Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mój dzisiejszy dzień


daablenart

Rekomendowane odpowiedzi

Zabijacie małe zwierzątka?

 

A ja jestem wścieła na siebie.Nie chciało mi się pracy zrobić i zerżnełam niecnie i podle od kolegi,który mi ją przysłał dla konsultacji.Zmieniłam co prawda dużo,dla resztek przyzwoitości,ale co z tego.Wymigać się od pracy każdy głupi potrafi,a porządnie ją wykonać-niewielu :/.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

Jestem całkiem świeży na forum i chciałbym zgodnie z tematem opisać swój dzień, jak co dzień.

Mój dzisiejszy dzień wprawdzie jeszcze się nie skończył (niewiele zostało), ale nie muszę być wróżką... ehem... wróżkiem, żeby przewidzieć, jak to się do końca potoczy... w końcu większość dni wygląda u mnie podobnie z małymi zmianami, które tak naprawdę nie zależą ode mnie.

Acha... mam nerwicę lękową. Z jakiegoś nieznanego mi jeszcze powodu odczuwam objawy lęku w obecności większej ilości ludzi - zawroty głowy, duszności, mdłości... generalnie mój organizm dostarcza mi wszelkiego rodzaju "rozrywek" bym zrezygnował z tego co właśnie robię... i zawsze ma to jakiś związek z tłokiem, czy zgiełkiem ulicznym. Tak więc "dyskomfort" odczuwam w pociągach, autobusach, dużych, a czasami i w małych sklepach, często nawet na ulicy, czyli w sytuacjach gdzie mam kontakt z dużą ilością ludzi.

A więc mój dzień... niemal każdy wygląda mniej więcej tak.

W pewnym stopniu zapanowałem już nad problemem z bezsennością i chociaż z wyboru kładę się późno spać, rano jestem nawet rześki. Budząc się rzucam jakieś pozytywne hasło w stylu "życie jest piękne". Następnie poranna krzątanina i biegiem na pociąg. Jako, że mam około 25 minut do stacji PKP, zarzucam w odgrywajce mp3 jakieś pozytywne sugestie i powtarzając w myślach jaki to ja jestem "ach" i "ech" gnam przed siebie niczym lodołamacz o napędzie atomowym.

Gdzieś w połowie drogi, dochodząc do bardziej ruchliwej ulicy tracę coś z rosyjskiego cudu techniki i zaczynam się zastanawiać ile jest we mnie z Titanica... na szczęście siłą rozpędu dochodzę do pierwszej przeszkody, jaką są światła i przejście podziemne... tu jest różnie... jeśli jest tłok, to nóżki jak u kaczuszki... trochę tak jakby się potykam... ale na szczęście zazwyczaj jestem spóźniony i nie mam czasu na pierdołu, w tym ataki nerwicy.

Pociąg... brrr... zamknięty sam na sam z mnóstwem ludzi. Na szczęście z jakiegoś powodu jazda do pracy jest cacy, no chyba, że PKP rzuci jeden z tych pseudo nowoczesny składów w stylu "szkło i aluminium" wtedy nie mam się jak odseparować i czuję się na widoku. W najlepszym przypadku przez całą drogę mam sparaliżowane gardło... uczucie duszenia, nudności, w najgorszym uciekam do WC i wysiadam na najbliższej stacji. Zazwyczaj jednak dojeżdżam bez większych problemów. Na miejscu wysiadam z pociągu i zazwyczaj muszę trochę odstać, żeby nie upaść. Do pracy dochodzę już bez większych rewelacji. 8 godzin narzekania na klientów... i żeby była jasność... lubię swoją pracę. Powrót już nie jest taki przyjemny. Zazwyczaj stoję na pomoście o ile przy wsiadaniu pomost jest luźny... jeśli nie, to czekam na następny skład... chociaż przez ostatnie 2 miesiące idę trochę na żywioł i prawie zawsze wsiadam na pomost, ale tylko tam, gdzie jest WC. Dzięki temu uzbrojony jestem w myśl, że zawsze mogę się chociaż na chwilę schować... tyle jeśli chodzi o teorię, bo z praktyką jest różnie... dużo by opowiadać. Z "oszklonym" składem nawet nie próbuję, bo kłopoty murowane. Podróż przebiega w miarę spokojnie... na pierwszej stacji wysiada najwięcej osób, więc najgorszy stres... później 15 minut spokoju... niestety koniec podróży to już farsa... pociąg kończy swój bieg, więc wszyscy pchają się na pomost... więc zanim dojadę muszę przeciwdziałać... opcji jest kilka... zamknąć się w WC i czekać aż wszyscy opuszczą jednostkę, lub gdy pomost zapełni się z lekka szukać wolnego miejsca żeby usiąść i nie widzieć całej tej krzątaniny... oczywiście mogę też zostać na pomoście i przez 2 - 3 minuty przeżywać ostry już atak nerwicy... zdekoncentrowany, na miękkich nogach... niby to tylko 2 minuty, ktoś mógłby powiedzieć, że to nic... chwila... więc ostrzegam... niech nikt mi się tu nie waży powiedzieć, że to nic nie znacząca chwila...

Istnieje jeszcze jedna opcja poradzenia sobie z tą sytuacją... czasami z niej korzystam... rzadko, bo bardzo obniża ona moje morale, jest jednak najskuteczniejsza... wysiąść stację wcześnie i zafundować sobie dodatkowy 50 minutowy spacer wzdłuż torów... jest to wykonalne i przy ładnej pogodzie nawet przyjemne. Po dotarciu do domu i zjedzeniu czas na pierwszego papierosa... potem jest różnie... domowa krzątanina... nic konkretnego, w sumie jest to najgorsza pora dnia... człowiek ma dużo czasu na rozmyślanie i nijak nie można tego opisać...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziś nauczyłam się jednej, chyba ważnej rzeczy: nie można ufać nikomu. Dlaczego jest tak, że jak powiem coś komuś zaznaczając by zachował to dla siebie to na drugi dzień już wszyscy o tym wiedzą? Czy wszyscy są tacy? Jestem taka zła na tą osobę, która tak mi dzisiaj zrobiła, że nie mam ochoty na nią patrzeć. Mogę mieć przez nią poważny problem ale co ją to pewnie interesuje. Chciałam pomóc a teraz wszystko obraca się przeciw mnie. Zastanawiam się czy w ogóle warto komuś pomagać, czy nie lepiej dbać tylko o własne dobro. Przepraszam że narzekam, ale bardzo dotknęło mnie dziś zachowanie tej osoby. Mam nadzieję że wszystko się ułoży.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego jest tak, że jak powiem coś komuś zaznaczając by zachował to dla siebie to na drugi dzień już wszyscy o tym wiedzą?

Tak to już jest z większością ludzi... powierzamy im swoją tajemnicę, a oni prosząc o dochowanie tajemnicy, powierzają ją innym... nim się człowiek obejrzy nasza tajemnica wraca do nas... oczywiście z prośbą o dochowanie tajemnicy. Smutna prawda.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zahn dobrnęłam do końca Twojego opowiadania i szczerze powiem ze można oszaleć z tymi lękami masz duzo siły w sobie naprawde i pokonasz to. Zycze tego w każdym razie PKP eghhhhhh moze kiedys sie coś zmieni bo narazie porażka pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Koszmar przeżyłam wczoraj w nocy. Nienawidzę już swojego taty. Bo to było tak. Mam siostrę (bliżniaczkę) która mieszka w Angli i urodziła niedawno dzidziusia (którego jeszcze nie widziałam), w związku z tym że zbliżają się święta postanowiła do nas przyjechać robiąc nam tym niespodziankę (mieszkam z rodzicami jak ktoś nie pamięta) czyli do domu. Jest ich razem pięcioro czyli licząc na święta było by nas 19 osób razem no bo jeszcze dwie siostry moje które mieszkają tutaj.Świetnie ja tak lubie rodzinne święta.No ale tatko postanowił że w tym czasie świątecznym wyprowadzi się na działkę i tam będzie spał (bo on nie lubi tylu ludzi naraz) i chce mieć spokój i nic go już nie obchodzą te święta.Boże jak ja to usłyszałam od siostry co on powiedział !!! Myślałam że padnę trupem.Jak on tak mógł przecież świeta są tylko raz w roku i tym bardziej że siostra była tu prawie rok temu. No i siostra powiedziała mi że nie przyjeżdża bo nie chce robić kłopotu (tacie tego nie powiedziała tylko mi) Przecież ona szykowała się na to tyle czasu. Wszyscy się cieszyli na ich przyjazd! A tu taki szok no i teraz nie wiem co robić. Tęsknię już za nimi wszystkimi. Około północy dopiero się położyłam ale to jeszcze nic miałam cholerny atak przez to (a miałam już spokój przez pół roku) ale dałam radę tyle że pół nocy do dupy i już inne samopoczucie i zasrane lęki. Siostra ma dzisiaj się odezwać co do wyjazdu bo może to przemyśli. Kurcze jak ja go nienawidzę nie mogę już na niego patrzeć za to. Przepraszam że to piszę ale musiałam się gdzieś wypłakać :cry:

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 11:29 am ]

Zaznaczam że te 19 osób miało być u nas tylko na wigili i po kolacji każdy idzie do siebie i nie ma przecież problemu :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gosiulka to jeden człowiek na 19 osób ma decydować? 18 chętnych i jeden maruda ma rządzić? Po prostu niech siedzi cicho i ma się podporządkować. A że gada to niech twoja siostra to olewa. Trudno - zrzędzenie to już jego problem. Nie musi stać się problemem całej reszty... PS. osobiście wkurza mnie coś takiego jak jedna osoba miesza całej grupie ludzi :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bo on nie lubi tylu ludzi naraz) i chce mieć spokój i nic go już nie obchodzą te święta

 

to może bdie lepiej dla wszystkich, jak się faktycznie wyniesie i nie będie psuł atmosfery. Powinnas pogadać z siostra i przekonac ja do przyjazdu. Dlaczego ma was ominąć przyjemność spotkania i pobycia troche razem??!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiejszy dzień był nad wyraz fajny bo spędzony na bardzo przyjemnym spotkaniu ze znajomymi Wink mimo że nie wszyscy się zjawili (Ci których nie było niech żałują) humory dopisały i było świetnie Wink

Było ;) Niech żałują ;)

 

w jakąś sektę się wpakowałem

Byhahaha :lol::lol::lol:

 

Zabijacie małe zwierzątka?

Tak, robale o nazwie lęki :lol:

 

Mam coraz większy problem z powrotem do reala z mojego nieba. Ciężko :? Zakochałam się :?::shock::shock::shock: Nie możliwe ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bethi WOW a w kim podziel się 8)

mam totalnego lenia aż strach :shock: po wczorajszym wypadzie do sklepu spędziłam 4 godziny w centrum handlowym ( chyba jestem nienormalna jednak) mam odruch wymiotny na sklepy i na ludzi były takie tłumy jakby za darmo dawali :roll: w związku z tym dziś cały dzień się lenie i dobrze mi :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bethi WOW a w kim podziel się Cool

To moja słodka tajemnica ;) Poza tym pragnę podkreślić słowo "CHYBA". Bardziej niż przyjemność odczuwam lęk przed taką ewentualnościa :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:evil::twisted::evil::twisted::evil::twisted:Polina

 

a ja czuje się wytarta w srodku wielką gumką ale na przemian z wk... totanym :x

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 2:52 pm ]

probowałam sobie ściagnąc coś i dupaaaaaaa nie wiem co sie po****ło z mułem dostaje k***y dzisiaj normlanie

ma ktos może feel jest juz ciemno? przesłac na e -maila :?:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem wk**********y :evil: zawaliłem koło z logiki. Niby się spodziewałem takiego rozwoju sytuacji ze względu na wykładowcę i zarazem ćwiczeniowca ale nic bardziej nie wkurza gdy do tego zaliczenia brakuje 1 punkta!!!!!!! No nic to, mam jeszcze ostatnie koło w tym tygodniu, trzeba będzie podbudować morale i dobrze je napisać.

Milszy akcent - nie jestem jednak sekciarzem, koleżanka mnie za to przeprosiła ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czuję się, jak w dobrze zawekowanym słoju Evil or Very Mad

Nie jesteś ogórkiem małosolnym, ani papryczką konserwową. Wychodź z tamtąd i to zaraz :lol:

 

Milszy akcent - nie jestem jednak sekciarzem, koleżanka mnie za to przeprosiła Wink

To może się dołaczy ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lubię ogórki małosolne.

W porównaniu z niektórymi ludźmi,z którymi mam szczęście mieć do czynienia,są całkiem bystre :/.

U mnie ch*jowo dziś.Wku*wa mam gigantycznego.Z kilku powodów.Chyba zostanę pustelnikiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×