Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

dusznomi, szacun dla Twojej mamy :) az sie wzruszylam jak to przeczytalam! :) Ale serio taka prawda, ja tez sie zawsze dziwie jak patrze na moja mame, skad ona tyle sily bierze? ja niby powinnam byc zdrowa, w pelni zycia, a nie jestem w stanie zrobic 1/10 tego co ona :( tylko ciagle jakies glupie, dziwne problemy...

 

-- 04 wrz 2013, 22:22 --

 

ja to sie wlasnie zastanawialam tez, bo jak ktos ma np. rodzica ktory tez ma takie akcje nerwicowe to ok, mogl sie nauczyc tez takiego reagowania. Ale widze, ze np. nasze mamy to kompletne przeciwienstwo :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

najlepsze jest to, że moja mamuśka nadal pracuje :D nie ma zmiłuj! Ma dwa labradory z ADHD i codziennie ( zima nie zima ) robi z nimi ok 8km pieszo...czasem mniej, jak pogoda nie pozwoli! Mój dziadziuś (oczywiscie od strony mamy) miał miażdzycę, cukrzyce i cholera wie co jeszcze..przy ponad 300 cukru we krwi, kiedy zaniosłam mu herbatę i słodzik mówi "dziadek nie jest głupi, a to dziadostwo niech murzyn wpierd*ala ( jego pies)" i wyciąga spod poduszki skitrany cukier .... moja prababcia miała operację w wieku 82 lat na raka macicy, po 3 chemii zajezdzam do niej, a ona plewi w ogródku...

 

a ja...ja zdycham, bo umieram, na cos co wymyslil moj mózg!!!

 

nie wiem jak to działa...moja mamuśka mi powtarza, że tak naprawdę boje się bólu, bo go jeszcze nigdy nie przeżyłam tak naprawdę... przeszłam wiele, patrząc na jej cierpienie, ona się męczy fizycznie, a ja psychicznie, teraz chyba po prostu boje sie ze mogę kiedys tak sie nacierpieć...dziadziuś mój też umierał w ogromnych męczarniach, jemu brakło siły do walki, był młody kiedy zmarł, miał 61 lat, duma nie pozwoliła mu zyc dalej, po amputacji nogi czuł się ciezarem dla nas wszytskich, co pozbawiło go sił!!!

wiec nie wiem co we mnie siedzi i skad sie ulęgło, skoro dumnie moge powiedziec ze mam rodzine hardcorów. A sama jestem chyba tym wyjatkiem na potwierdzenie reguły!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hania33, nasz ból jest przerażający, bym powiedziała. Ale z kolei o ile takich fizycznych - chorobywch - problemow nie da się tak łatwo wyleczyc (tzn. trzeba robic operacje czy jakies leczenie) tak te nasze dolegliwosci biora sie z naszych umysłow i glupiego myslenia tylko.

Kurde no, musimy cos z tym zrobic.. po prostu musimy! Nie widze tu innej opcji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a już ręce mi opadają kiedy moja mama planuje...że nad morze z psami pojedzie, a to w tą niedziele na klubową do częstochowy, a to do Wrocławia...ma zamiar wrócić na Słowacje, bo była 2 razy i jeszcze nie wszytsko zaliczyła co chciała...ciśnienie u niej to ok. 170/110, a ona mi sie w gory wybiera, ale dla tej kobiety nie ma "NIE DA SIE", "NIEWSKAZANE", "NIE WOLNO"...choćby miała nam w nocy uciec...

planuje sobie życie...a ja...boje sie jechac autem sama, do pociagu nie wsiade!!! Przy ciśnieniu 130/90- chce wzywac pogotowie- na co moja rodzicielka..."takie to ja w przedszkolu mialam ostatni raz" :D

Jak mi strasznie dokuczały ataki w nocy, chodziła ze mna na spacery, wgl. dużo mi pomogłą...moja kochana terapeutka :)

lekarz jej przy mnie powiedział "Pani Beato musi Pani isc do szpitala z tymi jelitami", a moja mamita mi mówi : córuś pojde na zime, szkoda mi lata :D:D:D:D no i...czekamy na śnieg!

 

Kiedy miałam przy niej atak...słaby...co prawda..."paulinka napij sie czegos, bo zaczynasz gwiazdozyc"

 

Kiedy dostalam przy niej mega ataku, krzyczala, ze sama zdycha a ja sie nad soba uzalam i wgl.

MIAŁA RACJE!!! I co...to tez dobra terapia, teraz jak czuje ze cos sie zaczyna to od niej uciekam...a jak uciekam, nie mam czasu na atak :D

Podziwiam ją, za to jaka jest dzielna i podziwiam ją za to, że mimo tego co przeszła i mimo tego co jeszcze przed nią, wytrzymuje to co najgorsze, czyli moje ciagle narzekanie i mimo ze widze jak sie tym meczy, wspiera mnie i pomaga!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moglabym czytac takie opowiesci i czytac! :)

Kiedy miałam przy niej atak...słaby...co prawda..."paulinka napij sie czegos, bo zaczynasz gwiazdozyc"

 

heh :D no wlasnie, gwiazdorzenie i tylko histeria za histeria! ;)

Czasem dobrze, jak ktos tak sprowadzi tez na ziemie mimo wszystko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hania33, nerwa, wiecie co, a ja sie zaczynam powaznie zastanawiac nad studiami psychologii, jestem w cholere zainteresowana jak to wszytsko dziala...my to przezywamy a psycholodzy znają to tylko z teorii, maja wiedze a my "praktyke", czasem przez mój znerwicowany łeb przechodzą myśli, żeby zaczac cos na ten temat pisac! moze kiedys komus służyłoby to pomocą...

 

mysle ze tez nic w naszym zyciu nie dzieje sie bez przyczyny, moze to dziadostwo tez ma jakis cel?!?

 

I dziekuje za mile slowa o mojej rodzinie...tak to czytam i sie zastanawiam...moze kuzwa ja jestem adoptowana !!!

 

Teraz mi sie jeszcze jedna sytuacja przypomniala...w lutym mialam laparoskopie przez to moje PCOS, i teraz jakos pare dni temu pokazuje mojej mamie brzuch z tymi 3 BLIZNAMI, ktorych sie naszukac musialam bo sa mikroskopijne... i mowie "patrz mama jakie mam sznity", na co moja rodzicielka zadarła swoja bluzke, pokazuje brzuch, ktory wyglada jak dzielo frankensteina i mowi "no, tyś to sie nacierpiała"

 

:D:D:D:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz mi sie jeszcze jedna sytuacja przypomniala...w lutym mialam laparoskopie przez to moje PCOS, i teraz jakos pare dni temu pokazuje mojej mamie brzuch z tymi 3 BLIZNAMI, ktorych sie naszukac musialam bo sa mikroskopijne... i mowie "patrz mama jakie mam sznity", na co moja rodzicielka zadarła swoja bluzke, pokazuje brzuch, ktory wyglada jak dzielo frankensteina i mowi "no, tyś to sie nacierpiała"

:D:D:D:D

 

hehehhe :)))))))))))))

 

mysle ze tez nic w naszym zyciu nie dzieje sie bez przyczyny, moze to dziadostwo tez ma jakis cel?!?:D:D:D:D

 

no ja tak mysle wlasnie, poprzednio jak mialam epizod, to tak to traktowalam, jako cos co mialo mi cos poakzac, nauczyc mnie czegos o sobie itp. Dlatego jak sie wszystko skonczylo to nawet nie zalowalam, ze mnie to spotkalo, bo duzo dzieki temu zyskalam

 

hania33, nerwa, wiecie co, a ja sie zaczynam powaznie zastanawiac nad studiami psychologii, jestem w cholere zainteresowana jak to wszytsko dziala...my to przezywamy a psycholodzy znają to tylko z teorii, maja wiedze a my "praktyke", czasem przez mój znerwicowany łeb przechodzą myśli, żeby zaczac cos na ten temat pisac! moze kiedys komus służyłoby to pomocą...

 

ja skonczylam psychologie :) polecam! super interesujace praktycznie wszystko!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nerwa, to się na tych studiach tak zainfekowała tą nerwicą :P Powiedz swojej nerwicy "kochana już po sesji, dałyśmy radę, a teraz dziękuję za korepetycję, możemy się już pożegnać"

 

hania33, dziękuję za miłe słowa, myślę, że my wszyscy tu jesteśmy dobrymi ludźmi i właśnie za to naszą delikatność tak cierpimy.

 

Zgadzam się z faktem, że ból psychiczny jest gorszy od fizycznego...fizyczny mija szybciej, a umysł nie szybko jest się w stanie uporać z cierpieniem. I powiem wam, że wolałabym czuć ból, realny...prawdziwy, brać przeciwbólowe, fajne, okrągłe tableteczki i czekać aż przejdzie...niż żyć w tym ciągłym lęku "moze to nie nerwica?". "ok, moze wczorajszy atak to byl przez nerwy, ale dzis moze...naprawde umieram"...."cholera dusze sie czy nie"...Kazdy dzien zaczyna sie od walki o normalne zycie i konczy sie z mysla, ze pewnie jutro bedzie tak samo...i jest tak samo!

pamietam ze po tej mojej laparo. kazdego dnia czulam sie lepiej, w 3 dobie po operacji powoli juz sprzatalam w domku i gotowalam obiad, a 2 tyg. po byłam w zakopanym :) bo co... bo czulam sie dobrze...kazda godzina PO zabiegu, byla lepsza od poprzadniej...dzis rzecz jasna nie boli nic, jedyne co mam to kilka niemilych wspomnien...minelo!!! przy nerwicy jest tak, ze nie mija, jest lepiej, ale tez bywa gorzej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dusznomi, dokladnie... i nigdy nie wiemy czego sie spodziewac kolejnego dnia. I normalne choroby zazwyczaj trwaja iles czasu, tydzien, dwa. No moga dluzej, ale tutaj to po prostu nigdy nie ma pewnosci kiedy to przejdzie...

 

a co do studiów to wyobraz sobie, ze nerwice mialam wlasnie przed, podczas studiowania, w ogole nic - zadnych ataków, zadnych lęków, czułam się super. A teraz jakis czas po - znowu. To pewnie dlatego, zebym nie zapomniala, czego sie nauczylam :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dusznomi,

 

Oj masz racje kochana, ale musimy jakoś to przeżyć, az ryczeć sie chce ..bo nie wiemy co jutro może być...ten bol psychiczny jest okropny..jakaś kara?

niby za co , za uczciwe zycie..nikomu krzywdy nigdy nie zrobiłam...i bym nawet szczura nie skrzywdziła...a taki los.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hania33, szczura....to coś dla uśmiechu....kiedyś wyglądam przez okno w łazience...zmywając make up z dnia poprzedniego i patrze na zwierzątko koło drzewka na placu, mysle "ale śliczna wiewiórka", obserwuje, a to dziad szczur był i oho..na plac nie ide...bo sikam po majtach ze strachu przed gryzoniem :P:P:P szczura z wiewiórką, tylko znerwicowana blondyna może pomylić :D

 

nie wiem za co ta kara, zastanawiam się każdego dnia, co zrobiłam nie tak, czy do cholery mogę to jakoś naprawić?!? nerwa, właśnie, ten cholerny czas nic nie działa na naszą korzyść. A patrząc na dni, tyg. czy miesiące wstecz nie widzimy wielkiej poprawy, tylko jakieś małe chwile "relaksu", i kurde...jak się z tym uporać, nie ma złotej tabletki, syropu czy czegokolwiek.

Moim problemem jest też brak cierpliwości, np. idąc na terpie miałam nadzieje, że po pierwszym spotkaniu wyjdę cudownie ozdrowiona, pewnie dlatego byłam na 3 max ( u kilku psychologów)

Ludzie chorzy, po operacjach itd. z biegiem czasu mówią "pamietam jak mnie bolało, pamiętam...było minęło", a ja...ja mówię "już nie pamiętam kiedy mnie nie bolało" bo cholera nie pamiętam!!! Przecież codziennie mnie coś boli, straszy i atakuje!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dusznomi,

 

 

Oj Byśmy mogły powiedzieć... ..pamiętam,jak kiedyś mnie dusiło, bolało, trzęsło...i śmiać się z tego..Zycie było by takie radosne i proste...

 

czego życze Wam i sobie całym moim znerwicowanym serduchem.

A teraz moje drogie towarzyszki spacerków po tym świecie wojny z lękami, idę umyć swoje znerwicowane ciałko, zmierzę sobie ciśnienie, tętno i temperaturę- jak na porządnego nerwicowca przystało, wysmaruję sobie klatę amolem- bo ja głupia wierze, że to mi pomaga :uklon: i kładę się spać! Jutro ciężki dzień przede mną- może uda mi się wreszcie być SPRITE'em, a nie ciągle PRAGNIENIEM :pirate:

Do jutra, choć mam nadzieję, że przeżyjemy czwartek tak naładowane pozytywnymi myślami, bez nerwów, strachu i ataków, że żadna z nas nie będzie miała siły i ochoty tu zajrzeć :D

 

SPOKOJNEJ NOCKI :zzz:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×