Skocz do zawartości
Nerwica.com

Rozdroża kariery


monk.2000

Rekomendowane odpowiedzi

Przede wszystkim uważam, że powinno się wcześniej oddzielać uczniów zdolnych od mniej zdolnych

Teoretycznie takiemu oddzieleniu służy podział na szkoły z maturą i szkoły zawodowe. No ale w praktyce nie zawsze to tak wygląda.

To jest dużo za późno. Miałem na myśli początek podstawówki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przede wszystkim uważam, że powinno się wcześniej oddzielać uczniów zdolnych od mniej zdolnych

Teoretycznie takiemu oddzieleniu służy podział na szkoły z maturą i szkoły zawodowe. No ale w praktyce nie zawsze to tak wygląda.

To jest dużo za późno. Miałem na myśli początek podstawówki.

W podstawówce może jeszcze nie ale w gimnazjum( lub bardziej w wieku gimnazjalnym bo uważam gimnazja za błąd) to już powinien być podział na tych mniej i bardziej zdolnych, uzdolnionych z przedmiotów ścisłych i sprawnych manualnie. Ci którym nauka zbytnio nie wchodzi do głowy albo zupełnie nie interesuje powinni już od 14- 15 roku życia przyuczać się do zawodu i w wieku 18 najpóźniej wejść na rynek pracy z fachem w ręku. Studia dla góra 25% młodzieży z czego minimum połowa to studia techniczne, ścisłe. Największe zapotrzebowanie obecnie a także w najbliższej przyszłości będzie na kierowców, kasjerów, informatyków, agentów sprzedaży, osoby do sprzątania, opieki, fachowców z branży budowlanej i pokrewnej, a do tego studiów nie trzeba, właściwie tylko informatykom(ale też chyba na wszystkie stanowiska studia potrzebne nie są) się przydadzą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

też myśklę, żę podstawowka to za wcześnie. Szkoly zawodowe to chyba nieglupia opsja pod warunkiem ze bylyby one na serio, nie muszą być uznawane za porażkę i gorszy wybor. Dobe wyposazenie, dobra kadra i ok.

 

Mnie tez boli inna kwestia. Matura to egzamin ktory mowi ze czlowiek ma pewną wiedze ogolną. Dzis bardzo dobre licea, szkoly kończą ludzie ktorzy np są super z matmy a wyśmiewają polski... nie rozumieją po co są książki... szacunek do nauczyciela nie istnieje... Uczen ktory zna matme stał sie wazniejszy niz ten ktory jej nie kapuje wiec uczen ktory ją kapuje narzuca pewną postawe anty humanistyczną. Mam takie poczucie. Sama mam problem z ,,humanistami" ktorzy idą w humanistyke bo nie czają matmy ( takie osoby po prostu nie powinny isc w nauke... ) bardziej ufam tym którzy ją czają...sory... Ale do cholery jasnej, co z ludźmi ktorzy mają potem magisty i licencjaty, są dobrymi inzynierami i mówią ze Żeromski to gowno i nuda ? :/ są najmądrzejsi, skonczyli super szkoły, mature, rozumieją mechanike , twierdzą ze rozumieją procesy społeczne dzis , glosują itp, ale nie są wstanie wzbic sie na tyle wysoko zeby ze zrozumieniem czytac ksiazki i wejsc w dialog... i to bedą np przyszli profesorowie nauk ( nie humanistycznych )... ludzie ktorzy nie mogą rozumiec co sie dzieje, ludzie odcięci od świata homo sapiens tak na prawde. dlatego mysle ze jak ktos ma byc swietnym twórcą robotów i smiac z ksiazek, spuscizny intelektualnej zostawionej przez literatow... bo szkola dala mu do zrozumienia ze jest lepszy niz wiekszosc ludzi, niech idzie do zawodowy a nie karmi sie falszywym przekonaniem ze wie wszystko :)

 

Na prawde nie rozumiem co jest uwlaszczającego w czutaniu ksiazek, lektur , w wysileniu sie zeby zrozumiec co ktos chcial powiezdiec na temat stanu rzeczy aktualnego... Teraz jest mam poczucie jakis mit ze human jest dla tych ktorzy nie kumają matmy... to absurd...

 

Starczy tej goryczy :D musialam to wylać

 

pozdro : P

 

-- Wt wrz 17, 2013 11:25 am --

 

już sama zgubilam puente...

chodzi o to, ze w dzisiejszym systemie jest , co kazdy wie, duzo zaniedban...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Autodestrukcja, to nie jest wcale nowy trend i jak na mój gust dziwnie to postrzegasz. Tzn - zgodzę się że system szkolnictwa jest porypany ale jeśli chodzi o tą "pogardę" humanistycznych przedmiotów przez ścisłowców... to nie jest to nic nowego. Jak 15 lat temu szedłem do liceum to było dokładnie to samo. Human jest dla tych co nie kumają matmy. I na odwrót - matma jest dla tych którzy nie kumają humana. Ja nie kumałem matmy, poszedłem do humana - i uważam że Żeromski jest nudny w ch...j, tak samo jak cała moja klasa uważała. I tak samo uważam że Mickiewicz czy Słowacki czy Goethe czy Woltaire - oni są wszyscy nudni, niedzisiejsi. Fakt, wypada wiedzieć kto to był, czym się zasłużyli dla historii itd. - ale czytać ich to nie, ja podziękuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja z matmą już od podstawówki miałem kłopoty, a w średniej tylko dzięki znajomością zdawałem, na szczęście wtedy była nie obowiązkowa na maturze i dzięki temu ją zdałem. Uważam że ludzie mojego pokroju nie powinni w ogóle kończyć studiów, zresztą jak co najmniej połowa dzisiejszych i niedawnych studentów. Studia powinny być względnie elitarne a połowa ludzi powinna kończyć zawodówki, ale na poziomie, faktycznie uczące zawodu a nie takie patologiczne jak dzisiaj często to bywa. A co humanistów to jako że w 95% to czego się uczą nie przydaję się w życiu, pracy humanistykę powinno się traktować hobbystycznie a szkoły wyższe w tych kierunkach powinny radykalnie ograniczyć nabór, to samo jeśli chodzi o licea ogólnokształcące.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hm no tak, moze masz racje z tym, ze to dosyc oczywisty spor miedzy jednymi i drugimi... Szukam jakiegos pomysłu na szkolną utopie.

nie wiem czy moje postrzeganie jest dziwne. ostatnio wylali ze szkoly pana tadeusza i spotklam sie z roznymi opiniami. czesc chciala zeby pan tadeusz został, bo jesli nie bedziemy szanowac kultury i tradycjii to bedzie koniec ( jak dla mnie ten zeromski jest po prostu juz bardziej sensowny niz pan taeusz ), a inni mowili zeby lekturami byly ksiazki fantastyczne zeby pokazac ludziom ze czytanie jest fajne. dlatego pomyslalam o tym, ze wychodzi na to ze cofnelismy sie do epoki kamienia skoro nie interesujemy sie ksiazkami i trzaba nas szkolic jak psy dając kielbase za dotkniecie ksiazki i akt czytania jako taki. absurd. założyłam w swojej głowie, ze zainteresowanie lekturą w szkole wynika z zainteresowania problemami spolecznymi, ideami, bo wlasnie lektury są pretekstem do takich rozmow, pokazują przemiany spoleczne w historii ( chyba ze jakis nauczyciel konczy na omawianiu charakterystyki bohatera i nie umie rozmawiac, to dupa ). mozliwe ze źle założyłam. moze babki od polskiego są nudne i wszystko przez nie :)

nie wiem, dla mnie to temat otwarty

 

-- Wt wrz 17, 2013 12:21 pm --

 

hm no tak, moze masz racje z tym, ze to dosyc oczywisty spor miedzy jednymi i drugimi... Szukam jakiegos pomysłu na szkolną utopie.

nie wiem czy moje postrzeganie jest dziwne. ostatnio wylali ze szkoly pana tadeusza i spotklam sie z roznymi opiniami. czesc chciala zeby pan tadeusz został, bo jesli nie bedziemy szanowac kultury i tradycjii to bedzie koniec ( jak dla mnie ten zeromski jest po prostu juz bardziej sensowny niz pan taeusz ), a inni mowili zeby lekturami byly ksiazki fantastyczne zeby pokazac ludziom ze czytanie jest fajne. dlatego pomyslalam o tym, ze wychodzi na to ze cofnelismy sie do epoki kamienia skoro nie interesujemy sie ksiazkami i trzaba nas szkolic jak psy dając kielbase za dotkniecie ksiazki i akt czytania jako taki. absurd. założyłam w swojej głowie, ze zainteresowanie lekturą w szkole wynika z zainteresowania problemami spolecznymi, ideami, bo wlasnie lektury są pretekstem do takich rozmow, pokazują przemiany spoleczne w historii ( chyba ze jakis nauczyciel konczy na omawianiu charakterystyki bohatera i nie umie rozmawiac, to dupa ). mozliwe ze źle założyłam. moze babki od polskiego są nudne i wszystko przez nie :)

nie wiem, dla mnie to temat otwarty

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlosbueno,

Ci którym nauka zbytnio nie wchodzi do głowy albo zupełnie nie interesuje powinni już od 14- 15 roku życia przyuczać się do zawodu i w wieku 18 najpóźniej wejść na rynek pracy z fachem w ręku. Studia dla góra 25% młodzieży z czego minimum połowa to studia techniczne, ścisłe.

Zgadzam się. Tak powinno być już od dawna. Co prawda nie jestem pewien do końca pewny liczb i wieku (trzeba by jakieś szeroko zakrojone badania przeprowadzić), ale uważam, że to by było słuszne rozwiązanie, a przynajmniej zdecydowanie lepsze niż ten system, który działa obecnie. Teraz studia stały się niemalże obowiązkiem jak kiedyś szkoła średnia.

 

Ja wolałbym być właśnie tym przyuczającym się do zawodu, bo teraz miałbym już konkretny staż pracy, duże doświadczenie i znacznie lepsze zarobki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Autodestrukcja, Nienawidzę "Pana Tadeusza" to chyba najgorsza lektura zarówno jeśli chodzi o to że pisana wierszem i staropolskim jak i o treść propagująca jakieś chore wzorce. Banda romantycznych nierobów czeka na to że Francuzi przyjdą i wyzwolą Polskę spod Moskwy nic dziwnego że mamy taką historie jak takie dzieła uchodzą za narodowe eposy. Może jestem mało obiektywny ale cała literatura romantyczna mnie strasznie drażni i uważam że stanowczo za dużo jej było na języku polskim.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A co humanistów to jako że w 95% to czego się uczą nie przydaję się w życiu, pracy humanistykę powinno się traktować hobbystycznie a szkoły wyższe w tych kierunkach powinny radykalnie ograniczyć nabór, to samo jeśli chodzi o licea ogólnokształcące.

 

to to jasne. nie mam pojęcia po ćóż komu coroczna dostawa 150 socjologow :) ( z jednej uczelni )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To u mnie jest też ciekawie.

 

Mam magistra od 2009 roku ( zarządzanie w sporcie - AWF, menadżerka tak zwana) i pracuję jako operator koparkoładowarki i brukarz na budowie z chłopakami po OHP i z wykształceniem podstawowym, którym najlepiej wychodzi picie w każdej wolnej chwili ( a nawet nieraz w pracy :( ) . Pracuję po 12-13 godzin na budowach często w delegacji i chyba nie o to mi chodziło, kiedy czułem dumę, gdy dostałem się na studia w 2004 roku. Po studiach problem z zagosdzczeniem gdziekolwiek na dłużej spowodował, że zagościła u mnie nerwica z depresją.

 

Dziś niestety ale każde pójście do pracy jakiejkolwiek nawet tej mojej brukarki jest sukcesem, ledwo istnieje.

Wszelkiech zmian oczywiście się boję.

 

W obecnej sytuacji widzę siebie w przyszłości jako bezrobotnego na zasiłku , który nawet na leki nie ma :/ Shit.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

maciekpoznan, Ja skończyłem socjologię 8 lat temu a w pracach które wykonywałem to nawet wykształcenie podstawowe nie było potrzebne. Pisałem to już kiedyś ale może przypomnę że wg mnie to masowe wysokie wykształcenie i późniejszy brak pracy z tym związanej, najprostsza praca fizyczna często właśnie w towarzystwie tzw prostaczków, do tego zawiedzione nadzieję,poczucie zmarnowanego życia powoduje problemy psychiczne dużo większe niż wtedy gdybyśmy taką pracę wykonywali po zawodówce czy OHP. To nasz system oświaty, moda, wymagania rodziców spowodował że tysiące ludzi poczuło się oszukanych i zawiedzionych myśleli że będą w życiu kimś a tu się okazało że jakby rzucili szkołę w wieku nastu lat robili by to samo( a pewnie i coś lepszego)co teraz gdy mają magistra. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlosbueno trafiłeś w samo sedno.

 

Moi znajomi, którzy pokończyli studia zaoczne, nastawiając się na zdobywanie doświadczenia, wtedy, gdy ja chodziłem na dzienne studia dzisiaj są o wiele dalej niż ja. W sumie teraz to już mi się nigdzie nie spieszy, ale patrząc z boku to ja się zacofałem,a oni są daleko z przodu. Moi rodzice mówili, że studia to podstawa, dzienne tym bardziej. Okazało sie, że jest dokładnie inaczej. A z tym, że koledzy po np. podstawówce czują się swietnie w tej pracy i nie mają problemów psychicznych zgadzam się w 100%. Poza tym chłopak po podstawówce w wieku 18 lat już pracuje np. ze mną, to w moim wieku będzie brukarzem z 10-letnim doświadczeniem, a ja jestem zagubionym magistrem , który próbuje walczyć, pracować jakoś żyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

carlosbueno,

Nienawidzę "Pana Tadeusza" to chyba najgorsza lektura zarówno jeśli chodzi o to że pisana wierszem i staropolskim jak i o treść propagująca jakieś chore wzorce. Banda romantycznych nierobów czeka na to że Francuzi przyjdą i wyzwolą Polskę spod Moskwy nic dziwnego że mamy taką historie jak takie dzieła uchodzą za narodowe eposy. Może jestem mało obiektywny ale cała literatura romantyczna mnie strasznie drażni i uważam że stanowczo za dużo jej było na języku polskim.

(sory, mam jakiś zły timing...)

No ja akurat uważam że Pan Tadeusz powinien był zostać usunięty :D ale kurde.. romantyzm polski traktuję jako zjawisko, ktore warto zrozumiec jak chce sie rozumiec polske... nie znam sie na tym, wiec moze dlatego latwo mi mowic, ale moze to jest kwestia tego jak prowadzi sie przedmiot... chyba mozna przerabiac dziady itp tak zeby byly one pretekstem do mowienia o jakiejs tam kondycjii itp mowic o Mickiewiczu po to zeby wspomniec o MArii JAnion..

ale nie wiem .. nic nic juz :P ( ciesze sie ze szola za mną :P ale boje sie szkoly ktora stoi obok )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podział na ścisłowców/humanistów uważam za absolutnie zbędny, szczególnie pod względem "przydatności" do zawodu, gdyż i tak wyłącznie garstka osób uczy się czegokolwiek przydatnego do przyszłej pracy. Studiuję informatykę na Polibudzie i łapię się za głowę "po co? za co? dlaczego?" są mi wykładane takie idiotyzmy. Jedyne sensowne wytłumaczenie jakie przychodzi mi na myśl to to, że te studia przygotowują do pracy, jako wykładowca/ćwiczeniowiec akademicki, a nie informatyk. Przydałyby się "zawodówki" informatyczne, gdzie człowiek tworzyłby strony internetowe/aplikacje itp.

 

Fakt, "jak ktoś chce, to na własną rękę się pouczy", ale ja nie chcę. :D Inaczej, kiedyś (do liceum) chciałem - tworzenie stron. Ale (niestety) przykładałem się również do nauki szkolnej/akademickiej, która tak mi obrzydziła informatykę, że obecnie interesuję się absolutnie wszystkim, tylko nie nią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak można oddzielić ucznia zdolnego od niezdolnego, skoro uczeń oceniony według szkolnych/pedagogicznych norm jako zdolny, nie jest wcale zdolny...Co oznacza być zdolnym na początku podstawówki? Podkreślać 3 szlaczkami temat w zeszycie, ładnie pisac cyferki, słuchać sie pani, siedzieć z rączkami na ławce...Ja bedąc największym kołkiem w klasie licealnej, dostałem się na kierunek na który laski z mojej klasy ze świadectwem z paskiem nie zdały egzaminów. To samo inny mój kumpel co kibel zaliczył... Jak przychodzili do nas ludzie z przeróżnych firm szukając ludzi na staże, do pracy i tłumaczyli kogo chcą, to jednym z warunków było żeby nie były to osoby z najlepszymi ocenami. Może nie był to warunek twardy,ale tłumaczyli to szerzej i koncentrowali sie na czymś zupełnie innym...Na moim wydziale było pełno osób co wkuwali ostro, co mieli dobre oceny, ale jak mieli iśc na rozmowę o pracę to wiekszymi kompetencjami wykazaliby się ludzie z ulicy, co mają jakotakie umiejętności miękkie

 

Co do konfliktu human-matma...to jest to jednak troche inaczej. Różnice są rzeczywiste... matematyka po prostu dotyka zupełnie innych przestrzeni życiowych, trzeba wykazać się innymi umiejętnościami...Nie znam badań, ale np: wszyscy moi kumple co grali w kosza jak byli w coś dobrzy to raczej matma. Jak ktoś liczył, lubił liczyć zadania to było to ok...Jak jeden przeczytała w Pustyni i w Puszczy w 3 dni to prawie wpierdol dostał. Nie wiem za bardzo na czym to polega ale są badania mówiące, że typ ścisłowca używa jednej półkuli mózgu bardziej, a humanisty drugiej. To ma związek z typem myślenia, to tez musi mieć wpływ na osobowość. Szymon Majewski opowiadał :smile: , że będąc na humanie zawsze chciał byc jak ci z mat-fizu. Że byli dobrymi sportowcami i coś tam jeszcze...i coś w tym jest. W moim mat-fizie byli reprezentanci szkoły w piłkę, kosza na równi z profilem sportowym, z humana nie było nikogo...Kierunki ścisłe są też bardziej męskie. Czy profile mat-fiz w liceach, czy kier. inżynieryjskie już na studiach... istnieją obszerniejsze prace na ten temat, ale nie jestem w stanie teraz żadnych przytoczyć http://www.wiecjestem.us.edu.pl/humanisci-vs-scislowcy-co-na-biologia taki link tylko znalazłem...Ja osobiście nie wiedzieć z jakiego powodu, zawsze polski uważałem jako pole bitwy...Broniłem się przed poprawną pisownią jak prze utrata niepodległości... Nie wiem czemu, ale zupełnie mnie nie interesował w żaden sposób. Interpunkcje, ortografie to dla mnie głupoty od zawsze...czytacz nie znosiłem.To było dla mnie jak musztra, łamanie kołem, czysta forma na zasadzie tak bo tak...nigdy nie potrafiłem zaczaić czemu służą dwa "żet" skoro sa odpowiednikiem tej samej rzeczywistości/zgłoski...w Matmie takie bzdury nie miały miejsca. Nie ma 2 trójek...i jednej nie zapisujesz przy odejmowaniu, drugiej przy dodawaniu...Tego nigdy nie potrafiłem zaakceptować i ogarnąć. Kojarzyło mi sie to z władzą...taka władza dorosłych, którzy przy uzyciu takich sztucznych tworów, moga ci coś kazać "tak bo tak" i ty miałeś sie tylko bezmyślnie do tego dostosować

 

-- 17 wrz 2013, 13:22 --

 

Podział na ścisłowców/humanistów uważam za absolutnie zbędny, szczególnie pod względem "przydatności" do zawodu, gdyż i tak wyłącznie garstka osób uczy się czegokolwiek przydatnego do przyszłej pracy. Studiuję informatykę na Polibudzie i łapię się za głowę "po co? za co? dlaczego?" są mi wykładane takie idiotyzmy. Jedyne sensowne wytłumaczenie jakie przychodzi mi na myśl to to, że te studia przygotowują do pracy, jako wykładowca/ćwiczeniowiec akademicki, a nie informatyk. Przydałyby się "zawodówki" informatyczne, gdzie człowiek tworzyłby strony internetowe/aplikacje itp.

 

Fakt, "jak ktoś chce, to na własną rękę się pouczy", ale ja nie chcę. :D Inaczej, kiedyś (do liceum) chciałem - tworzenie stron. Ale (niestety) przykładałem się również do nauki szkolnej/akademickiej, która tak mi obrzydziła informatykę, że obecnie interesuję się absolutnie wszystkim, tylko nie nią.

 

Jeden z profesorów odpowiedział na to pytanie. Uniwersytety nie mają szkolić pracowników. Uniwersytety mają tworzyć obywateli...tylko że nikt nam tego wcześniej nie mówił(przynajmniej ja na to tak nie patrzyłem)

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja przez cały mój okres nauki podążałem złą drogą. Zakuwałem, żeby mieć jak najlepsze wyniki ( i miałem) miałem stypendium ( nieźle jak na brukarza i koparkowego), ale zapominałem o życiu studenckim, poszerzaniu własnych zainteresowań , planowaniu kariery. No i mam teraz zakuwanie. Żeby znaleźć pracę i poradzić sobie ogólnie w życiu nie wystarczy się wykuć. :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Autodestrukcja, nie mówię że w ogóle mamy omijać literaturę romantyczną, ale ja w szkole miałem jej za dużo i to jeszcze była przedstawiana w głównie w pozytywnym świetle, a wg mnie to jednak takie rzucanie się z motyką na słońce, mesjanizm, zupełny brak racjonalizmu i pokazuje bardziej czego powinniśmy się jako naród wystrzegać. No ale nie chcę robić off topu chociaż jakby nie było współczesny polski system edukacji jest na wskroś romantyczny; prymat humanizmu nad nauką ścisłą i praktyką, zupełny brak racjonalizmu, widać osoby odpowiedzialne za polską edukację wolały romantyków od pozytywistów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeden z profesorów odpowiedział na to pytanie. Uniwersytety nie mają szkolić pracowników. Uniwersytety mają tworzyć obywateli...tylko że nikt nam tego wcześniej nie mówił(przynajmniej ja na to tak nie patrzyłem)

 

 

wlasnie... dlatego napisałąm ze w ksiazki powinno sie na tyle wprowadzac uczniow na ile dotykają one kondycji czlowieka, spraw spolecznych , pokazujaa pewne rozumowanie... gramatyka itp jest dla przyszlych tlumaczy i dziennikazy, ale taki polski ktory jest zaproszeniem do wspolnej rozmowy na tematy spolecznie wazne albo rozmowy na temat Co w ogole jest spoecznie wazne nie wydaje mi sie glupie...

 

 

a to ze jest roznica miedzy humanem a mat to troche prawda... jedni są analityczni inni bardziej syntetyczni. jedni mysla bardziej abstrakcyjnie , jedni slowem inny liczba inny obrazem. prawdopodobnie kazdego mozna nauczyc wsystkiego do pewnego stopnia, ale innymi środkami !

 

-- Wt wrz 17, 2013 1:37 pm --

 

carlosbueno, muszę się z Tobą z godzic. i to jest ten moment dyskusjii o szkole kiedy nie zostaje nic procz bezradnosci, bo szans na predka poprawe nie widac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zujzuj, ja tam nie pisałem że już od początku podstawówki te podziały robić ale powiedzmy w wieku 12-14 lat zrobić jakiś miarodajny test sprawdzający( również IQ bym brał pod uwagę) czy dziecko nadaje się do dalszej nauki na wysokim poziomie, średnim czy bardziej do prostej pracy fizycznej. Oczywiście nie byłaby to droga całkiem zamknięta, bo niektórzy później się rozwijają albo odwrotnie rozleniwiają się, tracą zainteresowanie. A dzisiejsze gimnazjum to strata czasu podobnie jak liceum ogólnokształcące do którego idą mierni uczniowie( a później na studia) co powinni raczej iść do zawodówki.

A z tym humanem i sportem to z moich obserwacji wynika wręcz odwrotnie, ścisłowcy siedzą całymi dniami przed kompem, to chuchra lub grubasy już humaniści więcej się ruszają( zresztą najlepsi sportowcy z reguły słabo się uczą) ale sądzę że jakby to porządnie zbadać to żadna znacząca korelacja by nie wyszła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do książek to moim zdaniem odejść od kanonu w jakimś stopniu trzeba... np: książka fantasy "Czarnoksiężnik z archipelagu". Niby jest to głupie fantasy, ale jak sie temu przyjrzeć i przeczytać, to jest to na prawdę mądra ciekawa, poruszająca bardzo głęboko coraz naturalniejszy dla nastolatków kryzys tego wieku...To jest historia archetypowa gdzie pojawia się walka z cieniem, wewnętrzna alienacja od ludzi, chęci samobójcze itd...wszystko jest przedstawione w formie bardzo takiej lekkiej jak na temat...Jest także taki obrazowy sposób na poradzenie sobie z nimi...To samo pewnie w jakiś ogólny sposób można poruszyć na przykładzie depresyjnych wierszy kolesia co sie zabił w wieku 24 lat, co dostał setki nagród literackich, którego przekaz jest dla przeciętnego człowieka niezrozumiały...Tylko że teraz są tylko książki dla dorosłych poruszające problemy dorosłych, których dorośli rozwiązac nie umieją...można to trochę zmienić

 

A jeśli chodzi o podział, to ktoś inny chciał ten podział robić na początku podstawówki, ktoś inny o tym pisał...jednak kiedy on nie miałby być przeprowadzony, to moim zdaniem nie ma sensu(w zasadzie to już jest przeprowadzany w czasie zakończenia gimnazjum). Przynajmniej w takiej dotyczącej każdego formie...Są np: licea akademickie które współpracują z uczelniami wyższymi, do których idą najlepsi....A takie sztuczne dzielenie, to moim zdaniem stygmatyzuje z jednej strony, a z drugiej ograbia z szans na normalność... Czasem myślę, że nie ma nic gorszego niz znależć się w klasie uczniów "zdolnych" z czego 95% jest zdolna bo rodzice są skrajnie wymagający...Niedawno była afera jak jakiś syn jakiejś pisarki po marihuanie popełnił samobójstwo... Okazało sie że lubił ambitna muzykę, tworzył bardzo ciekawe teorie filozoficzne, zaczął pisać powieść itd... no to jest po prostu chore. Polskie dzieci sa najsmutniejszymi w Unii...myśle że takie podziały to krótkowzroczność. Rozwój w formie dobrych ocen, osiągnięć, porównywania sie do innych, kosztem rozwoju emocjonalnego i normalności...Wyobraz sobie jak zesrane będzie iles tam mln rodziców, którzy wiedzą że ich dzieci własnie zostaną zaszyfladkowane..raczej od tego sie odchodzi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wyobraz sobie jak zesrane będzie iles tam mln rodziców, którzy wiedzą że ich dzieci własnie zostaną zaszyfladkowane..raczej od tego sie odchodzi

No i właśnie to jest jeden z wielkich problemów dzisiejszych czasów - nadmiar ambicji. Ludzie zapominają że nie każdemu jest pisane zostać supermanem. Że jakiś procent populacji skończy jako bezdomni, narkomani, prostytutki, kaleki, przestępcy i tak dalej... Zamiast się cieszyć że mają dzieciaka który jest w stanie zrobić zawodówkę o kierunku hydraulik to rodzice robią parcie żeby poszedł na studia na inżyniera hydrauliki, bo inaczej "będzie zerem". Wielki bullshit.

 

Ja jestem jak najbardziej za "szufladkowaniem", jedynym warunkiem byłoby odpowiednie uwarunkowanie społeczeństwa. Dla mnie społeczeństwem idealnym, utopijnym jest to co Huxley przedstawił w "Nowym wspaniałym świecie" - dla większości ludzi to symbol społeczeństwa "nieprawidłowego", anty-utopia. A dla mnie nie. Społeczeństwo podzielone na konkretne "warstwy", każda "warstwa" znająca "swoje miejsce" w piramidzie dzięki eugenice, nie mająca pogardy ani niechęci ani dla warstwy niżej ani wyżej - to dla mnie coś idealnego.

 

@Autodestrukcja: "hmm moze wystarczy wywalic ze szkoly nauczycieli psychopatow" - już za "moich czasów" psychopaci to byli wśród uczniów a nie nauczycieli. To część uczniów należałoby utylizować, a nie zwalać zawsze winę na nauczyciela/dyrektora/rodzica/premiera...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zujzuj, To nakręcanie głównie przez rodziców swoich dzieci że muszą być najlepsze, chodzić do najlepszych szkół, dostać się na najlepszą uczelnię jest chore, tym bardziej że dobre oceny, studia w wielu przypadkach niczego w Polsce nie gwarantują i wyszłoby lepiej zarówno dla przyszłości dziecka jak i jego teraźniejszości jakby nauczyło się zawodu, czy poprzestało na średnim wykształceniu. Niestety w Polsce większość rodziców nawet tych niewykształconych, prostych ma chore ambicje chcę aby dziecko było lekarzem, inżynierem, prawnikiem a przecież nie każdy się do tego nadaję, czemu rodzice w większości nie chcą aby dziecko zostało robotnikiem, sprzedawcą, spawaczem.

 

-- 17 wrz 2013, 15:20 --

 

Społeczeństwo podzielone na konkretne "warstwy", każda "warstwa" znająca "swoje miejsce" w piramidzie dzięki eugenice, nie mająca pogardy ani niechęci ani dla warstwy niżej ani wyżej - to dla mnie coś idealnego.
W Anglii jest podobnie( ale eugeniki tam nie ma) tam przynależność do elity się dziedziczy, klasy wyższe wysyłają swoje dzieci do elitarnych szkół i to oni głównie później chodzą do Oxfordu i Cambridge, a dzieci robotnika kończą zwykle edukację w wieku 18 a często 15 lat i tez są szczęśliwe mimo że często ich wiedza ogólna jest żenująca ale w końcu po co im ona ważne by dobrze wykonywali swoją profesje, a zjawisko osób po studiach wykonujących prace fizyczne i rodziców z niższych klas wymagających studiów od dzieci jest nieznane.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

deader,

hmm moze wystarczy wywalic ze szkoly nauczycieli psychopatow" - już za "moich czasów" psychopaci to byli wśród uczniów a nie nauczycieli. To część uczniów należałoby utylizować, a nie zwalać zawsze winę na nauczyciela/dyrektora/rodzica/premiera...

 

ej, ja akurat jestem przekonana ze wiele problemow bierze sie stąd ze nie ma szacunku dla nauczycieli ani wsrod uczciow ani nawet ich rodzicow... etos szkoly nie istnieje wiec nie zwalam calego zla swiata na innych poza soba... ALE znam dosyc patologiczne relacje z nauczycielami. gdyby wszyscy byli skupieni na nauce, na przedmiocie a nie na swojej osobie, wielkosci etc pewnych problemow by sie uniknelo. lubie zasade ,,nie przeszkadzaj " np uczniom ktorzy chcą sie uczyc. ale to juz jest osobny rozdzial specyficznych przypadkow a nie o szkole ogolnie....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chore ambicje to duży problem. U mnie w rodzinie też jasną dają do zrozumienia, że nie powinienem być "nieukiem", jakby nieskończenie studiów czyniło ze mnie podczłowieka. Inne cytaty: "liczy się papier", "bez wykształcenia jesteś nikim", "albo do pracy, albo na studia". Ten ostatni jeszcze rozumiem. :D

 

A najgorsze, że mówią to ludzie, którzy sami są niewykształceni, rzadko czytają książki, ich życie to codzienna krzątanina. Jeśli wymagają czegoś ode mnie, to niech biorą "Logikę matematyczną" i się uczą. Skoro to takie ważne...

 

To jest takie chowanie głowy w piasek. To samo w telewizji, pokazują jakieś mamy Madzi, zamiast się skupić na tym co istotniejsze dla kraju, jako całości. Ale jaki wszechświat tacy ludzie. Skoro całe życie moim zdaniem jest niedorobione, to trudno, żeby uczestniczący w nich ludzie nie byli skażeni. Puszka Pandory jest otwarta.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×