Skocz do zawartości
Nerwica.com

CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III


Amon_Rah

Rekomendowane odpowiedzi

Maargooo- a nie da rady wyprowadzić się od tej osoby, która Cię tak traktuje?

Ja mam taką samą sytuacje. Wystarczy, że pewna osoba na mnie nakrzyczy, poprzeklina, wyżyje się na mnie i od razu idę w dół. Zaczyna się płacz (oczywiście w samotności). Myśli samobójcze na szczęście już mnie nie dopadają. "Najlepsze" jest to że ta osoba pewnie nie zdaje sobie sprawy z tego jak wielką krzywdę mi wyrządziła i wyrządza- nigdy jej o tym nie mówiłam. I też ta osoba mogła mieć wpływ na rozwinięcie się mojej choroby.

 

A tak w ogóle to byłam u lekarza i pytałam o odstawienie leków to powiedział żebym pogadała o tym z lekarzem prowadzącym mnie przez większość czasu niż ten i powiedział że badania wykazują, że odstawianie leków przy chad zawsze źle się kończy :/ Czy jeszcze ktoś z was może fukcjonuje dłuższy czas bez leków i czuje się w miare dobrze (i być może nie bierze leków, ale chodzi na terapię)?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

maargooo,

 

W moim przypadku to, jak zachowują się osoby mi bliskie ma ogromy wpływ na moje samopoczucie.

Wystarczy, że ktoś podniesie głos, skrytykuje mnie, a mój nastrój momentalnie leci w dół. Większa kłótnia potrafi całkowicie mnie rozwalić nawet na 2-3 dni.

Ja też mam na myśli w szczególności jedną osobę, która nie zdaje sobie z tego sprawy i żadne argumenty do niej nie docierają

 

lolil,

 

Leki w chad to podstawa. Terapia jest wskazana, ale jako dodatkowa pomoc.

Nie radzę eksperymentować. U mnie odstawienie leków skończyło się masakryczną depresją. Mam nauczkę.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

SENS, gratuluję!!!!!

Znam kilka chadowych mam, większość z nich z niecierpliwością i radością oczekiwała narodzin, samo rozwiązanie ciężko przeżyły (hormony), ale zgodnie twierdzą, że dziecko to najpiękniejszy prezent od losu... Ciesz się tym stanem, dbaj o siebie i swoją fasoleczkę (hihi), pozwalaj się rozpieszczać przez rodzinkę i w ogóle och i ach :D

 

A ja jestem po dwóch tygodniach koszmarnego miksu, który zakończyłam w iście szamańskim stylu lecząc się sama. Nie pochwalicie mnie, bo wybrałam swój sposób. Może przeholowałam, bo stabilizacja trwała jakies dwa-trzy dni i czuję, że jestem górkowa, lekko hipomaniakalna.

 

Nastrój gdzieś szybuje, zaczęłam wczoraj malować, dziś podpisałam umowę o dzieło na październik, byłam podrywana przez jakiś obcych kolesi na ulicy, czuję się najpiękniejszą i najcudowniejszą laską na świecie, wszystko jest nieskończenie piękne, cały świat się do mnie uśmiecha a muzyka płynie mi w żyłach. Mogłabym tak dryfować w sobie, nie jedząc, karmiąc się dobrą energią czerpaną nie wiem skąd, z lasu chyba?

 

A pomyśleć, że tydzień temu zaledwie stan mieszany dusił mnie swoimi szponami tak mocno, że traciłam oddech. Tak mocno, że traciłam kontakt z rzeczywistością. Nie chciałam żyć, płakałam i szarpałam się z resztkami rozsądku.

Czasami warto zrobić na sobie samej eksperyment...

 

Pozdrawiam Was, Kochani!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Maargooo- a nie da rady wyprowadzić się od tej osoby, która Cię tak traktuje?

Ja mam taką samą sytuacje. Wystarczy, że pewna osoba na mnie nakrzyczy, poprzeklina, wyżyje się na mnie i od razu idę w dół. Zaczyna się płacz (oczywiście w samotności). Myśli samobójcze na szczęście już mnie nie dopadają. "Najlepsze" jest to że ta osoba pewnie nie zdaje sobie sprawy z tego jak wielką krzywdę mi wyrządziła i wyrządza- nigdy jej o tym nie mówiłam. I też ta osoba mogła mieć wpływ na rozwinięcie się mojej choroby.

 

A tak w ogóle to byłam u lekarza i pytałam o odstawienie leków to powiedział żebym pogadała o tym z lekarzem prowadzącym mnie przez większość czasu niż ten i powiedział że badania wykazują, że odstawianie leków przy chad zawsze źle się kończy :/ Czy jeszcze ktoś z was może fukcjonuje dłuższy czas bez leków i czuje się w miare dobrze (i być może nie bierze leków, ale chodzi na terapię)?

 

Lolil - jak na razie nie wymyśliliśmy z partnerem jak wybrnąć z tej trudnej sytuacji. Mówiąc wprost i ujawniając rąbek tajemnicy mojego osobistego życia- staram się rozdwoić i mieszkam na 2 domy (z przewagą u partnera). Rodzinny dom traktuje z ogromnym sentymentem (pomijając walory związane z wygodą- duża przestrzeń, działka i ogród). Zwyczajnie zbudował go mój Dziadek z Tatą, którego szalenie kochałam, a zmarł nieoczekiwanie na raka 2 lata temu :cry: Głównie dlatego tak trudno mi rzucić w cholerę to wszystko i zostawić matkę, która to właśnie mnie tak terroryzuje doprowadzając do w/w stanów... Myślę, że moja rodzicielka również nie rozumie jaką krzywdę mi wyrządza, tym bardziej, że sam fakt, że "na coś choruję i leczę się psychiatrycznie" jest dla niej niezbyt wygodny- w domu traktuje się to tak jak by nie było żadnego problemu.

 

Bardzo Ci dziękuję za odpowiedź, a co do dalszego Twojego postu to już wcześniej Ci pisałam, że również długi czas wierzyłam w odstawienie leków i raz próbowałam, ale niestety nie powiodło się. Co nie znaczy, że jest to niemożliwe, każdy z nas jest inny, ma inny poziom wrażliwości i jest mniej lub bardziej labilny emocjonalnie, dlatego nie zamierzam nikomu odbierać nadziei i życzę wszystkiego najlepszego. Kto wie, by może i ja jeszcze kiedyś spróbuję? Na tą chwilę nie wyobrażam sobie życia bez leków, choć świadomie obserwując siebie wiem, że być może jestem dobrą kandydatką na lekomankę. Mimo tego czasem przeraża mnie świadomość brania ich do końca życia, bo nie jestem już nastolatką, ale do grona tzw."młodych ludzi" się chyba jeszcze załapuję, więc coraz częściej zadaję sobie pytania w stylu- o ile te leki skrócą mi życie, jak bardzo będę cierpieć mając lat 50? Obawiam się, że nie dożyję...

 

-- 06 wrz 2013, 23:32 --

 

maargooo,

 

W moim przypadku to, jak zachowują się osoby mi bliskie ma ogromy wpływ na moje samopoczucie.

Wystarczy, że ktoś podniesie głos, skrytykuje mnie, a mój nastrój momentalnie leci w dół. Większa kłótnia potrafi całkowicie mnie rozwalić nawet na 2-3 dni.

Ja też mam na myśli w szczególności jedną osobę, która nie zdaje sobie z tego sprawy i żadne argumenty do niej nie docierają

 

Malgosia7602 - również dzięki za odpowiedź ;)

tak jak pisałam powyżej, u mnie jest dokładnie tak samo. Z powodu tego, że ta konkretnie osoba od zawsze robiła "ferment" w domu teraz czuję się wręcz przewrażliwiona na jej krzyk, krytykę, obelgi i mówienie mi, że jestem do niczego... Z perspektywy bycia córką cholernie ciężko słuchać takich rzeczy, bo chwilami aż samo ciśnie się na usta coś równie wrednego i sprawiającego ból. Jednak ja tak nie umiem, staram się odnosić z szacunkiem do każdego człowieka z osobna, więc w tym przypadku po prostu na czas kłótni zamykam się w sobie, odchodzę jak zbity pies i cierpię w samotności... Tak to już jest jak ktoś ma miękkie serce i równie miękką d*pę...

 

Spokojnej nocki wszystkim życzę, 3majcie się!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przykro mi z powodu śmierci bliskiej Ci osoby i z powodu tego co Cię spotyka. Miejmy nadzieję, że kiedyś znajdziesz w sobie siłę żeby "odseparować się" od Twojej mamy. Dobrze, że nie przebywasz cały czas w tym domu gdzie mieszka Twoja mama i że (mam nadzieję) masz oparcie w swoim partnerze. Wyniszczające jest mieszkanie cały czas pod jednym dachem z taką osobą, która jest tyranem psychicznym, a najgorsze jest w takiej sytuacji nie posiadanie w nikim opracia.

 

Czy ktoś może wie który z tych leków najbardziej usypia: olanzapina, karbamazepina, arypiprazol? Czy możliwe żeby któryś z nich osłabiał pamięć i koncentracje? Jeszcze niedawno miałam zaufanie do swojego lekarza, ale chyba przestałam i nie wiem czy to co mówi jest zgodne z prawdą :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kochani

 

dzięki wielkie za życzenia i słowa wsparcia !!

 

Maargoo Lolill

ja wyprowadziałam się bardzo daleko od moich rodziców zaraz na początku życia dorosłego bo chciałam od nich uciec

dopiero po kilkunastu latach zaczęłam odczuwać prawdziwą przyjemność z odwiedzania ich

 

a z mamą miałam co najmniej 2 szczere brutalne rozmowy na temat naszych relacji

dałam rodzicom też artykuł na temat CHAD

i chyba też mówiłam często rózne teksty typu" jestem osobą dorosłą i sama podejmuję decyzje i konsekwencje" " nie chcę żebys mnie nawracała" etc

pomogło i już w miarę moja mama wobec mnie zachowuje się nietoksycznie

 

może czas żebyście były asertywne i powiedziały jakich zachowań sobie nie życzycie??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja chciałabym powiedzieć im czego sobie nie życzę, co mnie rani itd. ale mam z tym problem. U mnie w domu nigdy nie mówiło się o uczuciach, nigdy nie rozmawiało się na poważniejsze tematy, tylko było co w szkole itp. W tym momencie nie umiem im tego powiedzieć, wstydzę się, nigdy nie byłam asertywna wobec nich. Chyba że jestem bardzo wkurzona to potrafię coś powiedzieć, ale też nie wszystko. Tylko raz zdobyłam się na poważniejszą rozmowę z mamą- gdy powiedziałam jej o swojej chorobie, bo musiałam. Tata nic nie wie. Może kiedyś to wszystko się zmieni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Czy ktoś może wie który z tych leków najbardziej usypia: olanzapina, karbamazepina, arypiprazol? Czy możliwe żeby któryś z nich osłabiał pamięć i koncentracje? Jeszcze niedawno miałam zaufanie do swojego lekarza, ale chyba przestałam i nie wiem czy to co mówi jest zgodne z prawdą :/

 

Kochana weź poprawkę na to, że każdy organizm jest inny, do tego działanie leku też zmienia się w zależności od tego jak długo go przyjmujesz. Dlatego ja ze swojego doświadczenia,obserwując jak sama reaguję na poszczególne leki mogę powiedzieć:

- arypiprazolu nigdy nie przyjmowałam,

- karbamazepina usypiała i zamulała mnie, gdy brałam za dużą dawkę tzn. byłam w trakcie ustalania dawkowania z lekarzem i gdy poza wieczorną dawką brałam jeszcze 200mg rano to nie dość, że bolała mnie głowa i oczy to po godzinie musiałam się położyć. Aktualnie od niespełna roku jestem na dawce 400mg karbamazepiny wieczorem i czuję się bardzo dobrze- staram się brać ją w godzinach 20-21, a spać chodzę różnie, więc to nie jest tak, że połknę tabletkę i zaraz się muszę kłaść ;)

- olanzapina uspokajała i usypiała mnie zdecydowanie, a dodatkowo miała wpływ na długość mojego snu. Aktualnie nie biorę jej wcale, bo bywało, że spałam po 12-14h.

 

Pamiętaj jednak i bądź ostrożna, gdy pytasz o poradę odnośnie działania farmaceutyków! Zwłaszcza w przypadku tego typu leków jest wiele czynników, które mają na to wpływ. Jedni z nas przyjmują ich więcej, drudzy mniej... Jedni są bardzo "lekooporni", inni natomiast wcale. Jedni będą jakąś substancję uznawali za "zbawienie", a inni za świństwo, którego nie tkną, bo np. wcześniej wystąpiły jakieś działania uboczne itp., itd... Dlatego ja odpisałam Ci na konkretnym, SWOIM przypadku, po to byś mogła uważniej obserwować siebie. Wiem z autopsji, że z czasem jest łatwiej.

Dzięki za odp. na mój post i pozdrawiam :smile:

 

-- 08 wrz 2013, 16:22 --

 

kochani

 

dzięki wielkie za życzenia i słowa wsparcia !!

 

Maargoo Lolill

ja wyprowadziałam się bardzo daleko od moich rodziców zaraz na początku życia dorosłego bo chciałam od nich uciec

dopiero po kilkunastu latach zaczęłam odczuwać prawdziwą przyjemność z odwiedzania ich

 

a z mamą miałam co najmniej 2 szczere brutalne rozmowy na temat naszych relacji

dałam rodzicom też artykuł na temat CHAD

i chyba też mówiłam często rózne teksty typu" jestem osobą dorosłą i sama podejmuję decyzje i konsekwencje" " nie chcę żebys mnie nawracała" etc

pomogło i już w miarę moja mama wobec mnie zachowuje się nietoksycznie

 

może czas żebyście były asertywne i powiedziały jakich zachowań sobie nie życzycie??

Sens - u mnie, podobnie jak pisze Lolil - również ciężko z tą asertywnością szczególnie w stosunku do mamy :? Nie potrafię powiedzieć jej wprost, coś się we mnie blokuje, zamykam się, a przy tym rośnie żal, rozgoryczenie... Zabrzmi to śmiesznie, ale w dość znaczącym stopniu się jej boję. Myślę, że przyczyny należy szukać już u podstaw, bo od dzieciństwa w domu nie rozmawiało się na trudne tematy, do tego to ona trzymała rygor i musiała mieć ostatnie słowo. Przy tym wszystkim dużo krzyczała, miała pretensje, manifestowała swoje racje...

 

Dlatego teraz, gdy zostałyśmy same jestem jedyną osobą, którą próbuje sobie podporządkować. A że już większa ze mnie dziewczynka to nie jest tak łatwo, więc gdy coś mi się nie podoba to próbuję ignorować.

 

Ja również dawałam mamie różne artykuły na temat CHAD, a nawet coś w stylu CV psychiatry, który mnie prowadzi, ale trudno mi powiedzieć z jakim skutkiem, bo schowała do szuflady i nie odniosła się do tego w ogóle, więc nawet nie mam pewności czy przeczytała. Natomiast mam pewność, że nie ma świadomości jak bardzo to co się dzieje w moim mózgu ma wpływ na nastrój, zachowanie, aktywność, czy motywacje. Mam wrażenie, że dla niej to tak jakby zaburzenie/choroba, które nie jest na namacalne (jak np. katar, złamana noga...), nie istniało. Ale takich ludzi jest akurat bardzo wielu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Loill, Maargooo

nie pozwólcie sobie pogarszać już trudnego życia.

 

Ignorowanie jest lepsze niż denerwowanie się. Aczkolwiek ja za każdym razem jak słyszę "pomodlę się za Ciebie, modliłam się za Ciebie" itp nadal mną trochę telepie. Wyeliminowałam jednak wmawianie że jestem gorsza zła skoro nie chodzę do kościółką i nie żyje dokładnie tak jak moja mama by sobie życzyła.

 

Dzięki temu nie denerwuję się podczas rozmów z nią etc.

 

Na prawdę warto w każdej chwili powalczyć o swoje szczęście. Nie pozwalać mówić sobie rzeczy które ranią a są bezpodstawne. Może na jakimś kursie, terapii nauczycie się odpowiednich zwrotów, można poczytać książki na ten temat...

 

Wiadomo najpierw trzeba zmienić nastawienie w sobie. Maargooo pewnie Ci żal Twojej mamy w tym okresie. Ale nie tylko ona ma prawo do walki o poczucie się lepiej, Ty też. Zostałaś jedyna żeby Tobą rządzić - uważaj ten schemat może już sie utrwalić do końca świata i 1 dzień dłużej... ja np. bym wychodziła z pokoju gdyby na mnie krzyczano... albo z domu...

jak Twoja siostra sobie radzi?

 

Lolill po prostu próbuj sie przełamać. O swoich życzeniach czy antyżyczeniach można mówic tak żeby drugiej strony nie ranić.

 

pannaAlicja jak się teraz czujesz...?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Loill, Maargooo

nie pozwólcie sobie pogarszać już trudnego życia.

 

Ignorowanie jest lepsze niż denerwowanie się. Aczkolwiek ja za każdym razem jak słyszę "pomodlę się za Ciebie, modliłam się za Ciebie" itp nadal mną trochę telepie. Wyeliminowałam jednak wmawianie że jestem gorsza zła skoro nie chodzę do kościółką i nie żyje dokładnie tak jak moja mama by sobie życzyła.

 

Dzięki temu nie denerwuję się podczas rozmów z nią etc.

 

Na prawdę warto w każdej chwili powalczyć o swoje szczęście. Nie pozwalać mówić sobie rzeczy które ranią a są bezpodstawne. Może na jakimś kursie, terapii nauczycie się odpowiednich zwrotów, można poczytać książki na ten temat...

 

Wiadomo najpierw trzeba zmienić nastawienie w sobie. Maargooo pewnie Ci żal Twojej mamy w tym okresie. Ale nie tylko ona ma prawo do walki o poczucie się lepiej, Ty też. Zostałaś jedyna żeby Tobą rządzić - uważaj ten schemat może już sie utrwalić do końca świata i 1 dzień dłużej... ja np. bym wychodziła z pokoju gdyby na mnie krzyczano... albo z domu...

jak Twoja siostra sobie radzi?

 

 

Sens - jeszcze raz dzięki za poświęcony czas i Twoje słowa ;) Wszystko to wiem z teorii, gorzej z praktyką. Zdecydowanie żal mi mamy,(która jest jeszcze młodą kobietą). Choć czasem o tym marze, to trudno pieprznąć drzwiami, wyjść do partnera i powiedzieć, że wrócę kiedy ona ochłonie... Do tego wszystkiego staram się patrzeć realnie - aktualnie nie pracuję, więc nie tak łatwo będzie mi się samej utrzymać, a we 2 jakoś dajemy radę. Nawet, gdybym pomyślała egoistycznie to zabierając większą część moich pieniędzy, którą dysponuje mama i idzie na utrzymanie domu, to myślę, że dalibyśmy sobie z partnerem radę, ale moje sumienie raczej by umarło. Mama by mnie znienawidziła, że ją olałam i doprowadziłam do realnych rozważań nad sprzedażą domu (które są absolutnie nieopłacane w tym momencie), a do tego przecież krwawica Dziadka i Taty...

Tak, więc widzisz kochana Sens - to wszystko nie wygląda zbyt pięknie, a ja czuję się jak w martwym punkcie, nie ma się jak ruszyć w żadną ze stron. Pytasz jak radzi sobie moja siostra? Zupełnie dobrze, bo jest ode mnie starsza, wiec akurat tak się złożyło, że zdążyła wziąć ślub, gdy Tata jeszcze żył,a pół roku po jego śmierci wyprowadziła się od nas i zajęła się zakładaniem swojej rodziny. W styczniu urodziła córkę, więc tym bardziej ma swoje obowiązki, zmartwienia itp. Nie mam do niej żalu, bo strasznie ją kocham, to raczej nuta zazdrości, że jej się jakoś w życiu tak ładnie i szybko wszystko poukładało, a ja od wielu długich miesięcy/lat(?) wciąż zadaję sobie to samo pytanie- co robić dalej ze swoim życiem?

 

Nawiązując do siostry- dziś wieczorem wyjeżdżam do nich na kilka dni, więc odpocznę sobie od mamy i skupię na małej siostrzenicy, która daje mi dużo radości :smile: Może uda mi się podładować akumulatory...

 

A Ty Sens - jak się czujesz? Wszystko OK?? Pozdrawiam ciepło, Ciebie i Drugie Życie, które rozwija się w Tobie... :o

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie Kochani,

 

Widmo, Intel-mieliście rację. Zwiększyłam dawkę fluoksetyny i jest dobrze :great:

Sama depakina w moim przypadku to za mało. Oby ten stan trwał jak najdłużej...

 

Panowie-jak się czujecie? Ostatnio na forum sama płeć piękna ;)

 

Pozdrawiam Wszystkich "odmiennych inaczej"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

PannoAlicjo,

Zgadzam sie z Barsinisterem. Kolejny raz napisze, ze to zly pomysl odstawienie lekow. Widac jak skaczesz w dol i w gore.

 

Dziewczyny po Waszych wpisach wyraznie widac, ze samopoczucie w chad to nie tylko dobrze dobrane leki ale duzy wplyw szczegolnie

w czasie osiagania remisji maja nierozwiazane sprawy i problemy.

Chad jest po prostu jak krzywa soczewka w ktorej wszelkie nasze sprawy zyciowe nie dosc, ze ulegaja powiekszeniu to jeszcze

sprawy zyciowe wraz z chad sie wzmacniaja. U mnie poglebiajaca sie depresje powodowal niesatysfakcjonujacy zwiazek, ktorego nie mialem sily

ani naprawiac ani konczyc. Zapetlalo to sie i zapetlalo az w koncu rozwalilo. Pozniej juz bylo coraz gorzej co skonczylo sie wizyta u lekarza.

Obecnie rowniez kazda trudniejsza sprawa sciaga mnie w gorszy nastroj dlatego staram sie juz na samym poczatku dzialac i podejmowac jakies decyzje.

Tutaj jest wlasnie ten przyklad, kiedy mozna dzialac "metodami psychologicznymi". W momencie kiedy jeszcze sprawy nie powoduja wyraznego wplywu na nastroj.

Nie odnosze sie do poszczegolnych przypadkow i nie ma co tu radzic ale warto zwrocic uwage na to na ile sprawy zyciowe jednak obciazaja i wywoluja w danej chwili objawy chad.

I wracajac do psychologii. Moze w tym wypadku warto pojsc na 1-2 wizyty i przedyskutowac dokladnie dany problem z osoba postronna?

Z banalnych rzeczy to naprawde polecam kiedys sprobowac i w podobnych sytuacjach zachowac sie inaczej niz dotychczas.

 

Malgosia,

Jak sadze, to dawkowanie zwiekszylas z lekarzem?

U mnie dobrze. Ostatnie obnizenie nastroju mialem chyba przed wakacjami - pisalem o tym. Pewnie to tez wynik tego, ze ostatnio dobrze sie wszystko ukladalo.

Oczywiscie male wahniecia, parodniowe to cos co dostrzegam i odczuwam ale staram sie je wygasic i nie przeszkadza to funcjonowac jakos wyraznie.

Wazne jest to, ze staram sie nie robic za duzo, kiedy przychodzi podwyzszony nastroj. Problem w tym, ze pojawia sie to czesto, kiedy w pracy pojawiaja sie

dobre pomysly nad ktorymi zarliwie pracuje. A jak sa jakies sukcesiki to wtedy ciezko nienakrecic sie na zycie towarzyskie, alkohol itp.

Chyba juz rozpoznaje to wlasnie uczucie, kiedy zaczyna gdzies ciagnac.

Z drugiesj strony ekscytujace wydarzenia w zyciu osobistym utrudniaja skupienie na pracy.

Ale jakos udaje sie nad tym panowac.

Oczywiscie kazdy stan podekscytowania konczy sie problemem z zasypianiem. A w ciagu dnia trudnoscia ze skupieniem nad czynnosciami.

Taki oto chyba mechanizm u mnie funkcjonuje, ktory staram sie jak najlepiej opanowac :)

I z tego co mi sie wydaje to wiecej mozemy zrobic i pomoc sobie w przyszlosci kontrolujac wysoki nastroj niz obnizony.

Podwyzszanie nastroju mozna na poczatku postarac sie zahamowac. Z obnizonym nastrojem jakos nigdy mi sie nie udalo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Małgosiu7602 - aż milo czytać takie słowa! Dobrze, że zmiana dawkowania leków przyniosła Ci ulgę i czujesz się lepiej. Oby tak dalej, trzymam kciuki i uśmiechu życzę ;)

 

U mnie zdecydowanie lepiej, odpoczywam u siostry od mojej szarej codzienności i zajmuję się uroczą 7-miesięczną siostrzenicą. To maleństwo działa na mnie megapozytywnie! :mrgreen:

 

Pozdrawiam Wszystkie chad'owe Bratnie Duszyczki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widmo dobrze godosz :) mam podobnie...

 

obecnie jestem w depresji dość konkretnej wspomagam sie afobamem musze wrócić do fluoksetyny...

 

ja sądze jeżeli pracujesz widmo to good żeby w tej chorobie i jak każdej innej w psychiatrii mieć coś dla

siebie i jakiś cel bo inaczej lipa

 

bo można pomagać komuś długi czas ale i tak dopadnie cie bezsens bo nei robisz nic dla siebie...

i ja to znam można wieloma rzeczami sie interesować ale jak nie realizujesz tego to lipa...

 

mam stwierdzone spektrum chad a bardziej mam też skopaną osobowość i to mnie męczy...

 

bo w klasycznym chadzie wy ludzie potraficie sporo zrobić nie mówie o mani ,hipomani tylko nawet remisji

że u was jak by to nie była aż w takiej mierze z soobowośći choć każda choroba psychiczna z osobowością

jest związana w mniejszym lub większym stopniu...

 

i chodzi o to żeby to było częśćią mnie a nie całym mną żebym miał siebie w tym ale w depresji nie ma nic nie ma tośsamosci osobowośći a jak wyjde z depry znowu jest zab osob...

 

WALKA Z WIATRAKAMI???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Malgosia trzymam kciuki żeby nastrój się utrzymał !!!

 

Widmo u mnie też raczej żadne działania nie powodowały powstrzymania depresji ..

 

a teraz mnie trzyma progesteron

mam teraz trudny okres w ciąży ale jeszcze 2-3-4 tygodnie powinno być lepiej jak wejdę w II trymestr

czuję się jakby mi mózg ukradziono :) liczyc w pamięci nawet nie jestem w stanie

totalne zmęczenie 24 na dobę, plus zmiana nastrojów płynnie śmiech, krzyk, płacz czasami..

 

ale nie mam depry!!! cieszą mnie drobne rzeczy, nie mam mysli negatywnych

ściskam wszystkich

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Magic,

Uwazam, ze nie jest tak latwo rozdzielic objawy pochodzace od chad od zaburzen osobowosci.

Wiele zaburzen jest leczonych lekami. Dawna nerwica zmienila nazwe na zaburzenia lekowe.

Sadze, ze wiele z tych zaburzen w przyszlosci "stanie sie" chorobami lub ich przejawem okreslanymi na czystym podlozu biologicznym i w ten sposob leczonymi.

Ciezko sie walczy z zaburzeniami poniewaz sa one trudne do okreslenia.

Jak czytam fora to wiele osob ma za soba lata psychoterapii zaburzen osobowosci po ktorych nagle wyskakuje diagnoza chad.

Ja np. ucieszylem sie (ku zdziwieniu lekarza), ze mam spektrum a nie jakies nieokeslone zaburzenia ktore nie wiadomo jak bedzie sie leczylo. Warto wiec sobie sie przyjrzec bo moze sie okazac, ze zaburzenia sa po prostu objawem chad.

Pierwszy z brzegu przyklad to fobia spoleczna w depresji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Magic,

Uwazam, ze nie jest tak latwo rozdzielic objawy pochodzace od chad od zaburzen osobowosci.

Wiele zaburzen jest leczonych lekami. Dawna nerwica zmienila nazwe na zaburzenia lekowe.

Sadze, ze wiele z tych zaburzen w przyszlosci "stanie sie" chorobami lub ich przejawem okreslanymi na czystym podlozu biologicznym i w ten sposob leczonymi.

Ciezko sie walczy z zaburzeniami poniewaz sa one trudne do okreslenia.

Jak czytam fora to wiele osob ma za soba lata psychoterapii zaburzen osobowosci po ktorych nagle wyskakuje diagnoza chad.

Ja np. ucieszylem sie (ku zdziwieniu lekarza), ze mam spektrum a nie jakies nieokeslone zaburzenia ktore nie wiadomo jak bedzie sie leczylo. Warto wiec sobie sie przyjrzec bo moze sie okazac, ze zaburzenia sa po prostu objawem chad.

Pierwszy z brzegu przyklad to fobia spoleczna w depresji.[/quot

 

Coś w tym musi być. U mnie w wielu 20 lat zdiagnozowano nerwicę natręctw, potem zmieniłam lekarza, który początkowo stwierdził, że mam nerwicę, poźniej jednak zaczął podejrzewać zaburzenia dwubiegunowe z racji na sezonowość nawrotów jak i remisji ale stanowczo odparłam, że CHAD mnie nie dotyczy i po kolejnym nawrocie depresji wpisał diagnozę zaburzenia lękowe mieszane i obserwacja w kierunku zaburzeń osobowosci.

Teraz sama nie wiem, czy mam coś ze spectrum CHAD skoro trzeci lekarz stwierdził, że widzi u mnie dwubiegunowość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem gdzie zapytać- może ktoś z was badał sobie tarczyce i wie co dokładnie najlepiej zbadać (jest jakieś tsh, jeszcze coś tam innego, nie mam pojęcia o co w tym chodzi)? Zamierzam zrobić to prywatnie, bo lekarz rodzinny nie chciał dać mi skierowania.

 

P.S. Kto z was ma chorobę z szybką zmianą faz (rapid cycling)? Jakie leki was ustabilizowały (każdy jest inny, ale pytam z ciekawości)?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem gdzie zapytać- może ktoś z was badał sobie tarczyce i wie co dokładnie najlepiej zbadać (jest jakieś tsh, jeszcze coś tam innego, nie mam pojęcia o co w tym chodzi)? Zamierzam zrobić to prywatnie, bo lekarz rodzinny nie chciał dać mi skierowania.

 

przy niedoczynności badasz najpierw TSH

jesli wyjdzie wynik pow. 4.2 mj/l to idziesz prywatnie do endokrynologa (na NFZ się nie da, bo kolejki są wieloletnie) i robisz kolejne badania - FT3, FT4, antyTPO + USG tarczycy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pozamiatało mną. Obudziłam się wczoraj znów chora.

Totalna niemoc, lęk i bezsens dalszego istnienia. Jestem w stanie jedynie spać albo bezmyślnie przeglądać strony w necie.

Nie rozumiem tego co czytam, drażni mnie telewizja, dzieci bawiące się za oknem.

A było już tak dobrze. Były chwile, że zapominałam o tym że kiedykolwiek byłam chora. Pomyślałam nawet o powrocie do pracy...

Dlaczego???? Dziś nienawidzę Boga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×