Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Całe życie słyszę "debilu, baranie, głupku, źle", może ja faktycznie jestem taki. Co wy byście zrobili na moim miejscu. Bo ja już nawet myślę o śmierci, przerasta mnie to wszystko.

Też to słyszę. Też miałam ochotę ze sobą skończyć. Jedyne co mogę poradzić, to zdystansować się do sytuacji w domu. Wiem, że to trudne, ale konieczne, przecież nie może to rzutować na Twoje całe życie. To Twoje życie, nie ich. To co ktoś mówi, jak Cię nazywa, nie musi Cię określać.

 

Myślałem że rodzina jest po to by wspierać i podnosić na duchu, nauczyć jak iść dobrą drogą i prostować jeśli się zboczy ze ścieżki.

Gdzie to słyszałeś? Może w teorii tak być powinno, ale prawdziwe życie nie jest nigdy idealne. Nie wybieramy rodziców, ani środowiska w którym się wychowujemy itd, ale mamy wpływ na nasze dalsze życie, od nas zależy czy będziemy siedzieć i jęczeć "dlaczego mam taką niedobrą rodzinę, dlaczego to mnie musiało się tak trafić" (sama to przerabiałam), czy zrobimy coś w kierunku poprawy tego stanu. Trzeba żyć dla siebie, zająć się czymś konkretnym, a uwagi puszczać mimo uszu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale ja wszystko tu źle robię. Sam już ku......rwa nie wiem czy nawet jeśli pracuję i zarabiam to źle nie robię. Oni zrobili mi sitko z mózgu. Ja już nie funkcjonuję normalnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam trudny dzień. Nie poszła rozmowa o pracę, z którą wiązałem spore nadzieje. Często popełniam ten błąd, że myślę życzeniowo, dzielę skórę na niedźwiedziu. Już wydawało mi się, że blisko jest duża zmiana na lepsze. Zderzenie z rzeczywistością w takich chwilach jest bolesne.

 

Pewnie nie jestem w tym odosobniony ale czasami mam wrażenie, że cały wysiłek jaki wkładam w pracę nad sobą, staranie "by żyło się lepiej" daje nieadekwatnie mizerne rezultaty. No przecież to jak krew z nosa. Wiem, że życie nie jest sprawiedliwe ale powiem szczerze, że w tej chwili średnio mnie to pociesza. Do dupy z tym.

 

Dobrze, że chociaż deszcz pada, to się komponuje z moim nastrojem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

boję się, że mój facet mnie zostawi... bo jestem beznadziejna ;/ wie, że jestem chora itd. (chociaż odnoszę wrażenie, że nie chce tego zaakceptować). Pomaga mi, widzę że bardzo chce abym wyszła z problemów i tego stanu zatrzaśnięcia. On jest taki silny, odważny i nigdy się nie poddaje. A ja zupełnie na odwrót i on to widzi. Co raz częściej odnoszę wrażenie (z rozmów, jego sposobu patrzenia na życie), że nie do końca akceptuje fakt, że ja jestem zdemotywowana. Nie potrafię rozwiązywać swoich problemów. Nawet nie podejmuje żądnych działań, aby się ich pozbyć. Zapytałam się go dziś: czy jak nie uda mi się, to czy mnie zostawi? Na co on odpowiedział: jeżeli nic z tym nie zrobisz - tak. :hide::cry::cry::cry:

nie chcę go stracić :cry:

chciałabym dla nie zrobić wszystko...., ale w moim przypadku chcieć nie znaczy móc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

niech to szlag, te prochy mozna w kiblu spusic

Co nie, ja czuję jakby mnie tylko bardziej zobojętniały na obecną sytuację, nie wiem czy mam walić fetę na chęć do życia i działania czy jest jeszcze jakiś lek, który coś podziała w tym kierunku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×