Skocz do zawartości
Nerwica.com

Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?


pikpokis

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie,

 

Ja od dzisiaj uczęszczam do kliniki dziennej nerwic na. Goplańskiej 44 w Warszawie, należącej do Instytutu Psychiatrii i Neurologii przy ul. Sobieskiego 9. Jest to 9-tygodniowy program od 8:00-16:00 objęty zwolnieniem lekarskim. Chodzi się od pon. do piątku - weekendy są wolne - fajnie bo mam szkolę :smile: Poza mój stan zmienił się trochę na lepsze. Jade już 3 miesiąc na Bioxetinie 20mg , 1 tabl. dziennie - rano i jest trochę lepiej :smile: Myśli oczywiście stale mi towarzyszą ale już nie powodują we mnie tak często tych głębokich, depresyjnych dołków i panicznego lęku. Zbliżam się coraz bliżej do mojego ślubu i nawet czasem się bardzo z tego ciesze, co jeszcze nie dawno się nie zdarzało :smile: Pozdrawiam Was gorąco i trzymam za wszystkich kciuki :D

P.S.: Piko co u Ciebie? Co z pozostałymi żyjecie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam moi kochani....

dziekuje ze nadal o mnie pamietacie, az na sercu robi sie milej.... jeszcze raz dziekuje....

 

na poczatku chcialam napisac ze bardzo mi przykro ze zwiazki naszych przyjaciolek sie rozpadly:( jestem z wami, odkad to przeczytalam, duzo myslalam zeby zrobilo sie wam lepiej......

 

 

ostatnio mam refleksje ze niedlugo minie rok od zalozenia tematu, to dla mnie smutne bo ten rok byl dla mnie jak i dla was z jednej strony radoscia ze mamy tak samo, ale z drugiej temat niestety nie zostal zamkniety:( a ja bym wolala zebysmy wszyscy napisali ze jest juz dobrze ze to gowno odeszlo....... to ze nie pisalam moi drodzy wcale nie oznaczalo niestety ze jest lepiej ehhhhh..... ciesze sie bardzo ze nowe osoby maja wasze wsparcie.... i w duszu tez moje!!!!!! prosze was jesli tylko bedziecie mieli czas przebrnijcie przez wszystkie strony a napewno zrobi wam sie lepiej.....

 

ja niestety jestem na etapie: nie zasmial sie- nie jestesmy dla siebie, nie chce robic to co ja? - napewno do siebie nie pasujemy, najgorzej jest tez jesli zwroci mi uwage albo powie: nie zachowuj sie tak.... ( chodzi o moje wyglupy czy zarty )..... mam komfort i zadowolenie jesli on w pelni robi to co ja chce, jesli wlacza sie w moje zarty i tak dalej..... jesli tylko on chce miec chwile spokoju ja tego nie akceptuje ;/ widzicie niby wiem na czym TERAZ polega moj problem ale nie potrafie sie zmienic..... odrazu sie fochuje i mysle mysle i mysle....... :( wybaczcie musialam sie wkoncu wam wygadac..... moze i wy macie podobnie jak ja? nadal biore tabletki, w tej kwesti nie chce narazie nic zmieniac, napewni przynajmiej do wiosny bede je brala bo ta zimowa aura sami wiecie jak dziala..... moze wiosna zaczne odstawiac o ile bedzie lepiej albo jesli dozyje tej wiosny ;/ kurde juz nie moge..... caly czas w wolnej chwili sie modle, do wszystkich.....chodzi za mna to ze jesli Bog nie wysluchuje modlitw to znaczy ze ma wobec nas inne plany................. to mnie dobija...... z drugiej strony jakos trzyma mnie fakt ze nie mam watpic i ze czasem trzeba baaaaaardzo dlugiego czasu aby te nasze prosby zostaly wysluchane, ze musimy pokazac ze wierzymy i ze nie watpimy....... ale pewnie jak kazdy z nas chcemy odrazu cudu i zapewnienia ze bedzie ok........ ehhhhhh gdyby nie wy....... prosze odpiszcie na moj post..... jestem z wami calym sercem! z wszystkimi! i pomimio tego gowna nie poddawajmy sie!!!!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie!

oj dawno nie zaglądałam do tego wątku... widze, że każdy z was nieustannie walczy jeszcze z nerwicami i depresjami. u mnie ostatnio nastały ciężkie chwile. już trzeci raz zmieniam leki. tym razem efectin ER.

przez ten spotkałam człowieka bardzo mnie skrzywdził. przyniósł tyle bólu że na nowo zaczełam się samookaleczać.

ale nic... takie jest życie.

tylko zastanawiam się dlaczego Bóg pokazuje mi tyle pięknych rzeczy, aby za chwile mi je odebrać... ;(

jestem również z wami myślami i sercem!

Jestem wdzięczna tobie Piko, że założyłas ten temat, bo dzięki niemu podjełam decyzje o rozpoczęciu leczenia. gdyby nie to, może już by mnie nie było na tym świecie.

pozdrawiam wszystkich i życzę wielu sił i wytrwałości w dalszej walce!

 

ps. przepraszam za chaotyczność wypowiedzi....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiecie co mnie cieszy, że wszyscy walczymy i się nie poddajemy!

Mam nadzieję, że starczy sił...

 

Piko jak już pisałam tu wiele razy, z tymi modlitwami miałam tak jak Ty... ten lęk, że Bóg chce inaczej... ale człowiek ma wolną wolę i Ty wybierasz, a Bóg do niczego Cię zmusić nie może... to po pierwsze, a po drugie: popatrz, że nadal walczysz :) mi ksiądz kiedyś powiedział, że Bóg przychodzi ze spokojem i podpowiada swoją wolę, więc wszystko, co przychodziło mi do głowy i było ogarnięte tym panicznym lękiem próbowałam odpychać... może taka świadomość Ci pomoże... a jeśli chodzi o te żarty - chłopak ma prawo czegoś nie lubić, a widać tu w Tobie tą chęć perfekcjonizmu, która Cię wykańcza... wiem jak trudno jest się zmienić :) pewnie nigdy do końca nie będziemy "inne"

Bad Girl trzymaj się! Cieszę się, że zdecydowałaś się na leczenie i przyznam, że dzięki temu forum żyje się trochę łatwiej...

 

Pozdrawiam wszystkich serdecznie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam was!!

Trzymam się jak na razie... moge powiedzieć, że myśli się uspokoiły, ale pewnie nie na długo, bo zawsze tak u mnie bywa...niestety;/

Piko ja mam tak samo jak Ty...tez caly czas probuje kontrolować swojego chłopaka i chce zawsze postawić na swoim, a jak nie wychodzi tak jak ja chce to wtedy panika i stresy...nie umiem nad tym zapanować :( staram sie ale nie moge... nie akceptuje np tego, ze moj chlopak chce sobie wyjść z kolegami na piwo, zaraz się denerwuje, stresuje i fochuje, a potem mam takie dziwne uczucie, ze coś zle robie...jak z moim Tomkiem rozmawialm o tym ze chce sobie wyjsc z kolegami to odrazu coś sie ze mna dzieje...nie wiem czemu...nie potrafie nad tym zapanować... :evil: kiedyś tak nie było....ciągle i ciągle sie czegoś boje... ehh.. nerwica jest męcząca...nadal sie modle... ale wtedy kiedy sie pomodle to mam uczucie spokoju...ze cos dobrego zrobilam...

Narazie ciesze sie spokojem myśli, chodz czasem sie pojawiają, nie zwracam na nie większej uwagi jak kiedyś, ignoruje je..czasem sie nasilają, ale nie długo sie uspakajają. Jestem bardzo szcześliwa, mam wspaniałego chłopaka!!!!! :)

Trzeba byc dobrej nadzieji, wierze, ze każdemu z nas sie uda z tego wyjść!! :!:

 

 

Pozdrawiam wszystkich !! :)

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 8:10 pm ]

znów mnie napadły okropne myśli, znów myśli "kocham czy nie?" a za chwile sie boje, że nie :(:( jejj dlaczego tak musi być? ja nie chce żeby tak było!! jestem silna, radze sobie, ale wciąż sie boje :( dlaczego się boje? Przecież kocham!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hm wiecie co? to mnie znow dopada:( tzn to jest taki strach, ze sie okaze, ze ja cos popsuje w zwiazku, ze moje uczucia oslabna itp. Zastanawiam sie nad tym i wydaje mi sie, ze przez to zastanawianie sie sama siebie wkrecam, zamiast docenic kazda chwile, jaka mamy razem, bo te chwile sa warte wiecej, niz wszystkie pieniadze swiata;) Zastanawiam sie i wydaje mi sie, ze to wszytsko to efekt tego, jak zderza sie wizja rzeczywistosci z tym, czym karmia nas przekazy kulturowe (filmy, ksiazki itp): ze opowiadaja albo o ludziach, ktorym zwiazek nie wychodzi, albo o ludziach, ktorych wiaze wielka namietnosc:P Wydaje mi sie, ze to mi podswiadomie miesza w glowie i stad te problemy;(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam was moi drodzy:* sciskam wszystkich z osobna.... chyba niedlugo przyjdzie pora aby opisac w ksiazkach nasze perypetie i symptomy naszej choroby..... chcialabym tylko zeby ktos napisal na koncu co robic.... apsik powiedz nam kochana jak wlasciwie stalo sie ze czujesz sie lepiej, u mnie lęk przed chorobami po rocznej męce przeszedl sam... z dnia na dzien..... w koncu znudzilo mi sie wyszukiwanie chorob ale widzicie co przyszlo... apsik Ty i Hanusia czujecie sie juz dobrze, Mieciu rowniez mysle ze nie odwiedza watku z powodu dobrego samopoczucia..... hmmmm ..... moze sprobujmy jakas joge uprawiac, moze sie troche wyciszymy...... jestem nadal na etapie: nie robi tego co ja, ma inne zdanie, nie smieje sie z tego co mowie: nie jestesmy dla siebie..... chyba zwieksze sobie dawke leku na ten depresyjny jesienno zimowy okres..... szczescie w nieszczesciu ze i tak jest narazie lepiej niz rok temu kiedy to ciagle widzialam jego niedoskonalosci w mowie, wygladzie, mimiice...... z tymi filmami mam identycznie do dzisiaj...... jesli tylko czytam badz widze ze czyjs zwiazek sie rozpadl pomimo milosci i dlugiego bytu ze soba odrazu ogarnia mnie lek ze nas tez to spotka ;/ marze o recepcie na szczescie.... Jesli z tego wyjde zaprosze was wszystkich na moj slub a i ja mysle ze przyjde na wasze:) heh.... apsik powiedz mi czy Ty rowniez mowilas Bogu ze nie chcesz innego? plakalas proszac o to? Naprawde juz jestem wyczerpana psychicznie, mam nadzieje ze stwierdzenie ze kto nie potrafi czekac niech sie nie modli zmotywuje mnie i was.... papa rybki!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam was!! pikpokis masz racje i Ty sredniowieczna_panna !! wiecie mialam tak samo, patrze na filmy i balam sie, ze go strace tak jak we filmach....ale na szczęście mnie to minęło...myśli sie pojawiają, ale naprawdę jestem z siebie dumna, ze umiem sobie z tym radzić....nerwice mam juz 5 miesięcy, ale ciesze sie ze nie jest źle...najgorsze mam napady stresu wtedy kiedy moj chlopak chce sobie wyjść z kolegami na piwo...jejj..przecież on nic złego nie robi...nie zdradza mnie a ni nic....a ja przezywam takie stresy..., zaraz się fochuje a potem dopiero to przemyślam dlaczego tak robie :( nie rozumiem dlaczego tak mam...! Od jakiś 3 tygodni biore co dziennie magnez, zauważyłam, ze odkąd go biorę to jestem wesoła...najbardziej jestem szczęśliwa widząc jak mój Tomek widzi mnie codziennie uśmiechniętą, wesołą, zabawną, wtedy jest taaki szczęsliwy!! Chce mu wynagrodzić to, że we wakacje musiał przez moją nerwice tyle się stresować i widzieć mnie ciągle zapłakaną i proszącą żeby ode mnie nie odchodził...jest wspaniały!! Nigdy taka szczęśliwa nie byłam, daje mi cudowne szczęście, każdemu człowiekowi na świecie życze takiego szczęścia jakie mnie dpotkało!!

 

Pozdrawiam was kochani!!;*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja kiedyś byłam bardzo zaborcza. Teraz natomiast mam wobec męża wyrzuty sumienia za to co zdarzyło się w przeszłości. Za to że spotykałam się z jakimś facetem, za seks, za pocałunki, myślę że gdyby wiedział to napewno by mnie zostawił. Kiedyś też byłam z jego kumplem - takim dobrym przyjacielem - i teraz mam obsesję co będzie jak kiedyś znów coś do niego poczuję - przecież się spotykamy na stopie koleżeńskiej - co będzie gdy nie będę umiała tego kontrolować, a może o tym nie wiem a kocham tamtego, a męża nie? Czuję jakieś zagubienie, nie wiem czego chcę, kogo kocham? Nie wiem co znaczy kochać, no bo kto wyjaśni, kto poda objawy kochania? Skąd mam wiedzieć czy kocham tego czy tamtego, czy jeszcze innego? Strasznie mnie takie myśli stresują i co jakiś czas powracają :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chciałabym Wam dać receptę, jak z tego wyjść, ale ja sama nie wiem jak to się stało, że jakoś nagle zaczęło mi to przechodzić. Pamiętam dzień kiedy pierwszy raz od kilku miesięcy obudziłam się bez stresu! Jakie to było piękne... :)

Tak Piko też mówiłam Bogu, że nie chcę innego! Wpadałam w potworne histerie, które kończyły się wymiotami... Ja po prostu zaczęłam się przekonywać, że wszystko zależy od moich decyzji, że Bóg nie jest przeciwko nam (bo to była moja obsesja), że nie muszę wybierać między Nim, a moim chłopakiem. To był chyba pierwszy krok: uświadamiałam sobie, że we mnie jest taka siła, taka wolna wola i będzie tak jak ja chcę, a nie jak chcą myśli... Pomagała mi świadomość, że Bóg do niczego mnie nie zmusi. (jak ktoś nie wierzy w Boga to niech pomyśli: los, przeznaczenie itp :) ) To było jak już leki mnie uspokoiły... potem wszystko zaczęło mijać - przestałam zwracać uwagę na myśli (pomimo tego że były - nie miały takiej mocy więc je odrzucałam z łatwością). Zaczęłam się więcej śmiać i czuć zgodę w sobie. Czuję się dobrze tylko boję się odstawienia leku, bo ostatnio mi to nie wyszło i czułam się gorzej więc biorę nadal.

 

Ja na prawdę nie wiem jak to się stało, że ten lęk odszedł. Zawdzięczam to chyba dobrze na mnie działającym lekom.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziekuje apsik.... martwie sie tylko, ze to juz trwa rok :( ponad rok.... codziennie sie modle... najbardziej sie wlasnie boje , ze Bog ma inne plany wobec mnie dlatego moje modlitwy nie zostaja wysluchane, z drugiej strony "pocieszam" sie ze moze powinnam wierzyc w moja modlitwe a nie watpic jak to robie.... juz sama nie wiem .... moi drodzy moze macie recepte na to jak mam sie opanowac, czesto mam wybuchy placzu, denerwuje sie, to wszystko przy , moim chlopaku..... jestem strasznie zazdrosna o byle g.... On nie daje mi ZADNYCH powodow.... w takich chwilach mam ochote cos rozwalic z tych nerwow, zrobic cos sobie.... :( nie wiem co by mi pomoglo..... moze joga? bieganie? :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej!(wcześniej wytrwała) :D Chyba nerwica mi przeszła tzn natręctwa, teraz Michała kocham jeszcze bardziej ale musiałam wykonać zadanie niełatwe dla mnie. Moja pani psycholog kazała napisać mi dlaczego nie chciałabym być ze swoim chłopakiem. Natręctwa mogą być wynikiem braku akceptacji czegoś u waszego partnera co może was niepokoić albo czego nie akceptujecie czegoś u siebie. Mój Misiek wydaje się być z wyglądu słaby (oczywiście to nieprawda). U mnie doszlam do wniosku że nieakceptowałam w sobie mojej słabości a zawsze chyba tak naprawdę zmuszona byłam udawać silną a wewnątrz jestem przestraszoną, słabą osobą no cóż powoli to akceptuję. Mam też zaburzoną akceptację ambiwalencji tzn że jeśli jest coś dobre to musi być i złe. Dopiero kiedy wejrzycie w swoje złe strony będzie szansa popracować nad natręctwami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja znam swoje złe strony i nie umiem sobie z tym poradzić mimo wszystko. Już myślałam nawet o rozstaniu, żeby nie dręczyć i jego i siebie i wszystkich dookoła. Zawsze jak się kłocimy i potem mamy się pogodzić to wymyślam różne problemy czemu chcę się z nim godzić, np. bo ma samochód. Takie myśli również są dla mnie straszne, czasem myślę że lepiej byłoby gdybym była sama :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie coraz lepiej nawet objawy somatyczne powoli ustępują. Ane najpierw musisz ustalić czego dotyczą natręctwa. Czy oprócz tego że mogłabyś go nie kochać np nie dręczą cię myśli dotyczące jego wyglądu, charakteru. Coś cię w nim irytuje najprawdopodobniej jest to coś czego bardzo nie akceptujesz u siebie. Zastanów się czy przypadkiem nie stworzyłaś sobie nieprawdziwego wyobrażenia o sobie. Ja np wyobrażałam sobie siebie jako silną, piękną, wywołującą nie wiadomo jakie emocje u facetów ale było to tylko wyobrażenie bo tak naprawdę jestem najzwyklejszą dziewczyną z wieloma niedoskonałościami i wcale nie wywołuje az takich emocji u facetów ale wiesz co każdy jest wyjątkowy więc nie mam się czym przejmować. Sama sobie ukręciłam na siebie bata żyjąc złudzeniami. Ale teraz to już przeszłość. Powoli zaczynam cieszyć się tym co mam. Jeśli chodzisz do psychologa to bardzo dobrze on pomoże ci zrozumieć błędy twojego myślenia bo skoro pojawił się u Ciebie konflikt tzn że coś (natręctwa) jest niezgodne z twoim Ja, ale Tobie się tylko wydaje że może to być prawdziwe. Ktoś wpoił lub sama wpoiłaś sobie błędne myślenie, którego twoje prawdziwa Ja nie akceptuje dlatego powoduje konflikt. Nerwica jest po to żebyś poznała jaka naprawde jesteś bo od tego będzie zależało twoje szczęście. A co do Boga to nie można go obwiniać za nasze problemy. Ludzie sami sobie je stwarzają. Dla mnie Bóg jest czymś dobrym za to ludzie dążąc do władzy, pieniędzy, sukcesu wymagają od siebie coraz więcej i zapominają o tym żeby być dobrym dla siebie bo jeśli będę dobra dla siebie będę dobra dla innych ale nie wolno być chorym egoistą, który widzi tylko swoje potrzeby bo to raczej nie jest dobroć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie coraz lepiej nawet objawy somatyczne powoli ustępują. Ane najpierw musisz ustalić czego dotyczą natręctwa. Czy oprócz tego że mogłabyś go nie kochać np nie dręczą cię myśli dotyczące jego wyglądu, charakteru. Coś cię w nim irytuje najprawdopodobniej jest to coś czego bardzo nie akceptujesz u siebie. Zastanów się czy przypadkiem nie stworzyłaś sobie nieprawdziwego wyobrażenia o sobie. Ja np wyobrażałam sobie siebie jako silną, piękną, wywołującą nie wiadomo jakie emocje u facetów ale było to tylko wyobrażenie bo tak naprawdę jestem najzwyklejszą dziewczyną z wieloma niedoskonałościami i wcale nie wywołuje az takich emocji u facetów ale wiesz co każdy jest wyjątkowy więc nie mam się czym przejmować. Sama sobie ukręciłam na siebie bata żyjąc złudzeniami. Ale teraz to już przeszłość. Powoli zaczynam cieszyć się tym co mam. Jeśli chodzisz do psychologa to bardzo dobrze on pomoże ci zrozumieć błędy twojego myślenia bo skoro pojawił się u Ciebie konflikt tzn że coś (natręctwa) jest niezgodne z twoim Ja, ale Tobie się tylko wydaje że może to być prawdziwe. Ktoś wpoił lub sama wpoiłaś sobie błędne myślenie, którego twoje prawdziwa Ja nie akceptuje dlatego powoduje konflikt. Nerwica jest po to żebyś poznała jaka naprawde jesteś bo od tego będzie zależało twoje szczęście. A co do Boga to nie można go obwiniać za nasze problemy. Ludzie sami sobie je stwarzają. Dla mnie Bóg jest czymś dobrym za to ludzie dążąc do władzy, pieniędzy, sukcesu wymagają od siebie coraz więcej i zapominają o tym żeby być dobrym dla siebie bo jeśli będę dobra dla siebie będę dobra dla innych ale nie wolno być chorym egoistą, który widzi tylko swoje potrzeby bo to raczej nie jest dobroć.

 

wiesz ja jestem bardzo zakompleksiona, nie uważam się za ładną osobę, brak mi pewności siebie, jestem pesymistką, nawet w czymś dobrym co mi się przydarza umiem znaleźć jakiś negatywny punkt, zresztą z góry zakładam ze nic mi się nie uda, że jestem do niczego. Całe życie czegoś się boję, kiedyś bałam się rozłąki z rodzicami, potem bałam się iść do szkoły, potem do pracy, boję się nawet iść do teściów na święta, boję sie braku akceptacji, boję się wszystkich chorób, mimo że bardzo pragne to boję sie mieć dziecko czy psa (bo mam myśli o pedofilii i o zoofilii któych notabene też się boję). Zaczynam się bać siebie i tego czy nie zacznę wcielać moich myśli w czyn. Jak o tym myślę czuję obrzydzenie do siebie, jest mi aż niedobrze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z twojego postu wynika, że Ty możesz nieświadomie wychodzić z założenia że skoro nic ci nie wychodzi to z twoim chłopakiem również ci się nie ułoży. Wiesz ja też miałam tyle kompleksów np mam cerę naczynkową itp. od czasu jak jestem z Michałem to jakoś mi to zwisają mi moje kompleksy. Pamiętaj! Nie wygląd się liczy tylko to co masz w sercu a wydaje mi się że jesteś niesamowicie wrażliwą i fantastyczną osobą ale ze względu na swoje kompleksy degradujesz swoje mocne strony. Jest też całkiem prawdopodobne, że myśląc o sobie negatywnie swoją negatywną ocenę kierujesz też na swojego chłopaka. Bardzo prawdopodobne że swoje kompleksy nieświadomie chciałabyś zrekompensować chłopakiem. Aby się o tym dowiedzieć musisz niestety przeanalizować siebie najlepiej od dzieciństwa. Jaka byłaś gdy miałaś np 10 lat, jakie marzenia miałaś itp. jacy są twoi rodzice bądź rodzeństwo. Środowisko w jakim się wychowujesz ma ogromny wpływ na to jaka jesteś teraz. Zastanów się czy twoi znajomi i przyjaciele są w porządko w stosunku do twojej rodziny. Słuchaj wewnętrznego głosu, który założę się mówi te natręctwa to totalna bzdura! Aha spróbuj się zdystansować do otoczenia. Bardzo prawdopodobne jest u Ciebie uleganie trendów w masowej kulturze tak naprawdę każdy jest wyjątkową osobą i każdy posiada swój zestaw potrzeb. Dzięki masowej kulturze wpaja nam się że potrzebujemy tego co mają inni ale tak naprawdę wszystko obraca się wokół pieniędzy. Zaakceptuj swoje wady ten kto cię kocha na to nie zwraca uwagi. Liczysz się Ty jako człowiek. Nie ma ludzi doskonałych! Są tylko twory pop kultury, które zapewne wcale nie są tak wspaniałe i piękne jak się ich prezentuje. Głowa do góry! Da się wyjść z natręctw!

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 8:59 am ]

Jeśli chodzi o znajomych to chodziło mi o stosunek do twojej osoby Ane a nie rodziny!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aga,

wiesz masz dużo racji, moi rodzice byli swojego czasu troche nadopiekuńczy, kiedyś byliśmy bardziej zamożni niż inni, i dzieci w przedszkolu mnie nie lubiły bo miałam lepsze zabawki. Zresztą już wtedy czułam sie gorsza, bałam się że będa sie ze mnie wyśmiewać, nie bede akceptowana. Potem to samo w szkole, też wmawianie sobie z góry że nikt mnie nie lubi, zawsze to ja zabiegałam o nowe koleżanki, przynosiłam im słodycze, potrafiłam być nawet fałszywa, żeby wszyscy mnie lubili :roll: I tak dalej i tak dalej, aż do teraz czyli do pracy, tak samo balam sie ze jestem beznadziejna, a jak juz polubiłam kilka koleżanek to zaczęłam mieć myśli ze może jestem lesbijką i to nie lubienie a coś więcej. Tak jakby te myśli chciały zniszczyć wszystko, cokolwiek miłego sie nie stanie, cokolwiek dobrego nie zrobię to zaraz pojawia się myśl okropna, nie do zaakceptowania, jakby chciała zniszczyć moją pewność siebie, to że po zrobieniu dobrego uczynku czuję się lepiej, i w efekcie nie czuję się lepiej tylko gorzej. Np. zaprosiłam w wakacje koleżankę na imieniny, i cieszyłam sie że przyjdzie i nagle pojawiła sie myśl że jestem lesbijką, albo że koleżanka jest ładniejsza i mój mąż będzie mnie z nią zdradzał. Przeszła mi cała radość, poczułam się obrzydliwie, i że tak pomyślałam i że gdyby tak sie stało to przeze mnie, bo ja ją zaprosiłam. Te myśli nie pozwalają mi zaakceptować siebie, nie pozwalają by wzrosła moja samoocena.

A jeśli chodzi o znajomych, no cóż straciłam wielu gdy zaczęłam spotykać się z mężem, ludzie gadali jaka ze mnie s..ka że wczesniej byłam z jego kumplem. Czulam sie podle, ale nie przejmowałam sie tym, aż w pewnym momencie BUM, i sie zaczęły myśli, co by było gdybym nie kochała męża, albo kochała exa, itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam!!

Powiem wam, że wszyscy na tym forum jesteście niesamowici!! Zawsze, gdy źle sie poczuję, gdy najdą mnie myśli, to po przeczytaniu waszych postow dochodze do wniosku co tak naprawde powoduje moje myśli..! Macie racje, kazda osoba powinna przeanalizować całe swoje życie, to w jaki sposób wychowywała nas rodzina, w jakim otoczeniu dorastaliśmy.. Teraz wiem, że nerwice mam od dziecka...cały czas stresy...w rodzinie przezywałam stresy... tata zawsze z bratem sie kłucił... mama ciągle się bała, że się pobiją, a potem się to odbijało na mnie :( bedąc w klasie zerowej podstawówki zawsze sie bałam, że mama po mnie nie przyjdzie, zawsze się bałam, że gdzieś kolwiek zostane sama... Do tej pory się tego boje...:( Dziś pierwszy raz od kilku tygodni poczułam się naprawde źle :( Znowu myśli, znowu płacz... znowu myśli czy ja go napewno kocham ? :( Jak ja sie moge nad tym zastanawiać czy kocham jeśli ja naprawde kocham!!! Płacząc w objęciach mojego ukochanego wciąż powtarzam słowa, że zawsze będe go kochać, bez względu na wszystko!! Potem znow sie pojawiają myśli, że może lepiej jakbym została sama? I znow płacz :( Nerwica jest jak bumerang, powraca :( Trzeba dużej wiary w siebie, zeby móc powiedzieć że ona napewno nie wróci!! W wakacje byłam 3 razy u psychologa, po jakimś czasie doszłam do wniosku, że nie potrzebuje psychologa, bo świetnie sobie radze z nerwicą, bo to prawda...wakacje przeżywałam w stresie, chociaż to były najpiękniejsze wakacje mojego życia!! Bałam się, że go strace:( Bałam sie ze przestane go kochać, a najgorsza myśl jaka mi mogła przejść przez myśl, to to że Tomek mnie zostawi :( że będe sama:( Tak mocno go kocham, a tu takie myśli:(

trzeba wiary...wiary że każdemu z nas się uda...

 

 

Moja pani psycholog kazała napisać mi dlaczego nie chciałabym być ze swoim chłopakiem. Natręctwa mogą być wynikiem braku akceptacji czegoś u waszego partnera co może was niepokoić albo czego nie akceptujecie czegoś u siebie. .

 

moim zdaniem każdy powinien napisać sobie to na kartce "dlaczego nie chcielibyśmy być z naszymi partnerami"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej! Cieszę się bardzo, że moje wypowiedzi pomagają wam. Ja też dziękuję wam bo pomogliście mi niesamowicie. Może w różnych środowiskach dorastaliśmy ale jednak jedną cechę wydaje mi się mamy wspólną samotność, brak właściwego (nad/niedoopiekuńczość) zainteresowania ze strony rodziny i odrzucenie wśród naszych znajomych, chociaż ja przyznam szczerze, mam dwie fantastyczne przyjacółki, które nie zwracają uwagę na to jak wyglądam ile mam kasy - liczy się to jaka jestem w środku ale kiedyś pamiętam żeby komuś się przypodobać też przestawałam być sobą (to nas chyba gubi) z czasem przestajemy widzieć siebie takich jakimi naprawdę jesteśmy, stajemy się wytworem otoczenia. Wydaje mi się, że właśnie nasi ukochani obnażają nasze prawdziwe oblicze przynajmniej w moim przypadku. Ale cieszę się bardzo z tego. bo w końcu niczego nie muszę udawać. Najgorsze jest to że w naszej podświadomości/nieświadomości siedzą nadal te błędne nawyki i ujawniają się w postaci natręctw dlatego nie wolno ich spychać tam nadal bo będą zatruwac nam życie w postaci różnych lęków. Zapewne przerzucą się na natręctwa dotyczące naszych dzieci bądź inne cenne dla nas osoby bądź rzeczy.

Ja sobie ustaliłam priorytet - najważniejszy jest dla mnie związek z Michałem ale nie na zasadzie on wszystko ja nic wręcz przeciwnie właściwie to my w ogóle się nie kłócimy, staramy się wspierać jest jeszcze parę rzeczy, nad którymi musimy popracować ale uczymy się siebie i to oto chodzi, nie wszystko od razu, w związku liczy się cierpliwość.

Ane jeżeli wiesz że wśród swoich znajomych masz takich, którzy obgadują cię za twoimi plecami to takich znajomych olej pamiętaj, że może oni ci zazdroszczą twojego związku. Jeśli wam się układa to powinnaś się właśnie z tego cieszyć, nie bój się mówić o swoim szczęściu. Ja miałam tak, że na początku znajomości z Michałem nikomu nie chwaliłam się że mam tak fantastycznego faceta teraz wszyscy wiedzą o nim i nie zamierzam tego ukrywać przed nikim jakie mam szczęście. Dlaczego mam się nie cieszyć przecież mam takie samo prawo jak każdy inny być szczęśliwą. A na tych znajomych popatrz w ten sposób, że oni też musieli wyrastać w róznych środowiskach tylko sobie nie uświadamiają, że mogą żyć w błędzie. My mamy nerwicę, która zmusza nas do szukania prawdy o sobie bo nie chcemy żyć w kłamstwie i dla mnie jest to bardzo przydatna nauka. Dużo się o sobie dowiedziałam. Pamiętaj Ane nikt nie jest ani lepszy ani gorszy tylko że niektórzy idą na łatwiznę i nie próbują poznać siebie często wybierają złą, błędną bądź szkodliwą tak naprawdę dla siebie drogę my na tym forum na łatwiznę nie idziemy. Nie jest przyjemne odkrywanie czasami tej prawdy ale dzięki temu, że znamy swoje błędy jesteśmy w stanie coś w sobie zmienić na lepsze. Ane i pozostali forumowicze jesteśmy wspaniali razem ze swoimi wadami i zaletami.

Wiem co znaczą kłótnie, wojny w rodzinie, są bardzo destrukcyjne dla małego dziecka ale to już przeszłość. Musimy nauczyć się żyć teraźniejszością. To jacy byliśmy kiedyś nie musio oznaczać, że tacy teraz jesteśmy.

Ja już pokonałam chorobę nawet myśli o tym że mogłabym niekochać Michała nie wywołują we mnie lęku nawet zauważyłam że czasami po prostu nie myśle o niczym i to jest super. Jestem zapewne dopiero na początku dorosłego życia ale i tak jest juz fajnie. Nie warto trzymać się tych naszych fatalistycznych wizji i lęku. Doceniam życie takim jakie jest i ludzi takimi jacy są. Powoli zaczynam stawać się sobą.

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 9:31 am ]

Na pierwszej wizycie pani psycholog zapytała mnie po co mi wiedzieć czy kocham Michała czy nie, zgadzam się z moim kolegą, że o miłości będzie można powiedzieć dopiero po kilkunastu, kilkudziesięciu latach. Ja powtarzam sobie że chcę być z moim lubym bez względu nawszystko. Oczywiste jest, że "chemia" po pewnym czasie słabnie ale to nie oznacza, że nie mamy być ze sobą zresztą ja to czuję, że pomimo iż mój Michał nie wywołuje juz u mnie "motylków" ale to jest coś w nim co mnie przyciąga, jakies przeczucie, że on jest dla mnie tym właściwym. Trzeba nauczyć budować pozytywne relacje i unikajmy toksycznych ludzi.

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 10:48 am ]

Wiecie co, z tego co ja zauważyłam to natręctwa dotyczą ciemnej strony człowieka jego wad, popędów itp. a osoby, które nękają próbują o nich zapomnieć, stłumić je. odkąd powtarzam sobie, że jest ta ambiwalencja (jest dobre to musi być i złe) jakoś łatwiej mi żyć. Tak naprawdę do nas należy decyzja, którą drogą pójdziemy tą dobrą czy tą złą. Po to mamy serce i rozum żeby móc odróżniać co jest dobre a co złe dla nas i naszego otoczenia. Zapewne mogłabym zostawić Michała ale nie chcę bo czuję że bycie z nim jest dla mnie dobre i wspaniałe a że od czasu do czasu mam jakieś "ale" no cóż nic na to nie poradzę czasami jest to nawet wskazane.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aga,

napisałaś: 'Wiecie co, z tego co ja zauważyłam to natręctwa dotyczą ciemnej strony człowieka jego wad, popędów itp. a osoby, które nękają próbują o nich zapomnieć, stłumić je.'

ja chcę o wielu moich myślach nie pamiętać, są tak obrzydliwe, a mimo to ciągle wracają aż zaczynam się bać że kiedyś naprawdę coś złego zrobię.

Jeśli chodzi o znajomych to wiesz ja mam ogromne poczucie winy do Wojtka, że go zostawiłam dla męża. teraz zastanawiam sie i analizuje, przychodą myśli że może jestem z meżem by być bliżej wojtka, bo nadal go kocham, albo że zostawiłam wojtka z premedytacją by go zranić. Czuję się przez to okropnie, czuję jakby zdradzała męża. Wielu znajomych uważało mnie za dziwną osobę, twierdzą że to związek zbudowany na nieszczęściu innej osoby, a moje poczucie winy rośnie. Ja jestem osobą potrzebującą akceptacji, bo sama siebie nie umiem zaakceptować, a tu wiele osob równiez mi bliskich było przeciwko temu związakowi i małżenstwu. Gdy kiedys myśli nie miałam to to olewałam, ale teraz jak sie pojawiły nie dają mi spokoju, że to co mówią ludzie jest prawdą, że jestem złą osobą, że nie zasłużyłam na to co mam, że za dużo grzechow młodości mam. Zresztą ja to zawsze mówie ludziom, historie mojego związku, patrze na ich reakcje, musze im to mówić bo czuje sie nieuczciwie, wydaje mi sie ze gdyby wiedzieli to by mnie nie lubili, wiec chce byc uczciwa. Czasem mysle ze załuje tego slubu.

 

napisałaś: 'Na pierwszej wizycie pani psycholog zapytała mnie po co mi wiedzieć czy kocham Michała czy nie, zgadzam się z moim kolegą, że o miłości będzie można powiedzieć dopiero po kilkunastu, kilkudziesięciu latach. '

zgadzam sie, musi sporo czasu upłynac by się na sobie poznać. Jednak OGROMNYM problemem bylo (i nadal jest) wzięcie ślubu, bo wszyscy mowili ze slub bierze sie z miłości, a skad mialam wiedziec czy to milosc?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moim zdaniem każdy powinien napisać sobie to na kartce "dlaczego nie chcielibyśmy być z naszymi partnerami"

 

nie wiem, czy bym umiała-nic mi nie przychodzi do głowy;) Nie ze wzgledu na zaslepienie-a przez wzglad na to, ze niektore zachowania, za ktorymi nie przepadam (np. jakies slowo, ktore mnie drazni, takie drobiazgi), nie sa na ttyle silne, aby powiedziec "nie chce z nim byc".

 

teraz jestesmy w rozłące, wymuszonej niestety, i wszystkie moje mysli biegna z jego strone i to tym bardziej mi pokazuje, ze stany zwatpienia, jakie mialam, byly spowodowane nerwami

 

swoja droga to jest dziwne, ze to sie pojawia (i wtedy potrafie przeryczec i posmucic sie dlugi czas) i znika. Ale to dobrze. Lepiej, niz na stałe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

juz nie moge...... jest tak zle jak rok temu...... a wszystko przez jedna osobe! a wlasciwie kilka.... w skrocie wam napisze jest u mnie na osiedlu chlopak, ktory jak tylko go widze wzbudza we mnie lek i ogromne nerwy, dzis spotkalam go w kosciele i odrazu mysl : moj chlopak nie chodzi do kosciola a ona tak moze NBog chce zebym ja byla z tamtym? :( on spojzal sie na biegajace dziecko odrazu mysl : moj chlopak narazie nie chce mniec dzieci ( ja tez ) ale moze tamten jest dla mnie? nagle nawiedzily mnie mysli i zaczelam kalkulowac ze wiele par bylo ze soba kilka lat a potem sie rozstali i nagle spotkali kogos z kim po roku wzieli slub....... mam juz dosyc!!!!!!!!!!!!!! to samo jest z kazdym niemal innym chlopakiem z ktorym mimo woli mam stycznosc! u mnie w szkole jest taki jeden...... jeden na same dziewczyny! pewnego dnia podszedl do mnie i o cos tam zagadywal! wpadlam w takie nerwy ze jak tylko go widzialam to uciekalam! pojawily sie mysli ze on fajnie wyglada, ma fajny styl i moze jest dla mnie? :( moge dac jeszcze inne przyklady :( pamietam ze rowno rok temu przez tego typka z kosciola mialam takie nerwy ze przez tydzien planowalam samobojstwo :( potem mi przeszlo a dzis kur.... znowu sie na niego napatoczylam :( denerwuje sie gdy tylko nie mam ochoty na przytulanie czy zarty z moim chlopakiem wtedy jest to twarda oznaka : nie kochasz go? :( ciagle mam przed oczyma moja kuzynke ktora bedac z kolesiem kilka lat rozstala sie z nim i po roku juz brala slub z innym..... znam jeszcze dwa inne identyczne przypadki...... poglebia mnie to coraz bardziej.......pomorzcie mi blagam, mieliscie cos takiego ?:( juz nie moge wytrzymac psychicznie!!! jak tylko cos mnie rozdrazni w moim chlopaku mam te chore mysli i lęki:( prosze pomocy....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×