Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Mam totalna hustawke emocjonalna... Myslalam ze leki mi juz pomagaja, bo zaczelam sie czuc lepiej, ale teraz znowu wpadam w doly, koncentracja znow masakrycznie spadla, mam klopoty z zasnieciem (spalam juz w miare normalnie), czuje ze nie mam sily na nic... Znowu wszystko mnie przerasta... Znowu chce mi sie wyc...

:(:(:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam

Pierwszy raz piszę na tym forum.

Tak wiele chciałabym napisać ale naprawdę niewiem od czego zacząć.Zbyt wiele bólu i emocji jest abym potrafiła to napisać w tym poście. Nie umiem sama sobie z tym radzić,chodze do psychologa i jak po pierwszych wizytach było lepiej to teraz sama widzę że jest coraz gorzej. :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mam totalny odlot i już nie wytrzymuję. Czuję się jak w zakręconym słoiku. Nie mam na nic siły. Czuję się jak kukła, którą ktoś steruje. Kiedy rozmawiam z kimś, mam wrażenie, jakby rozmawiał za mnie kto inny. Nie potrafię zebrać mysli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pierwszy raz piszę na tym forum.

Tak wiele chciałabym napisać ale naprawdę niewiem od czego zacząć.

Ja też jestem świeży... nad pierwszym, a właściwie nad drugim postem zastanawiałem się całe wieki... w końcu doszedłem do wniosku, że należy stanąć z boku i z pewnego dystansu napisać to, co leży na wątrobie. Pisz, co chcesz... niekoniecznie na temat. Z czasem, gdy poczujesz potrzebę i siłę, to samo jakoś pójdzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

w końcu doszedłem do wniosku, że należy stanąć z boku i z pewnego dystansu napisać to, co leży na wątrobie. Pisz, co chcesz... niekoniecznie na temat. Z czasem, gdy poczujesz potrzebę i siłę, to samo jakoś pójdzie.

 

Podoba mi się co napisałeś :smile: , przez wypowiadanie się na tym forum czy mówienie o sobie uczę się dystansu do własnej choroby i obecnego stanu rzeczy. Nie twierdzę, że to łatwe.. ale idzie lepiej. Wcale nie jestem tu też od dawien dawna. Wyrzucając z siebie problemy staje się lżejsza. Mam gdzie zaglądnąć po południu, nie uciekam do łóżka.. Czuję się akceptowana i wiem, że to co napiszę nie będzie przez nikogo sprawdzane, od razu negowane. Robię to dla siebie i pomaga, gdyż słowami trudniej objąć uczucia, myśli, jasno i przejrzyście postawić kawę na ławę - w końcu w każdym z nas jest tyle sprzeczności.. :P

 

]Czuję się jak w zakręconym słoiku. Nie mam na nic siły. Czuję się jak kukła, którą ktoś steruje. Kiedy rozmawiam z kimś, mam wrażenie, jakby rozmawiał za mnie kto inny. Nie potrafię zebrać mysli.

 

Ostatnio duszę się w swoim pokoju, dom staje się nieprzyjaźny a wietrzenie wcale nie pomaga. W snach jestem szczęśliwa i przeżywam codziennie masę dziwnych zbiegów okoliczności, podróży, spotkań z ludźmi dawno nie widzianymi lub tymi których się boję. Rozmawiając z kimś odnoszę nieodpartą chęć, by odwrócić się na pięcie i odejść. I to uczucie - jestem... ale mnie nie ma tutaj, ciągle gdzieś wędruję, ponosi mnie wyobraźnia. :?:oops:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurcze a ja znowu mam problemy z osobą ktora chce cośsobie zrobić....żadne przekonywanie że samobójstwo to nie wyjście nie pomaga....ona cały czas się dobija,pisze że ma wszystkiego dośc...........że nic jej się w życiu nie uda......

Nie wiem czy pisanie do niej ma jakikolwiek sens......bo każde moje zdanie jest odrzucone zdaniem mam tego dość,chce umrzec itp...no nieżle teraz to mi jeszcze napisala że jestem jej respiratorem :cry:

NIe wiem kompletnie co mam zrobić......jak coś jej się stanie to będe miał poczucie winy do końca życia :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

człowiek nerwica nie masz na to wpływu :cry: nie wiem nawet jak Cie pocieszyc jak pomuc jesli to osoba z forum to moze zapytaj moze ktos bedzie miał sile znajdzie jakiś spodob zeby tej osobie pomuc... Ale jestem pewna że nic sie nie stanie moze poprostu b cierpi dobrze ze ma Ciebie ta osoba ale jednoczesnie martwi mnie ze tak to wygląda

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałam do niedawna podobną sytację z moim kolegą/przyjacielem. Dostawałam długie wiadomości na gg przepełnione jego bólem i cierpieniem... sms-y, telefony kiedy było mu źle. Zbliżyliśmy się do siebie, próbowałam ze wszystkich sił mu pomóc. To nie przynosiło efektów. Siebie obwiniałam, że nie potrafię mu wystarczająco dużo uwagi poświęcić. Czy mogłam powstrzymać go przed następnym kiepem na ciele czy głębszym cięciem na nadgarstku?

 

Nie znaleźlibysmy wspólnego języka gdyby nie sytuacje w jakich się znajdowaliśmy. Podepresyjne, zdołowanie, narzekanie na świat dookoła. I wrażliwość... to ona przeważyła. Razem płakaliśmy itd, ale w pewnym momencie nie wiedziałam czy słowo kocham które wypowiada kieruje do dziewczyny czy jeszcze do przyjaciółki? Granica się zatarła.

 

Patrząc teraz tak sobie myślę, że nie chciał żebym mu pomogła. Nie otworzył się na moją pomoc. Nie zrozum mnie źle, on chciał mieć osobę która będzie znać jego zamiary. Jeśli jest podobna pod tym kątem to lepiej bo zrozumie go.

 

Może oczekuje, że uratujesz ją przejmując jej rozdarcie i problemy, biorąc ja na swoje barki a ją przyjmując do swojego serca w sposób inny niż Ty sam byś sobie tego życzył? A może trzeba postawić sprawę jasno? Takie myślenie do niczego nie prowadzi. Nie możesz stać się dla kogoś tylko husteczką do otarcia łez.. Łukasz ma teraz dziewczynę, rozmawiamy dość często wciąż jakbyśmy się znali od dziecka, ale sytuacja jest jasna. Nie ma mowy o umieraniu, samobójstwie, a problemy są po to by je rozwiązywać. Przyjaciele od tego by pomagać w rozwiązaniu tych problemów, ale nie rozwiązaniu ich za nas.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

traktuje jak siostre a ona mnie jak brata,a chłopaka ma

No właśnie, a co na to jej chłopak? Próbowałeś z nim porozmawiać o problemach swojej przyjaciółki? W końcu miłość to potężne uczucie... powinien mieć na nią pozytywny wpływ... może to on powinien z nią porozmawiać?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja dzisiaj idę do szpitala... Strasznie nie chcę tam iść. Nie potrafię siedzieć długo w jednym miejscu. Zostaję minimum do środy...:/ Będą robili mi gastroskopię, USG...itp. Mam straszne bóle żołądka... Ja wiem, że jest to przez stres...Przez to wszystko co mnie otacza.. Ale moja matka nie. I niech lepiej dalej będzie w tym przekonaniu. Trzymajcie się. Jak wrócę to nadrobię posty. ;) Paa ;**

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dalej jestem w słoju, w innym wymiarze. Nie moge się wydostać. Oddzielam się od siebie. Koszmar. Muszę do lekarza. To się dzieje coraz częściej i trwa coraz dłużej. Nie wytrzymuję sama z sobą. Nosi mnie.

Może rzeczywiście idź do lekarza, nie ma co tego odkładać. No i trzymaj się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest fatalnie, balansuję na granicy życie- śmierć. Jest beznadziejnie. Czemu moja matka nie usunęła ciąży?

 

czemu jest fatalnie??? ale co z chlopakiem? wogole to bylo przeciez lepiej... ale cos o tym wiem , to powraca , chodzisz na jaks terapie bo ja widze ze u ciebie jest jakas wewnetrzna przyczyna i tutaj leki nie za bardzo ci pomoga..

 

Twoja matka nie usunela ciazy bo zabijajac ciebie zabilaby i siebie , nie mysl tak wiem ze to nie latwe ale staraj sie , niestety(ba raczej stety) juz zyjesz wiec dozyj godnie do konca , walcz kochana coz nam pozostaje poddac sie??? komu i po co? pozostawilibysmy tyle zycia ktore mamy przed soba , a przeciez niewiadomo co nas w pzryszlosci czeka...a moze doczekamyy sie prawdziwej sily zycia i bedziemy wspominac te dni powtarzajac sobie i dziekujac ze walczylismy , gdzies czeka na nas dobro , tylko musimy je odnalezc.. ze mna znow tez nienajlepiej ale przeciez sie nie poddam bo nawet nie wiem co strace..jesli nie myslisz juz o soebie to moze pomysl o bliskich co bys zrobila i co oni by przeszli a moze oni zaczeli by cierpiec teraz tak jak ty , zyczysz im tego??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z Jovitą. Nie wiadomo co nas jeszcze w życiu czeka. Może wspaniałe przyjaźnie, fascynujące rozmowy z ciekawymi ludźmi do białego rana. Wiem jak to jest kiedy jest bardzo źle. Kiedy z bólu zaczynają lecieć łzy i plączą się nogi bo już brak sił. Ale trzeba się zaprzeć rękoma i nogami, przetrzymać i wierzyć, że niedługo nasza świetność powróci. Gorąco pozdrawiam i trzymam kciuki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×