Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

Czesc wszystkim tutaj. Odkad zalogowalam sie na forum nie moge uwierzyc ze tyle ludzi ma podobne problemy jak ja i do tego weryfikuje ta nasza nerwiczke w podobny do mnie sposob. Ja ciagle mysle o tym kiedy mnie ona dopada, pod jakim wplywem i z jakim nasileniem itp. Rano mam najgorzej. Pierwsze otwarcie oczu i juz czuje jak mi zle, tysiace mysli na minute. Przechodzi kolo poludnia chyba ze w pracy mnie klient zestresuje albo nie mam co robc i mysle o glupotach (np. ciekawe kiedy dostane trzesawki, i tak dlugo na nia czekam az przychodzi :D ).Wieczor jest najlepszy. sama ze soba czas tylko dla mnie, cieple lozeczko. spie jak aniolek tez. uwielbiam noc!!!pozdro dla ciebie mysia.walcz z ta zmora wszystkimi silami!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej

 

mam dziwne jezdy zwiazane ze snem. czasem mam problemy z zasnieciem i nie polega to na tym, ze nie czuje sie spiacy wrecz przeciwnie jestem strasznie zmeczony a mimo to boje sie ze nie zasne i co to dalej bedzie. teraz jest inaczej potrafie na przyklad wrocic do domu pasc na lozko i zasnac, obudze sie przebiore do spania i zasypiam. Potem budze sie w srodku nocy z mysla "ile przespalem", "czy nie za krotko" i ten strach powoduje u mnie problem z ponownym zasnieciem. Przewaznie biore polowke xanaxu i zasypiam. A z dnia na dzien mam coraz wiekszy dol zwiazany ze spaniem, ktore zaczynam traktowac jako walke. A na przyklad w autobusie czy gdziekolwiek moge zasnac (no bo nie mam obowiazku spania wiec nie ma cisnienia).

 

Ile mozna tak krotko spac? Czy jak bede tak sypial po 3-4 h na dobe to nie przekrece sie w koncu albo nie zwariuje? :( Kiedys tez si ebudzilem ale potrafilem zasnac bez problemu. Chodze na psychoterapie behawioralna, ale narazie niewiele ona daje.

 

A co zabawniejsze fizycznie na codzien jestem sprawny, bardziej psychicznie jestem zmeczony tak jakby moj lek to powodowal.

 

... a sytuacja jest tym gorsza im bardziej zmeczony jestem :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie przekręcisz się jednak nie bedziesz zbyt dobrze funkcjonował ponieważ organizm potrzebuje snu wtedy te nasze nerwy odpoczywają.można spac 8 godzin i być zmęczonym bo tu chodzi te o jakość snu.to bardzo ważne zeby być sprawnym psychicznie przez cały dzień.na skutki terapi trzeba troche poczekać.przede wszystkim musisz sie uspokoić, bo jeśli twój organizm przyzwyczai sie do takiego stanu to cięzko bedzie go odzwyczaić.po prostu połóż sie i myśl o czymś miłym i po prostu czekaj spokojnie aż uśniesz.teraz sie pewnie trochę pomęczysz ale musisz przecież odpoczywac.tez mam zły sen po prostu bałam sie zasnąć,leki nawet nie pomagały.przestałam je brac i próbowałam sie uspokoic umęczyłam sie przez kilka nocy strasznie ale teraz jest już dużo lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem co to jest... też tak miałam. była godzina do której miałam zasnąć a jeśli już mineła to byłam cała zdenerwowana że się nie wyśpie, że będe rano zmęczona itd. odkąd biore leki to się wszystko uspokoiło. mam jedynie kłopoty z zaśnięciem bo ogarnia mnie lęk (ale już nie związany z tym że będe zmęczona).

tez tak mam ze w dzien moge sie polozyc i zasnac od razu. przychodzi wieczor, mimo ze jestem baaardzo zmeczona to nie moge. za duzo myśli się kłebi w głowie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też mam jazdy związane ze spaniem bo przez rok miałam takie problemy z bezsennością, że myślałam, że się wykończę. Teraz biorę leki i niby jest ok ale i tak piję żeby zasnąć. Muszę mieć pewność, że jak tylko się położę to zaraz zasnę bo jeśli nie to zaczynam się nakręcać, dostaję lęków i wtedy już wogóle nie ma mowy o spaniu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem, jak trudno jest żyć z nerwicą lękową, bo sama to przechodzę już od 5 lat.Mam napady paniki w różnych miejscach np. autobusie, pociągu , w pracy, w domu.Najczęściej tam, gdzie do końca nie czuję sie bezpiecznie chociaż powinnam, bo wszystko jest ok. Nie mogę jeździć gdzieś daleko, bo od razu lęk mnie dopada i boje sie, ze zaraz się coś stanie.Nawet w kontakcie z niektórymi facetami tak sie czuje.Wkurza mnie to strasznie, bo kiedyś mogłam robić wszystko, a teraz jestem ograniczona i bardzo wiele mnie kosztuje każda wyprawa gdzieś dalej, czy spotkanie z kimś nowym.Czy ktoś ma podobne objawy?

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 10:14 pm ]

Chyba najlepiej jest chodzić na terapie prywatne, bo na kasę traktują Cię jak kolejną osobę, która trzeba załatwić. Ja chodziła już do dwóch Pań psycholog, każda z nich miała inne metody, ale mi osobiście pomagały. U jednej płaciłam 6ozł,a u drugiej 70 zł.Teraz nie chodzę, bo poczułam sie lepiej i staram się radzić sobie sama. W chwilach kryzysu skupić sie na jakiejś rzeczy, nie myśleć, o tym, co się ze mną dzieje.Sa takie rzeczy, które mi pomagają. Na pewno nie chce brać leków i szczerze mówiąc brałam je bardzo krótko, bo one uzależniają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też mam jazdy związane ze spaniem... Teraz biorę leki i niby jest ok ale i tak piję żeby zasnąć

Swojego czasu miałem dziwne ataki próbując zasnąć... mdłości i jakby tiki nerwowe wybudzające mnie z półsnu... leków nie przyjmowałem, ale podobnie starałem się zapić problem z nadzieją, że podchmielony umysł szybciej się wyłączy, na szczęście jako niepijący, a raczej źle znoszący alkohol szybko zarzuciłem tej praktyki i skoncenrowałem się na relaksacji, rozluźnianiu ciała, oczyszczaniu umysłu (trening autogenny)... muszę przyznać, że właśnie to mi pomogło. Oczywiście nic od razu.

 

Mam napady paniki w różnych miejscach np. autobusie, pociągu , w pracy, w domu.

Mój problem z nerwicą właśnie do tego bym sprowadził... chociaż nie wiem, czy moje objawy porównałbym do paniki, ale to chyba kwestia nazewnictwa. Właśnie w miejscach publicznych odczuwam fizyczne objawy lęku, ale czasami pomaga mi zagadnięcie do obcej mi osoby... w pociągu czasami jest taka możliwość i często z niej korzystam pod byle pretekstem... wiadomo PKP zbliża.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mnie trochę przeszło jeśli chodzi o lęki przed tym że nagle coś mi się stanie, a dusiłem się miałem palpitacje serca min na myśl o pracy i otym co mi jest, w 80% przeszło ciało jest spokojne ale czuje jak w głowie dla odmiany mam metlik szczególnie myśli, są tak popieprzone że szok, i wtedy boje sie że utrace kontrolę nad sobą że mogę zrobić coś złego, np komus i ogarnia mnie wtedy rozpacz, najczęście to sie dzieje jak zajdzie słońce i wracam do domu po pracy, czyli po godzinie 16, nie łykam dropsów chodzę na terapię, piję zioła i próbuję zdusić to w sobie. Czy też macie takie myśli że boicie się samych siebie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja takie miewałam. Wiem na czym to polega, to zresztą bardzo prosty mechanizm. Wystarczy, że straci się pewność. Kiedy zaczyna się wierzyć za bardzo w to, że wszystko jest możliwe - a więc jak najbardziej i złe zdarzenie może mieć miejsce - to koniec pieśni, jak to się mówi.

 

Mam wrażenie, że to się od czegoś musi zacząć konkretnego. Czyli człowiek musi stracić pewność, w sprawie, w której nie spodziewał by się, że może się pogorszyć, czy potoczyć źle. Albo w sprawi, w której człowiek był bardzo zaangażowany, a jednak spotkał go kop w tyłek.

U mnie takim zdarzeniem był wypadek, z którego wcale nie powinnam wyjść żywa. Po nim byłam szczęśliwa jak nigdy przedtem, ani potem w życiu - bo miałam całkowity dystans do wszystkiego, nic nie mogło mi dowalić. Ale po pewnym czasie zaczęłam mieć lęki, że skoro moglam mieć wypadek, mogłam stracić życie, to równie dobrze może mi się zdarzyć i coś złego (niekoniecznie wypadek, tylko ogólnie: coś może pójść nie tak, nie udać mi się etc). Bo przecież nie panuję nad losem.

 

Podejrzewam więc, że lęki zaczynają się od jakiegoś katalizatora: jakiegoś zdarzenia, po którym traci się pewność, że będzie tak jak człowiek chce.

 

Takie myśli też miałam, że skoro nie mogę zapanować nad myślami, skoro im bardziej walczę z lękami, tym bardziej wracają, to być może któregoś dnia mi odstrzeli, złapię za nóż i zabiję kogoś przez błahą sprawę, albo bez powodu - bo miałabym taki odruch. Miałam też myśli, w których wyobrażałam sobie ludzi w nieprzyjemnej sytuacji (nie ważne jakiej, bo mi wstyd), nad tym też nie mogłam panować. I najczęściej takie myśli zjawiały się akurat wtedy, kiedy rozmawiałam z kimś miło, kiedy fajnie mi się z tą osobą gadało. Na zasadzie kontrastu: jest tak miło.. że szlag by cię trafił i spie***aj mi sprzed oczu. To było szczególnie nieprzyjemne.

 

W moim przypadku mogę ci powiedzieć, jaki jest powód tego (nie wiem, u różnych ludzi może być inaczej, więc to wcale nie musi ciebie dotyczyć). To dlatego, bo nie jestem sobą wobec innych. Nie mówię innych niemiłych rzeczy, zawsze staram się być miła. Stworzyłam taki swój obraz, by każdemu w moim towarzystwie było miło. Czyli: starałam się zachować idealnie: tak ja by "chcieli" tego inni, albo jak się zazwyczaj zachowują ludzie. Mówiąc w skrócie, tłamsiłam swoje reakcje, które mi się wydawały nie na miejscu/za głupie/bez powodu etc, że w końcu robiłam z siebie kogoś innego. Ale im bardziej się tłamsi to, kim się jest, to prędzej czy później to zacznie wychodzić na wierzch: więc wcale się nie dziwię, że w końcu przy innych miałam takie myśli złe o nich.

 

Im bardziej się dąży do ideału, tym bardziej człowiek staje się bezkształtną masą bez szczególnych właściwości: zależnie od okazji jest się 'tym kim trzeba'. Nikt mnie dobrze nie zna, a tym bardziej ja sama siebie nie znam, bo już tak duzo klisz "jak NALEŻY się zachować" na siebie nałożyłam (z filmów, seriali, piosenek, tego, co widziałam w życiu), że często nie wiem, czy dane zachowanie to moje zachowanie, czy podpatrzone w jednym z powyższych. :shock:

 

[Ale i na to jest sposób. Co z tego, że nie stosuję go za często :smile: Ale w sytuacjach kryzysowych potrafi pomóc. Polega to na tym, że kiedy mówi się do siebie: 'muszę to zrobić', to wtedy można tak sobie dla odmiany to odwrócić i siebie zapytać: "gdybym NAPRAWDĘ chciała, to... - zrobiłabym to czy nie?". Czasami warto tego spróbować - bo wtedy dopiero się przekonasz, co myślisz ty, a nie przykładowy "sąsiad zza rogu" :smile: ]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Mam wrażenie, że to się od czegoś musi zacząć konkretnego. Czyli człowiek musi stracić pewność, w sprawie, w której nie spodziewał by się, że może się pogorszyć, czy potoczyć źle. Albo w sprawi, w której człowiek był bardzo zaangażowany, a jednak spotkał go kop w tyłek. "

 

trafiłaś w sedno sprawy, trafiony zatopiony-praca

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A propos napadu lęku. Mi ostatnio zdarzyło się coś bardzo dziwnego. Mianowicie dostałam silnego napadu lęku gdy byłam akurat na wizycie u mojej terapeutki. Czyli w miejscu, gdzie do tej pory czułam się bardzo bezpieczna. Czy ktoś może przeżył coś podobnego?

Nie oznacza to przypadkiem, że powinnam zmienić terapeutę?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Terapeutka starała się mnie przekonać, żę dzieje się coś ważnego, mam tego nie tłumić tylko zastanowić się dlaczego akurat u niej dostałam tego napadu, w trakcie rozmowy o czym itp.

Nie wiem co mam robić teraz, czy mam zmieniać psychologa?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kochani,nie dosc ze zycie daje mi w kosc silna nerwica to jeszcze pare dni temu moj tata mial wylew.Przezylam to strasznie,z tata lepiej ale wiadomo ze juz musi sie oszczedzac.Gdy szlam do szpitala to podcinalo mi nogi,serce walilo a ja czulam ze zmedleje ze strachu,ze umre.Teraz powoli emocje opadaja i w nocy pojawily sie u mnie ataki strachu przez wylewem.Zaczynam sie wsluchiwac w siebie,kreci mi sie w glowie i mam jakies dziwne pulsowania i pecznienia w glowie,mysle czy nie isc na CT.Boje sie,ze mam nadcisnienie,zawsze mialam skokowe a teraz na ironie zepsul mi sie cisnieniomierz czuje ze mam horrendalne.Boje sie wylewu,ze przyjdzie nagle jak u taty...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Latwo sie mowi,nie da sie przejsc bez emocji obok choroby ojca chyba ze ma sie wszystko gdzies albo bardzo silny charakter. Nie sadze, ze ja jedyna sie przejmuje. Mam do was pytanie, czy nieustanny ucisk po lewej stronie glowy przy skroni, moze byc nerwowy czy tez ten objaw powinien mnie zaniepokoic?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×