Skocz do zawartości
Nerwica.com

weganie i wegetarianie z forum - łączmy się!


libertynka

Rekomendowane odpowiedzi

1234qwerty, tahini to pasta sezamowa, kupuje się w sklepie ;) syrop z agawy też w sklepie, to taki słodzik, masz problem zmiksować pastę z sezamu z 3 bananami i syropem z agawy? :) co za lenistwo :mrgreen:

 

-- 09 wrz 2013, 20:00 --

 

Autodestrukcja, przepisy wege wydają się być trudne czy niedostępne bo nas wychowano na tradycyjnej kuchni polskiej i jak to zupa bez śmietany czy obiad bez mięsa. tymczasem na puszka.pl jest 7344 przepisów wegetariańskich, w tym 4556 wegańskich i ciągle pojawiają się nowe, można latami jeść codziennie coś innego.

jak jesteś na etapie wewnętrznej walki to gorąco polecam to

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

trzeba wziąć miskę i wymieszać w niej: ok 1-1,5 szklanki ugotowanej kaszy jaglanej, ok 2 szklanek startej marchewki, pokrojone 1-2 ząbki czosnku i 1cm imbiru, cebula biała lub czerwona, garść natki pietruszki, z pół szklanki prażonego sezamu i słonecznika lub pestek dyni, trochę soli, pieprzu, kuminu rzymskiego lub curry, chilli (co kto lubi), dodać troszkę oleju, mąki/bułki tartej, można też dodać trochę sosu sojowego, wymieszać, uformować kotlety i albo usmażyć albo upiec w piekarniku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

z dzisiejszej prasówki na fb:

 

"Będąc na wsi u znajomych którejś nocy nie mogłam spać, około godziny 2 zgasiłam światło i nagle usłyszałam za oknem płacz dziecka.. maleńkiego dziecka, które (miałam wrażenie) było już zmęczone płaczem.

Płacz ten był tak łudząco podobny do ludzkiego...

 

Rano dowiedziałam się ze tak płaczą zwierzęta i łzy płyną im podobnie jak nam ....byłam wstrząśnięta "...

Daryl Hannah- weganka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

anonus, nazwisko Patrik Baboumian coś Ci mówi? facet jest strongmanem, najsilniejszym weganinem świata, zwycięzcą niemieckich zawodów strongmanów, mistrzem Europy w trójboju siłowym (cokolwiek to jest :D) tu masz fotkę http://veganworkout.org.pl/wp-content/uploads/2013/04/PB2.jpg

Też mi dowód, nie zje mięsa ale pokłuje dupę mocniej i efekt ten sam, jako sportowiec siłowy będąc wegetarianinem jest on po prostu idiotą ;]

edit. nie ma to jak otworzyć pierwszą stronę wątku zamiast ostatniej

534275_464345083665660_930258065_n.png

Jak głupim trzeba być żeby tworzyć takie porównania :lol:

Jak już coś do jajka porównywać to noworodka, a dzieci nie jemy bo są niesmaczne :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no słonie są wrażliwe, kiedy któryś z członków stada umiera to mają po nim żałobę. W niewoli chorują na stereotypię ale to akurat jak inne zwierzęta.

 

w tym zdjęciu nie chodzi o efekt końcowy, czyli narodziny, a o menstruację bo jajo to kurza miesiączka.

 

co do sportowców wegetarian to faktycznie nie do końca dobrze, lepsze wyniki są na diecie wegańskiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dokładnie, jajko kurze z fermy jest niezapłodnione, więc noworodkiem nie jest i nigdy nie będzie, bliżej mu do menstruacji, ale wiadomo nie w ludzkim wydaniu, to analogia jedynie.

 

lukk79, z tymi sportowcami jak coś powiesz :mrgreen: no jasne, że lepsze wyniki są na wegańskiej, ale tutaj nikt tego nie zrozumie ;)

 

-- 18 wrz 2013, 07:20 --

 

dokładnie, jajko kurze z fermy jest niezapłodnione, więc noworodkiem nie jest i nigdy nie będzie, bliżej mu do menstruacji, ale wiadomo nie w ludzkim wydaniu, to analogia jedynie.

 

lukk79, z tymi sportowcami jak coś powiesz :mrgreen: no jasne, że lepsze wyniki są na wegańskiej, ale tutaj nikt tego nie zrozumie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wrzucam na forum wpsi z blogu wegańskiego o festiwalu filmowym, który odbywa się u mnie w mieście. Może ktoś z Was przyjedzie za rok :mrgreen:

 

-- 19 wrz 2013, 15:16 --

 

zapomniałem wstawić link :P

http://m-non-meat.blogspot.com/2013/08/letnia-zapiekanka-i-letnia-akademia.html

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to trochę głupota bo można wziąć inny smak tego jogurtu i już nie będzie barwiony koszenilą, niestety trzeba zawsze mieć oczy dookoła głowy i czytać składy, ale nie zawsze się pamięta/chce. no i co innego zjeść coś niewegańskiego przez przypadek a co innego z pełną premedytacją :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedy czytam w porannej gazecie, że pięć najpopularniejszych kanapek w tym cholernym kraju zawiera "kurczaka" jako składnik, to właśnie tym czuję się dotknięty.[/color]

Pozwoliłem sobie na zdobycie wiedzy o niewiarygodnym okrucieństwie stojącym za tymi wszystkimi ładnie zapakowanymi produktami, tak wszechobecnymi i łatwo dostępnymi, z nazwami ("szynka", "wieprzowina", "ser", "jagnięcina", "wołowina", "cielęcina") i obrazkami nonszalancko pokazywanymi wszędzie, gdzie się nie spojrzy – w sklepach, gazetach, telewizji. I kiedy widzę tak wielu ludzi, którzy dali się do tego przekonać i którzy każdym swoim zakupem podtrzymują i wzmacniają niewiarygodne okrucieństwo wobec niewinnych zwierząt – to właśnie tym czuję się dotknięty.

Więc tak naprawdę nawet mnie cieszy bycie po tej "obraźliwej" stronie i celowe prowokowanie; naprawdę mam to gdzieś, że nie-weganie i nie-weganki czują się dotknięci tym obrazkiem...

Jestem już zmęczony chodzeniem na palcach dookoła tych problemów, siedzeniem cicho, byciem potulnym i łagodnym w kwestii tego, dlaczego jestem weganinem.

Mam dość starań o to, by przypadkiem nie obrazić delikatnej wrażliwości jakiegoś mięsożercy. Mam też dość przepraszania za mój weganizm, traktowania go jako pomyłki czy osobistego dziwactwa. Już wystarczy, nigdy więcej. Wykorzystywanie, torturowanie i zabijanie miliardów zwierząt pozaludzkich jest horrorem o przerażających rozmiarach, obrzydliwym i szokującym. Jestem po prostu przerażony tym, że jest tak wiele cholernie obojętnych wobec tego ludzi, zachowujących się tak, jakby problem w ogóle nie istniał. Ludzi, którzy wydają się w ogóle nie być tym dotknięci, zupełnie, nawet odrobinę.

No tak. Łącząc słowo "vegan" ze słowem "fuck", chcę szokować ludzi. Chcę nimi potrząsnąć, aby wypadli ze swojego sennego samozadowolenia, chcę wybudzić ich z bezczynnej uległości, w której się pogrążyli.

Wiem, że nie powinni mnie dziwić ludzie obojętni wobec ogromnego okrucieństwa, bestialstwa i strat związanych z tak zwaną "produkcją zwierzęcą". I nie dziwią mnie – takich ludzi było już zbyt wielu. W zupełnie innej sytuacji, ale z podobnego powodu, Wilfred Owen poczuł się zmuszony do napisania następujących słów:

But cursed are dullards whom no cannon stuns, That they should be as stones. Wretched are they, and mean With paucity that never was simplicity. By choice they made themselves immune To pity and whatever mourns in man.

(Wilfred Owen, Insensibility, 1918)

Poczuł się zmuszony do napisania tego, bo był zszokowany i głęboko urażony pod względem moralnym tym, że ludzie "powracający do domu", jakim była Wielka Brytania, byli całkowicie obojętni wobec rzezi, koszmaru i strat spowodowanych przez wojnę na froncie zachodnim. Szokujący fakt, że wielu ludzi pozostało beztroskich, nieczułych i obojętnych wobec nieszczęść, przemocy i piekła znoszonego przez mężczyzn w okopach był dla Owena niczym innym, jak tylko dowodem na kompletny upadek wartości i człowieczeństwa.

Teraz, w zupełnie innej sytuacji, ale z bardzo podobnego powodu, zmuszony jestem stwierdzić prosty i okrutny fakt, że nie-weganie i nie-weganki w naszym społeczeństwie z własnego wyboru uczynili siebie samych odpornymi na tą całą niewiarygodną, podłą przemoc, której ofiarami są codziennie miliony zwierząt pozaludzkich. A to wszystko w imię zysku, przyjemności ("Nie mógłbym żyć bez kotleta”!) i rzekomego postępu nauki (barbarzyństwo naszych instytucji zajmujących się "badaniami biomedycznymi").

Aby zaspokoić pragnienie czegoś do jedzenia, nowych butów, płaszcza lub ulepszonej wersji starego leku, ludzie postanawiają pozostać głupcami. Niczym kamienie, nawet w zderzeniu z krzykiem agonii pozostają niewzruszeni.

Nie rozumiem systemu wartości ludzi odpornych na cierpienie niewinnych i bezbronnych zwierząt, które są dosłownie na naszej łasce i niełasce. A my, zamiast im tę łaskę okazać, dajemy im kopniaka w twarz i wbijamy nóż w gardło.

Nie rozumiem, w jaki sposób ludzie ci mogą usprawiedliwiać ten horror i być z niego zadowoleni. A więc: jeśli ktokolwiek ma zobaczyć ten obrazek i poczuć się dotknięty, to naprawdę mnie to nie obchodzi.

Ale obrazek mają zobaczyć także weganie i weganki. Jaką wiadomość im przekazuje?

Mam nadzieję, że da do zrozumienia, kim jako weganie i weganki jesteśmy i co sobą reprezentujemy. W mediach i w głowach wielu ludzi już od dawna jest zakorzeniony stereotyp weganina czy weganki - kogoś nieco roztrzepanego, prawdopodobnie typowego osobnika z klasy średniej, albo też kogoś trochę "alternatywnego": czarne ubrania, farbowane włosy, za dużo wolnego czasu, który można tracić na takie błahostki jak tworzenie tysiąca i jeszcze jednego przepisu na kotlety sojowe.

Patrząc z punktu widzenia ogółu społeczeństwa, weganie i weganki są trochę problematyczni - nieco dziwni, najlepiej zostawić ich w spokoju; są zbyt nudni, by dobrze czuć się w ich towarzystwie. Wciąż myślą o małych, puszystych króliczkach, z uporem maniaka psują imprezy i piją tylko sok marchwiowy lub pomarańczowy. Stojąc w kącie i podpierając ściany, uśmiechają się blado i tęsknie rozmyślają o szaroburych ubraniach z naturalnych tkanin.

Jednak w rzeczywistości wygląda to zupełnie na odwrót. Jesteśmy fajniejsi. O wiele, wiele fajniejsi.

Nie wspieramy rozlewu krwi na światową skalę, pełnego przemocy więzienia, bicia i kopania niewinnych istot. Nie akceptujemy i nie kiwamy głową ze zrozumieniem, gdy widzimy podrzynanie gardeł, gotowanie i mielenie żywcem świadomych istot wrażliwych na ból. Jesteśmy zbyt fajni, by brać udział w czymś takim.

Nie rozsiadamy się wygodnie i nie pozwalamy się udobruchać litanią kłamstw na temat tego, jak to niby hodowla zwierząt jest dla nich dobra. Nie łykamy bajek, od których robi nam się niedobrze - bajek na temat szczęśliwych zwierząt i ich dobrostanu na fermach ekologicznych.

Nie przekonują nas kłamstwa firm i lobbystów przemysłu spożywczego, że powinniśmy jeść mnóstwo ryb albo innego "mięsa", pić dużo mleka i obżerać się jajkami, bo niby jest to dla nas takie zdrowe. Ale ci, którzy nam mówią to wszystko, napychają sobie kieszenie pieniędzmi, podczas gdy ludzie napychają swoje żołądki cholesterolem. Nie jesteśmy tacy głupi, by dać się na to nabrać.

Nie karmimy swoich ciał jedzeniem, o którym wiemy, że jest największą przyczyną zmian klimatycznych i głównym powodem, dla którego ścinamy lasy deszczowe, wypalamy je i obracamy w nicość całe życie, które do tej pory w nich kwitło.

Nie kieruje nami obsesja wydzierania z dna każdej żyjącej istoty, pływającej i pełzającej w odmętach, po czym zostaje tylko pustynia, zupełnie pozbawiona bogactwa i wspaniałości życia, które kiedyś na niej tętniło, a teraz go już po prostu nie ma – ani tu, ani nigdzie indziej. Jesteśmy o wiele za mądrzy, by zaśmiecać jedyną planetę, jaką mamy.

Nie popijamy płynów laktacyjnych przeżuwaczy, nie ślinimy się na widok mleka przeznaczonego dla noworodków, które są zarzynane na tanie mięso, a których zrozpaczona matka jest ponownie zapładniana w niekończącym się cyklu macierzyńskiej niedoli. Zbyt wcześnie wysysa ona z niej wszelkie życie, aż wreszcie następuje śmierć w imię białego płynu w misce płatków albo filiżance kawy. Nie robimy tego, bo po prostu nie jesteśmy na tyle okrutni i bez serca, by kraść jedzenie, od którego zależy życie noworodka i by odrywać młode od ich matek, a matki od młodych.

Nawet przez minutę nie wierzymy w oburzające kłamstwa, rozpowszechniane przez przemysły medyczne i farmaceutyczne, które zarabiają miliardy dzięki podtrzymywaniu starych mitów na temat tego, jak bardzo te miliony eksperymentów na zwierzętach są przydatne dla ludzi.

Nie zważają przy tym na to, że pomimo owych milionów eksperymentów, czwartą najczęstszą przyczyną śmierci w tym kraju jest faszerowanie się testowanymi na zwierzętach lekami. Wybaczcie, ale nie: sięgnęliśmy po badania, przeanalizowaliśmy dane, przeliczyliśmy szokującą ilość zwierzęcych i ludzkich ofiar. Sami wiemy, gdzie leży prawda.

Myślimy zbyt niezależnie, jesteśmy zbyt mądrzy, zbyt świadome, zbyt etyczni, zbyt moralne.

Za bardzo nam zależy, mamy w sobie za dużo współczucia. Jesteśmy zbyt porządni, zbyt radykalne, zbyt rewolucyjni, i po prostu zbyt fajne, by dać się nabrać na to całe gówno. Jesteśmy weganami i wegankami i mamy ku temu cholernie dobre powody. Jesteśmy weganami i wegankami w pełnym znaczeniu hasła "vegan as fuck".

 

Poniższy tekst pochodzi ze strony http://www.richardde-boo.com.

Tłumaczenie: Natalia Kołodziejska

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×