Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy martwicie się na zapas ?


n-monika

Rekomendowane odpowiedzi

Witam Wszystkich ciepło

Chciałam zapytac czy macie tez tak,że martwicie sie czyms na zapas w sumie całkiem niepotrzebnie.ja niestety tak mam i bardzo mnie to katuje.

prawda jest tez taka ze to winika nie tylko z nn ale tez z charakteru.

głupi przykład kupuje nowe spodnie i juz martwie sie ze po praniu sie zniszcza.bzdura bo sie tak szybko nie zniszcza ale te mysli nie dawaja mi spokoju.albo ciagle martwie sie co bedzie za tydzien,miesiac.to wszystko chore.Jesli Macie cos podobnego to piszcie,bedzie nam razniej o tym pogadac pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No wlaśnie na ten przykład - podjęłam nową pracę i od pierwszego dnia bałam się czy mi przedłużą po próbnym umowę...A teraz boję się bo we wrześniu wraca dziewczyna którą zastepuję i już się martwię czy mi nie dadza wypowiedzenia;) A mój mąż ma ze mnie bekę bo do września jeszcze kuuuupa czasu...Ale ja taka już jestem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tak mam :D. Wszystko analizuje najpierw żeby byc przygotowany na wszystko. Wiadomo ze NN nie bierze sie z niczego tak jak inne choroby trzeba miec uwarunkowania genetyczne. Monika ten charakter z tego wynika ja zawsze sie martwilem zanim jeszcze nie miałem NN wiec osoby ktore mają takie skłonnosci powinny wystrzegac sie stresu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nitka doskonale Cię rozumiem.teraz jestem chora i cały czas sie martwie ze mnie zwolnia z pracy mimo ze mam umowe na stale.maz mi tlumaczy ze to nie mozliwe ale ja i tak sie martwie.pod tym wzgledem Nasi mezowie maja tak samo przerabane.

 

Klezus ja tez zanim zachorowalam to tez wszystko bardziej przezywalam i bardziej sie martwilam,zgadzam sie powinnismy unikac stresu .pytanie tylko jak????

moze Macie na to jakies Swoje sposoby.pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika - póki co - nie mam sposobu...Tłumacze sobie że w ciągu miesiąca, roku itp. może się wiele zdarzyć, zmienić, i trzeba żyć codziennością, ale i tak myślę swoje. Z drugiej strony cieszę się że mój mąż jest zupełnie inny bo mnie stawia do pionu.

Wiem też że tego sposobu myślenia nauczyl mnie ojciec-jest identyczny...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy martwię się na zapas? nie,raczej nie... choć zdarza mi się coś widzieć w czarnych barwach,co mi często mój facet wypomina że "ty to zawsze od tej najgorszej strony..." no cóż, różowe okulary czasami gdzieś się po prostu zapodzieją...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja to chyba za bardzo się martwię oczywiście na zapas. Np.

-idę na spotkanie z nową osobą i myśle: pewnie mnie zmierzy wzrokiem i powie że jestem jakaś dziwna,

-kupuję jakiś ciuch i gdy przychodzę do domu to zastanawiam się czemu taki drogi kupiłam jak i tak się zniszczy,

-idę do pracy zastanawiam się co dziś mi się złego przydarzy(oczywiście o pozytywnym nie myśle)

ale najgorszym moją wadą jest to że zawsze sama odpowiadam sobie na swoje pytania:

-ciekawe czy zdam egzamin-oczywiście nie,

-co myśli o mnie psycholog-że jestem jakimś psychopatą

-jak dziś wyglądam-beznadziejnie

-co dziś ubrać ładnego-przecież i tak będę brzydko wyglądać

To tylko takich pare przykładów ale jest ich MASA!!!!!!!!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiecie , czasami ollewam to wszystko.kolejny powód do zamartwiania kolejne natrectwo.ale nie zawsze sie da.jednak czesciej upławaja mi dni na studiowaniu jakiegos przypadku typu :"co by było gdyby"i tym sposobem zamartwiam sie caly dzien a ranio sprawa rozwiazuje sie sama a ja mam swiadomosc przegranego dnia.pozdrawiam ciepło

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja się martwię egzaminami w czerwcu (martwienie się nie oznacza uczenia się), czasem jakąś nieistniejącą chorobą i ogólnie tym, że czas szybko leci, a ja nie wiem, czy nauczę się tak na prawdę cieszyć życiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie to nie jest martwienie sie, tylko klasyczne czarnowidztwo. Z gory zakladam i marudze wszystkim w kolo, ze cos mi sie nie uda, ze zawale, nie cos nie ma racji bytu.

 

mam to samo, ciągle 'gdybam', ciągle mam o coś obawy, np. że rodzice nie powinni lecieć na wakacje bo samolot spadnie, że mąż nie powinien jechać w delegacje bo się rozbije samochód, siedze w pracy i myśle że nie wyłączyłam żelazka i już oczyma wyobraźni widzę spalone mieszkanie. Martwię się też że jestem na coś chora, że może jestem dla wszystkich ciężarem, że nic mi się nigdy nie uda, jak zaczynam coś robić to z góry zakadam że poniosę klęskę. Tak to jest czarnowidztwo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszystko analizuje najpierw żeby byc przygotowany na wszystko.

Ja identycznie - jesli czeka mnie jakas sytuacja mniej codzienna, to musze wiedziec doslownie wszystko - gdzies isc, co zrobic, jak, co zabrac, co zrobic jesli cos tam pojdize inaczej, jak to inni mieli - a i tak sie denerwuje, z kazda godzina coraz bardziej - bledne kolo.

Ja się za bardzo martwię na zapas i po nie kąt przez to też boje się ruszyć z miejsca z własnym życiem...

Jest to tez jeden z moich problemow boje sie podejmowac inicjatywe, cos zrobic, wziac sie za siebie

tak, strach i martwienie sie na zapas, rozpatrywanie wczesniejszych sytuacji - "co by bylo gdyby..."

A'propos ubran pare osob wspomnialo - jak cos nowego kupie to taktuje to idealnie, skladam

A zniszczenie w wyniku prania? Coz, bylo kilka ekstremalnych sytuacji ze niektorych ubran [nowych] ... nie pralem. Mozna powiedziec, ze sie "wietrzyly" wiszac w pokoju. Okropne :shock:

Ale juz sa przeprane ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...

A'propos ubran pare osob wspomnialo - jak cos nowego kupie to taktuje to idealnie, skladam

A zniszczenie w wyniku prania? Coz, bylo kilka ekstremalnych sytuacji ze niektorych ubran [nowych] ... nie pralem. Mozna powiedziec, ze sie "wietrzyly" wiszac w pokoju. Okropne :shock:

Ale juz sa przeprane ;)

 

ech ja nowe ubrania składam i wkłądam do szafy, osatatnio znalazłam bluzkę sprzed 3 lat, jeszcze z metką :oops:

mam szafę pełną przepięknych ciuchów, kolorowych, markowych, niektóre nowe inne z lumpeksu - większości nie noszę z obawy że się zniszczą, zostawia je na 'specjalne okazje', ale gdy zdarza się jakieś 'wyjście' to znó wybieram inny znoszony ciuch bo uważam że będzie ważniejsza okazja by założyć tą nową piękną rzecz. W efekcie przestałam się ładnie ubierać, chodzę w wyciągniętych swetrach i niemodnych dżinsach, przestałam się malować (kosmetyki też oszczędzam), najpierw oszczędzałam ciuchy, a teraz to już nawet mi się nie chce stroić, po co? nie warto :( - tak myślę

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ane23 chyba cos tam pomieszalas z cytatem ;)

 

Odniose sie rowniez do tego co pisalas o nie niszczeniu ubran [mimo iz delikatnie odbiega to od martwienia sie] - ja mianowicie nie potrafie rowniez "niszczyc" ksiazek, tzn. jak jakas czytam to nie dotykam krawedzi, uwazam na rogi a nie daj panie grzbiet zgiac! to najgorsze by bylo. A ze lubie czytac ksiazki i lubie bardzo je kupowac to caly czas wygladaja jak nowe ;) i nie wieza mi ludzie ze zostaly przeczytane heh

strasznie mnie to meczy:(

wiem, nie mozna sie ani na chwile zrelaksowac, odpoczac - caly czas wiemy, ze jest tam "cos" o czym trzeba myslec...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×