Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica chorobą dla inteligetnych


szczupak649

Rekomendowane odpowiedzi

heh sam nawet kiedys myslalem o zalozeniu takiego tematu. masz szczupak racje choroba ta dotyka ludzi inteligentnych a przedwwszystkim wrazliwych emocjonalnie - zgadzam sie w 100 procentach!!! nie uważam sie za głupka, ale nie mam tez niewyobrazalnego ego, ale widze, ze niektorzy moi znajomi maja wszystko gdzies zyja z dnia na dzien zadnych ambicji i dazenia do celu i tak im leci i tak sobie kiedys umra ich pochopwaja i bedzie gitarka, ich to ie przeraza. Ja natomiast analizuje każde swoje posunięcie, jestem jednak człowiekeime wiec popelniam tez blędy które analizuje skolei po ich nastąpieniu i tak w kółko - za duzo myślimy o zyciu o ludziach, o wszystkim i to jest ten bodziec mysle. O macie najlepszy przyklad jak wszystko przeanalizowalem :) pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oto zapowiedziany fragment z "Kłopotu z istnieniem" Henryka Elzenberga (zapisek z dnia 2 XI 1952): [następuje cytat z Prousta podany wcześniej przez Marcela79]

"Wszystko, co znamy wielkiego, zawdzięczamy nerwowcom. To oni, a nie inni poczęli religie i stworzyli arcydzieła. Nigdy świat się nie dowie, ile im zawdzięcza, a zwłaszcza ile oni wycierpieli, aby to dać światu."

Wypisuję ze wzgledu na bliskie pokrewieństwo ze starą moją własną myślą; tylko u mnie są nie "nerwowcy", tylko "nieprzystosowani", i nie "religie" ani arcydzieła", tylko "kultura". I moje ujęcie wydaje mi się, sit venia verbo, bardziej rzeczowe: mniej przepojone uczuciem, to raz, a po wtóre: u mnie uzasadnienie myśli tkwi w myśli samej. Bo nieprzystosowany żeby żyć, musi to nieprzystosowanie jakoś odrobić, i właśnie to odrabianie - część tego odrabiania - to jest kultura. Natomiast związek między nerwowością a tamtym wszystkim musi być w każdym poszczególnym wypadku stwierdzony osobno, i jego charakter jako prawa ogólnego jest na łasce naszych zmiennych doświadczeń. Nie uderza on nas jako quasi-konieczny, powiedzmy jeszcze skromniej: jako normalny. To co na temat ten tu i owdzie pisze Mann ("artystyczne są tylko rozdrażnienia i chłodne ekstazy naszego zepsutego [...] systemu nerwowego") to są ćwierć prawdy; przeciwstawiam im zdanie Flauberta o Homerze, "którego sobie - powiada - wyobrażam jako człowieka raczej bez nerwów". Ja myślę! to by z tekstu Iliady dość wynikało... Natomiast mógł Homer doskonale być nieprzystosowany: np. do czasów, w których żył, do wymagań życia gospodarczego itp.

 

Zatem jest u Elzenberga ostrzeżenie, by nie stawić znaku równości między nerwicą a natchnieniem, uzdolnieniem, zadatkiem na artystę czy twórcę. Osobiście uważam, że nerwica osłabia czy nawet ogranicza prawie do zera możliwości bycia twórczym, kreatywnym, czy zwyczajnie wydajnym w pracy codziennej na poziomie choćby przeciętnym.

Nie każde nieprzystosowanie musi pociągać za sobą objawy nerwicy, z kolei czyjeś nieprzystosowanie może wynikać tylko z faktu że dana osoba ma nerwicę, i raczej do powstania "arcydzieł" wtedy nie dojdzie...

Ostatnio przeczytałem w Tygodniku Powszechnym, że Pan Wojciech Młynarski cierpiał od dawna na cyklofrenię, ale ostatnimi czasy wycofał się całkowicie z pracy twórczej i występów, bo depresje, tiki nerwowe itp. okazały się "silniejsze". Zatem nawet jeśli przyjąć, że te problemy jakoś mu wcześniej "pomagały" w pracy artystycznej, to ostatecznie mu tę pracę uniemożliwiły. Więc raczej tworzył i występował nie dzięki problemom psychicznym, ale wbrew nim i pomimo ich.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie powiem, żeby przykład z Wojciechem Młynarskim był idealny - przyszło mi to do głowy, bo akurat niedawno o tym czytałem. Ale stany depresyjne, czy maniakalno-depresyjne coś wspólnego z nerwicami jednak mają - inaczej nie byłoby na naszym forum podforum poświęconego depresji. Jeśli są to dla Ciebie doświadczenia obce - to tylko się cieszyć, i życzyć żebyś nadal nie miał(a) z tym nic wspólnego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tu chodzi przede wszystkim o to, że jesteśmy (niby) bardziej wrażliwi i inaczej postrzegamy świat. każdą myśl analizujemy. wszystko musi być perfekcyjne, idealne.... dążymy do celów odkrywając swoje wnętrze, swoje predyspozycje i takie tam...

wielu autorów tworzyło swoje dzieła pod wpływem depresji, cierpienia, bólu związanego z przeżywaniem depresji... weźmy tu np Stachure... nie był zbyt akceptowany przez społeczeństwo bo uważano, że jest inny. w końcu się powiesił... mówią też, że z powodu złamanej miłości, ale o tym wie tylko on sam. cóż, a dziś ma tłumy wiernych fanów. bo jego wiersze są żywe i docierają do każdego w sposób indywidualny.

czy człowiek bez problemów, bez nerwicy, depresji... zauważył by jak piękny jest świat? docenił by cierpienie....? wątpie. my żyjemy przeszłością, bojąc się przy okazji o przyszłość. a reszta to teraźniejszość... dobra zabawa, zapomnienie.... ktoś taki nie dostrzerze rzeczy o których na ogół na codzień się nie myśli...

-w sumie moja wypowiedź jest troche chaotyczna i nie twierdze że mam racje... czy nerwica jest chorobą inteligentnych? chyba nie... inteligentny może być każdy... tak samo jeśli chodzi o wyjątkowość i niepowtarzalność.

wiem jedno - bez nas świat nie był by taki sam. bo to my jesteśmy duszą tego świata.... jeśli wiecie co mam na myśli...

 

pozdrawiam ślicznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dopiero dzisiaj przeczytałem pierwszy wpis-szczupak -rozpoczynający temat zwiąku między nadwrażliwością psychiczną a objawami nerwicy lękowej.

No i.....wszystko się zgadza.Zdecydowanie potwierdzam i niektórym forumowiczom przypominam że inteligiencja o której wspomina autor nie jest równoważna z wykształceniem. Wrażliwość to skomplikowana cech osobnicza której podstawę stanowi bukiet genetyczny przodków i proces socjalizacji wieku dziecięcego. Ale to już inna bajka.

Trzymamy się i nie dzialmy włosa na czworo zastanawiając się jak on będzie wyglądał za kilka dni, miesięcy itd....

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wszytsko było dobrze przed nerwicą postrzegałem świat jak normalny człowiek dobrze to pamiętam a teraz wszystko sie rozjebało mam tego dość wszystko przez to że nie potrafiłem kontrolować emocji

 

HALO! Koleżko ! A może to tamten świat był nienormalny? Może teraz dostrzegasz to czego wtedy nie dostrzegałeś to teraz boli. Spróbuj znaleźć swoje różowe okulary i załóż sobie na nos....he,he.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dopiero dzisiaj przeczytałem pierwszy wpis-szczupak -rozpoczynający temat zwiąku między nadwrażliwością psychiczną a objawami nerwicy lękowej.

No i.....wszystko się zgadza.

Jeśli tak stawiasz sprawę to trudno się z Tobą nie zgodzić. Bo nerwica to jest właśnie nadwrażliwość, tylko że nadwrażliwość chorobliwa, jest to reakcja psychiki irracjonalna, reakcja nieadekwatna - na bodziec którego w istocie nie ma, albo przesadzona.

Czy warunkiem koniecznym dla wystąpienia takiej nadwrażliwości jest jakiś konkretny poziom inteligencji? - ludzie nienormalni, niedorozwinięci umysłowo, a zatem o bardzo niskim czy zerowym ilorazie inteligencji, podobno nie mają zmarszczek, ale z opowieści innych wiem, że i wśród nich są osobniki które miewają lęki, są impulsywni, mogą przechodzić od ataku agresji do płaczu, paniki czy lęku.

Reakcja lękowa występuje w jakimś sensie nawet u owadów, nie mówiąc o zwierzętach bardziej rozwiniętych - przynajmniej tak można interpretować niektóre ich zachowania. Nerwica to nic innego jak zaburzenie tych procesów czy mechanizmów. I jakaś nadzwyczajna inteligencja nie jest tu chyba potrzebna.

Myślę, że sama choroba uniemożliwia nam poprawną ocenę tego wszystkiego (to znów nic odkrywczego - nerwica między innymi na tym polega, że nie odbieramy rzeczywistości w sposób poprawny, a więc i nie potrafimy formułować racjonalnych ocen tego co widzimy i czujemy - oczywiście zwykle nie non-stop i nie we wszystkich sytuacjach , choć w ciężkich przypadkach tak).

więc często skazani jesteśmy na dwubiegunowość - przesadzone reakcje wynikające przewrażliwienia, albo matrix - nic czy prawie nic nas nie rusza, ale i żadnego smaku życia nie czuć. Ani irracjonalne lęki, ani egzaltacje, ani matrix to nie są stany, z których wynika coś pożytecznego, w oparciu o które można napisać dobry wiersz czy namalować jakieś arcydzieło, czy znaleźć dowód na twierdzenie Fermata, czy wypracować w laboratorium nagrodę Nobla - niestety. Też bardzo żałuję, też ulegałem, i czasem wiąż ulegam złudzeniu, że może jednak tak. Ale nie.

 

Cóż, można by powiedzieć więcej - skoro spotyka się rozmaite poradniki o inteligencji emocjonalnej, społecznej itp. to stosując takie nazewnictwo należałoby stwierdzić, że nerwice to właśnie choroby świadczące o braku tych wymienionych przed chwilą rodzajów "inteligencji" - a zatem w takim ujęciu jestem emocjonalnych i społecznym półgłówkiem, idiotą, debilem...

m.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

co ty pieprzysz czarnykot teraz to ja wpadłem w jakąś jebaną apatie nie moge sie z tego wydostac wszystko mnie boli widze świat tylko w czarnych barwach

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 11:57 pm ]

tak zgadzam sie marmarc jestesmy debilami emocjonalnymi przejujemy sie wszytskim przeżywamy coś co nie opłaca sie przeżywać

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z dużym zaciekawieniem przeczytałem tekst marmarca.Poziom ponad przeciętny - jeżeli mogę sobie pozwolić na ocenę. Ale kilka słów polemiki. pisząc o korelacji miedzy inteligiencją a lekami miałem na myśli lęki będące wynikiem tzw. dzielenia włosa na czworo i zastanawiania się co każda z tych części zrobi za pół roku. To właśnie inteligiencja jest motorem komfabulacji i fantazji myślowych, eksperymentów w przewidywaniu -jak z matrixa- tego co nieuniknione. Nie posiadając narzędzi w postaci słów, nazw, ciągów przyczynowo - skutkowych nie bylibyśmy w stanie wpadać w negatywną spiralę negatywnego myślenia.

Jedna z moich koleżanek na studiach diagnozując jednego z profesorów powiedziała że pije bo jest zawrażliwy na ten świat i za ostro go widzi więc próbóje go alkoholem trochę zamazać.

Za ostro widzimy ten świat.

Ale sobie pogawożyłem...he,he

Przepraszam także staram się nie chciałem urazić....Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam, zawsze uważałem się za osobę inteligentną i za taką uważali mnie też inni. W wieku 16 lat zachorowałem na nerwicę lękową. Mimo tego, oraz strasznej bezsenności, mieszkania z kumplami którzy robili imprezy ukończyłem studia, obecnie mieszkam w USA, gdzie złapałem dodatkowo depresję, ale mimo to chodzę do szkoły językowej na intensywny angielski 5h dziennie i znam już język na dość dobrym poziomie. Jeżeli moja choroba pozwoli mi na to chciałbym iść na studia w USA, bo uważam że stać mnie na to. Wszystko zależy od depresji i nerwicy.... To moje dwie kochanki:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

danielu-z-chicago: życzymy powodzenia.

 

Chciałbym krótko podsumować, czy doprecyzować nasze rozważania. Myślę, że ogólną tezę o związku między nerwicą a poziomem inteligencji chorego można rozbić na trzy warianty - hipotezy:

 

hipoteza 1. Dla możliwości wystąpienia nerwicy warunkiem wystarczającym jest, by dany osobnik był zdolny do przeżywania lęków. Przy takim postawieniu sprawy można mówić nawet o znerwicowanym psie.

 

hipoteza 2. Do wystąpienia nerwicy potrzebny jest jakiś poziom inteligencji. Pozostaje w tym wypadku ustalić minimalny poziom, przy którym nerwica może już wystąpić, a poniżej którego nie może. Myślę, że ustalenie takiego poziomu (np. w postaci ilorazu inteligencji możliwego do zbadania za pomocą testów) ułatwiłoby pracę lekarzom diagnozującym objawy wspólne dla nerwic i innych chorób - w przypadku niektórych osób nerwicę można by z góry wykluczyć.

 

hipoteza 3. Nerwica jest niechybnie oznaką geniuszu, wyjątkowych zdolności twórczych itp. Występowanie objawów nerwicowych byłoby wtenczas jednoznacznym dowodem, iż jednostka która na nie cierpi, posiada jakieś szczególne uzdolnienia, przynajmniej w zakresie odbierania rzeczywistości, co najwyżej nie ujawnione do tej pory.

 

Osobiście uważam, że hipoteza 3 jest fałszywa.

Ocena hipotezy 2 jest otwarta z uwagi na konieczność określenia minimalnego poziomu inteligencji koniecznego do wystąpienia nerwicy. Uprzejmie proszę o podawanie swoich propozycji, jaki miałby być to poziom.

 

Odnosząc się do uwag czarnegokota

Byłbym tu ostrożny w jednoznacznym wskazaniu gdzie jest przyczyna a gdzie skutek nerwicy.

Uważam, że od "dzielenia włosa na czworo", "martwienia się na zapas" do nerwicy droga jeszcze daleka. To raczej nerwica może znaleźć sobie pożywkę w tego rodzaju refleksjach i je napędzać, jeśli nerwicowiec je akurat snuje (jak chyba znaczna część ludzi, tyle że u nich nie występują objawy nerwicy). Z własnego doświadczenia wiem, że irracjonalnych źródeł lęku może być wiele rodzajów. Mogą być egzystencjalne, metafizyczne, filozoficzne, religijne, związane z życiem zawodowym, rodzinnym itd. ale - przynajmniej u mnie - to działa na zasadzie: dajcie mi cokolwiek, a ja z tego mogę zrobić Problem, który stanie się źródłem Lęku. Jeśli to nie będzie akurat obawa o losy światowego systemu finansowego, o spełnienie się bądź nie przepowiedni przypisywanych Ojcu Pio nt. trzeciej wojny światowej, o zdrowie moje czy kogoś bliskiego, no to znajdzie się jakiś problem w pracy czy jeszcze gdzie indziej. Nie mówię tu o możliwych w moim przypadku kłopotach z fobią społeczną, że nagle będę się bał skarpetki sobie kupić czy coś innego załatwić. A do tego są takie fajerwerki jak parę tygodni temu - musiałem zrezygnować ze spaceru po lesie, bo nagle zacząłem odczuwać tak silny lęk, że zdecydowałem się zawrócić. Choć byłem w tym miejscu dziesiątki razy. Trudno mi przyznać, że to wszystko się dzieje, bo jestem jakoś bardzo inteligentny, bo przeczytałem "Braci Karamazow" czy "Czarodziejską Górę", albo rozwiązałem SUDOKU z gazety "Dziennik Polska", a jeszcze parę lat temu to potrafiłem nawet całkować i różniczkować.

A jeśli chodzi o tzw. "nadwrażliwość" nerwicowców...

Najbardziej lubię słuchać muzyki poważnej. Zdarzało mi się parę razy, że podczas słuchania muzyki Chopina dostawałem dygotu, albo wpadałem w nawet parogodzinne, silne obniżenie nastroju. Uważam, że te reakcje wcale nie świadczą o jakimś moim nadzwyczajnym "uwrażliwieniu", "uduchowieniu" - to nie było normalne ani prawidłowe, i do tego - tak naprawdę - nie pozwoliło mi w pełni doświadczać przyjemności, głębi, artyzmu czy emocji jakie stwarzają takie utwory, bo to wszystko ginęło w moim chorobliwym "przeżywaniu". Na pewno dużą wrażliwością i uzdolnieniem charakteryzują się twórcy i wykonawcy. A gdyby reagowali jak w opisanych przed chwilą przypadkach - prawie nic by nie stworzyli ani nie przedstawili. Prawda jest taka, że znerwicowany pianista nic by publicznie dobrze nie wykonał, znerwicowany kompozytor niczego dobrego by nie napisał, nikt by nie chciał oglądać przedstawień pisanych, reżyserowanych i wykonywanych przez artystów z objawami nerwicy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×