50 procent tylko. Do matury z matmy przygotowują mnie dodatkowe korki, polski to żywioł i chybił trafił, angielski umiem wystarczająco na bardzo dobry wynik, filozofii też nikt mnie tam nie nauczy. Ja po prostu mam jakieś dziwne, ekonomiczne myślenie, nie potrafię robić rzeczy, które wydają mi się bezcelowe. Nie chce mi się ich robić. Pietram się jedynie przed prezentacją i ustnym angielskim, bo nauczyciele wyjątkowo mnie akurat ci nie trawią, ale to też do przeżycia, nie udupią mnie, jeśli wiem, co i o czym mówię. Nienawidzę stresu nocą, uwielbiam moment, gdy odpuszczam go sobie, bo nie czeka mnie siedzenie w ławce. Mało rozsądne jednakowoż, bowiem zaraz potem muszę stresować się usprawiedliwieniem i tym, że kolejny raz tylko ja z grupy znajomych jestem przedmiotem zainteresowania- czemu nie byłam, co mi jest ,a bo pani B mnie na mieście widziała, chociaż to akurat po prostu wkurza mnie, nie znoszę inwigilacji i nie lubię podważania tego, co robię.Tym bardziej, że doskonale wiem, jaki będzie outcome tej sytuacji- może nie błysnę frekwencją, ale oceny będę miała dobre i napiszę maturę o wiele lepiej niż niejedna osoba, która może w tej ławce ciągle siedzi, ale nie kmini, o czym się mówi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jutro mamy recytację fragmentu Pana Tadeusza, już teraz paraliżuje mi twarz, słabo mi i chce mi się rzygać.

A przecież to dopiero jutro. O ile oczywiście do tego przystąpię - ok, wykuję się 3938948989439 wzorów z fizyki, bo będą mi przydatne, ale fragment książki na pamięć? No ludzie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeżyty stres jeszcze przed samymi wystąpieniami gówno mi pomaga. Serio ;)

 

Jestem wdzięczna polonistce za łaskę, wkurza mnie, że poskarżyła się pedagog o moim problemie, że znowu czuję się na cenzurowanym. I znów będzie próba uspołeczniania mnie na siłę i jestem pewna, że będzie chciała to zrobić poprzez zmuszanie mnie na pójście na durne połowinki. Matematyczka póki co ma problem z innym uczniem, więc ja chwilowo jestem dla niej niepotrzebna (w kwestii zarówno wiedzy, jak i udowadnianiu jakim jestem zerem), nawet ostatnio udało mi się czytać jakąś nielekturę, co jest wyznacznikiem jakiegoś spokoju (bo mogę się skupić na tekście, a nie robieniem po gaciach), ale i tak jest mi podle. Ot zupełnie bez życia, energii. I z ciągłymi stresowymi bólami czy to serca, czy brzucha, czyli mojego przysłowiowego wykręcania flaków.

Nie wiem czy nie umiem już doceniać, że jest lepiej niż zazwyczaj, czy co... Poza tym "jest lepiej", a wróciłam do autoagresji :hide:

A może to dlatego mi lepiej? Hm...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Vett, jak tak sobie czytam o tych twoich przezyciach to mam wrazenie jakbym ja to pisala u mnie bylo podobnie, tyle ze nie mam stwierdzonej oficjalnie nerwicy lekowej, obecnie powtarzam 3 liceum ( pobyt w psych.) w toku indywidualnym, a nerwy sie nie zmienily, rzygam codziennie a od poczatku wrzesnie schudlam juz 15 kilo, po prostu jakis koszmar, zawsze mam wrazenie ze nauczyciele chca mi cos zrobic, a poyem mam wrazenie ze ich rozerwe na strzepy, tak mnie nosi..

 

-- 04 paź 2013, 17:18 --

 

Vett, jak tak sobie czytam o tych twoich przezyciach to mam wrazenie jakbym ja to pisala u mnie bylo podobnie, tyle ze nie mam stwierdzonej oficjalnie nerwicy lekowej, obecnie powtarzam 3 liceum ( pobyt w psych.) w toku indywidualnym, a nerwy sie nie zmienily, rzygam codziennie a od poczatku wrzesnie schudlam juz 15 kilo, po prostu jakis koszmar, zawsze mam wrazenie ze nauczyciele chca mi cos zrobic, a poyem mam wrazenie ze ich rozerwe na strzepy, tak mnie nosi..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×